21
czerwca 2001r.
-
Zakochałem się – powiedział James.
James
oświadczył to w tak prosty sposób, jakby właśnie odkrył, że lubi makaron albo
koncerty fortepianowe.
-
Cóż, tak, to oczywiste – powiedział Syriusz, zapinając koszulę.
Syriusz
spędził ostatnią noc w domu rodziców Jamesa. Wkrótce on i James mieli
zamieszkać ze swoimi partnerami i znalezienie czasu tylko dla nich dwóch mogło
być trudne. Choć ten rok mieszkania z Jamesem był dobry. Z drugiej strony,
Syriusz miał już osiemnaście lat i dłużej nie musiał obawiać się rodziców. Nie
żeby im zależało. Z tego, co wiedział, nawet nie próbowali go znaleźć.
-
To oczywiste? Co masz na myśli?
Syriusz
popatrzył na Jamesa zdezorientowany. Z pewnością się zgrywał. Spotykał się z
Evans przez dwa lata. James spędził wiele czasu w ciągu ostatnich trzech lat,
bez końca paplając o idealnej Lily Evans.
-
James, chyba jesteś jedyną osobą we wszechświecie, która nie jest w tym
momencie świadoma, że jesteś zakochany.
-
Ale nie rozumiesz! To jest… to jest wszystkim, Syriuszu! Czuję się jakby
pochłonięty w stos oddania! – powiedział James, uderzając się w pierś.
-
Nieco melodramatycznie, Potter – wzdrygnął się Syriusz.
-
Ale tak się czuję!
-
Nie widzisz, żebym gadał w taki sposób o Remusie – stwierdził Syriusz, czując
się lepszym, gdy sznurował buty.
James
prychnął. Syriusz spojrzał na niego i przechylił głowę, oczekując wyjaśnienia.
-
Słyszałem od ciebie wiele gówna. I chyba przeczytałem całą tą poezję, którą
umieściłeś na swojej stronie.
-
Czytałeś moje wiersze!
-
Cóż, posłałeś mi email, żebym obczaił twoją stronę.
-
Nie myślałem, że naprawdę przeczytasz moją cholerną poezję! – powiedział
Syriusz, a jego twarz zaczerwieniła się z zażenowania.
-
Wybacz, kumplu. Po prostu… Obchodzą mnie rzeczy, które ty robisz. Byłem
zainteresowany. A poza tym, uważałem, że są urocze. O wiele lepsze niż te
śmieci, które napisałem Lily – stwierdził James, marszcząc brwi.
-
Napisałeś dla Lily wiersze?
James
skrzywił się i skinął głową.
-
Spodobały jej się?
-
Tak, powiedziała, że tak.
Syriusz
uśmiechnął się i podszedł do Jamesa, po czym przytulił go mocno.
-
Ja się tu wyśmiewam, a powinienem być szczęśliwy twoim szczęściem.
-
Jesteś takim chujem, Syriuszu. To jedna z tych rzeczy, które najbardziej w
tobie lubię – stwierdził James i oddał uścisk.
-
Dobra. Chodźmy do nowego mieszkania Remusa – powiedział Syriusz, puszczając
kumpla.
-
To też twoje nowe mieszkanie – stwierdził James, trącając Syriusza łokciem.
Syriusz
odsunął się i uśmiechnął. Podejrzewał, że James ma rację.
-
I hej… Wszystkiego najlepszego, kumplu – powiedział James i wyszli z
pomieszczenia.
Niedługo
potem dotarli do nowego mieszkania Remusa, które mieli razem dzielić. Rodzice
Jamesa byli właścicielami budynku, więc nie było ciężko znaleźć mu mieszkanie
za rozsądną cenę.
Lily
była już na miejscu, pomagając Remusowi w układaniu rzeczy. Gdy weszli,
krzyknęła:
-
Cześć, chłopaki! Wszystkiego najlepszego, Syriuszu – podbiegła do nich,
przytuliła Syriusza, po czym pochyliła się i pocałowała Jamesa.
Remus
uśmiechnął się do Syriusza, po czym przeszedł do kuchni, najwyraźniej żeby
zrobić herbatę.
Wkrótce
zgromadzili się wokół stołu na herbatę.
-
Gdzie jest Peter? – zastanawiał się Syriusz.
-
Pewnie pomaga mamie – stwierdził Remus.
James
prychnął.
-
Co?
-
Naprawdę w to nie wierzysz, prawda, kumplu?
-
Myślisz, że Pete kłamie, prawda? – zapytał Syriusz, pochylając się.
-
Nie ma znaczenia to, co myślę. Ale mam swoje podejrzenia. Znaczy, zawsze tyle
mówił o swojej mamie, prawda? Ale przez ostatnie kilka miesięcy widzieliśmy go
o połowę mniej niż kiedyś. Sądzę, że tylko jedna rzecz może aż tak zajmować
Pete’a – powiedział James, wsuwając okulary wyżej na nos z ironicznym
uśmiechem.
-
Och, myślisz, że znalazł jakiś ładny tyłeczek, wokół którego może gonić –
powiedział Syriusz.
-
Dokładnie. Pete znalazł sobie przyjaciółkę i chce zatrzymać ją dla siebie.
-
Naprawdę szkoda. Byłoby miło mieć tu jakąś dziewczynę – powiedziała Lily,
marszcząc brwi.
-
Kto miałby to być? Rozmawiałaś ostatnio z Dorcas Meadowes? – zapytał Remus
Lily, ale przerwało im nagłe pukanie do drzwi.
-
O wilku mowa – rzucił James i wstał, by otworzyć drzwi.
-
Cześć – powiedział Peter.
Syriusz
spojrzał na Petera. Był ubrany ładniej niż zwykle. I było coś w jego
spóźnieniu. Może James miał rację. Ale jeśli tak, dlaczego Peter bał się coś
powiedzieć?
-
Usiądź, Peter – mruknął Remus, wskazując na puste krzesło przy stole.
-
Och, dzięki. Wszystkiego najlepszego, Syriuszu – powiedział Peter, siadając.
-
Gdzie byłeś, kumplu? Tęskniliśmy – stwierdził James.
-
Och, znacie mamę. Właściwie to nie mogę zostać na długo. Z mamą jest
szczególnie niedobrze – powiedział Peter.
Syriusz
zmarszczył brwi. Kusiło go, żeby naciskać an Petera w tej sprawie, ale
zdecydował na razie odpuścić. Miał nadzieję, że w końcu Peter ujawni im tą
tajemniczą kobietę. Ostatecznie Peter został na jedynie godzinę, po czym
wyszedł.
Niedługo
potem reszta usiadła przy winie. Cóż, Lily paliła zioło. Remus włączył Pink
Floyd, żeby podkręcić nastrój… albo przynajmniej jego nastrój.
-
Dobry jest „Dark Side of the Moon”, ale jest przeceniany – powiedział Remus,
odpowiadając na pytanie Lily, który album jest najlepszy.
-
Jak możesz tak mówić – spytała Lily, wyglądając na niemal zbulwersowaną i
figlarnie uderzyła Remusa w ramię, po czym ponownie się zaciągnęła.
-
Źle mnie zrozumiałaś – powiedział Remus, wziął łyk Marlota i kontynuował: –
Uwielbiam Dark Side. Ale „Wish You Were Here” jest ich o wiele mocniejszą
pracą.
-
Ja lubię „The Wall” – powiedział James z nieśmiałym uśmiechem.
-
Oczywiście, że tak – mruknął Remus, machając lekceważąco ręką.
-
Jest coś nie tak z „The Wall”? – zapytał James.
-
Nie, oczywiście, że nie. Po prostu nie jest moim ulubieńcem.
-
Mi się jakby podoba „The Division Bell”. Znaczy, nie jest to „Dark Side”, ale
jest cholernie dobry – powiedziała Lily.
-
Nigdy go nie słyszałem – wyznał James.
Syriusz
poczuł się nieco zagubiony. Remus puszczał mu wiele Pink Floyda, ale nie
potrafił dopasować piosenek do konkretnych albumów. Jeśli miał być szczery to
sądził, że wszystkie brzmiały tak samo, choć nie w zły sposób.
-
Jest zdecydowanie niedoceniany – powiedział Remus.
-
Ja lubię ten ze świnią unoszącą się nad elektrownią Battersea! – wtrącił
Syriusz.
Szybko
pożałował, że cokolwiek powiedział i zdał sobie sprawę, że był nieco
podchmielony i może nawet trochę na haju.
-
„Animals”? Niezbyt przyjemnie mi się go słuchało. Znaczy, podoba mi się sam
pomysł, ale jest mniej dynamiczny niż inne albumy – powiedział Remus,
wzruszając ramionami.
Dyskusja
na temat Pink Floyd trwała dalej, więc Syriusz zdecydował się zrobić herbaty.
Wyglądało na to, że zdążyli skończyć wino, a Lily dokończyła skręta. Kiedy
wrócił z herbatą, grali w jakąś grę, ale Syriusz czuł się nieco zmęczony i nie
umiał się doczekać wypróbowania nowego łóżka Remusa.
-
James i Lily zostaną tu na noc, Syriuszu – poinformował Remus Syriusza, gdy
dokończyli herbatę.
-
W porządku.
-
Poza tym pójdę do sklepu. Zdałem sobie sprawę, że potrzebujemy kilku rzeczy.
-
Och, też pójdę – powiedziała Lily, zeskakując z krzesła.
Kilka
chwil później Syriusz został z Jamesem, który kończył swoją herbatę.
-
Uwielbiam to. Wszystko się zmienia, ale uwielbiam to, że wciąż mamy czas dla
siebie. Mam nadzieję, że to się nigdy nie zmieni, Syriuszu. Chcę, żebyśmy
wszyscy, nawet Pete, trzymali się razem bez względu na to, jak nasze życia się
potoczą albo jacy starzy będziemy.
Syriusz
uśmiechnął się i skinął głową.
-
Ja też, kumplu – powiedział Syriusz, po czym poklepał Jamesa po ramieniu.
Syriusz
pochylił się i powiedział cicho:
-
Posłuchaj, James, jakby miałem nadzieję, że dzisiaj spędzę z Remusem nieco
czasu sam na sam.
James
skinął głową z wyraźnym zrozumieniem.
-
Tak, czaję… Nie jestem pewien, czy Lily też będzie taka wyrozumiała.
Syriusz
jęknął.
-
Po prostu… ja i Remus… my nie… no wiesz, od dłuższego czasu. Nie było łatwo
znaleźć miejsce, gdy mieszkałem z twoimi rodzicami. Zawsze byli w domu –
powiedział Syriusz i wzdrygnął się.
-
No i co, kumplu? Dawaj i się nie krępuj. Myślisz, że ja nie baraszkowałbym z
Lily, tylko dlatego, że ty jesteś w domu? Wszyscy tu jesteśmy dorośli –
powiedział James i wzruszył ramionami.
Syriusz
nagle stracił możliwość utrzymania zamkniętych ust. Jakąkolwiek miał teraz
minę, spowodowała u Jamesa śmiech.
-
Naprawdę chcesz słyszeć, jak z Remusem bzykamy się? – zapytał Syriusz, czując
się oszołomiony.
-
Niezupełnie, ale nie mogę powiedzieć, że mnie to obchodzi. Ale jak
zaobserwowałeś, moi rodzice zawsze są w domu, a od kiedy w zeszłym roku zmarł
tata Lily, jej mama dużo jest w domu, więc nam też nie jest łatwo. Wolę
zaryzykować, że wy usłyszycie, jak się bzykamy, niż oni. Po prostu myślę, że
jako dorośli, wszyscy zgodzimy się zignorować to na jedną noc. Wtedy wszyscy
wygrają, kumplu – powiedział James i mrugnął do niego.
-
Wszyscy wygrywają? Czemu myślisz, że Lily to pochwali? Myślisz, że chce
słuchać, jak jej najlepszy kumpel się bzyka? – zapytał Syriusz i wyzywająco
założył ramiona na piersi.
-
To był jej pomysł.
-
Jej pomysł? – zapytał Syriusz, a jego głos wydobył się z niego głośniejszy niż
zamierzał.
-
Wyluzuj, kumplu! Tak, to był jej pomysł. Powiedziała, że wie, że Remusowi to
nie będzie przeszkadzało. Znaczy, po tym, co się stało między nimi stało,
podejrzewam, że nie będzie tak nieśmiały – powiedział James z wszystkowiedzącym
uśmiechem.
-
Co się między nimi działo? O czym ty, do diabła, mówisz?
-
Nie mówisz mi, że Remus nigdy ci nie powiedział? – zapytał James, wyglądając na
zdezorientowanego.
-
Co mi miał powiedzieć? – spytał Syriusz, czując poirytowanie.
-
Bzykali się.
Syriusz
roześmiał się.
-
Przestań. Nie ma szans, żeby Remus bzykał dziewczynę. Jest gejem, zaufaj mi.
-
Myślę, że Lily by mnie w tej spawie nie okłamała.
Syriusz
wiedział, że James ma rację. Lily wydawała się nigdy nie kłamać ani nawet
zatajać prawdę. Była całkowicie szczera. Syriusz poczuł smutek.
-
Wiedziałem, że z kimś wcześniej był, ale zawsze sądziłem, że to facet. To była
Lily. Nie mogę w to uwierzyć. Byłem tak głupi.
-
Czy to ma jakieś znaczenie? Chyba dziwnie się czułem, jak odkryłem, że moja
dziewczyna bzykała się z moim najlepszym kumplem, ale przebrnąłem przez to. I
Lily była też z Dorcas. Nie jest to teraz zagrożeniem dla naszej relacji.
-
To co innego.
-
Czemu?
-
To… po prostu – powiedział Syriusz, nie będąc w stanie znaleźć odpowiedzi.
Był
wściekły i nawet nie był pewien, dlaczego. Czy Remus w ogóle był gejem? Czy był
bi? Co jeśli nawet nie był bi? Co jeśli był hetero? Czy cała ich relacja jest
kłamstwem? Milion myśli przebiegało przez jego umysł, a większość
prawdopodobnie nie miała sensu. Drzwi wejściowe otworzyły się i do środka
weszli Remus z Lily z torbami, które położyli w kuchni.
Syriusz
nic nie powiedział, gdy odkładali rzeczy. Znalazł moment, by wyszeptać
Jamesowi, że on i Lily mogą robić, cokolwiek chcą. Już go to nie obchodziło.
Potrzebował tylko porozmawiać z Remusem.
Gdy
w końcu powiedzieli dobranoc do Jamesa i Lily, Remus i Syriusz poszli do łóżka.
Leżąc w łóżku i patrząc w sufit, Syriusz czuł się tak wściekły i
zdezorientowany. Próbował powstrzymać się przed zniszczeniem wszystkiego
dookoła.
-
Bzykałeś Lily? – zapytał Syriusz, odwracając twarz do Remusa i starając się
zachować spokojny ton.
-
Tak. Kilka lat temu. W moje szesnaste urodziny.
Powiedział
to tak swobodnie, jakby nie było to nic wielkiego.
-
Mówisz, że kilka miesięcy przed tym, jak się zeszliśmy?
-
Chyba tak. To nie było w planie. Po prostu się stało. Nigdy nie uważałem tego
za coś wielkiego.
-
Uważasz, że pieprzenie dziewczyny, która jest również naszą wspólną
przyjaciółką, nie jest czymś ważnym? Remus, jesteś gejem!
-
Tak, jestem. I seks z nią nic nie zmienił.
Syriusz
zrobił obrzydzoną minę.
-
Nie mogę sobie wyobrazić… tego. Nie sądzę, że mógłbym w ogóle zrobić się
twardy.
Remus
wzruszył ramionami.
-
To było przyjemne, ale nie takie, jak z tobą – powiedział Remus i odwrócił się
ku Syriuszowi. Remus położył dłoń na nagiej piersi Syriusza i potarł ją.
Syriusz go nie powstrzymał. – Z Lily było przyjemnie być dotykanym, ale nigdy
jej nie… pożądałem. Przy tobie – zaczął Remus, po czym przesunął dłonią po
tułowiu Syriusza, – Pragnę cię, całkowicie. Potrzebuję cię. Pragnę całego
doświadczenia.
Syriusz
próbował utrzymać swój gniew, ale sztywniejący w jego spodniach piżamy członek
bardzo to utrudniał. Uświadomił sobie, że ledwie słyszy dźwięki z salonu, gdzie
Lily i James byli już pewnie gdzieś w połowie i zdecydował, że naprawdę go to
nie obchodzi.
Dłoń
Remus przesunęła się wokół wybrzuszenia między nogami Syriusza. Remus posłał mu
figlarne spojrzenie. Syriusz spojrzał między nogi Remusa i zobaczył dużą,
znajomą wypukłość.
Syriusz
pochylił się i pocałował mocno Remusa. Jeśli Remus go chciał, odda mu się i upewni,
że jego chłopak nigdy tego nie zapomni.
Szybko
wsunął dłoń do piżamy Remusa i zaczął gładzić długi, gruby trzon. Remus odsunął
usta od Syriusza i sapnął w jego ucho.
Następnie
Syriusz zsunął się w dół ciała Remusa, prędko zsunął jego spodnie i majtki
jednym ruchem. Chwycił członek Remusa obiema dłońmi i powoli pogładził.
-
Syriusz. Och!
-
Każ mi wziąć go do ust. Powiedz mi, jak bardzo chcesz dojść w moich ustach.
Syriusz
lubił, gdy Remus był władczy i dominujący. Nie umiał się doczekać, aż teraz
bardziej to zbada, skoro mieli mieszkanie dla siebie.
-
Zrób to. Ssij mnie – warknął Remus, wyraźnie wiedząc, co podnieca Syriusza.
Syriusz
włożył główkę członka Remusa do ust i powoli zaczął ssać jak najgłębiej
potrafił bez krztuszenia się, podczas gdy jego dłonie dotykały podstawy.
Syriusz powoli przesunął usta w górę, by pieścić główkę, gdzie wysunął język,
by polizać czubek, po czym jednym ruchem possał główkę. Był w tym lepszy od ich
pierwszego razu. Nauczenie się, jak prawidłowo ssać dużego penisa Remusa nie
było łatwe.
Remus
jęknął głośno z przyjemnością, a jego ciało szarpnęło się. Syriusz powtórzył ruch,
za każdym razem nieco szybciej. Z drugiego pokoju zdecydowanie mógł usłyszeć
Lily i Jamesa. Pomyślał, że pewnie chcieli być usłyszani i cieszył się, że
Remus się bardzo nie powstrzymywał.
-
Kurwa, Syriuszu. To takie przyjemne.
Syriusz
rozpromienił się z dumą i nie przestawał ssać, marząc o smaku nasienia Remusa
na własnym języku. Pragnął, by Remus wypełnił jego usta i chciał przełknąć
każdą kroplę.
-
Kuźwa, Syriuszu. Jestem tak blisko – powiedział Remus, a Syriusz poczuł, jak
jego chłopak pociera jego głowę, lekko pociągając za włosy.
Syriusz
possał mocno i sekretnie żałował, że Remus naprawdę nie zmusza go do ssania
swojego członka.
-
Och, och, och, taaaaak – wyjęczał Remus i Syriusz poczuł gorące nasienie na
swoim języku.
Syriusz
uwielbiał to, jak Remus smakował i jęknął z radości, gdy sperma Remusa
wypełniła jego usta i spłynęła do gardła.
-
Och, Syriuszu, kocham cię. Jesteś niesamowity – jęknął Remus z przyjemnością.
Syriusz
nie przestawał ssać członka Remusa, aż ten nie stał się niemal w połowie miękki.
Kiedy w końcu skończył, odsunął usta i wyszczerzył się do Remusa, nie dbając
dłużej o to, co stało się między Remusem i Lily albo wciąż trwające, o wiele
głośniejsze odgłosy z drugiego pokoju bzykających się Jamesa i Lily.
-
Syriuszu, chcę, żebyś doszedł na mnie.
-
Co masz na myśli?
-
Wyciągnij swojego kutasa i masturbuj się, aż nie dojdziesz na mnie. Na mój
brzuch, jeśli chcesz – powiedział Remus, wskazując na swój tors.
Syriusz
nie marnował czasu, zsunął w dół spodnie piżamy i zaczął gwałtownie sobie
dogadzać, podczas gdy Remus patrzył na niego z radością, przygryzając wargi.
Jego jądra bolały i naprawdę chciał już dojść. Wiedząc, jak bardzo Remus chciał
obserwować jego orgazm tylko go bardziej nakręciło.
Nie
zajęło mu to długo. Syriusz poczuł uwalniane napięcie, gdy przyjemność
przebiegła przez niego, a z jego członka wystrzeliło gorące nasienie na dolną
część brzucha Remusa i jego członek, który już ponownie był twardy.
Ku
zaskoczeniu Syriusza, Remus chwycił swój członek i zaczął go pieścić dłonią
mając na niej nasienie Syriusza. Syriusz nigdy nie widział, by Remus poruszał
dłonią tak mocno i intensywnie, zwłaszcza, że już raz doszedł.
-
Ooooch, Kuźwa – powiedział Remus, a jego ciało szarpnęło się, gdy członek
zadrgał i wystrzelił więcej nasienia, które wymieszało się z spermą Syriusza.
-
Wow.
-
Tak. Wow – mruknął Remus, po czym roześmiał się i dodał: – Wszystkiego
Najlepszego.
-
Przepraszam, Remusie – powiedział Syriusz, wspiął się ku ustom Remusa i
pocałował go czule.
-
Wybaczam ci. Wybacz, że nigdy ci nie powiedziałem. Znaczy… nie była to twoja
sprawa, ale sądzę, że to by wszystko ułatwiło. Chyba obawiałem się twojej
reakcji.
-
Najwyraźniej nie bez powodu. Nie, nie była to moja sprawa, ale i tak dziękuję –
powiedział Syriusz i opadł obok Remusa na bok.
Syriusz
westchnął, czując wygodę. Jak mógł wątpić w Remusa, nawet na sekundę?
^^^
Remus
siedział na ławce i obserwował, jak Syriusz rzuca piłkę Harry’emu, który złapał
ją, ku zaskoczeniu Remusa. Peter siedział obok niego i uśmiechał się. Były
drugie urodziny Harry’ego i cała czwórka wyjechała do miasta. Mimo że byli tu
już cztery miesiące, nie mieli szansy odpowiednio oprowadzić Harry’ego.
Syriusz
bardzo nalegał, że zabierze Harry’ego na zewnątrz, żeby porzucać piłką, ale był
niezwykle wymijający na temat tego, dlaczego tego chciał. Podejrzewał, że nie
miało to znaczenia, ale Remus był ciekaw, nawet jeśli dlatego, że była to
dziwnie specyficzna prośba, której nigdy wcześniej nie wystosował.
Plan
był taki, że całą czwórką pójdą na rynek, gdzie mieli spotkać się z Arturem
Weasleyem, który po kościele zabierał Rona na urodziny Harry’ego. Ron był w
wieku Harry’ego i wydawali się dobrze dogadywać.
Po
zwiedzeniu rynku, szli do zamku Richmond, a potem pod Culloden Tower. Remus nie
był pewny, czy Harry doceni historyczność tych miejsc i wiedział, że będzie
miał mnóstwo czasu, by je zobaczyć, gdy będzie starszy, ale zabranie go na
wycieczkę po rodzinnym mieście jego matki wydawało się dobrym sposobem na
spędzenie urodzin.
-
Dzień dobry – rozległ się przyjemny kobiecy głos.
Remus
spojrzał w bok i zobaczył Pandorę Lovegood, mającą na sobie jasnozielony
szlafrok, trzymała gazetę i machała.
-
Witaj, Pandoro – odpowiedział Remus.
-
Wcześnie wychodzisz.
-
Są urodziny Harry’ego – powiedział Remus z uśmiechem.
-
Tak? Jak uroczo – stwierdziła Pandora i wróciła do swojego domu.
Przez
ostatnie miesiące Remus spędził sporo czasu na czytaniu książek Pandory o pogaństwie
i odkrył, że do tych wierzeń można porównać jego własne uczucia względem świata
i natury. Wciąż nie był pewny, w co wierzy, ale czuł, że jest w tym jakaś
prawda.
-
Pies! – krzyknął nagle Harry, zaskakując Remusa.
Ich
sąsiadka z końca ulicy miała na smyczy border collie i przechodziła obok ich
domu.
-
Dzień dobry, pani Longbottom – zawołał Peter.
Augusta
Longbottom ledwie odwróciła się i skinęła głową, nie zatrzymując się na
rozmowę. Augusta opiekowała się wnukiem w wieku Harry’ego i Remus miał nadzieję,
że będzie to kolejny potencjalny przyjaciel Harry’ego.
-
Piesek! – krzyknął ponownie Harry i podbiegł, by szarpnąć spodnie Remusa.
-
Remus, nie mówiłeś, że ona opiekuje się swoim wnukiem? – zapytał Syriusz.
-
Tak, Harry – powiedział Remus i poczochrał włosy chłopca, po czym spojrzał na
Syriusza i skinął głową. – Jej syn i jego żona mieli jakiś wypadek i musieli
być hospitalizowani. Brzmiało to okropnie.
Syriusz
skrzywił się.
-
Chcę psa! – krzyknął Harry, wyglądając na podenerwowanego.
-
Wygląda na to, że nasz maluch chce psa – powiedział Syriusz i wziął Harry’ego w
ramiona.
Remus
prychnął.
-
Mógłbym równie dobrze założyć ci obrożę.
Syriusz
posłał mu chytre spojrzenie i zachichotał. Minęło nieco czasu, od kiedy robili
w tego typu zabawy. Remus poczuł nostalgię, przypominając sobie ich pierwsze
eksperymenty.
-
Nie próbuj mnie zmuszać, żebym cię przytrzymał.
-
Nie bądź głupi, Syriuszu. To ja będę przytrzymywał ciebie – powiedział Remus,
po czym mrugnął, podszedł i pocałował czule Syriusza, ściskając Harry’ego
między nimi.
Remusowi
przyszło do głosy, że seksualne insynuacje w pobliżu Harry’ego były nieco
niewłaściwe, ale Harry wciąż wydawał się rozproszony border collie. Z drugiej
strony Peter wyglądał na zgorszonego i zakrywał uszy.
-
Powiedzcie, kiedy skończycie, chłopaki.
-
Skąd będziesz wiedział, skoro zakrywasz uszy, Pete? – zapytał Syriusz.
Peter
westchnął i odsunął ręce.
-
Prawda. To i tak nie zadziała – powiedział, po czym dodał: – Właściwie myślę,
że pójdę przodem na rynek. Mam pewną sprawę do załatwienia. Zobaczymy się za
niedługo.
Remus
pomachał Peterowi, odsunął się i spojrzał na Harry’ego.
-
Hymm. Mimo wszystko to jego urodziny.
-
Naprawdę myślisz o kupieniu psa? – zapytał Syriusz.
-
Tak! Chcę psa!
Zielone
oczy Harry’ego, tak podobne do oczu Lily, wpatrywały się w Remusa, błagając o
potwierdzenie.
-
Tak. Właśnie o tym myślę.
-
Dzisiaj?
Remus
westchnął, po czym potrząsnął głową.
-
Mamy już plany. Będę musiał dzisiaj sprawdzić w sieci i zobaczyć, co jest na
rynku poza Rezerwatem Border Collie.
-
Więc najwyższy czas iść na rynek? – zapytał Syriusz, odstawiając Harry’ego.
Remus
spojrzał na zegarek i skinął głową.
-
Trochę wcześnie, ale zawsze możemy po nim pospacerować. A Peter i tak już tam
jest. Zamknę drzwi – powiedział Remus i podszedł do drzwi, by je zakluczyć.
-
Mówiłeś poważnie o tej drugiej rzeczy? – zawołał Syriusz za nim.
-
Drugiej rzeczy? – zapytał Remus, grzebiąc w zamku.
-
O obroży – powiedział nieco ciszej.
-
Minęło nieco czasu. Może porozmawiamy o tym później – stwierdził Remus i
dołączył do Syriusza i Harry’ego na drodze.
Gdy
szli drogą, Remus trzymał dłoń Syriusza, a Harry biegł przed nimi. Remus czasem
widział, jak ludzie posyłają im zabawne spojrzenia. Zdecydowali się nimi nie
przejmować. Dzisiejszy dzień był dla jego chłopaka i ich syna, więc nic innego
nie miało znaczenia.
Remus
wzdrygnął się lekko. Właśnie pomyślał o Harrym jako o swoim synu. To było
śmieszne, prawda? Harry był synem Jamesa i Lily, prawda? Ale zostawili go pod
ich opieką. Mimo wszystko byli wujkiem Remusem i wujkiem Syriuszem. Ale pytanie
było, czy teraz byli jego rodzicami?
Kiedy
Remus spojrzał na chłopca, poczuł przytłaczające uczucie miłości i oddania.
Wiedział, że nie ma rzeczy, której nie zrobiłby dla chłopca. Ale jak wiele z
tego było miłości do Jamesa i Lily?
-
Coś cię gryzie, Remus? – zapytał Syriusz.
Remus
odchrząknął w odpowiedzi.
-
Nie wiem. Po prostu się zastanawiałem.
-
No? Wypluj to – powiedział Syriusz i lekko ścisnął dłoń Remusa.
Remus
westchnął.
-
Czy Harry jest naszym synem?
Syriusz
odwrócił się do niego i uśmiechnął się.
-
Jesteśmy jego rodzicami.
-
Nie kwestionuję tego. Ale czy jest… nasz?
-
Czy to ma znaczenie? Z pewnością go nie urodziłem, ani ty też nie.
-
Nie, nigdy cię nie zapłodniłem, pomimo najlepszych starań – powiedział Remus,
po czym roześmiał się i dodał: – Ale wciąż nie o to mi chodzi. Wiele ludzi
adoptuje dzieci od tych, którzy wciąż żyją i nazywają je swoimi dziećmi. Nikt
nie wątpi, że są ich. Dlaczego ja mam wątpliwości, że Harry jest naszym synem,
skoro jego rodzice są martwi i celowo wybrali nas, żebyśmy się nim zajęli?
Syriusz,
wyglądając nieco ponuro, powiedział:
-
Ponieważ są martwi i ponieważ znałeś ich i kochałeś.
Remus
natychmiastowo wiedział, że Syriusz ma rację.
-
I jeśli powiem, że jest naszym synem to wciąż przypomina…
-
Że oni nie wrócą – dokończył Syriusz.
-
Bo nie wrócą, prawda?
-
Nie muszą wracać, ponieważ nigdy nie odeszli – powiedział Syriusz, sięgnął
dłonią i położył ją nad sercem Remusa.
Remus
uśmiechnął się.
-
Oczywiście – powiedział, po czym ruszyli dalej na rynek.
Reszta
urodzin Harry’ego minęła dobrze. Próbowali wyjaśnić Harry’emu historię Zamku
Richmond oraz Culloden Tower, ale wyjaśnienia były tak słabo odebrane, jak się
obawiali.
Ale
Harry wydawał się cieszyć czasem spędzonym ze swoim nowym przyjacielem, Ronem.
Artur głównie rzucał niewygodne pytania o byciu gejem, ale nie przestawał też
rozprawiać o swojej pasji historycznych rekonstrukcji.
Remus
musiał przyznać, że któregoś dnia był nieco zainteresowany dołączeniem do
jednego z takich wydarzeń, ale nie ośmielił się o tym wspomnieć, żeby Artur się
zbytnio nie podekscytował. Artur wyraził żal, że nie dołączyli do niego i Molly
w kościele.
Remus
i Syriusz po wielu dyskusjach zgodzili się, że Harry powinien sam doświadczyć
religii, gdy będzie starszy. Nie mogli całkowicie powstrzymać go przed
kontaktem z religią, ale przynajmniej nie robili niczego celowo, by go
indoktrynować, pomimo rosnącego zainteresowania Remusa pogaństwem.
Czuli
się komfortowo wierząc, że Lily i James zaakceptowaliby albo chociaż zrozumieli
ich rozumowanie.
Tej
nocy Remus przeglądał reklamy psów w Internecie na swoim laptopie. Remus
pomyślał, że Harry mógł przestać się tym interesować, ale nadal cały dzień
chodził i krzyczał o każdym psie, którego widział.
-
Ten! – powiedział Syriusz, nagle wskazując na dużego, czarnego psa na ekranie.
-
Wygląda potwornie… ale też w pewien milusi sposób.
-
Dokładnie. Jest idealny!
-
Ten pies jest dla Harry’ego, prawda? – powiedział Remus, unosząc brew.
Syriusz
nigdy nie chciał swojego zwierzaka, od kiedy odszedł jego ukochany kot,
Perseusz.
-
Tak, oczywiście, że dla Harry’ego! – powiedział Syriusz, machając zbywająco
ręką.
Remus
obejrzał ogłoszenie. Był to nowofundland i pewnie nie będzie tani. Ale pomyślał,
że byłoby w porządku dodać kolejnego członka do ich rodziny. Zobowiązał się
zadzwonić w sprawie psa rano.
Na
razie zamknął laptop i odłożył go na bok, po czym ułożył się pod kołdrą i
zgasił światło. Po całym dniu chodzenia po mieście był doszczętnie znużony.
Mimo
to, miał problemy z zaśnięciem i zastanawiał się, czy odpowiednio uczcili
dzisiaj Harry’ego.
-
Śpisz? – zapytał cicho Remus Syriusza.
-
Tak – odpowiedział Syriusz, brzmiąc na zaskakująco obudzonego.
-
Zastanawiałem się tylko, czy to były dobre urodziny. Czy może powinniśmy zrobić
coś innego? Zorganizować mu przyjęcie. Założę się, że James i Lily zrobiliby mu
przyjęcie.
-
Może. Ale my nie jesteśmy nimi. Harry dobrze się bawił. I tak ma dwa lata. Ja
nie pamiętam moich drugich urodzin, a ty?
-
Ja tak. Pamiętam wszystkie moje urodziny.
-
Cóż, niektóre były całkiem interesujące, jeśli mam być szczery.
Remus
zachichotał. To było przezabawne i nieco tragicznie prawdziwe.
-
Kilka się wyróżniało. Ta cholerna kłótnia w twoje osiemnaste urodziny.
Syriusz
roześmiał się.
-
Ta kłótnia przebiegła całkiem nieźle, z tego, co pamiętam – powiedział Syriusz,
odwrócił się i przytulił Remusa od tyłu.
-
Chyba tak – powiedział Remus, ale potem przypomniał sobie, o co się kłócili i
poczuł ukłucie bólu, mimo że Syriusz pocałował go w kark.
-
Nie żartowałem z tą obrożą, Remusie.
-
Wiem, że nie. Ja również.
Syriusz
najwyraźniej próbował zainicjować seks, ale Remus nie czuł się w nastroju przez
napływające stare wspomnienia.
-
Nie teraz – powiedział Remus, więc Syriusz natychmiast zaprzestał działań.
-
W porządku. Wybacz – mruknął Syriusz, całując tył głowy Remusa, po czym
odwrócił się.
-
W porządku. Właśnie przypomniałem sobie o kilku rzeczach, o których od
dłuższego czasu nie myślałem.
Niektóre
urodziny naprawdę były dziwne.
^^^
-
Łapa – powiedział Syriusz, czując z siebie dumę.
-
Łapa – powtórzył Remus.
Obecnie
pies leżał na środku salonu, a Harry leżał obok niego. Niemal natychmiast
nawiązali więź.
-
Podoba ci się?
-
Tak. Niech będzie Łapa – odpowiedział Remus.
-
Doskonale.
Pies
kosztował sporo pieniędzy i gdy Remus je wypłacał, Syriusz poczuł niemal
fizyczny ból. Ale zgodzili się, że na dłuższą metę będzie tego wart.
-
Mam nadzieję, że Xeno go nie zobaczy i nie spanikuje.
-
Sądzę, że boi się tylko dużych kotów – powiedział Remus.
-
Ach.
Remus
podszedł do psa i Harry’ego, i usiadł. Syriusz usiadł na kanapie obok nich.
Remus
pogładził psa po grzbiecie i powiedział:
-
Wiesz, coś w tym psie przypomina mi ciebie. Ciężko to wyjaśnić. I nie chodzi
tylko o to, że uważam, że obu wam pasuje obroża.
-
Oboje jesteśmy idealni do przytulania – powiedział Syriusz z szerokim
uśmiechem.
-
Możliwe. Szczerze powiedziawszy, zawsze byłem zaskoczony, że lubisz tak bardzo
koty. Wydajesz się bardziej osobą lubiącą psy.
-
Lubię koty. Ale uważam, że bardziej utożsamiam się z psami.
-
W której części? Rozdzieraniu gazet? Szczekaniu na dziwnych przechodniów?
-
Bardzo śmieszne.
-
Przypuszczam, że potrafisz być lojalny i posłuszny… cóż, bardziej lojalny niż
posłuszny, jeśli mam być szczery – powiedział Remus, po czym mrugnął do
Syriusza.
-
Prawda – rzucił Syriusz, po czym dodał: – Przynajmniej nie chodzę wszędzie
ruchając nogi innych.
-
Cholera jasna – zawołał Peter z kuchni.
-
Och, przestań, kumplu. Przecież widziałeś już jak się całujemy i wygłupiamy –
stwierdził Syriusz.
-
Wybacz, Pete. Znowu zapomniałem, że tu jesteś.
Peter
podszedł i pochylił się nad kanapą.
-
Ostatnio często się zdarza, prawda? Tak łatwo o mnie zapomnieć?
-
Oczywiście, że nie.
-
Usiądź, Pete. Poznaj Łapę.
-
Łapa? – powiedział Peter, podszedł i usiadł obok Syriusza.
-
Podoba ci się?
-
Pewnie – powiedział Peter z uśmiechem.
W
pewien sposób to, że Remus, Harry, Peter i Łapa zebrali się razem sprawiło, że
Syriusz poczuł coś wyjątkowego. To był ich dom i ich rodzina. Pewnie, Peter był
ich przyjacielem, ale również jego rodziną tak samo jak Harry albo James i
Lily.
Syriusz
nie lubił rodziny, w której się urodził. Podobał mu się pomysł wybrania
rodziny, a to, że zebrali się oni wokół niego sprawiło, że nie mógł być
szczęśliwszy.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, wspaniałe urodziny Harrego... och Peter taki niewinny... i Łapa...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Monika