Autor: pommedeplume
Oryginał: Peter’s New Secret
Zgoda: jest
Rating: +18
Pairing: Peter x OC
Ilość części: 1
Opis: Peter Pettigrew ma nowy sekret i nie
może o niej powiedzieć żadnemu ze swoich przyjaciół.
Notka: Jeśli ktoś nie chce czytać, jak
Pettigrew znajduje sobie dziewczynę to może spokojnie ominąć rozdział ;)
31 marca 2001r.
Peter Pettigrew nienawidził tajemnic. Nawet
bardziej nienawidził ich posiadać. Najnowsza tajemnica Petera siedziała teraz
rozebrana na ciemnym łóżku. Sekret Petera miał piękną figurę, całkiem pełne
piersi, szerokie biodra i wąską talię. Jej skóra była blada, twarz miała ostre
ryzy, a jej oczy przypominały Peterowi o zimie. Jej długie ciemnobrązowe włosy
błyszczały w przyciemnionym świetle jej sypialni.
Była wyjęta z fantazji albo może koszmarów
Petera. Ledwie wydawała się realna, w przeciwieństwie do dziewczyny Jamesa,
Lily. Lily była ładna, ale w naturalny, normalny, ludzki sposób.
Peter trząsł się, nie był pewny, czy z
niepokoju, czy z podniecenia. Zdecydowanie czuł podniecenie, nie miał co do
tego wątpliwości, zwłaszcza, gdy ściągnęła spódnicę, po czym pochyliła się tak,
że Peter mógł zobaczyć… wszystko. W tle grała muzyka. Brzmiała jak coś, co
mogliby słuchać Goci.
Freeze frame screen kiss
Hot heads under silent wigs
Fall guys tumble on the cutting room floor
Look-a-likes fall on the cutting room door
She's in parties
It's in the can
(„Stop-klatka, pocałunek na
ekranie
Gorące głowy pod milczącymi perukami
Ginących chłopaków upadek na montażowni podłogę
Sobowtórów upadek na montażowni drzwi
Ona gra w filmach
Gotowe!” – Bauhaus – She’s In Parties)
Gorące głowy pod milczącymi perukami
Ginących chłopaków upadek na montażowni podłogę
Sobowtórów upadek na montażowni drzwi
Ona gra w filmach
Gotowe!” – Bauhaus – She’s In Parties)
Peter nagle poczuł się bardzo odsłonięty. W jakiś sposób
leżał na łóżku, mając na sobie jedynie spodnie, co sprawiało, że czuł się o
wiele bardziej nagi, niż gdyby nie miał na sobie niczego.
Madeleine Yaxley wstała powoli i odwróciła się, kładąc
dłonie na swoich biodrach. Na początku Peter nie zauważył tatuażu na jej udzie.
Czy naprawdę miał zaraz pierwszy raz uprawiać seks z dziewczyną, która miała tatuaż
w kształcie węża? Gdy wczołgała się na łóżko i ułożyła koło niego, Peter
podejrzewał, że tak było.
Peter tego nie pojmował. Dlaczego była nim
zainteresowana? Ledwie się znali, kiedy była w szkole. Była tylko tą
dziewczyną, o której wszyscy chłopcy rozmawiali, jak to chcieliby spędzić z nią
noc sam na sam, ale żaden nie odważył się nawet z nią porozmawiać. Peter
widział, jak Maddy traktowała chłopaków, którzy byli poniżej jej standardów.
A teraz Maddy pieściła jego i Peter był przerażony. Nie
ponieważ nie chciał tego robić. Och, każda jego część umierała z
niecierpliwości. Był przerażony, ponieważ nie rozumiał, dlaczego to się w ogóle
działo.
Peter nie wiedział, jak Maddy zdobyła jego numer, ale
jakoś jej się udało. Jego mama odebrała telefon, nim on był w stanie to zrobić.
Zawsze to robiła. James zaoferował, że zapłaci mu za telefon komórkowy, ale ten
pomysł zawstydził Petera. Uważał, że powinien być w stanie zająć się sam sobą.
- To dziewczyna
– powiedziała jego matka, krzywiąc się przy ostatnim słowie.
Peter chwycił telefon i wyjąkał do odbiornika:
- Halo?
- Cześć. Peter? Peter Pettigrew? Tu Madeleine Yaxley.
Chodziliśmy razem do szkoły.
- M-Maddy? – zapytał zdezorientowany Peter.
- Słuchaj, Peter, chciałbyś się spotkać dziś wieczorem?
- Och. Pewnie.
Spotkali się w jej mieszkaniu. Peter zasugerował, żeby
gdzieś wyjść, ale Maddy nie chciała. Otworzyła mu drzwi w czarnej koszulce i
krótkiej czarnej spódniczce. Miała kolczyk w nosie, którego nie posiadała
zeszłego roku w szkole.
Maddy uśmiechnęła się do niego i wprowadziła go do
środka. Mieszkanie Maddy było miłe… cóż, podejrzewał, że jeśli było się typem
Gotha. Peter tak naprawdę nie rozumiał całego tego gothyzmu, ale zawsze sądził,
że należy żyć i pozwolić żyć innym. Oczywiście, James i Syriusz się z tym nie
zgadzali.
Na stoliku do kawy miała powieści Freyi Lovelace. Maddy
zawsze czytała je w szkole. James i Syriusz powiedzieli mu, że to praktycznie
średnie porno dla dziewczyn, ale Peter nie widział niczego złego w tym, że im
się podobały. Pewnego Dia był ciekaw i ukradł mamie jedną książkę. Nie była to
do końca jego rzecz. Za dużo całowania, a romantyczny facet był dupkiem.
Gdy Peter usiadł na sofie koło Maddy, jedyna rzecz, jaką
chciał ją spytać, a jednocześnie bał się spytać, było: dlaczego? Ale nie potrafił
zadać tego pytania. Co, jeśli zapyta, dlaczego, a ona nagle zda sobie sprawę,
że to nie ma żadnego sensu i wyrzuci go z mieszkania?
Oczywiście Peter zadawał sobie pytanie, dlaczego to robi.
Znaczy, ledwie znał tą dziewczynę, która była rok starsza od niego. Mieli tylko
jedną bezpośrednią interakcję, którą mógł sobie przypomnieć. Upuściła książkę w
drodze do klasy, jedną z powieście Freyi Lovelace, a Peter podniósł ją i podał
jej. Ostro zabrała mu książkę, ale mimo to posłała mu żywy uśmiech i jej szaro-niebieske
oczy błysnęły, po czym powiedziała: „Dzięki” i odeszła.
- Więc… więc lubisz Freyi Lovelace? – wyjąkał Peter.
- Tak. Wiem, że ludzie uważają, że jest do niczego, ale
nie wiedzą, co tracą.
- Grzeszna przyjemność?
- Więcej przyjemności niż grzechu – powiedziała Maddy,
mrugając do niego.
Maddy opowiadała dalej o swoich ulubionych opowieściach
Freyi Lovelace, podczas gdy Peter siedzał obok niej, oszołomiony i oczarowany
każdym słowem, które wychodziło z jej idealnych ust. Była tak piękna, że mógłby
siedzieć i słuchać, jak czyta z podekscytowaniem nekrologi. Właściwie Peter
zdał sobie sprawę, że mogłaby to zrobić, biorąc pod uwagę tą całą wibrującą
otoczkę śmierci, która ją otaczała.
Maddy tak naprawdę nigdy nie pytała Petera wiele o niego
samego. Ale używała jego imienia. Podobało mu się to. Tylko patrzenie, jak jej
usta łączą się razem, by uformować literę „P” było porywające.
W końcu chwyciła jedną ze swoich ulubionych książek Freyi
Lovelace i zaczęła czytać szczególnie ekscytujący kawałek, który spowodował u
Petera zawstydzenie, ale również podniecenie, co Maddy zauważyła z uśmiechem.
- Byłeś z wieloma dziewczynami, Peter? – zapytała Maddy,
kładąc dłoń na jego udzie, a jego spodnie nagle stały się zbyt ciasne.
- Ja, uch, cóż, nie, nie za bardzo.
- Jesteś prawiczkiem? – zapytała Maddy, uśmiechając się
diabelsko.
- Tak – wyznał Peter, marszcząc brwi.
- Chciałbyś to naprawić? Mogę ci z tym pomóc –
powiedziała Maddy, ściskając jego udo.
- Pewnie – stwierdził Peter, odkrywając, że się szczerzy.
I w taki sposób Peter skończył w tym miejscu – Madeleine
Yaxley uśmiechała się do jego spuchniętego organu, będącego w jej bladej dłoni.
James i Syriusz zdecydowanie by tego nie pochwalili, pomyślał Peter, gdy Maddy
opuściła usta na jego ciało.
Peter wyobrażał sobie wiele razy, jak ktoś pieści jego
członek, ale nigdy w taki sposób. Zawsze sobie wyobrażał, jak spotyka miłą
dziewczynę, kogoś, kto mógł zdobyć serce jego mamy, kogo zaakceptowaliby jego
kumple. Pomyślał, że mogłaby dołączyć do ich gangu. Mimo wszystko, Lily była
praktycznie jedną z nich, więc dlaczego teoretyczna, nieistniejąca dziewczyna
Petera też by nie mogła?
A potem, po wystarczającej ilości randek, mogliby iść
razem do łóżka. Peter do tego momentu wymyśliłby, jak odpowiednio kochać się z
kobietą w sposób satysfakcjonujący. I byłoby… miło. James by go o to wypytał, a
Peter nie chciałby nic powiedzieć, będąc gentelmanem. I wtedy powstałyby trzy
pary: Remus z Syriuszem, James z Lily i Peter z… kimkolwiek.
Peter nie był pewny, co to dokładnie było. Nie było źle.
Czuł się dobrze. Za nic by tego nie zatrzymał. Ale wciąż wydawało mu się to
trochę puste. Piękna kobieta robiła mu dobrze, a on czuł… absolutnie nic. Ale
chciał dojść. Tak bardzo chciał
dojść.
Maddy odsunęła usta z wilgotnym dźwiękiem, który zaskoczył
go, po czym uniosła wzrok.
- Gotów na to, żeby mnie pieprzyć? – zapytała.
Peter zamarł. Było coś szokującego w usłyszeniu, jak ktoś
tak piękny mówi słowo takie, jak „pieprzyć”. Roześmiała się po czym odwróciła
wzrok, wyraźnie rozbawiona swoją zdolnością pozbawiania go mowy. Odwróciła się
do niego, a jej oczy płonęły.
- Powiedziałam – zaczęła Maddy, wczołgując się na jego
ciało. – Przygotuj się – kontynuowała, jej piersi nagle pojawiły się przed jego
twarzą, a kroczę unosiło nad jego członkiem. – Żeby mnie… - Possała mocno jego
szyję. – Pieprzyć. – Po czym docisnęła swoje ciało do jego penisa. Spojrzała mu
w oczy i zakończyła. – Peter.
- Och. Och, boże, tak – wyjąkał Peter.
Przez moment tylko się uśmiechała i obawiał się, że może
roześmiać się mu w twarz, wyrzucić go z mieszkania, pozostawiając go nagiego w
korytarzu z niczym poza opuchniętymi jajkami. Zamiast tego Maddy poprawiła się
i zsunęła na Petera z większą łatwością, niż się spodziewał. Radio wciąż
odtwarzało gotycką muzykę, która miała przyjemny, ciężki rytm, który dobrze
pasował z rytmem, w jakim kołysały się biodra Maddy, jej oczy zamknęły się, a
twarz skierowała w sufit.
I dare you to be real
To touch
To touch a flickering flame
The pangs
The pangs of dark delight
Don't cower
Don't cower in night fright
(„Zaklinam was, przestańcie udawać
Dotknijcie migotającego płomienia
Poczujcie ostry ból mrocznej rozkoszy
I nie kulcie się ze strachu przed nocą” – Acid Android – Double Dare)
Dotknijcie migotającego płomienia
Poczujcie ostry ból mrocznej rozkoszy
I nie kulcie się ze strachu przed nocą” – Acid Android – Double Dare)
Peter ledwie zastanowił się, czy nie powinni użyć
prezerwatywy, ale został rozproszony, gdy Maddy przygryzła wargę i zaczął czuć
nagły przypływ przyjemności, który sprawił, że całe jego ciało drgnęło. Maddy
otworzyła oczy i spojrzała na niego intensywnie. Ścisnęła na nim mięśnie, a
Peter sapnął.
- Niemal… - zaczął Peter.
- Zauważyłam. Nie mogę powiedzieć, że cię winię –
stwierdziła Maddy i powoli kontynuowała poruszanie miednicą.
Och, to było tak cholernie
dobre uczucie. Nawet lepsze, niż James opowiadał. Maddy była tak miękka,
wilgotna, gorąca i ciasna jednocześnie. Peter desperacko chciał dotknąć jej
piersi. Maddy musiała zauważyć, że się na nie gapi, więc poprowadziła ku nim
jego ręce. Peter ścisnął je, prześlizgując jej twarde, różowe sutki między
palcami.
- Maddy, już nie mogę.
- Och? – powiedziała Maddy z szerokim uśmiechem.
- Tak. Ja zaraz, zaraz, ooooch – wyrzucił z siebie Peter,
czując jak eksploduje z przyjemności, podczas gdy Maddy mocno go ujeżdżała, a
jej piersi odbijały się w jej dłoniach.
- Dobry chłopiec – powiedziała Maddy, wyginając plecy i
wydając się na zadowoloną z rezultatu.
Chwilę później Maddy opadła obok niego. Nie mógł uwierzyć,
że nie chciała się wyczyścić. On by chciał. Wyglądało to na okropny bałagan.
- I jak było?
- To było… niesamowite – powiedział Peter, czując się
bardziej zrelaksowany, niż wcześniej.
- Było miło.
- Czy ty… no wiesz? – zapytał Peter, czując wstyd, by powiedzieć
te słowa.
- Nie, nie doszłam. Ale to nic. Nawet nie próbowałam.
Skończę później. Chciałam tylko dać tobie dobry pierwszy raz. Pomóc ci
rozładować napięcie – powiedziała Maddy, pocierając palcem jeden z jego sutków.
Peter ponownie chciał zapytać, dlaczego, ale powstrzymał
się.
- Dzięki – stwierdził zamiast tego.
- Było nieco krótko, ale zawsze się jest zbyt
podekscytowanym podczas pierwszego razu. Będzie można więcej przedłużać zabawę
kiedy indziej.
- Kiedy indziej… z tobą? – zapytał Peter oszołomiony, bo
zakładał, że to była jednorazowa sprawa.
- Znaczy… jeśli chcesz. Oczywiście nie musisz.
Peter spojrzał w lodowe oczy Maddy i wiedział, że nie
mógł w ogóle jej odmówić.
- Maddy, nie użyliśmy prezerwatywy.
- Nie martw się. Nie mogę zajść w ciążę, jeśli o to się
martwisz.
Peter podejrzewał, że nie było to jego jedyne zmartwienie,
ale obawiał się, że mógłby ją urazić, gdyby teraz wspomniał o chorobach
wenerycznych. Póki co, zastanawiał się, co zrobią dalej. W końcu go wykopie,
skoro miała swoją zabawę? Będzie chciała się z nim widywać w przyszłości tylko
na seks? Peter uświadomił, że było to z jego strony próżne. Gdyby tylko był
jakimś gorącym ogarem, którego kobiety nigdy nie mają dość. Był Peterem
Pettigrew i dziewczyny ledwie go zauważały.
- Chciałbyś ze mną jutro wieczorem gdzieś pójść? –
zapytała Maddy.
- Gdzieś? – spytał Peter, a jego serce zabiło z
podekscytowaniem.
- Jest pewien taki facet, który prowadzi… klub.
- Klub? Jakiś gotycki?
- Nie, nie do końca. To bardziej sabat, ale nic związanego
z wiedźmami czy poganami. To tylko grupa lubiących umysł ludzi, którym nie
podobają sposoby prowadzenia tego kraju. Nigdy go nie spotkałem, ale ludzie
mówili mi, że jest całkiem fajny. Mówili, że ma do powiedzenia kilka całkiem
szokujących rzeczy. Nawet pisze książkę.
- A jak się nazywa?
- Tom Riddle. Dla mnie brzmi na fejk, ale całkiem
chwytliwie.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, a ta tajemnica Pettera, tylko czy właśnie Manddy zainteresowała się nim z jakiegoś konkretnego powodu...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Monika