Oryginalny tytuł: Not my son
Autorka: marksmom
Zgoda: jest!
Rating: +15
Ilość części: 1 + 1
Notka: Potterowie przeżywają atak Voldemorta i wkrótce po
tym biorą rozwód. James niedługo po tym umiera na misji, a Harry mieszka ze
swoją mamą i jej mężem – Severusem Snape. Severus nienawidzi Jamesa i przenosi
to na jego syna… jak to zadziała na Harry’ego po dłuższym czasie? Co się
wydarzy, gdy stanie się coś nieoczekiwanego małemu chłopcu?
Notka tłumaczki: Ta miniaturka posiada sequel – „Drogi
Severusie Snape”.
- Panie Snape, dobrze pana znowu widzieć.
- Nie jestem Snape… nazywam się Harry Potter. –
Lucjuszowi te słowa były tak pełne smutku i porażki, wychodzące z ust, bądź co
bądź, sześcioletniego chłopca, że zaczął się zastanawiać, dlaczego dzieciak
odmówił bycia pasierbem Severusa.
- Czyż Severus Snape nie poślubił twojej matki? –
Chłopiec skinął głową. – No więc, czy to nie daje ci nazwiska Harry
Potter-Snape? – Dzieciak potrząsnął głową. – Dlaczego nie? Nie chcesz być synem
Severusa? – Lucjusz był zaskoczony przez nagłe łzy, pojawiające się w zielonych
oczach chłopca.
- Pan Snape mnie nie chce. – Harry schylił głowę, patrząc
na swoje stopy.
Lucjusz zamrugał kilka razy, starając się ogarnąć umysłem
to, co właśnie powiedział dzieciak.
- Czy Severus ci to powiedział?
Harry pokręcił głową, a kilka łez spadło na posadzkę.
- Słyszałem, jak ktoś mówił, że on mówił, że nigdy nie będę mógł być jego synem, że zawsze będę
dzieciakiem Jamesa Pottera. Muszę teraz iść; miło było pana znowu zobaczyć,
panie Malfoy… proszę powiedzieć Draco, by do mnie zafiukał. – Harry zdawał się
zrozumieć, że powiedział zbyt wiele przyjacielowi swojego ojczyma.
Serce Lucjusza ścisnęło się, gdy dzieciak pobiegł ulicą
Pokątną, by spotkać się z matką, ojczymem i siostrą. Obserwował ostrożnie, jak
chłopiec wita wszystkich i wszyscy odpowiadają na powitanie… wszyscy poza
Severusem; najwyraźniej dzieciak się nie mylił, jak na początku myślał Lucjusz.
Zobaczył, jak Harry odwraca się, by spojrzeć na niego przez ulicę, jakby chciał
mu powiedzieć „Widzisz, a nie mówiłem”; Lucjusz uniósł rękę na pożegnanie i
otrzymał w odpowiedzi bardzo dorosłe skinięcie głową.
^^^
Tego wieczoru, w zaciszu swojego gabinetu, Lucjusz
sprawdził, co się o rodzinie Snape ; był zaniepokojony sytuacją między jego
przyjacielem a jego pasierbem. Wiedział, co się stało 31 października 1981… do
diabła, wszyscy wiedzieli, co się wtedy stało! Czarny Pan, reagując na
przepowiednię, poszedł do domu Potterów i usiłował zabić wszystkich, gdy
siedzieli w salonie; nie znał całej przepowiedni… gdyby znał, zostawiłby
Potterów w spokoju. Jego mordercza klątwa nie tylko nie zabiła Potterów, ale ich syn, Harry, zdołał jakoś obronić
wszystkich i odesłać klątwę z powrotem w Czarnego Pana; kiedy klątwa dotknęła
mężczyzny, jego ciało eksplodowało, pokrywając dużą część salonu, wraz z
będącymi tam ludźmi, obrzydliwymi
szczątkami zmarłego Czarnego Pana.
Lily i James Potter natychmiast rzucili na siebie i
swojego syna Chłoszczyść i wezwali aurorów, Albusa Dumbledore’a i wszystkich
innych, którzy mogli mieć jakieś znaczenie. Gdy zostało to potwierdzone,
wiadomość dostała się do opinii publicznej, a Harry Potter stał się
natychmiastowym, małym bohaterem. James Potter kontynuował karierę aurora, ale stres
wywołany pracą szybko odbił się na małżeństwie Potterów; rozwiedli się, zanim
Harry skończył trzy lata. Przynajmniej… to była oficjalna wersja tego, co się
stało. Niedługo po rozwodzie, dosłownie dwa tygodnie później, Lily zaczęła
spotykać się z Severusem Snape, sprawiając, że Lucjusz i większa część
Czarodziejskiej Wielkiej Brytanii zaczęli się zastanawiać, czy Lily nie
oszukiwała Jamesa w małżeństwie; Lucjusz dobrze wiedział o tym, że Severus
wzdychał do Lily Potter i nie byłby zaskoczony, gdyby nie mieli romansu przez
cały czas. Biorąc pod uwagę to, że Lily urodziła Severusowi córkę po pięciu
miesiącach od ich ślubu, a osiem i pół miesiąca po rozwodzie, wydawało się, że
Lucjusz miał rację. Najwyraźniej James Potter też tak myślał i przebadał Harry’ego,
by upewnić się, że rzeczywiście jest jego synem. Severus odmówił „grania ojca”
Harry’ego, więc chłopak został z Jamesem, aż ten nie zginął podczas misji,
zaledwie rok po rozwodzie; nie mając dokąd iść, Harry musiał mieszkać ze swoją
matką i Severusem.
Lucjusz zastanowił
się dobrze, co wie na temat Severusa. Mężczyzna miał umiejętność trzymania
urazy przez lata; wciąż nienawidził Jamesa Pottera za to, że znęcał się nad nim
w czasach szkolnych. Nie żeby Lucjusz miał coś przeciwko, ale Potter był martwy
od trzech lat i nie mógł już zranić Severusa. Severus również szybko zauważał
słabości innych, ale bywał niemal oburzony, kiedy ktoś wypominał mu jego
własne. Nie sądził, by Młodszy Minister (z departamentu Magicznych Wypadków i
Katastrof) Korneliusz Knot wyzdrowiał po złośliwym napadzie słownym, który
otrzymał od Severusa kilka lat wcześniej, kiedy Knot nierozsądnie zdecydował
się skomentować wiek Severusa i zakwestionował to, czy jest odpowiednim
kandydatem na nauczyciela eliksirów w Hogwarcie.
Lucjusz mógł sobie tylko wyobrazić, że Severus uważał
Harry’ego Pottera za wierną kopię jego ojca, z którym Severus nigdy nie miał
dobrych relacji; modlił się, by Severus nie okazał się być takim, jak jego
ojciec.
^^^
Lucjusz nie musiał się martwić, że Severus zacznie się
fizycznie znęcać nad własnym dzieckiem albo Harrym Potterem; dawno temu podjął
decyzję, że nigdy nie stanie się taki, jak jego ojciec i starał się kontrolować
swój ohydny temperament. Nigdy nie położył ręki na Harrym Potterze… tylko
słownie skracał chłopca przy każdej okazji; odmówił dania dzieciakowi klapsa,
nawet gdy ten na niego zasługiwał… pozostawił to w gestii Lily. Severus chciał
dotykać ikry Pottera tak mało, jak tylko to możliwe; żeby tego dokonać, unikał
bachora, kiedy tylko mógł.
Jednak Amanda, jego córka, to całkiem inna historia;
naprawdę się z nią bawił. Czytał jej historyjki, pozwalał jej podskakiwać na
jego kolanach i często ją przytulał; w opinii Severusa, nie było lepszego
dziecka od Amandy. Kiedy Ikra (było to ulubione przezwisko Severusa, jakim
obdarzył Harry’ego) zamieszkał z nimi, Severus przydzielił mu skrzata domowego,
w nadziei, że nie będzie widywał bachora częściej, niż na posiłkach. Nigdy nie
bawił się z chłopcem, nigdy nie starał się, by coś się o nim dowiedzieć; gdyby
spróbował, mógłby być zaskoczony tym, że bardzej Harry jest podobny do matki
niż do ojca.
Ale nigdy się o to nie postarał; w krótkim czasie, Harry
nauczył się unikać męża matki niczym plagi. Harry stał się poważnym
introwertykiem i zdecydowanie rzadko opuszczał swój bezpieczny i wygodny pokój;
pan Snape nie może powiedzieć o nim nic
złego, jeśli nie ma z Harrym kontaktu.
^^^
Lucjusz wciąż obserwował przyjaciela, zatrzymując się
często na wizytę, zarówno wtedy, gdy była obecna Lily i kiedy jej nie było;
zaczął zauważać wzór w zachowaniu Severusa. Kiedy Lily była z nimi, nienaturalnie
starał się być lekko uprzejmym dla Harry’ego i włączać go do rodzinnego kręgu;
kiedy kobiety nie było, Severus zachowywał się tak, jakby chłopca nie było.
Mówił chłopcu niemiłe rzeczy, żeby ten się ulotnił; kiedy Harry znikał tam,
gdzie znikał, Severus stawał się kochającym ojcem dla swojej córeczki. Lucjusz
zastanawiał się, czy Lily wie, że Severus werbalnie krzywdzi jej syna; nie mógł
sobie wyobrazić, że zadziorna rudowłosa tolerowała takie nadużycie, więc
Lucjusz zdał sobie sprawę z tego, że kobieta o niczym nie wie.
Raz, kiedy Lucjusz krzyknął na Severusa za jego
zachowanie, Severus powiedział mu, że jeśli nie podoba mu się to, jak traktuje
syna żony, może odejść i nigdy nie wracać. Lucjusz nie mógłby zrobić tego
Harry’emu; Draco wydawał się być jedynym przyjacielem, na jakiego Harry’emu
pozwolono.
^^^
Harry siedział w swoim pokoju, czytając jedną z książek
dla dzieci, która przyniósł mu pan Malfoy, kiedy pan Snape zapukał do drzwi i
powiedział mu, że jego matka chce z nim rozmawiać. Harry wstał i prześlizgnąć
się obok pana Snape’a bez dotykania go, ale jak w większości innych przypadków,
pan Snape mu na to nie pozwolił.
- Patrz, jak chodzisz, Chłopcze! Nie możesz tak wbiegać w
innych ludzi!
- Przepraszam, proszę pana… To się więcej nie stanie. –
Harry nie znosił kłócić się z mężem swojej matki, więc po prostu zgadzał się z
wszystkim, co powiedział mężczyzna… tak było łatwiej. Pan Snape prychnął i
odszedł majestatycznie; coś sprawiło, że był dziś wieczorem naprawdę wściekły i
Harry chciał tylko mieć to za sobą i wrócić do swojego pokoju. Nie znosił tych
rozmów z matką; nigdy nie widziała, jak traktuje go pan Snape i nigdy się nie
kłóciła, gdy pan Snape powiedział, że Harry zrobić coś, czego nie zrobił. Z
roztargnieniem zastanowił się, co wydarzyło się tym razem; cóż, jak za każdym
innym przypadkiem, przyjmie karę i nie będzie się kłócił… to i tak do niczego
dobrego nie prowadzi. Wszedł do salonu i kiedy matka skinęła na niego, usiadł
koło niej.
- Harry, muszę wyjechać na jakiś czas; św. Mungo wysyła
mnie na konferencję do Paryża. Nie będzie mnie jakieś półtorej tygodnia… może
trochę mniej, jeśli wszystko szybko wyjaśnią. Severus zajmie się tobą i Amandą,
więc bądź dla niego grzeczny, dobrze? – Lily wypełniała jakieś formularze, więc
nie zauważyła strachu w oczach jej syna ani tego, jak jego ciało zesztywniało.
Wyjeżdża? Matka
ma zamiar wyjechać? Jak długo to półtora? Przez chwilę, myśli Harry’ego
pędziły dziko i musiał wziąć kilka głębokich wdechów, zanim jego magia się
uspokoiła. Niedługo wcześniej jego matka wyjaśniła mu o co chodzi w
przypadkowej magii, a pan Snape niechętnie pokazał mu kilka ćwiczeń, żeby mógł
ją kontrolować. Harry wiedział, zwyczajnie wiedział, tym razem to pan Snape
wpadnie w taką złość, że nie będzie się umiał kontrolować. Pan Malfoy
powiedział Harry’emu, że ojciec pana Snape’a był złym człowiekiem i że był pana
Snape’a, a nie wiedział, czy pan Snape jest w stanie się tak zezłościć, by
uderzyć jego, ale zawsze opłacało
się być ostrożnym. Harry nie wiedział, czy ostrożność ma coś wspólnego z
płaceniem za błędy, ale zamierzał robić wszystko, cokolwiek pan Malfoy
powiedział… nie chciał zezłościć pana Snape’a tak mocno, by ten go uderzył.
Lily spojrzała na syna w chwili, gdy udało mu się usunąć
strach z oczu.
- Co chciałbyś dostać z Paryża? Grę albo nową książkę,
która pomoże ci nauczyć się mówić po Francusku? Myślisz, że to by ci się
spodobało?
Harry skinął głową z wahaniem; nie wiedział, czy pan
Snape zgodzi się z tym, by matka wydała ich pieniądze na ikrę Jamesa Pottera.
Pan Snape o tym nie wiedział, ale Harry słyszał, jak rozmawia z kimś i nazywa
Harry’ego „Ikrą Pottera”; nie wiedział, co to oznaczało, ale nie brzmiało to
miło. Spodobałoby my się, gdyby matka przyniosła mu coś z wycieczki, ale nie
był pewny, czy ma na to liczyć; pan Snape zwykle nie pozwalał mu na posiadanie
„niepoważnych” rzeczy, jak sam je określał. Wiedział, że pan Snape nie uważa,
że Harry jest czegokolwiek wart, ale miał szczerą nadzieję, czuł ją całym
sercem, że matka nie uważa w ten sposób; ponownie na to nie liczył… pewne
rzeczy się zmieniły, od kiedy pojawiła się Amanda. Jego matka nie miała dla niego
czasu po tym, jak urodziła i zanim jego tatuś odszedł, by mieszkać w chmurach.
Kiedy jego tatuś odszedł, on musiał przyjść tutaj… a pan Snape go nienawidził…
i nie mógł niczego dotykać… nawet swojej siostrzyczki; wciąż nie mógł jej
dotykać… była Snapem… a on nie.
Później tego wieczora, Harry usłyszał podniesione głosy z
salonu i podkradł się do schodów, by zobaczyć, czy będzie w stanie usłyszeć, o
co chodzi. Wiedział, że powinien być w łóżku, ale był zbyt przestraszony, by
iść spać; kiedy się obudzi, jego matki, jedynej ochrony przed panem Snapem, nie
będzie.
- Lily, rozpuścisz tego chłopaka! On nie potrzebuje nauki
Francuskiego; po co mu to?
- Więc uważasz, że to głupi pomysł, by Draco Malfoy uczył
się mówić po Francusku, tak? Nigdy nie słyszałam, żebyś się kłócił, kiedy
Lucjusz powiedział ci, że zatrudnił nauczyciela dla swojego syna… w
rzeczywistości, mówiłeś, że yo dobry pomysł. Dlaczego w stosunku do Harry’ego
jesteś inny?
- Draco Malfoy pochodzi z francuskiej rodziny; Lucjusz ma
kilku kuzynów, którzy tam mieszkają. To, że Draco uczy się Francuskiego to
dobry pomysł, bo będzie mógł łatwo rozmawiać z krewnymi. Harry nie ma żadnych
krewnych, poza tobą.
- Ma też ciebie i Amandę. – Głos jego matki miał miękkie
i smutne brzmienie, i Harry pomyślał, że brzmiała, jakby chciało jej się
płakać.
- On nie jest
moim synem. – Harry poczuł łzę spływającą po jego policzku; to był pierwszy
raz, kiedy pan Snape powiedział to, kiedy mógł usłyszeć. Wiedział, że pan Snape
to właśnie czuje, ale usłyszenie tego było okropne.
- Może nie być twoim synem, ale to tylko dlatego, że
odmówiłeś adoptowania go po śmierci Jamesa. Jednak jest moim synem, więc kupię mu to, co zechcę. Zauważyłam, że nie
sprzeciwiałeś się zakupowi lalki albo zabawki dla Amandy; dlaczego z moim synem
jest inaczej? – Na chwilę było cicho, a potem Harry usłyszał westchnięcie
matki. – Wiesz co? Nie chcę się o to z tobą kłócić. Nie będzie mnie przez
półtorej tygodnia; chcę, żebyś obiecał, że postarasz dogadać się z Harrym, gdy
mnie nie będzie. Nie chcę spędzić całej konferencji, martwiąc się, czy się ze
sobą dogadujecie. Harry jest sześcioletnim dzieckiem, dzieckiem, którego nigdy
nie starałeś się nawet poznać; obiecaj mi, że spróbujesz, gdy mnie nie będzie.
Proszę, Sev? Spróbuj.
- W porządku… spróbuję. Nie obiecuję żadnych rezultatów,
ale spróbuję.
- Dziękuję, Sev… nie masz pojęcia, jak to wiele dla mnie
znaczy… Zanim wrócę, powinnam wiedzieć, czy jestem ponownie w ciąży. Nie chcę,
żebyś mówił cokolwiek dzieciom; kiedy wrócę, będzie dość czasu, by ich
powiadomić, że mogą mieć nowego braciszka lub siostrzyczkę.
Harry wycofał się do ściany i potrząsnął gwałtownie
głową. Kolejne dziecko? Kolejne dziecko, które odciągnie jego matkę jeszcze
dalej od niego? Harry odwrócił się i wśliznął się z powrotem do pokoju;
zanurkował pod kołdrę i wypłakał swoje maleńkie serce. Kiedy pojawi się to nowe
dziecko, nic już dla niego nie zostanie; równie dobrze może uciec, jeśli to się
wydarzy. Harry zaszlochał ostatni raz, po czym zapadł w niespokojny sen; jego
koszmary były przerywane obrazami jego matki, pana Snape’a, Amandy i nowego
dziecka, którzy szli dokądś i zostawiali go za sobą. Nie chciał stracić swojej
matki, ale wyglądało na to, że tak się stanie… a wtedy naprawdę zostanie sam.
^^^
- Nie masz nic lepszego do roboty poza siedzeniem tutaj?
Ostre słowa tak zaskoczyły Harry’ego, że upuścił kredkę,
którą rysował i odwrócił się do drzwi. Pan Snape stał w nich, z rękami na
biodrach i szeroko rozstawionymi nogami; język jego ciała powiedział Harry’emu,
że jest on z jakiegoś powodu zły. Harry pochylił głowę i sprzątnął swoje kredki
i kolorowankę ze stołu w jadalni; wciąż trzymał głowę pochyloną, kiedy zbliżył
się do drzwi i czekał, aż pan Snape przesunie się, by mógł wyjść.
Severus powoli przesunął się z drogi chłopca; nie
wiedział, dlaczego traktował dzieciaka okropnie, poza tym, że był on synem
Jamesa Pottera… po prostu zdawało się, że nie umie się powstrzymać. Lily
wyjechała na konferencję dwa dni temu i, póki co, bachor dobrze się zachowywał;
Severus był pewny, że dzieciak nie powiedział więcej niż dwóch słów przez cały
ten czas. Nie był dobry, ale coś wydawało się zmienić w chłopcu; zdawał się być
o wiele mniej skłonny do przebywania z nim i zawsze wyglądał na tak przestraszonego,
kiedy Severus koło niego przechodził.
Severus westchnął, obserwując, jak chłopczyk niemal
wbiega po schodach, by przed nim uciec; naprawdę nie chciał nienawidzić chłopca,
chciał powitać go w swoim domu, ale kiedy pierwszy raz dostrzegł dzieciaka,
kiedy Lily była w ciąży z Amandą, coś zwiędło i umarło w jego sercu. Chłopiec
wyglądał dokładnie jak jego ojciec, nawet musiał nosić okulary, by dobrze
widzieć; nie podobał mu się ten mniejszy klon Jamesa Pottera. Zgoda, nie
postarał się, by powitać chłopca, ale Harry nigdy nie miał nic przeciwko.
Severus westchnął ponownie i poszedł obudzić Amandę z drzemki na lunch;
natychmiast całkowicie zapomniał o Harrym Potterze, kiedy zobaczył serdeczny
uśmiech swojej córki.
^^^
Harry spojrzał na mały zegar na stoliku nocnym; duża
wskazówka była na czwórce, a mała w połowie drogi między jedynką a dwójką. Było
już dawno po porze lunchu, a pan Snape nie zawołał go na dół na jedzenie; nie
powinien przychodzić, jeśli nie był zawołany… Pan Snape dokładnie to wyjaśnił
pierwszego dnia, jak jego matki nie było. Był głodny i zastanawiał się, czy
Bitsy, jego skrzat domowy, mogłaby przynieść mu przekąskę; pomyślał jednak, że
lepiej nie, kiedy przypomniał sobie, że wszystkie skrzaty składały raport panu
Snape’owi. Nie chciał wpaść w kłopoty za przesadzanie z jedzeniem; pan Snape
wcześniej już zapominał go nakarmić, a teraz nie był to pierwszy raz, kiedy
Harry został sam, kiedy pan Snape powinien się nim opiekować.
Harry podniósł ciężarówkę i samochód; zamierzał wyjść na
zewnątrz i się pobawić. Zszedł cicho po schodach, nie chcąc, by pan Snape
usłyszał go i powiedział, że nie może wyjść. Prześlizgnął się obok salonu i
zobaczył, że pan Snape i Amanda śpią na podłodze; poczuł, że jego serce
odrobinę pęka… chciał podejść i położyć się razem z nimi. Choć raz chciał
udawać, że pan Snape go kocha, a przynajmniej, że go trochę lubi. Jednak nie
mógł; pan Snape nigdy by na to nie pozwolił… Harry nie był Snapem. Spuścił
głowę i ruszył do ogrodu; zastanawiał się, czy ktokolwiek kochał go na tyle, by
chcieć z nim przebywać. Tęsknił za swoim ojcem, mimo że tak naprawdę nie
pamiętał dobrze Jamesa Pottera… mimo wszystko nie było go już dość długi czas.
Harry zastanawiał się, co musiałby zrobić, by ponownie móc być ze swoim ojcem.
Bawił się swoją ciężarówką, gdy usłyszał za sobą
chrząknięcie; odwrócił się i zobaczył mężczyznę stojącego za ogrodową bramką.
- Przepraszam, że przestraszyłem ciebie, młody człowieku,
ale szukam Severusa Snape’a… czy mieszka tu?
Harry przyjrzał się mężczyźnie; nie wyglądał na wrednego,
ale mógł poczuć dobiegające od niego fale emocji. Miał długie brązowe włosy,
które wyglądały, jakby nie były długo czesane; kiedy mężczyzna lekko odwrócił
głowę, Harry mógł zobaczyć jasnoczerwone pasmo włosów na jego boku. Pan Snape i
matka mówili Harry’emu, by nie rozmawiał z obcymi ludźmi, więc po prostu
patrzył na mężczyznę, milcząc.
- Wiem, nie powinieneś ze mną rozmawiać, prawda? Cóż, to
dobrze; nic nie musisz mówić… możesz skinąć głową… to będzie nasz sekret. Czy
tutaj mieszka Severus Snape? – Kiedy Harry skinął twierdząco głową, mężczyzna
uśmiechnął się, a Harry napiął mięśnie; coś w tym uśmiechu było nie tak. –
Dobrze więc… ty musisz być Harry Potter. To niemal zbyt łatwe. – Mężczyzna
wyciągnął rękę i chwycił ramię Harry’ego, przeciągając go przez ogrodzenie i
zrzucając jego okulary, które upadły na trawę przy bramce. – Idziesz ze mną…
stary, drogi Severus zapłaci fortunę, by odzyskać swojego kochanego pasierba z
powrotem.
Kiedy Harry zacisnął uścisk na Harrym i odwrócił się,
jedyną myślą chłopca było to, że pan Snape będzie zadowolony, że zniknął.
^^^
- No… a teraz, mały Harry, poczekamy, aż nasz stary,
dobry Severus doniesie o twoim zniknięciu. Jestem pewny, że zrobi wszystko, by
odzyskać swojego drogiego pasierba, prawda?
Harry nie chciał poprawiać mężczyzny, ale nie chciał,
żeby ten myślał, że dostanie od pana Snape’a worek galeonów; Harry wiedział, że
pan Snape pewnie zapłaciłby mężczyźnie, żeby go zatrzymał. Harry niepewnie
potrząsnął głową.
- Nie zapłaci za mnie… nie lubi mnie.
Mężczyzna odwrócił się powoli i popatrzył na chłopca.
- Czy powiedziałem, że możesz mówić? Nie, nie sądzę! –
Harry spadł z krzesła i uderzył głową o podłogę, kiedy dosięgła go dłoń
mężczyzny i uderzyła w policzek; czuł krew spływającą z nosa i miał nadzieję,
że nie jest on złamany. Mężczyzna złapał
go za kołnierzyk koszulki i pchnął z powrotem na krzesło. – Gdzie cała twoja
magiczna siła, co, Harry Potterze? Gdzie jest ta magia, której użyłeś, by zabić
mojego pana?
Harry potrząsnął głową, żałując, że nie… pomieszczenie
rozpłynęło się przed jego oczami i wpadł w ciemność.
Scabior wpatrywał się w wymiętoszonego chłopca; nie
sądził, że uderzył go tak mocno, by dzieciak zemdlał. Rozejrzał się za swoją
różdżką, żałując, że nie przykładał tak wielkiej uwagi na lekcjach z
uzdrawiania, które przeprowadzał Czarny Pan.
^^^
Z natury, Lucjusza Malfoya trudno było przestraszyć;
przez lata był stalowo spokojny, kiedy zmuszano go do służby u największego
megalomana na świecie. Jednak, sytuacja między Severusem a Harrym go
przerażała; był bardzo zaniepokojony, że jeśli nic z tym nie zrobi, Harry
będzie miał poważną traumę po zachowaniu Severusa. Spędził kilka dni, myśląc o
tym i doszedł do wniosku, że będzie musiał ponownie pomówić z Severusem o jego
pasierbie. Aportował się na tyły domu Snape’a i pchnął ogrodową bramkę;
usłyszał szorstki odgłos, kiedy zrobił pierwszy krok na trawie. Lucjusz ukląkł,
patrząc, na co stanął i poczuł przerażenie, gdy zobaczył, że to okulary
Harry’ego; wiedział, że chłopiec nie może bez nich widzieć i obawiał się, że
coś się dziecku stało. Wyzbierawszy wszystkie kawałki, które był w stanie
znaleźć, niemal podbiegł do domu i gwałtownie otworzył tylne drzwi.
- Lucjusz! Co się stało? Wyglądasz, jakbyś zobaczył
ducha. – Severus siedział przy stole, obserwując, jak Amanda je lunch; Lucjusz
rozejrzał się, ale nie dostrzegł Harry’ego.
- Gdzie jest Harry, Severusie?
- Najprawdopodobniej na górze, w swoim pokoju; nie
wychodził od kilku dni… chyba każe skrzatom domowym przynosić mu jedzenie, żeby
nie musiał być blisko mnie. – Lucjusz był w stanie usłyszeć szyderstwo w głosie
Severusa, a to zezłościło go ponad wszystko.
- Chcesz mi powiedzieć, że nie widziałeś swojego
sześcioletniego pasierba od przynajmniej dwóch, trzech dni? A to, z jakiegoś
powodu, w ogóle ci nie przeszkadza? – Lucjusz wbiegł po schodach i zapukał w
drzwi do pokoju Harry’ego. – Harry? Harry, jesteś tam? Odpowiedz!
Lucjusz otworzył drzwi tak gwałtownie, że uderzyły w
ścianę i odbiły się do niej. Wpadł do pokoju i zaczął rozglądać się po
miejscach, gdzie mógłby ukryć się sześciolatek; kiedy nigdzie go nie dostrzegł,
Lucjusz wybiegł z pokoju i zbiegł po schodach. Severus wciąż siedział w tym
samym miejscu… nawet nie wstał, by poszukać swojego pasierba.
- Nie ma go tam, Severusie… gdzie on jest? – Lucjusz
złapał Severusa za przód koszulki i dosłownie pociągnął go do góry z krzesła;
Severus mógł być cal lub dwa wyższy od blondyna, ale Lucjusz fizycznie był
potężniejszy od Mistrza Eliksirów. Potrząsnął lekko Severusem, zanim pchnął go
z powrotem na krzesło. – Chcesz wiedzieć, dlaczego o to pytam, Severusie?
Chcesz? – Lucjusz rzucił kawałki okularów Harry’ego w pierś drugiego mężczyzny,
po czym wrócił do ogrodu, by poszukać czegoś, co powiedziałoby mu, gdzie
zniknął Harry.
Severus wpatrywał się w zgniecioną metalową ramkę i
odłamki szkła, które ledwo do niej przylegały; jego serce zatonęło, kiedy zdał
sobie sprawę, że nie tylko nie widział Harry’ego od kilku dni, ale też go nie
słyszał. Normalnie, mógł powiedzieć, kiedy chłopiec szedł sobie ulżyć; nie
ważne, jak mały dzieciak był, mógł usłyszeć każdy jego krok, kiedy siedział w
kuchni. Zawołał skrzata domowego, by został z Amandą, po czym wyszedł do
ogrodu.
- Nie ma go, Severusie… nie ma go tutaj. Rzuciłem
zaklęcie Wskaż Mi, żeby zobaczyć, czy nie siedzi na jakimś drzewie, ale moja
różdżka się nie poruszyła; zniknął. – Lucjusz zacisnął jedną dłoń w pięść i
uderzył nią w szczękę przyjaciela; usłyszał satysfakcjonujący trzask, kiedy
jego pięść spotkała się z twarzą Severusa. – Muszę wezwać aurorów i
skontaktować się z Lily. Musisz powiedzieć swojej żonie, że jej syn zaginął. – Lucjusz
natychmiastowo wyszedł z ogrodu i zniknął z głośnym trzaskiem.
^^^
Scabior przeszukiwał gazety i słuchał CRR, szukając
jakiegoś znaku, że Snape doniósł o zaginięciu pasierba; jak na razie, po
czterech dniach, nigdzie nie było reportażu o zaginionym chłopcu. Zaczął się
zastanawiać, czy chłopak nie miał racji; powiedział, że Snape go nie lubi i nie
zapłaci za jego powrót.
Scabior wiedział, że musi znaleźć jakieś inne miejsce dla
bachora; nie mogli już tu zostać, sąsiedzi zaczęli coś podejrzewać. Zaczął
rozmyślać, gdzie mógłby zabrać chłopca; nie było wiele opcji. Było powszechnie
wiadomo, że był lojalnym śmierciożercą, ale ponieważ nikt nie mógł zrzucić na
niego winy, w pierwotnym procesie dostał tylko łagodną reprymendę. Mały gówniak
był wrzodem na tyłku, od kiedy postanowił go porwać; najpierw, musiał wyczyścić
jego krwawiący nos, a potem pojawiły się wymioty, za każdym razem, kiedy
dzieciak starał się ruszyć. Scabior wpadł w złość, po jednym szczególnie
obrzydliwym zwymiotowaniu, że rzucił na utrapieńca zaklęcie łamiące kości; po
tym naprawdę żałował, że nie uczył się użytecznych zaklęć leczniczych… musiał
poświęcić jedno z dwóch krzeseł, by zrobić szynę na ramię bachora.
Próbując wymyślić jakieś miejsce, gdzie mógłby pójść,
wreszcie jedno wpadło mu do głowy; zły uśmieszek uniósł kąciki jego ust.
Wiedział, że Lucjusz Malfoy go ukryje.
^^^
Severus wiedział, że Lily wścieknie się na niego, że
pozwolił Harry’emu zaginąć, ale nie spodziewał się, że rzuci w niego ślubną
obrączką. Wróciła zaledwie sześć godzin wcześniej, ale w tym czasie, jego
małżeństwo rozpadło się i żona go zostawiła, zabierając ze sobą ich córkę. Co gorsza,
kiedy pokazał się, by pomóc aurorom szukać Harry’ego, został z eskortą
wyproszony z ich biura i kazano mu opuścić budynek Ministerstwa.
Więc siedział w pustym domu, słuchając odgłosów życia;
dokończył mętną butelkę ognistej whiskey, zastanawiając się, dlaczego w ogóle
nienawidził chłopca. Wiedział, że Harry nie mógł poradzić nic na to, że był
synem Jamesa Pottera; tak samo jak on nie mógł poradzić nic na to, że był synem
Tobiasza Snape’a. Zastanawiał się, czy w tym wypadku, jabłko nie spadło bezpośrednio
pod drzewem; może nie był tak zły jak jego ojciec… nie… był tak zły jak jego ojciec. Pierwszy raz, od kiedy był dzieckiem,
Severus Snape zapłakał; zapłakał nad bałaganem, który zrobił w swoim
małżeństwie; zapłakał nad bólem, który sprawił Lily; ale najbardziej, zapłakał
nad tym, co zrobił niewinnemu sześciolatkowi.
Niedługo potem zemdlał; nie usłyszał, jak Lily przechodzi
przez frontowe drzwi. Po tym, jak położyła Amandę do łóżka, poszła poszukać
męża; miała nadzieję, że nie zrobił nic głupiego, po jej wyjściu. Znalazła go
rozwalonego na podłodze w salonie; szybko przewróciła go, szukając
jakichkolwiek oznak, że próbował się zranić. Lily wiedziała, że Severus miał
okresy, kiedy w Hogwarcie się okaleczał i nie chciała, żeby zaczął ponownie.
Zapach ognistej whiskey uderzył ją w twarzy i zrozumiała, że był aż tak pijany,
że stracił przytomność; to nie było o wiele lepsze od kaleczenia się. Tobiasz
Snape był alkoholikiem… a alkoholizm łatwo przechodził z rodziców na dzieci;
Lily machnęła różdżką i cały alkohol z domu wyparował.
Ułożyła Severusa tak, żeby rano zbyt mocno go nie bolało,
kiedy się obudzi… byli rodziną i… cholera!...
musieli przejść przez to jak rodzina.
^^^
Narcyza Malfoy wyglądała trochę mniej idealnie, kiedy
została zawołana do drzwi Dworu Malfoyów przez trzęsącego się skrzata;
próbowanie nauczyć Draco malowania robiłoby to samo z każdym. Żałując, że
zostawiła różdżkę w pracowni, Narcyza podeszła do wejścia i zatrzymała się jak
wryta; Scabior, dawny śmierciożerca, stał tuż za drzwiami, trzymając przed sobą
bardzo przestraszonego Harry’ego Pottera.
- Ach, Narcyza, moja piękna pani… właśnie ciebie chciałem
zobaczyć. Chciałbym, żebyś przenocowała mnie i… mojego bratanka… na kilka dni.
Jestem pewny, że macie pokój i nie będzie to dla was kłopot.
- S-Scabior… ten chłopiec to nie twój bratanek; to Harry
Potter! – Narcyza umilkła nagle, gdy mężczyzna warknął i wskazał różdżką
dokładnie w jej pierś.
- I co z tego? Nic nie możesz z tym zrobić… a teraz pokaż
nam pokój i nas zostaw.
Bojąc się o życie własne i Harry’ego, skinęła krótko
głową i odwróciła się, by poprowadzić ich do głównych schodów; pokaże im pokój,
który Lucjusz przygotował właśnie na taką okazję. Ze względu na ochronne
zaklęcia i osłony wokół tego pokoju, nikt nie będzie mógł z niego wyjść bez
bezpośredniej zgody Lucjusza… a Scabior nie będzie w stanie użyć magii.
- Nie tutaj, słodziutka; wiem, co to za pokój. Zabierz
mnie do piwnicy.
Narcyza zatrzymała się, po czym zmieniła kierunek, a jej
nogi automatycznie poprowadziły ją do drzwi piwnicy Malfoyów; stała się jeszcze
bardziej przerażona, kiedy przed nią pojawił się skrzat domowy, sprawiając, że
Scabior podszedł jeszcze bliżej jej pleców.
- Pani… Panicz Draco chciałby przekąskę. Czy Zgredek może
przynieść mu ciastka? – Wielkie oczy skrzata popatrzyły na jej twarz, ale
wiedziała, że malec pojmuje całą sytuację; wykonała gest, który wszystkie
skrzaty natychmiast poznawały… Sprowadź
Mistrza!
- Tak, Zgredku, możesz dać Draco kilka ciastek; powiedz,
że za niedługo do niego dołączę. – Skrzat skinął głową i zniknął; Narcyza miała
nadzieję, że Zgredek dostrzegł gest… modliła się o to.
^^^
Lucjusz siedział przy stole w jadalni Snape’a,
przeglądając mapy, pokazujące, gdzie już patrzyli przez ostatnie dwa dni; nie
znaleźli nic, żadnej poszlaki, żadnego śladu Harry’ego… nic. Severus pracowicie
poszukiwał eliksiru, który pokaże im, gdzie jest dziecko; problemem było to, że
taki eliksir mógł być warzony nawet tydzień… w zależności od tego, jakie
wielkie wkładało się w niego wysiłki. Severus już oświadczył, że nie będzie
spał, aż Harry się nie znajdzie; także chciał zobaczyć rezultaty tak szybko,
jak to możliwe.
Lily oddała Amandę do Weasleyów na kilka dni; Lucjusza
naprawdę oni nie obchodzili, ale mieli swoje korzyści… mieli siedmioro dzieci,
a to gwarantowało, że Amanda nie będzie nudzić się przez te kilka dni. Lily
była w rogu pokoju, cicho rozmawiając ze swoim dawnym mentorem, Filiusem
Flitwickiem; nauczyciel zaklęć jako jeden z najlepszych lokalizował stracone
dzieci i został wezwany, by pomóc aurorom.
Lucjusz niemal spadł z krzesła, kiedy jeden z jego
skrzatów domowych, nazywający się bodajże Zgredek, pojawił się z trzaskiem koło
niego.
- Mistrzu, pani natychmiast cię potrzebuje. Dziwny
mężczyzna przyszedł do dworu… ma ze sobą panicza Harry’ego Pottera. – Martwa
cisza opadł ciężko na uszy skrzata; miał nadzieję, że poprawnie odczytał gest
swojej pani. Jeśli nie, ponownie będzie musiał przypalić dłonie żelazkiem.
Lucjusz spojrzał na Severusa i Lily, która przesunęła
się, by stanąć obok męża.
- Pójdę do Dworu; muszę sprawdzić, czy Zgredek ma rację.
Mógłby mnie znaleźć tylko, jeśli Narcyza kazała mu to zrobić; skontaktuję się z
wami, gdy tylko się czegoś dowiem. – Lucjusz deportował się z jadalni, ledwie
wydając dźwięk, zostawiając za sobą splecionych ciasno Lily i Severusa, którzy
mieli nadzieję, że skrzat się nie mylił.
^^^
Narcyza skoczyła na równe nogi, kiedy Lucjusz pojawił się
pokoju wejściowym; pokój był położony na uboczu i szło się do niego aportować i
przenieść fiuu, więc ich goście mogli uspokoić się, zanim zostaną
zaprezentowani. Niemal wskoczyła w ramiona Lucjusza, cały czas płacząc.
- Cyzia, kochanie, musisz przestać; nie rozumiem ani
słowa. – Lucjusz pocieszająco pocierał dłonią plecy żony; nie widział jej tak
zdenerwowanej, od kiedy Draco sturlał się z głównych schodów i złamał nogę.
- On tu jest! Scabior tu jest… i ma ze sobą Harry’ego!
Och, Lucjuszu, nie wiedziałam, co robić… próbowałam zamknąć go w niebieskim
pokoju, ale on o nim wiedział. Zabrał Harry’ego do piwnicy; nie wiem, co on mu
robi! Lucjuszu, musisz zabrać stamtąd Harry’ego, zanim zostanie naprawdę ranny!
Ja…
- Narcyzo Malfoy! Przestań, weź głęboki oddech i uspokój
się! – To, że jego żona była w stanie histerii, ani trochę nie pomagało mu
myśleć. – W porządku… zrobimy tak. Ja pójdę na dół; daj mi pięć minut, a potem
wezwij aurorów. Następnie weź Draco i zamknij się z nim w jego pokoju; tam są
najsilniejsze osłony. Nie wychodź, póki do ciebie nie przyjdę… rozumiesz? –
Lucjusz poczekał, aż jego żona skinie głową, po czym ucałował ją szybko. –
Pamiętaj, pięć minut.
Lucjusz skierował się do drzwi do piwnicy; zatrzymał się
na moment, wciął głęboki oddech i otworzył je.
^^^
Narcyza wbiegła do pracowni i złapała syna w pasie; nie
przykładając uwagi do jego pytań, aportowała ich bezpośrednio do pokoju Draco i
rzuciła na drzwi i okna wszystkie zaklęcia, jakie tylko mogła wymyślić.
Przytuliła go mocno do piersi, kiwając się w przód i w tył; wiedziała, że robi
to dla pocieszenia samej siebie, nie jego, ale zdawało się, że nie może go
puścić. Gdy minęło pięć minut, uklękła przed kominkiem; wrzuciła trochę proszku
w puste palenisko i wypowiedziała wyraźnie:
- Syriusz Black, Biuro Aurorów, Ministerstwo Magii. –
Minęła mniej niż minut, a głowa jej kuzyna pojawiła się w migoczących,
zielonych płomieniach.
- Cyzia! Długo z tobą nie rozmawiałem… hej… w porządku?
- Nie, Syriuszu… Nie wiem, czy słyszałeś o poszukiwaniach
Harry’ego Pottera… - Urwała, kiedy twarz jej kuzyna pociemniała ze złości.
- Co się dzieje z Harrym? Dlaczego trzeba go szukać?
Właśnie wróciłem z misji… DLACZEGO NIKT
MI NIE POWIEDZIAŁ, ŻE MÓJ CHRZEŚNIAK ZAGINĄŁ? – Ostatni zdanie krzyknął
przez zaciśnięte zęby w stronę biura aurorów. Narcyza usłyszała, że na drugim
końcu połączenia fiuu wszystkie ruchy ustają i wiedziała, że Syriusz zrobi wszystko,
by ci w biurze zapłacili za to, że nie powiedzieli mu natychmiastowo o
zaginięciu Harry’ego.
- Syriuszu, proszę, musisz zebrać tylu aurorów, ilu
możesz i natychmiast przyjść do Dworu. Harry jest tutaj, ale w niewoli trzyma
dawny śmierciożerca. Pamiętasz Scabiora? Cóż, to on ma Harry’ego. Lucjusz
poszedł do piwnicy, żeby spróbować chłopca stamtąd wydostać, ale musisz tu być,
gdy tylko mu się uda. – Syriusz nie kłopotał się pożegnaniem; po prostu zerwał
połączenie, zostawiając Narcyzę na podłodze. Miała nadzieję, że zrobiła dobrze,
mówiąc swojemu porywczemu kuzynowi, co się dzieje.
Draco wskoczył na kolana matki i splótł palce z jej
palcami.
- Mamusiu? Dlaczego ktoś trzyma Harry’ego w piwnicy?
Tatuś powiedział mi, żeby nigdy tam nie chodzić; dlaczego ktoś miałby zabrać
tam Harry’ego?
- Draco, kochanie, mężczyzna, który porwał Harry’ego jest
bardzo zły. Pamiętasz, co ojciec mówił ci o Czarnym Panie i jego podwładnych? –
Draco skinął powoli głową. – Ten mężczyzna, Scabior, był jednym z tych, którzy
podążali za Czarnym Panem.
- Jak tatuś? – Nawet
dziecko czasem potrafi powiedzieć coś mądrego.
- Nie, kochanie, twój ojciec tylko udawał; ale ten
mężczyzna naprawdę popierał Czarnego Pana.
- Czy on skrzywdzi Harry’ego? – Narcyza mogła zobaczyć
łzy w oczach syna i drżenie jego wargi.
- Zamierza, Draco… zamierza skrzywdzić Harry’ego… i
wierzę, że on to chce zrobić. Dlatego wezwałam kuzyna mamusi, Syriusza. Jest
ojcem chrzestnym Harry’ego, tak jak Severus jest twoim; zrobi wszystko, by
upewnić się, że Harry jest bezpieczny. – Narcyza miała nadzieję, że aurorzy
dotrą na czas, by Harry i Lucjusz nie zostali mocno ranni.
^^^
- Scabior… Narcyza poinformowała mnie, że chcesz się ze
mną widzieć. Dlaczego ukrywasz się w piwnicy? – Lucjusz miał plam; jeśli
zadziała, mimo że nie był pewnie najlepszy, ale miał nadzieję, że się uda. Miał
też nadzieję, że Harry będzie na tyle bystry, by w nim zagrać.
- Lucjuszu, przyjacielu! Doskonale! Przybyłeś akurat,
żeby mi pomóc. – Scabior odsunął się od składanego łóżka w kącie małego pokoju i
podszedł w stronę Lucjusza. – Przyniosłem ci małą zabawkę… zobacz.
Lucjusz podszedł do łóżka i spojrzał na leżącego na
brzuchu chłopca; dzieciak nie spał i patrzył na niego z mieszaniną nadziei i
ulgi. Ponieważ Scabior był za nim, udało mu się mrugnąć do Harry’ego; Lucjusz
zobaczył błysk świadomości w oczach Harry’ego, zanim odwrócił głowę i
zaszlochał w kierunku ściany. Lucjusza wypełniła duma… chłopiec zrozumiał i
zamierzał podążyć jego kierunkiem; modlił się tylko, żeby Harry wybaczył mu to,
co miał powiedzieć.
- Przyprowadziłeś mi dziecko? Scabior, wiesz, że nigdy
nie brałem udziału w takiego typu zabawach. Dlaczego go tu przyprowadziłeś? –
Lucjusz pozwolił, by szyderstwo przeniknęło do jego tonu; jeśli zwyczajnie
zmusi mężczyznę do mówienia, to da Narcyzie czas na wezwanie aurorów.
- Spójrz na jego czoło, Lucjuszu… to nie jakiś tam
chłopiec.
Lucjusz odsunął włosy Harry’ego, zauważając, jak mocno
chłopiec skrzywił się, gdy go dotknął; gdy to wszystko się skończy, Harry
będzie potrzebował naprawdę intensywnej terapii.
- No, no, no… Harry Potter. Jak odebrałeś go Lily?
- Był w ogrodzie, bawił się zabawkami… nikogo nie było w
pobliżu… więc go zabrałem. – Lucjusz poczuł szturchnięcie różdżki w bok szyi i
napiął się. – Lucjuszu, mój przyjacielu… oddaj mi swoją różdżkę.
- Czemu potrzebujesz mojej różdżki? Twoja wydaje się
doskonale działać. – Lucjusz wpatrywał się ściśle w oczy Harry’ego.
- Ponieważ nie jestem pewny, czy nie zamierzasz pójść i
oddać mnie aurorom. Zachowanie naszej drogiej Narcyzy sprawiło, że zacząłem
myśleć… co jeśli nie byłeś tak lojalnym sługą, na jakiego zawsze wyglądałeś?
Co, jeśli naprawdę nie podążałeś za naszym Panem? To uczyniłoby cię jednym z
nich, prawda? Oddaj mi swoją różdżkę. – Lucjusz poczuł, jak różdżka Scabiora
wbija się w miękkie miejsce tuż pod jego szczęką; wiedział, że będzie musiał
oddać mężczyźnie jedną ze swoich różdżek… ale którą?
Wyjął różdżkę swojego ojca z kabury na ramieniu i
ostrożnie podał ją drugiemu mężczyźnie; ta różdżka nigdy dobrze z nim nie
współpracowała, więc nie miał nic przeciwko oddaniu jej. Scabior chwycił
różdżkę i pociągnął Harry’ego z łóżka; to był błąd, bo chłopiec stał się
chorobliwie zielonkawy, po czym zwymiotował na stopy Scabiora.
Scabior pchnął chłopca z powrotem na łóżko, sprawiając,
że uderzył głową o ścianę i wstrząsnął swoim złapanym ramieniem, przez co
jęknął z bólu i stracił przytomność; Lucjusz dostrzegł swoją szansę, kiedy
drugi mężczyzna skupił się na swoich butach. Kiedy Scabior zaczął mamrotać
zaklęcie czyszczące, Lucjusz wyciągnął własną różdżkę z tej samej kabury i
uniósł ją w pierś mężczyzny.
- Drętwota!
Scabior odleciał na kilka stóp i upadł zmięty na podłogę;
Lucjusz rzucił na niego zaklęcie wiążące całe ciało, po czym podszedł do niego
i zabrał zarówno różdżkę swojego ojca i tą, którą posługiwał się Scabior.
Szybko podszedł do boku Harry’ego i uniósł go; biedny dzieciak zemdlał zarówno
przez wymioty i uderzenie głową o ścianę. Kiedy niósł Harry’ego w ramionach,
zauważył mizernie wykonaną szynę na ramieniu chłopca i zrozumiał, że Scabior
wyrządził mu więcej szkód niż początkowo myślał.
Rzucił kolejne zaklęcie na Scabiora, dodatkowo owinął go
ciasno magicznymi więzami, dodając je do zaklęcia wiążącego ciało i
oszałamiającego. Zaciskając uścisk na Harrym, Lucjusz skoncentrował się i aportował
bezpośrednio do pokoju Draco.
Ostrożnie położył istotkę na łóżku, gdy Narcyza podeszła
do jego boku.
- Co się stało, Lucjuszu? Czy z Harrym wszystko dobrze?
- Wydaje mi się, że ma złamane ramię i, całkiem
prawdopodobnie, ma też dość okropne wstrząśnienie mózgu. Nie uzdrawiaj go;
aurorzy muszą zobaczyć rany i skatalogować je na proces tego śmiecia. Pójdę na
dół i poczekam na aurorów.
- Kochanie… powinieneś wiedzieć… aurorem, którego
wezwałam, jest Syriusz, więc pewnie będzie dość zdenerwowany.
- Poślę go prosto tutaj; nie chcę, żeby zabił Scabiora,
zanim odbędzie się jego proces.
Po unieważnieniu zaklęć zamykających, Lucjusz zeszedł na
dół, by poczekać na kuzyna żony; Draco ostrożnie wspiął się na łóżko, tuż obok
boku Harry’ego i delikatnie zaczął gładzić twarz przyjaciela.
^^^
Lucjusz nakazał Syriuszowi iść prosto do pokoju Draco, by
spisał rany Harry’ego; Syriusz jednak wiedział, że Lucjusz stara się odsunąć
go, żeby mogli żywemu przestępcy zorganizować proces. Wbiegł na górę, po dwa
schodki i pobiegł korytarzem, do znanego mu pokoju jego małego kuzyna; zapukał
w drzwi.
- Cyzia! Otwórz drzwi, to ja, Syriusz!
Drzwi uchyliły się i spojrzały na niego stalowo szare
oczy tuż nad różdżką wymierzoną bezpośrednio w jego twarz.
- Jakie jest moje drugie imię? – Nikt, kto żył z jej
rodziny nie znał drugiego imienia Narcyzy; okropnie go nienawidziła.
- Aurelia, to twoje drugie imię… zawsze go nienawidziłaś,
bo brzmi strasznie staromodnie. A teraz, WPUŚĆ
MNIE DO ŚRODKA! – Drzwi otworzyły się i Syriusz rzucił się, by klęknąć u
boku swojego chrześniaka. – Och, Harry! Co on ci zrobił? – Wyciągnął swoją
różdżkę i zaczął rzucać zaklęcia diagnozujące na małego chłopca; łzy pojawiły
się w jego oczach, kiedy zanotował poważny wstrząs mózgu i złamane ramię.
Wydawało się, że to wszystko, poza tym, że chłopiec nie miał absolutnie nic w
żołądku; zastanowił się, czy ten cały Scabior w ogóle karmił Harry’ego.
Narcyza obserwowała, jak jej kuzyn tworzy skrupulatną
listę urazów Harry’ego; wiedziała, że zamierza wykorzystać ją podczas walki ze
Scabiorem podczas procesu, ale nie mogła się powstrzymać i zastanowiła się, czy
nie szuka czegoś jeszcze. Zauważyła, że, obok każdego wpisu, Syriusz stawiał
datę powstania urazu; wtedy prawda ją uderzyła… szukał czegoś, czego mógłby użyć
przeciwko Severusowi, żeby zabrać dziecko Lily i Severusowi.
- Syriuszu, on nigdy fizycznie nie skrzywdził Harry’ego.
Syriusz przerwał skanowanie i powoli spojrzał na Narcyzę.
- Musiał coś zrobić… Harry nie znosił przebywać z nim w
jednym pokoju. Co zrobił?
- Nie zranił go w fizyczny sposób.
- Powtarzasz to… co mi nie mówisz… - Syriusz urwał i
spojrzał bezpośrednio na swoją kuzynkę. – Snape nie skrzywdził fizycznie mojego
chrześniaka… zranił go psychicznie?
- Nie mogę powiedzieć tak i nie mogę powiedzieć nie… ty
będziesz musiał zdecydować, czy chcesz to drążyć.
Syriusz Black, auror, obrońca dzieci, a zwłaszcza swojego
chrześniaka, wziął głęboki oddech i wypuścił go. Doskonale rozumiał to, co
mówiła mu Narcyza przez nie mówienie czegoś; jeśli zdecyduje się odebrać
Harry’ego jego matce i jej mężowi, Harry może nigdy mu nie wybaczyć, że zabrał
go od jedynej rodziny, która mu pozostała. W tym momencie, namyślił się.
- Mam już zdecydowanie wystarczająco, żeby skazać tego
człowieka za zagrożenie dziecku i znęcanie się nad nim. Nie mogę znaleźć nic
więcej, więc mogę zapewnić, że nic więcej nie ma. – Delikatnym machnięciem
różdżką, wszystkie starsze urazy usunął z listy; i tak nie były czymś, czego
nie dorobiłby się mały normalny chłopiec. Zwinął pergamin i wsunął go w szaty;
siadając na łóżku obok chrześniaka, czekał, aż inni aurorzy powiadomią Lily, że
jej syn jest bezpieczny.
Towarzyszył im do św. Mungo, żeby Harry’ego mógł zobaczyć
uzdrowiciel; nie opuścił boku chrześniaka, nawet gdy przybyła Lily… mógł nie
mieć konkretnych wskazówek, co do tego, co robił Snape, ale to nie oznaczało,
że ufał mężczyźnie bardziej, niż wcześniej.
Mógł tylko czekać i obserwować… w końcu Snape zrobi coś,
co odepchnie od niego Harry’ego na dobre.
^^^
Minął miesiąc od powrotu Harry’ego do swojej matki i jej
męża. Sytuacja między Harrym a panem Snapem była taka sama jak wcześniej; Harry
unikał pana Snape’a, a pan Snape unikał Harry’ego.
Lily bardzo niechętnie pozwoliła Harry’emu uczęszczać do
małej szkoły w Hogsmeade; nie chciała spuszczać z niego wzroku na dłuższy czas…
z dobrego powodu. Zdecydowała nauczać dzieci w domu; była w stanie uczyć ich
tak dobrze, jak nauczyciele w szkole. W końcu poinformowała dzieci, że tak,
będą mieli małego braciszka lub siostrzyczkę za kilka miesięcy; kiedy o tym
mówiła, bacznie obserwowała Harry’ego… niektóre z jego ostatnich reakcji
zaniepokoiły ją. Jak zauważyła, Harry nigdy nie dotykał swojej siostry, kiedy
Severus był w pobliżu; wyglądało to niemal tak, jakby się bał, że zostanie
ukarany za zachowywanie się względem niej jak brat.
Gdyby skupiła się na nim bardziej, zauważyłaby, że Harry
odsuwa się od nich wszystkich. Harry zaczynał bronić się przed nieuniknioną
stratą matki; wiedział, że kiedy urodzi się dziecko, matka będzie miała dla
niego mniej czasu, niż dotychczas. Zaczął spędzać coraz więcej czasu z Draco, w
jego domu, oczywiście; już miał w
umyśle plan na czas uczęszczania do magicznej szkoły. Uważnie słuchał wujka
Lucjusza, kiedy mówił o szkole ukrytej gdzieś w północnej Europie… Zdaniem
Harry’ego, nazywała się ona Durmstrang.
WOW. Bardzo fajna miniaturka. Trochę smutna, zadziwia mnie że Severus jednak nie podjął próby rozmowy z Harrym, ale pewnie wszystko wyjaśni się w sequelu, na który czekam
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa miniaturka, smutna, przejmująca, lecz mimo to bardzo ciekawa. Zachowanie Severusa jest niedopuszczalne, lecz Lily zaabsorbowana swoim nowym życiem, wcale nie jest dużo lepsza od swojego drogiego męża. Nie interesuje się swoim synem w wystarczający sposób, aby zauważyć, co się z nim dzieje, że się nad nim znęcano psychicznie, że jest zastraszony i w końcu, że się on od nich coraz bardziej oddala, że go traci. A kiedy miała przykład postawy męża w stosunku do jej syna, nie uczyniła nic, aby coś zmienić w tej kwestii, a bycie w ciąży i spodziewanie się kolejnego dziecka niczego nie usprawiedliwia.
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na sequel, gdyż jestem ciekawa jak dalej rozwinie się cała historia.
Pozdrawiam i życzę dużo weny oraz czasu.
Dawno nie czytałam przygnębiającej historii. Rany...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Lily lub Syriusz coś zrobią. Mam tylko taką nadzieję. i oby Harry nie poszedł do Drumstagu uciekając przed rodziną.
Pozdrawiam i dziękuję
Witam,
OdpowiedzUsuńjuz nie mogę się doczekać drugiej części, bardzo mi się podobało, biedny Harry, a Lily nic nie zauważała i nie zauważa jak Harry jest traktowany przez Severusa... niech idzie do Durmstragu....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Aga
O cholera...
OdpowiedzUsuńWyję
Nic więcej
Po prostu wyję
Zwłaszcza, że to jest tak różne od zachowania Snape'a w NDH... i przez to robi jeszcze gorsze wrażenie *smaaaaark, sniff*
Hej,
OdpowiedzUsuńtekst fantastyczny, bardzo mi się spodobał, ale mi smutno, Severus okropnie traktuje Harrego, czy Lily nic nie zauważa jak jest traktowany Harry a jak Severus traktuje córkę?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia