– POTTER! NATYCHMIAST WSTAWAJ!
Panika wypełniła
Harry’ego, gdy wyskoczył z łóżka, ignorując krzyczący ból zalewający jego ciało
oraz zawroty głowy. Zaspał! Gdy rozejrzał się po pokoju i nigdzie nie zobaczył
Midnighta, odetchnął z ulgą. Przynajmniej pies będzie bezpieczny.
Jak najszybciej
się przebrał, a następnie wybiegł z pokoju i zbiegł po schodach do kuchni, by
zacząć robić śniadanie. Wymamrotał przeprosiny do ciotki, która tylko skinęła
głową w odpowiedzi. Harry był zbyt rozgorączkowany, by zauważyć ten gest.
Wiedział, że ma tylko piętnaście minut, zanim Vernon przyjdzie i zażąda
posiłku.
Gdy się
poruszał, musiał usiał zagryzać krzyk bólu, który promieniował z jego nogi i
żeber. Dziś nie mógł dostać żadnej kary. Było mu niedobrze, w głowie się
kręciło, a każdy krok powodował ból. Jeśli wyglądał choć w połowie tak źle, jak
się czuł, wuj Vernon musiał to zauważyć.
Na szczęście
udało mu się skończyć, gdy Vernon i Dudley weszli do kuchni. Obaj byli zbyt
pochłonięci jedzeniem, by zauważyć, że ich kucharz jest na granicy omdlenia.
Wiedząc, że nie należy zakłócać ich posiłku, Harry wyszedł z kuchni i usiadł na
najniższym stopniu schodów.
– Co powinniśmy
dać dzisiaj chłopakowi do roboty, Petunio? – spytał wuj Vernon ostro. – Nie
możemy teraz pozwolić sobie na żadne z jego dziwactw. Ciągłe dawanie mu zajęć
uchroni go od kłopotów.
Harry potrząsnął
powoli głową. Powinien wiedzieć, że będą mówili o nim od chwili, gdy wyjdzie z
pokoju. Nie żeby mógł używać jakiejkolwiek magii, i oni o tym wiedzieli, więc
dlaczego tak bardzo się o to martwią?
– Czy ty nawet
nie spojrzałeś na niego dziś rano? – zapytała ciotka Petunia. – On jest chory,
Vernon. Myślę, że powinniśmy dać mu jeden dzień odpoczynku. Nie chcę, żeby ci ludzie zadawali pytania. Wystarczy,
że musimy z nim wytrzymywać.
Rozumiejąc, że
byłby w tarapatach za podsłuchiwanie, Harry wstał powoli i pokuśtykał na górę
do swojego pokoju. Musiał wyglądać, jakby był zajęty. Wolno zaczął ścielić
łóżko i sprzątać niewielki bałagan, który zrobił. Ciężko oddychał z bólu, gdy
usłyszał pukanie do drzwi.
Odwróciwszy się,
zobaczył ciotkę Petunię stojącą w drzwiach.
– Masz dzień
wolny – powiedziała krótko. – Skorzystaj z niego i nie dawaj Vernonowi powodu,
by żałował swojej hojności.
Nie potrafił
powstrzymać westchnięcia ulgi.
– Dobrze, ciociu
– rzekł posłusznie.
Stał w miejscu,
aż nie wyszła, po czym uciekł do swojego łóżka, nawet nie zadając sobie trudu,
by przebrać się z powrotem w piżamę. Był po prostu zbyt zmęczony.
Nakrywając się
kołdrą, Harry nie chciał niczego więcej niż zasnąć, ale jego umysł szybko
popłynął do Midnighta. Harry nie miał pojęcia, gdzie pies jest, i nie miał
szansy go poszukać bez wzbudzania podejrzeń. Musiał przyznać, że Midnight z
pewnością był inteligentnym psem, ale wątpił, że zwierzę mogłoby wiedzieć, że
należy unikać wuja Vernona, ciotki Petunii czy Dudleya.
Odpływając
powoli, nawet nie zauważył, że jego lewe
ramię spada z łóżka, dopóki nie dotknęło czegoś mokrego. Zamroczony i
zdezorientowany sięgnął pod łóżko i poczuł futrzany łeb Midnighta. Odetchnął z
ulgą. Mimo wszystko Midnight go nie zostawił.
– Hej, piesku –
powiedział Harry miękkim i sennym głosem. – Przykro mi, że nie przyniosłem ci
jedzenia. Wybaczysz mi?
Wilgotny język
polizał rękę Harry’ego, co wywołało jego śmiech.
– Dzięki, Midnight.
Jestem naprawdę zmęczony. Proszę, zostań w ukryciu, dobrze?
Lizanie po dłoni
było ostatnią rzeczą, którą poczuł, zanim zasnął.
^^^
– CHŁOPCZE!
WSTAWAJ NATYCHMIAST!
Smagnięcie bólu
na twarzy obudził zdezorientowanego Harry’ego. Chłopak szybko otworzył oczy, by
zobaczyć rozmytą wersję swojego wuja, kipiącego ze złości. Harry był mokry od
potu, a całe ciało go bolało. Chwilę zajęło mu zrozumienie, że jest na
podłodze. W jego pokoju prawie nie było światła, czyli zapadł mrok. Spał cały
dzień!
Midnight!
Nie mógł
uwierzyć, że spał tak długo. Powoli odwrócił głowę i zobaczył dużego czarnego
psa, wciąż ukrytego pod łóżkiem. Odetchnął z ulgą. Przynajmniej Midnight był
nadal bezpieczny.
Zwracając swoją
uwagę z powrotem na wuja, Harry spróbował usiąść, ale ból żeber mu na to nie
pozwolił. Złapał się za klatkę piersiową i spojrzał na wuja nerwowo. Co takiego
zrobił, że Vernon był tak zdenerwowany? Ciotka Petunia powiedziała, że ma dzień
wolny, Midnight wciąż pozostawał w ukryciu, a on był w pokoju cały dzień.
– Co ja
zrobiłem? – spytał zdezorientowany.
Złe pytanie.
TRZASK!
Twarz Harry’ego
zdrętwiała z bólu tak, że widział jeszcze bardziej niewyraźnie niż zwykle.
Poczuł smak krwi w ustach, więc ją wypluł. Przez dłuższą chwilę próbował
zrozumieć, co się stało. Nic nie zrobił. Wuj Vernon znowu był w jednym ze
swoich nastroi i nic, co Harry powie czy zrobi, nie zadowoli masywnego
mężczyzny.
Duża dłoń
chwyciła Harry’ego za szyję i podniosła z podłogi.
– JESTEŚ
ŻAŁOSNYM DZIWADŁEM! – krzyknął Vernon, potrząsając chłopcem. – JESTEŚ
SAMOLUBNYM, NIEWDZIĘCZNYM SMARKACZEM! DAŁEM CI DZIEŃ, CAŁY DZIEŃ, WOLNY I W
TAKI SPOSÓB SIĘ ODWDZIĘCZASZ! DLACZEGO NIE MOGŁEŚ UMRZEĆ RAZEM ZE SWOJĄ
PODRÓBKĄ RODZICÓW, WYJAŚNIJ MI!
Niskie warczenie
spod łóżka rozproszył wuja Vernona. W głowie Harry’ego się kręciło i huczało.
Chciał tylko zemdleć, by już nie czuć tego nieznośnego bólu.
Zanim Harry się
obejrzał, leciał do tyłu na ścianę. Patrząc w górę, zobaczył czarny rozmazany
kształt, atakujący większą niewyraźną plamę, którą był wuj Vernon. Chciał
krzyknąć na Midnighta, by go zatrzymać, ale nie potrafił znaleźć na to siły.
Zamknął oczy, gdy w głowie mu zaszumiało. Myślenie stało się trudniejsze, a
poruszanie w ogóle nie wchodziło w rachubę.
Gdyby Harry
bardziej uważał, zauważyłby, że czarna plama, którą był Midnight, zmienia się w
mężczyznę z długimi, czarnymi włosami.
– Witaj, Dursley
– powiedział zimno nieznajomy. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął różdżkę, która
wyglądała bardzo znajomo. – Z tego, co widzę, mamy parę zaległości.
Vernon zatoczył
się do tyłu w kierunku drzwi.
– Jesteś jednym
z tych dziwaków! – wyjąkał ze strachem. – Jak... jak...
Mężczyzna zrobił
krok i uśmiechnął się złośliwie.
– Petrificus Totalus – powiedział po
prostu, a potem patrzył, jak ramiona Vernona przyklejają się do jego boków,
nogi złączają, a całe ciało sztywnieje tak, że zachwiał się w miejscu, a
następnie upadł na twarz, sztywny jak deska.
– Chciałbym cię
zabić, ale nie mogę ryzykować, że Harry zostanie o to oskarżony. Aha, i jeszcze
jedno. Obliviate! Drętwota!
Chowając
różdżkę, mężczyzna podbiegł do boku Harry’ego i zauważył, że chłopiec jest
nieprzytomny. Będąc wdzięcznym za swoje szczęście, spakował rzeczy Harry’ego do
kufra (upewniając się, by zabrać wszystko spod luźnej deski, którą Harry
pokazał mu kilka dni temu). Jedyne, co pozostało, to peleryna-niewidka
Harry’ego.
Kiedy skurczył
kufer i schował go do kieszeni, mężczyzna podszedł do posiniaczonego i
poobijanego dziecka. Naprawdę nie chciał przypadkiem zranić chłopca mocniej,
ale tak naprawdę nie miał wielkiego wyboru. Harry potrzebował pomocy medycznej.
Tak ostrożnie,
jak to możliwe, mężczyzna wziął Harry’ego na ręce, a następnie zakrył ich obu
peleryną-niewidką. Nie mógł ryzykować, że ktoś zobaczy któregoś z nich.
Trzymając mocno chłopca, mężczyzna posłał ostatnie nienawistne spojrzenie
Vernonowi Dursleyowi, po czym wyszedł.
^^^
Albus Dumbledore
siedział przy biurku, jak każdego lata, walcząc z niekończącą się papierkową
robotą. Dużo wymagano od dyrektora Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, a
w tym roku nie było inaczej. Ministrowi Magii, Korneliuszowi Knotowi, cały czas
były potrzebne jego „rady”; zwłaszcza po wiadomości o incydencie w Azkabanie.
Ucieczka więźnia
była naprawdę nerwowo wykańczająca, ponieważ wierzono, że to niemożliwe. Ale
bardziej niepokojące było to, kto uciekł. Syriusz Black, zdrajca i
śmierciożerca, siedział dwanaście lat w budzącym postrach więzieniu i wierzono,
że jest szalony. Cóż, dyrektor wierzył, że Black był szalony przed pójściem do
więzienia, więc Dumbledore mógł sobie tylko wyobrazić, jaki jest teraz.
Huk dochodzący z
kominka, zmusił Dumbledore’a do szybkiego odwrócenia się i zobaczenia
zmartwionej twarzy Korneliusza Knota, patrzącego na niego. Zerkając na zegar,
Dumbledore nie potrafił powstrzymać zainteresowania. Godzina czwarta rano nie
była zwykłym czasem na rozmowę.
Rozsiadając się
trochę wygodniej przed ogniem, Dumbledore westchnął, wiedząc, że miał otrzymać
raczej złe wiadomości.
– Co cię trapi,
Korneliuszu? – spytał uprzejmie.
– Syriusz Black
był widziany zeszłej nocy – powiedział nerwowo Knot. – Właśnie otrzymałem
zawiadomienie z Wydziału Niewłaściwego Użycia Czarów, Sekcji Nieletnich.
Dumbledore
uniósł brew. Naprawdę nie podobało mu się to, gdzie ta rozmowa zmierzała.
– Co oznacza, że
jakiś niepełnoletni czarodziej lub czarownica go zobaczyli – stwierdził. –
Gdzie, jeśli mogę spytać, był widziany?
Teraz Knot
wyraźnie się wiercił. Jego wzrok nie padał na Dumbledore’a.
– Był widziany
na Privet Drive – rzekł w końcu. – Dokładniej przy numerze czwartym.
Dumbledore
pochylił się z oczywistą troską widoczną na jego twarzy.
– Czy z Harrym
wszystko w porządku? – zapytał szybko.
Wiedział, że
osłony wokół gospodarstwa domowego Dursleyów są silne, ale nie mógł się nie
martwić.
Cisza w pokoju
była ogłuszająca.
– Harry Potter
zaginął, Albusie – powiedział w końcu Knot. – Wygląda na to, że Black
zaatakował Vernona Dursleya, po czym zabrał chłopca. W pokoju została
znaleziona krew Pottera. Zacząłem organizować poszukiwania zarówno Pottera, jak
i Blacka, ale obawiam się, że nie mam pojęcia, gdzie szukać.
– Jak dawno się
to stało? – spytał dyrektor z powagą.
– Około pięć,
sześć godzin temu – odparł Knot. – Wysłałem już aurorów, by zaglądnęli do
zwykłych miejsc, ale teraz Black może być wszędzie. W dochodzeniu ustalono, że
została użyta różdżka Pottera, ale Dursley twierdzi, że to Black jej użył, nie
Potter.
– Nie wyobrażam
sobie, by Harry chętnie oddał swoją różdżkę nieznajomemu – powiedział
Dumbledore w zamyśleniu. – Co jeszcze pan Dursley powiedział?
Knot znowu stał
się bardziej nerwowy.
– Dursley nie
był zbyt skłonny do udzielenia informacji, szczególnie dla będących tam aurorów
– przyznał. – Po pewnej... em... perswazji, Dursley przyznał, że karał chłopca,
kiedy Black go zaatakował. On znęcał się nad Potterem, Albusie.
Dumbledore
zamknął oczy, gdy uderzyła w niego świadomość słów Ministra. Harry był
maltretowany, i to prawdopodobnie od dłuższego czasu.
– Tak –
powiedział, gdy w końcu otworzył oczy i spojrzał na unoszącą się w ogniu głowę
Knota. – Chcę, by Vernon Dursley był aresztowany za znęcanie się nad dzieckiem.
Chcę również sprowadzić kogoś do pomocy z tym wszystkim. On zna Syriusza Blacka
lepiej niż my. Będę też potrzebował do mojej dyspozycji kilku aurorów w
przypadku, gdy coś odkryjemy, a może nawet szybciej. Proponuję Kingsleya
Shacklebolta i Nimfadorę Tonks.
Nimfadora Tonks
nie skończyła jeszcze szkolenia, ale była krewną Blacka, a teraz Dumbledore
potrzebował każdego atutu.
– Oczywiście –
powiedział szybko Knot. – Cokolwiek potrzebujesz. Bezpieczeństwo Harry’ego
Pottera jest teraz priorytetem. Mam nadzieję, że będziesz mnie informował o
rozwoju sytuacji?
Dumbledore
przytaknął tylko w odpowiedzi. Pożegnał się z Ministrem i natychmiast zabrał
się do pracy, zapominając o jego papierkowej robocie. Skontaktował się z
kilkoma członkami „starej paczki”, informując ich o problemie, w tym z jego
kluczem do zrozumienia Syriusza Blacka i Dumbledore mógł się tylko modlić, by
Harry nie był ranny lub jeszcze gorzej.
Betowała Pirat
Hej,
OdpowiedzUsuńDumbledor dowiedział się, że Harry był przez Dursleyów maltretowany, ale zastanawia mnie jedno czy dyrektor uważa, że Syriusz zdradził potterów, i gdzie go zabrał...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Chcę tylko zaznaczyć, że dolaczylam do grona czytelników :) głównie ze względu na zajęcie się czymś w oczekiwaniu na NDH, ale opowiadanie zapowiada się bardzo ciekawie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOch... Czyli w tej wersji Dursley przynajmniej zostanie jakoś ukarany. Dobrze, dobrze... Hym, ale co do Syriusza to oczywiście i tak się Dumbel myli... No cóż. Mam nadzieję, że w końcu przejrzy na oczy
OdpowiedzUsuńHejka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, no i w końcu Dumbledor dowiedział się, o tym jak Harry był traktowany przez Dursleyów, ale czy Albus wierzy, że to Syriusz zdradził Potterów, i gdzie go zabrał teraz...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, cieszę się bardzo, że w końcu Dumbledor dowiedział się, o tym jak Harry był traktowany przez wujostwo, ale, ale czy Albus wierzy, że to Syriusz zdradził Potterów, że to on był strażnikiem tajemnicy i najważniejsze gdzie go zabrał teraz?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza