1
grudnia 2002r.
Nastał
chłodny i szary dzień w Ardwick Green Park w Manchesterze. Pogoda w sam raz na
sweter, pomyślał Remus, wchodząc do parku. Widział Lily w sekcji dziecięcej po
drugiej stronie parku. Huśtała się na huśtawce.
Remus
poprawił kołnierzyk swetra, po czym podszedł do niej. Miała na sobie swój
ulubiony czerwony sweter. Miała go od szesnastki. Powodował krótkie
nostalgiczne uczucie spowodowane czasami, gdy jego przyjaciele dopiero stawali
się przyjaciółmi. Czuł się głupio z powodu nostalgii wydarzeniami, które miały
miejsce tak niedawno.
Remus
podszedł do niej i usiadł na huśtawce obok, zaczynając się lekko huśtać. Nie
mógł do końca wygodnie usiąść, ale w tym momencie go to nie obchodziło.
Przez
chwilę Lily nic nie mówiła. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się, gdy go
zobaczyła, ale do tego momentu wydawała się rozproszona i oddalona.
-
Cóż, gadaj. Co ci siedzi na sercu? – zapytał Remus, mając nadzieję, że nie
brzmiał zbyt nachalnie, ale szczerze mówiąc to ona do niego zadzwoniła, mówiąc,
że potrzebuj kogoś do rozmowy.
-
Jestem w ciąży – powiedziała Lily, spoglądając na niego z uśmiechem i
przeciągnęła nogami po chodniku, by zwolnić tempo huśtawki.
-
W ciąży? Naprawdę? Jak? – zapytał Remus, wiedząc, że dziewczyna zażywa pigułki.
Lily
roześmiała się.
-
Co masz na myśli, pytając, jak? Wiesz, jak. Bzykaliśmy się. W noc po imprezie
halloweenowej. James wyglądał tak cholernie słodko jako Wolkanin. Nie mieliśmy
prezerwatyw. I dopiero co zmieniłam pigułki. To było cholernie głupie z naszej
strony, ale wiesz, jak to jest, gdy się jest w nastroju – powiedziała Lily,
potrząsając głową.
-
Cóż, gratulacje! – stwierdził Remus i położył stopy na podłodze, by zatrzymać
huśtawkę.
-
Tak. Jestem podekscytowana – powiedziała Lily i odwróciła wzrok.
Remus
pomyślał, że nie brzmiała na zbyt podekscytowaną, nawet jeśli wydawała się
szczęśliwa.
-
A co z Jamesem? Musi być zachwycony!
-
Nie powiedziałam mu – wyznała Lily z żalem.
-
Nie? Poważnie? Jak długo wiesz?
-
Poważnie. Wiem o tygodnia. Kiedy spóźnił mi się okres, nie chciałam w to
uwierzyć. Potem zrobiło mi się niedobrze w pracy. Wzięłam przerwę i zrobiłam test.
Wyszedł pozytywny. Dzisiaj rano dla pewności zrobiłam kolejny. Znów pozytywny.
Z pewnością jestem w ciąży.
-
Mogę zapytać, dlaczego nie powiedziałaś Jamesowi?
Lily
spojrzała na swoje buty, wyraźnie unikając pytania. Jej ciemnorude włosy
całkowicie zakryły jej twarz, nie dając Remusowi żadnych wskazówek, co sobie
myślała. Potem wstała i zaczęła odchodzić. Remus szybko zszedł z huśtawki i
poszedł za nią.
-
Lilka, co jest? – powiedział Remus z troską.
-
Co jeśli jesteśmy zbyt młodzi? – przyznała Lily, gdy swobodnie szli ścieżką.
-
Nie jestem pewny, czy martwienie się o to, czy jesteście za młodzi, czyni jakąś
różnicę. Co się stało to się nie odstanie.
-
Tak? Mogę się tego pozbyć, prawda?
Remus
skinął głową i powiedział:
-
Jeśli tego właśnie chcesz. Chcesz tego?
-
Nie bardzo. Ale myślałam o tym cały tydzień. Nie sądzę, że tego chcę.
-
Więc czego chcesz?
Lily
zatrzymała się i usiadła na pobliskiej ławce. Remus do niej dołączył. Lily
zmarszczyła twarz, zastanawiając się nad pytaniem, co sprawiło, że Remus roześmiał
się.
-
Co? – odwróciła się w jego kierunku.
Remus
potrząsnął głową, wciąż się śmiejąc, po czym ukrył twarz w dłoniach.
-
Przepraszam – rzucił. – Zawsze miałaś talent do robienia zabawnych min.
Lily
uśmiechnęła się i potrząsnęła głową.
-
Wolałabym, żeby to nie działo się teraz. Chciałabym, żebyśmy byli starsi. Nie
mam wiele przeciwko, ale boję się. Zawsze chciałam być matką. Gdyby to stało
się rok temu, usunęłabym. Dopiero co zamieszkałam z Jamesem. Mimo że
widywaliśmy się przez kilka lat… to coś innego. Chyba nie mielibyśmy szansy
jako rodzice. Ale wciąż się boję. Nie mogę się otrząsnąć.
Remus
pochylił się i pogłaskał ją po plecach w pocieszeniu. Zawiał nagły wiatr i
Remus zadrżał, odsuwając rękę. Czuł wilgoć w powietrzu i wiedział, że wkrótce
będzie padać.
-
Dacie sobie z Jamesem radę. Całkowicie w was wierzę, jak zwykle – powiedział
Remus i spojrzał na zachmurzone niebo, mrugając, gdy do oka wpadła mu woda.
-
Dzięki.
Lily
pochyliła się i ścisnęła Remusa.
-
Jesteś wspaniałym przyjacielem i świetnym facetem. Wiesz o tym, prawda?
Remus
zachichotał i otarł oczy.
-
Próbuję – odpowiedział Remus, po czym wskazał na ścieżkę. – Powinniśmy iść.
Remus
wstał, a Lily ruszyła za nim. Przeszli dalej owalną ścieżką dookoła parku, nie
mówiąc zbyt wiele.
W
końcu odezwała się Lily:
-
Jak się mają sprawy z tobą i Syriuszem?
-
Bardzo dobrze, dzięki – powiedział Remus. Nadszedł kolejny powiew wiatru.
-
Czy on czuje się lepiej? Wiesz, jego tata odszedł. Wydaje się, jakby zaledwie
wczoraj zniknął jego brat – powiedziała Lily i odsunęła włosy z twarzy.
-
Tak. Syriusz raczej nie pałał wielką miłością do swoich rodziców. Chyba utrata
Regulusa mocniej zabolała.
Remus
i Lily przeszli obok starszej kobiety oraz, jak zakładał Remus, jej wnuczki,
karmiących gołębie. Remus uśmiechnął się i skinął im głową. Nie sądził, by
karmienie gołębi było dobrym pomysłem, ale zdecydował, że się nie odezwie,
będąc pewnym, że nie chciały ich skrzywdzić.
-
Remus… - zaczęła Lily, ale urwała.
-
Tak?
-
Chyba dobrze się czuję z dzieckiem.
-
To wspaniale – powiedział Remus i uśmiechnął się do niej.
-
Podejrzewam, że będę musiała przestać palić zioło – stwierdziła Lily, marszcząc
brwi.
-
Przynajmniej na czas ciąży. Po niej będziesz musiała tylko ukrywać to przed
dzieckiem. Po prostu spróbuj być odpowiedzialna.
-
Cóż, przynajmniej wujek Remus i wujaszek Syriusz upewnią się, że tego nie
spapramy.
Remus
prychnął szyderczo.
-
Nie jestem pewny, co do wujka Syriusza. On chyba nie ma ręki do dzieci. Choć
rozmawialiśmy o tym, że może kiedyś adoptujemy. Może gdy będziemy starsi. Teraz
prawo by nam i tak nie pozwoliło. Przynajmniej nie ma ryzyka, że któryś z nas
zaciąży.
-
Syriusz będzie wspaniałym tatą! Poczekaj, a zobaczysz! – powiedziała Lily, po
czym roześmiała się, zmuszając Remusa do śmiechu.
-
Może i tak – stwierdził Remus, ruszając z nią dalej ścieżką.
^^^
Pracownica
opieki społecznej wniosła Harry’ego do pokoju. Ich pierwsze spotkanie z opieką
społeczną poszło dobrze, ale wciąż potrzebowali czasu na załatwienie
formalności i upewnienie się, że Harry będzie bezpieczny z Remusem i Syriuszem.
Remus i Syriusz wstali i to Syriusz chwycił Harry’ego i uścisnął go mocno.
Harry był jakoś cięższy, niż Syriusz sobie przypominał, a minęło tylko kilka
tygodni, od kiedy ostatni raz go trzymał. Harry zaczął płakać, sprawiając, że
Syriusz rozpłakał się razem z nim.
Remus
położył dłoń na jego ramieniu i powiedział:
-
Jest już bezpieczny.
Harry
miał na sobie małą czerwoną koszulkę i brązowe spodenki. Syriusz ich sobie nie
przypominał. Pomyślał, że musiały być nowe. Zamierzał pocałować czoło
Harry’ego, ale zauważył coś w chwili, gdy jego usta dotknęły skóry.
-
Co to?
-
Hymm – mruknął Remus i spojrzał na czoło Harry’ego, po czym sapnął cicho.
-
Och, przepraszam. Chyba zapomnieliśmy wspomnieć o tym rozcięciu. To nic
takiego. Kawałek szkła rozciął jego skórę. Dobrze, że nie trafił w oko. Pewnie
zostanie blizna, ale z czasem zniknie – powiedziała pracownica.
-
Dlaczego pani o tym nie wspomniała? – zapytał Syriusz, ledwie powstrzymując
złość.
-
Bardzo mi przykro – powiedziała, brzmiąc szczerze, więc Syriusz odpuścił.
Syriusz
zbadał rozcięcie. Było postrzępione, niemal jak błyskawica. Wyglądało na to, że
już się leczyło, mimo że minął tylko tydzień od wypadku. Chyba nie potrzebował
już nawet bandaża.
-
Możemy już iść? – zapytał Syriusz, a płacz Harry’ego powoli ucichł.
-
Mogą panowie iść gdziekolwiek chcą. Życzę wam obu powodzenia, panie Black i
panie Lupin – powiedziała kobieta, kiwając im głową.
Remus
chwycił dokumenty i ruszyli na parking. Remus kupił już fotelik samochodowy dla
Harry’ego oraz poprzedniego dnia zrobił wypad po tyle jedzenia i zabawek, na
ile mogli sobie pozwolić.
Syriusz
zdawał sobie sprawę, że mógłby iść płaszczyć się przed swoją okropną matką,
Walburgą, ale nie było na to cholernej szansy. W przeciwnym razie żaden z nich
nie miał wiele pieniędzy. Remus pracował w sklepie z ciuchami z poprzedniej
epoki, a Syriusz w dużym stopniu polegał na pieniądzach zaoszczędzonych na
pracy dorywczej oraz tych, które wiele lat temu dostał od rodziców.
Rodzice
Jamesa Pottera zostawili mu sporo pieniędzy, ale w jego i Lily testamencie
zaznaczyli, że mają one być przechowane aż do osiemnastych urodzin Harry’ego,
kiedy będzie miał do nich dostęp.
Syriusz
zastanawiał się, czy James zostawiłby jemu i Remusowi trochę pieniędzy, gdyby
wiedzieli, jak nagle z Lily umrą. Może spodziewali się, że jeśli umrą, to
raczej później, gdy razem z Remusem będą w lepszej sytuacji finansowej.
W
połowie drogi do domu Harry zaczął głośno płakać. Syriusz spojrzał na niego z
niepokojem, podczas gdy Remus prowadził.
-
Myślisz, że czego potrzebuje?
-
Może chce jeść.
-
Dlaczego nie pomyśleliśmy o wzięciu butelki z mlekiem w proszku?
-
Ja pomyślałem. Prosiłem cię, żebyś ją zabrał – powiedział Remus, zerkając na
Syriusza z lekkim przerażeniem.
-
Kurwa! Jestem gównianym rodzicem, prawda? – powiedział Syriusz, gdy Harry nie
przestawał płakać.
Syriusz
sięgnął do torby i wyciągnął pluszowego lwa i podał go Harry’emu. Chłopiec
wziął go i obejrzał z zainteresowaniem. To wydawało się go uspokoić. Syriusz
odwrócił się z powrotem na siedzeniu i westchnął.
-
Odpręż się, Syriuszu. Wszystko jakoś wypracujemy. I tak już jesteśmy prawie w
domu.
^^^
31
września 2003r.
-
Dobry chłopiec – powiedział James Potter, kołysząc swojego maleńkiego synka, by
zasnął w jego ramionach. Harry zagruchał, po czym jego oczy zaczęły się powoli
zamykać. Syriusz spojrzał z podziwem na Jamesa. Tak naturalnie przejął rolę
taty, pomimo wszystkiego, co Syriusz na osobności powiedział Remusowi, gdy po
raz pierwszy dowiedział się, że Lily jest w ciąży.
Oczywiście
czuł teraz poczucie winy, gdy James rozsiadł się na kanapie, uśmiechając do
Harry’ego.
-
James Potter ojcem? To śmieszne! Biedna Lily będzie musiała wszystko robić sama
– powiedział wtedy Syriusz. Skulił się wewnętrznie. Mylił się. Odgarnął dłonią
swoje długie, czarne włosy i westchnął.
-
Wybacz, James. Chyba źle cię oceniłem.
-
Och? Jak to? – wyraźnie nie akceptując faktu, że Syriusz może być poważny.
-
Powiedziałem Remusowi, że uważam, że będziesz gównianym ojcem – przyznał
Syriusz po ciężkim wydechu.
-
Naprawdę? – zapytał James, spoglądając na Syriusza z ciekawością.
-
Tak. Naprawdę – mruknął Syriusz i usiadł koło Jamesa.
Syriusz
popatrzył na niego, spodziewając się wściekłości, ale zamiast tego odkrył, że
przygląda się swojemu śpiącemu synowi.
-
Jesteś na mnie zły?
-
Nie! Niby za co? – zapytał James niemal całkowitym szeptem.
-
Za mówienie, że będziesz gównianym ojcem.
James
roześmiał się.
-
Kurcze, kumplu. Powiedziałem to samo Lily chyba sto razy. Powiedziała, że sobie
poradzę albo przynajmniej oboje to spieprzymy, po równo.
Syriusz
uśmiechnął się wbrew sobie.
-
Gdzie jest Lilka? –
-
Drzemie. Jeśli mam być szczery, nasze plany dnia są popaprane, kumplu.
-
Och?
-
Tak. Ledwie się teraz widujemy. Pracuję rano, gdy ona jest z Harrym, po czym wracam
do domu, a ona idzie do łóżka, aż nie nadchodzi czas na mój sen.
-
Moglibyśmy zabrać go z Remusem na dzień czy dwa, wiesz?
-
Byłoby wspaniale. Porozmawiam z Lily i zobaczę, jak ona to widzi. Jednak nie
sądzę, żeby to był problem. Musimy się tylko upewnić, że odciągnie wam tyle
mleka, żeby wystarczyło na cały jego pobyt u was.
Syriusz
chętnie oferował pomoc, ale potajemnie czuł niepokój. Co jeśli coś pójdzie nie
tak? Co jeśli będzie cały czas płakał? Co jeśli… co jeśli go upuści? Syriusz wziął głęboki oddech i
wypuścił go powoli. Wciąż próbował nauczyć się kontrolować niepokój.
-
James?
-
Tak?
-
Ja… Chciałem tylko powiedzieć, że jestem z ciebie dumny. Z ciebie i Lily. Chyba
ja z Remusem nie dalibyśmy sobie rady tak dobrze, jak wy.
-
Dzięki, Syriuszu. Ale nie miej o sobie tak niskiego mniemania, kumplu. Nie
dowiesz się, póki nie poczujesz tego na własnej skórze.
^^^
Remus
wszedł do sypialni, czując się wyczerpany. Zanim dotarli do domu, Harry zaczął
ostatecznie płakać za swoją mamusią. Chłopiec nie mówił często, ale widząc, jak
płacze za Lily, Remus ledwie mógł to znieść.
-
Harry śpi? – zapytał Syriusz.
Remus
skinął głową i opadł na łóżko. Syriusz posłał mu to spojrzenie. Remus uśmiechnął się do niego i potrząsnął głową. Ten
napalony potwór doprowadzi go kiedyś do śmierci.
-
Naprawdę? Po dzisiejszym dniu poważnie jesteś w nastroju?
Syriusz
sięgnął i położył dłoń na twarzy Remusa.
-
Może po prostu… chcę się upewnić, że obaj jesteśmy żywi.
-
Zgoda.
Remus
docisnął usta do warg Syriusza, poruszając się po nich z gracją. Wsunął się na
Syriusza. Czuł, jak sztywnieje, ocierając się o krocze Syriusza. Pocałował go w
szyję, wsuwając dłoń między ich ciała, by potrzeć Syriusza przez spodnie.
Syriusz
odrzucił głowę do tyłu i wydał z siebie sfrustrowane sapnięcie, które Remus
znał zbyt dobrze. Remus przesunął twarz do boku głowy Syriusza i przygryzł jego
małżowinę uszną, po czym wyszeptał:
-
Marzę o tym, żeby w tym momencie cię possać.
-
Mmm. Nie pozwól mi cię powstrzymać.
Syriusz
uśmiechnął się, więc Remus zsunął się z niego. Przeniósł się na dłonie i
kolana, wsuwając między nogi Syriusza twarzą w pobliżu jego krocza. Przesunął
palcem po wybrzuszeniu, czując, jak członek Syriusza drga pod materiałem. Remus
z radością odpiął guzik i zamek spodni Syriusza, sięgnął do majtek Syriusza,
wyciągając jego twardego członka.
Remus
pogładził go łagodnie, ciesząc uczuciem miękko ślizgającego się napletka. Remus
zwilżył usta, po czym powoli obniżył głowę, podczas gdy Syriusz obserwował go z
płonącym oczekiwaniem.
Właśnie
wtedy zaczął płakać Harry. Remus puścił penisa Syriusza i spojrzał w stronę salonu,
gdzie postawili kołyskę Harry’ego. Syriusz jęknął, a Remus zsunął się z łóżka.
-
Mogę się tym zająć – powiedział Syriusz.
-
Nie, w porządku. Dam radę – powiedział Remus i wyszedł z sypialni, przeszedł
przez ciemny korytarz do salonu, gdzie zapalił lampę.
Przeszedł
do kuchni i chwycił z lodówki butelkę mleka modyfikowanego. Podszedł do
kołyski, chwycił Harry’ego i podał mu butelkę, którą chłopiec szybko chwycił i
zaczął z niej pić, co uciszyło jego łzy.
Remus
zaczął mu cicho śpiewać. Nie znał żadnych kołysanek, więc zamiast tego zanucił
„Common People” od Pulp. Lily uwielbiała tą piosenkę. Często jej słuchała i
głośno ją śpiewała, zachęcając go do dołączenia. Zawsze był zawstydzony, ale
czasem go namawiała.
Remus
nie był pewny, czy zaaprobowałaby śpiewanie tego Harry’emu, ale wyglądało na
to, że to załatwiło sprawę. Jego oczy były ciepłe i wilgotne, i miał nadzieję,
że śpiewanie w jakiś sposób przypomni chłopcu o obecności matki.
Nim
Remus skończył piosenkę, Harry wypił butelkę i wyraźnie z powrotem zasypiał.
Remus cicho ułożył go z powrotem w kołysce.
Gdy
się odwrócił, by wrócić do sypialni, gdzie jak zakładał, Syriusz już bez
wątpienia zasnął, podskoczył nagle, na widok obserwującej go z końca korytarza
postaci.
-
Syriusz! Jak długo tam stałeś?
-
Cały czas – powiedział Syriusz, pociągając nosem.
Remus
zarumienił się z zażenowania.
-
To było piękne. Będziesz wspaniałym tatą, Remus.
-
Obaj będziemy. A teraz może wrócimy do łóżka?
-
Tak. Wracajmy – powiedział Syriusz z uśmiechem i skierował się w dół korytarza.
Remus
zgasił lampy i przeszedł korytarzem. Zanim wyszedł, zatrzymał się i spojrzał na
Harry’ego śpiącego w kołysce.
-
Dobranoc, Harry – wyszeptał Remus i ruszył dołączyć do Syriusza w sypialni.
Hejka,
OdpowiedzUsuńRemus bardzo dobrze sobie radzi z Harrym, ale czy nie mogli by dostać się do mieszkania i zabrać z stamtąd ubranka i zabawki które Harry zna...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Monika