Następnego
ranka Harry wyszedł z łóżka z wielką niechęcią. Głowa go bolała i czuł się tak,
jakby w ogóle nie spał. Nie wiedział, jak zdołał się umyć i przebrać w uniform
bez budzenia swoich współlokatorów, ale był wdzięczny, że mu się udało.
Ostatnim razem był tak apatyczny po wizji, w której Nagini atakowała pana
Weasleya i z pewnością nie chciał, by ktokolwiek myślał, że miał kolejny z tych snów.
Chwyciwszy
szkolną torbę i wypełniwszy ją tym, czego potrzebował na ten dzień, Harry
wyszedł do Wielkiej Sali na kolejny dzień wyczerpujących zajęć. Korytarze były
ciche i puste, sprawiając, że Harry zerknął na zegarek i zobaczył, że było
tylko wpół do siódmej. Nic dziwnego, że był tak zmęczony. Harry jęknął,
kontynuując podróż. Cóż, przynajmniej będzie mógł poczytać nieco więcej ze
swojej książki o oklumencji, nim Wielka Sala zrobi się zbyt tłoczna.
Dopiero
po około czterdziestu pięciu minutach ktoś wszedł do Wielkiej Sali, co
pozwoliło Harry’emu przeczytać przynajmniej rozdział, nim schował książkę do
torby. Po ostatnim wieczorze, Harry doszedł do wniosku, że teoria stojąca za
oklumencją mogła pomóc tylko odrobinę, ale fakt, że jakoś pomagała był wystarczający, by dalej czytał. Poza tym, co
innego miał robić? Poprosić profesora Snape’a o pomoc z teorią? Ta, jasne.
O
dziwo Fred i George byli jednymi wśród pierwszych Gryfonów, którzy weszli do
sali i usiedli, mając Harry’ego między sobą. Ron i Hermiona przybyli niedługo
potem i usiedli naprzeciw Harry’ego, zaczynając sympatyczną rozmowę. Wkrótce
zaczęły przylatywać sowy z egzemplarzami „Proroka Codziennego”. Harry był
zaskoczony, gdy jeden upadł przed Hermioną. Od kiedy posiadała prenumeratę?
Nie
minęła długa chwila, nim Hermiona pochłonęła pierwszą stronę i pisnęła z
zaskoczeniem, czym zyskała sobie uwagę wszystkich wokół.
-
Nie wierzę! – wykrzyknęła, odwracając gazetę tak, żeby Harry mógł zobaczyć
pierwszą stronę. – Azkaban został zaatakowany! Uciekło dziesięciu
śmierciożerców!
Harry
mógł tylko patrzeć na czarno-białe fotografie (dziewięciu czarodziei i jednej
czarownicy), które pokrywały pierwszą stronę. Pod każdym zdjęciem było imię z
powodem, dlaczego zostali zesłani do więzienia. Antonin Dołohow zamordował
Gideona i Fabiana Prewettów (członków Zakonu w ostatniej wojnie). Augustus
Rookwood przekazywał sekrety Ministerstwa Voldemortowi. Lista ciągła się, aż
Harry nie dotarł do jednej czarownicy, przed którą ostrzegał go Syriusz. Była
kuzynką Syriusza, Bellatrix Lestrange, która uczestniczyła w torturach Franka i
Alicji Longbottom aż do szaleństwa. Jeśli to nie wystarczyło, nagłówek naprawdę
zaskoczył Harry’ego.
MASOWA UCIECZKA Z AZKABANU
OPINIA PUBLICZNA KWESTIONUJE
PRZEŚWIADCZENIE KNOTA
ŻE SAMI WIECIE KTO NIE
POWRÓCIŁ
Harry
chwycił gazetę od Hermiony i zaczął czytać artykuł, podczas gdy Fred i George
pochylili się bliżej, by zerknąć.
Wczoraj późno w nocy
Ministerstwo Magii ogłosiło, że nastąpiła masowa ucieczka z Azkabanu.
Sam Minister Magii
potwierdził, że dziesięciu pilnie strzeżonych więźniów uciekło wczoraj we
wczesnych godzinach wieczornych, ale uparcie twierdził, że Ten, Którego Imienia
Nie Wolno Wymawiać nie stoi za ucieczką. To, oczywiście, spotkało się z wieloma
wątpliwościami tych, którzy byli obecni na ogłoszeniu.
Korneliusz Knot jest już pod
obserwacją za mianowanie Dolores Umbridge, byłej nauczycielki obrony przed
czarną magią w Hogwarcie, kiedy zostało ujawnione, że została tam umieszczona
tylko po to, by wpoić uczniom wierzenia Knota. Wielu zaczęło się zastanawiać,
czy dyrektor Albus Dumbledore i Harry Potter nie mieli przez cały czas racji,
walcząc o ogłoszenie powrotu Sami Wiecie Kogo, by przygotować społeczeństwo.
- Nie ma powodu, że Sami
Wiecie Kto powrócił albo stoi za ucieczką – powiedział zeszłej nocy Minister. –
Wiemy tylko, że Peter Pettigrew stara się zebrać swoich wspólników, by pomścić
upadłego mistrza.
Szefowa Departamentu
Przestrzegania Prawa Czarodziejów, Amelia Bones, odmówiła komentarza na temat
niechęci Ministra, by w ogóle rozważyć powrót Sami Wiecie Kogo.
- Sprawdzamy wszystkie tropy
– oświadczyła Bones. – Obecnie nie przymykamy oka na żadną możliwość. Obecnie
zalecamy ćwiczyć wielką rozwagę, skoro tak wiele niebezpiecznych jednostek
pozostaje na wolności. Jeśli dostrzeżecie któregoś z uciekinierów, nie
zbliżajcie się do nich.
Odwracając
stronę, Harry zauważył, że był tam artykuł o skazaniu Umbridge, jednak
wiadomość była teraz zaprawiona kroplą goryczy. Umbridge była niczym, w
porównaniu do dziesięciu śmierciożerców, którzy byli teraz wolni i wracali do
swojego mistrza. Harry oddał gazetę i zerknął na Neville’a, który patrzył dość
blado na czytaną przez siebie gazetę. Nie mógł sobie wyobrazić, przez co teraz
chłopak przechodzi. Przynajmniej teraz
wiem, dlaczego Voldemort był tak szczęśliwy.
-
Cóż, przynajmniej ktoś zaczyna rozumieć, jakim idiotą jest Knot – powiedział
Fred, wzruszając ramionami. – Mogę tylko
powiedzieć, że najwyższy czas i co przeczytałeś na drugiej stronie, Harry?
Harry
wziął łyk soku dyniowego, starając się ignorować zaciekawione spojrzenia wokół
siebie.
-
Zeszłego wieczora został ogłoszony wyrok Umbridge – powiedział od niechcenia.
Musiał przyznać, że był ciekaw, czy przy tej ucieczce Umbridge rzeczywiście
skończy w Azkabanie. Knot może nalegać,
że to nie jest wystarczająco bezpieczne dla jego zwierzątka.
Hermiona
szybko otworzyła gazetę i znalazła artykuł.
-
Cztery lata? – zapytała z podziwem. – Eee… wow! Cieszę się, że w końcu
otrzymała karę za to, co ci zrobiła, Harry.
Pod
koniec dnia plotki zalały korytarze o ucieczce skazańców i ich obecnej
lokalizacji. Ci, którzy dorastali w czarodziejskich rodzinach postanowili
edukować tych, którzy nie wiedzieli, jak okrutni byli uciekinierzy. Ci, którzy
byli spokrewnieni z ofiarami śmierciożerców natychmiastowo stali się gwiazdami.
Dla Harry’ego była to mile widziana zmiana, ale nie dla tych, którzy stale byli
otoczeni grupką osób, pytających, co się stało ich rodzinom. Wielu z teraz
popularnych uczniów znaleźli sposób, by przyprzeć Harry’ego do muru i zapytać,
jak daje sobie radę z tą całą uwagą i niegrzecznymi komentarzami. Raczej nie
chcieli usłyszeć tego, że nawet po tych pięciu latach wciąż nie może tego
znieść.
Potem
nadszedł środowy wieczór, Harry zdołał zaszokować Radę tak, że aż ucichli,
ogłaszając, że członkowie kadry będą obecni na następnym spotkaniu GD. To z
pewnością oderwało myśli wszystkich od ucieczki śmierciożerców. Przed
rozpoczęciem ćwiczenia zaklęcia ochronnego, przygotowali krótkie wyjaśnienie
dla nauczycieli. Neville i Hannah zgłosili się na ochotnika, by wszystko
opisać, Justin i Ginny mieli się zająć nadchodzącymi zaklęciami, podczas gdy
Cho i Luna miały zająć się ich przeciwzaklęciami. Jeśli zostanie czas, Harry
miał zacząć mówić o manipulowaniu zaklęciami ochronnymi, by zwiększyć ich moc.
Niemal trzy godziny Rada badała, planowała i
ćwiczyła obszary, którymi mieli się zająć. Wszyscy byli bardzo zdenerwowani i
chcieli, żeby wszystko poszło dobrze. W imieniu swoich uczniów będą obecni
czterej Opiekunowi Domów wraz z profesorem Dumbledorem i Syriuszem. Jeśli grupa
miała stać się publiczną, będzie trzeba odpowiedzieć na wiele pytań. Czy będzie
limit wiekowy? Czy pozostanie Rada? Czy Radą pozostaną obecni jej członkowie?
To
wystarczyło, by w głowach im się kręciło.
Następnego
wieczora Harry znów miał lekcję oklumencji, ale tym razem Syriusz nie był tak
prędki, by interweniować. Sądząc po spojrzeniach, które posyłali sobie Syriusz
i profesor Snape, łatwo było założyć, że coś zostało powiedziane od
poniedziałkowego wieczora. Harry nie wiedział, czy chodziło o komentarz Snape’a
na temat „kwoki”, ale jasne było, że Syriusz był gotów przekląć byłego kolegę z
klasy w każdym momencie trwania lekcji.
Lekcja
nie poszła tak źle, jak mogła, ale tak naprawdę nie było wielkiego postępu ze
strony Harry’ego. Nie z powodu braku wysiłku. Harry zwyczajnie nie potrafił
wypchnąć profesora Snape’a wystarczająco szybko, by nauczyciel nie wdarł się w
jego wspomnienia. Mistrz Eliksirów wspomniał, że dla kogoś takiego jak Harry
imponujące było samo to, że był w stanie tak długo trzymać kogoś z dala od
umysłu, ale szybko dodał, że to bez znaczenia, jeśli przez cały czas nie da
rady utrzymać napastnika poza umysłem.
Typowa
dla Snape’a zmiana komplementu w zniewagę.
Mając
ustaloną następną lekcję oklumencji na niedzielny wieczór, mógł skupić się na
spotkaniu GD, które nadchodziło szybciej, niż się spodziewał. Przybył do Pokoju
Życzeń wcześniej z resztą Rady, która wyglądała na bardzo nerwową. Właśnie
skończyli aranżowanie miejsca, gdy zaczęli przychodzić uczniowie, mając
uśmiechy na twarzach i rozmawiający ze sobą z ekscytacją. Nie mieli już
motywacji, by być cicho, skoro Umbridge nie było.
Uczniowie
zajęli swoje zwykłe miejsca na poduszkach wokół pokoju, Rada stanęła na środku,
a Harry niedaleko drzwi. Otrzymując kiwnięcie Harry’ego, Cho zwróciła się do
grupy.
-
Przez obecne zmiany profesora Dumbledore’a, nasza grupa została ujawniona
kadrze nauczycielskiej – powiedziała Cho z tak wielką pewnością, jak tylko
mogła. – Dziś Opiekunowie Domów, profesor Dumbledore i profesor Black będą
obserwować spotkanie. Nie mamy kłopotów. Są zwyczajnie ciekawi, jaki
poczyniliśmy postęp.
-
Nawet profesor Snape? – zapytał sceptycznie Ron.
-
Nawet profesor Snape – potwierdził Harry. – Nauczyciele będą tylko obserwować.
Spotkanie będzie przebiegało tak, jak normalnie. Najlepiej będzie, jeśli
zignorujecie ich obecność. Nie przychodzą tu sprawdzać was indywidualnie.
Przychodzą obserwować GD jako grupę i jej korzyści. Przy obecnej sytuacji,
jestem pewien, że pomysł, by studenci uczyli się, jak się bronić jest celem
każdego obecnego nauczyciela.
-
Wszyscy dobierzcie się w pary – powiedział Neville. – Zaczniemy krótką
powtórką, nim zaczniemy zajmować się różnymi czarami ochronnymi.
Gdy
wszyscy dobrali się w pary, Neville i Hannah zaczęli powtarzać to, czego już
się nauczyli. Nie minęło wiele czasu, nim Harry usłyszał pukanie do drzwi, więc
otworzył je szybko i zobaczył uśmiechającego się Syriusza. Skinął na
nauczyciela obrony, by był cicho, po czym odsunął się na bok, by wszyscy mogli
wejść. Szóstka dorosłych weszła do środka i zobaczyła, że obecnie uczniowie
ćwiczą z Hanną Abbott i Nevillem Longbottomem.
-
Właśnie robią powtórkę – powiedział cicho Harry nauczycielom, cicho prosząc o
sześć krzeseł, które natychmiast się pojawiły. – Proszę, usiądźcie. Dzisiaj
będziemy się zajmować zaklęciami ochronnymi. Wszystkim kazaliśmy się zachowywać
tak, jakby was tu nie było. Mam nadzieję, że to w porządku.
-
Tak, Harry – powiedział uprzejmie profesor Dumbledore. – Nie jesteśmy tu, by
przeszkadzać, jedynie obserwować stworzone przez ciebie i Radę środowisko do
nauki.
Harry
skinął głową, po czym przeszedł na tył pokoju i obserwował tak, jak normalnie
robił. Wiedział, że gdyby stał gdziekolwiek indziej, rozpraszałby innych,
ponieważ wszyscy mieli tendencję do słuchania Harry’ego ponad ludźmi z Rady.
Harry mógł tylko zakładać, że to dlatego, że już zmierzył się z tym, do czego
oni się dopiero przygotowywali. Harry’emu naprawdę nie podobał się fakt, że
wszyscy zignorowaliby Radę, gdyby wyszedł z cienia i skupili się na nim, ale
naprawdę nie wiedział, jak to zmienić.
Kiedy
skończyli powtórkę, Cho i Luna rozpoczęły sposoby odpierania zaklęć.
Transmutowanie przedmiotów w lustra, rzucanie zaklęć o równej mocy pod kątem,
by zmienić kierunek zaklęcia i przywoływanie przedmiotów, by zablokować czary.
Wszyscy usiedli, wzięli poduszki i starali się transmutować je w lustra, a
Harry, Cho i Luna pomagali tym, którzy mieli jakieś trudności. Było to coś, co
profesor McGonagall nauczyła Harry’ego przed jego trzecim rokiem. Nie było to
trudne, ale trzeba było poćwiczyć ruchy różdżki. Gdy wszystkim się udało,
ustawili się w trzy rzędy i próbowali odbić zaklęcia rzucane przez Harry’ego,
Cho i Lunę. Czary zaczynały się od zaklęcia lewitującego, kończąc na
oszałamiającym. Kiedy wszyscy spróbowali, zaczęli ćwiczyć zaklęcie
przywołujące, by blokować zaklęcia. Bliźniacy Weasley wywołali u wszystkich
śmiech, gdy Fred przywołał George’a i wykorzystał go jako tarczę. Nie to miały
na myśli Cho i Luna, ale zadziałało.
Potem
Justin i Ginny zaczęli mówić o przeciwzaklęciach. Odpowiedzieli tylko o kilku,
nim pojawił się Zgredek z tacami soku dyniowego i wody dla tych, którzy byli
spragnieni. Gdy wszyscy się napili, Harry podziękował Zgredkowi, po czym
zasugerował, by zapytał obserwujących nauczycieli, czy czegoś nie potrzebują.
Zgredek podbiegł do Syriusza, podskakując radośnie, że „pies Harry’ego Pottera
powrócił do Hogwartu”. To sprawiło, że profesor Snape niemal opluł się piciem,
podczas gdy reszta nauczycieli zachichotała cicho. Nigdy wcześniej nie
słyszeli, by ktoś nazwał Syriusza psem Harry’ego Pottera.
Wracając
do Justina i Ginny, GD pracowała nad odpieraniem zaklęcia oszałamiającego. Po
dwudziestu minutach ćwiczeń, tylko kilka osób zdołało odeprzeć zaklęcie, ale
dzięki temu wszyscy mieli coś, nad czym mogli pracować przez następny tydzień.
Zerkając na zegarek, Harry dostrzegł, że była niemal cisza nocna i skinął na
Ginny i Justina ręką, sygnalizując to Radzie wymyślonym przez nich ruchem,
mającym zapobiec zakłóceniom. Justin i Ginny skinęli głowami i odsunęli się na
bok, a Harry ponownie wyszedł z cienia.
-
Świetna robota – powiedział Harry, dołączając do Justina i Ginny. – Pamiętacie,
tylko dlatego, że zaczynamy uczyć się bardziej zaawansowanych tematów, nie ma
powodów, by zapominać o podstawach. Jak dziś się nauczyliście, podstawy można
wykorzystać w pojedynku i nawet one mogą uratować życie. Jeśli macie
jakiekolwiek pytania, wiecie, z kim porozmawiać. Radzę, żebyście już wszyscy
wracali, nim ktoś z naszej publiczności zdecyduje rozdać szlabany.
Wszyscy
natychmiast spojrzeli na profesora Snape’a, po czym podziękowali Radzie i
wybiegli, nim któryś z nauczycieli mógł podążyć za groźbą Harry’ego. Rada
uparcie została przy boku Harry’ego, wyglądali na nieco niespokojnych. Harry
cieszył się, że z nim zostali. Naprawdę nie chciał sam mierzyć się z kadrą
nauczycielską, zwłaszcza profesorem Snapem.
Profesor
Dumbledore pierwszy wstał z miejsca.
-
Muszę powiedzieć, że jestem zdumiony, jak dobrze wasza siódemka instruuje
swoich rówieśników. Nie rozmawiałem z waszymi Opiekunami Domów, ale widzę, że
nie ma powodu, by tak korzystna grupa nie miała kontynuować swojej
działalności. Wygląda na to, że „praktyczne” podejście jest dokładnie tym,
czego uczniowie wyższych klas potrzebują, by odpowiednio się uczyć, nie
zgodzisz się, Syriuszu?
-
Wie pan, dyrektorze, że się z tym zgadzam – powiedział spokojnie Syriusz. – To
dlatego w pierwszej kolejności zwróciłem pana uwagę na tę grupę.
-
Zauważyłem, że w grupie nie ma żadnych Ślizgonów, Potter – powiedział chłodno
profesor Snape.
Harry
westchnął.
-
Hermiona kontaktowała się z wszystkimi z pomysłem tej grupy, profesorze –
powiedział zgodnie z prawdą. – W tym czasie, Umbridge wciąż była tu
nauczycielem, więc udział był ograniczony do osób, którym mogliśmy zaufać, że
nas nie wydadzą. Przez wydarzenia z początku roku, musi pan przyznać, że nie
jestem osobą, do której zwróciłby się Ślizgon. Malfoy ma większość Ślizgonów z
piątego roku owiniętych wokół palca i wyraził swoje poglądy na mój temat
całkiem jasno. Czy zaprosiłby pan tych, którzy uznali za swoją misję życiową
uczynić pana życie nieszczęściem?
-
Ma rację, Severusie – powiedział profesor Flitwick, zeskakując z krzesła. – Nie
obwiniaj chłopca, że zachowywał środki bezpieczeństwa. Panna Granger wyraźnie
miała to na myśli, gdy szukała uczestników. – Nauczyciel zaklęć podszedł do
Rady z promiennym uśmiechem na twarzy. – Macie moje pełne wsparcie. To taki
odświeżające, gdy nie widzi się barier między zaangażowanymi Domami. Mogę mieć
tylko nadzieję, że otworzycie swoją grupę na szerszą publikę, by więcej moich
Krukonów mogła czerpać korzyści z takiego doświadczenia.
Harry
nagle poczuł nerwowość. Wsparcie kadry to jedno, ale Harry nie był przygotowany
na to, by każdy ze szkoły mógł dołączyć do ich grupy.
-
Nie chcę odmawiać komukolwiek korzyści z nauki, ale nie sądzę, że wtedy
będziemy mieć takie same rezultaty – powiedział szczerze. – Uważam, że to
osobiste podejście jest powodem, dlaczego wszyscy odpowiednio reagują na grupę.
Naprawdę nie moglibyśmy tego zrobić, jeśli grupa stałaby się publiczną.
-
Dalibyście radę, jeśli dodacie więcej członków do grupy nauczającej, panie
Potter – zaproponowała profesor McGonagall. – To prawda, dodanie nowych
członków zatrzyma na co najwyżej kilka tygodni wasze postępy. Sądzę, że wielu
uczniów z piątego i siódmego roku mogłoby wynieść korzyści z tej grupy do
swoich SUMów i OWTMów.
-
To jest główny powód, dlaczego Granger nas zwołała – powiedziała cicho Hannah.
– GD nie jest naszą grupą. Wszyscy, którzy tu dziś byli mają równy głos we
wszystkim. To jest jeden z powodów, dlaczego Harry zasugerował reprezentantów z
każdego Domu. Jeśli ktoś chce się czegoś nauczyć albo ma pytanie na jakiś
temat, mówią o tym swoim reprezentantom, a potem Rada decyduje, jak
zaprezentować to na spotkaniu. Nie moglibyśmy podejmować takich decyzji bez
rozmowy z grupą, ale naprawdę państwo sądzą, że ci niezaangażowani wzięliby nas
na poważnie?
Profesor
Snape wstał z krzesła.
-
Jeśli odnosi się pani do Ślizgonów…
-
Severusie – ostrzegł łagodnie profesor Dumbledore, po czym zwrócił się do
wszystkich. – Widzę powody zapału kadry nauczycielskiej i niechęci Rady, co do
uczynienia GD publiczną. Mimo że chętnie zobaczylibyśmy, by wszyscy uczniowie
mieli możliwość skorzystania z tej okazji, musimy uszanować życzenie tych,
którzy najbardziej odczują zmianę. Nie możemy winić ich za decyzje podjęte w
oparciu o okoliczności, nad którymi nie mieli kontroli. Jasne jest, że dla
każdego członka GD jest komfortowym środowiskiem, które sami stworzyli. –
Dumbledore odwrócił się do Rady. – W tym momencie uszanujemy waszą decyzję, ale
proszę, miejcie na uwadze opcję uczynienia GD dostępną dla wszystkich uczniów.
Chciałbym zmienić tylko jedną sprawę, a mianowicie brak nadzoru kadry, zwłaszcza
gdy zaczniecie trudniejsze tematy.
Członkowie
Rady niechętnie skinęli głowami. Byli szczęśliwi, że profesor Dumbledore
pozwoli na kontynuację GD, ale mieli mieszane uczucia co do nadzoru. Póki co
mieli swobodę w doborze tematów. Przecież
nie uczymy się czegoś, czego nie powinniśmy. Pytanie, czy nadzorca zaaprobuje
intensywność tych tematów? Harry był świadom, że niektóre poruszane aspekty
były ponad poziomem SUMów, ale nikt nie narzekał.
Głos
profesora Dumbledore’a wyrwał Harry’ego z myśli.
-
Dziękujemy, że wasza siódemka pozwoliła nam obserwować waszą grupę – powiedział
uprzejmie dyrektor. – Będziemy w kontakcie w sprawie możliwego nadzoru. Teraz
sugeruję, żebyście wszyscy skierowali się do waszych dormitoriów, zanim godzina
stanie się zbyt późna.
Rada
wspólnie się pożegnała i opuściła Pokój Życzeń. W chwili, gdy drzwi się za nimi
zamknęły, wszyscy westchnęli z ulgą. Bycie pod ostrzałem spojrzeń tak wielu
nauczycieli w tym samym momencie było z pewnością wytrącające z równowagi.
Szóstka reprezentantów odwróciła się i spojrzała na Harry’ego, który tylko
patrzył na zamknięte drzwi. Wiedział, że spotkanie nie poszło tak, jak kadra
najwidoczniej chciała, ale nie mógł poradzić nic na to, że poddanie się w tej
kwestii wywołałoby tylko więcej problemów.
-
Wszystko w porządku, Harry? – zapytała cicho Cho.
Harry
skupił uwagę na sześciu parach zatroskanych oczu.
-
Czy to było dobre? – zapytał. – To, że odmawiamy innym szansy, by czegoś się
nauczyć?
-
Harry, to nie jest naszym obowiązkiem uczyć wszystkich, jak się bronić –
powiedziała bez ogródek Ginny. – To zaczęło się jako grupka przyjaciół, która
zebrała się razem, by uczyć się magicznej obrony i tak wciąż jest. Osobiście
uważam, że dobrze wyraziłeś swoją opinię. Nie mielibyśmy takich samych
rezultatów, gdyby grupa była publiczna. Nauka pomiędzy dwoma osobami sprawiła,
że grupa odniosła sukces. Podjąłeś dobrą decyzję.
-
Miejmy tylko nadzieję, że nadzorcą nie będzie Snape – powiedział Neville ze
wzdrygnięciem, sprawiając, że wszyscy wybuchli śmiechem, po czym ruszyli do
swoich wież, by poinformować członków GD, co się stało. Pewne rzeczy się nigdy
nie zmieniały, a jedną z nich był strach Neville’a przed profesorem Snapem.
^^^
Nie
minęło wiele czasu, nim kadra nauczycielska wyznaczyła odpowiedni nadzór dla
Gwardii Defensywnej. By zapobiec faworyzacji, zdecydowali, że nadzorował nie
będzie żaden obecny nauczyciel, a w rezultacie Remus był najlepszym wyborem na
tą pozycję. Cała Rada była uszczęśliwiona, ponieważ Remus był tą osobą, na
której wzorowali swoje instrukcje. Wielu członków GD już rozmawiało prywatnie z
Remusem, zwłaszcza Hermiona i Weasleyowie, więc wszyscy czuli się komfortowo z
obecnością byłego nauczyciela.
Nie
było wątpliwości, że uspokajająca obecność Remusa, by uczniowie mogli się mu
zwierzać, była dokładnie tym, czego wielu potrzebowało. Uczniowie rzeczywiście
zwracali się do byłego nauczyciela albo by opowiedzieć o swoich frustracjach,
poprosić o wskazówki albo zwyczajnie porozmawiać z kimś, kto zwyczajnie
posłucha. Remus dostał gabinet niedaleko Kwater Huncwotów, gdzie spotykał się z
tymi, którzy chcieli porozmawiać. To zdumiewające, że wystarczył zaledwie
tydzień, by jakakolwiek obecność Dolores Umbridge została niemal całkowicie
usunięta.
Ostatecznie
Remus dał GD więcej wolności, niż Rada się spodziewała i byli za to wdzięczni.
Zaoferował wsparcie podczas spotkań Rady i swój udział, gdy zapytali go o to
podczas spotkania GD, ale poza tym przyjął rolę obserwatora. Remus uporczywie
uważał, że nie chce zakłócać środowiska, które GD już stworzyło, pomimo tego,
jak wiele razy członkowie chcieli go zaangażować. Ostatecznie GD działało tak,
jak przed przerwą świąteczną.
Gdy
zaczął się Quidditch, Harry ledwie miał czas na dokończenie zadań domowych, a
tym bardziej martwienie się o sprawy, które działy się poza ścianami Hogwartu.
Dwa wieczory w tygodniu miał oklumencję, kolejne dwa wieczory miał spotkania GD
oraz dwa wieczory spędzał na Quidditchu, przez co zostawał mu jeden wieczór na
dokończenie wszystkiego, czego nie skończył w pozostałe wieczory. Coraz trudniej
było Harry’emu nadążać za nauką oklumencji bez wzbudzania podejrzeń, przez co
Harry musiał uczyć się albo późno w nocy, albo wcześnie rano.
Przez
brak wolnego czasu, Harry musiał ratować się wcześniejszym przychodzeniem na
zajęcia obrony, by porozmawiać z Syriuszem i zostawaniem dłużej po spotkaniach
GD, by zamienić słówko z Remusem. Obaj jego opiekunowie zdawali się ogromnie
cieszyć swoimi nowymi pozycjami. Syriusz uczynił swoją misją przygotowanie
uczniów na ich końcowo roczne testy, zapewniając zarówno teorię i praktykę, co
szybko uczyniło obronę przed czarną magią ulubionymi zajęciami w Hogwarcie.
Gdy
styczeń przeszedł w luty, Ministerstwo podążyło za swoją deklaracją, wysyłając
swoją reprezentantkę (panią Stiles), by obserwowała zajęcia. Według Syriusza,
kobieta była młodszą wersja profesor McGonagall pod względem osobowości i
temperamentu. Przez pierwszy dzień kobieta obserwowała pierwszy i drugi rok
nauczanych przez Syriusza, profesora Snape’a, profesor McGonagall i profesor
Sprout. Usiadła również z Remusem, by przedyskutować jego stanowisko.
Następnego dnia, pani Stiles obserwowała zajęcia trzecich klas uczone przez
Hagrida, profesor Vector, profesor Trelawney i profesor Sinistrę. Podczas dwóch
dni również miała czas obserwować „życie uczniowskie”, uczestnicząc w posiłkach
i spacerując korytarzami, zadając uczniom losowe pytania o ich czas w
Hogwarcie. Nic nie zostało powiedziane na temat jej wizyty, gdy wyjechała i po
kilku tygodniach ciszy, wszyscy zorientowali się, że kadra musiała zdać swoją
ocenę, choć nikt nie wiedział, jak udało się to profesorowi Snape’owi.
Wraz
z nadejściem długo wyczekiwanego weekendu w Hogsmeade oraz wilgotniejszej i
cieplejszej pogody, wszyscy, którzy mogli, byli chętni spędzić dzień z dala od
szkoły. Okazało się, że był to też dzień Walentynek, co okazało się dość
uciążliwe dla Harry’ego. Dziewczyny, których nigdy wcześniej nie dostrzegł,
pytały, czy chciałby z nimi iść do magicznej wioski, zmuszając go do jak
najgrzeczniejszej odmowy. Syriuszu, Remus i jego najbliżsi przyjaciele uznawali
jego dylemat za przezabawny, co tylko sprawiło, że Harry był coraz bardziej
sfrustrowany. Ostatecznie, Harry, Ron i Hermiona zgodzili się, że spędzą ten
czas razem w Hogsmeade, a Syriusz i Remus osłaniali ich… na wszelki wypadek.
Przybyli
do Hogsmeade, gdy sklepy się otwierały i szybko rozpoczęli zwykłe przyjacielski
przekomarzanie, którego tak długo nie było. Ron i Hermiona wykłócali się na
jakiś nieistotny temat, Harry próbował ich rozśmieszyć i zasugerować inny temat
i wkrótce kłócili się o to. Normalnie Harry uważałby ciągłe kłótnie za
irytujące, ale dzisiaj potrzebował takiego rozproszenia. Zabawnie było słuchać
obrony Rona, gdy argumenty Hermiona wygrywały.
Potrzebując
przerwy, trójka nastolatków z dwójką dorosłych ruszyło w stronę Trzech Mioteł.
Po odnalezieniu stołu i zakupieniu picia w zatłoczonym pubie, Ron i Harry wraz
z Syriuszem zaczęli rozmawiać o nadchodzącym meczu Quidditcha przeciwko
Puchonom, podczas gdy Hermiona i Remus prowadzili cichą dyskusję o
nadchodzących SUMach. Był dopiero luty, a Hermiona już zaczynała panikować, że
nie jest przygotowana.
Znikąd
pojawił się jasny blask, który czasowo wypełnił pub oślepiając wszystkich,
zwłaszcza wokół stołu Harry’ego, sprawiając, że Syriusz ochronnie złapał
Harry’ego i pchnął go pod stół. Ludzie krzyknęli z oburzeniem na to, co mogło
być tylko czarodziejskim aparatem, robiącym zdjęcie w środku zatłoczonego pubu.
Mrugając gwałtownie, widzenie Harry’ego powoli wróciło do normalności,
pozwalając mu wysunąć się spod stołu, gdy to znajomy głos wypełnił jego uszy.
-
Harry Potter! – krzyknęła podekscytowana Rita Skeeter, która już trzymała swoje
pióro i pergamin w dłoni. Nosiła jasnożółte szaty, które z pewnością wyróżniały
ją z tłumu. Jej fotograf już unosił aparat do kolejnego zdjęcia. –
Fantastycznie cię tu spotkać i to z Syriuszem Blackiem i Remusem Lupinem!
Remus
szybko złapał aparat fotografa, a Syriusz położył troskliwie dłoń na ramieniu
Harry’ego. Fotograf próbował odebrać swoją własność, ale gwałtowne warknięcie
Remusa powstrzymało jego próby.
-
Nie mamy ci nic do powiedzenia, Rita – powiedział Syriusz z napięciem w głosie,
– i nawet nie próbuj grać głupiego. Cała wioska jest świadoma, że to weekend
uczniowski. Nikt nie będzie prześladował mojego chrześniaka, więc odejdź.
Nastąpiła
pełna napięcia cisza, po czym Rita odzyskała równowagę i spróbowała innego
podejścia.
-
No, no, panie Black – powiedziała słodko. – Społeczeństwo ma prawo wiedzieć,
jak chłopiec, który przeżył radzi sobie z ostatnimi wydarzeniami. Minister
Magii jest obecnie w trakcie dochodzenia Wizengamotu i może zostać odwołany ze
stanowiska. Pan Potter jako pierwszy przeciwstawił się Ministerstwu. Czy
naprawdę proszę o zbyt wiele, chcąc kilka chwil waszego czasu?
Oczy
Harry’ego rozszerzyły się na to oświadczenie. Dlaczego wszyscy sądzili, że miał
cokolwiek do powiedzenia na temat Knota? Ponieważ
jesteś cholerną gwiazdą, za którą wszyscy podążają jak stado ptaków. To
smutne, że ludzie posłuchają, co piętnastolatek ma do powiedzenia o czymś, o
czym nie ma pojęcia, a nie słuchają profesora Dumbledore’a na temat powrotu
Voldemorta.
-
Kiedy to integruje w jego wolność osobistą? – odpowiedział Remus, otwierając
tył aparatu i wystawiając film na światło. – Tak, to zbyt wiele. Nie mamy ci
nic do powiedzenia, Rito, i nie pozwolimy twojemu wścibskiemu fotografowi kraść
nasze zdjęcia. – Odrzucił aparat oburzonemu fotografowi, spojrzał na Syriusza i
przeniósł wzrok na drzwi. Syriusz skinął głową i przeszedł za Harry’ego i Rona,
podczas gdy Remus położył dłoń na ramieniu Hermiony. – A teraz, jeśli nam
wybaczysz, pójdziemy już.
Harry
pozwolił Syriuszowi wyprowadzić się z pubu, starając się ignorować wszystkie
spojrzenia. Niekrórzy spoglądali na niego ze współczuciem w oczach, inni byli
oniemiali, a reszta była zwyczajnie ciekawa. Harry nie wiedział, których
spojrzeń bardziej nie lubił. Zdecydowanie
tych współczujących. Nim wyszli na ulicę, Harry chciał jedynie się ukryć,
zwłaszcza gdy powód ich wyjścia podążył za nimi.
-
Panie Black – powiedziała Rita, przechodząc przed Harry’ego i Rona, blokując im
drogę. – Jestem pewna, że możemy coś wymyślić. – Uśmiechnęła się do niego
lekko, a Harry nigdy wcześniej nie widział takiego uśmiechu na jej twarzy. –
Może jeśli pan Potter nie może tego skomentować, pan by mógł. Społeczeństwo pokochałoby możliwość usłyszenia, co
sławny Syriusz Black ma do powiedzenia o mężczyźnie, który tak ciężko pracował,
by trzymać pana od swojego chrześniaka. To dałoby panu szansę na sprostowanie.
-
Mimo że to kuszące, muszę odmówić – powiedział stanowczo Syriusz. – Może gdy
przestaniesz wścibiać nos w życie osobiste innych ludzi, będą bardziej skłonni
do komentarzy.
Uśmiech
Rity pozostał na jej twarzy, gdy zbliżyła się, zmuszając Harry’ego i Rona do
odsunięcia się na bok. Jasne było, że Syriusz bardzo starał się utrzymać swój
temperament w ryzach, gdy Rita położyła dłoń na piersi Syriusza.
-
Wezmę tą radę pod uwagę – powiedziała cicho. – Proszę tylko pamiętać, że moja
oferta prywatnego wywiadu jest zawsze ważna.
Brwi
Harry’ego uniosły się, a szczęka opadła. Nie mógł w to uwierzyć! Rita Skeeter –
reporterka rujnująca Proroka Codziennego ludziom życie flirtowała z Syriuszem?
Rita Skeeter! Harry pomyślał, że zaraz zwymiotuje. Kiedy wspominał Syriuszowi o
znalezieniu sobie dziewczyny, nie to miał na myśli. Ron i Hermiona wyglądali na
jednakowo zszokowanych na odważne podejście Rity, podczas gdy Remus wyglądał,
jakby ciężko starał się powstrzymać się od śmiechu.
Syriusz
odepchnął dłoń Rity, gdy jego temperament w końcu wziął nad nim górę.
-
Nigdy nie poszedłbym z tobą w żadne „prywatne” miejsce, Rita – powiedział przez
zaciśnięte zęby. – Jedyne, co robiłaś, to pisałaś przez kilka ostatnich lat, że
ja i Remus jesteśmy niczym więcej niż byłym skazańcem i wilkołakiem.
Rita
popatrzyła na Syriusza z niedowierzaniem.
-
Panie Black, jestem reporterem – powiedziała pompatycznie. – Moją pracą jest
relacjonować obecne wydarzenia. Pan jest
byłym skazańcem, a pan Lupin jest
wilkołakiem. Każdy by kwestionował to, że dziecko miałoby być wychowywane w
takim środowisku.
Syriusz
podszedł do Harry’ego, nie zdejmując wzroku z Rity.
-
Możesz być reporterem, ale ja jestem człowiekiem uważającym na swojego
adopcyjnego syna – powiedział, nie zostawiając jej miejsca na kłótnie. – Ktoś
mógłby się zastanawiać, jakiego rodzajem gazety jest Prorok Codzienny, skoro
ignoruje prawo człowieka do prywatności poprzez publikowanie artykułów na temat
życia Harry’ego. Dobra rada, pani Skeeter, nie boję się Ministerstwa i z
pewnością nie obawiam się pani albo pani gazety. Zostaw Harry’ego w spokoju
albo znajdziesz w swojej skrzynce pozew sądowy. Harry jest nieletni i tym samym
ma prawo do prywatności.
-
Ale on jest chłopcem, który przeżył! – zaprotestowała Rita. – Z tym tytułem
przychodzą zobowiązania dla społeczeństwa!
Harry
zamarł na to stwierdzenie, a jego ciało napięło się. To było zbyt podobne do
czegoś, co Umbridge powiedziała mu podczas szlabanu. Dlaczego wszyscy wierzyli,
że coś jest im winny za tytuł, którego nigdy nie chciał, zwłaszcza biorąc pod
uwagę fakt, że nie wierzyli w to, co stało się w czerwcu? Chwila! Nikt poza Zakonem właściwie nie słyszał, co się stało po
trzecim zadaniu. Czy to zadziała? Czy mógłby wykorzystać swój „status gwiazdy”,
by pomóc Zakonowi?
-
Sądzę, że ujęłaś to na odwrót – powiedział stanowczo Remus. – Sądzę, że to
społeczeństwo ma zobowiązania względem Harry’ego.
-
Jakie jest stanowisko pani gazety względem Knota? – zapytał z ciekawością
Harry.
Wszyscy
popatrzyli na Harry’ego z zaskoczeniem.
-
Eee, cóż… to zależy od rezultatów dochodzenia, panie Potter – powiedziała
ostrożnie Rita. – Dlaczego?
Harry
tylko wzruszył ramionami.
-
Cóż, myślałem tylko, że mógłbym pani zaoferować historię życia – powiedział
swobodnie, co natychmiastowo przykuło zainteresowanie Rity. – To, co się
rzeczywiście stało po tym, jak Cedric i ja zniknęliśmy z labiryntu. – Poczuł,
jak uścisk Syriusza na jego ramieniu zaciska się lekko. – Mógłbym pani
powiedzieć, jak rzeczywiście zginął Cedric, o odrodzeniu Voldemorta i wyjawić
imiona śmierciożerców, którzy byli tam obecni, ale jeśli pani gazeta zbyt
obawia się Ministra i jego desperackich prób ukrycia prawdy przed społeczeństwem,
wtedy nie mogę pani pomóc.
-
Harry – ostrzegł miękko Syriusz, zaciskając uścisk na ramieniu Harry’ego. – Co
ty robisz? Nie widziałeś, co właśnie zrobiła mi?
Harry
spojrzał przez ramię na chrzestnego.
-
Wykorzystuję to na naszą korzyść – powiedział cicho.
Rita
Skeeter wyglądała, jakby wewnętrznie
walczyła ze sobą, co zrobić. Była to historia, która mogła rozpędzić
albo zniszczyć jej karierę. Przez obecne wydarzenia ludzie muszą uwierzyć we
wszystko, co Harry ma do powiedzenia, ale jeśli jego historia pokryje się ze
słowami Dumbledore’a, „Prorok Codzienny” będzie miał wielkie kłopoty, jeśli
Knot nie zostanie usunięty ze stanowiska. Uśmiech powoli uformował się na jej
twarzy, ale nie był taki, jak posłała Syriuszowi. Był to uśmiech, który zwykle
oznaczał, że coś knuła.
-
Ale jest haczyk – powiedział szybko Harry. – Musisz wydrukować całkowitą
prawdę. Nie możesz przekręcić moich słów albo zmienić historii tak, jak ci się
podoba. Poza tym, Syriusz i Remus muszą zrobić korektę historii, zanim ją opublikujesz.
Jakiekolwiek wymysły, a praca się dla ciebie skończy, a „Prorok Codzienny”
otrzyma tak wiele pozwów, że nigdy więcej nie będą w stanie nic opublikować.
Jeśli czujesz, że „Prorok Codzienny” może nie opublikować prawdy, znam kogoś, kto ma powiązania z „Żonglerem”.
Rita
Skeeter skrzywiła się, bo widocznie nie podobały jej się ograniczenia
Harry’ego, ale jej ciekawość była zbyt podjudzona, by to zignorować.
-
Dobra – powiedziała z irytacją. – Zgadzam się na twoje warunki. Kiedy i gdzie?
Harry
spojrzał przez ramię na Syriusza, który nie mógł powstrzymać szerokiego
uśmiechu.
-
Chyba znam odpowiednie miejsce – powiedział, po czym spojrzał na Rona i
Hermionę. – To może nieco zająć, więc może powinniście się skierować do zamku.
Ron
i Hermiona natychmiast potrząsnęli głowami.
-
Nie obchodzi nas to, jak długo to zajmie, profesorze – nalegała Hermiona. –
Chcemy wspierać Harry’ego. Poza tym, może przydadzą się dodatkowi świadkowie na
wszelki wypadek? Znaczy, bez urazy, ale naprawdę jej nie ufam.
-
Ja też nie – wymamrotał Remus, wyraźnie nie popierając pomysłu, by Harry
ujawnił Ricie Skeeter wszystko, co się stało.
Syriusz
uciszył Remusa spojrzeniem, po czym poprowadził wszystkich do Wrzeszczącej
Chaty. Rita czuła się bardzo niezręcznie będąc w miejscu, które podobno jest
nawiedzone, ale zdołała zebrać się w sobie na tyle, by wyciągnąć swoje
szybkonotujące pióro i zacząć wywiad, podczas gdy Remus stał za jej ramieniem i
obserwował pióro. Mając Rona i Hermionę obok siebie i Syriusza za sobą, Harry opowiedział,
co się stało na cmentarzu, opuszczając pewne szczegóły, które wiedział, że
Syriusz i Remus nie chcą ujawniać.
Odkrycie
naszyjnika tłumiącego przez Voldemorta i wybuchy nie były ważne w opowieści.
Harry wyjaśnił, jak Cedric umarł i jak odrodził się Voldemort. Ujawnił, że
pojedynkował się z Voldemortem i zdołał uciec, gdy Voldemort osłabł. Wymienił
również imiona śmierciożerców wspomnianych przez Voldemorta, a usłyszenie tego
zszokowało Ritę. W tej grupie było wiele ludzi, którzy wspomagali finansowo
Ministra.
Kiedy wywiad się w końcu skończył, Rita
poinformowała Syriusza i Remusa, że w ciągu dwóch dni przyniesie im brudnopis,
po czym wyszła. Spoglądając na przyjaciół i opiekunów, Harry nie mógł
powstrzymać ulgi na widok dumnych uśmiechów na ich twarzach. Wiedział, że nie
ma gwarancji, że to w ogóle zostanie wydrukowane, ale w tym momencie zrobił
wszystko, co mógł. Teraz mógł mieć tylko nadzieję, że zrobił dobrze, choć w
głębi serca czuł, że tak było. Skoro coraz więcej śmierciożerców krążyło na wolności,
ludzie musieli się bronić. Ukrywanie się już nie było opcją.
Rozdział świetny wycieczka do wioski i kłótnie Rona i Hermiony wspaniały humor Harry'ego nawet Siri i Remi jako strażnicy spisali się Rita dała się nieźle wkopać w pisanie artykułu tak jak Harry tego chce i to jest wspaniały pomysł Może to pomoże Dumberdor'owi że Voldek się odrodził pozdrawiam weny życzę Agnieszka 😀
OdpowiedzUsuńHarry po tylu przejściach wciąż jest bardzo poważny i zachowuje się zbyt dorośle. To przykre,że pomimo wsparcia bliskich nie może pozwolić sobie na bycie po prostu nastolatkiem.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńbrawo Harry, pieknie dzieki temu może w końcu zacznie się dziać i ludzie uwieżą w powrót Voldemorta...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Monika
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, brawo Harry... przepięknie... dzięki temu może w końcu zacznie się coś dziać i ludzie uwierzą w powrót Voldemorta...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia