Podróż
do domu była cicha, ale szybka. Profesor Dumbledore dał Syriuszowi świstoklik,
który przetransportował Syriusza, Remusa, Harry’ego i Tonks prosto do kuchni w
Dworze Blacków. Syriusz i Remus nie marnowali czasu i położyli Harry’ego do
łóżka po podaniu mu przepisanych przez uzdrowiciela eliksirów. Harry spał cały
dzień i noc bez budzenia się, ani koszmarów, ale Huncwoci nie byli tym
zaskoczeni. Odkryli, że Harry śpi całkiem dobrze, póki ktoś jest z nim w pokoju.
Wyglądało to tak, jakby Harry mógł wyczuć, że nie był sam i czuł się
bezpiecznie, co wystarczało, by powstrzymać koszmary.
Kiedy
Harry w końcu się obudził, musiał się uśmiechnąć na widok śpiącego obok
Midnighta. Pies odgłosy przypominające odbijającą się piłkę od ziemi oraz ciche
skomlenia, podczas gdy jego nogi się poruszały. Harry musiał stłumić śmiech na
myśl, że Syriusz śni o gonieniu czegoś, jak robiłby normalny pies. Po założeniu
okularów, Harry nie miał serca, by budzić Midnighta i ostrożnie wyczołgał się z
łóżka, zdając sobie sprawę, że cały ból i wyczerpanie na szczęście zniknęły.
Harry
jak najciszej wykradł się z pokoju i przeszedł jak zwykle korytarzem do klatki
schodowej i zobaczył Remusa siedzącego przed kominkiem i obserwującego obraz
bawiących się Rogacza, Lunatyka i Midnighta. Sądząc po ilości światła
słonecznego, Harry zorientował się, że musiało być najwcześniej późne
popołudnie. Schodząc po schodach, Harry mógł usłyszeć psotne szczekanie psa i
musiał się zastanowić, jak długo Remus zwyczajnie obserwował obraz,
przypominając sobie przeszłość. Kiedy zostawał sam, jego opiekunowie mieli
tendencję do rozmyślania o tym, co mogłoby być, zwłaszcza przypominając sobie
Potterów. Strata przyjaciół była bólem, który wydawał się nigdy prawdziwie nie
zniknąć.
-
Koniec psot – powiedział cicho Harry, podchodząc od tyłu do kanapy, na której
siedział Remus. Na dźwięk hasła trójka zwierzaków przestała się bawić i
pobiegła z powrotem do lasu. Drzewa przestały się poruszać i po raz kolejny był
to nieruchomy obraz, który Syriusz i Remus otworzyli w świąteczny poranek.
Remus
szybko spojrzał przez ramię i uśmiechnął się.
-
Dzień dobry, szczeniaku – powiedział i skinął na Harry’ego, by usiadł koło
niego. – Rozumiem, że Łapa jeszcze śpi.
Hary
skinął głową, przyjmując zaoferowane miejsce i natychmiast poczuł ramię
owijające się wokół jego barków.
-
Wydawał się za bardzo bawić we śnie, żeby go budzić – powiedział z szerokim
uśmiechem, który Remus odwzajemnił. Spoglądając na swojego opiekuna, Harry nie
mógł nie zauważyć cieni pod jego oczami. Najwyraźniej nie wszyscy domownicy
nadrobili zaległy odpoczynek. – Nie bierz tego do siebie, Lunatyku, ale
wyglądasz na wyczerpanego. Spałeś w ogóle?
Remus
zachichotał i przyciągnął Harry’ego bliżej.
-
Nie wezmę tego do siebie – powiedział rozbawionym tonem. – Spałem, Harry, tylko
że niewiele. Musiałem zająć się kilkoma sprawami. – Wyciągnął najnowsze wydanie
„Proroka Codziennego” ze swoich szat. – Zamierzałem to ukryć, ale
prawdopodobnie lepiej będzie, jeśli się dowiesz, czego się spodziewać, nim
wrócisz do Hogwartu. – Remus podał mu gazetę. – W jakiś sposób Rita Skeeter
dowiedziała się o przesłuchaniu. Dobrą wiadomością jest to, że nie obwinia
ciebie.
Harry
mógł tylko jęknąć z irytacją. To była ostatnia rzecz, jakiej potrzebował. Teraz
wszyscy się dowiedzą o tym, co próbował ukryć od miesięcy.
-
Nigdy tego nie robi – wymamrotał gorzko, rozwijając gazetę, żeby zobaczyć
nagłówek na pierwszej stronie. – Za bardzo boi się Syriusza, żeby powiedzieć
cokolwiek przeciwko mnie, ale zawsze jakoś sobie radzi.
PRAGNIENIE KONTROLI
MINISTERSTWA ODWRACA SIĘ PRZECIW NIEMU
Powołanie Dolores Umbridge na
stanowisko nauczyciela obrony przed czarną magią w Hogwarcie we wrześniu
spotkało się z mieszanymi recenzjami, pisze Rita Skeeter, Korespondent Specjalny.
Korneliusz Knot, Minister Magii, zapewnił opinię publiczną, że wyznaczona przez
niego członkini podoła wyzwaniu nauczania dzieci w Hogwarcie w sposób, który
Ministerstwo uznawało za stosowny, zamiast kolorowej kurateli, którą w
przeszłości zapewniał profesor Dumbledore.
Nikt nie kwestionował jego
decyzji aż do teraz.
Reporterka dowiedziała się,
że ostatniego dnia przed końcem semestru profesor Dolores Umbridge została
zawieszona i oskarżona o nadużywanie swojej pozycji i znęcanie nad uczniem. Prywatne
przesłuchanie odbyło się wczoraj, na którym została ujawniona prawda o taktyce
profesor Umbridge wraz z rzeczywistymi motywami Ministra. Profesor Umbridge
została umieszczona w Hogwarcie, by zaszczepić w umysłach uczniów wierzenia
Ministra każdym możliwym środkiem.
Owe środki obejmowały
wielokrotne użycie krwawego pióra oraz przemoc słowną, mającą odwieść ucznia od
indywidualnego myślenia. Owy uczeń został wybrany przez profesor Umbridge ze
względu na jego przywództwo wśród innych studentów.
- Gdy zaakceptuje „prawdę”,
jego zwolennicy podążą za nim – ujawniła Umbridge na rozprawie. – Robiłam to,
co musiałam dla dobra Ministra i Ministerstwa. Moim obowiązkiem było
powstrzymanie kłamstw, które dyrektor Dumbledore przekazywał dzieciom.
