Odległe odgłosy powoli wyrwały Harry’ego ze snu. Był
obolały i bolała go głowa. Gdy zaczęły wracać jego zmysły, Harry zdał sobie
sprawę, że leży ściśle otulony w łóżku z czymś na klatce piersiowej. Jęknął,
podnosząc rękę, by nią poruszyć i poczuł znajome futro przebiegające między
jego palcami, futro Midnighta. Kładąc rękę na szyi psa, Harry zrelaksował się i
z powrotem zaczął odpływać. Midnight był bezpieczny i tylko to miało znaczenie.
Zaraz za dźwiękiem otwieranych drzwi, pokój wypełniła fala
paplaniny. Zbyt wiele głosów, by zrozumieć, co mogły mówić. Drzwi szybko
ponownie zamknęły się, ku uldze Harry’ego tłumiąc głosy tak, że z powrotem
stały się odległymi szeptami. Nie chciał nikogo widzieć. Chciał po prostu spać.
- Widzę, że Syriusz znalazł sobie wygodne miejsce –
powiedział uprzejmym głosem profesor Dumbledore. – Po tych wszystkich latach
zyskali trochę spokoju. Chciałbym, żeby to trwało.
Harry poczuł na czole delikatny dotyk dłoni.
- Cóż, Syriusz pierwszy chce porozmawiać z Harrym – powiedział
cichy głos profesora Lupina. – Myślę, że się boi dawać Harry’emu nadzieję. Jak
wiele mamy czasu zanim Ministerstwo zabierze go do więzienia?
Profesor Dumbledore westchnął.
- Trudno powiedzieć – odpowiedział zgodnie z prawdą. –
Pogróżka Harry’ego da nam kilka dni na zorganizowanie procesu i obrony dla
Syriusza. – Nastąpił moment ciszy. – To był niezwykły Patronus, jeśli miałbym
powiedzieć. Czy zdarzyło ci się zauważyć trzecią formę, która przypominała
wyglądem zwierzątko?
- Nie potrafię wyjaśnić tego, co widziałem – przyznał
profesor Lupin. – Jak mam zacząć tłumaczyć to Harry’emu? Nikt nie ma dwóch form, nie mówiąc o trzech. Co to dla niego
znaczy? Proszę, Dumbledore, bądź szczery. Muszę wiedzieć, co powiedzieć mojemu
szczeniakowi, kiedy będzie miał pytania. Muszę wiedzieć, co mu powiedzieć,
kiedy będzie chciał wiedzieć, jak taki bałagan z Ministerstwem mógł się
wydarzyć.
Harry jęknął, gdy poruszył się, sprawdzając, jak bardzo
obolałe były jego mięśnie. Odetchnął gwałtownie, gdy odwrócił głowę, sprawiając,
że ból pomknął wzdłuż jego kręgosłupa. Do tej pory boląca szyja była wszystkim,
co dostrzegł. Jego ruchy zaalarmowały Midnighta, który szybko obudził się i
zeskoczył z łóżka, przemieniając się z dźwiękiem pop. Harry jęknął ponownie na odejście Midnighta z łóżka,
otwierając częściowo oczy i dostrzegając trzy zamazane postacie.
Profesor Lupin delikatnie wsunął okulary na nos
Harry’ego, pozwalając mu zobaczyć ich wyraźnie.
- Jak się czujesz, szczeniaku? – zapytał. – Zaczęliśmy
się martwić. Minęły dwa dni od kiedy przeciwstawiłeś się Knotowi.
Chwilę zajęło Harry’emu zrozumienie, co zostało
powiedziane. Spał dwa dni? Jak? Zdawało mu się, jakby to się zdarzyło moment
temu.
- Przepraszam – powiedział Harry słabo. Zrozumiał, że
musi wyjaśnić, co zrobił, ale myślał, że ma na tyle siły, by to zrobić. – N-nie
wiedziałem, co jeszcze zrobić. N-nie mogłem im pozwolić
- Hej, zwolnij, Rogasiątko – powiedział Black, siadając
na brzegu łóżka i kładąc dłoń na ramieniu Harry’ego. Wyglądał trochę zdrowiej i
szczęśliwiej niż wtedy, gdy Harry widział go ostatni raz, ale w jego oczach był
ból, który wyglądał jakby nigdy nie miał odejść.
- Nie zamierzamy na ciebie krzyczeć. Uratowałeś mi życie
i za to będę wdzięczny do końca życia… nie ważne, co się stanie.
Harry spojrzał na Blacka zdezorientowany.
- Co? – zapytał. – O co chodzi?
Black spojrzała profesora Lupina zanim z powrotem skupił
się na Harrym.
- Nic, czym warto się martwić, dzieciaku – powiedział z
miękkim uśmiechem. – Zrobiłeś już więcej od twojej niezłej akcji. Teraz nasza
kolej naprawić pewne rzeczy. – Black uśmiechnął się, przeczesując ręką
zmierzwione włosy Harry’ego. – Jestem taki z ciebie dumny, Harry. Wiem, że twoi
rodzice też by byli.
Harry nie wiedział, dlaczego, ale miał wrażenie, że
Syriusz Black coś ukrywa. To wyglądało tak, jakby się żegnał, ale dlaczego?
Teraz dostanie proces i zostanie uniewinniony. To nie miało sensu. Patrząc na
profesorów Dumbledore’a i Lupina, Harry dostrzegł, że oboje mają pełne rezerwy
wyrazy twarzy. Czego mu nie mówili? Pogorszył sprawę? Czy Black był teraz w
jeszcze większych tarapatach? Albo profesor Dumbledore i profesor Lupin?
- O co chodzi? – powtórzył Harry, spoglądając z powrotem
na Blacka. – Czemu się ze mną żegnasz?
Black spojrzał na niego zaskoczony.
- Żegnam? – zapytał, dotykając policzka Harry’ego. –
Nigdzie się nie wybieram. Muszę tu siedzieć pomimo procesu, ale najważniejsze
jest to, że ty znasz i wierzysz w prawdę. To więcej niż kiedykolwiek marzyłem. Mam
teraz coś, na co czekam z niecierpliwością, aż ten cały bałagan się skończy. –
Black spojrzał na Lupina i uśmiechnął się chytrze. – To znaczy, jeśli
oczywiście twój opiekun na to
pozwoli.
Profesor Lupin uśmiechnął się do niego szeroko.
- Zobaczymy, Łapo – powiedział. – Wiesz, że muszę robić
wszystko, co w najlepszym interesie Harry’ego.
Black zrobił udawaną zbolałą minę w kierunku nauczyciela
Obrony.
- Najlepszym interesie? – zapytał żartobliwie. –
Odmawianie mu kontaktu z ojcem chrzestnym jest w jego najlepszym interesie?
Ranisz mnie, Lunatyku. Głęboko mnie ranisz.
Harry tylko słuchał z zamkniętymi oczami. To miła odmiana
usłyszeć tak zrelaksowanego i naprawdę żartującego profesora Lupina. To było
co, co Harry zawsze chciał dla Lupina. To sprawiło, że było warto, widząc
takich Blacka i Lupina jak byli przed śmiercią jego rodziców. Harry mógł mieć
tylko nadzieję, że tak pozostanie.
Minęły kolejne dwa dni zanim Harry’emu pozwolono opuścić
jego świątynię i tego samego dnia w „Proroku Codziennym” zawiadomiono o
„złapaniu” Blacka i dacie procesu. Cały artykuł pisał niejasno o schwytaniu
Blacka, jego bieżącej lokalizacji i przyczynie, dlaczego został wszczęty
proces, kiedy miał otrzymać Pocałunek. Proces został zaplanowany na początek
kolejnego tygodnia i miał się odbyć w sali zamkniętej dla prasy. Niestety Knot
również nalegał na brak obserwatorów, co oznaczało, że Harry i profesor Lupin nie
mogli uczestniczyć.
Profesor Lupin nie był z tego powodu zadowolony. Chciał
tam być, by wspierać przyjaciela tak, jak powinien lata temu. Profesor
Dumbledore zauważył, że ani Harry ani profesor Lupin nie będą w stanie
uczestniczyć, ponieważ proces był podczas końcowych egzaminów, ale to nie miało
dla nich znaczenia. Byli bardziej niż chętni do ominięcia ich, by wspierać
trzeciego członka ich rodziny.
Podczas powrotu do zdrowia Harry’ego w gościnnych
kwaterach profesora Lupina, Syriusz Black nigdy nie opuszczał boku Harry’ego.
Rozmawiali o wszystkim, co im przyszło do głowy, a w większości o tych
księżycowych nocach, gdy Huncwoci przemierzali lasy i tereny w swoich
animagicznych postaciach. Profesor Lupin niewiele dopowiadał, ponieważ trudno
było mu sobie przypomnieć, co naprawdę się działo podczas tych nocy, kiedy wilk
przejmował kontrolę nad jego umysłem, jak i ciałem. Black również wyjaśnił
Harry’emu temat przemian profesora Lupina, sprawiając, że Harry zdał sobie
sprawę, że to nie były spacery po parku. Dla świadka były bardzo bolesne i
męczące.
Profesor Lupin nie był zadowolony z tej rozmowy. Najwyraźniej
chciał zachować swój ból dla siebie.
Cała atmosfera w Hogwarcie zmieniła się dramatycznie od
„złapania” Blacka. Wszyscy zdawali się bardziej zrelaksowani, ponieważ każdy
założył, że Black jest daleko od Hogwartu. Dwudziesto-cztero godzinny patrol
wokół Harry’ego skończył się, dając Harry’emu trochę sposobności do
odetchnięcia i szansę na wymknięcie się do opiekuna i chrzestnego. Ronowi i
Hermionie powiedziano wszystko, ale byli jedynymi uczniami, którzy wiedzieli,
że Black nadal jest w Hogwarcie. Nawet spotkali się z Blackiem i Lupinem, chcąc
wiedzieć więcej o dwóch najważniejszych osobach w życiu Harry’ego.
Przez to, co się działo, Harry’emu trudno było uczyć się
do egzaminów, ale Black szybko przeskoczył do roli opiekuna, ponieważ Hermiona
była przytłoczona własnymi zajęciami. Lekcje w sierpniu pomogły Harry’emu w
transmutacji, zaklęciach, zielarstwie i obronie przed czarną magią, z czego
pozostawały eliksiry, astronomia, historia magii, opieka nad magicznymi
stworzeniami i wróżbiarstwo, którymi Harry się martwił. Black był wspaniałą
pomocą z historią magii, opieką i astronomią, ale przyznał, że nie był
najlepszy w eliksirach i wróżbiarstwie, zostawiając te dwa przedmioty, by Harry
poradził sobie z nimi sam.
Harry był tam z profesorem Lupinem, gdy w poniedziałek
rano profesor Dumbledore i Black – nie, Syriusz – odeszli do Ministerstwa Magii
przez sieć Fiuu. Zostali ostrzeżeni, że proces może potrwać dłużej niż jeden
dzień, co oznaczało, że umieszczą Syriusza na noc w ministralnej celi. I Harry
i Lupin zapytali o odwiedziny, ale Black został pozbawiony prawa do nich. W
momencie, gdy zaczął się proces, jedyną osobą, którą mógł zobaczyć Syriusz był
Dumbledore, który wszystko nadzorował.
Z myślą o procesie, zajmującą większość umysłu, Harry
dostrzegł, że trudno jest mu skupić się na egzaminach. Po prostu zachowywał
pozory. Tego popołudnia pierwsza była transmutacja, a zaraz za nią zaklęcia.
Gdy tylko dzień się skończył, Harry pospieszył do gabinetu profesora Lupina po
wiadomości, ale nikogo tam nie było. Pochłonięty stan Harry’ego skończył się
następnego popołudnia na końcowych eliksirach, ponieważ był zbyt zajęty
martwieniem się o Syriusza, by nawet zdać sobie sprawę, że profesor Snape
wisiał nad jego ramieniem przez większość czasu, gdy warzył swój Eliksir
Dezorientujący. W rezultacie, eliksir był niemal tak dobry jak Hermiony.
Po eliksirach Harry wybiegł z klasy tak szybko, że nikt
nie próbował go zatrzymać. Ponownie spotkał się z profesorem Lupinem, by zdobyć
najświeższe nowiny, ale nie zastał nikogo, zmuszając go ponownie do stwarzania
pozorów podczas jego egzaminów z astronomii o północy, na historii magii
następnego ranka (pomoc Syriusza okazała się ratunkiem) i na zielarstwie
popołudniu. Wychodząc do zamku ze
szklarni, Harry zobaczył profesora Lupina idącego w kierunku biura i wiedział z
nerwowego spojrzenia na jego twarzy, że nie ma żadnych wiadomości. Musiał
przyznać, że też zaczynał się martwić.
Jak długo zajęło Syriuszowi powiedzenie prawdy?
Czwartkowy poranek przyniósł ze sobą egzaminy z obrony
przed czarną magią. Profesor Lupin stworzył tor przeszkód z druzgotkiem,
czerwonymi kapturkami, zwodnikiem i boginem. Harry ukończył go i na szczęście
nie przeciążył zaklęcia, gdy pojawił się dementor/bogin. Od nocy przy jeziorze
Harry był bardzo ostrożny z rzucanymi zaklęciami. Nie mógł ryzykować, by to się
stało ponownie.
Ostatnim egzaminem było wróżbiarstwo, który odbył się
popołudniu. Gdy dotarł z Ronem do klasy, Harry mógł tylko jęknąć, gdy Neville
ostrzegł ich, że egzaminem będzie patrzenie w kryształową kulę. Nie był w
stanie dostrzec nic podczas zajęć i wiedział, że najprawdopodobniej nie będzie
również tym razem. To znaczyło, że w rezultacie Harry będzie robił to, co robił
przez większość roku na wróżbiarstwie: zmyślał.
Ron wszedł przed Harrym i po dwudziestu minutach wrócił,
mogąc tylko życzyć Harry’emu powodzenia, zanim wywołano imię Harry’ego.
Wchodząc do strasznie gorącego pomieszczenia, Harry ruszył w stronę pustego
krzesła, obok którego siedziała profesor Trelawney przed wielką kryształową kulą,
czekając, aż zajmie miejsce. Dziwny zapach w pokoju sprawił, że Harry
zakaszlał, a oczy go zakuły.
- Dobry wieczór – powiedziała Trelawney cicho. – Spójrz
teraz w Oko i powiedz mi, co widzisz. Czuj się swobodnie.
Harry zrobił to i spojrzał w kryształową kulę. Wirująca
mgła zdawała się poruszać szubko, wywołując u niego zawroty głowy. Po paru
chwilach, Harry był zmuszony usiąść prostu, zamknąć oczy i potrząsnąć głową. To
się nigdy wcześniej nie stało, ale Harry zrzucił to na zmęczenie. To był
stresujący tydzień.
- Stało się coś, mój drogi? – ożywiła się Trelawney. –
Zobaczyłeś coś?
Harry otworzył oczy i spojrzał na nią, zanim skupił się z
powrotem na kryształową kulę. Wirująca mgła wróciła do normy, ale wewnątrz mgły
było coś niemal przypominającego ciemną chmurę.
- Eee… jest tam coś podobnego do szczura – powiedział
niepewnie. – Wygląda, jakby był mróz, podczas gdy to ucieka od czegoś.
Profesor Trelawney natychmiast zaczęła notować na
pergaminie.
- Interesujące – szepnęła. – Jest coś jeszcze wokoło? Inne
zwierzę? Może osoba?
Harry potrząsnął głową.
- Jest sam – powiedział, po czym usiadł prosto na
krześle, wciąż wpatrując się w
kryształową kulę. Dlaczego widział szczura? Pettigrew był zamknięty w
więzieniu, a on był jedynym znanym mu szczurem. Pamiętaj, że to nieprawda,
przypomniał sobie Harry. To nie jest realne.
Profesor Trelawney skinęła głową.
- Bardzo dobrze – powiedziała. – Możemy to zostawić.
Tylko pamiętaj, że czasami widzimy coś, co jest bardziej symboliczne niż
rzeczywiste.
Harry skinął głową i podniósł się, po czym odwróci do
wyjścia. Chciał odejść od tej klasy jak najdalej. Kryształowa kula naprawdę
sprawiła, że był nerwowy. Harry wiedział, że musi jak najszybciej porozmawiać z
profesorem Lupinem. Coś w biegnącym szczurze mu się nie podobało. Musiał się
upewnić, że Pettigrew nadal jest w celi w Ministerstwie.
Głośny, szorstki głos wdarł się w jego myśli.
- TO SIĘ STANIE DZISIAJ.
Harry szybko odwróci ł się i zobaczył profesor Trelawney,
siedzącą sztywno w fotelu z mętnymi oczami i zwisającymi ustami. To było prawie
tak, jakby była w transie.
- Pani profesor? – zapytał Harry nerwowo.
Oczy profesor Trelawney zaczęły się wywracać, zanim
przemówiła ponownie tym samym dziwnym głosem, tak dalekim od jej własnego.
- CZARNY PAN SPOCZYWA SAMOTNY, BEZ PRZYJACIÓŁ, POŻUCONY
PRZEZ SWOICH WYZNAWCÓW. JEGO SŁUGA BYŁ UWIĘZIONY PRZEZ DWANAŚCIE LAT. DZISIAJ,
PRZED PÓŁNOCĄ… SŁUGA ZERWIE ŁAŃCUCHY I WYRUSZY W DROGĘ, BY POŁĄCZYĆ SIĘ ZE
SWOIM PANEM. CZARNY PAN POWSTANIE Z JEGO POMOCĄ, JESZCZE POTĘŻNIEJSZY I STRASZNIEJSZY
NIŻ PRZEDTEM. DZIŚ… PRZED PÓŁNOCĄ… SŁUGA… WYRUSZY… BY POŁĄCZYĆ SIĘ… ZE SWOIM
PANEM…
Harry cofnął się powoli w szoku. Voldemort? Powróci? Nie,
to niemożliwe. To po prostu nie może być możliwe. Nie teraz. Nie po tym
wszystkim, co przeszedł, by dojść do tego punktu. Nie po tym, jak znalazł
profesora Lupina i Syriusza. Patrząc na nauczycielkę, Harry obserwował, jak
głowa Trelawney opada, zanim ponownie gwałtownie się podnosi, a jej oczy były
normalne i patrzyły na niego tak, jak zwykle.
- Musiałam odpłynąć – powiedziała Trelawney cicho. –
Przepraszam. Jest pan wolny, panie Potter.
Harry’emu nie trzeba było dwa razy powtarzać, wybiegł z
klasy tak szybko, jak tylko mógł. Zdecydowanie musiał zobaczyć się z profesorem
Lupinem. Lupin będzie wiedział, co zrobić. Harry nie zatrzymał się aż dotarł do
kwater profesora Lupina, które okazały się puste. Nie chcąc zapomnieć niczego,
co powiedziała profesor Trelawney, Harry szybko wyciągnął kawałek pergaminu,
swoje pióro i atrament, po czym usiadł przy biurku profesora Lupina i zapisał
wszystko, co zapamiętał. Wiedział, że to musiał być jakiś rodzaj chorego żartu,
ale w jej głosie było coś, co sprawiało, że Harry wariował. Wyglądało to tak,
jakby naprawdę nie ona mówiła, jakby była opętana albo coś w tym stylu.
Już prawie skończył, gdy usłyszał otwierające się drzwi i
spojrzał w górę, zauważając wchodzącego
do środka profesora Lupina, a zaraz za nim Dumbledore’a i McGonagall. Cała
trójka miała tak poważne miny, że Harry zrobił się niezwykle nerwowy. Profesor
Lupin dostrzegł Harry’ego, siedzącego na krześle i stanął jak wryty. W
momencie, gdy jego oczy się spotkały, Harry wiedział, że stało się coś złego.
Profesor Lupin podbiegł do boku Harry’ego, ukląkł i
odwrócił go przodem do siebie.
- Harry… posłuchaj… jest coś, co musimy ci powiedzieć –
stwierdził łagodnie. – Proces się skończył… skończył się wcześnie rano, ale coś
się stało, coś, czemu nie mogliśmy zapobiec…
Harry potrząsnął powoli głową, a jego oczy napełniły się łzami.
- Nie! – krzyknął trzęsącym się głosem. – On jest
niewinny! Nie mogą tego zrobić! – Spojrzał na profesora Dumbledore’a i
McGonagall mając nadzieję, że powiedzą mu, że to nie prawda. Gdy nic nie
powiedzieli, łzy zaczęły spływać po jego twarzy. Jak Ministerstwo mogło go
zabrać? To nie było w porządku! Nic z tego nie było sprawiedliwe!
Profesor Lupin delikatnie odwrócił głowę Harry’ego tak,
że ponownie patrzyli sobie w oczy.
- Posłuchaj mnie, Harry – powiedział spokojnie. – Syriusz
został uznany za niewinnego służenia
Voldemortowi i zdradzenia twoich rodziców, ale nie mieliśmy tyle szczęścia
jeśli chodzi o sprawę porwania. Oskarżyciel był zdesperowany, by skazać
Syriusza za cokolwiek, tak samo jak Minister. Niczego nie mogliśmy zrobić,
szczeniaku. Musieliśmy ujawnić, dlaczego naprawdę Syriusz zabrał cię od ciotki
i wuja. Musieliśmy przyznać, że byłeś maltretowany.
- Niewinny? – zapytał Harry, zamykając oczy i wzdychając
z ulgą, podczas gdy łzy nieustannie płynęły. Przestał słuchać po drugim zdaniu,
a jego umysł nie był w stanie więcej przetworzyć. – Jest niewinny – powtórzył
do siebie Harry. – Jest niewinny.
Lupin pociągnął Harry’ego do uścisku i trzymał go mocno,
zanim spojrzał na pozostałych nauczycieli w pokoju. Cała trójka w końcu
zrozumiała, jak bardzo Harry był przywiązany do ojca chrzestnego. Dumbledore i
McGonagall wyczarowali sobie po krześle i usiedli, czekając aż Harry poradzi
sobie ze wszystkim, co powiedział profesor Lupin i co jeszcze miał powiedzieć.
Drzwi otworzyły się i zamknęły cicho, a mimo to wszyscy
je usłyszeli. Unosząc wzrok, oczy Harry’ego rozszerzyły się, gdy zobaczył, kto
wszedł. Stając za profesorem Dumbledorem, ubrany w granatową szatę był Syriusz
Black. Był umyty, co sprawiało, że wyglądał bardziej jak Syriusz Black ze
zdjęcia, które posiadał Harry. Obciął krótko włosy, dzięki czemu wyglądał na dużo
młodszego, a nawet poważniejszego.
- Syriusz! – krzyknął Harry, wyrywając się z uścisku
Lupina i podbiegając do chrzestnego.
Syriusz ukląkł i pociągnął Harry’ego do gwałtownego
uścisku, mocno go trzymając, a jednocześnie patrząc prosto na profesora Lupina.
Lupin wstał, rzucając spojrzenie na kawałek pergaminu na biurku. Podnosząc go,
Lupin przeczytał napisane linijki i zbladł.
- Harry – powiedział Lupin ostrożnie. – Co to jest?
Harry wycofał się z uścisku i odwrócił się.
- Och, to – mruknął nerwowo. – Um… Profesor Trelawney
dziwnie się zachowywała podczas mojego egzaminu i zaczęła to mówić. Chciałem
pana zapytać, czy jest to prawda, ale…
Profesor Lupin podał kawałek pergaminu Dumbledore’owi, który
przeczytał go, podczas gdy Syriusz zerkał mu przez ramię. Harry poczuł dłoń na
ramieniu i podniósł wzrok, zauważając, że Syriusz zerka na niego, zanim odwraca
spojrzenie w kierunku Lupina. Wydawało się, że nastąpiła między nimi cicha
wymiana zdań, podczas gdy Dumbledore wstał i skinął na profesor McGonagall, by
zrobiła to samo.
- Wiem, że wasza trójka ma wiele sobie do powiedzenia –
powiedział Dumbledore uprzejmie, o czym spojrzał bezpośrednio na Harry’ego. –
Przyjrzę się temu, Harry. To może być prawdziwa przepowiednia. Nie byłaby
pierwszą Sybilli.
Harry spojrzał na Dumbledore’a z uniesioną brwią, podczas
gdy dyrektor odszedł, a zaraz za nim profesor McGonagall. Profesor Trelawney
już wcześniej wygłosiła prawdziwą przepowiednię? Kto o tym wiedział? Harry
został wyrwany z myśli, gdy Syriusz doprowadził go za ramię do jednego z
wcześniej zwolnionych krzeseł i ponaglił go, by usiadł. Patrząc najpierw na
Blacka, potem na Lupina, Harry zdał sobie sprawę, że chodzi o coś jeszcze.
Profesor Lupin obszedł biurko, stając obok Syriusza.
Oboje wyglądali na nieco nerwowych.
- Harry, słyszałeś mnie, gdy mówiłem ci o sprawie
porwania? – zapytał łagodnie.
Harry pomyślał przez
chwilę, po czym przypomniał sobie drugą połowę zdania profesora Lupina.
Jego oczy się rozszerzyły w przerażeniu, gdy wszystko do niego dotarło. Syriusz
musiał przyznać, co widział na Privet Drive.
- Wszyscy się teraz dowiedzą, prawda? – zapytał nerwowo,
spuszczając wzrok. – Dowiedzą się, że nawet nie mogłem przeciwstawić się
mugolskiemu wujowi.
Syriusz ukląkł, położył palec pod brodą Harry’ego i
uniósł ją, by ich oczy się spotkały.
- Obawiam się, że informacja, że twój wuj znęcał się nad
tobą pojawi się w jutrzejszym „Proroku Codziennym” – powiedział łagodnie. – Nie
chciałem tego powiedzieć, Rogasiątko, ale byłem pod wpływem Veritaserum. Nie
miałem wyboru. Rozumiesz, prawda?
Harry przytaknął. Profesor Lupin powiedział mu o
Veritaserum, więc Harry wiedział, że Syriusz nie miał wyboru, ale wciąż był
zażenowany tym, że jego życie w domu zostanie ujawnione opinii publicznej. Co
wszyscy sobie pomyślą? Ron i Hermiona już wiedzieli, ale oni byli inni. Przeszli
przez wiele w ciągu ostatnich lat. Poza tym wiedzieli, jak okropni byli
Dursleyowie przed tymi wakacjami. Nikt więcej (niż reszta rodzeństwa Weasley)
nie miał pojęcia, jak wyglądało dzieciństwo Harry’ego.
- Posłuchaj, Harry, wiem, że ciężko to znieść, ale proszę
pamiętaj, że będziemy tu dla ciebie – powiedział czule profesor Lupin. – Już
nie jesteś sam. Zostaniesz z nami tak długo, jak będziesz chciał.
- Naprawdę? – zapytał Harry z nadzieją. – M-możemy być
rodziną?
I Syriusz i profesor Lupin uśmiechnęli się.
- Oczywiście – powiedział Syriusz, targając włosy
Harry’ego. Zerkając na Lupina, Syriusz otrzymał potwierdzenie, po czym skupił
się ponownie na Harrym. – Rogasiątko, chcę, żebyś wiedział, że nie próbuję
rozwalić tego, co stworzyłeś z Lunatykiem, ale istnieją pewne ograniczenia,
które zabraniają komuś takiemu jak Lunatyk zrobienie tego, co chciał zrobić
przez ostatnie dwanaście lat: na adoptowanie cię. Miałem okazję zrobić kolejną
dobrą dla was rzecz, więc po procesie pozwolono mi na złożenie kilku wniosków. Jednym z nich było uznanie Lunatyka jako
twojego drugiego opiekuna. Wymagało to nieco perswazji na zakończeniu
Dumbledore’a, ale zostało przyznane.
Oczy Harry’ego rozszerzyły się niewiarygodnie, kiedy
patrzył to na Syriusza, to na profesora Lupina, niemal prowokując ich do
zaprzeczenia temu, co słyszał.
- Z-znaczy, że naprawdę nigdy już nie będę musiał wracać
do Dursleyów? – zapytał radośnie. – Od teraz mogę zostać z wami?
- Jeśli tego chcesz, Harry – przytaknął profesor Lupin. –
Nie chcemy cię do niczego zmuszać. Są inne rodziny z większym doświadczeniem,
które byłyby skłonne do zajęcia się tobą…
- Nie, chcę zostać z wami – przerwał mu Harry. – Inne
rodziny to inne rodziny. Wy dwaj jesteście moją rodziną. – Uśmiechnął się do
siebie i zeskoczył z krzesła, owijając ramiona wokół Syriusza, który oddał
uścisk. – Moja rodzina – powtórzył, spoglądając na profesora Lupina z wielkim
uśmiechem. Lupin ukląkł obok Syriusza i Harry przesunął się tak, że przytulał
obu Huncwotów, czując prawdziwe szczęście pierwszy raz, od kiedy pamiętał.
Następny poranek był chyba najbardziej chaotycznym
porankiem w Hogwarcie od dłuższego czasu. Proces Blacka był na pierwszej
stronie „Proroka Codziennego” ostrzegając każdego, że Syriusz Black jest nie
tylko niewinny wszystkich zarzutów, ale jeszcze że jest nowym opiekunem
Harry’ego Pottera. Ku uldze Harry’ego, prasa wyznała tylko, że był źle
traktowany przez wuja, nie wchodząc w żadne szczegóły, które Syriusz
prawdopodobnie wyjawił podczas procesu. Większość szkoły nie dostrzegła
znęcania się i skupiła się na uznanym za niewinnego Syriuszu Blacku. Grupa
uczniów próbowała dowiedzieć się czegoś więcej o Syriuszu od Harry’ego, ale Ron
i Hermiona przykleili się do Harry’ego jak klej, odganiając jak najwięcej osób.
W weekend po egzaminach była wycieczka do Hogsmeade,
pierwsza, w której Harry’emu pozwolono wziąć udział razem z profesorem Lupinem
i Midnightem w roli jego nadzoru. Posiadanie Midnighta u jego boku skończyło
się wywołaniem większego śmiechu niż wszystko inne. Połowa ludzi, która
zobaczyła wielkiego, czarnego psa wierzyła, że Midnight jest Ponurakiem i odbiegali w inną stronę.
Midnight z pewnością cieszył się zabawą w aportowanie z Ronem i Hermioną,
podczas gdy profesor Lupin wydawał się próbować powstrzymać swoje rozbawienie.
Czasami Syriusz potrafił być większym dzieciakiem niż ktokolwiek inny.
Ich przyjemny dzień nie trwał wiecznie. Wczesnym
popołudniem profesor Lupin otrzymał sowę od profesora Dumbledore’a, w której
nalegał, by wracali do szkoły. W momencie, gdy weszli do Sali Wejściowej,
zaniepokoili się widząc Ministra w towarzystwie dwóch aurorów. Harry, Syriusz i
profesor Lupin natychmiast zostali zabrani do gabinetu Dumbledore’a. Przepytali
Syriusza i Lupina na temat ich miejsca pobytu przez ostatnie kilka dni. Po
niemal trzydziestu minutach, Syriusz stracił cierpliwość i zapytał, o co w tym
wszystkim chodzi.
Wtedy Minister Magii, Korneliusz Knot, ujawnił, że Peter
Pettigrew zniknął z jego celi. Syriusz natychmiast zaczął krytykować Ministra
za jego niekompetencję, ale przerwał, gdy profesor Lupin przypomniał mu o
Harrym. Natychmiast zapominając o oburzeniu, Syriusz stanął u boku Harry’ego,
by go pocieszyć. Harry nie mógł w to uwierzyć. Jak Peter dał radę uciec? To
miał być koniec. Pettigrew miał być osądzony i skazany za jego zbrodnie.
Syriusz i Lupin już nic nie powiedzieli i zabrali
Harry’ego do kwater profesora Lupina, gdzie spędzili resztę dnia próbując
uporać się z nową wiadomością. Nie chodziło tylko o sprawę ucieczki Pettigrew,
która ich niepokoiła. Chodziło o możliwą przepowiednię profesor Trelawney,
która ciężko spoczywała w ich umysłach. Co jeśli to prawda?
Jedyne, co mogli zrobić to wierzyć, że nie.
Następnego ranka w całej szkole wrzało. Wydawało się, że
jeden z aurorów, który był z Knotem skomentował pozwolenie „temu wilkołakowi
Lupinowi” na uczenie dzieci. Sekret profesora Lupina się wydał. Na szczęście,
nikt oprócz Ślizgonów nie wydawał się oponować, ponieważ Lupin był bardzo
lubianym nauczycielem. Jedyną tego zaletą było to, że nikt naprawdę nie mógł
nic z tym zrobić, ponieważ rok szkolny się skończył.
Kolejnego dnia wszyscy opuścili Hogwart na wakacje…
wszyscy, to jest oprócz Harry’ego, profesora Lupina i Syriusza. Cała trójka
spędzała wakacje w Hogwarcie, co było przysługą dla Dumbledore’a. Harry nie
znał wszystkich szczegółów, ale wiedział, że jego opiekunowie mają pomagać
pracownikom Hogwartu z czymś na przyszły semestr.
Stojąc poza Salą Wejściową, Harry obserwował, jak
bezkonne powozy odjeżdżają w stronę stacji kolejowej. To było dziwne. Rok temu
Harry bał się letnich wakacji, a teraz naprawdę na nie czekał. To było
niesamowite, jak wiele może zmienić się w ciągu roku. Wiedział, że te wakacje
będę trudne i męczące. Remus i Syriusz już go ostrzegli. Czekał z
niecierpliwością na to wyzwanie.
Syriusz.
Myśl o ojcu chrzestnym wywołała u Harry’ego uśmiech. Zamiast
nie znoszących go ciotki, wuja i kuzyna, Harry miał teraz ojca chrzestnego, który
ryzykował wszystko, by go chronić i „wujka”, który zrobiłby dla niego wszystko.
Remus (albo Lunatyk, jak teraz nazywał go Harry) zrezygnował ze stanowiska
nauczyciela, co mocno Harry’ego rozczarowało. Nigdy nie dał prawdziwego powodu
do tej decyzji, ale Harry wiedział, że to częściowo ze strachu. Nikt nie
chciał, by wilkołak uczył ich dzieci, a teraz, gdy sekret Lunatyka się wydał,
niewiele można było zrobić. Był też mały czynnik, którym był jego najlepszy
przyjaciel wracający do jego życia. Dwójka Huncwotów miała wiele do
nadrobienia.
Harry nadal patrzył, jak ostatni powóz znika z pola
widzenia. Jego myśli popłynęły do dwóch wcześniejszych tygodni, kiedy wyzwał
Ministra Magii o wolność Syriusza Blacka. Wszyscy myśleli, że postradał zmysły.
Nawet Syriusz wątpił w jego zdrowie psychiczne, ale zadziałało i teraz Syriusz
był wolny. Tylko to miało znaczenie.
Znajoma dłoń dotknęła jego prawe ramię, sprawiając, że Harry
uniósł wzrok i zobaczył Syriusza, stojącego po jego prawej i uśmiechającego się
szeroko.
- Jesteś gotowy na prawdziwie huncwockie wakacje? –
zapytał radośnie.
Harry nie mógł powstrzymać uśmiechu.
- Jak nigdy, Midnight – powiedział.
To był ich żart. Syriusz nalegał na bycie nazywanym Łapą
zamiast Midnight, ale to po prostu źle brzmiało. Dla Harry’ego, Syriusz Black,
jego legalny opiekun zawsze będzie Midnightem, tym, który uratował go przed
wujem Vernonem i tym, który uratował się przed kłamstwami, w które
czarodziejski świat wierzył przez dwanaście lat. Midnight był również tym,
który powierzył go Lunatykowi, który uratował jego duszę, zniszczoną przez
Dursleyów. Harry nie wiedział, gdzie by był, gdyby nie Lunatyk i Midnight. W
tym momencie, Harry nie mógłby myśleć o innym miejscu, w którym mógłby być.
KONIEC
To ostatni rozdział opowiadania Nocny Strażnik. Dziękuję wszystkim, którzy śledzili tę historię i z radością informuję, że to jeszcze nie koniec. Tłumaczenie kontynuacji pojawi się na blogu za jakiś czas (dłuższy czas, muszę przyznać, ale się pojawi ;))
Do przeczytania przy kolejnych opowiadaniach ^^