Harry James Potter był sfrustrowany, co było zrozumiałe dla kogoś, kto miał niemal siedemnaście lat, ale nie z powodu, dlaczego większość nastolatków było sfrustrowanych. Zamiast martwić się o przyjaciół, randki i letnią pracę domową, Harry obecnie przeszukiwał swój dom wraz ze swoimi opiekunami i był sfrustrowany, ponieważ nie przestawali się oni sprzeczać. Życie Harry’ego Pottera nigdy nie dałoby się określić słowem „normalne”. Ostatnie sześć lat zdecydowanie takie nie było, jednak Harry nie zamieniłby tego czasu na nic innego w świecie.
W tym czasie dowiedział się, że magia rzeczywiście istnieje i że jest czarodziejem, który ma chodzić do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Żeby go jeszcze bardziej zszokować, Harry dowiedział się również, że był chłopcem, który przeżył, jedyną osobą, która przeżyła klątwę Avada Kedavra, która miała go zabić, gdy miał zaledwie rok. Jego rodzice zginęli tamtej halloweenowej nocy, przez co został sierotą, którą wychowywali jego niemagiczne (mugolskie) wujostwo.
Ten układ nie wyszedł za dobrze. Życie z Dursleyami nigdy nie było łatwe, ale była to dla Harry’ego jedyna opcja, póki Vernon Dursley nie posunął się za daleko i nie wyładował złości na Harrym… kiedy ktoś to obserwował. Syriusz Black uciekł z Azkabanu, gdzie został niesłusznie uwięziony za służbę Czarnemu Panu, Voldemortowi, i w swojej animagicznej formie był świadkiem czarującego zachowania Vernona. Syriusz bez namysłu zabrał Harry’ego Dursleyom i ukrył się w Londynie, by uniknąć magicznych i mugolskich władz. Po kilku dniach Syriusz w końcu przekazał Harry’ego personelowi Hogwartu, gdzie Harry spotkał Remusa Lupina.
Przez cały rok Harry był rozdarty, czy wierzyć w historie o Syriuszu Blacku czy o przyjaznym psie, którego powitał w swoim domu. Odkrycie, że jego tymczasowy opiekun był wilkołakiem, również nie było pomocne. Z powodu dolegliwości Remusa nie wolno mu było adoptować Harry’ego, dlatego Harry był niezwykle wdzięczny, że wszystko potoczyło się tak, jak się potoczyło. Prawdziwym winowajcą okazał się Peter Pettigrew, który żył jako zwierzak najlepszego przyjaciela Harry’ego, Rona Weasleya. Po raczej bezsensownym procesie, Syriusz został uznany za wolnego i przejął opiekę nad Harrym, a Remus stał się jego drugim opiekunem.
Po tych wszystkich latach, Harry w końcu miał rodzinę.
Niestety szczęście nie mogło trwać długo. W następnym roku szkolnym Harry został zmuszony do rywalizacji w Turnieju Trójmagicznym jako czwarty reprezentant. Był trzy lata młodszy od pozostałych reprezentantów i by konkurować na ich poziomie prawie cały czas pozostawał w skrzydle szpitalnym. Oprócz turnieju Harry musiał również martwić się magicznymi wybuchami, które bez ostrzeżenia pojawiały się i znikały. Jedynym powodem, dlaczego Harry zachował swoje zdrowie psychiczne, był naszyjnik tłumiący, który dał mu profesor Albus Dumbledore… jednak został mu zabrany, gdy Harry i Cedric Diggory zostali porwani z Hogwartu podczas trzeciego zadania na cmentarz.
To właśnie tam Cedric stracił życie, Voldemort powrócił do swojej śmiertelnej formy, a Harry prawie umarł z powodu odniesionych obrażeń podczas tej gehenny. Intensywny pojedynek, trzy magiczne wybuchy i spotkanie z kilkoma zamordowanymi przez Voldemorta osobami (w tym ze swoimi rodzicami) były prawie nie do zniesienia dla jego ciała. To był początek drugiej wojny, a także początek długiej bitwy o całkowity powrót do zdrowia Harry’ego.
Piąty roku Harry’ego w Hogwarcie wywoływał jeden ból głowy za drugim. Poza tym, że wciąż cierpiał z powodu długotrwałych obrażeń, Ministerstwo zdecydowało, że Voldemort tak naprawdę nie powrócił, a ci, którzy mówili, że jest inaczej, stracili rozum. W Hogwarcie została umieszczona nauczycielka obrony przed czarną magią dla zapewnienia, że wiara Ministerstwa jest egzekwowana, chociaż atak śmierciożerców na Hogwart Express to utrudnił. Dolores Umbridge postawiła sobie za cel uprzykrzyć życie Harry’emu i odniosłaby sukces, gdyby nie wkroczyli Syriusz i Remus. Została zdjęta ze stanowiska i zastąpiona przez Syriusza, ale na tym problemy się nie skończyły.
Harry otrzymywał wizje i sny od Voldemorta przez jego bliznę w kształcie błyskawicy, którą zyskał, gdy mordercza klątwa Voldemorta odwróciła się przeciwko niemu. Niektóre z wizji były podłożone celowo, ponieważ Voldemort chciał, by Harry odzyskał Przepowiednię z Departamentu Tajemnic w Ministerstwie, która powstała nim Harry się urodził. Gdy Harry się o tym dowiedział, intensywnie pracował nad udoskonaleniem swojej oklumencji, by ochronić swój umysł przed Voldemortem, ale nie było to tak skuteczne, jak się wszyscy spodziewali.
Pewnego wieczoru śmierciożercy zdołali wejść do Hogwartu i w ostatecznym akcie desperacji porwali Harry’ego. W Ministerstwie Magii Harry walczył ze śmierciożercami i Voldemortem o swoje życie mając do pomocy Zakon Feniksa. Rany były pewnym wynikiem, ale nikt nie spodziewał się, że Remus zostanie zatruty srebrem, a Harry prawie zabity. Voldemort ponownie został pokonany, ale to nie przeszkodziło mu w jego ostatecznym akcie.
Harry obudził się sam w skrzydle szpitalnym i od razu przyjął najgorszą opcję, słysząc w głowie głos, który brzmiał tak, jakby pomagał mu jego ojciec. Był tak emocjonalnie zrozpaczony, że uwierzył, że Remus umarł oraz że Syriusz też zginie, jeśli zostanie. Harry tej nocy opuścił czarodziejski świat przy pomocy feniksa Dumbledore’a, przygotowany do ukrywania się tak długo, jak to możliwe, ale Voldemort nie był znany ze swojej cierpliwości. Minął zaledwie miesiąc, nim Voldemort zaczął atakować mugolskie dzielnice, zmuszając Harry’ego do działania i wpadnięcia w pułapkę, którą zastawił Voldemort.
Przez trzy dni Harry był więźniem Voldemorta, chociaż przez większość czasu był nieprzytomny. Harry zdołał uciec i wrócić do domu, aby poznać prawdę o stanie Remusa. Pomógł nawet przyspieszyć jego powrót do zdrowia dzięki swojej wyjątkowej umiejętności. Z jakiegoś dziwnego powodu magiczne wybuchy Harry’ego przekształciły się w empatię i naturalne uzdrawianie przez dotyk. Kontrolowanie obu umiejętności wymagało czasu i cierpliwości, ale teraz Harry nie wyobrażał sobie życia bez nich.
Poprzedni rok w Hogwarcie z pewnością był dla Harry’ego dziwny. Poza przystosowywaniem się do swoich nowych umiejętności, Harry musiał także ukrywać swoją relację z zamkiem. Hogwart (z jakiegoś powodu) wybrał Harry’ego, by bronił uczniów. Niezwykle trudno było to utrzymać w tajemnicy, ale na szczęście wszyscy byli zbyt pochłonięci dostrzeganiem jego dobrodziejstw bycia Wybrańcem, by zadawać zbyt wiele pytań… nawet Ministerstwo. Nowy Minister, Rufus Scrimgeour, przyjął wobec Harry’ego inną taktykę, ale szkody, które wyrządził poprzedni Minister Magii, Korneliusz Knot, zostały już wyrządzone. Harry nie chciał mieć absolutnie nic wspólnego z Ministerstwem.
W zeszłym roku Harry dowiedział się wiele o Voldemorcie. Uczył się o przeszłości Voldemorta i o środkach, które Voldemort podjął, by uniknąć śmierci. Voldemort podzielił swoją duszę na kawałki poprzez mordowanie ludzi i ukrył jej kawałki w wartościowych przedmiotach. Przed zakończeniem pierwszej wojny zostało stworzonych sześć horkruksów. Na drugim roku Harry zniszczył jeden (pamiętnik), a w pierwszych miesiącach poprzedniego roku szkolnego Dumbledore zniszczył inny (pierścień, który należał do dziadka Voldemorta). To oznaczało, że musiał znaleźć i zniszczyć cztery horkruksy.
W miarę upływu roku miał tylko więcej powodów do bólów głowy. Ron wielokrotnie doprowadził ich przyjaźń na granice możliwości. Nerwy i niepewność Rona sprawiły, że prawie niemożliwe było przebrnąć przez treningi Quidditcha bez chęci przeklęcia go. Ginny i Hermiona były ofiarami większości wybuchów temperamentu Rona, przez co Ron i Harry byli w napiętej relacji. Oczywiście Ron tak naprawdę tego nie zauważył, ponieważ był tak zajęty swoją dziewczyną, Lavender Brown. Długo zajęło mu dostrzeżenie, jak jego działania wpłynęły na innych ludzi, a zwłaszcza na jego przyjaciół, więc ich przyjaźń wciąż wymagała pracy.
Draco Malfoy był kolejną osobą, która się całkowicie zmieniła. Zanim jego ojciec został osadzony w więzieniu za bycie śmierciożercą, Draco był tylko aroganckim dręczycielem. Jednak po tym Draco stał się chodzącym samotnym morzem negatywnych emocji… póki nie stracił nad nimi kontroli i nie próbował rzucić na Harry’ego klątwy Cruciatus, co doprowadziło do jego wydalenia z Hogwartu i dwuletniego pobytu w Azkabanie. Podobno miał rozkazy od Voldemorta, by coś zrobić, ale Harry nigdy nie odkrył, co to było. Harry wiedział tylko, że Snape próbował “pomóc” Draco, ale mu się nie udało.
Profesor Snape był kolejną boleścią Harry’ego. Po latach kpin ze strony mężczyzny, Harry dowiedział się, że lata temu to Snape podsłuchał przepowiednię dotyczącą Voldemorta i dziecka narodzonego pod koniec lipca. Potem Snape powiedział Voldemortowi, co usłyszał, co było początkiem obsesji Voldemorta na punkcie usunięcia ze świata dziecka, które miało moc, by go zniszczyć. Z powodu Snape’a rodzice Harry’ego zostali zamordowani. Z powodu Snape’a Harry nigdy nie miał normalnego dzieciństwa. Z powodu Snape’a Harry nigdy nie będzie miał normalnego życia, póki Voldemort nie zostanie pokonany.
Noc, w którą Harry dowiedział się prawdy o Snapie była najdłuższą w jego życiu. To była ta noc, kiedy Harry opuścił Hogwart z profesorem Dumbledorem, by znaleźć jeden z horkruksów. Zmierzyli się z przeklętymi ścianami, śmiertelną trucizną i inferiusami tylko po to, by wrócić do Hogsmeade i zmierzyć się ze śmierciożercami. Dumbledore upadł jako pierwszy. Osłabiony przez truciznę dyrektor nie mógł wiele zrobić. Po tym, jak Fawkes zabrał Dumbledore’a do skrzydła szpitalnego, Harry wznowił walkę, a z pomocą przyszedł mu Hogwart do czasu przybycia wsparcia w postaci członków Zakonu oraz grupy obronnej Harry’ego, Gwardii Defensywnej.
Gdy śmierciożercy w końcu zostali pokonani, przybyli aurorzy, by pojmać żywych napastników, ale zostało wyrządzonych wystarczająco zniszczeń. Bill i Remus zostali zranieni przez okrutnego wilkołaka, Fenrira Greybacka, zanim wkroczyli Syriusz i Harry. To wtedy Harry podjął trudną decyzję. Zabił kogoś, by powstrzymać go przez zabiciem kogokolwiek innego. Nikt nie będzie opłakiwał Fenrira Greybacka, napastnika i zabójcy dzieci. Nie ułatwiło to jednak Harry’emu tego, co zrobił.
W dodatku nie było lekarstwa na truciznę, którą spożył Dumbledore. Harry mógł tylko stać z boku i pozwolić umrzeć komuś, kogo pokochał jak dziadka. Utrata dyrektora Hogwartu wpłynęła na cały świat czarodziejski, zwłaszcza Harry’ego, kiedy odkrył, że horkruks, za który oddał swoje życie Dumbledore, był wabikiem umieszczonym tam przez zmarłego brata Syriusza, Regulusa. Do zniszczenia zostały jeszcze cztery horkruksy, a teraz Harry musiał zrobić to bez wskazówek Dumbledore’a. Aby uniknąć porażki, Harry zrobił coś, o co siebie nie posądzał.
Zawarł sojusz z Ministerstwem Magii.
Harry miał skoncentrować się na Voldemorcie, podczas gdy Ministerstwo martwiło się śmierciożercami. Po raz drugi Harry spędził lato w Hogwarcie ze swoimi opiekunami i “osobistymi strażnikami”, wyznaczonymi przez Ministerstwo. Przynajmniej tak ich oficjalnie nazywano. Nimfadora Tonks była członkiem rodziny Black i przyszywaną ciotką Harry’ego. Ona i Kingsley Shacklebolt byli członkami Zakonu Feniksa i najprawdopodobniej jedynymi aurorami, którym Harry ufał. Inni członkowie Zakonu odwiedzali go, ale niewielu wiedziało, co się dzieje w Hogwarcie. Wiedzieli, że Harry, Syriusz i Remus pracowali nad sposobem pokonania Voldemorta, ale szczegóły zostały pominięte dla ich bezpieczeństwa. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebował Harry było to, by Voldemort dowiedział się, co zamierzali.
Obecnie Harry, Syriusz i Remus przeszukiwali Dwór Blacków na Grimmauld Place pod numerem 12 w nadziei, że tam Regulus ukrył medalion Slytherina. To były dość wybuchowe trzy dni, przez co Harry był sfrustrowany. Syriusz i Remus stworzyli słuchawkę, zaczarowaną tak, by wszyscy, którzy ją nosili, pozostawali w kontakcie. To pozwoliło im rozmawiać między sobą podczas przeszukiwania przeciwległych krańców domu.
Niestety oznaczało to również, że każdy, kto nosił słuchawkę mógł słyszeć wszystko, co mówili inni. Po raz szósty w ciągu trzech dni Syriusz i Remus kłócili się o coś niedorzecznego. Zaczęło się od prostego pytania postawionego w niewłaściwy sposób i przeradzało się to w kłótnię. Harry wyjąłby słuchawkę, ale była też tak zaczarowana, by ostrzec wszystkich w momencie, gdy połączenie zostało zerwane. To był sposób Syriusza, by się upewnić, że Harry jest w zasięgu ręki.
Nadopiekuńcza natura Syriusza była jedną z niewielu stałych rzeczy w ciągu ostatnich kilku lat. Harry zaakceptował to jako trzynastolatek, ale mając prawie siedemnaście lat był rozdarty między zaakceptowaniem, że Syriusz zawsze taki będzie a krzykiem. Nie był już małym chłopcem, ale poważnie wątpił, by Syriusz to rozumiał. Syriusz nie wiedział, jak bardzo Harry zmienił się w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Syriusz nie zdawał sobie sprawy, jak śmierć Dumbledore’a zmusiła Harry’ego do dorośnięcia i zaakceptowania tego, co należało zrobić. Horkruksy musiały zostać zniszczone, a Voldemort musiał zostać pokonany raz na zawsze… bez względu na to, jak niebezpieczne to mogło być.
- Przysięgam, Lunatyku, jeśli nie przestaniesz…
- Wystarczy! - wykrzyknął niecierpliwie Harry, poprawiając lekką kurtkę, którą miał na sobie. - Jeśli nie potraficie zachowywać się jak na wasz wiek przystało, może powinniście wrócić do Hogwartu, a ja sam poszukam medalionu! - Ściskając grzbiet nosa, Harry zmusił się, by nieco się uspokoić, nim kontynuuje. - Słuchajcie, wiem, że to zaczyna wyglądać beznadziejnie, ale jeśli któryś z was nie ma lepszego pomysłu, musimy skoncentrować się na poszukiwaniach, dobrze?
- Masz rację, Harry - powiedział Remus z
westchnieniem. - Przepraszam. Po prostu pomyślałem, że gdybyśmy wiedzieli
trochę więcej o Regulusie moglibyśmy mieć lepszy pomysł, gdzie mógłby ukryć
medalion.
- Ja też przepraszam - powiedział cicho Syriusz. -
Po prostu nic więcej nie wiem. Moi rodzice trzymali Regulusa z daleka ode
mnie po tym, jak zostałem przydzielony do Gryffindoru. Prawdopodobnie obawiali
się, że nastawię go przeciwko Ślizgonom.
- Musimy również brać pod uwagę jego stan umysłu - zaproponował Harry. - Ludzie pod przymusem nie będą zachowywać się tak samo jak wtedy, gdy są spokojni. Możemy tylko szukać dalej.
Trzy godziny później Harry miał ochotę walnąć w głową o
coś twardego. Zlokalizowanie jednego medalionu nie powinno być takie trudne.
Syriusz i Remus ponownie przeszukiwali piętro, podczas gdy Harry znów szukał
parter. Odkryli wiele kryjówek, ale żadna z nich nie zawierała medalionu.
Przeszukali każdy zakamarek. Wyglądało to prawie tak, jakby coś w domu nie
pozwalało im go znaleźć.
Oczy Harry’ego zwęziły się podejrzliwie i rozejrzał się po pokoju. Na Grimmauld Place była tylko jedna istota, która mogłaby zrobić coś takiego.
- Stworek? - zawołał ostrożnie.
Domowy skrzat rodziny Black z pewnością był wyjątkowym
stworzeniem. Był prawdopodobnie najstarszym skrzatem domowym jakiego Harry
kiedykolwiek widział, całkowicie oddanym rodzinie Black i jej ideałom czystości
krwi, którą popierała większość rodziny. Ideałom Voldemorta. Stworem
nienawidził Syriusza i tolerował Harry’ego tylko dlatego, że Harry wyraził
zainteresowanie poznaniem matki Syriusza. Dla Stworka pani Black była ideałem
właścicielki. Ponieważ Regulus był jej idealnym synem, być może Stworem
zrobiłby wszystko, co mógł, by zrobić to, co kazał Regulus.
Rozległ się głośny trzask i przed Harrym pojawił się Stworek.
- Młody Mistrz wzywał Stworka - powiedział Stworek niskim, warczącym głosem, który Harry znał za dobrze. - Stworek pomoże młodemu Mistrzowi w jego poszukiwaniach.
Harry uśmiechnął się.
- Właśnie dlatego cię wezwałem, Stworku – powiedział spokojnie. – Czy zanim umarł Regulus kiedykolwiek poprosił cię o schowani złotego medalionu?
Stworek zrobił powolny, ostrożny krok w tył.
- Stworek chroni skarby Mistrza – powiedział podejrzliwie. – Stworek postępuje zgodnie z rozkazami Mistrza.
Harry ścisnął grzbiet nosa. Naprawdę nie chciał kłócić się ze skrzatem domowym na temat moralności dotyczącej „skarbów” martwego mężczyzny.
- Stworku, Regulus nie żyje – powiedział jak najbardziej cierpliwie. – Potrzebujemy tego medalionu. Nie chcę ci rozkazywać, ale zrobię to, jeśli go nie oddasz.
Stworek nagle wyglądał na nerwowego, gdy robił kolejny krok w tył.
- Młody Mistrz zniszczy skarb Mistrza – powiedział. – Stworek chroni…
- Chcesz, żebym przyprowadził tu Syriusza? – przerwał mu Harry. – Gwarantuję, że on nie będzie tak cierpliwy jak ja. Przynieś mi medalion, Stworku. – Stworek zawahał się na chwilę, po czym zniknął z trzaskiem. Harry jęknął sfrustrowany, opadając na najbliższe krzesło. Naprawdę nie powinno być tak trudno znaleźć jeden mały medalion.
- Gdzie jesteś, dzieciaku? – zapytał Syriusz przez słuchawkę.
Harry rozejrzał się i westchnął. Był w małym, słabo oświetlonym pokoju z ciemnymi meblami, jak w większości domu.
- Jestem w pomieszczeniu niedaleko biblioteki – powiedział zmęczonym głosem Harry. – Przypomina gabinet… właściwie przypomina większość pokoi w tym skrzydle.
- Jak większość pokoi w tym domu – powiedział sucho Remus. – Jesteśmy w drodze, Harry. Pamiętaj, żeby założyć rękawice, nim go dotkniesz. Nie mamy pojęcia, jakie mogą być na nim zaklęcia.
Harry stłumił sarkastyczną ripostę i zmusił się do pamiętania, że Remus był tylko zaniepokojony. To Harry w pierwszej kolejności zaproponował tak wiele restrykcji. Dumbledore poświęcił rękę, gdy odzyskiwał pierścień Gaunta oraz swoje życie dla fałszywego medalionu. Harry nie miał zamiaru podejmować ryzyka przy kolejnych członkach swojej rodziny. Podjęli też środki ostrożności. Niczego nie mogli dotknąć bez rękawic ochronnych. Nie mogli rzucać żadnych zaklęć, chyba że użyto rozległych zaklęć ochronnych. nie mogli spożywać żadnych substancji, chyba że pod ręką było antidotum. Przez to wykonanie zadania zajmie im więcej czasu, ale było to lepsze niż alternatywa.
Głośny trzask wyrwał Harry’ego z myśli, gdy ponownie pojawił się Stworek z rękami splecionymi tak, jakby trzymał coś cennego. Harry wstał powoli i podszedł do starszego skrzata domowego, zakładając rękawice ochronne. Stworek wpatrywał się w Harry’ego z nadąsanym wyrazem twarzy, gdy chłopak klękał i wyciągał do niego rękę, by oddał medalion. Fale niechęci i strachu wylewały się ze Stworka, a jego wzrok przeniósł się na jego dłonie.
Przez chwilę Harry sądził, że Stworek nie odda medalionu. Dlaczego miałby to zrobić? Mimo że nazywał Harry’ego „Młodym Mistrzem”, Harry nie był Blackiem z krwi. Stworek tak naprawdę nie musiał słuchać tego, co mówił Harry. Syriusz był tak naprawdę jedyną osobą, która mogła faktycznie rozkazywać Stworkowi, by zrobił cokolwiek i Stworek o tym wiedział. Być może dlatego posłuchał Harry’ego. Wiedział, że to zaniepokoi Syriusza.
Stworek niechętnie i powoli oddał medalion i obserwował, jak zaciskają się wokół niego palce Harry’ego. Ich oczy spotkały się na krótką sekundę, po czym Stworek zniknął z trzaskiem, pozostawiając Harry’ego samego w pokoju. Harry nie musiał sprawdzać, by wiedzieć, że to rzeczywiście był prawdziwy horkruks. Czując pulsowanie, Harry wiedział, że na medalionie było przynajmniej kilka mrocznych zaklęć. Czarna magia walczyła z intensywną magią w noszonych przez niego rękawicach.
Dźwięk pospiesznych kroków wypełnił uszy Harry’ego, ale pozostał nieruchomo, zaciskając dłoń na medalionie. Oszałamiająca była myśl, że był tak blisko przez tyle lat. Ten dom był Kwaterą Główną Zakonu Feniksa przez trzy lata i nikt o tym nie wiedział, nikt nawet nie pomyślał, by poszukać. Poszukiwania skupiały się na tym, gdzie Voldemort mógł ukryć horkruksy, ale teraz było jasne, że jest więcej miejsc do rozważenia. Voldemort dał swoje horkruksy do ukrycia śmierciożercom. Lucjusz Malfoy otrzymał pamiętnik, a Regulus otrzymał medalion. Oznaczało to, że były jeszcze dwa horkruksy, które zostały prawdopodobne dane innym śmierciożercom, by je ukryli.
Dwójka wiernych śmierciożerców. To powinno nieco zwężać możliwości.
Kroki zatrzymały się nagle przy drzwiach. Harry powoli obejrzał się przez ramię i zobaczył zatroskane twarze Syriusza i Remusa. Obaj mieli cienie pod oczami i wyglądali, jakby przydały im się wakacje. Krótkie, czarne włosy Syriusza były rozczochrane i widać było słaby ślad ciemnego zarostu, co było normalną oznaką, że był zbyt zestresowany, by zwracać uwagę na swój wygląd. Nieco dłuższe włosy Remusa zdawały się toczyć przegraną walkę z przedwczesną siwizną, która brała się od bycia wilkołakiem. Widać na nim było również efekty ostatniej pełni księżyca, mimo że Remus upierał się, że nic mu nie jest. Jego „wilkołacza sytuacja” była czymś, o czym wiedzieli wszyscy, ale nikt o tym nie dyskutował.
- Harry? – zapytał ostrożnie Remus, podchodząc i klękając obok Harry’ego. – Coś jest nie tak?
Harry zamknął oczy i potrząsnął głową.
- To po prostu dość przytłaczające – powiedział cicho, pochylając głową.
Syriusz i Remus wymienili zaniepokojone spojrzenia, pomagając Harry’emu wstać. Było tak wiele rzeczy, o których nie rozmawiali przez ostatnie kilka tygodni, ponieważ Harry był tak zdeterminowany, by znaleźć i zniszczyć horkruksy. Harry musiał się w coś zakopać, żeby nie musieć myśleć o wszystkim, o czym powinien. Nie myślał o śmierci Fenrira Greybacka. Nie zawracał sobie myśleniem o konsekwencjach tamtej nocy. Nie słuchał dotyczących go implikacji, rozprzestrzeniających się po czarodziejskim świecie. Nie rozważał niczego poza horkruksami i Voldemortem, włącznie ze swoją edukacją. Tak było po prostu łatwiej.
- Chodź, dzieciaku – powiedział łagodnie Syriusz, wyciągając Harry’ego z pokoju. – Zniszczmy to, a potem wszyscy możemy odpocząć. Wiesz, jaki jest Lunatyk, kiedy jest do późna na nogach. Starzy ludzie, tacy jak on, potrzebują tyle snu, ile tylko mogą.
Remus westchnął z irytacją, wychodząc za nimi z pokoju.
- Jesteśmy w tym samym wieku, Syriuszu – powiedział sucho. – Zdajesz sobie sprawę, że właśnie nazwałeś się starym, prawda?
Syriusz przewrócił oczami, owijając rękę wokół ramion Harry’ego.
- Na razie mu ustąpimy – powiedział cicho do Harry’ego. – Ale wcześniej czy później musimy mu pomóc dostrzec rzeczywistość.
Harry popatrzył na Syriusza z uniesioną brwią, ale milczał. Temat wieku był przez lata powtarzany i był łatwym sposobem rozpoczęcia wojny na żarty dla odrobiny śmiechu. W normalnych okolicznościach Harry z radością przyjąłby okazję do śmiechu i myślenia o czymś innym niż wojna. Ale to było zanim wszystko się wydarzyło; zanim obowiązkiem Harry’ego stało się znalezienie horkruksów.
Trzej czarodzieje w milczeniu zeszli do piwnicy. Próba zniszczenia horkruksa w Dworze Blacków była niebezpieczna, ale tak naprawdę nie było zbyt wiele opcji do wyboru. Harry nie chciał robić tego w Hogwarcie, a gdziekolwiek indziej byłoby to zbyt ryzykowne. Na Grimmauld Place pod numerem dwunastym było wystarczająco dużo zaklęć obronnych, by nikt nie mógł wychwycić magii, która mogła zostać uwolniona. Konieczne było, by Voldemort nie był świadom, że jego horkruksy były w niebezpieczeństwie, póki wszystkie oprócz jednego nie zostaną zniszczone. Nagini nigdy nie opuszczała Voldemorta, więc będzie musiał się z nią rozprawić, kiedy nastąpi atak na Voldemorta.
Piwnica była bardzo ciemna i wilgotna. Remus pierwszy wyciągnął różdżkę i wyczarował w pomieszczeniu świece, których knoty już się paliły. Migoczące światło wystarczyło, by rozpoczęli przygotowania. Syriusz natychmiast zaczął rzucać po pokoju zaklęcia ochronne i tarcze. Remus wyczarował dużą, kryształową misę spoczywającą na kamiennej kolumnie pośrodku piwnicy. Harry włożył medalion do misy, po czym cofnął się, sięgając do kieszeni kurtki i wyciągając trzy fiolki wypełnione różnokolorowymi miksturami.
Opracowali trzy różne sposoby zniszczenia horkruksów, mając nadzieję, że jeden z nich odniesie sukces. Liczyli, że kombinacja eliksirów zniszczy medalion, po czym ukryty w nim kawałek duszy Voldemorta. Jeśli to się nie powiedzie, Syriusz i Remus znaleźli kilka skomplikowanych zaklęć, które miały rozbić medalion i schwytać duszę, dając im wystarczająco dużo czasu na rzucenie odpowiedniego zaklęcia, by ją zniszczyć. Jeśli to się nie uda, zawsze istniało podejście siłowe.
- Jesteś pewien, że jesteś na to gotowy, Harry? – zapytał łagodnie Remus. – Możemy zrobić sobie kilka godzin przerwy i spróbować tego po odpoczynku i posiłku.
Harry powoli przeniósł wzrok na Remusa i zauważył, że Syriusz przestał rzucać zaklęcia i uważnie przyglądał się rozmowie. Wiedział, że byli po prostu zaniepokojeni i stłumił narastającą w nim irytację. Tak, był zmęczony, ale nie było mowy, by mógł w tej chwili „zrobić sobie przerwę”.
- Nic mi nie jest, Remusie – powiedział spokojnie Harry. – Jeśli wy dwoje potrzebujecie przerwy, możecie iść. Mogę tu dokończyć.
Syriusz i Remus wymienili zaniepokojone spojrzenia.
- Nie zostawimy cię, Harry – powiedział stanowczo Syriusz. – Myślę, że Lunatyk chce się tylko upewnić, że będziemy w stanie zareagować na czas, jeśli coś pójdzie nie tak. Jeśli chcesz to zrobić teraz, tak właśnie zrobimy. Jednak później posłuchasz nas i Poppy, zrozumiano?
Harry niechętnie skinął głową. Nie podobało mu się to, ale wiedział, że lepiej się nie kłócić. Kątem oka zobaczył, że Syriusz rzuca kilka kolejnych zaklęć, po czym podszedł do Harry’ego. Zabezpieczenia zostały postawione. Teraz nic nie będzie mogło opuścić piwnicy. Spojrzenie Harry’ego przeniosło się na kryształową misę i wypuścił długi oddech.
- Skończmy z tym – powiedział głównie do siebie, odkorkowując fiolkę z niebieskim eliksirem.
Syriusz i Remus mieli różdżki w pogotowiu, gdy Harry podszedł i ostrożnie wlał eliksir do misy. Przez minutę nic się nie działo. Medalion po prostu pozostawał na dnie miski pod niebieskawą cieczą. Syriusz i Remus podeszli, trzymając różdżki wcelowane w medalion. Harry wiedział, że byli gotowi spróbować opcji drugiej i już miał wyciągnąć własną różdżkę, kiedy na medalionie dało się zobaczyć ślady korozji.
- Teraz, Harry – powiedział szybko Remus.
Harry szybko odkorkował fiolkę z zielonym eliksirem i wlał ją do miski. Zielony płyn zawirował w niebieskawym, aż kolor zmienił się na biały. To był znak dla Harry’ego, by odkorkować ostatnią butelkę z przezroczystym eliksirem i ostrożnie ją wlać. Kolor natychmiast zaczął zmieniać się na przydymioną szarość, a Syriusz i Remus zaczęli machać różdżkami nad misą, mamrocząc słowa w języku, którego Harry nie rozumiał. Półprzezroczysta osłona zaczęła formować się nad misą i spływać w dół, aż dotarła do podłogi, całkowicie blokując misę i filar.
Nic nie powiedzieli, gdy szarawy płyn zaczął bulgotać, prawie jak źle uwarzony eliksir. Powietrze wypełnił wyraźny zapach, pachnący wyjątkowo jak zgniłe jajka. Harry szybko zakrył usta, by się nie krztusić. To było coś, czego się nie spodziewał. Zaczął się formować i unosić czarny dym, nieznacznie unosząc tarczę w górę. Harry, Syriusz i Remus zrobili ostrożny krok w tył, gdy czarny dym wzmógł się, coraz bardziej podnosząc tarczę.
Syriusz natychmiast sięgnął i odciągnął Harry’ego.
- Remus? – zapytał ostrożnie. – Czy tak ma się dziać?
Remus bezradnie wzruszył ramionami, podczas gdy tarcza zaczęła się trząść, walcząc z dymem. Powietrze wypełnił wysoki dźwięk, który niezwykle przypominał wrzask. Wszyscy instynktownie zakryli uszy i patrzyli, jak tarcza drży coraz bardziej. Podłoga zaczęła się trząść. Ściany zaczęły drgać. Syriusz szybko pociągnął Harry’ego na podłogę i przykrył go własnym ciałem. Zmieniając położenie głowy, Harry mógł obserwować, jak tarcza zadrżała ostatni raz, po czym zmniejszyła się, aż spoczęła tylko kilka cali nad misą.
- To koniec? – zapytał Harry, uwalniając się z uścisku Syriusza i siadając.
Remus zrobił ostrożny krok i zajrzał do misy. Płyn zmienił się z przydymionej szarości na ciemnozielony, ale łatwo było zauważyć, że medalion już nie istnieje. Mieszanka eliksirów najwyraźniej spełniła swoje zadanie, ale Harry nie spodziewał się, że zadziała tak dobrze. Myślał, że pozostanie coś, co udowodni, że medalion został znaleziony, a horkruks przestał istnieć.
- Tak sądzę – powiedział Remus z ulgą na twarzy, machając różdżką nad misą, usuwając tarczę. – Czuć jeszcze słaby ślad czarnej magii, ale kilka zaklęć oczyszczających powinno to naprawić. – Natychmiast zaczął machać różdżką nad miską, mrucząc dziwne słowa, których ani Harry, ani Syriusz nie mogli zrozumieć.
Syriusz skinął głową, wstając i zaczął usuwać liczne zaklęcia ochronne, które rzucił. Harry podniósł się powoli, nie spuszczając wzroku z miski i znajdującego się w niej płynu. Naprawdę nie wiedział, co czuć albo co powiedzieć. Właśnie patrzył, jak „umiera” kawałek duszy Voldemorta, ten kawałek, za który oddał życie Dumbledore. Harry myślał, że poczuje ulgę albo nawet dumę, że osiągnął to, co postanowili zrobić tej okropnej nocy.
Zamiast tego Harry nie czuł nic. Czuł się pusty. Zadanie zostało ukończone, przez co Harry albo będzie zastanawiał się nad wszystkim dookoła albo rzuci się do następnego zadania, by tego uniknąć. Unikanie było łatwym wyborem. Wiedział, ze Syriusz i Remus w końcu zmuszą go do rozmowy, ale w tej chwili po prostu potrzebował więcej czasu, by przytłaczające go, krążące w nim emocje, uspokoiły się. Mówienie o tamtej nocy po prostu pozostawiało na Harrym zbyt wiele ran, których nawet Syriusz i Remus nie byli świadomi.
Remus machnął różdżką nad misą i filarem, dzięki czemu zniknęły.
- W porządku – powiedział, odwracając się do Harry’ego. – Wróćmy do Hogwartu i przekażmy Minervie dobre wiadomości.
Syriusz schował własną różdżkę i skinął na Harry’ego i Remusa, żeby szli przodem. Harry ostatni raz zerknął na miejsce, w którym była misa i filar, po czym wzruszył ramionami i odwrócił się w stronę drzwi, prowadzących na schody.
- Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, co się dzieje z rzeczami, gdy je usuwamy? – zapytał z zaciekawieniem Harry, idąc za Remusem w górę schodów.
Remus spojrzał na Harry’ego przez ramię z uniesioną brwią.
- Mogę szczerze powiedzieć, że nie – powiedział ostrożnie, kiedy docierali do szczytu schodów i podchodzili do kominka. – Przedmioty były wyczarowane, więc powstały z niczego. Przypuszczam, że powróciły do bycia niczym.
- Ale co z mieszaniną eliksirów? – odparował Harry. – Były zrobione z czegoś. Czy też stają się niczym, a może istnieje jakiś magiczny rynsztok, gdzie wszystko idzie?
- To jedna z tych tajemnic, która jest częścią magii, Harry – powiedział Syriusz z uśmieszkiem, – i nie waż się myśleć, że nie wiemy, co próbujesz zrobić. Nie dasz rady nas tak łatwo rozproszyć. Jak już wszyscy udamy się na zasłużony odpoczynek przeprowadzimy sobie długą rozmowę.
Harry skrzywił się, chwytając trochę proszku Fiuu, wrzucił go w płomienie i obserwował, jak zmieniają kolor z pomarańczowego na zielony. Rzucił ostatnie spojrzenie swoim opiekunom, po czym wszedł w płomienie, które natychmiast zrobiły się wokół niego większe. Kiedy się kręcił, mógł tylko myśleć o nieuniknionej dyskusji, która mogła wywołać jeszcze więcej dezorientacji i łez, niż Harry w tej chwili chciał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz