Ważne

Zanim zaczniecie czytać jakikolwiek tekst, warto poszukać go w zakładkach. Często tłumaczenia są kontynuowane przeze mnie po kimś innym - w takich wypadkach podaję tylko linki do pierwszych rozdziałów, więc warto zerknąć, czy dane opowiadanie nie jest czasem już zaczęte gdzie indziej. Dzięki temu nie dojdzie do nieporozumień i niepotrzebnych pytań, typu: "A gdzie znajdę pierwsze rozdziały?" Wszystko jest na blogu, wystarczy poczytać ;)
Po drugie, nowych czytelników bardzo proszę o zerknięcie do zakładki "Zacznij tutaj" :) To również wiele ułatwi :D
Życzę wam miłego czytania i liczę, że opowiadania przypadną wam do gustu.
Ginger

środa, 9 września 2020

TCNZ - Rozdział 26 – Błogi związek

Autor: pommedeplume

Oryginał: This Blessed Union

Zgoda: jest            

Rating: +13

Pairing: Wolfstar, Tonks x Charlie

Ilość części: 1

Opis: Syriusz Black i Remus Lupin pobierają się w pogańskiej ceremonii w dniu 25. urodzin Syriusza. Dwunastoletnia Tonks próbuje realizować swoje uczucia do Charliego Weasleya. A pięcioletni Harry i Draco mogą w jakiś sposób zostać przyjaciółmi.

 

21 czerwca 2008r.

Syriusz Black otworzył oczy, mrugając w sufit. Jego dłoń z roztargnieniem przesunęła się na stronę łóżka Remusa. Była zimna. Remus nie spał tu ostatniej nocy. Syriusz uśmiechnął się. Dziś się pobierali. Były też jego urodziny. Miał dwadzieścia pięć lat.

Jako gej nigdy sobie nie wyobrażał, że jako dwudziestopięciolatek będzie po ślubie i będzie miał dziecko, ale życie w zabawny sposób go zaskoczyło. Większość ludzi nie spotyka miłości swojego życia w wieku czternastu lat. Większość ludzi nie traciło swojego najlepszego przyjaciela i jego żony w wypadku samochodowym i nie adoptowało ich syna. I przez większość historii dwóch mężczyzn nie mogło wziąć ślubu i na pewno nie byliby w stanie przyciągnąć tłumów na ten ślub.

Och, tak naprawdę nie mogli się pobrać, prawda? To był tylko związek cywilny. Nie można tego było nazwać małżeństwem bez wkurzenia Jezusa czy innych bzdur. Jezus był miłością, prawda? O boże, jak Syriusz kochał Remusa i nie mógł zaakceptować, że żadna idealna istota nie mogła pokochać ich miłości.

Syriusz wstał z łóżka. Słyszał śmiech dochodzący z dołu. Dzieci już wstały. Byli tam jego młodsi kuzyni, Tonks i Draco, jak również przyjaciel Harry’ego, Ron, który nie dogadywał się z Draco. To, że Narcyza Malfoy ustąpiła i pozwoliła jej synowi pozostać na tydzień przed ślubem, było dziwnym cudem, ale pomimo pozorów, chłopiec cieszył się wizytami.

Syriusz naciągnął koszulkę i podreptał do łazienki, po czym zszedł na dół, dostrzegając, że Tonks gra w gry na Xboxie Petera, podczas gdy reszta dzieci, nawet Draco, obserwują ją z podekscytowaniem. Syriusz nie miał pojęcia, co w tym widzieli. Było to coś jasnego i kolorowego. Nigdy tak naprawdę nie interesował się grami, bez względu na to, jak bardzo James Potter próbował, choć nie był ich ideologicznym przeciwnikiem.

Oczywiście Remus by zasugerował, że Syriusz nie przeczytał wystarczająco książek i pewnie miał rację. Ale gdy dorastał, jego przytłaczający rodzice zawsze ograniczali mu telewizję i filmy, więc nawet w wieku dwudziestu pięciu lat, kiedy jego oboje rodzice nie żyli, wciąż lubił to, co sprawiało, że się im sprzeciwiał.

- Dobry – powiedział Syriusz.

- Tonks zrobiła śniadanie – powiedział Harry, wciskając swoje wciąż całkiem nowe okulary wyżej na nos.

- Nie było bardzo dobre – wtrącił Ron Weasley.

- To nie było zbyt miłe, Ron – powiedział Syriusz, marszcząc brwi w kierunku rudzielca.

- Mi smakowało – stwierdził Harry.

Syriusz uśmiechnął się do syna. Co za słodki chłopiec.

- Ron ma rację. Nie było zbyt dobre. W każdym razie jajka są obrzydliwe. Sądzę, że kiedy będę starsza zostanę weganką – powiedziała Tonks.

Syriusz uśmiechnął się do swojej dwunastoletniej kuzynki. W dziwny sposób jej zazdrościł. Jej matka i ojciec dawali jej znacznie większą przestrzeń do odkrywania samej siebie niż on kiedykolwiek miał. Ciężko było uwierzyć, że byli z tej samej rodziny. Syriusz spojrzał na cichego, ponurego blondyna, który również był częścią tej rodziny i nie mógł być bardziej różny od swojej kuzynki. Syriusz miał nadzieję, że Draco będzie w stanie dorosnąć i nie zostanie nadmiernie obciążony przekonaniami oraz światopoglądem jego rodziców.

- W porządku, dzieciaki. Ja idę wziąć prysznic. Postarajcie się nie spalić domu, gdy nie będę patrzył – powiedział Syriusz.

- Okej – odpowiedziały niemal jednocześnie wszystkie dzieci.

Syriusz uśmiechnął się i pomaszerował z powrotem na górę.

^^^

Nie powinno się przypisywać zbyt wysokiej wartości nocnemu wypoczynkowi, pomyślał Remus, ziewając. Z podwórka domu Weasleyów dobiegał dźwięk dzieci. Remus zastanawiał się, czy Syriusz spał lepiej niż on.

- Dobra. Dzień ślubu. Dasz radę – wyszeptał Remus do siebie, po czym przeciągnął się.

Przez chwilę leżał w łóżku, po czym powtórzył: „Dasz radę” i w końcu wstał z łóżka. Wyszedł z pokoju gościnnego  i odmówił cichą modlitwę, by ubikacja była wolna.

To był pomysł Molly Weasley, żeby wykorzystali lasek za ich domem do ślubu oraz że jeden z nich powinien zostać na noc u nich. Biorąc pod uwagę pierwszą ofertę Remus czuł się zmuszony zaakceptować również tą drugą.

Remus desperacko chciał napić się herbaty, ale zmusił się do wykonania swojej porannej rutyny i nie zejścia na dół, póki nie będzie wykąpany i przebrany w garnitur.

- No jesteś, Remusie. Usiądź i napij się herbaty – nalegała Molly Weasley.

Dom był pusty, skoro prawdopodobnie wszyscy pracowali przy układaniu wszystkiego w lesie. Remus i Syriusz wielokrotnie opóźniali ślub i przesuwali datę, powodując dezorientację i irytację wszystkich, którzy go znali. Wesele latem oraz urodziny Syriusza ostatecznie nadały temu sens. I Harry miał zacząć szkołę jesienią, więc to też miało znaczenie.

- Spałeś dobre? – zapytała Molly, gdy nalewała herbatę do filiżanki, którą postawiła przed nim.

- Nie do końca. Ale nie martw się. Poradzę sobie – powiedział Remus, posyłając niskiej rudowłosej kobiecie pełen wdzięczności uśmiech.

- Starałam się, żeby dzieci były cicho – przeprosiła Molly.

- Myślę, że to bardziej nerwowość niż dzieci. Czuję się, jakbym dopiero co sobie przypomniał o jakimś dzisiejszym teście, do którego się nie uczyłem.

Molly usiadła naprzeciwko Remusa przy stole, wyglądając bardzo statecznie.

- Przez cały czas, gdy razem z Arturem byliśmy narzeczeństwem, to on zawsze był tym nerwowym. To ja byłam tą pewną siebie. Wiedziałam, czego chcę, a chciałam Artura Weasleya. Czasami myślę, że byłam dla nieco przytłaczająca. Ale kręcił się koło mnie. A potem nadszedł nasz ślub – powiedziała Molly, po czym zachichotała.

- Nie radził sobie?

- Nie. Ja sobie nie radziłam. Nie mogłam przestać się trząść. Byłam tak cholernie zdenerwowana. Z drugiej strony Artur był spokojny. A potem byliśmy małżeństwem. Moje zdenerwowanie chyba nie opadło aż do naszego miesiąca miodowego – powiedziała Molly, splatając przed sobą dłonie, a jej oczy patrzyły w dal tęsknie i z nostalgią.

- Gdzie pojechaliście na miesiąc miodowy?

Molly uśmiechnęła się szeroko, patrząc promiennie w kierunku sufitu, jakby zaraz miała odlecieć.

- W Nowym Yorku. Chciałam zobaczyć Amerykę, od kiedy byłam dzieckiem. To był wspaniały tydzień. Chciałabym kiedyś tam wrócić. Chociaż to drogie, mając tyle dzieci – powiedziała Molly, marszcząc brwi.

- Razem z Syriuszem kilka razy rozmawialiśmy o wycieczce po Ameryce. Naprawdę musielibyśmy zaoszczędzić. Właściwie moja siostra jest zaręczona z Amerykaninem. Ze wszystkich miejsc przeprowadziła się do Seattle.

- Och, to tam był filmowany „Frasier”, prawda? Uwielbiam amerykańskie seriale komediowe – powiedziała Molly, po czym roześmiała się.

- Nie widziałem go.

- Jest cudowny – stwierdziła Molly, wstając.

- Uwierzę ci na słowo.

- W porządku. Co myślisz o jajkach? – zapytała Molly, człapiąc do kuchni.

^^^

- Dlaczego nie masz na sobie sukienki? – zapytał Draco swojej kuzynki, która stała w salonie, podczas gdy jej matka poprawiała klapy jej koszuli.

Tonks skrzywiła się w kierunku Draco.

- Dlaczego miałabym nosić cholerną spódniczkę?

- Język, Doro – skarciła ją matka.

- Jesteś dziewczyną – powiedział Draco.

Sposób, w jaki jej kuzyn wypowiedział słowo „dziewczyna” sprawiło, ze Tonks wzdrygnęła się. Coś w tej insynuacji sprawiło, że poczuł się nieswojo. Brzmiało to tak, jakby to wiele o niej mówiło. Słowo to zakładało jej tożsamość i nie była z tego powodu do końca zadowolona.

- No i? Twoja mama nigdy nie nosi spodni? – odparowała Tonks.

Blondwłosy pięciolatek spojrzał w podłogę, wyraźnie próbując to sobie przypomnieć.

- Narcyza nosi spodnie od czasu do czasu. Pewnie po prostu tego nie pamiętasz, Draco – rzuciła jego ciotka, wreszcie kończąc z klapami.

- W każdym razie nie mam nic przeciwko noszeniu spódnic, kiedy mam na to ochotę – powiedziała Tonks, siadając na kanapie.

- Wyglądasz bardzo ładnie, Doro. Na pewno zaimponujesz temu chłopcu, którego lubisz – powiedziała jej matka, uśmiechając się do niej promiennie.

- Mamo! – powiedziała Tonks, czując, że się rumieni.

- Lubisz chłopaka! – krzyknął jej srebrnooki kuzyn, wskazując na nią i śmiejąc się.

- Zamknij się! – powiedziała Tonks i wybiegła z pokoju, kierując się prosto ku tylnemu wyjściu z domu, prawie wpadając na swojego bardzo wysokiego kuzyna.

- Hej, kuzyneczko. Gdzieś się spieszysz? – zapytał Syriusz.

- Byle daleko od Draco.

Syriusz zmarszczył brwi i westchnął.

- Poproszę twoją mamę, żeby z nim porozmawiała. Ale on ma tylko pięć lat. Jesteś od niego dwa razy starsza.

- On po prostu… jest taki inny. Nie jest w ogóle podobny do mnie. Do ciebie też nie.

Syn Syriusza, Harry, i jego przyjaciel, Ron, bawili się na podwórku z psem rodziny, Łapą. Tonks miała ochotę do nich dołączyć, ale w tej chwili nie mogła pozwolić sobie na tak dziecinną zabawę.

- Nie. Nie jest. Ale daj mu czas. Mnie też byś nie polubiła, kiedy byłem w jego wieku.

Syriusz wyglądał spektakularnie w smokingu i długich, czarnych włosach spiętych w kucyk. Nie była przyzwyczajona do tego, że wyglądał tak formalnie.

- Jesteś podekscytowany? – zapytała Tonks.

Syriusz uśmiechnął się do niej, a jego szare oczy błysnęły zaskakującym ciepłem.

- Łagodnie mówiąc. A co z tobą? Powinna być fajna impreza. Lovegoodowie zabierają ze sobą kilku pogańskich znajomych, żeby zagrali muzykę.

- Tak. Jestem podekscytowana. Znaczy… Cieszę się szczęściem twoim i Remusa, ale… - powiedziała Tonks, unikając wspominania o rudym stworzeniu, którego tak chciała zobaczyć.

- Powodzenia, kuzyneczko – powiedział Syriusz, klepiąc ją po plecach.

- Huh? – zapytała, spoglądając na niego.

- Powodzenia – powtórzył Syriusz.

- Och. Dzięki. Wszystkiego najlepszego.

Syriusz mrugnął do niej i wszedł z powrotem do środka. Tonks wzruszyła ramionami i pobiegła pobawić się z chłopcami.

^^^

- Remus! – krzyknęła Natalie Lupin, wpadając w jego uścisk.

Ponad jej ramieniem widział swoich rodziców oraz narzeczonego Natalii.

- Minęło tak dużo czasu, synku – powiedziała jego matka, gdy odsunął Natalie i przytuliła matkę, desperacko starając się powstrzymać łzy.

- Jesteśmy z ciebie dumni, synu. Małżeństwo to wielkie zobowiązanie. Trzeba silnego mężczyzny, żeby podjąć taki krok – powiedział ojciec Remusa.

Remus uśmiechnął się i otarł oczy, puszczając matkę.

- Na szczęście mam drugiego silnego mężczyznę, który pomoże mi w tym kroku – powiedział Remus, zastanawiając się, czy Syriusz już tu był, chociaż go nie widział.

- A gdzie jest pan młody? Eee… drugi pan młody – zapytał ojciec Remusa, gdy się przytulili.

- Nie wiem. Zgodziliśmy się nie rozmawiać przed ślubem. To naprawdę straszne. Jestem tak zdenerwowany i on jest jedyną osobą, z którą chcę porozmawiać.

- Mam nadzieję, że nie masz żadnych wątpliwości. Kupiłam tą sukienkę specjalnie na ten ślub. Jeśli zwiejesz, być może będę musiała cię zabić, bracie – powiedziała Natalie, posyłając mu przebiegły uśmiech.

- Oczywiście, że nie. Nie ma na świecie niczego, czego chciałbym mocniej.

Za nim ustawiano ozdobny słup, podczas gdy przyjaciółka Pandory brzdąkała na gitarze i śpiewała celtycką piosenkę ludową, którą skądś niejasno pamiętał. Remus uśmiechnął się. Nie był zdenerwowany z powodu strachu. Był zdenerwowany, ponieważ był podekscytowany. Czuł się jak najszczęśliwszy człowiek na świecie.

- Dobrze! – powiedziała Natalie, pokazując mu język, po czym roześmiała się i dołączyła do przyjęcia.

^^^

Syriusz wysiadł z samochodu Andromedy i odetchnął. Coś wisiało w powietrzu. Syriusz niemal mógł to posmakować. Było to coś jak miłość, ale bardziej przyziemne. Serce waliło mu w piersi, gdy dziękował za czyste niebo, jakby słońce nalegało na swoją obecność na jego ślubie.

Andromeda uśmiechnęła się do niego i roześmiała. Jego kuzynka wyglądała promiennie ze swoimi jasnobrązowymi włosami upiętymi w kok i ozdobionymi małym kwiatkiem. Miała na sobie zieloną sukienkę, która powiewała przy każdym jej ruchu. Miała odciski liści, jakby stworzyła ją dla lasu, właśnie na ten wieczór.

- Dobrze wyglądasz, Andromedo.

- Dzięki. Wszystkiego najlepszego, Syriuszu – powiedziała, ściskając go za ramiona.

Draco i Tonks stali obok niej, a ten pierwszy wyglądał na przerażonego dźwiękami dochodzącymi zza domu Weasleyów. Tonks rozglądała się, wyraźnie szukając obiektu swojego nastoletniego uczucia, Charliego Weasleya. Harry i Ron stanęli za Syriuszem. Harry wziął Syriusza za rękę. Syriusz spojrzał na swojego syna noszącego okulary.

- Pójdziesz z Andromedą, Harry.

- Dobrze – powiedział Harry, puszczając jego rękę i dołączając do kuzynostwa Syriusza.

- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Cholerne dranie. Tak mnie uszczęśliwiliście – powiedział Peter i rozłożył ręce.

Peter wyglądał o wiele zdrowiej niż w przeszłości. Przytył i miał kiedyś więcej koloru na skórze.

- Dzięki, kolego. Nie uwierzysz, jak ten chłopak odbija się od ścian. Można by pomyśleć, że to on bierze ślub – powiedziała Morag, uśmiechając się szeroko do swojego chłopaka.

- Yhym. Haha – roześmiał się nerwowo Peter.

- Nie martw się, Pete. Nikt cię dzisiaj nie zmusi do małżeństwa. Dzisiaj jest nasza kolej. Będziesz musiał poczekać – rzucił Syriusz.

Peter potarł nerwowo swoje blond włosy, po czym ponownie się roześmiał. Morag objęła go ramieniem i pocałowała w policzek, po czym roześmiała.

- Nie kłopocz się – powiedziała Morag i poprowadziła niższego mężczyznę na przyjęcie.

Syriusz wziął głęboki oddech. To było to. Spojrzał w niebo, a łzy wypełniły mu oczy. Nie sądził, że wierzy w Boga i nie wierzył w bogów i boginie pogańskie. Niemniej jednak dziękował całemu wszechświatu za danie mu tego dnia.

^^^

Kiedy Remus pierwszy raz zobaczył Syriusza, idącego przejściem w lesie, gdzie wszyscy się zebrali, czuł, że nie może oddychać. Oto był wysoki, wspaniały mężczyzna w eleganckim garniturze z cienkimi ustami wykrzywionymi w niecierpliwym uśmiechu, włosami związanymi kucyk, mającego na głowie wianek z kwiatów, i był tu po Remusa. Czasami Remus niemal zapominał, jak wspaniały był Syriusz. Przełknął i zastanowił się, skąd wzięła się ta cała wilgoć w jego ustach. Remus wypowiedział bezgłośnie imię Syriusza bez kontroli i stłumił szloch. Trzymaj się, Lupin, powtarzał sobie.

Przyjaciele Pandory śpiewali, podczas gdy ona tańczyła ze swoją czteroletnią córką, Lubą, i przyjaciółką Luny, Ginny Weasley, a jej mąż uśmiechał się z aprobatą. Ptaki ćwierkały, słońce świeciło, a mężczyzna, który wkrótce miał zostać jego mężem, przechodził w środek okręgu, które tworzyło przyjęcie. Remus słabo żałował, że Syriusza z nimi nie było, by zobaczyć, jak przyjaciele Pandory tworzą krąg, by odeprzeć negatywną energię.

Po bliższym przyjrzeniu się, było jasne, że Syriusz nawet nie próbował się powstrzymywać, a strumień łez spływał z jego szarych oczu. Syriusz w końcu stanął naprzeciwko Remusa, pogańska kapłanka stanęła między nimi, a jej rude włosy i zielone oczy boleśnie przypominały nieobecną przyjaciółkę, która dzisiaj była tu nieobecna fizycznie, ale obecna była w ich sercu, duszy i umyśle.

Mimo to Remus pochylił się i wyszeptał do ucha Syriusza:

- Chciałbym, by tu byli. James i Lily.

Syriusz przygryzł wargę i skinął głową, ocierając twarz wierzchem dłoni.

- Witajcie ukochani przyjaciele i rodzino. Zebraliśmy się tutaj, na tej błogosławionej ziemi, żeby uczcić połączenie Remusa Lupina i Syriusza Blacka. Stworzyliśmy krąg i tą przestrzeń, która ofiarowana jest przyjaźni. A teraz pytam was, czy prawdą jest, że oboje przybyliście tu z własnej woli i zgody? – zapytała kapłanka.

- Tak – powiedział Remus, patrząc na twarz swojej ukochanej gwiazdy.

- Tak – powtórzył Syriusz, a jego wąskie usta wciąż drżały.

- Zebraliśmy się tu dzisiaj, by połączyć was serca i dwie dusze. Zapalą teraz świecę jedności, by pokazać całej naturze, że ich światło jasno płonie, niezależnie od ciemności – powiedziała kapłanka, wskazując na dużą, białą świecę obok nich.

Peter wręczył Syriuszowi małą świecę, a Pandora podała Remusowi jego własną i razem dotknęli knotami większej świecy, obserwując, jak się zapalają, powodując u Remusa przypływ podekscytowania. Powoli odsunęli swoje świece i podali ja w bok.

- Remus i Syriusz wybrali włączyć do tej ceremonii celtycką praktykę zaślubin. Z pełną świadomością deklarujecie swoje zamiary w środku tego kręgu waszej rodziny i przyjaciół oraz któregoś z waszych Bogów lub Bogiń. Obietnice, które dzisiaj złożycie wzmocnią waszą więź na przestrzeni lat i przyczynią się do wzrostu waszych dusz. Czy nadal chcecie uczestniczyć w tej ceremonii? – zapytała kapłanka.

- Tak – odpowiedzieli jednocześnie Remus i Syriusz.

- W duchu oferuję teraz błogosławieństwo tej ceremonii: Niech ten związek zostanie błogosławiony darami ze Wschodu. Nowymi początkami, które przychodzą ze wschodem słońca i komunikacją z serca, umysłu, ciała i duszy – powiedziała, wskazując na wschód. – Błogosławiony niech będzie ten związek darami z Południa. Ciepłem serca, domu i żaru namiętności serca – kontynuowała, wskazując na południe. – Błogosławiony niech będzie ten związek darami z Zachodu. Szybkim podnieceniem szalejącej rzeki, oczyszczeniem burzy, wszechogarniającą pasją morza i głębokim zaangażowaniem oceanu. Błogosławiony niech będzie ten związek darami z Północy. Solidnym fundamentem, na którym możecie zbudować wasze życie. Stabilnym domem, do którego zawsze możecie wrócić i znaleźć się w swoich ramionach, kiedy dzień dobiega końca – dokończyła, wskazując na północ.

Remus odmówił cichą modlitwę ku czci swojej boginii, Cerridwen, podczas gdy kapłanka uśmiechnęła się do nich obu.

- Każde z czterech błogosławieństw pomoże wam w podróży, w budowaniu szczęśliwego i udanego związku. Jednak są to tylko narzędzia, które musicie używać razem, aby stworzyć miłość, na którą tak bardzo zasługujecie. Spójrzcie sobie w oczy. Remusie, czy sprawisz mu ból? – zapytała, uśmiechając się do niego.

- Mogę, ale nie jest to moim zamiarem.

- Syriuszu, czy sprawisz mu ból?

Lśniące oczy Syriusza wpatrywały się głęboko w oczy Remusa, gdy mówił:

- Mogę, ale nie jest to moim zamiarem.

Remus cieszył się, że ostatnio ćwiczyli to kilka razy. Nie lubił chrześcijańskich ślubów, które wszyscy widzieli w filmach i telewizji, nawet jeśli jakoś nigdy w żadnym nie uczestniczył. Pogańskie ceremonie wydawały się zmienne, ale przynajmniej kilka razy omówili z Pandorą przykłady.

- Czy podzielicie się swoim bólem i spróbujecie go złagodzić?

- Tak – odpowiedzieli jednocześnie.

- Tak więc powstał związek. Złapcie się za ręce – powiedziała, po czym owinęła wstążką ich dłonie, gdy wykonali polecenie.

- Czy będziecie się dzielić śmiechem?

- Tak.

- Będziecie szukać blasku w życiu i w sobie nawzajem?

- Tak – odpowiedzieli, kiedy kapłanka owijała wokół ich rąk kolejną wstążkę.

- Tak więc powstał związek. Czy będziecie dzielić się ciężarami?

- Tak – powiedzieli, gdy owijała kolejną wstęgę.

- Czy będziecie dzielić się marzeniami?

- Tak.

- Tak więc powstał związek – powiedziała, zawiązując kolejną wstęgę.

- Remusie, czy wywołasz w nim złość?

Remus nie mógł powstrzymać chichotu, po czym powiedział:

- Mogę… ale nie będzie to mój zamiar.

- Syriuszu, czy wywołasz w nim złość?

- Pewnie tak. Ale również nie będzie to mój zamiar – odpowiedział, a jego twarz wykrzywiła się w nieudanych próbach powstrzymania płynących po jego policzkach łez.

- Czy oboje wykorzystacie żar gniewu i wykorzystacie go, by zwiększyć siłę waszego związku?

- Tak – powiedzieli, więc owinęła wokół ich rąk kolejną wstęgę.

- Remusie, czy w tym związku uznasz go jako równego sobie?

- Tak – odpowiedział Remus, wiedząc w głębi serca, że to prawda.

- Syriuszu, czy w tym związku uznasz go jako równego sobie?

- Oczywiście, ze tak – powiedział Syriusz, a kobieta owinęła ostatnią wstęgę wokół ich dłoni i zaczęła je wiązać.

- Tak oto powstał związek. Supły tego związku są tworzone nie przez te wstęgi, ale wasze własne obietnice. Każdy z was może upuścić wstęgę, trzymając we własnych rękach moc utrzymania i zerwania tego związku.

Kapłanka zdjęła wstęgi i położyła je na ołtarzu. Remus przypuszczam, że przeszkadzałyby, gdy nadejdzie czas na obrączki.

- Teraz nadszedł czas na złożenie przysiąg i przypieczętowanie ich obrączkami – powiedziała kapłanka.

- Idź, Harry – usłyszał Remus Andromedę, a chłopak podbiegł, trzymając w dłoniach dwie srebrne obrączki ślubne.

Nie były wyszukane, jak pierścionek zaręczynowy, który Syriusz dał Remusowi, ale na razie wystarczą.

- Dziękuję, Harry – powiedział Remus, odbierając od niej pierścień.

- Dzięki, synu – rzucił Syriusz, również biorąc obrączkę.

- Remus i Syriusz poprosili o złożenie przysiąg. Remusie, możesz zacząć.

- Chciałem coś zapisać, ale wszystko brzmiało głupio. Syriusz jest pisarzem. Tylko… tylko chciałem powiedzieć, że… wiem, że świat potrafi być trudnym miejscem. Dla takich ludzi jak my. Dla takich jak nasz syn. Ale przysięgam, że będę kochać i chronić naszą rodzinę aż do ostatniej kropli energii. Jesteś jedyną osobą, którą kiedykolwiek kochałem, Syriuszu Black… jedyną osobą, którą będę kochać – powiedział Remus, po czym nałożył pierścień na dłoń Syriusza.

- A teraz Syriusz – powiedziała kapłanka.

Syriusz wyciągnął kartkę papieru z wewnętrznej kieszeni smokingu. Widocznie się trząsł, a Remus nie był pewny, czy przyczyną był niepokój czy zwykłe nerwy.

- Boże – powiedział Syriusz, rozkładając papier i patrząc na wszystkich. – Powiedziałbym, że obiecałem sobie, że nie będę płakać, ale to byłoby kłamstwo. Nic nie mogę na to poradzić. Nie mogę powstrzymać tego uczucia, które napełnia moje serce, kiedy patrzę na mężczyznę stojącego przede mną. Jest wspaniałym ojcem i niesamowitym partnerem. Muszę przyznać, że często czuję się go niegodny. Nęka mnie poczucie niższości. Ale ślubuję, że zawsze będę starał się być tobie równy. Ślubuję, że będę starał się być kimś wartym twojej miłości. Ślubuję zawsze być gotów na kompromis i słuchać. Ślubuję  rozmawiać z tobą i być szczerym. Ślubuję oddać ci całego siebie, ponieważ jest to wszystko co posiadam – powiedział Syriusz i włożył obrączkę na palec Remusa.

- Jako ostateczne błogosławieństwo tego związku, możecie się pocałować – powiedziała kapłanka, więc Syriusz pochylił się i docisnął usta do Remusa, jęcząc ze wzruszenia, gdy ich usta się spotkały.

Syriusz odsunął się, ale chwycili się za ręce.

- Panie i panowie, związek Remusa Lupina i Syriusza Blacka został przypieczętowany. Proszę o przesłanie im całej energii pełnej miłości – powiedziała kapłanka, a wszyscy zaczęli wiwatować i klaskać.

^^^

Dorośli tańczyli wokół ozdobnego słupa, ale Tonks szukała Charliego Weasleya. Nie musiała wędrować zbyt daleko w las, by znaleźć obiekt swoich uczuć, opierający się o drzewo.

- Cześć, Charlie – powiedziała.

Niski, krępy chłopak z ognistymi, rudymi włosami i pozornie nieskończoną liczbą piegów, wyszczerzył zęby.

- Cześć – odpowiedział nieśmiało.

- Podobał ci się ślub?

- Był w porządku. Chociaż wszystkie tego typu rzeczy sprawiają, że czuję się dziwnie.

- Co masz na myśli? – zapytała Tonks, przesuwając się obok niego i opierając o drzewo.

Charlie wzruszył ramionami.

- Chyba po prostu tego nie rozumiem. Wszystko wydaje się taką… wielką sprawą – powiedział, marszcząc brwi.

- Założę się, że tobie podobałoby się wesele ze smokami – stwierdził Tonks, uśmiechając się od ucha do ucha.

Charlie zerknął na nią swoimi niebieskimi oczami i uśmiechnął się.

- Robią tego typu rzeczy?

- Powinni. Kto ma ci powiedzieć, jakiego rodzaju ślub masz wziąć?

Charlie zmarszczył brwi.

- Ta, ale moja… żona czy coś, może tego nie lubić.

- Więc lepiej poślub odpowiednią osobę.

Tonks wpatrywała się w usta Charliego. Były cienkie i ciekawie ukształtowane. Przesunęła się do niego bliżej. Charlie wyglądał na zaskoczonego, ale zamknął oczy, gdy ich usta się spotkały. Minęło kilka sekund, a Tonks poczuła się jak w niebie, ale Charlie szybko odsunął się w panice.

- Ja… muszę iść. Sorki – powiedział Charlie, wybiegając w stronę imprezy weselnej.

Tonks nie zdawała sobie sprawy, że płacze, póki nie odkryła, że jej policzki są mokre. Co zrobiła źle? Zwyczajnie była zła w całowaniu? To był jej pierwszy raz! Jeśli Charlie wróci, wyjaśni mu, że to był jej pierwszy raz.

Tonks podniosła się z kolan, siadając oparła się plecami o drzewo i zapłakała zdezorientowana, czując poczucie winy i pragnąc, by ból w jej piersi po prostu zniknął.

^^^

- Reg się nie pojawił – powiedział Syriusz, biorąc łyk cydru.

- Zauważyłem. Dzwoniłeś na jego komórkę? – zapytał Remus.

Syriusz skinął głową.

- Prawda jest taka, że nie rozmawiałem z nim od miesięcy. Jakieś cztery miesiące temu dostałem od niego czek z ostatnią częścią mojej połowy spadku po matce, ale od tego czasu cisza. Przysięgał, że tu będzie. To niepokojące.

Jego mąż potarł go po plecach.

- Jestem pewien, że nic mu nie jest.

- Po prostu… nie chcę, żeby znowu zniknął. Kiedy pojawił się żywy, było to jak cud… nie chcę… po prostu nie chcę znowu przez to przechodzić.

Andromeda podeszła i powiedziała:

- Czy któryś z was widział moją córkę? Powinna pilnować Draco, a teraz jej nie widzę.

Syriusz przyjrzał się tłumowi. Nie mógł też zobaczyć Harry’ego.

- Pójdę ich poszukać. Zostańcie tu – powiedział Syriusz, odstawiając drinka.

Syriusz wyszedł do lasu, rozglądając się w poszukiwaniu dzieci. Nagle usłyszał pociąganie nosem. Przez chwilę poczuł iskrę rodzicielskiej wściekłości, obawiając się, że płaczącą osobą może być Harry. Ale nie. To było starsze dziecko i gdy zbliżył się do źródła dźwięku przy drzewie, zobaczył, że to Tonks.

Tonks uniosła wzrok na Syriusza, a jej twarz była smutna i zmartwiona.

- Co się stało? – zapytał, klękając obok niej.

Tonks potrząsnęła głową.

- W porządku. Nie musimy o tym rozmawiać. Ale twoja matka się o ciebie martwi.

Tonks skinęła głową i pozwoliła Syriuszowi pociągnąć się za rękę. Syriusz sięgnął do smokingu i podał jej chusteczkę.

- Dzięki – powiedziała, ocierając twarz.

- Żaden problem, kuzyneczko – powiedział Syriusz i zaczęli iść w stronę imprezy.

Gdy wrócili do grupy, Syriusz odkrył, że Harry i Draco wrócili do Remusa z Andromedą.

- Bawili się w lesie – powiedziała Andromeda z ironicznym uśmiechem.

- Bawili? – zapytał Syriusz, patrząc na chłopców z niedowierzaniem.

- Bawili – powtórzyła beznamiętnie jego kuzynka.

Syriusz wzruszył ramionami. Harry i Draco dogadywali się lepiej, niż sądził.

- Cóż, więc w porządku.

Remus uśmiechnął się, więc Syriusz pocałował go, ciesząc przyjemnym uczuciem, które zdawało się go przenikać, niemal magicznie. Syriusz zauważył, że Tonks zniknęła i była po drugiej strony imprezy, żeby porozmawiać z Charliem Weasleyem. Syriusz miał nadzieję, że jakiekolwiek problemy mieli, nie zniszczy to ich przyjaźni.

^^^

- Przepraszam – powiedział Charlie.

- W porządku. Nie powinnam była tego robić – odpowiedziała Tonks.

- Nie, w porządku. Wiele ludzi to robi. Po prostu nie jestem pewny, czy ja też. Może gdy będę starszy. Nie wiem. Możemy wciąż być przyjaciółmi? Proszę? – powiedział Charlie z uśmiechem.

Tonks uśmiechnęła się i skinęła głową, choć wiedziała, że jej uczucia tak po prostu nie odejdą.

- Super – powiedział Charlie i wrócili na imprezę.

^^^

- Jesteśmy gotowi do drogi? – powiedział Remus, stając obok ich auta, będącego naprzeciwko domu Weasleyów.

- Tak. Chyba tak.

Większość imprezowiczów już odjechała, nie licząc Weasleyów i przyjaciół Pandory, którzy pracowali nad sprzątaniem całego bałaganu. Andromeda, Harry, Draco i Tonks stali obok, czekając na ich odjazd. Andromeda miała przypilnować dzieci, gdy będą na podróży poślubnej w Wenecji. Syriusz stanął obok swojego męża i złapał go za rękę, ściskając ją.

- Zabierzcie mnie! Zabierzcie mnie! – krzyknął Harry do swoich ojców.

- Wybacz, Harry. Tym razem jedziemy tylko my. Obiecujemy, że któregoś dnia cię zabierzemy – powiedział Remus, podnosząc Harry’ego i mocno go przytulając, po czym podał go Syriuszowi.

- Spróbujcie wrócić w jednym kawałku – powiedziała Andromeda, podchodząc i przytulając obu, gdy Syriusz odłożył Harry’ego.

- Spróbujemy – powiedział Remus, chętny, żeby już jechać.

Po kilku długich dniach, Remus naprawdę chciał być sam na sam ze swoim mężem. Może o to właśnie chodziło w podróży poślubnej. Nie chodziło o pieprzenie się w eleganckich pokojach hotelowych czy udawanie się w ładne miejsca. Może była to tylko szansa na ucieczkę od chaosu związanego z ich własnym ślubem i spędzenie czasu na rozmowie.

- Dobrze – powiedział Syriusz z uśmiechem i wsiadł do auta.

Remus usiadł za kierownicą, a gdy to zrobił, szybko się pocałowali. Był to bardziej powolne i zmysłowe, niż pocałunki, na które pozwalali sobie na oczach rodziny i przyjaciół.

- To zabawne, prawda? Jakby znowu wszystko się zaczynało – powiedział Syriusz.

- Tak. To… trochę cudowne – powiedział Remus, po czym ponownie go pocałował.

 

Koniec

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, och i w końcu ślub Remusa i Syriusza pięknie, ale co z Regulusem chyba nic złego się nie stało... Harry i Draco dobrze się że sobą dogadują...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń