Następny
dzień minął powoli. Fred i George przyparli do muru ich sponsora i pokazali mu,
co myśleli o ich sklepie z żartami. Harry tylko obserwował, jak bliźniacy wymieniają
mu ich wynalazki, starając się go nie przytłoczyć. Wiedział, że Fred i George
Weasleyowie byli kreatywni, ale nigdy nie pomyślał, że osiągną tak wiele w tak
krótkim czasie. Byli niezwykle dumni, pokazując mu ich Uszy Dalekiego Zasięgu –
przedmiot, który pozwalał podsłuchiwać rozmowy. Harry zapisał sobie w umyśle,
żeby powiedzieć Syriuszowi i Remusowi o tym wynalazku. W tych ścianach odbywało
się wiele rozmów, które miały być prywatne.
Trzymanie
swoich spraw w sekrecie okazało się trudniejsze, niż Harry sądził, że będzie. Nie
był przygotowany na ciekawość swoich przyjaciół, choć powinien. Od czasu
zakończenia roku szkolnego unikał ich pytań na temat tego, co się z nim stało,
ponieważ nie był gotów, by o tym z nimi rozmawiać. Wraz z Syriuszem i Remusem
radził sobie z poczuciem winy, złością i depresją. Dlaczego miałby ponownie to
ujawniać, skoro chcieli tylko zaspokoić swoją ciekawość?
Harry
wiedział, że to głównie upartość Hermiony. Miała serce w dobrym miejscu, ale
pewnych rzeczy nie dało się rozwiązać za pomocą książek, gdzie szukała
odpowiedzi przy każdym problemie. Rodzeństwo Weasley niechętnie słuchało
wszystkiego, co kazali im rodzice, chyba że usłyszeli coś innego, co robiła
Hermiona. Ponieważ Hermiona była mugolskiego pochodzenia, wiedziała dokładnie,
czym są pikające odgłosy i poinformowała Weasleyów, że maszyna monitoruje pracę
serca Harry’ego. Z powodu strachu, nastolatki przyparły do muru panią Weasley,
żądając odpowiedzi na pytanie, co jest nie tak z Harrym.
-
To nie pytanie do mnie – powiedziała im pani Weasley. – Pamiętajcie, co powiedzieli
wam Syriusz i Remus. Harry wciąż dochodzi do siebie po tym, co się stało. Jeśli
Syriusz i Remus uznają za konieczne dodatkowo pilnować Harry’ego, to ich
decyzja. Wszyscy jesteście gośćmi w ich domu. Najlepiej będzie, jeśli to
zapamiętacie.
Postawa
pani Weasley zszokowała wielu. Ta zwykle pełna energii kobieta zwykle usuwała
się w cień, gdy chodziło o Syriusza i Remusa, tylko dodając coś od siebie, gdy
mężczyźni nie zgadzali się z czymś, co dotyczyło Harry’ego. Jej upór ujawniał
się tylko podczas posiłków. Nalegała, by pomagać Harry’emu i Remusowi w
gotowaniu, a obaj czarodzieje bardzo chętnie jej na to pozwolili. Było tak
wiele gąb do wykarmienia, że im więcej pomocy w kuchni, tym lepiej.
Nowoprzybyli
poprzedniego tygodnia spotkali również Stworka. Skrzat domowy rodziny Blacków
również zmienił się nieco podczas ostatniego miesiąca. Syriusz powiedział
Harry’emu, że Stworek jest szalony i tylko uciążliwy, ale po pierwszych kilku
dniach odpoczynku w łóżku, skrzat wszedł do sypialni Harry’ego, mamrocząc o swojej
pani. Harry wiedział od Syriusza, że panią Stworka była pani Black, matka
Syriusza i wziął na siebie pytanie Stworka, jaka kobieta była. To zaskoczyło
skrzata, ale ponieważ Harry został adoptowany przez członka rodziny Blacków,
Harry był technicznie jej częścią, co oznaczało, że Stworek musiał go słuchać.
Stworek
opowiadał Harry’emu o pani Black w sposób, w jaki tylko posłuszny sługa mógł
opowiadać. W rodzinie Blacków było bardzo niewiele czarodziejów i czarownic,
którzy przeciwstawili się Voldemortowi. Stworek dorastał w domu Blacków,
wierząc we wszystko, co mu powiedzieli, bez względu na to, jak bardzo było to
skrzywione. Ponieważ Syriusz uciekł z domu, gdy jeszcze był w Hogwarcie,
Stworek uważał, że Syriusz zdradził swoją matkę i dlatego nienawidził go z
wielką namiętnością. Dziwne było to, że nie traktował w taki sam sposób
Harry’ego. Mimo że Harry był przeciw Voldemortowi, Stworek traktował go
sprawiedliwie, ponieważ chłopiec był zainteresowany tym, by dowiedzieć się
czegoś o linii rodowej Blacków.
To
nie oznaczało, że Stworek traktował w taki sposób przyjaciół Harry’ego. W
rzeczywistości, stary skrzat domowy nazywał Weasleyów zdrajcami krwi a Hermionę
szlamą (czyli obrzydliwym określeniem czarownic i czarodziejów mugolskiego
pochodzenia). Usłyszawszy to, zarówno Harry i Syriusz skarcili skrzata
domowego, nakazując mu trzymać się z daleka od gości. Od tego czasu, Stworek
nie był widziany przez nikogo.
„Ukochany”
portret pani Black był kolejną częścią domu Blacków, który zaskoczył Hermionę i
nastoletnich Weasleyów. Fred i George schodzili po schodach, rozmawiając
głośno, gdy ku ich zaskoczeniu, kurtyny na ścianie otworzyły się, ujawniając
portret starej kobiety, która popatrzyła na nich ze złością, po czym zaczęła na
nich krzyczeć. To sprowadziło uwagę wszystkich w domostwie.
Pani
Weasley i Remus przybyli pierwsi i próbowali zaciągnąć kotary, ale bez efektów.
Zaraz nadbiegli Harry i Syriusz, a za nimi Ron, Hermiona i Ginny. Zauważając
Harry’ego, Remus odciągnął zdezorientowaną panią Weasley z drogi.
-
Wystarczy, babciu! – krzyknął na nią Harry. Fakt, że chłopiec, który przeżył,
nazywa ją w taki sposób, sprawił, że starsza pani zemdlała, pozwalając Remusowi
zaciągnąć kotary portretu.
Interesujące
było wyjaśnienie tego Weasleyom.
Kiedy Harry dowiódł, że pani Black nie jest tak naprawdę jego babcią, pani
Weasley westchnęła z ulgą. Większość członków Zakonu wiedziała, żeby
przechodzić cicho obok portretu pani Black, więc nikt z nich nie widział, jak
Harry ją ucisza. Syriusz i Remus próbowali uciszać ją podczas pierwszego
tygodnia, gdy Harry się wprowadził i miał odpoczywać. Słysząc krzyki pani
Black, Harry wyszedł z pokoju i usiadł na szczycie schodów, obserwując ze
zdezorientowaniem. To wtedy pani Black zauważyła Harry’ego, patrząc na niego z
szeroko otwartymi oczami. Harry słyszał, że Syriusz nazywa ją „mamą”, więc
tylko uśmiechnął się i powiedział: „Cześć, babciu”. Pan Black straciła
przytomność, pozwalając Syriuszowi i Remusowi zaciągnąć kotary. Od tego czasu,
żeby uciszyć panią Black wystarczyło, by Harry nazwał ją babcią, ponieważ nie
byli w stanie zdjąć portretu ze ściany.
Przed
końcem tygodnia, Harry doszedł do wniosku, że trzymanie Hermiony i Weasleyów od
spotkań Zakonu było trudniejsze do zrobienia niż się zdawało. Ostrzegł Syriusza
o Uszach Dalekiego Zasięgu podczas jednej z sesji treningowych, więc podjęto
środki ostrożności, ku wielkiej irytacji Freda i George’a. Nie będąc w stanie
niczego podsłuchać, nastolatki odchodzili do swoich pokoi na noc, a
przynajmniej tak twierdzili. Będąc zbyt zmęczonym, by z tym walczyć, Harry
poszedł do łóżka. Przeżył dwie godziny treningu tego ranka i z pewnością
odczuwał to teraz.
Wczołgując
się do łóżka, Harry poczuł, jak zaklęcia wokół pokoju ożywają, jak każdej nocy.
Cichy, pikający głos wypełnił jego uszy, gdy naciągnął na siebie okrycie.
Zamykając oczy, pozwolił sobie zastanawiać się, jak zawsze. Skupiając się na
czymś, co nie pozwalało mu zasnąć przez godziny. Nie minęło wiele czasu, nim
Harry odpłynął, a aura pokoju zgasła w ciemności.
Problemem
było to, że to nie była spokojna ciemność. Silne emocje zdawały się wypełnić
powietrze. Była w nim złość, nienawiść, rozpacz i wściekłość. Te Harry umiał
rozpoznać. Były tak silne, że niemal bolesne. Otoczony ciemnością, Harry
podwójnie sprawdził swoją kaburę na różdżkę, jednak przypomniał sobie, że już
ją zdjął. Po prostu świetnie. Utknąłem w
tym… miejscu, bez broni.
Odległy
głos przebił się przez powietrze. Naciągając się, by coś usłyszeć, Harry
podświadomie zrobił krok w stronę głosu. Jeśli ktoś tu był, może znał drogę na
zewnątrz. A może byli tam śmierciożercy,
którzy chcą cię zabić. Harry musiał jęknąć z irytacją, gdy ten pomysł
przebiegł przez jego umysł. Musiał przyznać, że przy obecnym stanie rzeczy,
bardziej prawdopodobne było, że ten głos należał raczej do wroga, niż
przyjaciela.
Nagły
ból przeszedł przez bliznę Harry’ego, sprawiając, że upadł na kolana. Chwytając
się za głowę, Harry próbował go zignorować i skupić się na głosie, który stawał
się coraz bardziej wyraźny, ale nie mógł sobie z tym poradzić. Zaczął panikować.
Blizna bolała go tylko, jeśli Voldemort był w pobliżu albo jeśli Harry miał
wizję o Czarnym Panie, ale to było niemożliwe. Voldemort miał być w śpiączce!
Chyba że to sen, zorientował się Harry. Czy to oznacza, że Voldemort się obudził?
Jeśli
to rzeczywiście był sen, czy nie mógł się zwyczajnie obudzić? Ból wzmógł się,
sprawiając, że krzyknął, trzymając się za głowę. Czuł, jak serce wali mu w
piersi. Jak się obudzić, zwłaszcza z czegoś takiego? Rozkazanie sobie tego nie
zadziała. Głos stawał się głośniejszy, całkowicie go otaczając. Był w pewien
sposób zniekształcony, ale zdecydowanie wyczuwało się z nim złość.
-
Zemsta… zabij… ich… wszystkich…
Harry
zmusił się do wstania i odbiegnięcia od głosu. Brzmiał zbyt podobnie do tego,
który słyszał na drugim roku. Nie zaszedł daleko, zanim coś uderzyło go w
plecy, sprawiając, że poleciał do przodu. Harry wylądował na twardej ziemi z
hukiem. Ból przebiegł przez jego pierś, gdy próbował zmusić się do oddechu.
Odwracając się na plecy, Harry popatrzył w ciemność, nie będąc w stanie
zobaczyć wiele więcej. Powoli powróciła do niego zdolność oddychania, ale tylko
w krótkich westchnięciach. Ignorując ból, Harry usiadł i stanął twarzą w twarz
z ostatnią osobą, którą spodziewał się zobaczyć.
Cedrica
Diggory’ego.
Harry
popatrzył na siedemnastolatka w szoku, nie będąc w stanie znaleźć słów. To było
niemożliwe. Cedric był martwy. Harry widział, jak to się stało. Widział, jak
Crouch używa morderczego zaklęcia, tej nocy, na cmentarzu. To sen… to musi być sen. To nie jest prawdziwe. Zdając sobie
sprawę, że Cedric czeka, Harry zaryzykował.
-
Cedric? – zapytał nerwowo.
Cedric
uśmiechnął się.
-
Hej, Harry – powiedział, wyciągając rękę i pomagając Harry’emu wstać. – Nie
należysz tutaj. Musisz się obudzić. Twój ojciec chrzestny niezbyt dobrze radzi
sobie z rozpaczą. – Cedric wyciągnął rękę i chwycił ramię Harry’ego. – Bądź
silny, Harry.
Zanim
Harry mógł odpowiedzieć, poczuł się tak, jakby był wyciągany z ciemności. Ból
piersi i blizny powoli zmalał. Odgłosy wypełniły jego uszy. Ktoś mówił mu, żeby
się obudził, trzymając go przy swojej piersi. Otwierając oczy, Harry jęknął,
unosząc lewą dłoń i chwytając rękaw trzymającej go osoby. Minęła chwila, zanim
Harry oczyścił umysł i zorientował się, że to Syriusz go trzyma.
-
Harry? – zapytał Syriusz ostrożnie. – Obudziłeś się?
Harry
jęknął kolejny raz, kiwając głową. Syriusz zacieśnił uścisk wokół niego,
ukrywając twarz w jego włosach. Harry tylko pozostał nieruchomo, zbyt zmęczony,
by choćby pomyśleć o ruchu. Chciał tylko ponownie zasnąć, ale stwierdził, że
jest trzymany w całkowicie niekomfortowej pozycji. Jego górna część ciała
została wykręcona, tak że kolano jego ojca chrzestnego wbijało się w jego
żebro.
-
Syriuszu, proszę, puść go – powiedział cicho Remus. – Pani Pomfrey musi
przebadać Harry’ego. Musi zbadać jego serce.
To
wystarczyło, by Syriusz zwolnił uścisk i ułożył Harry’ego na łóżko, chwytając
go tylko za rękę. Oczy chłopca były częściowo otwarte, gdy zamazana twarz pani
Pomfrey pojawiła się w polu jego widzenia. Machnęła nad nim różdżką parę razy,
skupiając się na jego piersi. Harry znał już tę rutynę. Cokolwiek się stało,
musiało uaktywnić zaklęcia wokół jego pokoju.
Nic
dziwnego, że Syriusz był tak oszalały.
Gdy
tylko pani Pomfrey skończyła, naciągnęła okrycie na pierś Harry’ego i położyła
dłoń na jego czole.
-
Zadziwiające, ale nie ma dalszych szkód na sercu pana Pottera – ogłosiła. –
Poza niewielkim wyczerpaniem, nie mogę dostrzec żadnych dolegliwości.
Syriusz
wypuścił wstrzymywany oddech. Hary otworzył nieco szerzej oczy, patrząc na
zamazanego Remusa, który usiadł na krawędzi łóżka koło głowy Harry’ego i
spróbował przygładzić jego rozmierzwione krótkie włosy. Było to beznadziejne
działania, ale jasne było, że Remus nie robi tego dlatego, że włosy chłopca
muszą być przygładzone. Jak Syriusz, Remus musiał się upewnić, że Harry jest
cały i wciąż oddycha.
-
Dobrze – rozległ się głos profesora Dumbledore’a. – Syriuszu, Remusie, myślę,
że o temacie reszty spotkania dowiecie się z innego źródła. – Gdy Syriusz i
Remus skinęli głowami w odpowiedzi, Dumbledore wyszedł z pokoju, a zaraz za nim
wszyscy, którzy zostali przy drzwiach.
W
momencie, gdy drzwi się zamknęły, Syriusz i Remus zdawali się rozpaść. Syriusz
pochylił się i owinął ramiona wokół piersi Harry’ego, podczas gdy Remus ukrył
twarz we włosach chłopca. Mając wolną rękę, Harry owinął ją wokół Syriusza i
zaczął powoli gładzić go po plecach. Przypomniał sobie słowa Remusa: Nigdy w życiu nie byłem tak przerażony.
Nie potrafił sobie wyobrazić, przez co przechodzili mężczyźni, gdy włączył się
alarm, więc pozwolił im zostać, gdy powoli odpływał.
Harry
nauczył się, że czasami lepiej pozwolić im samodzielnie rozprawić się z tym, co
czuli, ponieważ był zobowiązany usłyszeć o tym jutro… i pojutrze… i kolejnego
dnia… i następnego…
^^^
Następny
ranek był przynajmniej pełen napięcia. Pierwszy raz od początku wakacji, pani
Weasley sama przygotowała śniadanie. Nikt nie mówił o tym, co się stało noc
wcześniej, ku wielkiej irytacji Rona, Hermiony, Ginny, Freda i George’a.
Usłyszeli alarm, a zaraz za nim kilku członków Zakonu, przebiegających obok ich
pokoi do Harry’ego. Wystawili głowy ze
swoich pokoi, dostrzegając Billa, biegnącego z powrotem w kierunku schodów,
podczas gdy krzyki Syriusza wypełniły ich uszy. Błagał, żeby Harry się obudził.
Skryli
się w swoich pokojach, gdy usłyszeli, że Bill z kimś wbiegają po schodach.
Wyszli ponownie słysząc krzyki Harry’ego. Fred i George musieli powstrzymać
Rona i Hermionę przed pobiegnięciem do sypialni Harry’ego, gdy krzyki ustały.
Nigdy nie słyszeli, żeby Harry tak głośno krzyczał albo żeby było w tym tak
wiele bólu. Pani Weasley chwilę później wyszła na korytarz i zaprowadziła ich
do łóżek, twierdząc, że wszystko jest pod kontrolą. Weszli do pokoi, ale nikt
nie poszedł do łóżka.
Niemal
kwadrans potem, usłyszeli kroki i ciche głosy, mijające ich drzwi. Przez resztę
nocy nie słyszeli nic więcej, ani też następnego ranka. Wszyscy dorośli podczas
śniadania milczeli na temat tej sprawy i wydawało się, że uznali ich filiżanki
kawy i herbaty za całkowicie interesujące. Ron nawet pytał o noc, zanim poddał
się z frustracją. Po chwili nieprzyjemnej ciszy, pani Weasley poinformowała
nastolatków, że Harry miał koszmar, ale nie powiedziała nic więcej oprócz tego,
by dali dziś Harry’emu i jego opiekunom nieco więcej przestrzeni.
Ron
i Hermiona nie przyjęli tego zbyt dobrze. Cały Zakon Feniksa nie wpada do
czyjegoś pokoju, gdy ma się zwykły koszmar. Pani Pomfrey nie zostaje wezwana do
zwykłego koszmaru. Coś było nie tak z Harrym. To by wyjaśniło, dlaczego Syriusz
i Remus są tak troskliwi, ale dlaczego Harry nic nie powiedział? Czy już im nie
ufał?
Wszedłszy
do kuchni na obiad, Ron i Hermiona zatrzymali się w przejściu, widząc, jak pani
Weasley i Remus nakładają nieco jedzenia na tacę, rozmawiając cicho. Remus
wyglądał na wyczerpanego, przez co Ron i Hermiona zaczęli się zastanawiać, czy
w ogóle spał poprzedniej nocy.
-
Jesteś pewny, że nic mu nie jest? – zapytała cicho pani Weasley. – Gdy zaczął
krzyczeć…
-
To było straszne, wiem – powiedział Remus, przecierając oczy. – Harry naprawdę
nie wie, co się stało. Powiedział, że ból blizny spowodował u niego krzyk.
Harry ma wysoką tolerancję na ból. Nie chcę myśleć, jak bardzo musiało go
boleć, by uzasadnić krzyki. Już posłałem wiadomość Dumbledore’owi. Jeśli
Voldemort… - pani Weasley i Ron wzdrygnęli się, – obudził się, Harry może być w
większym niebezpieczeństwie, niż sobie kiedykolwiek wyobrażaliśmy.
-
A Syriusz? – zapytała pani Weasley.
Remus
potrząsnął głową.
-
Syriusz nie chce odejść od boku Harry’ego – przyznał. – Sądzę, że będziemy
musieli coś z nim zrobić, żeby powstrzymać go przed pójściem z Harrym do
Hogwartu. Myśleliśmy, że to koniec. Tak ciężko pracowaliśmy, żeby Harry
uwierzył, że śmierć Cedrica nie była jego winą. – Widząc zdezorientowany wyraz
twarzy pani Weasley, Remus wziął głęboki oddech, by się uspokoić. – Zeszłej
nocy Cedric był w koszmarze Harry’ego. To prawdopodobnie dlatego tak trudno mu
sobie z tym poradzić. Bardzo trudno jest widzieć kogoś w swoim śnie, a potem
obudzić się i przypomnieć, że nie żyje.
Pani
Weasley zakryła usta w szoku, a jej oczy wypełniły się łzami.
-
Biedny chłopiec – powiedziała drżącym głosem. – Przeszedł przez tak wiele.
Nigdy nie sądziłam, że jest tak źle. Dzisiaj się wszystkim zajmę. Razem z
Syriuszem spędźcie cały ten dzień z nim. Jeśli czegoś będziecie potrzebowali,
czegokolwiek, dajcie znać mi albo jednemu z dzieciaków. Czy zatrzyma się tu
dzisiaj Poppy?
Remus
skinął głową.
-
Chce być absolutnie pewna, że nie doszło do kolejnych szkód, które mogłyby
przedłużyć jego powrót do zdrowia – powiedział, podnosząc tacę. – Harry
oczywiście twierdzi, że nic mu nie jest. Przysięgam, że Harry jest tak podobny
do rodziców, że to nie jest śmieszne. Musieliśmy przywiązać Jamesa do łóżka w
skrzydle szpitalnym, po kontuzji podczas Quidditcha, żeby mógł zostać
uzdrowiony. Lily tylko zaprzeczała, jakoby cokolwiek miało jej być. Dosłownie
musieliśmy ją zaciągnąć do św. Munga, ponieważ tak bardzo wymiotowała, ale
tylko się dowiedzieliśmy, że jest w ciąży z Harrym.
Pani
Weasley uśmiechnęła się do Remusa, jednak grymas zniknął, gdy zauważyła dwójkę
nastolatków stojących w drzwiach. Trąciła Remusa, po czym skinęła na wejście.
-
Jak wiele słyszeliście? – zapytała, gdy Remus odwrócił się i zobaczył Rona i
Hermionę.
-
Wystarczająco – powiedział Ron przez zaciśnięte zęby, piorunując wzrokiem
Remusa i swoją matkę. – Co jest nie tak z Harrym? Dlaczego nikt nam nie mówi?
Dlaczego to taki wielki sekret? My też się o niego troszczymy!
Remus
westchnął i odłożył tacę.
-Wiemy
o tym – powiedział spokojnie. – Harry nie chciał, żebyście wiedzieli, ponieważ
nie chciał, żebyście traktowali go tak, jakby miał umrzeć w każdym momencie. –
Zauważył, jak oczy nastolatków rozszerzają się na ten komentarz. – Czego nie
zamierza robić – dodał Remus szybko. – Pojedynek z Voldemortem… - zignorował
wzdrygnięcie Rona i pani Weasley, – wyrządził Harry’emu więcej szkód, niż
pierwotnie myśleliśmy. Dochodzi do siebie, ale powoli. W tym momencie jego
serce nie może znieść wiele stresu i to dlatego zeszłej nocy usłyszeliście
alarm. Został nastawiony, by nas ostrzec, gdy szybkość uderzeń jego serca sięga
pewnego poziomu.
-
Więc to, co się stało wczoraj, wydarzyło się już wcześniej? – zapytała ze
strachem Hermiona.
-
Kilka razy – przyznał Remus, ponownie podnosząc tacę z jedzeniem. – A teraz
przepraszam, nastolatek i mężczyzna, który uważa się za nastolatka, czekają na
swój obiad.
Ron
i Hermiona zeszli z drogi, żeby Remus mógł wyjść z kuchni. Idąc ostrożnie po
schodach, Remus próbował wymyślić sposób, w jaki powiedzieć Harry’emu, że jego
przyjaciele się dowiedzieli. Wiedział, że to kwestia czasu, zanim Ron i
Hermiona odkryją, że nie wszystko jest tak „w porządku”, jak pozwala im wierzyć
Harry, ale Remus miał nadzieję, że to Harry im to powie.
Wchodząc
do pokoju chłopca, Harry musiał się uśmiechnąć na widok Harry’ego, leżącego na
łóżku z zamkniętymi oczami, jednocześnie bezmyślnie głaszczącego „Midnighta”.
Wielki czarny pies opierał głowę o brzuch Harry’ego, pozwalając chłopcu drapać
się za uszami. Remus musiał potrząsnąć głową. Zdumiewające, jak Syriusz wie
dokładnie, czego Harry potrzebuje, bez ani jednego słowa.
Remus
podszedł do łóżka Harry’ego, wyrywając i „Midnighta”, i Harry’ego z myśli. Z
trzaskiem, Syriusz usiadł na łóżku zamiast „Midnighta” z chciwym wyrazem
twarzy.
-
Jedzenie! – powiedział radośnie Syriusz. – Czyli dzisiaj Molly gotuje?
-
Stąd nadmiar jedzenia – rzekł Remus, odkładając tacę i podając talerz i widelec
Syriuszowi. – Czujesz się na tyle dobrze, by usiąść do jedzenia, Harry?
Choć
Harry nie był naprawdę głodny, wiedział, że Syriusz i Remus nie pozwolą mu z
tego powodu ominąć posiłku.
-
Postaram się trochę zjeść – powiedział, opierając się o wezgłowie. – Jak tam na
dole?
Remus
podał Harry’emu talerz, po czym podciągnął krzesło i usiadł, po czym wziął
własną porcję jedzenia.
-
Cóż, po prawdzie jest całkiem cicho – powiedział w końcu. – Nie widziałem
bliźniaków ani Ginny, więc nie wiem, co knują. – Wziął porcję do ust i spojrzał
nerwowo na Syriusza, co Black zauważył. – Jednak wpadłem na Rona i Hermionę.
Harry
również zauważył wymianę spojrzeń między Huncwotami i westchnął z
rozczarowaniem.
-
Dowiedzieli się, prawda? – zapytał cicho, spuszczając wzrok. – Wiedzą o
wszystkim.
Remus
odłożył talerz z jedzeniem i przysunął krzesło bliżej łóżka. Uścisnął
uspokajająco dłonią ramię Harry’ego.
-
Tak, wiedzą o stanie twojego serca – przyznał. – Podsłuchali, jak rozmawiałem z
Molly i zażądali odpowiedzi. Nigdy nie powiedziałem im wszystkiego, tylko tyle
by zaspokoić ich ciekawość. – Nie otrzymawszy odpowiedzi, Remus zdecydował
kontynuować. – Martwią się o ciebie, szczeniaku. Zeszłej nocy słyszeli alarm.
Słyszeli, jak krzyczysz. Co mieli zrobić? Zapomnieć o tym?
Harry
wpatrywał się w swój talerz, nie będąc w stanie unieść wzroku na opiekunów.
Wiedział, że dowiedzą się wcześniej czy później. Miał tylko nadzieję, że to
będzie raczej później, gdy nie będzie tak ściśle monitorowany. Zareagują zbyt
gwałtownie, jak wszyscy inni.
-
Co mam im powiedzieć? – zapytał Harry.
-
Sugeruję prawdę – zaproponował łagodnie Remus, – przynajmniej na temat stanu
twojego serca, ponieważ już wiedzą, że istnieje problem. Będziesz musiał
zdecydować, co im teraz powiedzieć. Wiesz, co my na ten temat myślimy,
szczeniaku, ale musisz robić to, co dla ciebie dobre. Ufasz nam, ale nie
będziemy z tobą w Hogwarcie, a Ron i Hermiona będą. Ron będzie w stanie ci
pomóc w nocy, jeśli będziesz mieć koszmar.
Harry
westchnął i potarł oczy pod okularami.
-
Ale co jeśli komuś powiedzą? – zapytał cicho. – Nie chcę, żeby cała szkoła się
dowiedziała, że nie mogę samemu spać w nocy, bo moje serce może odmówić
posłuszeństwa. W Hogwarcie sekrety nie są już sekretami. Tam nic o mnie nie
pozostaje sekretem.
-
Więc pozwolisz, żeby twój lęk przed czymś, co może się stać albo nie, decydował
o twoim życiu? – zapytał Syriusz. – Nie podoba mi się to, Rogasiątko, ale muszę
przyznać, że Lunatyk ma rację. Nie możemy fizycznie być z tobą w Hogwarcie –
chyba że, oczywiście, coś się stanie, wtedy będziemy tam zanim się
zorientujesz. – Remus odchrząknął, ostrzegając Syriusza, że zboczył z tematu. –
Eee, chodzi mi o to, że nie możemy fizycznie być z tobą, ale twoi przyjaciele
tak. Jeśli będą wiedzieć, jakie ważne jest trzymanie tego w tajemnicy przed
Voldemortem, prawdopodobnie będą bardziej ostrożni, żeby nic nie wypaplać.
Rozległo
się pukanie do drzwi, zaskakujące całą trójkę. Rozmowa ucichła, gdy drzwi się
powoli otworzyły i Ron i Hermiona wsunęli do środka głowy.
-
Eee, czy moglibyśmy przez malutką chwilę porozmawiać z Harrym? – zapytał
nerwowo Ron, stając z Hermioną w progu. – Obiecujemy, że go nie zdenerwujemy.
Syriusz
i Remus spojrzeli na Harry’ego, po czym chwycili talerze i wstali w tym samym
czasie. Wyglądało to tak, jakby toczyli między sobą rozmowę bez słów zwykłym
spojrzeniem.
-
Będziemy na zewnątrz – powiedział Syriusz do Rona i Hermiony z nutką
ostrzeżenia w głosie. – Jeśli alarm się włączy, nie będziecie mogli przebywać w
pobliżu Harry’ego przez resztę wakacji.
Ron
i Hermiona skinęli nerwowo głowami, odsuwając się na bok, by Syriusz i Remus
mogli wyjść. Gdy tylko drzwi się zamknęły, niekomfortowa cisza wypełniła pokój.
Oboje mieli wiele do powiedzenia, ale nie byli pewni, jak zacząć rozmowę.
-
Więc jak się czujesz? – zapytała w końcu Hermiona.
Harry
wzruszył ramionami.
-
Lepiej – powiedział szczerze. – Z jakiegoś powodu wciąż jestem zmęczony.
Syriusz i Remus nakazali mi odpoczywać w łóżku cały dzień. Chyba bardzo ich
wczoraj przestraszyłem. Naprawdę sądziłem, że cały ten bałagan się skończył. Od
kilku tygodni nie miałem tak strasznych koszmarów.
Hermiona
pierwsza podeszła i usiadła w nogach łóżka Harry’ego, a Ron podążył tuż za nią.
-
Ale wciąż masz koszmary? – zapytała łagodnie. Sądząc po wyrazie twarzy
Hermiony, Harry mógł powiedzieć, że walczyła z ciekawością. – Są… są o tym, co
się stało? – spytała cicho Hermiona.
Harry
kiwnął głową, odwracając wzrok.
-
Nie możecie w żaden sposób zrozumieć, jak to było tamtej nocy – powiedział
cicho. – Byłem pewny, że umrę, tak jak Cedric. To, co widziałem… prawdopodobnie
będzie mnie nawiedzać do końca mojego życia. Pojedynek z kimś takim, jak
Voldemort… - Ron wzdrygnął się, ale Harry to zignorował – nie jest czymś, co
bym polecał. Syriusz i Remus bardzo mi pomogli, ale wiem, że wciąż widzą we
mnie tego czternastolatka, który wrócił tamtej nocy, poobijanego i bliskiego
śmierci. Wiem, że nie jestem jeszcze całkowicie zdrowy, ale nie mógłbym znieść,
gdyby moi przyjaciele również patrzyli na mnie w ten sposób. Jestem coraz
silniejszy. To tylko zajmuje więcej czasu, niż początkowo myślałem.
Ron
spuścił wzrok na okrycie.
-
Co się wydarzyło? – zapytał cicho. Jasne było, o czym mówi Ron. Pytał, co się
stało, że wszyscy zachowują się tak, jakby Harry był strasznie delikatny.
-
Jednej nocy miałem koszmar i zacząłem krzyczeć – odpowiedział szczerze Harry. –
Przyszli Syriusz i Remus i próbowali mnie obudzić, ale nie mogli. Moje serce
nie mogło znieść takiego stresu i wpadło w szok. Przestało bić na niemal
dziesięć minut, według pani Pomfrey. To dlatego jest tu założonych tyle zaklęć
i czarów, żeby nie stało się coś takiego ponownie… i nie stało się. Każdego
ranka biorę eliksir i poza kilkoma łagodnymi epizodami, nic mi nie było.
Rozumiecie, że nikt się nie może o tym dowiedzieć, prawda?
Ron
i Hermiona skinęli głowami.
-
Nic nie powiemy, Harry – powiedziała pewnie dziewczyna. – Możesz nam ufać. –
Przez chwilę zdawało się, że Hermiona zastanawia się, czy zadać pytanie, czy
nie. Po raz kolejny jej ciekawość wygrała. – Czy Sam Wiesz Kto naprawdę jest w
śpiączce, Harry? – zapytała. – Fred i George podsłuchali coś takiego swoimi
Uszami Dalekiego Zasięgu/
Harry
westchnął ze zmęczeniem, po czym skinął głową.
-
Częściowo to jest powód, dlaczego nie wolno mi opuszczać tego domu –
powiedział, pocierając nerwowo kark. – Zakon sądzi, że poplecznicy Voldemorta
będą starali się mnie złapać, żeby odkryć „co zrobiłem ich mistrzowi”, co jest
bzdurne. – To oczywiście było kłamstwo, ponieważ Harry wiedział od
Dumbledore’a, że śpiączka była wynikiem magicznego wybuchu, którego doświadczył
podczas pojedynku z Czarnym Panem, ale Harry nie był jeszcze gotowy na rozmowę
z Ronem i Hermioną o swoich wybuchach. – Nic mu nie zrobiłem.
-
Cóż, możemy zrozumieć, dlaczego nam nie powiedziałeś, Harry – powiedział Ron,
brzmiąc na nieco przytłoczonego wszystkim, czego się dowiedział. – Też pewnie
nie chciałbym o tym rozmawiać. Więc… co możemy zrobić, żeby pomóc? Znaczy,
wiem, że nie umiemy… no…
-
Wiem, co masz na myśli, Ron – powiedział Harry z uśmiechem. Musiał przyznać, że
tęsknił za otwartą rozmową ze swoimi przyjaciółmi, bez martwienia się, że powie
coś złego. – Sądzę, że naprawdę potrzebuję, żebyście traktowali mnie normalnie.
Wszyscy traktują mnie, jakbym był zrobiony ze szkła, a to tylko przypomina mi,
że coś jest nie tak. Nie potrzebuję przypomnienia o tym dwadzieścia cztery
godziny na dzień.
-
Damy radę – powiedziała Hermiona, kiwając głową. – Ale wiesz, że oni traktują
cię tak tylko dlatego, że się o ciebie troszczą, prawda?
Po
raz drugi pukanie do drzwi zakończyło rozmowę. Trójka nastolatków odwróciła
głowy, dostrzegając, że drzwi otwierają się i wchodzi pai Pomfrey, a zaraz za
nią Syriusz i Remus. Niosła małą torbę, z którą Harry był już całkiem
zaznajomiony. Wewnątrz były różnorakie eliksiry i niemal każdy smakował
okropnie. Harry nauczył się już kilku trików, żeby złagodzić ich smak, ale
wciąż spróbował ich za dużo.
-
Jak się pan dzisiaj czuje, panie Potter? – zapytała pani Pomfrey, kładąc swoją
torbę na stoliku nocnym. Zauważyła jego talerz i to, jak niewiele z niego
zjadł. – Widzę, że wrócił pana brak apetytu. Czy jest coś jeszcze? Bóle w
piersi? Skurcze mięśni? Ból głowy? Problemy z oddychaniem?
Harry
potrząsnął głową.
-
Jestem tylko zmęczony – przyznał. Ponieważ widywał tą kobietę przynajmniej raz
w tygodniu, wiedział, że lepiej jej nie okłamywać. Zawsze zdawała się wiedzieć,
kiedy kłamie. Albo może jestem tak
strasznym kłamcą, rozmyślał Harry.
-
To zrozumiałe, panie Potter – powiedziała pani Pomfrey, wyciągając różdżkę i
machnęła nią nad Harrym. Po kilku chwilach, odłożyła różdżkę i otworzyła torbę.
– Wydaje się, że zeszłej nocy był to tylko drobny epizod. Masz całkiem wielkie
szczęście, że nie ma większych zniszczeń. Ufam, że już wziąłeś swój eliksir?
Harry
skinął głową, obserwując, jak kobieta wyciąga kilka fiolek różnokolorowych
eliksirów. Kątem oka, Harry dostrzegł, jak Ron i Hermiona kręcą się nerwowo
przy nogach jego łóżka. Wyraźnie nie podobało im się to, że wczorajsze
wydarzenie było uważane za drobne. Spoglądając na Syriusza i Remusa, Harry nie
mógł nie zauważyć ich zmęczonych spojrzeń, przez co zaczął się zastanawiać, czy
w ogóle w nocy spali. Prawdopodobnie nie.
Najpewniej zbyt się bali, że coś się stanie, jeśli zasną.
-Póki
co, panie Potter, sugeruję, żeby odpoczywał pan przez resztę dnia – powiedziała
pani Pomfrey, wyrywając Harry’ego z myśli. – Zostawię panu na dzisiejszą noc
eliksir bezsennego snu; zna pan już rutynę. Jutrzejsze działania zostawiam pana
opiekunom. – Przez chwilę patrzyła na Syriusza i Remusa przez ramię, po czym
zwróciła spojrzenie na Harry’ego. – Mam też kilka eliksirów uspokajających,
rozluźniających mięśnie i kilka dawek pana przepisanej mikstury. Proszę się nie
bać ich użyć, jeśli będą potrzebne, panie Potter.
-
Dobrze, proszę pani – powiedział Harry, a pani Pomfrey zamknęła torbę i ją
uniosła. Nie miał żadnego zamiaru zażywać dodatkowych eliksirów, ale nie miał
zamierzał jej tego mówić. Ostatnie, czego chciał to uzależnienie od eliksirów,
skoro za mniej niż miesiąc cała szkoła będzie na niego patrzeć. Tam nie mógłby
wziąć mikstur na ich oczach. To byłaby wyraźna wskazówka, że coś jest z nim nie
tak.
Gdy
pani Pomfrey pożegnała się i wyszła, Remus podszedł do Harry’ego i wyjął mu
talerz z ręki. Unosząc wzrok na Lunatyka, Harry zobaczył uspokajający uśmiech,
zanim mężczyzna skinął na niego, by się położył.
-
Jestem pewny, że wasza dwójka będzie mogła porozmawiać z Harrym później –
powiedział Remus do Rona i Hermiony, gdy głowa Harry’ego opadła na poduszkę. –
Teraz potrzebuje odpoczynku.
Ron
i Hermiona również pożegnali się i wyszli. Obserwując zamykające się drzwi,
Harry nie mógł nie odczuć pewnego rodzaju ulgi. Przyjęli to lepiej, niż Harry
sądził. Myślał, że będą wściekli, że będą czuli się zranieni, że coś przed nimi
ukrywał. Oczekiwał, że Ron i Hermiona będą chcieli wiedzieć wszystko, co się
stało. Zamknąwszy oczy, Harry musiał się zastanowić, jak dobrze w
rzeczywistości zna przyjaciół. Wydawali się tak innymi ludźmi od tych, których
znał zaledwie miesiąc temu. Może nie był jedyną osobą, która się zmieniła.
łał... jestem ciekawa kiedy Trójca będzie całkowicie szczera z sobą:)
OdpowiedzUsuńrozdział ciekawy, trochę się wyjaśniło, ale czekam na dalsze rozdziały, życzę weny, Magda:)
Trochę się poplątało ale podejrzewam że pokręci się jeszcze bardziej koszmar Cedric i rozmowa z przyjaciółmi to duże wyzwanie pozdrawiam weny życzę Agnieszka 😀
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, trochę się wyjaśniło, ale było mówione że ten czas jest dla ich trójki, a tutaj Ron i Hermiona już muszą się pojawiać, ale właśnie jeśli będę wiedzieć co jest nie tak, będą mogli pomóc...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia