Autor: pommedeplume
Oryginał: All That We Have Left
Zgoda: jest
Rating: +18
Pairing: Wolfstar, Jily
Ilość części: 9
Opis: James i Lily Potterowie zginęli w
wypadku samochodowym, osieracając swojego rocznego syna, Harry’ego. Pośród żalu, Remus Lupin i Syriusz Black
odkrywają, że Potterowi pozostawili opiekę nad Harrym właśnie im.
1 listopada 2004r.
Syriusz rzucił
chrześniakowi piłkę z szerokim uśmiechem. Harry złapał piłkę, a jego ojciec
zaklaskał z ławki, gdzie siedział obok mamy Harry’ego. Harry miał dwa lata i
były właśnie jego urodziny.
Harry, z pewnym wysiłkiem,
odrzucił ją Syriuszowi, który musiał zgiąć się, żeby ją złapać.
- Świetna robota,
chłopaku! – powiedział Syriusz, po czym dodał: – Robi się silny! Czym wy go z
Lily karmicie, James?
- Sądzę, że Lily podsuwa
mu magiczne fasolki, czy coś takiego, kiedy tylko nie patrzę. Będzie najlepszym
piłkarzem, zanim będzie miał pięć lat! – powiedział James.
Syriusz spojrzał na Lily,
która odłożyła komórkę i właśnie posyłała Jamesowi zdumione spojrzenie.
- Co? – roześmiał się
James.
- Piłkarz w wieku pięciu
lat? Nie bądź głupi. I nie wiem, dlaczego obwiniasz mnie za to, że jest taki
silny. Ma to po tobie! – stwierdziła Lily, po czym roześmiała się.
- Sądzę, że ma w sobie
więcej z ciebie niż chcesz przyznać – powiedział James, patrząc na swoją żonę z
miłością.
Syriusz jęknął.
- Ten facet wielbi ziemię,
po której chodzisz. To trochę obrzydliwe – powiedział Syriusz, mrugając do
nich, po czym rzucił piłkę Harry’emu.
- Mogę powiedzieć to samo
o tobie i Remusie – stwierdziła Lily, mrugając w odpowiedzi.
Syriusz poczuł, że jego
twarz robi się ciepła z zażenowania.
- Czy ja właśnie
sprawiłam, że Syriusz Black się zarumienił? – zapytała Lily, lekko trącając
ramieniem Jamesa.
- Tak – powiedział jej
mąż, pocierając brodę ciemną dłonią.
- Gdzie jest w ogóle
Remus? – rzuciła Lily, gdy Harry podbiegł do nóg swojego chrzestnego.
Syriusz opadł do tyłu ze
śmiechem i chwycił chłopca. Harry zachichotał i wydał z siebie radosne dźwięki.
- Nie jestem pewny.
Powinien być za niedługo. Godzinę temu wysłałem mu wiadomość, gdzie jesteśmy –
powiedział Syriusz i przytulił chrześniaka do klatki piersiowej, przez moment
trzymając go mocno.
Potem uniósł chłopca w
powietrze. Jako dwulatek już wyglądał bardzo podobnie do ojca, poza oczami,
które wyraźnie odziedziczył po matce.
- A co z Petem? – zawołał
Syriusz.
- Peter powiedział, że
będzie, ale nieco później – odpowiedział James.
- Jestem!
Syriusz odwrócił się i
zobaczył, że stoi tam Peter, uśmiechając się.
- Cześć, Pete – rzucił
Syriusz.
- Wybaczcie spóźnienie.
- Żaden problem, Pete.
Usiądź sobie ze mną i Lily – powiedział James, a Peter szybko posłuchał.
Harry leżał na piersi
Syriusza, więc chłopak rozejrzał się po swoich przyjaciołach. Brakowało tylko
Remusa. Właśnie wtedy Harry złapał garść długich, czarnych włosów Syriusza i
pociągnął.
- Au! Ty mały łobuzie! –
rzucił Syriusz i roześmiał się, co sprawiło, że Harry puścił i zachichotał.
Wtedy Harry zeskoczył z piersi Syriusza i podbiegł do rodziców.
- Mamusia! – krzyknął
Harry.
Lily uniosła Harry’ego i
pocałowała go w czoło, po czym James pochylił się i zrobił to samo.
Właśnie wtedy Syriusz
zauważył, że Remus stoi tuż nad nim. Co dziwne, nikt inny nie zareagował.
- Syriuszu – wyszeptał
Remus.
- Tak?
- Syriuszu, musisz się
obudzić – powiedział Remus i nagle wszystko stało się ciemne i niewyraźne, ale
Remus wciąż nad nim stał.
Syriusz z żalem zrozumiał,
że tylko śnił. Sięgnął na chybił trafił i włączył lampę. Przetarł oczy, po czym
uniósł wzrok na Remusa. Jego brązowe oczy były czerwone i spuchnięte. Płakał!
Remus rzadko kiedy płakał.
- Remus, o co chodzi? –
zapytał Syriusz, czując, jak jego serce zaczyna walić, a palce drżeć.
Remus spuścił wzrok z
żalem, wyraźnie starając się znaleźć słowa.
- James i Lily… nie żyją.
Tak mi przykro. Tak bardzo mi przykro – powiedział Remus drżącym głosem.
- Nie żyją? Co masz na
myśli, że nie żyją? – zapytał Syriusz z niedowierzaniem.
- Przykro mi, Syriuszu.
James i Lily nie żyją – powiedział Remus, po czym ukląkł i położył dłoń na
nagim ramieniu Syriusza.
Syriusz poczuł się
odrętwiały i zdezorientowany. Z pewnością coś źle zrozumiał. Ale oczy Remusa
potwierdzały prawdę.
- Co się stało? – zapytał
Syriusz, czując, że jego oczy robią się mokre i oganiają go nagłe mdłości.
- Wypadek samochodowy.
Pijany kierowca – odpowiedział Remus.
Syriusz usłyszał lekką
nutkę gniewu w głosie Remusa.
- O boże, Harry. Co z
Harrym? – zapytał Syriusz, a jego umysł szybko został pochłonięty przez okropną
myśl, że jego chrześniak, który miał zaledwie piętnaście miesięcy, mógł zostać
ranny.
- Nic mu nie jest, choć
nie powiedzieli mi wiele przez telefon. Tak naprawdę nie wierzę w cuda, ale… to
można do nich zaliczyć – odpowiedział Remus i ścisnął ramię Syriusza w
pocieszeniu.
Syriusz poczuł, że jego
ciało zaczyna się trząść, a gorące łzy spływają po jego twarzy. Pochylił się,
szlochając, i owinął ramiona wokół Remusa, przytulając go mocno.
- Nie rozumiem – zapłakał
Syriusz.
- Ja też nie – powiedział
i pogładził nagie plecy Syriusza ze współczuciem.
Syriusz zaszlochał mocno w
ramię Remusa. Czuł się przytłoczony siłą swojego żalu, jakby cały wszechświat
roztrzaskał się, pozostawiając tylko stratę. Wtulił się desperacko w Remusa,
jedyną rzecz, która mu pozostała. Cóż… nie jedyną.
Wciąż został Harry.
^^^
Remus usiadł sam przy
stole z filiżanką herbaty, która szybko robiła się zimna. Nie był w stanie
spać, a w tym momencie słońce już wstawało. Syriusz to płakał, to przestawał
płakać przez kilka godzin, aż nie zasnął w ramionach Remusa. Remus leżał tylko,
słuchając cichego pochrapywania Syriusza.
Próbował ogarnąć umysłem
sam pomysł, że James i Lily są martwi. Ale za każdym razem, gdy pozwalał sobie
w to uwierzyć, czuł, jak przeszywa go ból, miażdżąc go. Czuł się tak, jakby
każde wspomnienie tej dwójki groziło, że jeśli na to pozwoli, będzie go
prześladować.
Więc Remus zdecydował w
ogóle o tym nie myśleć. Zamiast tego skupił się na nierozstrzygniętej sprawie
Harry’ego. Syriusz był ojcem chrzestnym Harry’ego, ale to w żaden sposób nie
przyznawało mu żadnych praw do Harry’ego. Nie, podejrzewał, że Harry pójdzie do
siostry Lily, Petunii, i jej okropnego męża, Vernona Dursleya.
Wiedział, że Syriusz
będzie chciał walczyć o Harry’ego, ale wiedział również, że para gejów nie
miała szans w porównaniu do pary mieszanej, nie mówiąc już, że byli rzeczywistą
rodziną Harry’ego. Zgodnie z prawem pary tej samej płci mogły adoptować dzieci
w Wielkiej Brytanii i wraz z Syriuszem mogli to zrobić, gdyby chcieli. Często o
tym rozmawiali. Ale adopcja Harry’ego była zwyczajnie inną sprawą. Nie mogli
zwyczajnie zajść do opieki społecznej i poprosić, żeby im go oddali.
Jednak Remus zadrżał na
myśl o zostawieniu Harry’ego z Dursleyami i wiedział, że Syriuszowi jeszcze
mniej spodoba się ten pomysł. Najgorsze będzie to, jeśli Dursleyowie całkowicie
odetną ich od Harry’ego. Gdyby Remus mógł coś zrobić, żeby ich powstrzymać,
zrobiłby to, nie tylko dla ich dobra, ale także Jamesa i Lily.
Ale Remus nie mógł zrobić
nic, by powstrzymać ich od uzyskania opieki nad Harrym. Westchnął i pociągnął
łyk zimnej herbaty. Pomyślał, że przynajmniej Earl Grey smakował dobrze na
zimno. Remus zachichotał wbrew sobie, przypominając sobie, jak James
nienawidził Earl Greya.
Jest zbyt kwiecisty, twierdził James. Nie chcę pić czegoś, co smakuje jak cholerne
kwiatki! Remus pomyślał, że Earl Gray miał bardziej
cytrusowy smak. Zrobił kolejny łyk. Z drugiej strony Lily uwielbiała Earl
Greya, choć zawsze dodawała mleko, czego Remus nie rozumiał. Herbata
potrzebowała tylko odrobiny miodu i była idealna, zakładając, że się jej nie
parzyło za długo.
Remus wziął kolejny łyk i
herbata się skończyła. Spojrzał na pustą filiżankę. Czuł się podobnie. Zganił
się za tak banalne porównanie, ale była to prawda. Krótko płakał na osobności
po tym, jak otrzymał telefon, po czym zmusił się, by powiedzieć Syriuszowi. Ale
od tamtego momentu czuł się jedynie odrętwiały i pusty. Nigdy nie wiedział, jak
można odczuwać żal. Inni wokół czasem też cierpieli, ale Remus nigdy nie był
zmuszony samemu sobie z tym radzić.
Remus żałował, że nie
potrafi płakać tak, jak płakał Syriusz i zrzucić to z siebie. Ale dawno temu
nauczył się, jak to powstrzymywać. Jako młody człowiek w szkole był nieustannie
tyranizowany, w czym uczestniczył chłopak o imieniu Severus Snape. Remus nauczył
się strzec własnych emocji, by udowodnić, że drwiny i homofobiczne wyzwiska
Snape’a do niego nie docierają.
Lily Evans była najlepszą
przyjaciółką Snape’a, cóż, a przynajmniej póki się nie zorientowała, jak
okropnie Snape się nad nim znęcał. Kiedy mieli dwanaście lat, Lily
zaprzyjaźniła się z Remusem, co było jej sposobem na przeprosiny za to, że nie
dostrzegała, jak Snape go traktował. Szybko stali się najlepszymi przyjaciółmi.
W następnym roku pojawił
się Syriusz Black, jak również nieco później Peter Pettigrew i obaj zostali
przyjaciółmi. Remus szybko zakochał się w Syriuszu. Był wysoki, ciemnowłosy i
przystojny. Miał nikczemny uśmiech i książęco piękny wygląd. Był sarkastycznym
i w pewien sposób czarującym dupkiem.
Remus założył, że Syriusz
jest hetero tak, jak reszta chłopaków i porzucił swoją sympatię. Zresztą Remus
uważał się za ohydnego z powodu blizn na swojej twarzy.
A potem nadeszły wakacje,
obaj mieli szesnaście lat, gdy Remus i Syriusz w końcu wyznali sobie nawzajem
uczucia. Przez te wszystkie lata ani razu się nie rozstali. Od czasu do czasu
się kłócili, ale zawsze sprawy jakoś się wyjaśniały. Remus wiedział w swoim
sercu, że gdyby prawo na to pozwalało, byliby już z Syriuszem małżeństwem.
James Potter był
najlepszym przyjacielem Syriusza, od kiedy Syriusz przybył do ich szkoły. James
przyjechał rok przed rozpoczęciem nauki przez Remusa. Ich grupa przyjaciół
powoli się zacieśniała, gdy Remus zbliżył się do Syriusza, a James zaprzyjaźnił
z Peterem. James zaczął umawiać się z Lily mniej więcej w tym samym czasie, gdy
Remus i Syriusz zaczęli się spotykać. To były magiczne wakacje.
Lata mijały, a więź między
nimi stawała się tylko silniejsza. Pewnie, Peter przez ostatnie kilka lat
wydawał się rozproszony, co miało związek z pozornie złym stanem zdrowia jego
matki i jego nieuchwytną dziewczyną, Madeleine Yaxley, ale zawsze pozostawali
blisko.
Remus jęknął, co szybko
zmieniło się w ziewnięcie. Podejrzewał, że w tym momencie równie dobrze mógł
wziąć prysznic i przygotować na to, co stanie się później.
Niegdyś prysznice budziły
w Remusie strach i stres. Ale gdy wyszedł spod prysznica, ociekając wodą i
sięgając po ręcznik, spojrzał w lustro, dostrzegając dużą bliznę biegnącą
przekątnie przez jego twarz oraz inne, które rozrzucone były po jego torsie i nie
poczuł prawie nic poza malutkim ukłuciem bólu z przeszłości.
Kiedy miał sześć lat,
został porwany i był przetrzymywany w piwnicy wraz z wilczakiem mężczyzny.
Kiedy próbował uciec, wilczak zaatakował go. Odgłosy psa i krzyki Remusa
zaalarmowały pobliskich ludzi, którzy wezwali policję.
Po tym wspomnienia Remusa
stają się rozmyte. Wiedział, że przez jakiś czas był w szpitalu oraz, że
mężczyzna uciekł. Dom, w którym go przetrzymywał nie należał do niego i nie
znaleziono sposobu na identyfikację go. Teoretycznie gdzieś wciąż był,
zakładając, że nie został złapany za inną zbrodnię.
Jako nastolatek, Remus
sądził, że jest ohydny, ale Syriusza Blacka nigdy to nie obchodziło. Sprawił,
że Remus poczuł się atrakcyjny w sposób, który nigdy nie sądził, że jest możliwy.
Nawet teraz miłość i oddanie Syriusza podtrzymywały go i sprawiały, że czuł się
cały.
Po wysuszeniu się i
przebraniu, wrócił do salonu. Syriusz nie spał i siedział na kanapie. Wyglądał
na nieszczęśliwego.
- Zadzwoniłem zapytać o
pogrzeb. Jest jutro – powiedział Syriusz.
Remus skinął głową i
usiadł, by pocieszyć swojego chłopaka.
^^^
11 listopada 2000r.
Lily nie poruszała się od
godziny. Remus był tego pewny. Obserwował. Lily siedziała na kanapie w salonie
Jamesa, patrząc na swoje ręce. James był w kuchni, pewnie przygotowując
herbatę. Remus desperacko żałował, że nie wie, co powiedzieć Lily. Nie
wiedział, co powiedzieć, gdy umarł kot Syriusza, więc skąd miał wiedzieć, jak
pocieszyć Lily po śmierci jej ojca.
Remus go lubił. Zawsze był
takim wyluzowanym facetem. Nikt nie podejrzewał, że coś jest nie tak z jego
zdrowiem, ale najwyraźniej ukrywał problemy z sercem. Cholernie szkoda.
Remus próbował sobie
przypomnieć, czy kiedykolwiek znał kogoś, kto umarł. Przypuszczał, że nie. Czuł
smutek z powodu śmierci Harlowa Evansa, ale teraz musiał go ukryć i skupić się
na żalu swojej najlepszej przyjaciółki.
Remus wstał i podszedł do
Lily, siadając obok niej w ciszy. Lily spojrzała na niego. Jej twarz była
czerwona i zapuchnięta. Tak mocno płakała przez tak długi czas. Zastanawiał
się, jak miała się teraz jej mama. Miał nadzieję, że nie jest sama.
- Możesz mnie dotknąć –
powiedziała Lily, a jej głos brzmiał szorstko.
- Huh?
- Możesz mnie dotknąć. Nie
złamię się – powtórzyła.
Remus objął ją ramieniem i
ścisnął. Uświadomił sobie, że nie bał się jej dotknąć. Bał się, że ona dotknie
jego. Do tej chwili nie zdawał sobie z tego sprawy. To była śmierć. Wisiała nad
nią śmierć i w dziwny sposób miał wrażenie, że z niej spadnie na niego.
Remus poczuł się na siebie
zły. Jakby myślał, że to może rozprzestrzenić się jak wirus. Że zabierze go do
domu i przekaże rodzicom albo siostrze. Nie… tak naprawdę tak nie myślał. Ale
był to pierwotny rodzaj strachu. Zawsze obecny był strach przed śmiercią.
Chwilę później wrócił
James z herbatą dla całej trójki. Syriusz i Peter byli w drodze.
- Dzięki – powiedziała
Lily, gdy James postawił tacę na stoliku kawowym.
Remus zastanawiał się, czy
powinien odsunąć się dla Jamesa, ale ani on, ani James, nie wydawali się
zaniepokojeni.
- Tata nie lubił herbaty.
Mama powiedziała, że z takim zdaniem powinien zostać wyrzucony z Anglii. Jednak
mój tata uwielbiał kawę – powiedziała Lily, a jej głos załamał się.
Remus potarł ją po
plecach, marząc, by mógł powstrzymać jej ból. Ale to tak nie działało. Ból
zmaleje z czasem. Rany Lily się uleczą. Ruszy do przodu, ale nigdy nie zapomni.
I zawsze będzie kochać swojego ojca.
^^^
Pogrzeb był uroczystą,
zamkniętą imprezą. Pojawiało się wiele osób, z którymi chodzili do szkoły, w
tym Severus Snape. Syriusz próbował nie patrzeć na niego i szydzić. Co ten
dupek sobie myślał, że przylazł? Czy po tych wszystkich latach wciąż spoglądał
za Lily? Nie mógł odpuścić?
Przyszedł również Peter,
którego wraz z Remusem przywitali. Peter wyglądał na załamanego i
zrozpaczonego. Syriusz zastanawiał się, czy wygląda tak źle, jak on. Czy Remus
naprawdę musiał patrzeć, jak tak bardzo cierpi?
Przyszła pracownik opieki
społecznej z Harrym. Syriusz desperacko chciał do nich podejść i zobaczyć
chłopca, ale pomyślał, że lepiej tego nie robić, nawet jeśli to była jego
ostatnia szansa. Wkrótce Harry zostanie zabrany, by zamieszkać z Dursleyami i
może nigdy więcej go nie zobaczyć. O dziwo Dursleyów nie było. Przypuszczał, ze
z chęcią położą ręce na Harrym i małej fortunie, którą zostawili Jamesowi jego
rodzice.
Syriusz poprosił wcześniej
pastora, czy mógłby przeczytać dla Jamesa i Lily mowę pogrzebową i pozwolono
mu. Pisał ją poprzedniej nocy w pośpiechu. Nie była niestety bardzo długa, ale
jako najlepszy przyjaciel Jamesa, czuł, że powinien coś powiedzieć.
Stanął przed tłumem
żałobników, trzymając w drżącej dłoni kartkę papieru z nabazgraną przemową,
która trzepotała na chłodnym, jesiennym wietrze. O dziwo, tego dnia w
Manchesterze nie padało.
- Poznałem Jamesa Pottera
w szkole w Manchesterze w 1997 roku. Obaj urodziliśmy się w Londynie, ale nie
znaliśmy się. Wiecie, Londyn jest duży – zaczął Syriusz.
Jego głos drżał i słyszał
to, ale próbował ignorować. Spojrzał na Remusa, wyglądającego srogo z miodowymi
włosami powiewającymi na wietrze. Remus skinął do niego, by kontynuował.
- Jeśli mam być szczery,
mimo że moja rodzina była bogata i dobrze znana, nigdy za dzieciaka nie miałem
wielu przyjaciół. James był moim pierwszym prawdziwym przyjacielem. Podszedł do
mnie pierwszego dnia w szkole. Zaprosił mnie, żebym spotkał jego rodziców,
którzy byli najwspanialszymi ludźmi, Boże świeć nad ich duszami. – Syriusz nie
wierzył w Boga, a jednak dopisał tą linijkę w mowie pogrzebowej. Nie był pewny,
dlaczego. Może temu, że ładnie to brzmiało.
- Kiedy James zaczął spotykać
się z Lily, martwiłem się, że go stracę, ale prawda jest taka… - Syriusz urwał,
by zdusić szloch, po czym kontynuował jeszcze mocniej trzęsącym się głosem, –
prawda jest taka, że tylko zyskałem kolejną niezwykłą przyjaciółkę, tak miłą i
tolerancyjną, że na wieki będę ją podziwiać.
Syriusz czuł łzy
spływające mu po policzkach i skinął głową w stronę tłumu. Ukończywszy mowę,
podszedł do Remusa, który mocno chwycił go za rękę. Syriusz rozejrzał się, by
zobaczyć, czy ktoś zauważył albo się tym przejął, ale wydawało się, że nie.
^^^
14 stycznia 2002r.
James rozejrzał się wokoło
ze smutkiem. Syriusz nie był w stanie znaleźć odpowiednich słów, od śmierci
rodziców Jamesa. Nawet teraz, gdy po raz ostatni wychodził z ich domu, właśnie
go sprzedawszy.
James zdjął okulary i
otarł oczy rękawem swetra.
- To nie przez nich,
wiesz? Już za nimi płakałem. To to miejsce. Pewnie, mieszkałem tu tylko przez
pięć lat, ale… tak wiele wspomnień. Pamiętasz tą imprezę halloweenową, kiedy ty
i Remus tak szybko uciekliście? – powiedział James z lekkim uśmiechem.
Syriusz zachichotał.
Zdecydowanie pamiętał ten wieczór i dokładnie to, co wraz z Remusem wymyślili.
- Tak. Właściwie to mam
stąd inne miłe wspomnienia związane z Remusem. Nie jestem jednak pewny, czy
twoi rodzice by to zaaprobowali – powiedział Syriusz, mrugając do Jamesa.
- Jest tu tak pusto bez
tych wszystkich mebli. Słyszysz, jak nasze głosy się tu odbijają?
Syriusz przypomniał sobie,
jak wyglądał jego rodzinny dom w Londynie i jak brzmiał, nim przenieśli się do
Manchesteru cztery i pół roku wcześniej. Wydawał się straszny w sposób, który
niepokoił Syriusza. To miejsce takie nie było. Jeśli już to było bardziej
smutne.
Syriusz podszedł do
najlepszego kumpla i objął go ramieniem.
- Gotowy?
- Ani trochę. Ale co mogę
zrobić poza ruszeniem do przodu.
- Niewiele – powiedział
Syriusz i po raz ostatni wyszli frontowymi drzwiami.
^^^
Syriusz w ciszy wszedł do
łóżka, podczas gdy Remus już w nim leżał. Pogrzeb był dla nich trudny,
zwłaszcza dla Syriusza. Nie powiedział ani słowa po odczytaniu mowy pogrzebowej
dla Jamesa i Lily, nawet gdy wrócili do domu. Remus zaparzył im obu herbaty i
przygotował ciasteczka, których Syriusz nawet nie tknął.
Remus wślizgnął się za
niego. Syriusz był cały zimny. Remus potarł bok Syriusza, próbując go ogrzać.
- Dzięki – wyszeptał
Syriusz.
- Poradzimy sobie z tym –
powiedział Remus, ciesząc się, że Syriusz przemówił.
- Mam taką nadzieję.
- Ja to wiem – stwierdził
Remus i pocałował tył głowy Syriusza.
Gdy Remus trzymał
Syriusza, poczuł, jak Syriusz porusza się w znajomy, sfrustrowany sposób.
Chwilę później Syriusz
zapytał:
- Remus… czy… będziesz się
ze mną kochał?
- Oczywiście –
odpowiedział Remus i pocałował nagą skórę w górnej części pleców Syriusza,
wiedząc, że czasami można znaleźć ukojenie w cielesnej przyjemności.
Remus docisnął się do
pleców Syriusza, jego serce zabiło mocniej, gdy objął ręką jego pierś. Poczuł,
jak twardnieje między nogami, gdy jego dłoń powoli zjeżdżała w dół torsu
Syriusza, poruszając się do wewnętrznej strony jego uda. Syriusz jęknął cicho i
docisnął plecy do Remusa.
Remus chwycił Syriusza
przez spodnie, delikatnie ściskając jego krocze. Otarł się łagodnie o szczelinę
pośladkową Syriusza, podczas gdy jego chłopak sięgnął dłonią i pociągnął go
bliżej.
Remus docisnął usta do
szyi Syriusza i lekko possał. Coś mokrego opadło na jego policzek – łza
Syriusza, którą scałował.
- Kocham cię, Syriuszu –
wyszeptał do ucha swojego chłopaka.
- Ja ciebie też.
Remus wsunął dłoń w
spodnie Syriusza i owinął dłoń wokół jego twardego członka. Pogładził go
delikatnie, składając miękkie pocałunki na jego szyi, ramieniu i ręce.
- Potrzebuję cię, Remus.
Potrzebuję cię w sobie.
Remus pocałował Syriusza w
policzek, po czym przekręcił się. Wyciągnął z szafki nocnej lubrykant, który
wlał na dłoń, po czym zsunął spodnie i nawilżył się. Potem odwrócił się z
powrotem do Syriusza, kładąc dłoń na jego biodrze i zsuwając spodnie Syriusza w
dół.
Remus owinął dłoń wokół członka
Syriusza, nawilżając go lubrykantem, dociskając swój długi, gruby i wilgotny
członek do pleców Syriusza. Remus wykorzystał drugą dłoń, by łatwiej przesunąć
główkę swojego członka do wejścia Syriusza.
- Proszę, Remus. Proszę –
błagał Syriusz, gdy Remus powoli wsuwał się do środka.
Syriusz jęknął, a Remus
ścisnął mocno jego członek, podczas gdy jego własny przedostawał się do wnętrza
Syriusza. Remus wiedział, jak ważna jest ostrożność, by nie działać zbyt
szybko, a dzisiejszej nocy uważał, że szczególnie ważne jest nie skrzywdzić
swojego kochanka.
- O Boże, Remus, pchnij
głębiej – powiedział Syriusz niskim i zdesperowanym głosem.
- Jesteś pewny? – szepnął
Remus do jego ucha.
- Tak. Proszę – ponaglił
go.
Remus posłuchał i wsunął
się jak najgłębiej mógł, a Syriusz wydał z siebie głęboki jęk. Remus przeniósł
dłoń na biodro Syriusza, robiąc powolne, ostrożne pchnięcia, podczas gdy
Syriusz pieścił swojego członka.
Remus składał miękkie
pocałunki na szyi Syriusza, nieprzerwanie robiąc pchnięcia. Oddech Syriusza był
nierówny. Pieścił się gorączkowo. Remus chwycił mocno udo Syriusza,
przyspieszając pchnięcia i czując, jak rośnie napięcie.
- Och, Remus. Cholera.
Kurwa – rzucił Syriusz szorstkim i napiętym głosem.
Syriusz jęknął, a Remus
poczuł eksplodującą przyjemność, gorącą i uspokajającą, gdy dochodził w swojego
drżącego kochanka. Remus kontynuował pchnięcia, dociskając usta do gardła
Syriusza i ssąc. Syriusz wciąż drżał, gdy Remus owinął rękę wokół jego piersi i
ścisnął go.
Syriusz zaszlochał,
opierając głowę o ramię Remusa, a jego gorące łzy spłynęły na jego skórę. Remus
pogłaskał włosy Syriusza wolną dłonią, w końcu zastygli w miejscu, obaj
oddychając ciężko.
Powoli odsunęli się i
Syriusz odwrócił się twarzą do Remusa. Syriusz pochylił się i pocałował Remusa
głęboko i powoli swoimi ciepłymi i wdzięcznymi ustami.
- Dziękuję. Nie tylko za
seks… za wszystko. Za to, że jesteś dla mnie solidnym fundamentem. Nie dałbym
bez ciebie rady.
- Oczywiście, że dałbyś
radę, Syriuszu. Jesteś silniejszy i odważniejszy, niż ci się wydaje.
^^^
O ósmej rano zadzwonił
telefon, budząc Syriusza. Słyszał, jak Remus odbiera, ale nie mógł zrozumieć
wypowiadanych przez niego słów. Wyłapał jedno słowo, które rozpoznał: Harry.
Gdy Remus rozłączył się, Syriusz spojrzał na niego wyczekująco. Nie mógł
odczytać dokładnie emocji na twarzy Remusa, ale uznał, że wygląda na
zaskoczonego.
- To była pracownik pomocy
społecznej. Ona… - zaczął Remus, po czym odetchnął głęboko, – Powiedziała, że
James i Lily pozostawili nam opiekę nad Harrym. Nam obu. Właśnie umówiła się
spotkanie z nami na dzisiejsze popołudnie.
Syriusz był oszołomiony. Z
pewnością coś źle usłyszał.
- Zostawili Harry’ego nam?
Pewnie to jakaś pomyłka.
- To nie jest pomyłka.
Najwyraźniej potrzebowali czasu na zweryfikowanie testamentów Jamesa i Lily.
- Ale jesteśmy gejami! I
nie jesteśmy małżeństwem!
- To chyba nie ma
znaczenia. Ma znaczenie to, że teraz my musimy zdecydować, czy tego właśnie
chcemy. Wciąż jesteśmy młodzi. To określi tor naszych żyć, póki Harry nie
dorośnie.
Syriusz pomyślał na
chwilę. Musiał przyznać, że nigdy nie widział siebie jako rodzica, mając
zaledwie dwadzieścia jeden lat. Ale myśl, że Harrym mieliby zająć się
Dursleyowie… nie. Nie było innego wyjścia.
- Tak. Chcę tego. Chcę,
żeby Harry był nasz. Chcę go wychować – powiedział Syriusz i chwycił dłoń
Remusa, po czym dokończył: – Z tobą.
Remus uśmiechnął się i
pocałował Syriusza w czoło.
- Harry jest tym, co nam
zostało. Niech to się liczy.