Te kłamstwa to twierdzenia,
że Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać powrócił. Minister Knot wciąż
twierdzi, że w rzeczywistości nie ma dowodu na powrót Sami Wiecie Kogo i
deklaruje nieznajomość taktyk profesor Umbridge.
- Nigdy nie zdradziła, czym
były jej działania, tylko tyle, że czyni postęp w tworzeniu przyjemniejszego
środowiska nauki uczniów – ujawnia Minister obecnym członkom Wizengamotu.
Dolores Umbridge została na
stałe usunięta ze swojego stanowiska w Hogwarcie, jak również obecnie wysłano
ją do św. Mungo na pełne badanie w celu stwierdzenia stanu psychicznego. Amelia
Bones, szefowa Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów, pełniła funkcję
Głowy Wizengamotu podczas przesłuchania i nie starała się ukryć wstrętu do
działań Dolores Umbridge.
- Nigdy nie sądziłam, że
nadejdzie dzień, kiedy będę rozważała zabranie mojej siostrzenicy z Hogwartu,
ale właśnie taki nadszedł – skomentowała Bones.
W rezultacie podejmowane są
środki mające zapewnić, że takie niewybaczalne zachowanie nigdy więcej nie
zdarzy się uczniowi w Hogwarcie. Dekret Edukacyjny numer 24, który pozwalał na
wyłonienie pozycji Wielkiej Inkwizytor został anulowany i zastąpiony innym,
który pozwoli na okresowe monitorowanie nauczycieli w Hogwarcie przez
przedstawiciela, na którego wyrazi zgodę cały Wizengamot. Ponadto uczniowie
będą poinformowani, jak rozpoznawać oznaki nadużyć. Zostanie też powołany radny
zawsze dostępny dla uczniów.
Kandydaci na stanowisko
radnego nie zostali jeszcze ujawnieni. Jednakże dyrektor Dumbledore ogłosił, że
zastępstwo profesor Umbridge zostało wybrane i będzie nim nie kto inny niż
Syriusz Black, uciekinier z Azkabanu bezprawnie oskarżony o morderstwo i ojciec
chrzestny Harry’ego Pottera, chłopca, który przeżył.
- [Black] z pewnością ma
kwalifikacje do tej pozycji i jest chętny rzeczywiście nauczać uczniów, zamiast
kazać im tylko czytać książki – ogłosił Wizengamotowi Dumbledore.
Reporterka ma tylko nadzieję,
że Syriusz Black może zapewnić uczniom w Hogwarcie to, czego tak bardzo
potrzebują i pozostaje jej życzyć mu powodzenia na nowym stanowisku. Reporterka
pragnie również pochwalić Harry’ego Pottera za odwagę do przestawienia zarzutów
popełnionych przeciwko niemu krzywd i życzyć mu szybkiego powrotu do zdrowia.
Harry
westchnął, odrzucając „Proroka Codziennego” na bok. Zamykając oczy, Harry oparł
się o Remusa, gdy uderzyła w niego rzeczywistość artykułu. Wszyscy w szkole
będą wiedzieć, że każdy szlaban w rzeczywistości był nocną torturą.
-
Jak ona się o tym dowiedziała? – zapytał sfrustrowany Harry. – Sądziłem, że
przesłuchanie jest prywatne, żeby nikt się o tym nie dowiedział.
-
Tak było – powiedział łagodnie Remus. – Przykro mi, szczeniaku. Wiem, że nie
tego chciałeś, ale nic nie możemy z tym zrobić. Bill zatrzymał się rano, by
sprawdzić, co z tobą. Artur jest już w domu, ale wciąż dochodzi do siebie. Molly
musiała wszystko wyjaśnić Ronowi, Ginny i bliźniakom, żeby nie wpadli tu z
żądaniem zobaczenia się z tobą. Chyba wszyscy czują się nieco winni, że stali z
boku i pozwalali, by to miało miejsce. Wiesz, jaka jest Molly. Prawdopodobnie
zrobiła każdemu surowe kazanie o nadużyciach i kazała im nie mówić o tej
sprawie, chyba że ty poruszysz temat.
-
To zadziała z Weasleyami, ale nie z Hermioną – mruknął Harry. – Naprawdę nie
chcę znów z nią walczyć, ponieważ już nie rozmawiam z nią i Ronem o swoich
problemach. Rozmawiam z tobą i Syriuszem. Czy to nie wystarczy?
Remus
nie odpowiedział natychmiast. Patrzył na nieruchomy obraz nad kominkiem głęboko
zamyślony.
-
Jesteśmy do siebie bardziej podobni niż kiedykolwiek sądziłem, szczeniaku – powiedział
w końcu cichym głosem. – Wiem, że skoro teraz Syriusz będzie w Hogwarcie to
wszystko będzie inaczej, ale musze przyznać, że przez ostatnie kilka lat
sekrety były ważną częścią twojego życia. Wiem, że boisz się, że twoi
przyjaciele dowiedzą się o wybuchach. Wiem, że wciąż sądzisz, że ich
odstraszysz…
-
Bo tak się stanie – nalegał Harry. – Nie wiesz, jak się czułem, gdy miałem
wybuch w Ministerstwie. Ta moc, potrzeba zemsty… to mnie przeraziło. Chciałem,
żeby Umbridge poczuła cały ból, który mi sprawiała. – Harry odwrócił ze wstydem
wzrok na wspomnienie, które uderzyło w niego z pełną mocą. – Tak bardzo
chciałem ją zranić za to, co mi zrobiła… co zrobiła tobie. Niewiele mogła
powiedzieć o Syriuszu, ale ty… Nienawidzę, jak ludzie sądzą, że jesteś gorszy
od wszystkich innych dlatego, że jesteś wilkołakiem. Nienawidzę stereotypów.
Gdybym nie aktywował naszyjnika…
-
Ale to zrobiłeś, Harry – powiedział łagodnie Remus. – Aktywowałeś naszyjnik i
to ma znaczenie. Wszyscy mamy chwile, z których nie jesteśmy dumni. Sądząc
przez ile musiałeś przejść, nie uważam, by ktokolwiek obwiniał cię za złość na
Umbridge. Łatwo jest dać się ponieść złości, ale sprawianie innym bólu nie jest
słuszne. Dobrze zrobiłeś aktywując naszyjnik i nie działając pod wpływem
gniewu. Jestem z ciebie dumny, szczeniaku, bardziej dumny niż kiedykolwiek
sądziłem, że mogę być.
Harry
spojrzał na Remusa, przygryzając dolną wargę.
-
Naprawdę? – zapytał z nadzieją.
Remus
roześmiał się i rozczochrał włosy Harry’ego.
-
Naprawdę – potwierdził, mocniej ściskając Harry’ego. – Przygotuj się, bo za
niedługo wpadną tu Severus i prawdopodobnie Dumbledore.
Harry
spojrzał na Remus z uniesioną brwią. Z pewnością była to ostatnia rzecz, jaką
spodziewał się usłyszeć. Profesor Snape unikał Dworu Blacków jak tylko to było
możliwe. Niezwykle głośno wyrażał to, jak nie podoba mu się fakt, że Kwatera
Główna jest w domu Syriusza.
-
Dlaczego? – zapytał ostrożnie Harry.
Remus
spojrzał na niego niewinnie.
-
A musi być jakiś powód? – zapytał.
Podejrzenia
Harry’ego nasiliły się. Remus zdecydowanie coś ukrywał.
-
Skądże – powiedział spokojnie Harry. – Nie ma absolutnie nic dziwnego w tym, że
profesor Snape, poprzysięgły wróg Huncwotów, zatrzymuje się na herbatkę w
Dworze Blacków podczas przerwy wakacyjnej. To się zdarza cały czas.
-
Jeśli ujmiesz to w ten sposób – powiedział Remus ze śmiechem, ponownie
mierzwiąc włosy Harry’ego. – Jest coś, o czym musimy porozmawiać, ale wolałbym
poczekać, aż Syriusz będzie myślał logicznie. Sporo rozmawialiśmy z Dumbledorem
o twoich wizjach, a po ostatniej… cóż… nie chcemy, żebyś dalej przez to
przechodził. To nie jest warte twojego zdrowia i stanu psychicznego.
Harry
musiał się zgodzić. Też nie chciał więcej doświadczać tych wizji. Fakt, że
leżał po nich chory w łóżku przez kilka dni był tylko kolejnym powodem na ich
długiej liście. Mógł znieść ból… do pewnego stopnia. Jednakże uczucia i obrazy,
które przychodziły z wizjami były czymś, od czego dostawał gęsiej skórki.
-
Dobrze – powiedział ostrożnie Harry. – Mogę się na to zgodzić, ale dlaczego
wymaga to rozmowy z obojgiem moich opiekunów oraz jednym z nauczycieli?
Jakby
na zawołanie, kominek ożył zielonymi płomieniami. Harry instynktownie
odskoczył, gdy z kominka wyszedł profesor Snape i strząsnął z szat popiół.
Snape przyjął widok Harry’ego i Remus na kanapie, widocznie będących w środku
rozmowy, z szyderczym uśmiechem. Remus puścił Harry’ego, wstał i powitał
profesora Snape’a skinięciem głową.
-
Harry, sądzę, że to czas obudzić Łapę – powiedział swobodnie.
Nie
trzeba mu było powtarzać dwa razy, by wybiegł do pokoju. Wbiegł po schodach,
korytarzem, zerknął do pokoju i zobaczył, że Midnight wciąż śpi na łóżku.
Wiedząc, że za to zapłaci, Harry podszedł do łóżka i zaczął potrząsać wielkim,
czarnym psem. Midnight jęknął w proteście i przekręcił się, by znaleźć się poza
jego zasięgiem. Cóż, zawsze istnieje plan
B. Podskoczył w górę, podciągnął nogi i opadł całym ciężarem na łóżko,
sprawiając, że Midnight podskoczył w powietrze ze skowytem. Midnight
natychmiast odwrócił się do Harry’ego i warknął żartobliwie.
-
Wybacz, Midnight – powiedział Harry z uśmiechem. – Profesor Snape tu jest.
Remus powiedział, że muszę cię obudzić.
Z
cichym trzask Syriusz pojawił się na
miejscu Midnighta. Animag przeczesał dłonią rozczochrane włosy, po czym skinął
głową.
-
W porządku, miejmy to już za sobą – powiedział, z żalem wychodząc z łóżka. – Im
szybciej Snape stąd zniknie, tym lepiej dla nas wszystkich.
Harry
ześlizgnął się z łóżka i dołączył do Syriusza wychodzącego z pokoju.
-
Syriuszu, on jest teraz twoim współpracownikiem, więc nie sądzisz, że byłoby…
nie wiem… rozsądnie… zostawić przeszłość za sobą? – zapytał ostrożnie. – Jesteście
teraz po tej samej stronie, prawda?
-
Nie waż się teraz zachowywać jak Lunatyk – ostrzegł Syriusz, gdy dochodzili do
klatki schodowej. – Poza tym, rozejm musi iść od obu stron, a Snape nie
zamierza pozwolić odejść swojej niechęci do Huncwotów – albo ich dzieci. Będę
tak uprzejmy jak tylko mogę dla twojego dobra, ale nie zamierzam zacząć
rozmawiać o starych czasach.
To
musiało wystarczyć. Harry i Syriusz zeszli po schodach w ciszy. To będzie cud,
jeśli Syriusz i profesor Snape przetrwaj resztę roku szkolnego bez
bezsensownego rzucania na siebie klątw. Harry nie wiedział, co profesor
Dumbledore sobie myślał. Trzymanie Syriusza i Snape’a tak blisko siebie
nawzajem to tylko proszenie się o katastrofę. W rzeczywistości Harry uznał, że
prawdopodobnie minie najwyżej miesiąc, nim Syriusz zacznie robić Snape’owi
żarty z Fredem i Georgem.
Remus
i Snape wciąż stali przed kominkiem, jednak po jego przeciwległych końcach.
Profesor Snape czekał niecierpliwie, wyglądając jakby chciał jedynie się z tego
miejsca wydostać, podczas gdy Remus wyglądał na tylko lekko zdenerwowanego.
Syriusz i Remus wymienili takie spojrzenia, jak zwykle, gdy miała miejsce
„narada rodzinna”. Wymieniali te spojrzenia zwykle, gdy żaden z mężczyzn nie
chciał rozpoczynać rozmowy, ale wiedzieli, że ktoś musi.
-
Harry, może powinieneś usiąść – powiedział łagodnie Remus i poczekał, aż Harry
zasiądzie na sofie. – Pamiętasz, co ci mówiłem o twoich wizjach? – Harry skinął
głową. – Cóż, Dumbledore uważa, że nauczenie cię magicznej i mentalnej obrony
znanej jako Oklumencja, powstrzyma te wizje. Oklumencja chroni umysł przed
penetracją z zewnątrz. To raczej trudne, ale w tym momencie nasz jedyny wybór.
To połączenie między tobą a Voldemortem zwyczajnie staje się dla ciebie zbyt
niebezpieczne.
-
Eee… dobrze – powiedział powoli Harry. – Hipotetycznie, co się stanie, jeśli
nie nauczę się tego poprawnie?
-
Nie mamy wątpliwości, że Czarny Pan jest
świadom waszego połączenia, Potter, z powodu tego twojego małego popisu sprzed
przerwy świątecznej – powiedział chłodno profesor Snape. – Czarny Pan się nie
zawaha wykorzystać swojej przewagi, by umieszczać sny i myśli w twój umysł. Konieczne
jest, żebyś się tego nauczył.
Harry
zbladł na wspomnienie o snach. W tym roku doświadczył należną część dziwnych
snów. Co jeśli Voldemort już wiedział o połączeniu? Co jeśli Voldemort był w
jego głowie od końca września?
-
Sny? – zapytał słabo Harry, a jego oddech przyspieszył. Bez kolejnego słowa
Harry pobiegł jak najszybciej do swojego pokoju. Musiał wiedzieć. Musiał być
pewny, że Voldemort nie był w jego głowie. Otwierając swój szkolny kufer, Harry
wyciągnął dziennik snów i zbiegł z powrotem do trójki dorosłych. Ledwie mógł
opanować nerwy, gdy podał dziennik snów Remusowi, po czym z powrotem usiadł.
-
Harry, co to jest? – zapytał z ciekawością Remus, otwierając dziennik i
zaczynając przeglądać zapisane kartki.
-
To mój dziennik snów na wróżbiarstwo – powiedział Harry, wpatrując się w
podłogę. – M-Miałem kilka dziwnych snów w tym roku, więc pomyślałem…
pomyślałem, że może…
-
Może Voldemort już wkładał sny do twojej głowy – dokończył Syriusz, siadając i
owijając ramię wokół Harry’ego. – Dobrze myślisz, Rogasiątko.
Remus
przejrzał dziennik, szybko czytając udokumentowane przez Harry’ego sny.
Przebrnął przez prawie jedną trzecią, po czym westchnął i podał dziennik
profesorowi Snape’owi, którzy przeczytał stronę i zamknął dziennik.
-
Harry – powiedział Remus, starając się zachować spokój. – Czy te sny o korytarzu
były podobne do wizji o ataku na Artura?
Harry
pomyślał o tym minutę. Nigdy o tym nie myślał, ale musiał przyznać, że ten
korytarz był wybitnie podobny do tego ze snów. Zamykając oczy, Harry ukrył
twarz w dłoniach, co było potwierdzeniem czarodziei w pokoju. Syriusz pociągnął
Harry’ego bliżej, podczas gdy Remus zaklął cicho. To się nie działo. To się nie
mogło dziać. Dlaczego wszystko musi się
dziać mi?
-
Będzie w porządku, Harry – powiedział Syriusz zapewniającym tonem. –
Rozpracujemy to. Obiecuję.
Harry
odsunął się i spojrzał na Syriusza, nie będąc w stanie ukryć łez na twarzy. Nie
będzie „w porządku”. Posiadanie Czarnego Pana w umyśle z pewnością nie było „w
porządku”.
-
Dlaczego? – zapytał sfrustrowany Harry. – Dlaczego on mi to robi? Co jest tak
ważnego w tym korytarzu? To nie ma sensu.
Syriusz
i Remus wymienili kolejne spojrzenia, po czym Syriusz złapał Harry’ego za
ramiona, by spotkać się spojrzeniem z trzęsącym się nastolatkiem.
-
Posłuchaj, Harry, Dumbledore nie chce, żebyśmy ci mówili, ale musisz wiedzieć –
powiedział, ignorując pogardliwe spojrzenie Snape’a. – Jest tam przepowiednia
dotycząca Voldemorta, obecnie trzymana w Departamencie Tajemnic. Voldemort zna
jej część, ale jest zdesperowany, by usłyszeć resztę. Kule przepowiedni mogą
być podniesione tylko przez tych, które one dotyczą. To dlatego Voldemort
posyła ci sny o korytarzu. Chce, żeby zawładnęła tobą ciekawość, żebyś poszukał
przepowiedni i dał mu się dowiedzieć, co zostało przepowiedziane.
Harry
spojrzał na Syriusza w szoku. Nie mógł w to uwierzyć. Ten cały bajzel był o
jakąś głupią przepowiednię?
-
Tego chciał – powiedział Harry bardziej do siebie niż innych, po czym spojrzał
na Syriusza, a jego oczy błagały ojca chrzestnego, by powiedział, że to nie
prawda. – Przepowiednia jest o nim i o
mnie, prawda? To dlatego on chce,
żebym tam poszedł. Jestem jedyną osobą prócz niego, która może ją dotknąć.
Syriusz
mógł tylko skinąć głową; to zwyczajne potwierdzenie uczyniło to wszystko prawdziwym.
Oddech Harry’ego przyspieszył, prawiając, że Remus podbiegł do boku Harry’ego,
ale chłopak był zbyt uwięziony we własnych myślach, by to dostrzec. Istniała
przepowiednia o nim… miał do wypełnienia przeznaczenie… postanowiono o jego
życiu nawet przed jego narodzinami… Nie. To nie było możliwe. Nie mogło być.
Musiał być jakiś błąd. Nie był w ogóle specjalny. Był tylko Harrym. Był tylko
dzieciakiem, który miał szczęście, kiedy to ma znaczenie.
-
Masz, Lupin – powiedział profesor Snape, podając mu fiolkę, którą wyciągnął
szat. – Jakiej spodziewaliście się reakcji? Dyrektor miał swoje powody, że mu
nie mówił.
Harry
ledwie czuł, że jego ciało jest przesuwane. Został podciągnięty do tyłu na coś
solidnego, a jego głowa została odchylona do tyłu. Płyn został wlany do jego
ust, sprawiając, że Harry mimowolnie przełknął. Jego ciało natychmiast się
odprężyło i wszystko zrobiło się wyraźne. Długie palce owinęły się wokół jego
nadgarstka i wyczuły jego puls. Harry powoli zamrugał, patrząc na Syriusza, nie
ufając sobie, by teraz coś powiedzieć.
-
Wiemy, że to szok, Harry, ale musiałeś wiedzieć – powiedział cicho Remus. –
Proszę, zrozum, że to niczego nie zmienia. Miejmy nadzieję, że dzięki nauce
oklumencji będziemy trzymać Voldemorta na dystans i będziesz bezpieczny. Teraz
liczy się dla nas tylko twoje bezpieczeństwo.
Harry
nie wiedział, jak się czuć. Jedno pytanie, które zadawał sobie od lat otrzymało
odpowiedź. Voldemort próbował go zabić, ponieważ ktoś stworzył przepowiednię.
Jego rodzice zostali z jej powodu zamordowani, jego życie zostało przez nią
przeklęte, a jego opiekunowie żyli teraz w domu, niewidzialnym dla nieznanego
oka.
-
Co mówi ta przepowiednia? – zapytał cicho Harry, po czym przemyślał to. –
Nieważne. Nie chcę wiedzieć, póki on jest w mojej głowie. – Unosząc wzrok na
profesora Snape’a, Harry wiedział, że nauka oklumencji nie była wyborem, tylko
koniecznością. – Kto będzie mnie uczył?
-
Ja, Potter – powiedział chłodno profesor Snape, ale jego głos wydawał się być
pozbawiony przekonania. – Dyrektor dał mi ten obowiązek, więc radzę, żebyś nie
zaczynał narzekać na niesprawiedliwości. Wymagamy też, byś nie rozgłaszał o tej
sprawie, więc mądrze byłoby nie mówić o tym twoim przyjaciołom. Ponieważ Black
będzie na miejscu, a wszyscy wiedzą, że jest twoim opiekunem, będziemy spotykać
się w jego biurze. Pierwsza lekcja będzie w poniedziałek o szóstej wieczorem.
-
Niech pan poczeka! – powiedział Harry, gdy profesor Snape odwrócił się. Nie
mógł powiedzieć, że nie umiał się doczekać lekcji ze Snapem, ale przynajmniej
nie była to Umbridge. Mimo to profesor Snape też nie był człowiekiem
cierpliwym. Im szybciej Harry opanuje oklumencję, tym lepsze życie będą mieli
wszyscy. – Czy istnieje jakaś książka w tym temacie, którą mógłbym przeczytać,
by było mi łatwiej? Jestem chętny do nauki, ale najpierw muszę zrozumieć, czego
się uczę.
Profesor
Snape spojrzał na Harry’ego z uniesioną brwią. Najwyraźniej była to ostatnia
rzecz, jaką spodziewał się usłyszeć.
-
Do jutra rano dostarczę Lupinowi listę odpowiednich pozycji, Potter –
powiedział stanowczo, po raz kolejny się odwracając. – Ufam, że wystarczy ci
czasu na przygotowanie się.
Harry
westchnął z ulgą. Nienawidził być nieprzygotowany, a miał przeczucie, że
Oklumencja będzie jednym z tych przedmiotów, na które nie chciał być
nieprzygotowany.
-
Dziękuję, proszę pana – powiedział Harry, zaskakując profesora Snape’a tak, że
zatrzymał się na sekundę, po czym ruszył do kominka i użył sieci fiuu, by
przenieść się do Hogwartu (było to jedno z niewielu miejsc, które były połączone).
W
chwili, gdy Snape zniknął, Harry znalazł się w środku mocnego, grupowego
uścisku. Harry tylko siedział w ciszy. Wciąż starał się zaakceptować fakt, że
Voldemort był w jego głowie od miesięcy, a on o tym nie wiedział. Był tak
zajęty zajęciami, Quidditchem i GD, że nie zauważył objawów, że coś było nie
tak. Jego blizna ciągle bolała, te niepokojące sny i dziwne emocje pojawiające
się znikąd. To wszystko Voldemort. To
zawsze był Voldemort.
Harry
nie mógł nie czuć się jak wielki idiota. Tak wiele mógłby uniknąć, gdyby
porozmawiał z kimś, ale był tak zdeterminowany, żeby wszystko robić sam. Jego
próba sprawienia, by spowodować mniej problemów Zakonowi tylko zakończyła się
większą ich ilością. Jedno było pewne, Harry czuł determinację, by przestać
mieć tajemnice. Nie miał pojęcia, jak poradzi sobie z frontem Ron i Hermiona,
ale złożył sobie przysięgę, że nie będzie więcej trzymał niczego przed
Syriuszem i Remusem. Dziś byli z nim szczerzy i teraz zależało od niego, by
wrócił tą przysługę.
^^^
Profesor
Snape dotrzymał słowa i posłał Remusowi listę czterech książek, które wybrał
dla Harry’ego. Ostatecznie Harry wybrał dwie: „Oklumencja: Studium Ochrony
Ludzkiego Umysłu” i „Teoria Stojąca za Oklumencją”, a Remus nie tracił czasu i
zakupił je na ulicy Pokątnej. Ponieważ Syriusz dostał stworzoną dla niego pracę
nowego nauczyciela obrony, zasugerowano mu, żeby jak najwięcej czasu
przygotowywał się do nadchodzącego semestru. Przez to mieszkańcy Dworu Blacków
mieli bardzo mało czasu na relaks. Tego dnia Harry, Syriusz i Remus pakowali
swoje kufry do Hogwartu, świadomi, że zamek przez jeszcze kilka dni będzie
pusty.
Remus
na razie przyjął stanowisko radnego i będzie bezstronnym pedagogiem, jeśli
pojawią się konflikty między uczniami, póki miał odpowiednią „opiekę” podczas
pełni. Harry był zaskoczony, że Rada Gubernatorów i Wizengamot zgodzili się z posadą
Remusa, ale Harry doszedł do wniosku, że było sporo ludzi, którzy byli gotowi
dopuścić do wszystkiego, byle ten cały bałagan z Umbridge zniknął. Po artykule
Rity Skeeter Ministerstwo otrzymało ostry sprzeciw gorszy, niż to co przetrwał
profesor Dumbledore. Wielu obwiało Knota i Ministerstwo za zachowanie Umbridge,
ponieważ została powołana przez Ministerstwo.
Profesor
Dumbledore też nie uciekł od skutków przesłuchania. Kilku uczniów zagroziło
wzięciem swoich dzieci z Hogwartu, pomimo zapewnień Dumbledore’a, że
podejmowane są środki mające zapobiec kolejnym przypadkom nadużyć w Hogwarcie.
Harry został przedstawiony jako dzielny wojownik za stawienie czoła złym
działaniom Ministerstwa, co sprawiało, że Harry jęczał z irytacją za każdym
razem, gdy brał „Proroka Codziennego”, by zobaczyć kolejny artykuł z pierwszej
strony. Wszyscy wręcz pochłaniali tą powierzchniowość „torturowanego bohatera”.
Przez to Harry zastanawiał się, czy czarodziejski świat kiedykolwiek rozwinie
się na tyle, by myśleć samodzielnie.
Trójka
czarodziei przybyła do biura dyrektora przez sieć fiuu i została powitana przez
profesora Dumbledore’a i McGonagall. Harry natychmiast został odciągnięty na
bok przez McGonagall i łagodnie zbesztany za to, że nie zwierzył się jej na
temat Umbridge, podczas gdy profesor Dumbledore rozmawiał cicho z Syriuszem i
Remusem. Kolację podano w biurze profesora Dumbledore’a, ponieważ Harry
naprawdę nie chciał mierzyć się jeszcze z resztą kadry nauczycielskiej. Było
dość cicho, póki Syriusz nie wyciągnął sprawy GD. Dumbledore i McGonagall byli
zdumieni, słysząc o grupie uczniów ćwiczących praktykę, uformowaną tuż pod
nosami wszystkich w szkole. Byli też zdumieni, jak zorganizowana była grupa i
nalegali, by zasiąść przy następnym spotkaniu z myślą o posiadaniu przez grupę zdolnego
doradcy i uczynienie jej oficjalną.
Kiedy
kolacja się skończyła, Harry, Syriusz i Remus wrócili na wieczór do Kwater
Huncwotów. Syriusz i Remus wciąż pracowali nad planami lekcji, podczas gdy
Harry zaczął czytać: „Oklumencja: Studium Ochrony Ludzkiego Umysłu”. Koncepcja
oklumencji była w teorii prosta: poprzez organizację myśli i emocji łatwo można
było stworzyć fortecę, by bronić się przed wtargnięciem, kiedy się odpowiednio
przygotowało. Jednakże faktyczny proces nie był łatwy, zwłaszcza gdy jednostka
miała tendencję działania w emocjach. To dlatego Oklumencja była tak trudna dla
nastolatków. Musieli jeszcze zdobyć kontrolę nad emocjami.
Robi się coraz lepiej.
Harry
domyślił się, że musiał zasnąć podczas czytania, ponieważ w jednym momencie
starał się nie zasnąć, leżąc na łóżku i czytając o organizowaniu myśli, a w
następnej był okryty czymś miękko ocierającym się o jego twarz. Otwierając
oczy, Harry zobaczył jakoś zamazaną czerwono-złotą postać przed sobą.
Półprzytomnie chwycił okulary ze stolika nocnego i wsunął je na nos,
sprawiając, że niewyraźna forma nabrała ostrości.
-
Dzień dobry, Fawkes – powiedział Harry z uśmiechem. Od dłuższego czasu nie
widział feniksa. Sięgając do ptaka, Harry był zaskoczony, gdy Fawkes spotkał
się z jego dłonią i pochylił się ku dotykowi nastolatka. – Nie widziałem cię od
dawna. Niezwykłe, prawda?
Fawkes
zaćwierkał i usiadł na klatce piersiowej Harry’ego, kuląc się, jakby miał iść
spać. Harry pozwolił swoim oczom się zamknąć, gdy bezmyślnie gładził feniksa
prawą ręką. Poczuł ciepło na piersi, które rozprzestrzeniło się po całym jego
ciele. Jego ciało rozluźniło się, a umysł zaczął odpływać. Jego dłoń powoli
opadła na bok. Harry nie mógł się poruszyć, ale to mu nie przeszkadzało. Czuł
się bezpieczny, chroniony i wolny od zmartwień. Coś mokrego opadło na wierzch
jego prawej dłoni, sprawiając, że fala czegoś, co mógł tylko określić jako
magię, przepłynęła przez jego ciało. Harry sapnął, gdy kolejna kropla wilgotnej
magii opadła na jego dłoń. Jego oddech przyspieszył, a oczy otworzyły szybko,
widząc tylko jasność. Cicha pieśń feniksa wypełniła jego uszy, a oddech wrócił
do normy. Oświetlenie pokoju również znów było normalne, dzięki czemu Harry
mógł zobaczyć Feniksa.
-
Mogłeś mnie ostrzec, wiesz? – powiedział Harry z szerokim uśmiechem. – Co to
było?
Fawkes
tylko zanucił i trącił głowę Harry’ego, by przechylił ją w prawo. Spoglądając w
dół, Harry zauważył, że coś się zmieniło z wierzchem jego prawej dłoni. Nie
była naznaczona. Słowa „Nie będę opowiadać kłamstw” zniknęły. Harry spojrzał
szybko na Fawkesa i uśmiechnął się. Fawkes usunął ostatnie wspomnienie tego,
przez co przeszedł przez Umbridge. Nikt nie będzie teraz patrzył na jego rękę,
bo nic na niej nie będzie.
-
Dzięki, Fawkes – powiedział Harry, delikatnie gładząc pióra sporego ptaka. –
Naprawdę to doceniam.
Fawkes
zanucił ponownie i trącił dziobem policzek Harry’ego, po czym uniósł się i
zniknął w błysku płomieni. Całkowicie obudzony, Harry wyszedł z łóżka
przygotowany na długi dzień czytania. Po umyciu się i uporządkowaniu pokoju,
Harry usiadł na kanapie przed ogniem ze swoją książką do oklumencji. Wciąż było
dość wcześnie, a wiedząc, że Syriusz i Remus byli na nogach przez większość
nocy, uznał, że pozwoli im spać.
Niespodziewanie
to Syriusz pierwszy wszedł do pomieszczenia, wyglądając, jakby nie spał całą noc.
Animag opadł na sofę obok Harry’ego i rzucił okiem na czytającego nastolatka,
po czym zaczął narzekać na ranne ptaszki. Harry nie mógł powstrzymać uśmiechu.
Z pewnością będzie interesujące zobaczyć, czy Syriusz da rady obudzić się
wystarczająco wcześnie, by zdążyć na poranne poniedziałkowe zajęcia.
Bez
ostrzeżenia Syriusz owinął ramię wokół chrześniaka i pociągnął go bliżej.
-
Więc co chcesz dzisiaj robić, Rogasiątko? – zapytał Syriusz z szerokim
uśmiechem. – Moglibyśmy zrobić Snape’owi żart, poćwiczyć pojedynki, zrobić
Snape’owi żart, popracować nad twoim treningiem, zrobić Snape’owi żart,
powalczyć z Lunatykiem na śnieżki…
-
Albo zrobić Snape’owi żart – dokończył Harry, pojmując wzór. – Nie zamierzam
robić profesorowi Snape’owi żartu, Syriuszu, zwłaszcza że poświęca mi czas, by
uczyć mnie oklumencji. To będzie bardzo trudne, więc nie chcę ryzykować, że go
zezłoszczę. – Harry spojrzał na Syriusza z błagalnym wyrazem twarzy. – Muszę
się tego nauczyć, Syriuszu. Nie chcę więcej Voldemorta w swojej głowie. Przez
chwilę byłem w stanie kontrolować Nagini w ten wizji. Skąd możemy wiedzieć, że
Voldemort nie kontroluje mnie?
-
Czy bolała cię ostatnio blizna? – zapytał z niepokojem Syriusz.
Harry
potrząsnął głową.
-
Poza tym, jak pewnego ranka, gdy Voldemort był naprawdę złym, niczego nie
czułem – powiedział zgodnie z prawdą. – Nie wiem, dlaczego jest taki spokojny,
ale może lepiej wykorzystać to na naszą korzyść? Jeśli zacznę się teraz uczyć,
mogę go powstrzymać, gdy znów spróbuje. Czy nie tego wszyscy chcą?
Syriusz
skinął głową i pociągnął Harry’ego bliżej.
-
Jestem z ciebie naprawdę dumny, Rogasiątko – powiedział szczerze. – Naprawdę
myślałem, że cię straciliśmy, gdy wzięliśmy cię do domu po twojej wizji. Tak
bardzo się nas bałeś… zwyczajnie nie wiedziałem, co zrobić. Jak zdołałeś sobie
z tym poradzić i żaden z twoich współlokatorów się nie dowiedział?
-
Zaklęcie wyciszające – odpowiedział szczerze Harry i westchnął. – Wiem, że
sobie nie radziłem. Moje koszmary były tak realne, że mijała spora chwila nim
zdawałem sobie sprawę, że nie była to prawda. W głębi siebie wiedziałem, że ty
i Remus nigdy nie przeszlibyście na stronę Umbridge, ale po tak długim
słuchaniu jej tyrad, chyba nieco z tego we mnie zostało… - Harry położył palce
na piersi, czując ukryte pod koszulką wisiory. Wciąż były tak ciepłe, jak
wtedy, gdy otrzymał je w świąteczny poranek. - …ale już nie. Od kiedy
rozmawialiśmy, nie miałem koszmarów. Obecnie jestem wolny od koszmarów, co jest
nieco dziwną, ale mile widzianą zmianą. Myślę, że postawienie się Umbridge
również pomogło.
Syriusz
wyszczerzył się.
-
Lunatyk powiedział mi o tym – stwierdził. – Psychiczni
maniacy Ministerstwa? Gdzie się nauczyłeś takich słów? – Roześmiał się, gdy
Harry wzruszył ramionami. – Cóż, wątpię, by Umbridge w ogóle wiedziała, co one
znaczą, ale masz rację. Jest psychiczna. To, jak Ministerstwo znajduje takich
ludzi jest poza moim rozumieniem.
-
Sądzę, że to złe zarządzanie – powiedział poważnie Harry, co wywołało u
Syriusza intensywny śmiech podobny do szczekania psa.
Następne
dwa dni były mieszaniną pracy i… cóż… pracy. Kiedy Syriusz i Remus organizowali
plany lekcji, Harry albo kończył pracę domową albo czytał książki o oklumencji.
Podczas tego czasu Kwatery Huncwotów były tak ciche, że to aż przedziwne.
Jednak, kiedy Syriusz stawał się przytłoczony „obowiązkami nauczyciela”, zwykle
zaciągał Harry’ego na trening do Pokoju Wspólnego. Te sesje nie trwały długo,
jednak wystarczająco, by Syriusz pozbył się wystarczającej ilości stresu, by
wrócić do pracy.
Syriusz
i Remus byli zaskoczeni i jednocześnie wdzięczni, kiedy Harry im powiedział, że
Fawkes uzdrowił jego dłoń. Większość z ich zaskoczenia pochodziła z faktu, że
byli zszokowani, że sami o tym nie pomyśleli. Byli świadomi tego, jak Fawkes
troszczy się o Harry’ego, więc fakt, że Fawkes użył swoich łez, by go uzdrowić,
nie była dziwna. Byli wdzięczni, że nikt nie będzie patrzył na ranę z
ciekawością, jak nauczyciele (i uczniowie, którzy pozostali podczas przerwy w
Hogwarcie) próbowali podczas kolacji w Wielkiej Sali. To, że niemal cała kadra
nauczycielska patrzyła na niego było stresujące, ale Harry wiedział, że kiedy
przybędą uczniowie to będzie jeszcze gorzej.
Opiekunowie
Domów nie tracili czasu na spełnienie żądań Ministerstwa i zgodzili się
porozmawiać z uczniami swoich domów o nadużyciach i nowym stanowisku Remusa w
Hogwarcie po kolacji w noc ich przybycia. Żeby zapobiec spojrzeniom, które
Harry wiedział, że otrzyma od Gryfonów, spędzi tą noc w pokoju w Kwaterach
Huncwotów, co prawdopodobnie nie uspokoi Rona i Hermiony, ponieważ Harry
jeszcze z nimi nie rozmawiał. Wiedział, że przydają się długie wyjaśnienia oraz
że Ron i Hermiona nie będą co do nich zbyt cierpliwi.
Nim
Harry się zorientował, przybył Hogwart Express i uczniowie zaczęli wypełniać
Wielką Salę. Harry siedział przy stole Gryffindoru z Syriuszem i Remusem,
rozmawiając z nimi cicho, gdy niemal został przewrócony przez Hermionę i Ginny,
które nadbiegły w szybkim tempie wraz z Ronem, Fredem i Georgem. Syriusz i
Remus życzyli Harry powodzenia, po czym zajęli miejsca przy stole prezydialnym.
Gdy
Hermiona i Weasleyowie zajęli miejsca, nastał ciągły strumień pytań na
powitanie powtarzanych w kółko. Co się stało? Nic mu nie jest? Co Umbridge mu
zrobiła? Co się stało na przesłuchaniu? Po tym, jak dziesiąta osoba o to
zapytała, Harry miał ochotę krzyczeć, ale przygryzł język i ciągle powtarzał,
że nie chce o tym rozmawiać, aż profesor Dumbledore wstał, by wygłosić
przemowę, uciszając natychmiastowo salę.
-
Tych, którzy wyjechali na przerwę świąteczną, witam z powrotem – powiedział
uprzejmie profesor Dumbledore. – Jak zapewne słyszeliście, zrobiliśmy kilka
zmian wśród naszych pracowników. Profesor Umbridge została na stałe usunięta ze
swojej pozycji i zastąpiona przez profesora Syriusza Blacka. – Podekscytowana
wrzawa i oklaski spowodowały szeroki uśmiech u Syriusza. – Ponadto Remus Lupin
zgodził się powrócić do Hogwartu jako
doradca w przypadkach, gdybyście nie czuli się komfortowo porozmawiać z
członkiem kadry. Cokolwiek powiecie panu Lupinowi będzie traktowane jako
poufne, więc czujcie się swobodni go szukać, gdy tylko będziecie potrzebowali z
kimś porozmawiać. Ponadto po kolacji skierujcie się bezpośrednio do swoich
pokojów wspólnych na spotkanie ze swoimi Opiekunami Domów. A teraz niech
zacznie się uczta.
Jedzenie
pojawiło się na stołach, a wszyscy powoli wyrwali się z szoku i zaczęli jeść.
Na nieszczęście dla Harry’ego odwrócił się do stołu i zobaczył oczekujące
spojrzenia wszystkich dookoła. Nie zdawał sobie z tego sprawy, ale cała drużyna
Quidditcha zdołała usiąść dookoła niego wraz z Nevillem, Deanem i Seamusem. To
z pewnością będzie interesujące.
-
Co? – zapytał niewinnie Harry.
Hermiona
pierwsza odnalazła głos.
-
Gadaj, Harry – powiedziała cicho. – Co Umbridge ci robiła? Nie słyszeliśmy ani
słowa od ciebie przez całą przerwę; nawet po artykule Rity Skeeter w „Proroku
Codziennym”. Masz pojęcie, jak się o ciebie martwiliśmy?
Harry
westchnął, pocierając oczy pod okularami. To naprawdę nie było miejsce, w
którym chciał o tym rozmawiać, ale wiedział, że nikt nie da mu spokoju, póki
czegoś nie powie.
-
Nie dostaliście ode mnie żadnych wiadomości, ponieważ byłem zajęty – powiedział
Harry ściszonym głosem. – Przez kilka dni byłem chory, potem były święta, potem musiałem przygotować się do
przesłuchania, potem musiałem przyjść
wcześniej do szkoły, żeby Syri… eee… profesor Black mógł przygotować zajęcia, a
potem wy przyjechaliście. Nie miałem
wiele wolnego czasu na wysyłanie listów do wszystkich, by zaspokoić ich
ciekawość na temat prywatnej sprawy, którą i tak będę zmuszony omawiać za parę
dni.
Hermiona
zarumieniła się i odwróciła wzrok, przepraszając. Harry wiedział, że zwyczajnie
się martwiła, ale mogła być bardziej taktowna w swoim przesłuchiwaniu. Tak,
Hermiona była błyskotliwą czarownicą i Harry kochał ją tak, jak resztę swojej
„rodziny”, ale usłyszenie jej wymagającego tonu przypominało mu o tym, jak
zaaranżowała GD, nim Rada przejęła przywództwo. Hermiona musiała się nauczyć
cierpliwości, zwłaszcza gdy jej pragnienie wiedzy przeważało zdrowy rozsądek.
-
Jeśli chodzi o to, dlaczego Umbridge została usunięta, podejrzewam, że do jutra
wszyscy będą wiedzieć, więc nie ma sensu trzymać tego w tajemnicy – ciągnął
Harry. – Nie kłamałem, gdy mówiłem, że Umbridge kazała mi pisać linijki na
szlabanach. Po prostu nie wspomniałem, że pisałem krwawym piórem… - Wszyscy
dookoła sapnęli z szoku. - … podczas gdy próbowała przekonać mnie, że jestem
szukającym uwagi kłamcą.
-
A-Ale krwawe pióra są nielegalne! – wykrzyknął George przyciszonym głosem. –
Dlaczego nic nie powiedziałeś?
-
Bo nie wiedziałem – powiedział szczerze Harry. – Byłem wychowany przez mugoli.
Nie pomogło też to, że byłem workiem treningowym mojego wuja, gdy tylko był
zły, ale nie wchodźmy w to. Przecież nie ma zajęć o rzeczach, które powinieneś
wiedzieć na temat typów nadużyć w czarodziejskim świecie dla tych, którzy byli
wychowywani po mugolsku. – Harry zaczął nakładać jedzenie na talerz, desperacko
starając się zignorować spojrzenia pełne litości. – Poza tym, Umbridge jest
kompletną wariatką. Czekamy tylko, aż św. Mungo oficjalnie to ogłosi.
Wszyscy
zaczęli jeść, zajmując się własnymi rozmowami, ale ciągle zerkali na Harry’ego,
jakby się upewniali, że rzeczywiście nic mu nie jest. Na szczęście Neville i
Ginny zaczęli rozmawiać z Harrym o GD i następnym spotkaniu Rady, co posłużyło
im za rozrywkę aż do zakończenia kolacji. Po wyjaśnieniu, że nie spędza nocy w
dormitorium, Harry wyszedł z Syriuszem i Remusem do Kwater Huncwotów. Już
obawiał się jutrzejszego dnia. Będzie wyjątkowo długi.