Autor:
Amanuensis
Oryginał:
Nothing Near Inebriated
Zgoda:
jest
Rating:
+18
Pairing:
James/Syriusz
Ilość
części: miniaturka
-
Nie mogłeś poprosić mnie tutaj, żebym potrzymał ci głowę, kiedy będziesz
rzygał. Przez wieczór nie wyżłopałeś nic mocniejszego niż piwo kremowe.
-
Wypiłem, głupku, ale nie tyle, żeby rzygać, nie. – James spojrzał przez szparę
w drzwiach toalety na korytarz. – Może zwyczajnie potrzebowałem uciec od
kumpli, który powtarzają, że to mój „wieczór kawalerski*” i tego, że muszę
patrzeć, jak posyłasz mi ten cholernie irytujące mrugnięcia, gdy sądzisz, że
nie patrzą. Jesteś tak subtelny jak naciągacz, który chichocze.
-
Ach, Luni i Peter robią to samo.
-
Nie prawda. To byłeś ty, ty i ty. – James odwrócił się od drzwi. – To zawsze
byłeś ty, ty i ty, Łapo.
Syriusz
już miał otworzyć usta w swojej obronie, ale gdy dostrzegł wyraz twarzy Jamesa,
cała przemowa zniknęła. To spojrzenie było nagie. I nawet jego nawyk jak u
sześciolatka, by chichotać na to słowo został stłumiony, ponieważ było to
jedyne słowo na to spojrzenie, pozbawione humoru, osłony czy czegokolwiek, co
osłaniałoby emocje, pragnące i otwarte tak bardzo na litość Syriusza.
-
Zawsze ty – powtórzył James, ponieważ była to prawda, Syriusz nie był dobry w
subtelności, ale musiałby być dużo bardziej pijany, by przegapić to spojrzenie.
Przełknął
ciężko.
-
Ja… rozmawialiśmy o tym. Nie…
-
Nie rozmawialiśmy. – James zrobił krok w jego stronę. – Ty mówiłeś.
Powiedziałeś w porządku, Rogasiu, masz
teraz dziewczynę i rozumiem to; wciąż będę twoim najlepszym kumplem, nawet
jeśli to już nie jest to, a ja słuchałem, Łapcu. Słuchałem, ponieważ nie
mogłem zmusić się do przerwania tej jakże odważnej przemowy. Słuchałem. Nie
mówiłem. Ty… postarałeś się, żebym nie był w stanie tego zrobić.
-
No, już, poczekaj…
-
Nie, ty poczekaj. Nawet już nie chcę rozmawiać; wypiłem dużo więcej, niż
myślisz i zwyczajnie zacznę bełkotać. Straciłem szansę na rozmowę, więc przejdę
od razu do działania, okej?
I
Syriusz dostrzegł, że został przyszpilony do ściany łazienki. Dłonie Jamesa
były na jego piersi, a jego na wpół twardy członek dociskał się do jego
własnego przez materiał dwóch par spodni. Usta Jamesa znalazły się nie na
wargach Syriusza, ale na jego szyi, gryząc go i ssąc – jakby chciał powiedzieć,
tak, skończyłem rozmowę, możesz mówić, jeśli tak ci na tym zależy.
Jednak
Syriusz mógł wydobyć z siebie tylko „Gnuh”.
Dłonie
opuściły jego pierś i ruszyły popracować nad guzikami jego spodni; James nigdy
nie zawiódł, będąc człowiekiem czynu. Nie ważne, czy był to alkohol czy falujące
zrozumienie, że Syriusz będzie znowu miał tą słodycz właśnie tu i teraz – albo
prawdopodobnie perspektywa cichego i szybkiego seksu w publicznej toalecie –
sprawiła, że Syriusz był twardy zanim odpięto mu wszystkie guziki. Tak twardy,
że rękę Jamesa musnęła wilgoć na jego pierwszy dotyk.
-
Kurwa – powiedział Syriusz, tym razem wydobywając z siebie prawdziwe – mimo że
niecenzuralne – słowo. – James… - Jednak żadne słowo nie mogło go powstrzymać.
Syriuszowi ciężko było zrozumieć, dlaczego w ogóle chciał, żeby James przestał,
ale potem słowo i powód wskoczyły na miejsce jak kluczyk do właściwego zamka i
mruknął: – Lily…
-
Nie – powiedział James, odsuwając usta od szyi Syriusza – nie dzisiaj. Jutro
możesz powiedzieć „Lily”, a ja odpowiem ci Lily i możemy o tym porozmawiać.
Dzisiaj… - i mimo wszystko pocałował usta Syriusza, – …nie jestem jeszcze
mężem Lily.
Oczywiście
Syriusz wiedział, że to w ogóle nie jest odpowiedź i oczywiście będzie wiele
rzeczy, o których będą musieli porozmawiać – ale dzisiaj James chciał tak
bardzo być odpowiedzią, tak bardzo, że Syriusz nie mógł zrobić nic innego,
tylko mu na to pozwolić. Ponieważ to był James, był to Jamie, był to Rogacz i
Syriusz pomyślał, że wiele kosztowała go ta przemowa sprzed kilku miesięcy pod
tytułem rozumiem.
James
osunął się na kolana i Syriusz mógł tylko wcisnąć się w ścianę za nim, kiedy
James wziął jego członek do ust, pociągając go jednym długim zassaniem
policzków. Jedną dłonią sięgnął do plątaniny struktur, by chwycić i przytrzymać
jądra Syriusza, podczas gdy jego druga dłoń schodziła w dół jego własnych
spodni, poruszając się tak gwałtownie, jak język Jamesa, w górę i w dół spodu
członka Syriusza, jak palec przywołujący go w kierunku potępienia i nie miało
to wszystkiego ukształtować. Syriusz miał ochotę odrzucić głowę do tyłu i wyć,
ale zamiast tego wlepiał oczy w twarz Jamesa, gdy dochodził, aż jego oczy
zaczęły łzawić z potrzebą zamknięcia ich mocno i tylko odczuwania – ale nie
mógł przegapić momentu, kiedy Jamie zamknie oczy, gdy nasienie Syriusza tryśnie
na jego język i tył gardła, a on przełknie je, jakby była to najlepsza rzecz,
jaką pił dzisiejszego wieczora.
Po
tym miał dość siły, by ustać na nogach, ale nie na tyle, by unieść własne
spodnie, podczas gdy James drżał we własnym orgazmie, klęcząc na podłodze przed
nim. To on powinien zrobić to Jamesowi, pomyślał błądząc myślami. Mimo że była
to publiczna toaleta i w każdym momencie ktoś mógł wejść…
Syriusz
zapiął guziki spodni. Gdyby ktoś wszedł, mimo wszystko ta scena nie wyglądałaby
zbyt daleko od pijackich mdłości.
-
James – powiedział.
James
wyjął ze spodni lepką dłoń. Błyszczała na jego kolanie, a Syriusz poczuł
narastającą potrzebę, by ją polizać.
-
Jutro – powiedział James.
Syriusz
wiedział, że to słowo to obietnica.
Nie
ważne czy dla niego, czy dla Lily, nie mógł się zmusić do zapytania.
*ang. stag night – gdzie stag, to jeleń ;) dlatego
Syriusz się z tego podśmiechuje
JP/SB JP/LE
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńsuper, no pięknie, Syriusz chociaż chciał się fobrze zachować...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia