- Rogacz, nie mogę w to uwierzyć. Z pewnością masz coś z
głową. Nie zostawiłbyś brata, no wiesz, tego gościa, którego spotkałeś, gdy
byłeś tylko niewinnym pierwszakiem i który pomógł ci zyskać miłość i sympatię
twojej rudowłosej żony, byś mu przestał przeszkadzać w spokojnym odkrywaniu
anatomii pewnego nastoletniego wilkołaka w zaciszu dormitorium? Więc ten gość,
usycha i umiera dlatego, że nie chcesz mu pomóc w pozbyciu się jego strasznej
teściowej z piekła rodem.
- Łapciu, Lily mnie zabije, jeśli zrobię cokolwiek
przeciwko pani Lupin. Całkiem lubi tą kobietę, wiesz? Nie chcę, żeby odmówiła
mi seksu, a robi to całkiem nieźle; zawsze działa.
- Ja wcale nie mam lepiej przez tą kobietę! Zresztą
nieważne, Jamesie Potterze, nigdy więcej nie będę z tobą rozmawiał, ty fałszywy
bracie. Mimo tych wszystkich latach spędzonych na szlabanach, nawet ławki w
klasie McGonagall mają wyżłobienia od naszych tyłków! Powinienem zobaczyć się w
tej sprawie z Peterem.
- Jesteś królową dramatu; nie mogę uwierzyć, że w ogóle
jesteś facetem! Czy możesz teraz usiąść, głupku! Pomogę ci, ale musisz przysiąc
– na pewne okolice Lunatyka, - że nie powiesz Lily, że pomogłem ci w tej
sprawie.
Dwóch czarnowłosych młodzieńców usiadło w barze,
znajdującym się zaledwie dwie ulice od dworu Pottera. Syriusz był gorączkowo
podekscytowany i pukał lewą stopą w nogę stołu – barman wydawał się całkiem
poirytowany z tego powodu. Dwie kobiety – blondynka i brunetka, - wyraźnie
patrzyły na Syriusza, nieświadomego ich zainteresowania. James bawił się niechlujnymi
oczami i zdjął okulary. Drużyna Quidditcha, z którą trenował, wyrzuciła go tego
samego dnia, stwierdzając, że mężczyźni nie mogą mieć dzieci i obawiali się, że
zbyt zranił się w głowę, by kontynuować grę. Naprawdę go to nie obchodziło –
drużyna była na tyle zła, że na pewno długi czas niczego by nie wygrali. Byli
nawet gorsi niż armaty z Chudley.
Lily, po raz kolejny, była w mieszkaniu szczeniaków razem
z Romą i Remusem. Cała trójka prawdopodobnie rozmawiała o dziecku i o imieniu,
które powinno dostać. Lily wypożyczyła kilka książek z mugolskiej biblioteki – nie
zwróci ich przez długi czas.
- Nie ma problemu, mój drogi Rogasiu. Myślisz, że co
powinniśmy zrobić? Nie możemy zrobić nic zbyt okropnego, ona nadal jest moją
teściową, ale musi zrozumieć, że nie może mieszać w życiu Syriusza Blacka, a
zwłaszcza w moim życiu seksualnym.
- Dobra, chyba mam jakiś pomysł. Musimy zająć się tym
planem skrupulatnie; jeśli tego nie zrobimy, ona może się dowiedzieć, że ty to
wszystko zrobiłeś i oboje będziemy mieli taki sam poważny problem.
- No, technicznie, nie będziesz miał aż tak poważnego…
- Nie mów tego.
XX-Mieszkanie-XX
- Luni, kochanie, jesteś pewny,
że nic złego…
- Wszystko jest perfekcyjnie,
dlaczego pytasz?
- Cóż, oglądasz ten okropny
kanał o zwierzętach, jesz popieprzone ilości brokułów i co najgorsze; minęła
już prawie godzina od kiedy zacząłeś płakać i mamrotać dziwne rzeczy z powodu
małych koników morskich. Zwykle to ty jesteś tym, który jest spokojny i
obojętny w kryzysowej sytuacji.
Prawdą było, że Remus Lupin nie
wyglądał tak, jak normalnie. Uczony wilkołak zmienił się teraz w
przewrażliwionego wilczka. Dziecko miało już sześć i pół miesiąca i Remus miał
lekko widoczny brzuch. Był nadal bardzo mały – Remus nigdy w życiu nie był
gruby ze względu na swoją kondycję, - ale hormony rekompensowały tłuszcz. W
ostatnim czasie zaczął z mamą oglądać mugolską telewizję i uzależnił się od
kanału o zwierzętach. Jadł również ogromne ilości warzyw, co było dość
nietypowe dla groźnego, mięsożernego wilkołaka.
- Nie ma nic złego w jedzeniu
warzyw, Syriuszu. – Zauważyła spokojnie pani Lupin.
- Wszyscy wiedzą, że ciężarne
wilkołaki pragną warzyw, Łapciu – dodał Rogacz, odpychając kilka brokułów
Remusa. – Nie martw się, kumplu, ja też się boję o te małe koniki morskie.
- Och, zamknijcie się wszyscy! –
krzyknęła Lily, odpychając Blacka i samej siadając obok Remusa. – Mógłbyś dać
mi trochę swoich brokuł, Rem?
- Jesteś dla mnie taka dobra,
Lil! Tak bardzo cię kocham! – powiedział brokułowy kochanek, dając jej
niewielką ilość smacznych warzyw.
- Powinniśmy zostawić naszych
mężów i uciec razem.
Lunatyk zaczął płakać.
-Tak bardzo nie chcę cię
rozczarować, Lil, ale bardziej kocham mojego Łapę. Jestem taki zły…
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAH! – Daleki
krzyk doszedł do nich z kuchni. James i Syriusz spojrzeli na siebie.
- Co się stało, pani Lupin?
Syriusz próbował powstrzymać
uśmiech, biegnąc jej na ratunek.
- Spaliłam całą rękę! Uchwyt
kociołka złamał mi się w ręce i oblała mnie wrząca woda!
- Och! Zapomniałem ci
powiedzieć… Złamałem ją wczoraj. Przykleiłem ją z powrotem na miejsce. Chyba mi
nie wyszło. Uzdrowię cię w minutkę.
Szepnął pod nosem szybki czar i
zaczerwieniona skóra zmieniła się w zieloną.
- Ups! Chyba trochę wyszedłem z
wprawy! Prawda, James?
- Tak rzadko używa się teraz takich
czarów. Nie pamiętam, kiedy potrzebowaliśmy zaklęć uzdrawiających?
- A ty nie możesz tego naprawić,
mój drogi? – Błagała Jamesa, by cofnął zaklęcie - albo klątwę.
- Przepraszam, ale nie potrafię!
Niestety zawsze byłem najgorszy w zaklęciach. Choć mogę zieleń zmienić na
fiolet.
XxX
Tego samego wieczoru Lily
próbowała cofnąć zaklęcie, ale nie potrafiła. Dwaj Huncwoci obawiali się, że
dowie się, że to oni przeklęli panią Lupin, ale nigdy się nie dowiedziała.
Na kolację, podczas której
wszyscy zasiedli przy stole, pani Lupin robiła kwaśne miny. Wszystko wydawało
się smakować jak sól. Wzięła łyżkę zupy – smakowała słono. Spróbowała
pieczonych ziemniaków i befsztyku – słone. Do diabła! Nawet jej czekoladowe
ciasto smakowało solą.
W rezultacie nie zjadła wiele tego
wieczora.
- Wszystko w porządku, mamo? –
Hormony Remusa uspokoiły się nieco i wilkołak był znowu sobą.
- Tak, mój drogi, nie ma się
czym martwić. Nie jestem głodna.
James i Syriusz spojrzeli po
sobie. Lily była niemal pewna, że dostrzegła, jak do siebie mrugają, ale nie
potrafiła przysiąc.
- Chcesz, żebym jeszcze raz
spróbował cofnąć zaklęcie z twojej ręki?
Lunatyk był takim słodkim
człowiekiem, pomyślał Syriusz. Uścisnął jego dłoń pod stołek i skupił się na
rozmowie pomiędzy Lily a Jamesem.
- Nie trzeba, synku. Pójdę dziś
wcześniej spać. – Pocałowała syna i Lily
w policzki i poszła do łóżka.
- Wiecie co? Ja dzisiaj
pozmywam! – krzyknął szybko James, popychając Syriusza do kuchni ze stosem
naczyń w ramionach.
Lily spojrzała na swojego
wilkołaczego przyjaciela.
- Coś jest z nimi nie tak.
Myślę, że coś knują.
- Tak, ja też… DZIECKO SIĘ
WŁAŚNIE PORUSZYŁO! SYRIUSZ WEŹ TU Z POWROTEM SWÓJ TYŁEK! MERLINIE! ONO ŻYJE!
XxX
Następnego ranka, gdy Roma się
obudziła, poczuła się bardzo źle. Jedna z jej rąk nadal była zielona i okropnie
piekła, była głodna, a gdy coś zjadła, zawsze czuła sól, a co najgorsze, nie
spała dobrze, bo przez całą noc śniło jej się, że ucieka przed jeleniem i
kudłatym psem. Bolały ją plecy. Zdecydowała, że weźmie prysznic.
W końcu się zrelaksowała, bo
woda była gorąca i kojąca. Czuła, że mogłaby nawet śpiewać.
XxX
To była prawdopodobnie najgorsza
rzecz, jaką zrobił w życiu. Nie był nawet pewny, że będzie w stanie to zrobić.
Musiał, dla swojego własnego dobra. Kiedy wszedł do łazienki tylko w ręczniku,
zaczął się czuć nieswojo. Mógł mieć większą traumę niż kiedykolwiek – a to
wiele mówiło, ponieważ mieszkał z rodzicami w najgorszym możliwym domu.
Odsunął zasłony prysznica…
- Hej, Luni…
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
Roma wrzasnęła na całe gardło.
On też krzyknął – zobaczenie swojej nagiej teściowej było czymś okropnie
traumatycznym.
Zaciągnął kotary i wrócił do
salonu.
Kilka sekund później, Roma
opuściła łazienkę – ze łzami spływającymi jej po policzkach, - i wyszła z
mieszkania, wybiegając jak najszybciej potrafiła.
WYGRAŁ! ODESZŁA! Zatańczył
niewielki taniec radości – ubrany w sam ręcznik.
- SYRIUSZU BLACK! COŚ TY ZROBIŁ
MOJEJ MATCE?
Hej,
OdpowiedzUsuńo tak yo było niezłe, u Remusa chormony dają znać, a końcówka powalająca...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia