Autor: pommedeplume
Oryginał: Many Meetings at a Funeral
Zgoda: jest
Rating: +13
Pairing: Wolfstar
Ilość części: 1
Opis: Kiedy matka Syriusza Blacka w końcu
umiera, chłopak niechętnie idzie na jej pogrzeb w Londynie. Syriusz zmaga się z
poczuciem winy z powodu ulgi po jej śmierci i wielu postaci, które spotykają
się po raz pierwszy, w tym trzyletni Harry Potter i Draco Malfoy.
18 lutego 2007r.
Syriusz Black nie był pewny, jak się czuć,
gdy otrzymał telefon od swojego brata, że zeszłej nocy zmarła ich matka. Nie
było tak, jak wtedy, gdy zmarli James i Lily. To było straszne. Czuł się, jakby
część jego zmarła razem z nimi. Ale to… to było inne.
Nigdy nie miał najlepszych relacji z
Walburgą Black, a właściwie była ona okropna. Chyba toksyczna byłoby
najbardziej pasującym słowem. Kiedy zdał sobie sprawę, że pierwszą rzeczą,
którą poczuł, była ulga, natychmiast poczuł się winny.
- Czy to czyni mnie okropnym? Czy jestem
złym człowiekiem, Remus? – zapytał Syriusz swojego chłopaka, który ubierał ich
adopcyjnego syna, Harry’ego, gotując się do zawiezienia wszystkich na pogrzeb.
- Oczywiście, że nie. Jesteś tylko
człowiekiem, Syriuszu. Nie możesz nic poradzić na to, co czujesz.
Cóż, oczywiście Remus nie powie mu, że jest
okropną osobą. Kochał Syriusza. Nie widział tego obiektywnie.
- Czuję się winny – odpowiedział Syriusz.
Remus zmarszczył brwi i wzruszył ramionami.
- Idź pożegnać się z Łapą, Harry –
powiedział Remus, klepiąc Harry’ego po ramieniu.
Trzylatek wybiegł do swojego pokoju, śmiejąc
się. Chwilę później rozległo się szczekanie psa i radosny śmiech dziecka.
Remus podszedł do Syriusza i dał mu
krótkiego, czułego całusa w usta.
- Ta kobieta sprawiała, że przez większość
swojego życia byłeś nieszczęśliwy. Nie pozwól jej dręczyć cię również po jej
śmierci.
Syriusz westchnął i skinął głową. Wiedział,
że Remus ma rację, ale nie był pewny, czy to mu naprawdę pomoże pozbyć się tego
uczucia. Prawdziwym testem będzie pogrzeb. Czy będzie w stanie spojrzeć swoim
krewnym w twarz i jednocześnie ukryć poczucie winy?
- Nie, Łapo. Ty nie idziesz – powiedział
Remus do dużego, czarnego psa, gdy dotarli do drzwi wejściowych.
Harry ponownie uścisnął psa za szyję, po
czym Remus go podniósł. Łapa zaskomlał i położył się przy drzwiach, gdzie
pewnie wciąż będzie, gdy wrócą, chyba że Peter wróci do domu i zapewni mu
bardzo potrzebną rozrywkę.
Pogrzeb odbywał się w Londynie. Jego matka i
ojciec kupili miejsca na cmentarzu lata temu w towarzystwie innych członków
rodziny Black. Minęło sporo czasu, od kiedy Syriusz był w Londynie. James
zabrał ich tam kilka razy w celu ich nastoletnich szaleństw. Remus od wieków
mówił o odwiedzeniu tam jego siostry, ale nigdy nic z tego nie wyszło.
Syriusz nie był nawet pewny, dlaczego
zgodził się iść na ten przeklęty pogrzeb. Może to ta przerażająca bestia, którą
nazywali poczuciem, że pewien etap w życiu człowieka się zakończył. Jeśli
zobaczy, jak opuszczają ją w ziemię, poczuje, że zniknęła; będzie wiedział, że
jest wolny.
Pogrzeb był bardziej nieprzyjemny, niż
Syriusz się spodziewał. Jego kuzynka, Bellatrix, nie przestawała z niego
szydzić, a większość jego krewnych nawet nie chciała się przyznać, że istniał,
choć byli bardziej niż szczęśliwi, mogąc podejść do Regulusa.
Tylko jedna krewna podeszłą do Syriusza po
zakończeniu pogrzebu – ta, która martwił się, że nigdy nie zaakceptuje go,
jeśli się dowie, że jest gejem. Jego kuzynka, Andromeda, podeszła do niego z
wysoką i szczupłą dziewczynką z krótkimi brązowymi włosami i Syriusz uświadomił
sobie, że musiała to być jej córka, Nimfadora.
- Syriusz. Dobrze cię widzieć – powiedziała
Andromeda, ze współczuciem dotykając ręki jej kuzyna.
Według większości standardów, Andromeda była
atrakcyjną kobietą. Dobry wygląd był domeną rodziny Black. Ale było w niej
ciepło, którego nie miał nikt inny w rodzinie. Pomimo wyraźnego podobieństwa do
jej sióstr, Narcyzy i Bellatrix, jej zachowanie było zupełnie inne.
- Ciebie również. A ty musisz być Nimfadora
– powiedział Syriusz, uśmiechając się do dziewczyny.
- Nie nazywaj mnie tak – powiedziała,
krzywiąc się.
- Inne dzieci w szkole nie są zbyt miłe.
Zaczęliśmy nazywać ją Dora, choć wygląda na to, że woli, jak ludzie po prostu
mówią do niej Tonks – powiedziała Andromeda, brzmiąc niemal tak, jakby
przepraszała.
- Miło cię poznać, Tonks – wtrącił Remus.
Dziewczyna uśmiechnęła się do Remusa i
rzuciła:
- Cześć.
- Cześć – powiedział do niej Harry.
Chłopiec powoli podkradł się do niej,
uśmiechając się ze swoją zwykłą ciekawością.
- To jest Harry – powiedział Syriusz do
dziewczyny.
- Cześć, Harry – przywitała się z
trzylatkiem.
- Harry jest moim adopcyjnym synem… znaczy
naszym adopcyjnym synem… umm… Och, Andromeda to jest… - zaczął Syriusz,
wskazując na Remusa, nagle nie będąc pewnym, jak dokończyć to zdanie.
- Twój narzeczony, jak sądzę – powiedziała
Andromeda, wskazując na pogański pierścień na palcu Remusa.
- Tak. Dokładnie – przyznał Syriusz.
- Jak cudownie! Kiedy będzie wesele?
Chciałabym w nim uczestniczyć – powiedziała Andromeda.
Syriusz uśmiechnął się szeroko.
- Właściwie wciąż jeszcze to odkładamy.
Chcemy, żeby był wyjątkowy. Obecnie ustaliliśmy to na przyszłoroczne Halloween.
Z pewnością jesteś mile widziana z mężem i córką. Będzie to pogański ślub.
- Brzmi cudownie. Och, przykro mi, że Ted
nie mógł tu dzisiaj być. Wiesz, jak rodzina go traktuje – powiedziała
Andromeda, a jej ciemnoczerwone usta zmarszczyły się.
Syriusz skinął głową. Kiedy Andromeda
poślubiła Teda Tonksa, którego uważano za o wiele poniżej jej standardów, wielu
chciało ją wydziedziczyć. Nie mógł sobie wyobrazić, by miał większe szanse na
to, by zaakceptowali Remusa.
- Cóż, obawiam się, że musimy iść. Cudownie
było cię znowu zobaczyć, Syriuszu – powiedziała Andromeda i przytuliła go.
- Ciebie również było miło poznać –
powiedział Remus, a Andromeda klasnęła w dłonie i rzuciła:
- Przyjemność po mojej stronie.
Gdy tylko Andromeda odeszła, niemal na
zawołanie pojawiła się kolejna postać: siostra Andromedy, Bellatrix.
- Cześć, Syriuszu – powiedziała Bellatrix z
ironicznym uśmiechem.
- Witaj, Bella.
- To jest twój… chłopak? – zapytała
Bellatrix, posyłając Remusowi paskudne spojrzenie.
- Tak – odparł Syriusz, marząc, by
zwyczajnie sobie poszła.
- Słyszałam o twoich przyjaciołach – rzuciła
Bellatrix, a jej cienkie usta wykrzywiły się niemal w szerokim uśmiechu.
Syriusz nie odpowiedział. Zamiast tego
rozejrzał się, zastanawiając się, dokąd udał się jego brat. Kiedy się odwrócił,
przybyły kolejne trzy postacie: jego kuzynka, Narcyza, jej mąż Lucjusz Malfoy i
ich młody syn.
- Narcyza.
Narcyza skrzywiła się początkowo, ale potem
uśmiechnęła się uprzejmie.
- Syriuszu.
- To jest jego chłopak – powiedziała
Bellatrix, wskazując na Remusa.
Lucjusz wyglądał na zakłopotanego i złapał
syna za ramię, jakby chciał go chronić.
- Jak pięknie – powiedziała Narcyza w
sposób, który nie brzmiał ani trochę szczerze.
- Cześć – powiedział Harry do potomka
Lucjusza i Narcyzy.
Blondyn nie odpowiedział. Wydawał się być w
wieku Harry’ego, ale już miał wysokie mniemanie o sobie i dezaprobatę względem
innych.
-
Bądź uprzejmy, Draco. Przywitaj się – powiedziała Narcyza do syna.
- Cześć – rzucił mały, skrzywiony chłopiec.
Harry uśmiechnął się do chłopaka, pewnie
nieświadom tego, jak nieprzyjemny on był albo zwyczajnie go to nie obchodziło.
- Cóż, było… miło was widzieć – powiedziała
Narcyza i odeszła wraz ze swoją rodziną.
Bellatrix pozostała na chwilę, po czym
prychnęła i również odeszła. Syriusz w końcu zlokalizował Regulusa, idącego od
tyłu cmentarza, wyglądającego na wyczerpanego.
- Syriusz – powiedział Reg, podszedł i
przytulił brata.
- Och. Cześć, Reg – rzucił Syriusz,
nieprzyzwyczajony do takiego okazywania uczuć z bratem.
- Cieszę się, że przyszedłeś. Posłuchaj,
wcześniej mówiłem serio… o rozdzieleniu tego, co matka mi zostawi. Oczywiście
może to zająć nieco czasu. Wszystkie jej aktywa muszą zostać sprzedane i nie
zostawiła mi wszystkiego. Ale cokolwiek mi zostawiła… połowa jest twoja.
Regulus wyglądał lepiej niż ostatnie kilka
razy temu, gdy Syriusz go widział, ale wciąż miał to spojrzenie, które mówiło,
że w każdej chwili może wpaść z krawędzi w ciemność, w którą wpadł wcześniej.
- Cześć, Harry – powiedział Regulus.
- To twój wujek Regulus, Harry –
poinformował Syriusz swojego syna.
- Cześć – przywitał się Harry.
- Jego oczy są naprawdę czymś – stwierdził
Regulus.
- Odziedziczył je po swojej matce. W
przeciwnym razie wyglądałby bardzo podobnie do swojego ojca.
Regulus uśmiechnął się.
- Powinieneś czasem nas odwiedzić, Regulusie
– powiedział Remus.
- Z chęcią. Muszę tylko załatwić wszystko
związane z majątkiem matki. Cóż, lepiej pozwolę już wam iść. Z powrotem do
North Yorkshire jest długa jazda.
- Dobrze cię widzieć – powiedział Syriusz.
- Dzięki.
Podróż powrotna na północ była cicha,
przynajmniej dopóki Syriusz pozostawał obudzony. Syriusz był wdzięczny, że
wrócili do domu, przebrali się w piżamę, by poprzytulać się z Remusem i Harrym
na kanapie z Łapą śpiącym u ich stóp.
Siedzieli i oglądali telewizję, podczas gdy
Harry spał między nimi, podczas gdy Syriusz zastanawiał się nad dziwnym
uczuciem, którego doświadczył po pogrzebie. Poczuł spokój i wielkie szczęście,
że ponownie połączył się ze swoją ulubioną kuzynką. Ale również otrzymał
przypomnienie, że pewnie nigdy nie będzie czuł się komfortowo przy swojej
biologicznej rodzinie. Zamiast tego musiał się zadowolić rodziną, którą miał w
Richmond: swoim narzeczonym i ich synem. Wszystko inne było tylko bonusem.
Syriusz westchnął ze spokojem i już w ogóle
nie czuł się winny.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńcudnie, w końcu i ten rozdział w życiu zamknie Syriusz może w koncu to będzie miał spokój...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Monika