- Wiem, że to brzmi niewiarygodnie, Lily, ale naprawdę
jestem w ciąży z Syriuszem. To ma związek z moim… małym futrzanym problemem.
Lily wyglądała na dość zszokowaną tą informacją i myślała
o tym przez chwilę.
- Chcesz powiedzieć, że jesteś w ciąży, zanim ja nawet
pomyślałam o posiadaniu własnych dzieci? Cóż, to jest…
- Lily, ja wiem, że ciężko w to uwierzyć, ale nie
okłamuję cię.
- Wiesz, ja też byłem całkiem zaskoczony – dodał szybko
Syriusz.
- Zamkniecie się w końcu i, do cholery, pozwolicie mi
mówić? Chciałam tylko powiedzieć, że to jest NIESAMOWITE! – Zaczęła krzyczeć
histerycznie, wyrzucając ręce w powietrze, po czym przytuliła Remusa tak mocno,
że Syriusz przez moment myślał, że usłyszał, jak złamała mu jedno żebro. – NA
BRUDNE SPODNIE MERLINA! Trzeba zorganizować tak wiele rzeczy, zanim dziecko się
urodzi! Nawet nie wiem, od czego powinniśmy zacząć!
Lunatyk był całkiem zadowolony z jej reakcji. Uśmiechnął
się do Syriusza, który musiał opuścić ich, by iść na swój trening Aurora i rozmawiał
radośnie z Lily przez całą drogę powrotną ze szpitala do małego mieszkanka.
- Chcesz, żebym powiedziała o tym Jamesowi, czy sam
chcesz to zrobić? Bo muszę przyznać, że może być dla mnie trudne nie wygadanie
tego podczas wieczornej kolacji. A dodatkowo muszę poszukać kilka rzeczy, zanim
ponownie się zobaczymy.
- Cóż, myślę, że powinnaś poprosić go o przyjście do nas
w tym tygodniu. Dla mojego dobra, Lily, nie mów mu, zanim ja tego nie zrobię.
Założę się, że będzie wariować. To dość nietypowe… - uśmiechnął się. – Ale
kiedy o tym pomyślę, nie mogę sobie wyobrazić, że to prawda. Zawsze chciałem
mieć dzieci, być nauczycielem i w ogóle. Choć nigdy bym się nie spodziewał, że
to może się stać jednego dnia.
Lily uśmiechnęła się i uścisnęła jego dłoń. Oboje
wymienili uśmiechy i dalszą drogę kontynuowali w ciszy, planując przyszłość
pełną nieoczekiwanych niespodzianek i dzieci.
XX-Dwa dni później-XX
- Syriuszu, śpisz?
Był druga w nocy, a Remus nie potrafił spać. Nadal nie
powiedzieli Jamesowi o szczęśliwym szkrabie, a Lily powoli traciła nerwy.
Niemal wypaplała wiadomość sześć czy siedem razy w ciągu niecałych czterdziestu
ośmiu godzin i nie był całkiem pewny, jak długo dziewczyna będzie w stanie to
kontynuować.
Ale nie to nie pozwalało Remusowi zasnąć podczas tych
wczesnych rannych godzin.
To była sprawa najwyższej wagi.
Sprawa honoru.
- Co… źle się czujesz, Lun…?
Remus wspiął się na niego.
- Dzień dobry, Lunatyku. Domyślam się, że jednak nie
czujesz się źle. – Już był całkiem obudzony.
Brązowowłosy młody mężczyzna tylko na niego popatrzył.
- Jesteś głupkiem. I nie próbowałeś dobrać mi się do
spodni, od kiedy dowiedzieliśmy się o ciąży, co daje czterdzieści osiem godzin
bez seksu.
- Cóż, ja… - mocny pocałunek w usta urwał jego słowa.
- Po prostu się zamknij i mnie przeleć!
- Nie jestem pewny, czy o to chodziło lekarzowi, gdy
mówił o problemach hormonalnych… Ale podoba mi się to! Bardzo! – krzyknął
czarnowłosy młodzieniec, zanim radośnie zaczął rozwiązywać problem swojego
pięknego wilkołaka.
XX-Następnego ranka-XX
- HEJ CHŁOPAKI! TO-Łapa, proszę, błagam, załóż spodnie!
- Z tym może być problem, Rogaczu, ponieważ Luni nadal
śpi, a ja nie chcę mu przeszkadzać, bo jest zmęczony, chory i nie spał dużo
zeszłej nocy, przez hormony i trochę przez mały futrzany problem, ponieważ
pełnia jest za dwa dni. Powinieneś cieszyć się widokiem. Niewiele osób może
twierdzić, że widziało imponującą męską część ex-potomka Blacków.
- Tak, poza połową żeńską populacją Hogwartu, Lunatykiem,
Glizdogonem, Lily i mną. DLACZEGO ICH NIE PRZYWOŁASZ?
- W końcu jakiś dobry pomysł, Rogaś!
Lily obudziła Jamesa wcześniej niż zwykle – ponieważ był
to sobotni poranek, - żeby mógł polecieć bezpośrednio do mieszkania
szczeniaków, bo Lunatyk i Łapa mieli mu coś bardzo ważnego do powiedzenia – i
nie, to nie mogło czekać, bo ona nie może powiedzieć ani słowa i szaleje,
musząc to trzymać w sekrecie.
- Więc co się dzieje? Widzę, że Lunatyk nadal śpi, mimo
że jest 8:30, a TY, który jesteś w łóżku aż do południa, nie śpisz, co jest
bardzo dziwne. No dalej, gadaj… Jestem pewny, że Lily za niedługo do nas
dołączy, bo ma sporo rzeczy do pokazania Lunatykowi i mnóstwo dziewczęcych
spraw, które chce z nim przedyskutować. Więc, słucham.
Najpierw Łapa wciągnął na siebie spodnie, po czym
odwrócił do swojego kolegi huncwota, zapraszając go, by usiadł na kanapie, – co
jeleń uczynił.
- Cóż, to całkiem niezwykłe i nieoczekiwane, ale… dzięki
mnie, Lunatyk jest w ciąży. Dziecko ma prawie cztery miesiące. Lily o tym wie i
jest bardzo szczęśliwa. Jestem bardzo zakochany w naszym wilkołaczym
przyjacielu. W tym momencie jestem głodny. Muszę pożyczyć od ciebie trochę
pieniędzy, bo potrzebujemy eliksiru Tojadowego, by dziecko urodziło się
bezpiecznie. Powiedziałem trochę pieniędzy, ale to może być ostatecznie całkiem
sporo. Chcesz coś zjeść, bo ja naprawdę umieram już z głodu?
James zamrugał kilka razy i na chwilę zamarł, układając
wszystko w głowie.
- Wygląda na to, że biedny Lunatyk ma wielki problem.
- Czemu to mówisz?
- Będzie miał nie tylko do czynienia z tobą, ale też z
małym tobą, co dla kogoś byłoby bardzo wymagające. Całe szczęście, że Lunatyk
ma cierpliwość świętego… czekaj, ma cierpliwość Lunatyka. A odpowiadając na
twoje inne pytania, nie mam nic przeciwko pożyczeniu ci pieniędzy i jestem
bardzo głodny. Lily wywaliła mnie z łóżka i nie miałem czasu na jedzenie, zanim
rzuciła mi miotłę na głowę.
Łapa spojrzał na niego, uśmiechając się od ucha do ucha.
Nigdy nie sądził, że James przyjmie wieści w taki sposób.
- Och i ostatnia rzecz, kundlu, mam nadzieję, że będę
ojcem chrzestnym a Lily matką chrzestną, dla twojego własnego dobra i tego, co
pozostało z twojego rozsądku.
- Tym się nie martw, mój seksowny jeleniu, i tak byście
nimi zostali.
Hej,
OdpowiedzUsuńrewelacyjne, Lilka w ciągu tych paru godzin omało co nie wyglądała Jamesowi kilka razy tych informacji... och jego reakcja bardzo spokojna...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia