Harry
nie miał pojęcia, jak przetrwał pozostałą część weekendu bez wzbudzania
podejrzeń, że coś jest nie tak. Teraz rzadko spędzał dużo czasu w wieży
Gryffindoru, a spanie stało się niezwykle trudne. Za każdym razem, gdy Harry
zamykał oczy, wyobrażał sobie, że Parszywek go atakuje. Harry założył kilka
zaklęć ochronnych wokół swojego łóżka, ale to nadal nie złagodziło jego obaw.
Wiedział, że jest paranoikiem, ale nie mógł nic na to poradzić. Ilu szczurom
brakuje jednego palca, tak jak Peterowi Pettigrew?
Gdy
minął tydzień, wszyscy nauczy czyli się trzymać z dala od Hermiony Granger.
Wydawało się, że nadmiar jej zajęć wreszcie do niej dotarł, sprawiając, że
stała się niezwykle wybuchowa. Draco Malfoy stał się tego ofiarą. Popełnił błąd
odpyskowując Hagridowi, gdy Hermiona była w szczególnie złym nastroju,
zarabiając cios pięścią w twarz. Zdobyła szlaban od Hagrida, ale w Wieży
Gryffindoru stała się bohaterką.
Jako
dowód tego, że Hermiona jest zbyt zestresowana, posłużyło to, że nawet tego
dnia opuściła Zaklęcia, a Harry i Ron znaleźli ją śpiącą w Pokoju Wspólnym. Dni
Hermiony pogarszały się, gdy warknęła na profesor Trelawney przewidywanie za po
raz kolejny śmierci Harry’ego, i wybiegła z klasy. W sumie, i Harry i Ron czuli,
że Hermiona zupełnie straciła rozum.
Późno
w nocy, Harry znowu miał kłopoty ze snem. Gdy ciekawość wzięła nad nim górę,
Harry podkradł się do swojego kufra i wyjął Mapę Huncwotów. Mogła pokazać
wszystkich, prawda? Dlaczego więc nie miałaby wykazać, czy Parszywek to
naprawdę Pettigrew? Warto było spróbować, a Harry naprawdę nie potrafił w tej
chwili wymyślić nic lepszego.
Chwytając
różdżkę, Harry wyszedł z dormitorium, po dwukrotnym sprawdzeniu, czy nie było w
pobliżu Krzywołapa (którego nie było). Harry powoli zszedł do Pokoju Wspólnego,
gdzie jedynym światłem był powoli dogasający ogień. Podszedł w stronę źródła
światła, stukając różdżką w mapę i mamrocąc: „Uroczyście przysięgam, że knuję
coś niedobrego”.
Po
raz kolejny mapa Hogwartu pojawiła się na starym kawałku pergaminu. Pochylając
się w kierunku ognia, Harry spojrzał uważnie, zauważając, że profesor
Dumbledore nie śpi i wałęsa się po korytarzu na trzecim piętrze, że Filch
chodzi po pierwszym wraz ze swoją irytującą kotką, panią Norris, a Peter
Pettigrew idzie wprost na nich.
CO?!
Przyglądając
się bliżej, Harry zobaczył, że kropka rzeczywiście jest podpisana Peter
Pettigrew. Poruszała się powoli i skręcała tam i z powrotem, jakby za dużo
wypiła. Jak to możliwe? Pettigrew żyje? Black mówił prawdę? Cały czarodziejski
świat poluje na nie tego człowieka? Czy to możliwe?
Nie… mapa kłamie. Musi kłamać.
Musząc
potwierdzić swoje obawy, Harry stuknął różdżką w mapę, mrucząc: „Koniec psot”,
po czym pobiegł do swojego dormitorium. Rzucił mapę na łóżko, spiesząc do łóżka
z baldachimem Rona. Odsłonił zasłony i powiedział: „Lumos”, oświetlając całe dormitorium. Widok, który czekał na
Harry’ego z pewnością nie był tym, czego się spodziewał.
Na
prześcieradłach, gdzie spał Ron, była krew; nie dużo, ale z pewnością wystarczająco,
by ją zauważyć. Panikując, Harry opuścił różdżkę i chwycił Rona za ramię.
-
Ron! – krzyknął. – Ron, obudź się!
Oczy
Rona otworzyły się, gdy szybko usiadł, zaskoczony pobudką. Spojrzał na
Harry’ego z zakłopotaniem, powoli rejestrując jego zaniepokojony wyraz twarzy.
Jego umysł natychmiast rozjaśnił się, gdy spojrzał w dół i zobaczył krew na
pościeli. Ron krzyknął, gdy wyskoczył z łóżka, budząc swoich współlokatorów.
Neville,
Dean i Seamus od razu wyszli z łóżek, spiesząc do Rona i Harry’ego. Pomieszczenie
szybko rozbłysło światłem, powalając wszystkim zobaczyć krew na ubraniu i
pościeli Rona. Neville i Dean wybiegli z pokoju, by pójść po profesor
McGonagall, podczas gdy Ron szybko sprawdził się, czy nie jest ranny. Nie
znajdując nic, Ron westchnął z ulgą, a Harry sprawdził prześcieradła.
-
Eee… Harry? – zapytał zdezorientowany Ron. – Co robisz?
Nic
nie znalazłszy, Harry odwrócił się do Rona, przygotowując się do wybuchu, który
zapewne miał nadejść. Nie mogę mu
powiedzieć prawdy. Nie mogę nikomu powiedzieć.
- Nie
ma Parszywka – powiedział Harry z wahaniem. – To musi być jego krew.
Ron
zbladł siadając w szoku.
-
Parszywka? – zapytał. Powoli, niepokój Rona zmienił się w gniew. – To ten
cholerny kot! Powiedziałem jej, żeby kontrolowała tą bestię, ale czy
posłuchała? NIE!
-
Panie Weasley! – profesor McGonagall skarciła go od drzwi. Weszła i zauważyła
krew na pościeli. – Co tu się dzieje?
Ron
spojrzał na Harry’ego z ciekawością zanim zwrócił całą uwagę na profesor
McGonagall.
-
Harry mnie obudzi i zauważyłem krew – powiedział, ukrywając twarz w dłoniach. –
Parszywka nie ma!
Profesor
McGonagall westchnęła z oczywistą ulgą, po czym podeszła do zrozpaczonego
ucznia i położyła mu rękę na ramieniu.
-
Panie Weasley, jest pan pewny, że nie jest ranny? – zapytała. Gdy Ron skinął
głową, spojrzała na Harry’ego, który natychmiast odwrócił wzrok. – Panie
Longbottom, proszę wziąć pana Weasleya, by zobaczył się dla pewności z panią
Pomfrey. Panie Thomas, panie Finnegan, proszę poszukać szczura pana Weasleya.
Pan, panie Potter, proszę za mną.
Harry
powstrzymał jęk frustracji, ruszając za profesor McGonagall z dormitorium i na
zewnątrz Wieży Gryffindoru. Wiedział, co nadchodzi i musiał szybko wymyślić,
dlaczego sprawdzał Rona. Cóż, patrzyłem
na Mapę Huncwotów i zobaczyłem Petera Pettigrew, który okazał się żywy i udawał
zwierzątko mojego przyjaciela, czego dowiedziałem się z rozmowy w lesie z
Syriuszem Blackiem. Dobrze, to byłoby przyjęte naprawdę dobrze. Dlaczego po
prostu nie powiedziałem całej szkole, że Syriusz Black jest niewinny?
Weszli
do biura profesor McGonagall, a żaden z nich nie powiedział ani słowa przez
całą drogę. Harry rozpaczliwie próbował sprawić, żeby nie wydawał się
zdenerwowany. Jak on, do licha, z tego wybrnie?
Profesor
McGonagall zamknęła drzwi i podeszła do boku Harry’ego.
-
Wszystko w porządku, Harry? – zapytała profesor McGonagall łagodnie. – Wiesz,
że to bardzo prawdopodobne, że Syriusz Black nie miał z tym nic wspólnego,
prawda?
Harry
musiał powstrzymać stanowczą odpowiedź, patrząc wszędzie, ale nie na twarz
McGonagall. To miało wszystko wspólne z Syriuszem Blackiem, ale nie w taki
sposób, w jaki uważa profesor McGonagall. W pewnym sensie, Harry był wzruszony
troską McGonagall, ale nie mógł nic poradzić, ale pomyślał, że to uczucie
powinno bardziej skoncentrować się na Ronie, który właśnie stracił swojego
ukochanego zwierzaka.
-
Harry? – spytała delikatnie profesor McGonagall i poczekała aż Harry w końcu na
nią spojrzy. – Syriusz Black zostanie
znaleziony. Daję ci na to moje słowo.
Przygryzając
dolną wargę, Harry dostrzegł, że ma nadzieję, że stanie się to po ty, jak Black
zostanie uznany za niewinnego lub będzie miał szansę na zrobienie czegoś, co
podobno robi. To było dziwne, że w ciągu kilku dni Harry przeszedł od
nienawiści do cichej modlitwy za Syriusza Blacka. Nie, nie rób tego! Skarcił się Harry. Przestań wzniecać nadzieję! To nadal może być podstęp!
Profesor
McGonagall wyciągnęła rękę i dotknęła ramienia Harry’ego.
-
Harry, chcesz, żebym zawołała profesora Lupina? – zapytała łagodnie. – Naprawdę
nie powinieneś wszystkiego w sobie trzymać.
Harry
potrząsnął głową. Najpierw chciał zrozumieć, co ma zamiar powiedzieć
profesorowi Lupinowi. Zniknięcie Parszywka zmieniło wszystko. Black musiał
wiedzieć, że szczura już nie ma w Wieży Gryffindoru, a profesor Lupin musiał
wiedzieć, co Harry zobaczył na mapie. Będzie
na mnie zły.
-
W-wszystko okay – powiedział Harry cicho. – Jestem po prostu zmęczony. Nie
spałem dobrze…
Profesor
McGonagall pokiwała głową.
-
Skoro jesteś tego pewny – powiedziała brzmiąc nieco sceptycznie, ale nie
naciskała, gdy Harry przytaknął. – Bardzo dobrze. Odprowadzę cię z powrotem do
Wieży, ale mam nadzieję, że porozmawiasz z kimś o tym, co czujesz.
Harry
milczał, idąc za profesor McGonagall do Wieży Gryfonów. Porozmawia z kimś, gdy
tylko dowie się, jak. Przy wejściu, Harry zobaczył Hermionę siedzącą w Pokoju
Wspólnym ze łzami w oczach. Wygląda na
to, że Ron mnie wyprzedził. Życzył profesor McGonagall dobrej nocy, po czym
pospieszył do dziewczyny.
Hermiona
od razu rzuciła mu się w ramiona i zaszlochała.
-
P-przysięgam, że to nie był Krzywołap! – powiedziała. – Był w moim dormitorium
przez całą noc! N-nie wiem, co się stało z Parszywkiem! Przysięgam!
Harry
nie mógłby nic zrobić, oprócz trzymania jaj, póki się nie uspokoiła.
Rozglądając się, zauważył, że są sami i chwycił Hermionę na długość ramion.
Jeśli istniał ktoś, komu może zaufać, to jest to ona.
-
Hermiono, wierzę ci – powiedział cicho. – Słuchaj, myślę, że Parszywek żyje.
Myślę, że on to sobie zrobił, a nie ktoś inny.
Hermiona
popatrzyła na Harry’ego kompletnie zdezorientowana.
-
Ale… to nie jest możliwe – powiedziała. – Harry, myślę, że zbyt wysoko oceniasz
Parszywka. Szczury nie rozumują tak, jak my. Nie „udają” swojej śmierci.
Patrząc
jej w oczy, Harry przytaknął.
-
Masz rację – przyznał. – Ale Parszywek nie jest szczurem. Pomyśl o tym,
Hermiono. Jak długo Parszywek żyje z Weasleyami? Dłużej niż jakikolwiek normalny szczur. Jak myślisz, dlaczego
Krzywołap nie lubi Parszywka? Bo wie, że coś jest z nim nie w porządku. Jest zbyt wiele pytań, by
to ignorować.
Hermiona
popatrzyła na niego z zaciekawieniem.
- Kim
jesteś i gdzie jest Harry? – zapytała. – Harry, którego znam nigdy by nie
złączył tego w całość.
Harry
tylko wzruszył ramionami.
- Cóż
mogę powiedzieć? – zapytał z uśmiechem. – Miałem dużo czasu w rękach. Naprawdę
nie mam jeszcze żadnych dowodów. Myślisz, że po prostu chwytam się brzytwy?
-
Trochę – powiedziała szczerze Hermiona. – Ale masz rację. Pamiętam, że Ron
wspominał, jak choro wyglądał Parszywek, gdy byliśmy na Pokątnej.
Recepcjonistka w Magicznej Menażerii powiedziała, że normalny szczur żyje tylko
trzy lata. Parszywek jest zdecydowanie starszy. Problemem jest to, co możemy
teraz zrobić? Parszywka nie ma.
Harry
zastanowił się na chwilę, po czym westchnął.
- Nie
możemy iść z tym do Dumbledore’a i McGonagall – powiedział. – Porozmawiam z
profesorem Lupinem. I tak spóźniliśmy się z inną dyskusją.
^^^
Harry’emu
i Hermionie zajęła cały kolejny dzień przekonanie Rona, że Krzywołap nie miał
nic wspólnego ze śmiercią Parszywka.
Choć Ron nadal był zły, to zmusiło Harry’ego i Hermionę zatrzymać przed nim
podejrzenia Harry’ego. Hermiona potwierdziła badaniami, że nie ma
zarejestrowanego animaga szczura, ale po spojrzeniu na listę, Harry zauważył,
że nie ma też żadnego jelenia czy dużego czarnego psa. Oczywiście Harry
zatrzymał tę część dla siebie. Nie miał zamiaru przyznawać się Hermionie, że
rozmawiał w cztery oczy z Syriuszem Blackiem.
Pod
koniec tygodnia po lekcji Obrony, Harry spojrzał na Hermionę i skinął głową.
Pojęła wskazówkę i odkiwnęła mu, zanim wyprowadziła Rona z klasy, zostawiając
Harry’ego samego z profesorem Lupinem. Biorąc głęboki oddech, Harry podszedł do
młodego nauczyciela, który pakował się, nie zauważając, że nie jest sam.
Była
jeszcze szansa, by się wycofać, co Harry poważnie rozważał. Wiedział, że to
zdenerwuje mężczyznę. Był przygotowany na to, że profesor Lupin nazwie go
kłamcą, ale musiał wiedzieć. Jedyną rzeczą, o której Harry mógł myśleć było
potwierdzenie lub zaprzeczenie oskarżeniom Blacka. Profesor Lupin pomagał w
tworzeniu Mapy Huncwotów, więc kogo lepiej zapytać jak nie jednego z twórców?
-
Eee… Profesorze? – zapytał cicho Harry, sprawiając, że profesor Lupin szybko
się odwrócił. – Możemy porozmawiać?
Lupin
patrzył na Harry’ego przez chwilkę, zanim oparł się o biurko.
-
Tak, przypuszczam, że powinniśmy już od dawna – powiedział i wyciągnął różdżkę.
Ruuchem nadgarstka zamknął i zablokował drzwi. – Lepiej usiądź, Harry.
Harry
zastosował się, gdy profesor Lupin przyciągnął krzesło, tak że siedzieli
naprzeciwko siebie. Żaden nie odezwał się przez kilka minut. Harry wiedział, co
musi powiedzieć, ale znajdując
sposób, stało się to nagle trudne. Było tak wiele do powiedzenie, że Harry nie
wiedział, od czego zacząć.
-
Harry, to, co mam zamiar powiedzieć, może być trudne, ale proszę byś mnie
wysłuchał – powiedział Lupin przerywając ciszę. Założył ręce, pochylając się
bliżej, i nie spuszczał wzroku z Harry’ego. – Mówiłem ci, że twój ojciec stał
się animagiem, by mi pomagać, co było prawdą, ale nie był sam. Syriusz Black i
Peter Pettigrew też przeszli przez ten proces. Peter zmieniał się w szczura, a
Black… cóż… Black transmutował się w czarnego psa podobnego do Ponuraka. –
Lupin wyciągnął rękę i dotknął dłoni Harry’ego. – Harry, mam powody, by sądzić,
że Black i Midnight są jednym.
Nastała
kolejna cisza. Jeśli profesor Lupin czekał na wybuch, będzie rozczarowany.
-
Wiem – powiedział Harry cicho.
Oczy
profesora Lupina rozszerzyły się.
- Co?
– zapytał ze zdziwieniem. – Wiesz? J-jak? Nigdy nikomu nie powiedzieliśmy.
Harry
westchnął spuszczając wzrok.
-
Midnight był jedynym, kto wiedział, gdzie ukrywam moją różdżkę – przyznał. –
Kiedy profesor Dumbledore powiedział, że Black użył mojej różdżki… to było
jedyne wyjaśnienie. Nikt, nawet Dursleyowie, nie wiedział o mojej kryjówce.
Midnight był w moim pokoju, gdy w jedną noc wyciągałem pracę domową i widział…
wszystko. Pomyślałem, że skoro to pies, to nie ma znaczenia. Nigdy nie myślałem…
Lupin
trzymał głowę w rękach, patrząc na stół.
-
Dlaczego nie powiedziałeś? – zapytał cicho.
- A
dlaczego pan nie powiedział? – odparował Harry.
Profesor
Lupin, poruszony, spojrzał na Harry’ego.
-
Przez sposób, w jaki mówiłeś o Midnightcie – powiedział. – Mogłem widzieć, jak
bardzo martwisz się o psa. Nie chciałem zniszczyć tego, mówiąc prawdę. Już i
tak przeżywałeś to bardzo i chciałem chronić przed wszelkimi kolejnymi
zmartwieniami. Gdybym wiedział, że wiesz, postarałbym się pomóc ci w uporaniu
się z tym.
Harry
odwrócił wzrok. Szczerze, byłoby to łatwiejsze, gdyby nie znał prawdy o
Midnightcie.
-
Wiem – powiedział cicho, - ale byłem zażenowany. Zaufałem całkowicie zbłąkanemu
psu bez większego namysłu. W tamtym tygodniu zapomniałem, że w naszym świecie
ludzie mogą zmieniać się w zwierzęta. Midnight nie patrzył na nie jak wszyscy
inni. Nie widział mnie jako Chłopca, Który Przeżył czy dziwaka. Dla niego byłem
normalny.
-
Harry, nie umiem wyjaśnić, dlaczego Black zrobił, co zrobił – powiedział Lupin
łagodnie. – Nie wiem, dlaczego cię wspierał i starał się ochronić przed twoim
wujem. Nawet jego zachowanie w Halloween było specyficzne. Chciałbym mieć na to
wszystko odpowiedzi, ale nie mam. Nawet Dumbledore nie rozumie działań Blacka.
To niepodobne do niego po prostu siedzieć i czekać.
Przygryzając
dolną wargę, Harry przygotował się na wrzask, który miał nadjeść. To wtedy
uderzyło Harry’ego, co może się zdarzyć. Co, jeśli profesor stanie się zbyt
wściekły? Co, jeśli Lupin już nie będzie chciał być jego opiekunem? Odpychając
tę myśl, Harry zamknął oczy i pomodlił się, by to się nie stało.
- A
co jeśli był jeszcze ktoś inny? – zapytał nerwowo.
Lupin
spojrzał na Harry’ego podejrzliwie.
- Jak
kto? – spytał powoli.
Harry
sięgnął powoli do torby i wyjął pusty pergamin, który skrywał Mapę Huncwotów.
Ruchem nadgarstka Harry dostał różdżkę w rękę i stuknął nią pergamin, kładąc go na stole.
-
Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego – powiedział cicho i patrzył,
jak pojawia się Mapa Huncwotów. – Pomagał pan ją zrobić, prawda? Jest pan
jednym z nich… jak mój tata.
Profesor
Lupin potarł czoło, siadając wygodniej na krześle.
-
Skąd ją masz, Harry? – zapytał. – Wydaje mi się, że pamiętam, że Filch
skonfiskował ją dobre parę lat temu.
- Od
Freda i Geogre’a – odparł Harry nerwowo. – Myśleli, że mógłbym jej użyć, by
wymknąć się do Hogsmeade… czego nie zrobiłem. N-nie mógłbym używać jej w taki
sposób. Była mojego taty i zbyt boję się dementorów.
Lupin
przytaknął.
-
Rozumiem – powiedział spokojnie, - i wierzę ci. Więc, mogę zakładać, że miałeś
ją jakiś czas. Czemu przynosisz mi ją teraz?
Harry
odetchnął nim kontynuował. Do tej pory Lupin przyjmował to lepiej niż się tego
spodziewał.
-
M-muszę wiedzieć o niej wszystko – powiedział szybko. – Czy ludzie na mapie są
na niej naprawdę czy mapa oszukuje? Mówił pan, że Huncwoci byli żartownisiami,
więc nie wiem, czy jest to żart, że ludzie pojawiają się tam, gdzie ich nie ma.
-
Mapa nigdy nie kłamie, Harry – powiedział Lupin ostrożnie. – Dlaczego to
kwestionujesz? Kogo zobaczyłeś?
-
Petera Pettigrew.
Profesor
Lupin popatrzył na Harry’ego zanim westchnął i schował twarz w dłoniach. Było
jasne, że Lupin rozpaczliwie próbuje utrzymać emocje pod kontrolą, co sprawiło,
że Harry poczuł się jeszcze bardziej zawstydzony. Wolałby, żeby profesor Lupin
nakrzyczał na niego, więc wiedziałby, co jego opiekun myśli. Nie wiedział, czy
Lupin jest zły, rozczarowany czy po prostu zszokowany.
-
Jesteś pewny? – zapytał Lupin spokojnym i cichym głosem. – Czy jesteś
całkowicie pewien, że widziałeś na mapie Petera?
Harry
przytaknął.
- To
było tej nocy, gdy Parszywek, er, zniknął – powiedział niespokojnie spuszczając
wzrok. – To szczur Rona. Kiedy powiedział mi pan, że mój tata był animagiem, a
ponieważ Black też nim jest… no… J-ja już nie wiem, co o tym myśleć. Jest
jeszcze coś… ale n-nie mogę panu powiedzieć. Będzie pan zły. Znienawidzi mnie
pan.
Lupin
ukląkł obok Harry’ego i położył mu rękę na ramieniu.
-
Harry, posłuchaj mnie – powiedział łagodnie. – Nigdy nie mógłbym cię
znienawidzić. Obiecuję, że cokolwiek to jest, możemy przejść przez to razem,
ale musisz mi powiedzieć. Mogę ci pomóc, szczeniaku. To robi rodzina. Pomagają
sobie wzajemnie. Wiem, że zatrzymałem pewne rzeczy przed tobą, ale tylko
próbowałem cię chronić. Obiecuję, że cokolwiek powiesz, to zostanie między
nami.
Kręcąc
powoli głową, Harry zignorował spływające łzy. Nie chciał zezłościć profesora
Lupina, ale po prostu nie mógł już dłużej tego zatrzymywać. To było po prostu
zbyt trudne. Potrzebował kogoś, kto mu powie, że postępuje słusznie.
-
O-opuściłem zamek – przyznał Harry. – W ostatni weekend, kiedy odwołał pan
naszą lekcję. P-poszedłem do Lasu.
- W
porządku – powiedział Lupin cierpliwie. – Dlaczego chciałeś tam iść? Z tego co
słyszałem, wiesz więcej niż ktokolwiek inny o niebezpieczeństwach Lasu.
Harry
zamknął oczy, a więcej łez spłynęło po jego policzkach. Nie było już odwrotu.
- P-
poszedłem tam, b-bo czekał tam na mnie Midnight – powiedział drżącym głosem. –
W-widziałem go tamtego wieczora po treningu i powiedziałem mu, żeby na mnie
poczekał. Musiałem wiedzieć, dlaczego, dlaczego zdradził moich rodziców i
dlaczego mi pomógł. To nie miało żadnego sensu. Dlaczego ktoś, kto chce mojej
śmierci, ratuje mnie przed wujem?
-
Więc Black dobrowolnie poszedł do Lasu i po prostu czekał na ciebie? – spytał
Lupin z niedowierzaniem. – Harry, zdajesz sobie sprawę, w jakie
niebezpieczeństwo się postawiłeś?
Harry
przytaknął.
- Nie
wiedział, że wiem, że jest Blackiem – kontynuował. – Kiedy zobaczyłem Midnighta
w Lesie, oszołomiłem go, przemieniłem kamień w klatkę i go w niej zamknąłem.
Wiedziałem, że Midnight mnie nie zrani, ale nie wiedziałem, co z Blackiem.
Ocuciłem go i… rozmawialiśmy.
Profesor
Lupin przeczesał palcami włosy i wstał.
- Co
powiedział? – spytał niechętnie.
- Powiedział, że nie był Strażnikiem Tajemnicy
– odparł Harry cicho, ze spuszczoną głową. –Że to Peter. Black miał być
przynętą. – Harry wzruszył ramionami, pocierając kark. – Powiedział mi, że
Pettigrew był animagiem zmieniającym się w szczura. Że Peter to tak naprawdę
szczur Rona, Parszywek. Że to po Parszywka przyszedł w Halloween. Dlatego mnie
ostrzegł.
Opierając
się o biurko, Lupin objął się ramionami i spojrzał na zrozpaczonego nastolatka.
-
Harry, nie wiem, czy powinienem być bardzo zły, że podejmujesz takie ryzyko czy
bardzo dumny, że to osiągnąłeś – powiedział. – O czym myślałeś idąc tam samemu?
Co jeśli przyszliby dementorzy? Powiedział ci, że szczur Rona to naprawdę
Pettigrew?
Harry
przytaknął powoli.
-
Przepraszam – szepnął. – Wiem, że złamałem zasady, ale przysięgam, że nie
pomagam mu. Nie mogłem tego panu zrobić. Nie mogłem zdradzić jedynej rodziny,
jaką kiedykolwiek znałem.
Profesor
Lupin westchnął, kładąc dłoń na ramieniu Harry’ego i lekko ściskając.
-
Chciałbym, żebyś mi powiedział zanim lekkomyślnie zaryzykujesz swoje życie –
powiedział, - ale nie mogę krytykować cię za trzymanie przede mną pewnych
rzeczy, bo robiłem dokładnie to samo. Od teraz, obaj bądźmy uczciwi wobec
siebie. Dowiemy się, jak poradzić sobie z Syriuszem Blackiem… razem.
Czując
ulgę ponad miarę, Harry owinął ramiona wokół talii Lupina i poczuł, że opiekun
oddaje uścisk. Profesor Lupin nie nienawidzi go. Harry wiedział, że zajmie
trochę pracy, zanim przyzwyczai się do bycia całkiem szczerym z osobą dorosła,
ale był gotów podjąć ten wysiłek. Będą pomagać sobie wzajemnie znaleźć prawdę o
tym, co się naprawdę stało. Obaj wiedzieli, że nie mogą ruszyć do przodu, póki
przeszłość nie zostanie całkowicie za nimi, przeszłość, która składa się z
Syriusza Blacka i Petera Pettigrew.
Dziękuję za komentarze, które niezwykle mnie motywują ;)
Jestesmy juz blisko konca, prawda?
OdpowiedzUsuńSyriusz zostanie uniewinniony?
Uschne z niewiedzy xD
Szkoda, że Harry nie powiedział, że Syriusz nie miał procesu.
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńno i Lupin w końcu dowiedział się, że Harry na tej mapie widział Pettera, jak i to, że spotkał się z Blackiem, może udać się z tym do góry...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Remus w końcu dowiedział się, że Harry na tej mapie widział Petera...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, no i w końcu Remus dowiedział się, że Harry na tej mapie Huncwotów widział Petera...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza