Ważne

Zanim zaczniecie czytać jakikolwiek tekst, warto poszukać go w zakładkach. Często tłumaczenia są kontynuowane przeze mnie po kimś innym - w takich wypadkach podaję tylko linki do pierwszych rozdziałów, więc warto zerknąć, czy dane opowiadanie nie jest czasem już zaczęte gdzie indziej. Dzięki temu nie dojdzie do nieporozumień i niepotrzebnych pytań, typu: "A gdzie znajdę pierwsze rozdziały?" Wszystko jest na blogu, wystarczy poczytać ;)
Po drugie, nowych czytelników bardzo proszę o zerknięcie do zakładki "Zacznij tutaj" :) To również wiele ułatwi :D
Życzę wam miłego czytania i liczę, że opowiadania przypadną wam do gustu.
Ginger

poniedziałek, 2 września 2019

CP - Rozdział 21 – Ewaluacja Gwardii Defensywnej



Następnego ranka Harry wyszedł z łóżka z wielką niechęcią. Głowa go bolała i czuł się tak, jakby w ogóle nie spał. Nie wiedział, jak zdołał się umyć i przebrać w uniform bez budzenia swoich współlokatorów, ale był wdzięczny, że mu się udało. Ostatnim razem był tak apatyczny po wizji, w której Nagini atakowała pana Weasleya i z pewnością nie chciał, by ktokolwiek myślał, że miał kolejny z tych snów.
Chwyciwszy szkolną torbę i wypełniwszy ją tym, czego potrzebował na ten dzień, Harry wyszedł do Wielkiej Sali na kolejny dzień wyczerpujących zajęć. Korytarze były ciche i puste, sprawiając, że Harry zerknął na zegarek i zobaczył, że było tylko wpół do siódmej. Nic dziwnego, że był tak zmęczony. Harry jęknął, kontynuując podróż. Cóż, przynajmniej będzie mógł poczytać nieco więcej ze swojej książki o oklumencji, nim Wielka Sala zrobi się zbyt tłoczna.
Dopiero po około czterdziestu pięciu minutach ktoś wszedł do Wielkiej Sali, co pozwoliło Harry’emu przeczytać przynajmniej rozdział, nim schował książkę do torby. Po ostatnim wieczorze, Harry doszedł do wniosku, że teoria stojąca za oklumencją mogła pomóc tylko odrobinę, ale fakt, że jakoś pomagała był wystarczający, by dalej czytał. Poza tym, co innego miał robić? Poprosić profesora Snape’a o pomoc z teorią? Ta, jasne.
O dziwo Fred i George byli jednymi wśród pierwszych Gryfonów, którzy weszli do sali i usiedli, mając Harry’ego między sobą. Ron i Hermiona przybyli niedługo potem i usiedli naprzeciw Harry’ego, zaczynając sympatyczną rozmowę. Wkrótce zaczęły przylatywać sowy z egzemplarzami „Proroka Codziennego”. Harry był zaskoczony, gdy jeden upadł przed Hermioną. Od kiedy posiadała prenumeratę?
Nie minęła długa chwila, nim Hermiona pochłonęła pierwszą stronę i pisnęła z zaskoczeniem, czym zyskała sobie uwagę wszystkich wokół.
- Nie wierzę! – wykrzyknęła, odwracając gazetę tak, żeby Harry mógł zobaczyć pierwszą stronę. – Azkaban został zaatakowany! Uciekło dziesięciu śmierciożerców!
Harry mógł tylko patrzeć na czarno-białe fotografie (dziewięciu czarodziei i jednej czarownicy), które pokrywały pierwszą stronę. Pod każdym zdjęciem było imię z powodem, dlaczego zostali zesłani do więzienia. Antonin Dołohow zamordował Gideona i Fabiana Prewettów (członków Zakonu w ostatniej wojnie). Augustus Rookwood przekazywał sekrety Ministerstwa Voldemortowi. Lista ciągła się, aż Harry nie dotarł do jednej czarownicy, przed którą ostrzegał go Syriusz. Była kuzynką Syriusza, Bellatrix Lestrange, która uczestniczyła w torturach Franka i Alicji Longbottom aż do szaleństwa. Jeśli to nie wystarczyło, nagłówek naprawdę zaskoczył Harry’ego.
MASOWA UCIECZKA Z AZKABANU
OPINIA PUBLICZNA KWESTIONUJE PRZEŚWIADCZENIE KNOTA
ŻE SAMI WIECIE KTO NIE POWRÓCIŁ
Harry chwycił gazetę od Hermiony i zaczął czytać artykuł, podczas gdy Fred i George pochylili się bliżej, by zerknąć.
Wczoraj późno w nocy Ministerstwo Magii ogłosiło, że nastąpiła masowa ucieczka z Azkabanu.
Sam Minister Magii potwierdził, że dziesięciu pilnie strzeżonych więźniów uciekło wczoraj we wczesnych godzinach wieczornych, ale uparcie twierdził, że Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać nie stoi za ucieczką. To, oczywiście, spotkało się z wieloma wątpliwościami tych, którzy byli obecni na ogłoszeniu.
Korneliusz Knot jest już pod obserwacją za mianowanie Dolores Umbridge, byłej nauczycielki obrony przed czarną magią w Hogwarcie, kiedy zostało ujawnione, że została tam umieszczona tylko po to, by wpoić uczniom wierzenia Knota. Wielu zaczęło się zastanawiać, czy dyrektor Albus Dumbledore i Harry Potter nie mieli przez cały czas racji, walcząc o ogłoszenie powrotu Sami Wiecie Kogo, by przygotować społeczeństwo.
- Nie ma powodu, że Sami Wiecie Kto powrócił albo stoi za ucieczką – powiedział zeszłej nocy Minister. – Wiemy tylko, że Peter Pettigrew stara się zebrać swoich wspólników, by pomścić upadłego mistrza.
Szefowa Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów, Amelia Bones, odmówiła komentarza na temat niechęci Ministra, by w ogóle rozważyć powrót Sami Wiecie Kogo.
- Sprawdzamy wszystkie tropy – oświadczyła Bones. – Obecnie nie przymykamy oka na żadną możliwość. Obecnie zalecamy ćwiczyć wielką rozwagę, skoro tak wiele niebezpiecznych jednostek pozostaje na wolności. Jeśli dostrzeżecie któregoś z uciekinierów, nie zbliżajcie się do nich.
Odwracając stronę, Harry zauważył, że był tam artykuł o skazaniu Umbridge, jednak wiadomość była teraz zaprawiona kroplą goryczy. Umbridge była niczym, w porównaniu do dziesięciu śmierciożerców, którzy byli teraz wolni i wracali do swojego mistrza. Harry oddał gazetę i zerknął na Neville’a, który patrzył dość blado na czytaną przez siebie gazetę. Nie mógł sobie wyobrazić, przez co teraz chłopak przechodzi. Przynajmniej teraz wiem, dlaczego Voldemort był tak szczęśliwy.
- Cóż, przynajmniej ktoś zaczyna rozumieć, jakim idiotą jest Knot – powiedział Fred, wzruszając ramionami. – Mogę  tylko powiedzieć, że najwyższy czas i co przeczytałeś na drugiej stronie, Harry?
Harry wziął łyk soku dyniowego, starając się ignorować zaciekawione spojrzenia wokół siebie.
- Zeszłego wieczora został ogłoszony wyrok Umbridge – powiedział od niechcenia. Musiał przyznać, że był ciekaw, czy przy tej ucieczce Umbridge rzeczywiście skończy w Azkabanie. Knot może nalegać, że to nie jest wystarczająco bezpieczne dla jego zwierzątka.
Hermiona szybko otworzyła gazetę i znalazła artykuł.
- Cztery lata? – zapytała z podziwem. – Eee… wow! Cieszę się, że w końcu otrzymała karę za to, co ci zrobiła, Harry.
Pod koniec dnia plotki zalały korytarze o ucieczce skazańców i ich obecnej lokalizacji. Ci, którzy dorastali w czarodziejskich rodzinach postanowili edukować tych, którzy nie wiedzieli, jak okrutni byli uciekinierzy. Ci, którzy byli spokrewnieni z ofiarami śmierciożerców natychmiastowo stali się gwiazdami. Dla Harry’ego była to mile widziana zmiana, ale nie dla tych, którzy stale byli otoczeni grupką osób, pytających, co się stało ich rodzinom. Wielu z teraz popularnych uczniów znaleźli sposób, by przyprzeć Harry’ego do muru i zapytać, jak daje sobie radę z tą całą uwagą i niegrzecznymi komentarzami. Raczej nie chcieli usłyszeć tego, że nawet po tych pięciu latach wciąż nie może tego znieść.
Potem nadszedł środowy wieczór, Harry zdołał zaszokować Radę tak, że aż ucichli, ogłaszając, że członkowie kadry będą obecni na następnym spotkaniu GD. To z pewnością oderwało myśli wszystkich od ucieczki śmierciożerców. Przed rozpoczęciem ćwiczenia zaklęcia ochronnego, przygotowali krótkie wyjaśnienie dla nauczycieli. Neville i Hannah zgłosili się na ochotnika, by wszystko opisać, Justin i Ginny mieli się zająć nadchodzącymi zaklęciami, podczas gdy Cho i Luna miały zająć się ich przeciwzaklęciami. Jeśli zostanie czas, Harry miał zacząć mówić o manipulowaniu zaklęciami ochronnymi, by zwiększyć ich moc.
 Niemal trzy godziny Rada badała, planowała i ćwiczyła obszary, którymi mieli się zająć. Wszyscy byli bardzo zdenerwowani i chcieli, żeby wszystko poszło dobrze. W imieniu swoich uczniów będą obecni czterej Opiekunowi Domów wraz z profesorem Dumbledorem i Syriuszem. Jeśli grupa miała stać się publiczną, będzie trzeba odpowiedzieć na wiele pytań. Czy będzie limit wiekowy? Czy pozostanie Rada? Czy Radą pozostaną obecni jej członkowie?
To wystarczyło, by w głowach im się kręciło.
Następnego wieczora Harry znów miał lekcję oklumencji, ale tym razem Syriusz nie był tak prędki, by interweniować. Sądząc po spojrzeniach, które posyłali sobie Syriusz i profesor Snape, łatwo było założyć, że coś zostało powiedziane od poniedziałkowego wieczora. Harry nie wiedział, czy chodziło o komentarz Snape’a na temat „kwoki”, ale jasne było, że Syriusz był gotów przekląć byłego kolegę z klasy w każdym momencie trwania lekcji.
Lekcja nie poszła tak źle, jak mogła, ale tak naprawdę nie było wielkiego postępu ze strony Harry’ego. Nie z powodu braku wysiłku. Harry zwyczajnie nie potrafił wypchnąć profesora Snape’a wystarczająco szybko, by nauczyciel nie wdarł się w jego wspomnienia. Mistrz Eliksirów wspomniał, że dla kogoś takiego jak Harry imponujące było samo to, że był w stanie tak długo trzymać kogoś z dala od umysłu, ale szybko dodał, że to bez znaczenia, jeśli przez cały czas nie da rady utrzymać napastnika poza umysłem.
Typowa dla Snape’a zmiana komplementu w zniewagę.
Mając ustaloną następną lekcję oklumencji na niedzielny wieczór, mógł skupić się na spotkaniu GD, które nadchodziło szybciej, niż się spodziewał. Przybył do Pokoju Życzeń wcześniej z resztą Rady, która wyglądała na bardzo nerwową. Właśnie skończyli aranżowanie miejsca, gdy zaczęli przychodzić uczniowie, mając uśmiechy na twarzach i rozmawiający ze sobą z ekscytacją. Nie mieli już motywacji, by być cicho, skoro Umbridge nie było.
Uczniowie zajęli swoje zwykłe miejsca na poduszkach wokół pokoju, Rada stanęła na środku, a Harry niedaleko drzwi. Otrzymując kiwnięcie Harry’ego, Cho zwróciła się do grupy.
- Przez obecne zmiany profesora Dumbledore’a, nasza grupa została ujawniona kadrze nauczycielskiej – powiedziała Cho z tak wielką pewnością, jak tylko mogła. – Dziś Opiekunowie Domów, profesor Dumbledore i profesor Black będą obserwować spotkanie. Nie mamy kłopotów. Są zwyczajnie ciekawi, jaki poczyniliśmy postęp.
- Nawet profesor Snape? – zapytał sceptycznie Ron.
- Nawet profesor Snape – potwierdził Harry. – Nauczyciele będą tylko obserwować. Spotkanie będzie przebiegało tak, jak normalnie. Najlepiej będzie, jeśli zignorujecie ich obecność. Nie przychodzą tu sprawdzać was indywidualnie. Przychodzą obserwować GD jako grupę i jej korzyści. Przy obecnej sytuacji, jestem pewien, że pomysł, by studenci uczyli się, jak się bronić jest celem każdego obecnego nauczyciela.
- Wszyscy dobierzcie się w pary – powiedział Neville. – Zaczniemy krótką powtórką, nim zaczniemy zajmować się różnymi czarami ochronnymi.
Gdy wszyscy dobrali się w pary, Neville i Hannah zaczęli powtarzać to, czego już się nauczyli. Nie minęło wiele czasu, nim Harry usłyszał pukanie do drzwi, więc otworzył je szybko i zobaczył uśmiechającego się Syriusza. Skinął na nauczyciela obrony, by był cicho, po czym odsunął się na bok, by wszyscy mogli wejść. Szóstka dorosłych weszła do środka i zobaczyła, że obecnie uczniowie ćwiczą z Hanną Abbott i Nevillem Longbottomem.
- Właśnie robią powtórkę – powiedział cicho Harry nauczycielom, cicho prosząc o sześć krzeseł, które natychmiast się pojawiły. – Proszę, usiądźcie. Dzisiaj będziemy się zajmować zaklęciami ochronnymi. Wszystkim kazaliśmy się zachowywać tak, jakby was tu nie było. Mam nadzieję, że to w porządku.
- Tak, Harry – powiedział uprzejmie profesor Dumbledore. – Nie jesteśmy tu, by przeszkadzać, jedynie obserwować stworzone przez ciebie i Radę środowisko do nauki.
Harry skinął głową, po czym przeszedł na tył pokoju i obserwował tak, jak normalnie robił. Wiedział, że gdyby stał gdziekolwiek indziej, rozpraszałby innych, ponieważ wszyscy mieli tendencję do słuchania Harry’ego ponad ludźmi z Rady. Harry mógł tylko zakładać, że to dlatego, że już zmierzył się z tym, do czego oni się dopiero przygotowywali. Harry’emu naprawdę nie podobał się fakt, że wszyscy zignorowaliby Radę, gdyby wyszedł z cienia i skupili się na nim, ale naprawdę nie wiedział, jak to zmienić.
Kiedy skończyli powtórkę, Cho i Luna rozpoczęły sposoby odpierania zaklęć. Transmutowanie przedmiotów w lustra, rzucanie zaklęć o równej mocy pod kątem, by zmienić kierunek zaklęcia i przywoływanie przedmiotów, by zablokować czary. Wszyscy usiedli, wzięli poduszki i starali się transmutować je w lustra, a Harry, Cho i Luna pomagali tym, którzy mieli jakieś trudności. Było to coś, co profesor McGonagall nauczyła Harry’ego przed jego trzecim rokiem. Nie było to trudne, ale trzeba było poćwiczyć ruchy różdżki. Gdy wszystkim się udało, ustawili się w trzy rzędy i próbowali odbić zaklęcia rzucane przez Harry’ego, Cho i Lunę. Czary zaczynały się od zaklęcia lewitującego, kończąc na oszałamiającym. Kiedy wszyscy spróbowali, zaczęli ćwiczyć zaklęcie przywołujące, by blokować zaklęcia. Bliźniacy Weasley wywołali u wszystkich śmiech, gdy Fred przywołał George’a i wykorzystał go jako tarczę. Nie to miały na myśli Cho i Luna, ale zadziałało.
Potem Justin i Ginny zaczęli mówić o przeciwzaklęciach. Odpowiedzieli tylko o kilku, nim pojawił się Zgredek z tacami soku dyniowego i wody dla tych, którzy byli spragnieni. Gdy wszyscy się napili, Harry podziękował Zgredkowi, po czym zasugerował, by zapytał obserwujących nauczycieli, czy czegoś nie potrzebują. Zgredek podbiegł do Syriusza, podskakując radośnie, że „pies Harry’ego Pottera powrócił do Hogwartu”. To sprawiło, że profesor Snape niemal opluł się piciem, podczas gdy reszta nauczycieli zachichotała cicho. Nigdy wcześniej nie słyszeli, by ktoś nazwał Syriusza psem Harry’ego Pottera.
Wracając do Justina i Ginny, GD pracowała nad odpieraniem zaklęcia oszałamiającego. Po dwudziestu minutach ćwiczeń, tylko kilka osób zdołało odeprzeć zaklęcie, ale dzięki temu wszyscy mieli coś, nad czym mogli pracować przez następny tydzień. Zerkając na zegarek, Harry dostrzegł, że była niemal cisza nocna i skinął na Ginny i Justina ręką, sygnalizując to Radzie wymyślonym przez nich ruchem, mającym zapobiec zakłóceniom. Justin i Ginny skinęli głowami i odsunęli się na bok, a Harry ponownie wyszedł z cienia.
- Świetna robota – powiedział Harry, dołączając do Justina i Ginny. – Pamiętacie, tylko dlatego, że zaczynamy uczyć się bardziej zaawansowanych tematów, nie ma powodów, by zapominać o podstawach. Jak dziś się nauczyliście, podstawy można wykorzystać w pojedynku i nawet one mogą uratować życie. Jeśli macie jakiekolwiek pytania, wiecie, z kim porozmawiać. Radzę, żebyście już wszyscy wracali, nim ktoś z naszej publiczności zdecyduje rozdać szlabany.
Wszyscy natychmiast spojrzeli na profesora Snape’a, po czym podziękowali Radzie i wybiegli, nim któryś z nauczycieli mógł podążyć za groźbą Harry’ego. Rada uparcie została przy boku Harry’ego, wyglądali na nieco niespokojnych. Harry cieszył się, że z nim zostali. Naprawdę nie chciał sam mierzyć się z kadrą nauczycielską, zwłaszcza profesorem Snapem.
Profesor Dumbledore pierwszy wstał z miejsca.
- Muszę powiedzieć, że jestem zdumiony, jak dobrze wasza siódemka instruuje swoich rówieśników. Nie rozmawiałem z waszymi Opiekunami Domów, ale widzę, że nie ma powodu, by tak korzystna grupa nie miała kontynuować swojej działalności. Wygląda na to, że „praktyczne” podejście jest dokładnie tym, czego uczniowie wyższych klas potrzebują, by odpowiednio się uczyć, nie zgodzisz się, Syriuszu?
- Wie pan, dyrektorze, że się z tym zgadzam – powiedział spokojnie Syriusz. – To dlatego w pierwszej kolejności zwróciłem pana uwagę na tę grupę.
- Zauważyłem, że w grupie nie ma żadnych Ślizgonów, Potter – powiedział chłodno profesor Snape.
Harry westchnął.
- Hermiona kontaktowała się z wszystkimi z pomysłem tej grupy, profesorze – powiedział zgodnie z prawdą. – W tym czasie, Umbridge wciąż była tu nauczycielem, więc udział był ograniczony do osób, którym mogliśmy zaufać, że nas nie wydadzą. Przez wydarzenia z początku roku, musi pan przyznać, że nie jestem osobą, do której zwróciłby się Ślizgon. Malfoy ma większość Ślizgonów z piątego roku owiniętych wokół palca i wyraził swoje poglądy na mój temat całkiem jasno. Czy zaprosiłby pan tych, którzy uznali za swoją misję życiową uczynić pana życie nieszczęściem?
- Ma rację, Severusie – powiedział profesor Flitwick, zeskakując z krzesła. – Nie obwiniaj chłopca, że zachowywał środki bezpieczeństwa. Panna Granger wyraźnie miała to na myśli, gdy szukała uczestników. – Nauczyciel zaklęć podszedł do Rady z promiennym uśmiechem na twarzy. – Macie moje pełne wsparcie. To taki odświeżające, gdy nie widzi się barier między zaangażowanymi Domami. Mogę mieć tylko nadzieję, że otworzycie swoją grupę na szerszą publikę, by więcej moich Krukonów mogła czerpać korzyści z takiego doświadczenia.
Harry nagle poczuł nerwowość. Wsparcie kadry to jedno, ale Harry nie był przygotowany na to, by każdy ze szkoły mógł dołączyć do ich grupy.
- Nie chcę odmawiać komukolwiek korzyści z nauki, ale nie sądzę, że wtedy będziemy mieć takie same rezultaty – powiedział szczerze. – Uważam, że to osobiste podejście jest powodem, dlaczego wszyscy odpowiednio reagują na grupę. Naprawdę nie moglibyśmy tego zrobić, jeśli grupa stałaby się publiczną.
- Dalibyście radę, jeśli dodacie więcej członków do grupy nauczającej, panie Potter – zaproponowała profesor McGonagall. – To prawda, dodanie nowych członków zatrzyma na co najwyżej kilka tygodni wasze postępy. Sądzę, że wielu uczniów z piątego i siódmego roku mogłoby wynieść korzyści z tej grupy do swoich SUMów i OWTMów.
- To jest główny powód, dlaczego Granger nas zwołała – powiedziała cicho Hannah. – GD nie jest naszą grupą. Wszyscy, którzy tu dziś byli mają równy głos we wszystkim. To jest jeden z powodów, dlaczego Harry zasugerował reprezentantów z każdego Domu. Jeśli ktoś chce się czegoś nauczyć albo ma pytanie na jakiś temat, mówią o tym swoim reprezentantom, a potem Rada decyduje, jak zaprezentować to na spotkaniu. Nie moglibyśmy podejmować takich decyzji bez rozmowy z grupą, ale naprawdę państwo sądzą, że ci niezaangażowani wzięliby nas na poważnie?
Profesor Snape wstał z krzesła.
- Jeśli odnosi się pani do Ślizgonów…
- Severusie – ostrzegł łagodnie profesor Dumbledore, po czym zwrócił się do wszystkich. – Widzę powody zapału kadry nauczycielskiej i niechęci Rady, co do uczynienia GD publiczną. Mimo że chętnie zobaczylibyśmy, by wszyscy uczniowie mieli możliwość skorzystania z tej okazji, musimy uszanować życzenie tych, którzy najbardziej odczują zmianę. Nie możemy winić ich za decyzje podjęte w oparciu o okoliczności, nad którymi nie mieli kontroli. Jasne jest, że dla każdego członka GD jest komfortowym środowiskiem, które sami stworzyli. – Dumbledore odwrócił się do Rady. – W tym momencie uszanujemy waszą decyzję, ale proszę, miejcie na uwadze opcję uczynienia GD dostępną dla wszystkich uczniów. Chciałbym zmienić tylko jedną sprawę, a mianowicie brak nadzoru kadry, zwłaszcza gdy zaczniecie trudniejsze tematy.
Członkowie Rady niechętnie skinęli głowami. Byli szczęśliwi, że profesor Dumbledore pozwoli na kontynuację GD, ale mieli mieszane uczucia co do nadzoru. Póki co mieli swobodę w doborze tematów. Przecież nie uczymy się czegoś, czego nie powinniśmy. Pytanie, czy nadzorca zaaprobuje intensywność tych tematów? Harry był świadom, że niektóre poruszane aspekty były ponad poziomem SUMów, ale nikt nie narzekał.
Głos profesora Dumbledore’a wyrwał Harry’ego z myśli.
- Dziękujemy, że wasza siódemka pozwoliła nam obserwować waszą grupę – powiedział uprzejmie dyrektor. – Będziemy w kontakcie w sprawie możliwego nadzoru. Teraz sugeruję, żebyście wszyscy skierowali się do waszych dormitoriów, zanim godzina stanie się zbyt późna.
Rada wspólnie się pożegnała i opuściła Pokój Życzeń. W chwili, gdy drzwi się za nimi zamknęły, wszyscy westchnęli z ulgą. Bycie pod ostrzałem spojrzeń tak wielu nauczycieli w tym samym momencie było z pewnością wytrącające z równowagi. Szóstka reprezentantów odwróciła się i spojrzała na Harry’ego, który tylko patrzył na zamknięte drzwi. Wiedział, że spotkanie nie poszło tak, jak kadra najwidoczniej chciała, ale nie mógł poradzić nic na to, że poddanie się w tej kwestii wywołałoby tylko więcej problemów.
- Wszystko w porządku, Harry? – zapytała cicho Cho.
Harry skupił uwagę na sześciu parach zatroskanych oczu.
- Czy to było dobre? – zapytał. – To, że odmawiamy innym szansy, by czegoś się nauczyć?
- Harry, to nie jest naszym obowiązkiem uczyć wszystkich, jak się bronić – powiedziała bez ogródek Ginny. – To zaczęło się jako grupka przyjaciół, która zebrała się razem, by uczyć się magicznej obrony i tak wciąż jest. Osobiście uważam, że dobrze wyraziłeś swoją opinię. Nie mielibyśmy takich samych rezultatów, gdyby grupa była publiczna. Nauka pomiędzy dwoma osobami sprawiła, że grupa odniosła sukces. Podjąłeś dobrą decyzję.
- Miejmy tylko nadzieję, że nadzorcą nie będzie Snape – powiedział Neville ze wzdrygnięciem, sprawiając, że wszyscy wybuchli śmiechem, po czym ruszyli do swoich wież, by poinformować członków GD, co się stało. Pewne rzeczy się nigdy nie zmieniały, a jedną z nich był strach Neville’a przed profesorem Snapem.
^^^
Nie minęło wiele czasu, nim kadra nauczycielska wyznaczyła odpowiedni nadzór dla Gwardii Defensywnej. By zapobiec faworyzacji, zdecydowali, że nadzorował nie będzie żaden obecny nauczyciel, a w rezultacie Remus był najlepszym wyborem na tą pozycję. Cała Rada była uszczęśliwiona, ponieważ Remus był tą osobą, na której wzorowali swoje instrukcje. Wielu członków GD już rozmawiało prywatnie z Remusem, zwłaszcza Hermiona i Weasleyowie, więc wszyscy czuli się komfortowo z obecnością byłego nauczyciela.
Nie było wątpliwości, że uspokajająca obecność Remusa, by uczniowie mogli się mu zwierzać, była dokładnie tym, czego wielu potrzebowało. Uczniowie rzeczywiście zwracali się do byłego nauczyciela albo by opowiedzieć o swoich frustracjach, poprosić o wskazówki albo zwyczajnie porozmawiać z kimś, kto zwyczajnie posłucha. Remus dostał gabinet niedaleko Kwater Huncwotów, gdzie spotykał się z tymi, którzy chcieli porozmawiać. To zdumiewające, że wystarczył zaledwie tydzień, by jakakolwiek obecność Dolores Umbridge została niemal całkowicie usunięta.
Ostatecznie Remus dał GD więcej wolności, niż Rada się spodziewała i byli za to wdzięczni. Zaoferował wsparcie podczas spotkań Rady i swój udział, gdy zapytali go o to podczas spotkania GD, ale poza tym przyjął rolę obserwatora. Remus uporczywie uważał, że nie chce zakłócać środowiska, które GD już stworzyło, pomimo tego, jak wiele razy członkowie chcieli go zaangażować. Ostatecznie GD działało tak, jak przed przerwą świąteczną.
Gdy zaczął się Quidditch, Harry ledwie miał czas na dokończenie zadań domowych, a tym bardziej martwienie się o sprawy, które działy się poza ścianami Hogwartu. Dwa wieczory w tygodniu miał oklumencję, kolejne dwa wieczory miał spotkania GD oraz dwa wieczory spędzał na Quidditchu, przez co zostawał mu jeden wieczór na dokończenie wszystkiego, czego nie skończył w pozostałe wieczory. Coraz trudniej było Harry’emu nadążać za nauką oklumencji bez wzbudzania podejrzeń, przez co Harry musiał uczyć się albo późno w nocy, albo wcześnie rano.
Przez brak wolnego czasu, Harry musiał ratować się wcześniejszym przychodzeniem na zajęcia obrony, by porozmawiać z Syriuszem i zostawaniem dłużej po spotkaniach GD, by zamienić słówko z Remusem. Obaj jego opiekunowie zdawali się ogromnie cieszyć swoimi nowymi pozycjami. Syriusz uczynił swoją misją przygotowanie uczniów na ich końcowo roczne testy, zapewniając zarówno teorię i praktykę, co szybko uczyniło obronę przed czarną magią ulubionymi zajęciami w Hogwarcie.
Gdy styczeń przeszedł w luty, Ministerstwo podążyło za swoją deklaracją, wysyłając swoją reprezentantkę (panią Stiles), by obserwowała zajęcia. Według Syriusza, kobieta była młodszą wersja profesor McGonagall pod względem osobowości i temperamentu. Przez pierwszy dzień kobieta obserwowała pierwszy i drugi rok nauczanych przez Syriusza, profesora Snape’a, profesor McGonagall i profesor Sprout. Usiadła również z Remusem, by przedyskutować jego stanowisko. Następnego dnia, pani Stiles obserwowała zajęcia trzecich klas uczone przez Hagrida, profesor Vector, profesor Trelawney i profesor Sinistrę. Podczas dwóch dni również miała czas obserwować „życie uczniowskie”, uczestnicząc w posiłkach i spacerując korytarzami, zadając uczniom losowe pytania o ich czas w Hogwarcie. Nic nie zostało powiedziane na temat jej wizyty, gdy wyjechała i po kilku tygodniach ciszy, wszyscy zorientowali się, że kadra musiała zdać swoją ocenę, choć nikt nie wiedział, jak udało się to profesorowi Snape’owi.
Wraz z nadejściem długo wyczekiwanego weekendu w Hogsmeade oraz wilgotniejszej i cieplejszej pogody, wszyscy, którzy mogli, byli chętni spędzić dzień z dala od szkoły. Okazało się, że był to też dzień Walentynek, co okazało się dość uciążliwe dla Harry’ego. Dziewczyny, których nigdy wcześniej nie dostrzegł, pytały, czy chciałby z nimi iść do magicznej wioski, zmuszając go do jak najgrzeczniejszej odmowy. Syriuszu, Remus i jego najbliżsi przyjaciele uznawali jego dylemat za przezabawny, co tylko sprawiło, że Harry był coraz bardziej sfrustrowany. Ostatecznie, Harry, Ron i Hermiona zgodzili się, że spędzą ten czas razem w Hogsmeade, a Syriusz i Remus osłaniali ich… na wszelki wypadek.
Przybyli do Hogsmeade, gdy sklepy się otwierały i szybko rozpoczęli zwykłe przyjacielski przekomarzanie, którego tak długo nie było. Ron i Hermiona wykłócali się na jakiś nieistotny temat, Harry próbował ich rozśmieszyć i zasugerować inny temat i wkrótce kłócili się o to. Normalnie Harry uważałby ciągłe kłótnie za irytujące, ale dzisiaj potrzebował takiego rozproszenia. Zabawnie było słuchać obrony Rona, gdy argumenty Hermiona wygrywały.
Potrzebując przerwy, trójka nastolatków z dwójką dorosłych ruszyło w stronę Trzech Mioteł. Po odnalezieniu stołu i zakupieniu picia w zatłoczonym pubie, Ron i Harry wraz z Syriuszem zaczęli rozmawiać o nadchodzącym meczu Quidditcha przeciwko Puchonom, podczas gdy Hermiona i Remus prowadzili cichą dyskusję o nadchodzących SUMach. Był dopiero luty, a Hermiona już zaczynała panikować, że nie jest przygotowana.
Znikąd pojawił się jasny blask, który czasowo wypełnił pub oślepiając wszystkich, zwłaszcza wokół stołu Harry’ego, sprawiając, że Syriusz ochronnie złapał Harry’ego i pchnął go pod stół. Ludzie krzyknęli z oburzeniem na to, co mogło być tylko czarodziejskim aparatem, robiącym zdjęcie w środku zatłoczonego pubu. Mrugając gwałtownie, widzenie Harry’ego powoli wróciło do normalności, pozwalając mu wysunąć się spod stołu, gdy to znajomy głos wypełnił jego uszy.
- Harry Potter! – krzyknęła podekscytowana Rita Skeeter, która już trzymała swoje pióro i pergamin w dłoni. Nosiła jasnożółte szaty, które z pewnością wyróżniały ją z tłumu. Jej fotograf już unosił aparat do kolejnego zdjęcia. – Fantastycznie cię tu spotkać i to z Syriuszem Blackiem i Remusem Lupinem!
Remus szybko złapał aparat fotografa, a Syriusz położył troskliwie dłoń na ramieniu Harry’ego. Fotograf próbował odebrać swoją własność, ale gwałtowne warknięcie Remusa powstrzymało jego próby.
- Nie mamy ci nic do powiedzenia, Rita – powiedział Syriusz z napięciem w głosie, – i nawet nie próbuj grać głupiego. Cała wioska jest świadoma, że to weekend uczniowski. Nikt nie będzie prześladował mojego chrześniaka, więc odejdź.
Nastąpiła pełna napięcia cisza, po czym Rita odzyskała równowagę i spróbowała innego podejścia.
- No, no, panie Black – powiedziała słodko. – Społeczeństwo ma prawo wiedzieć, jak chłopiec, który przeżył radzi sobie z ostatnimi wydarzeniami. Minister Magii jest obecnie w trakcie dochodzenia Wizengamotu i może zostać odwołany ze stanowiska. Pan Potter jako pierwszy przeciwstawił się Ministerstwu. Czy naprawdę proszę o zbyt wiele, chcąc kilka chwil waszego czasu?
Oczy Harry’ego rozszerzyły się na to oświadczenie. Dlaczego wszyscy sądzili, że miał cokolwiek do powiedzenia na temat Knota? Ponieważ jesteś cholerną gwiazdą, za którą wszyscy podążają jak stado ptaków. To smutne, że ludzie posłuchają, co piętnastolatek ma do powiedzenia o czymś, o czym nie ma pojęcia, a nie słuchają profesora Dumbledore’a na temat powrotu Voldemorta.
- Kiedy to integruje w jego wolność osobistą? – odpowiedział Remus, otwierając tył aparatu i wystawiając film na światło. – Tak, to zbyt wiele. Nie mamy ci nic do powiedzenia, Rito, i nie pozwolimy twojemu wścibskiemu fotografowi kraść nasze zdjęcia. – Odrzucił aparat oburzonemu fotografowi, spojrzał na Syriusza i przeniósł wzrok na drzwi. Syriusz skinął głową i przeszedł za Harry’ego i Rona, podczas gdy Remus położył dłoń na ramieniu Hermiony. – A teraz, jeśli nam wybaczysz, pójdziemy już.
Harry pozwolił Syriuszowi wyprowadzić się z pubu, starając się ignorować wszystkie spojrzenia. Niekrórzy spoglądali na niego ze współczuciem w oczach, inni byli oniemiali, a reszta była zwyczajnie ciekawa. Harry nie wiedział, których spojrzeń bardziej nie lubił. Zdecydowanie tych współczujących. Nim wyszli na ulicę, Harry chciał jedynie się ukryć, zwłaszcza gdy powód ich wyjścia podążył za nimi.
- Panie Black – powiedziała Rita, przechodząc przed Harry’ego i Rona, blokując im drogę. – Jestem pewna, że możemy coś wymyślić. – Uśmiechnęła się do niego lekko, a Harry nigdy wcześniej nie widział takiego uśmiechu na jej twarzy. – Może jeśli pan Potter nie może tego skomentować, pan by mógł. Społeczeństwo pokochałoby możliwość usłyszenia, co sławny Syriusz Black ma do powiedzenia o mężczyźnie, który tak ciężko pracował, by trzymać pana od swojego chrześniaka. To dałoby panu szansę na sprostowanie.
- Mimo że to kuszące, muszę odmówić – powiedział stanowczo Syriusz. – Może gdy przestaniesz wścibiać nos w życie osobiste innych ludzi, będą bardziej skłonni do komentarzy.
Uśmiech Rity pozostał na jej twarzy, gdy zbliżyła się, zmuszając Harry’ego i Rona do odsunięcia się na bok. Jasne było, że Syriusz bardzo starał się utrzymać swój temperament w ryzach, gdy Rita położyła dłoń na piersi Syriusza.
- Wezmę tą radę pod uwagę – powiedziała cicho. – Proszę tylko pamiętać, że moja oferta prywatnego wywiadu jest zawsze ważna.
Brwi Harry’ego uniosły się, a szczęka opadła. Nie mógł w to uwierzyć! Rita Skeeter – reporterka rujnująca Proroka Codziennego ludziom życie flirtowała z Syriuszem? Rita Skeeter! Harry pomyślał, że zaraz zwymiotuje. Kiedy wspominał Syriuszowi o znalezieniu sobie dziewczyny, nie to miał na myśli. Ron i Hermiona wyglądali na jednakowo zszokowanych na odważne podejście Rity, podczas gdy Remus wyglądał, jakby ciężko starał się powstrzymać się od śmiechu.
Syriusz odepchnął dłoń Rity, gdy jego temperament w końcu wziął nad nim górę.
- Nigdy nie poszedłbym z tobą w żadne „prywatne” miejsce, Rita – powiedział przez zaciśnięte zęby. – Jedyne, co robiłaś, to pisałaś przez kilka ostatnich lat, że ja i Remus jesteśmy niczym więcej niż byłym skazańcem i wilkołakiem.
Rita popatrzyła na Syriusza z niedowierzaniem.
- Panie Black, jestem reporterem – powiedziała pompatycznie. – Moją pracą jest relacjonować obecne wydarzenia. Pan jest byłym skazańcem, a pan Lupin jest wilkołakiem. Każdy by kwestionował to, że dziecko miałoby być wychowywane w takim środowisku.
Syriusz podszedł do Harry’ego, nie zdejmując wzroku z Rity.
- Możesz być reporterem, ale ja jestem człowiekiem uważającym na swojego adopcyjnego syna – powiedział, nie zostawiając jej miejsca na kłótnie. – Ktoś mógłby się zastanawiać, jakiego rodzajem gazety jest Prorok Codzienny, skoro ignoruje prawo człowieka do prywatności poprzez publikowanie artykułów na temat życia Harry’ego. Dobra rada, pani Skeeter, nie boję się Ministerstwa i z pewnością nie obawiam się pani albo pani gazety. Zostaw Harry’ego w spokoju albo znajdziesz w swojej skrzynce pozew sądowy. Harry jest nieletni i tym samym ma prawo do prywatności.
- Ale on jest chłopcem, który przeżył! – zaprotestowała Rita. – Z tym tytułem przychodzą zobowiązania dla społeczeństwa!
Harry zamarł na to stwierdzenie, a jego ciało napięło się. To było zbyt podobne do czegoś, co Umbridge powiedziała mu podczas szlabanu. Dlaczego wszyscy wierzyli, że coś jest im winny za tytuł, którego nigdy nie chciał, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że nie wierzyli w to, co stało się w czerwcu? Chwila! Nikt poza Zakonem właściwie nie słyszał, co się stało po trzecim zadaniu. Czy to zadziała? Czy mógłby wykorzystać swój „status gwiazdy”, by pomóc Zakonowi?
- Sądzę, że ujęłaś to na odwrót – powiedział stanowczo Remus. – Sądzę, że to społeczeństwo ma zobowiązania względem Harry’ego.
- Jakie jest stanowisko pani gazety względem Knota? – zapytał z ciekawością Harry.
Wszyscy popatrzyli na Harry’ego z zaskoczeniem.
- Eee, cóż… to zależy od rezultatów dochodzenia, panie Potter – powiedziała ostrożnie Rita. – Dlaczego?
Harry tylko wzruszył ramionami.
- Cóż, myślałem tylko, że mógłbym pani zaoferować historię życia – powiedział swobodnie, co natychmiastowo przykuło zainteresowanie Rity. – To, co się rzeczywiście stało po tym, jak Cedric i ja zniknęliśmy z labiryntu. – Poczuł, jak uścisk Syriusza na jego ramieniu zaciska się lekko. – Mógłbym pani powiedzieć, jak rzeczywiście zginął Cedric, o odrodzeniu Voldemorta i wyjawić imiona śmierciożerców, którzy byli tam obecni, ale jeśli pani gazeta zbyt obawia się Ministra i jego desperackich prób ukrycia prawdy przed społeczeństwem, wtedy nie mogę pani pomóc.
- Harry – ostrzegł miękko Syriusz, zaciskając uścisk na ramieniu Harry’ego. – Co ty robisz? Nie widziałeś, co właśnie zrobiła mi?
Harry spojrzał przez ramię na chrzestnego.
- Wykorzystuję to na naszą korzyść – powiedział cicho.
Rita Skeeter wyglądała, jakby wewnętrznie  walczyła ze sobą, co zrobić. Była to historia, która mogła rozpędzić albo zniszczyć jej karierę. Przez obecne wydarzenia ludzie muszą uwierzyć we wszystko, co Harry ma do powiedzenia, ale jeśli jego historia pokryje się ze słowami Dumbledore’a, „Prorok Codzienny” będzie miał wielkie kłopoty, jeśli Knot nie zostanie usunięty ze stanowiska. Uśmiech powoli uformował się na jej twarzy, ale nie był taki, jak posłała Syriuszowi. Był to uśmiech, który zwykle oznaczał, że coś knuła.
- Ale jest haczyk – powiedział szybko Harry. – Musisz wydrukować całkowitą prawdę. Nie możesz przekręcić moich słów albo zmienić historii tak, jak ci się podoba. Poza tym, Syriusz i Remus muszą zrobić korektę historii, zanim ją opublikujesz. Jakiekolwiek wymysły, a praca się dla ciebie skończy, a „Prorok Codzienny” otrzyma tak wiele pozwów, że nigdy więcej nie będą w stanie nic opublikować. Jeśli czujesz, że „Prorok Codzienny” może nie opublikować prawdy, znam kogoś, kto ma powiązania z „Żonglerem”.
Rita Skeeter skrzywiła się, bo widocznie nie podobały jej się ograniczenia Harry’ego, ale jej ciekawość była zbyt podjudzona, by to zignorować.
- Dobra – powiedziała z irytacją. – Zgadzam się na twoje warunki. Kiedy i gdzie?
Harry spojrzał przez ramię na Syriusza, który nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu.
- Chyba znam odpowiednie miejsce – powiedział, po czym spojrzał na Rona i Hermionę. – To może nieco zająć, więc może powinniście się skierować do zamku.
Ron i Hermiona natychmiast potrząsnęli głowami.
- Nie obchodzi nas to, jak długo to zajmie, profesorze – nalegała Hermiona. – Chcemy wspierać Harry’ego. Poza tym, może przydadzą się dodatkowi świadkowie na wszelki wypadek? Znaczy, bez urazy, ale naprawdę jej nie ufam.
- Ja też nie – wymamrotał Remus, wyraźnie nie popierając pomysłu, by Harry ujawnił Ricie Skeeter wszystko, co się stało.
Syriusz uciszył Remusa spojrzeniem, po czym poprowadził wszystkich do Wrzeszczącej Chaty. Rita czuła się bardzo niezręcznie będąc w miejscu, które podobno jest nawiedzone, ale zdołała zebrać się w sobie na tyle, by wyciągnąć swoje szybkonotujące pióro i zacząć wywiad, podczas gdy Remus stał za jej ramieniem i obserwował pióro. Mając Rona i Hermionę obok siebie i Syriusza za sobą, Harry opowiedział, co się stało na cmentarzu, opuszczając pewne szczegóły, które wiedział, że Syriusz i Remus nie chcą ujawniać.
Odkrycie naszyjnika tłumiącego przez Voldemorta i wybuchy nie były ważne w opowieści. Harry wyjaśnił, jak Cedric umarł i jak odrodził się Voldemort. Ujawnił, że pojedynkował się z Voldemortem i zdołał uciec, gdy Voldemort osłabł. Wymienił również imiona śmierciożerców wspomnianych przez Voldemorta, a usłyszenie tego zszokowało Ritę. W tej grupie było wiele ludzi, którzy wspomagali finansowo Ministra.
 Kiedy wywiad się w końcu skończył, Rita poinformowała Syriusza i Remusa, że w ciągu dwóch dni przyniesie im brudnopis, po czym wyszła. Spoglądając na przyjaciół i opiekunów, Harry nie mógł powstrzymać ulgi na widok dumnych uśmiechów na ich twarzach. Wiedział, że nie ma gwarancji, że to w ogóle zostanie wydrukowane, ale w tym momencie zrobił wszystko, co mógł. Teraz mógł mieć tylko nadzieję, że zrobił dobrze, choć w głębi serca czuł, że tak było. Skoro coraz więcej śmierciożerców krążyło na wolności, ludzie musieli się bronić. Ukrywanie się już nie było opcją.


4 komentarze:

  1. Rozdział świetny wycieczka do wioski i kłótnie Rona i Hermiony wspaniały humor Harry'ego nawet Siri i Remi jako strażnicy spisali się Rita dała się nieźle wkopać w pisanie artykułu tak jak Harry tego chce i to jest wspaniały pomysł Może to pomoże Dumberdor'owi że Voldek się odrodził pozdrawiam weny życzę Agnieszka 😀

    OdpowiedzUsuń
  2. Harry po tylu przejściach wciąż jest bardzo poważny i zachowuje się zbyt dorośle. To przykre,że pomimo wsparcia bliskich nie może pozwolić sobie na bycie po prostu nastolatkiem.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    brawo Harry, pieknie dzieki temu może w końcu zacznie się dziać i ludzie uwieżą w powrót Voldemorta...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, brawo Harry... przepięknie... dzięki temu może w końcu zacznie się coś dziać i ludzie uwierzą w powrót Voldemorta...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń