Ważne

Zanim zaczniecie czytać jakikolwiek tekst, warto poszukać go w zakładkach. Często tłumaczenia są kontynuowane przeze mnie po kimś innym - w takich wypadkach podaję tylko linki do pierwszych rozdziałów, więc warto zerknąć, czy dane opowiadanie nie jest czasem już zaczęte gdzie indziej. Dzięki temu nie dojdzie do nieporozumień i niepotrzebnych pytań, typu: "A gdzie znajdę pierwsze rozdziały?" Wszystko jest na blogu, wystarczy poczytać ;)
Po drugie, nowych czytelników bardzo proszę o zerknięcie do zakładki "Zacznij tutaj" :) To również wiele ułatwi :D
Życzę wam miłego czytania i liczę, że opowiadania przypadną wam do gustu.
Ginger

sobota, 2 września 2017

SR - Rozdział 13 – To tylko bal


Przez tydzień, aż do Świąt, Harry jak najczęściej unikał Wieży Gryffindoru. Dzięki książce o trytonach zdecydował, że potrzebuje czegoś, co pochłonie skrzeczenie. Próbował poduszki, koców i innych przedmiotów, które można było owinąć wokół złotego jaja, ale nic nie wydawało się działać. Po dwóch dniach, Harry uznał, że konieczna jest mu przerwa i zaczął swoją pracę domową. Nauczyciele i tak zdawali się robić wszystko, by przepisać jej jak najwięcej.
Hermiona, Ginny, Fred i George od czasu do czasu przychodzili do biblioteki, by sprawdzić, co z Harrym, ale zdawali się nie wiedzieć, co powiedzieć, czy zrobić. Wszyscy zgadzali się, że Ron przegiął, ale szanowali życzenie Harry’ego i zostawili to w spokoju. Harry zorientował się, że jeśli Ron zobaczy, że jego rodzina jest po stronie Harry’ego, a nie swojego brata, może to dolać oliwy do ognia. Harry’ego wzruszyło to, że Fred, George i Ginny stali przy jego boku, ale to nie wymazało bólu, jaki poczuł, gdy jego najlepszy przyjaciel podzielił uczucia z Draco Malfoyem.
Mówiąc o Malfoyu, zacisze Harry’ego w bibliotece dawało ślizgońskiemu uczniowi okazję, której potrzebował, by ponownie zacząć szydzić, ale tym razem kierował się w stronę Weasleyów i Hermiony. Jednego wieczora podczas kolacji, Harry wracał do biblioteki z kuchni, kiedy podsłuchał głosy zza zakrętu. Powoli i cicho, Harry zerknął zza róg, by zobaczyć, kto to i dostrzegł Malfoya, stojącego z Crabbem i Goylem po jego bokach, naprzeciw Hermiony i Ginny.
- Nie zaprzeczaj, szlamo – powiedział złośliwie Malfoy. – Potter nie mógł znaleźć nikogo na bal, więc musiał zadowolić się tobą.
Harry zrobił krok w tył, żeby wciąż był poza widokiem. Nie chciał, żeby Malfoy wiedział, że podsłuchał komentarz.
- Przepraszam, profesorze Moody – powiedział niewinnie. – Nie widziałem Malfoya. Mam mu powiedzieć, że pan go szuka?
Korytarz wypełnił odgłos szybkich kroków. Malfoy, Crabbe i Goyle biegli w drugą stronę najszybciej, jak potrafili, żeby uniknąć kolejnego spotkania. Pochylając się do ściany, Harry poczekał cierpliwie, aż Hermiona i Ginny pojawią się w zasięgu jego wzroku. Obie zobaczyły Harry’ego, ale tylko Harry'ego, wiedziały, że było to tylko po to, by przestraszyć Malfoya. Uśmiech pojawił się na ich twarzach, po czym zaczęli się niekontrolowanie śmiać.
Kiedy śmiech osłabł, Harry przyjrzał im się. Fakt, że Malfoy przyparł je do muru na pustym korytarzu, przywołał nieprzyjemne wspomnienia.
- Nic wam nie jest? – zapytał poważnie Harry.
Hermiona i Ginny skinęły głową.
- Możemy poradzić sobie z Malfoyem – powiedziała pewnie Hermiona, podchodząc do jego lewego boku i owijając ramię wokół jego ramienia. – Chociaż twoja metoda była lepsza. Jest nerwową, małą fretką, prawda? – Błysnęła w jego stronę uśmiechem, ale Harry tego nie odwzajemnił.
- Przepraszam, że nie byłem tam z wami – powiedział cicho Harry, spuszczając wzrok na podłogę. – Po prostu nie umiem się zmusić, by stanąć przed Ronem. I tak mam dużo na głowie przez Turniej, pracę domową i bal, be stałego udowadniania, że jego życie jest lepsze, niż moje. Myślałem, że pierwsze zadanie wystarczy, żeby pokazać, że bycie reprezentantem nie jest zabawą i grą. Chyba się myliłem.
Ginny potrząsnęła głową, podchodząc do prawego boku Harry’ego i opierając się o ścianę.
- Nie znoszę ci tego mówić, Harry, ale Ron zawsze był zazdrośnikiem – powiedziała szczerze. – Ma pięciu braci, którzy mają sukcesy na swój własny sposób. Bill był Prefektem Naczelnym, Charlie Kapitanem Drużyny, Percy kolejnym Prefektem, a bliźniacy chcą założyć sklep z żartami. Jeśli mam być z tobą szczera, Ron był o ciebie zazdrosny tego wieczora, kiedy twoje imię wypadło z czary. Kiedy następnego ranka się o ciebie martwił, było to silniejsze od zazdrości.
Harry westchnął i odchylił głowę do tyłu, aż uderzyła o ścianę.
- Dlaczego nikt mi nie powiedział? – zapytał.
- Żebyś czuł się gorzej przez coś, nad czym nie masz kontroli? – spytała Hermiona. – Już i tak martwiłeś się o wiele rzeczy. Nie sądzę, żeby Ron dalej był zazdrosny o bycie reprezentantem. Chyba to ma więcej wspólnego z tym, co się stało do teraz. – Na widok zdezorientowania Harry’ego, Hermiona kontynuowała. – Spędzasz teraz cały swój czas w bibliotece, co nie jest złe… to tylko inne. Potem zaprzyjaźniłeś się z Viktorem Krumem, międzynarodowym graczem Quidditcha i sławą taką, jak ty. – Harry poruszył się, by się bronić, ale Hermiona uciszyła go, kładąc mu wolną rękę na ustach. – Wysłuchaj mnie. Dobrze zrobiłeś, Harry. Te dziewczyny były naprawdę irytujące, a Viktor docenił to, że choć raz ktoś traktował go normalnie. W twoim życiu są teraz inni ludzie. Myślę, że Ron martwi się, że zostanie w tyle, że już go więcej nie będziesz potrzebował.
Harry popatrzył na Hermionę kompletnie zdezorientowany.
- To śmieszne – powiedział bez ogródek. – Ron jest moim najlepszym przyjacielem. Nic nie może tego zmienić.
- My o tym wiemy, Harry – powiedziała cierpliwie Hermiona, - a w swoim czasie, Ron też to zrozumie. – Spojrzała na Ginny, zanim skupiła się ponownie na Harrym. – Posłuchaj, Harry, może spędzisz dziś wieczorem trochę czasu w Wieży Gryffindoru? Wyglądasz na wyczerpanego. Kiedy ostatni raz przyzwoicie spałeś w nocy?
Harry wzruszył ramionami. Prawdę mówiąc, nie potrafił przypomnieć sobie, kiedy ostatni raz spał przez noc. Miał po prostu zbyt wiele na głowie. Biorąc ciszę za zgodę, Hermiona i Ginny pociągnęły Harry’ego do biblioteki, gdzie pozbierał swoje rzeczy, a potem został zaprowadzony do Wieży Gryffindoru. Pokój wspólny był pusty, co nie było zaskakujące, biorąc pod uwagę to, że wciąż trwała kolacja.
Nie chcąc iść jeszcze do łóżka, Harry podszedł do kanapy i usiadł. Otworzył swoją książkę do transmutacji i kontynuował czytanie. Hermiona i Ginny pobiegły do swoich dormitoriów i przyniosły własną pracę domową. Hermiona usiadła na drugim końcu kanapy, podczas gdy Ginny opadła na fotel obok boku Harry’ego. Nie to miały na myśli, ale przynajmniej Harry już się nie izolował.
Gdy wszyscy wrócili z kolacji byli zaskoczeni, kiedy zobaczyli Harry’ego. Kilka osób zapytało Harry’ego, jak pracuje nad drugim zadaniem, podczas gdy inni starali się przycisnąć go, by powiedział, kto jest jego parą na Bal Bożonarodzeniowy. Harry starannie uchylał się pytań i skupił się na swojej książce. W końcu zamieszanie ucichło i wszyscy wycofali się do swoich własnych pokoi. Harry pierwszy wyszedł. Po tylu samotnych dniach, hałas był nieprzyjemny. Podczas całego zamieszania w pokoju wspólnym, Harry nie mógł nie zauważyć, że Ron trzyma się od niego z daleka. Wysoki rudzielec usiadł sam z obrażonym wyrazem twarzy. To wystarczyło, by Harry wiedział, że Ron jeszcze nie przebrnął przez etap zazdrości.
^^^
Coś mokrego na twarzy wyrwało Harry’ego ze snu. Otwierając oczy, Harry zobaczył kłęby rozmytego futra i musiał się roześmiać. Nie potrzebował okularów, by rozpoznać tą wielką kulkę futra, która właśnie polizała go po twarzy. Owijając ramię wokół szyi psa, Harry przytrzymał go mocno, nie chcąc puścić go przez długi czas. Naprawdę tęsknił za Midnightem. Do teraz nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo.
- Hej, Midnight – powiedział cicho Harry w futro psa. Czuł, że jego ciało się trzęsie, ale nie wiedział, dlaczego. Wiedział tylko, że jego ojciec chrzestny jest przy nim i że wszystko z ostatnich kilku tygodni uderzyło w niego z pełną siłą. Usłyszał trzask i poczuł, jak ramiona owijają się wokół niego. Nie odzywali się, aż Harry nie przestał się trząść.
- Wesołych Świąt, Rogasiątko – wyszeptał Syriusz, łagodnie gładząc plecy chrześniaka. – Lunatyk czeka na dole. Wydaje mi się, że mamy wiele do pogadania. Może przebierzesz się w coś cieplejszego i spotkamy się na dole? Zjemy wczesne śniadanie i pomówimy, o czymkolwiek będziesz chciał.
Harry skinął głową i poluźnił uścisk wokół szyi chrzestnego. Syriusz wypuścił Harry’ego, odsunął się do tyłu i uśmiechnął się do niego, mierzwiąc włosy nastolatka. Ten prosty gest sprawił tylko, że Harry uśmiechnął się szeroko. Czuł się, jakby przez jeden moment, wszystko znowu było normalnie, jak w poprzednie wakacje. Harry czekał, aż Syriusz wyjdzie z pokoju, po czym wyskoczył z łóżka i przebrał się w jeansy i sweter. Kiedy założył parę skarpet i buty, Harry biegiem opuścił dormitorium. Zbiegł po schodach i zobaczył, że Syriusz i Remus rozmawiają cicho przed kominkiem.
Obaj Huncwoci mieli zaniepokojone spojrzenia na twarzach, które natychmiast skryli pod uśmiechami, kiedy zauważyli, że Harry biegnie w ich stronę. Remus pociągnął Harry’ego do uścisku, ale wcześniej zauważył cienie pod oczami Harry’ego.
- Wesołych Świąt, szczeniaku – powiedział, gładząc roztrzepane włosy Harry’ego. – Gotowy na śniadanie?
Harry uniósł wzrok na Remusa i skinął głową, nie będąc w stanie przestać się uśmiechać.
- Wesołych Świąt – powiedział radośnie. – Nie mogę uwierzyć, że przyszliście. – Jego uśmiech nagle zniknął. Był już na czterech Świętach w Hogwarcie i nie mógł sobie przypomnieć, żeby widział tu kiedykolwiek jakiś rodziców. – Nie będziecie mieli kłopotów za to, że tu jesteście? – zapytał nerwowo.
- My? – zapytał Syriusz z drwiącym szokiem. – Nigdy. Rogasiątko, patrzysz na dwóch ochroniarzy na dzisiejszy Bal Bożonarodzeniowy.
Harry zamrugał kilka razy, starając się przetworzyć to, co właśnie powiedział Syriusz. Rozumiał Remusa, jako przyzwoitkę. Remus był w zeszłym roku nauczycielem i raczej zachowywał się jak dorosły. Z drugiej strony, Syriusz bardziej zachowywał się jak Fred i George, niż jak dorosły. Nie mógł sobie wyobrazić, co Syriusz mógłby zrobić, otoczony przez tych, którzy tylko pobudzą jego miłość do żartów.
- Profesor Dumbledore to zaakceptował? – zapytał sceptycznie Harry.
Remus powstrzymał śmiech.
- To była moja pierwsza reakcja – przyznał, mrugając do niego, po czym delikatnie popchnął Harry’ego w kierunku wyjścia w portrecie. – A teraz, chodźmy. Nawet nie wiesz, jaki marudny robi się Łapa, gdy się go w porę nie nakarmi. Porozmawiamy w drodze.
- Hej! – powiedział Syriusz, idąc za nimi. – Nie robię się marudny! Przestań zatruwać mojego chrześniaka kłamstwami, Luni!
Wyszli z Wieży Gryffindoru, wkraczając w pusty korytarz. Spoglądając za okno, Harry zobaczył, że słońce dopiero zaczęło wschodzić. Było wciąż na tyle wcześnie, żeby idąc do Wielkiej Sali nie zobaczyli nikogo na korytarzach. Dopiero gdy weszli do opustoszałej Wielkiej Sali, Syriusz i Remus zdali sobie sprawę, jak cichy był Harry.
Syriusz otoczył ramieniem barki Harry’ego i pociągnął czternastolatka do uścisku. Harry uniósł wzrok na Syriusza i uśmiechnął się, starając się zapewnić mężczyznę, że wszystko było w porządku. Był po prostu tak przyzwyczajony do spokoju i samotności, że nie zdał sobie sprawy, że to nie było normalne zachowanie. Syriusz odpowiedział uśmiechem, po czym spojrzał na Remusa, jakby milcząco potwierdzając swoje przekonania.
Siadając przy stole Gryffindoru, Syriusz i Remus powoli zaczęli ładować jedzenie na Telerze, przez cały czas ukradkiem zerkając na Harry’ego. Ostatecznie milczenie stało się zbyt długie.
- W porządku, Harry – powiedział w końcu Syriusz. – Co się dzieje? Wyglądasz jak całkowicie inna osoba, niż ta, którą widzieliśmy miesiąc temu. Stało się coś, o czym powinniśmy wiedzieć?
Harry przygryzł nerwowo dolną wargę. Nie wiedział, co robić. Jeśli powie Syriuszowi i Remusowi wszystko, pewnie będą zdenerwowani, ponieważ brali jego udział w Turnieju całkiem do siebie. Biorą wszystko związane ze mną do siebie.
- To był długi semestr – powiedział Harry, wzruszając ramionami. – Pracowałem dużo nad wskazówką do drugiego zadania, więc…
- Więc zdecydowałeś się wykończyć? – zapytał łagodnie Remus. – Harry, tak bardzo, jak podziwiamy twoją determinację, nie możesz zignorować potrzeb swojego ciała. Co jeszcze na tobie ciąży? Wyglądasz, jakbyś dźwigał na barkach cały świat.
Harry zawahał się. Czy to było naprawdę tak oczywiste? Nie wyglądał aż tak źle? Wzdychając ze zmęczeniem, Harry pozwolił, żeby frustracja przejęła nad nim kontrolę.
- Ron i ja mieliśmy małą sprzeczkę – przyznał Harry, po czym wyjaśnił, co się stało. Kiedy skończył, ukrył twarz w dłoniach, by uniknąć spojrzeń, które rzucali mu Syriusz i Remus.
Syriusz położył dłoń na ramieniu Harry’ego, podczas gdy Remus dotknął jego ręki.
- Wiemy, że to musi być dla ciebie trudne, Harry – powiedział cicho Remus. – Ciężko pamiętać o źle, kiedy dobro jest tak atrakcyjne. Mam przeczucie, że Ron wie, że twoje życie to nie bułka z masłem, ale łatwiej mu obwiniać za swoje problemy coś, nad czym nie ma kontroli. To, że nie może znaleźć partnerki na bal, ponieważ nie jest popularny, to bardziej zadowalająca wymówka niż fakt, że czuje się zbyt skrępowany, by kogoś poprosić. Nie martw się. Zmieni zdanie.
- Oboje pochodzicie z kompletnie różnych środowisk – dodał Syriusz. – Żyłeś jako ktoś, kto jest inny niż reszta i starałeś się dopasować. Ron zawsze był jednym z grupy; starał się wyróżnić z pośród większości uczniów. Żaden z nich nie ma pojęcia, przez co przechodziłeś, zanim dostałeś list z Hogwartu, przez co musiałeś przechodzić od tego czasu i co napotkałeś z tego powodu. Ludzie lubią patrzeć na nagrody, a nie na walką, jaką się odbyło, by je dostać.
- Więc co mam zrobić? – zapytał Harry opiekunów. – Zeszłego wieczoru nawet nie przeszedł koło mnie w pokoju wspólnym. Nie podoba mi się to, że jego bracia i siostra biorą moją stronę. Nie podoba mi się to, że Hermiona jest po mojej stronie. Czuję się tak, jakbym zmuszał ich do wybierania między nami.
Remus pochylił się do Harry’ego.
- Nie zmuszasz ich do niczego, szczeniaku – powiedział serdecznie. – Dokonali wyboru i zdecydowali się zgodzić, że Ron nie miał racji, obwiniając ciebie za jego problemy. Nie martw się. Wkrótce wróci mu rozsądek. – Delikatnie trącił Harry’ego i uśmiechnął się. – Zjadaj, a później  wrócimy do Wieży Gryffindoru i otworzymy prezenty.
Harry skinął głową i zaczął jeść śniadanie. Właśnie skończyli posiłek, kiedy uczniowie zaczęli wypełniać Wielką Salę. Ignorując zaciekawione spojrzenia, rzucane w ich stronę, Harry odszedł z Syriuszem i Remusem do Wieży Gryffindoru. Wchodząc do pokoju wspólnego, Harry zauważył, że kilka osób schodziło ze schodów w drodze na śniadanie. Poprowadził do dormitorium, przez chrapanie Neville’a i Rona zauważył, że jego współlokatorzy wciąż śpią. Ich zasłony były zaciągnięte, by blokować światło słoneczne, które teraz wypełniało pokój.
Weszli cicho do pokoju. Syriusz i Remus usiedli przy wezgłowiu łóżka Harry’ego, podczas gdy Harry zajął miejsce w nogach przy kupie prezentów. Harry wysłał swoje do Dworu Blacków i według Remusa, zostały otworzone w momencie, gdy przyszły. Syriusz nigdy nie miał cierpliwości. Harry dał im zdjęcie w ramce z czasów wakacji w Hogwarcie oraz kilka przedmiotów z Zonka dla Syriusza i kilka zaczarowanych złotych zakładek dla Remusa, które zaznaczało ostatnie słowo, jakie się czytało.
Harry szybko otworzył prezenty od swoich przyjaciół i państwa Weasleyów, i ku jego zaskoczeniu znalazł jeden od Rona. Spoglądając na łóżko z baldachimem Rona, Harry mógł tylko się zastanawiać, co się dzieje z jego najlepszym przyjacielem. Syriusz i Remus zauważyli zmieszanie Harry’ego, ale milczeli. Uniósł prezent od Remus i otworzył go, znajdując czarny, skórzany album na zdjęcia ze złotym napisem, głoszącym: Rodzina Potter. Harry otworzył album drżącymi dłońmi. Na pierwszym zdjęciu był chłopak w okularach, wyglądającego dokładnie jak on sam, który trzymał za rękę wysokiego i chudego, czarnowłosego mężczyznę i szczupłą kobietę, która miała ciemnobrązowe włosy i okulary. Uśmiechali się i śmiali. Harry przebiegł palcami po zdjęciu. To nie mogło być to, co myślał, prawda?
- Czy to… moi dziadkowie? – zapytał Harry drżącym głosem.
- W tym albumie są zdjęcia twoich rodziców, dziadków i nawet pradziadków – powiedział łagodnie Remus. – Jest zaczarowany tak, żeby dodawał strony, kiedy się tego potrzebuje, więc możemy dodać do niego twoje zdjęcia. Próbowałem zrobić to samo od strony Evansów, ale twoja ciotka nie chciała zbyt współpracować.
Harry spoglądał na Remus, zamykając album i przyciskając go do piersi, jakby bał się, że w jakiś sposób zniknie, jeśli go puści.
- Dziękuję – powiedział z wdzięcznością. – Wcześniej nie wiedziałem, jak wyglądali. Znaliście ich?
Syriusz i Remus skinęli głowami z nostalgicznymi wyrazami twarzy.
- Twoi dziadkowie byli wspaniałymi ludźmi, Harry – powiedział Syriusz z uśmiechem. – Zaopiekowali się mną po tym, jak uciekłem od mojej rodziny. Opowiemy ci o nich więcej później. Skończ otwierać prezenty!
Harry przewrócił oczami na dziecinne błazeństwo chrzestnego. Były takie momenty, kiedy wydawało się niemożliwe to, że Syriusz był starszy od niego. Oczywiście, przed Hogwartem Harry naprawdę nie otrzymywał prezentów na Święta, więc pewnie to miało coś wspólnego z brakiem u niego świątecznego podniecenia. Unosząc ostatnią paczkę, Harry skrył uśmiech i otworzył ją. W środku znalazł dwie rzeczy. Pierwszą był scyzoryk z dodatkami, które mogły odwiązać każdy węzeł i otworzyć wszystkie zamki. Drugą była książka oprawiona w czerwoną skórę ze złocistym, wygiętym napisem. Harry musiał roześmiać się, kiedy zobaczył napis, głoszący: Najbardziej Udane Żarty Huncwotów.
- To ma być sugestia? – zapytał Harry, unosząc brew w kierunku książki.
Syriusz uśmiechnął się z dumą, podczas gdy Remus jęknął z irytacją.
- Nie mogę uwierzyć, że dałeś mu właśnie to – powiedział Remus do Syriusza. – Co się stało z uzgadnianiem, co mu dajemy? To była twoja zasada!
- Co? – zapytał niewinnie Syriusz. – Po prosty przekazuję nasze dziedzictwo naszemu jedynemu dziedzicowi. Co w tym złego? Poza tym, Harry nie jest taki, jak my… cóż, nie jest jak James i ja. Użyje tej książki odpowiedzialnie… cóż, oczywiście z uzasadnieniem. Daj spokój, Luni. Ze wszystkich ludzi to Harry potrzebuje odrobiny rozrywki od czasu do czasu. Ja tylko lekko szturcham go w odpowiednim kierunku.
Remus potarł oczy z frustracją.
- Szturchasz? – zapytał. – Ta książka to największe szturchnięcie, jakie kiedykolwiek widziałem!
Harry nie kłopotał się, by przyznać, że nie ma zamiaru wykorzystywać żartów z tej książki. To było kolejne powiązanie z jego ojcem i resztą Huncwotów, kiedy byli w jego wieku. Poza tym, wyglądałoby to okropnie podejrzanie, gdyby żarty, których nie widziano od czasów Huncwotów, zaczęły ponownie się pojawiać. Wszyscy nauczyciele zaczęliby jego podejrzewać, chyba że pożyczy książkę bliźniakom…
Po tym, jak Harry nie raz podziękował opiekunom, Syriusz wyciągnął zimowy płaszcz Harry’ego i rzucił mu go. Pojmując aluzję, Harry ubrał się ciepło i wyszedł z Syriuszem i Remusem na spacer po błoniach. Syriusz i Remus zabrali ich płaszcze w drodze z Wieży Gryfonów. Zostawili je na krzesłach naprzeciw ognia.
W momencie, gdy Harry wkroczył na pokryte śniegiem błonia, odkrył, że z lewej strony jest zablokowany przez dużą, czworonożną kreaturę, przez Harry’ego nazywaną Midnight, a przez Remusa – Łapa. Remus szybko zszedł z drogi, by uniknąć przewrócenia. Harry nie potrafił powstrzymać śmiechu, starając się odeprzeć wielkiego, czarnego psa. Remus w końcu przyszedł Harry’emu z pomocą i odciągnął zwierzaka, by chłopak wygramolił się na nogi. Nie minęło wiele czasu, zanim Midnight wyswobodził się i ponownie zaczął nacierać na Harry’ego. Żeby się bronić, Harry zaczął rzucać w Midnighta śnieżki, które pies starał się złapać do pyska.
W końcu zmęczyli się i wznowili spacer po błoniach. Wtedy dołączyły do nich Hermiona z Ginny. Hermiona niemal potknęła się o własne stopy z szoku, gdy usłyszała, że Syriusz i Remus będą dziś wieczorem służyć im za przyzwoitkę. Syriusz i Remus zdołali też przekonać Hermionę i Ginny, żeby przestały zwracać się do nich formalnie. Hermiona miała więcej kłopotu z Remusem, niż Syriuszem, ponieważ był jej nauczycielem, ale zanim zaczął się lunch, obie dziewczyny były na ty z Huncwotami.
Po sporym lunchu w Wielkiej Sali (Syriusz i Remus ponownie usiedli przy stole Gryffindoru z Harrym, Hermioną, Ginny, Fredem i Georgem), Syriusz głośno zaproponował bitwę na śnieżki. Większość Gryfonów szybko zgodziła się na ten pomysł, a uczniowie z innych domów dołączyli do nich nieco wolniej. Gryfoni i Puchoni mieli największą frekwencję i natychmiast uformował się pojedynek Gryffindor vs Hufflepuff. Mnóstwo uczniów z Ravenclaw wymieszało się między dwie drużyny, tak jak kilku Ślizgonów z niższych roczników. Dołączyło też kilku uczniów Durmstrangu, w tym Viktor Krum, który przyłączył się do drużyny Harry’ego.
Ogień przerwano około godziny piątej. Wszyscy byli pokryci śniegiem i przemoknięci do suchej nitki. Dziewczyny, które wzięły udział, odeszły pierwsze, utrzymując, że muszą się przygotować. Chłopcy podążyli za nimi niechętnie, chcąc tylko się ogrzać. Kiedy weszli do wieży Gryffindoru, Harry nagle został pociągnięty na bok przez Angelinę i Katie. Ze wyrazów ich twarzy Harry mógł tylko założyć, że zrobił coś źle.
- Masz nam coś do wyjaśnienia, Harry Potterze – powiedziała surowo Angelina, unosząc złoty łańcuszek z zaczarowaną miotłą.
Harry spojrzał na Angelinę i Katie nerwowo. Wiedział o prezencie. Dał po jednym każdej z nich.
- Nie podoba wam się? – zapytał. – Sprzedawca powiedział, że będą idealne dla dziewczyn z drużyny Quidditcha.
Spojrzenie Katie Bell natychmiast złagodniało.
- Oczywiście, że nam się podoba, Harry – powiedziała. – Byłyśmy tylko zaskoczone, gdy je rano znalazłyśmy. Chcemy tylko, żebyś wiedział, że nie uczyliśmy cię, ponieważ oczekiwałyśmy, że dasz nam coś w zamian. Pomogłyśmy ci, ponieważ tego chciałyśmy.
Nagle to nabrało sensu. Bały się, że Harry czuł się zobowiązany, by coś im kupić.
- Wiem o tym – powiedział cicho Harry. – I chciałem wam to kupić. Oboje poświęciłyście dużo czasu, by mi pomóc. Chciałem wam tylko podziękować.
Angelina i Katie uśmiechnęły się i pocałowały Harry’ego w policzki, po czym pobiegły na schody. Harry tylko obserwował je, zanim dołączył do Freda, George’a i Neville’a przed ogniem. Nie widział Rona cały dzień i nie mógł przestać się martwić. Wszyscy mówili Harry’emu, żeby był cierpliwy i czekał, aż Ron przyjdzie do niego, ale zwyczajnie brakowało mu przyjaciela. Do teraz nigdy nie zdawał sobie sprawy, jak liczył na Rona, żeby ten rozluźnił nastrój.
^^^
Czwartoroczni chłopcy szybko zmienili szaty. Harry nosił szmaragdowo zielone szaty, na które nalegał Syriusz, upewniając się, że jego naszyjnik z małych czarnych, jakby szklanych kwadracików jest ukryty pod czarnym kołnierzem koszuli z długimi rękawami, którą miał pod szatą. Nie chciał, żeby ktoś go dziś wieczorem zauważył. Harry nawykowo wciąż nosił kaburę z różdżką na nadgarstku. Było prawie tak, jakby ten kawałek smoczej skóry, który trzymał jego różdżkę, był częścią jego samego. Czuł się bez niej nagi.
Schodząc po schodach do pokoju wspólnego, Harry zauważył, że Ginny już na niego czeka. Jej rude włosy były spięte do tyłu w fantazyjny kok z małymi koralikami wetkniętymi dookoła niego. Granatowo niebieska szata wyjściowa, którą nosiła, była lekko dopasowana, ujawniając jej smukłe ciało. Spojrzała na Harry’ego z uśmiechem, który odwzajemnił. Teraz musiał tylko ukryć nerwowość, którą czuł.
Sięgając w jej stronę, Harry podał jej rękę, którą szybko zaakceptowała.
- Wyglądasz bardzo ładnie, Ginny – powiedział. – Jesteś gotowa?
Ginny zarumieniła się na komentarz i skinęła głową. Wyszli z wieży Gryffindoru i skierowali się do Sali Wejściowej. Żaden nie powiedział ani słowa. Harry zauważył, że Ginny jest nieco niespokojna i zrozumiał, że tylko denerwuje się tak, jak on. Sala Wejściowa była pełna uczniów, wszyscy czekali, aż drzwi do Wielkiej Sali otworzą się o ósmej. Nie musieli czekać długo, aż profesor McGonagall zawołała do siebie reprezentantów. Harry i Ginny byli ostatni, którzy dołączyli do grupy.
Partnerką Cedrica była Cho Chang, śliczna Krukonka, która była szukającą w ich drużynie. Fleur Delacour przyszła z Rogerem Daviesem, również Krukonem, będącym kapitanem ich drużyny. Wydawał się bardziej zaślepiony swoją partnerką, by słuchać tego, co mówią inni. Viktor Krum stał ze swoją partnerką, przez co Harry musiał powstrzymać śmiech. Hermiona wyglądała całkowicie inaczej i całkowicie nerwowo. Jej włosy były spięte podobnie do Ginny, a jej szaty miały jasno niebieski kolor.
Zdecydowawszy się trochę zabawić, Harry trącił Viktora, który spojrzał na Harry’ego zdezorientowany. Harry skinął na niego, by Viktor pochylił się i poczekał, aż bułgarski gracz wykona ruch.
- Lepiej dobrze się nią zajmij albo będę musiał zwyczajnie cię zabić – powiedział figlarnie, zdobywając tym śmiech Viktora.
- Nie martw się, Harry – powiedział Viktor. – Obiecuję dobrze ją traktować.
Czekali, aż wszyscy wejdą do Wielkiej Sali, po czym ustawili się w rzędzie i podążyli za profesor McGonagall. Gdy weszli reprezentanci, powietrze wypełnił aplauz. Harry tak bardzo skoncentrował się na tym, żeby nie potknąć się o swoje nogi, że nie zauważał nic, póki nie dotarli do wielkiego okrągłego stołu na odległym końcu Sali, gdzie już siedzieli sędziowie. Profesor Dumbledore siedział na środku, po jego lewej był profesor Karkarow, a po prawej madame Maxime. Obok madame Maxime siedział Ludo Bagman, który wydawał się bawić jak nigdy w życiu. Obok profesora Karkarowa siedziała ostatnia osoba, jaką Harry spodziewał się zobaczyć: Percy Weasley.
Sądząc po sapnięciu, które uciekło z ust Ginny, też się go nie spodziewała. Nie dobrze. Ostatnią rzeczą, jakiej dziś pragnął Harry był Percy, grożący mu, że ma dobrze traktować jego siostrę. Ginny wspominała, że wysłała sowę do pani Weasley, żeby ją powiadomić, ale poprosiła mamę, żeby nie mówiła żadnemu z jej braci… ze względu na Harry’ego.
Reprezentanci i ich partnerzy wypełnili ostatnie krzesła przy stole i Harry z Ginny musieli niestety siąść przy Percym. W chwili, gdy usiedli, Percy zaczął opowiadać, że dostał awans do osobistego asystenta pana Croucha i będzie go zastępować. Harry musiał przyznać, że to może lepiej, ponieważ Syriusz był opiekunem. Nie chciał myśleć, co Syriusz mógłby zrobić, gdyby stanął twarzą w twarz z osobą, która była odpowiedzialna za jego niesprawiedliwe uwięzienie.
Kolacja minęła szybko. Wydawało się, że Percy był bardziej skupiony na tym, by wyglądać ważnie, niż na martwieniu się o partnerkę Harry’ego, co było ulgą zarówno dla Harry’ego, jak i Ginny. Rozglądając się, Harry zauważył, że cała Sala wydaje się błyszczeć srebrem. Niezliczony strumień girland krzyżował się pod sufitem. Małe stoliki wypełniały Salę, a na każdym po środku była latarnia, jako źródło światła.
Niebawem profesor Dumbledore wstał i nakazał wszystkim iść za jego przykładem. Kiedy wstali, Dumbledore machnął różdżką i wszystkie stoły przesunęły się do ścian, ukazując parkiet. Pojawiła się podwyższona platforma z kilkoma instrumentami. Rozległy się oklaski, kiedy Fatalne Jędze weszły na scenę w czarnych szatach, wyglądających, jakby były celowo rozerwane w niektórych miejscach. Kiedy grupa brała instrumenty, Harry podążył za resztą reprezentantów i poprowadził Ginny na parkiet.
Biorąc głęboki oddech, Harry celowo unikał patrzenia dookoła i skupił się na tym, co nauczyły go Angelina i Katie. Rozpoczęła się wolna melodia i instynkt przejął kontrolę. Harry wziął Ginny za rękę i powoli okręcił ją, zanim położył dłoń na jej talii i przytrzymał jej dłoń drugą. Ginny odruchowo położyła wolną rękę na ramieniu Harry’ego i pozwoliła mu się poprowadzić.
W końcu reszta dołączyła do reprezentantów i ich partnerek na parkiecie. Kiedy melodia skończyła się, wszyscy zaczęli bić brawa, aż nie rozpoczęła się kolejna. Ta była szybsza i musiała być popularna, sądząc po wybuchu wiwatów. Ginny wydawała się bardziej zrelaksowana, gdy inni wyszli na parkiet i pozwoliła Harry’emu wykorzystać jego lekcje z Angeliną i Katie. Tańczyli kilka piosenek, zanim zrobili przerwę i usiedli przy najbliższym stoliku. Widząc zarumienione policzki Ginny, Harry zaoferował, że przyniesie jej coś do picia i wyszedł, kiedy skinęła głową.
Dotarłszy do szwedzkiego stołu, Harry chwycił dwa piwa kremowe i wrócił do Ginny, zauważając, że już dłużej nie była sama. Zdawało się, że dwaj opiekunowie poczuli, że muszą dotrzymać Ginny towarzystwa. Kiedy Harry dotarł do stolika i podał Ginny jej picie, Syriusz i Remus nagle ucichli, sprawiając, że Harry natychmiast zrobił się nieufny, ale nie powiedział ani słowa.
- Jak na kogoś, kto nie umie tańczyć, całkiem nieźle sobie radziłeś, Harry – powiedział Remus z szerokim uśmiechem, kiedy Harry usiadł. – Zdradzisz nam swój sekret?
Harry wzruszył ramionami, upijając łyk napoju. Spojrzał na Syriusza i uśmiechnął się. Wiedział, że zapomniał im o czymś powiedzieć.
- Podążyłem za radą – powiedział niewinnie – kogoś bardzo mądrego na swój własny sposób.
Syriusz zachichotał na ten komentarz.
- Ładnie powiedziane – stwierdził z dumą. – Nie wszyscy z nas posiadając dużą wiedzę naukową, jak ten tu nasz stary dobry Remus. Niektórzy muszą polegać na metodzie prób i błędów podczas nauki. – Wstał, podszedł do Harry’ego i położył dłoń na ramieniu nastolatka. – Bawcie się dobrze. Zobaczymy się później, w porządku?
Harry skinął głową i obserwował, jak opiekunowie znikają w tłumie ludzi. Piosenka skończyła się i Harry został ponownie pociągnięty na parkiet przez Ginny. Szybko znaleźli wzór z Hermioną i Viktorem: tańczyli kilka piosenek, a potem na krótko odpoczywali. Hermiona i Ginny rozmawiały podczas okresów odpoczynku, podczas gdy Harry i Viktor wymieniali spojrzenia, uśmiechając się. Zdawało się, że oboje myślą o tym samym: dziewczyny! Harry zapisał sobie w umyśle, by przedyskutować z Syriuszem kwestię kobiecego umysłu, ponieważ z pewnością nie rozumiał, jak one mogły wciąż rozmawiać o niczym konkretnym.
Chyba najbardziej zawstydzającym momentem wieczoru był ten, kiedy Angelina i Katie podeszły i zażądały specjalnego tańca, którego go nauczyły. Zanim Harry mógł zaoponować, Katie pociągnęła go na nogi. Ginny, Hermiona i Viktor patrzyli zdezorientowani, jak Katie i Angelina ciągną Harry’ego na parkiet. To zdawało się przyciągnąć uwagę innych, których mijali. Piosenka była raczej szybka i Harry natychmiast wiedział, do jakiego tańca się odnosiły. To był ten, który nauczył się podczas jednej lekcji, gdy Angelina i Katie starały się rozbawić Harry’ego i oderwać jego umysł od wszystkiego.
Wiedząc, że jest im to dłużny, bo dzięki nim nie wyszedł dziś na idiotę, Harry poddał się. Kiedy dotarli do środku parkietu, Harry odwrócił się do Angeliny i Katie. Na kiwnięcie Angeliny, cała trójka przesunęła się na prawo, więc Harry poruszył się w przeciwnym kierunku do dziewczyn. Krok po kroku wszystko sobie przypominał. Harry skupiał spojrzenie na Angelinie i Katie, nie chcąc widzieć, czy wszyscy ich obserwują.
Kiedy piosenka w końcu się skończyła, tłum zaczął klaskać i zaczęła się kolejna powolna. Harry poczuł rękę na ramieniu i spojrzał na Hermionę, stojącą obok z uśmiechem na twarzy. Spoglądając ponad jej ramieniem, Harry zobaczył, że Ginny tańczy z Viktorem, więc podał przyjaciółce dłoń. Położył jej rękę na talii i natychmiast poczuł, jak dziewczyna jest spięta. Coś było nie w porządku.
- Hermiono, co się stało? – zapytał Harry w jej ucho. – Czy Viktor zrobił coś…
- Nie! – powiedziała szybko Hermiona. – To nie Viktor. Ron. Chyba po prostu się o niego martwię. Popatrz, co stracił tylko dlatego, że był zbyt uparty, by przeprosić i przyznać, że się mylił. Wszystko mogło się potoczyć tak inaczej…
- Gdybym nie był reprezentantem – dokończył za nią Harry. Myślał tak samo. – Wiem. Chcę naprawić relację z nim, ale nawet koło mnie nie przechodzi. Nie uczestniczył nawet w popołudniowej bitwie na śnieżki. Naprawdę tak bardzo mnie nienawidzi?
Hermiona lekko wzmocniła uścisk na dłoni Harry’ego.
- On cię nie nienawidzi, Harry – powiedziała poważnie. – Nienawidzi tego, że nie może być bardziej, jak ty. Wymagało wiele odwagi zapytanie Rona o zgodę i Ginny, by była twoją partnerką. – Harry poruszył się, by zaoponować. – Wiem, że jest tylko przyjaciółką, ale i tak się denerwowałeś tym, prawda? – Harry skinął głową. – Ron nie jest inny. Od niego jednak nie wymagano, by miał partnerkę, jak ty. Nie zwrócił się do opiekunów po radę, jak ty. – Urwała na moment, po czym uśmiechnęła się szeroko. – Nie poprosił o lekcje tańca, jak ty – dodała otwarcie.
- Wolałabyś, żebym cię deptał? – zapytał poważnie Harry. – Nie chciałem wyglądać jak głupek przed wszystkimi. Angelina i Katie były chętne mi pomóc. Czy coś w tym złego?
Hermiona potrząsnęła głową, patrząc w jego szmaragdowe oczy.
- Jestem tylko zaskoczona – powiedziała niewinnie. – Naprawdę się zmieniłeś, Harry. Nie zdawałam sobie z tego sprawy, aż do dzisiaj. Remus i Syriusz zdecydowanie dobrze na ciebie działają.
Harry nie mógł powstrzymać uśmiechu. Naprawdę nie wiedział, co by zrobił tego roku, gdyby Syriusz i Remus nie mogli mu pomóc. Weszli w jego życie zaledwie rok temu, a już był od nich tak zależny. Naprawdę nie wiedział, co by bez nich zrobił. Uczynili jego życie bardziej normalne, niż było w jego wspomnieniach.
Pod koniec wieczoru, Harry został przyparty do muru przez Freda i George’a, którzy już planowali, kiedy Harry zostanie ich oficjalnym bratem. Musiał ich wiele razy przekonywać, żeby zaakceptowali to, że Harry był tylko przyjacielem Ginny i gdy odeszli, wciąż miał przeczucie, że nie chcą mu wierzyć. To z pewnością nie była reakcja, jakiej się spodziewał, ale przynajmniej nie próbowali go zabić.
Bal w końcu skończył się i wszyscy zostali odesłani do łóżek. Harry został z tyłu i podziękował Syriuszowi i Remusowi, że uczynili te Święta najlepszymi w jego życiu. Komentarz został zrozumiany jako komplement, ale służył też jako przypomnienie o błędach, za które musiał płacić Harry. Syriusz pociągnął Harry’ego do mocnego uścisku i przypomniał mu, żeby wysłał Hedwigę albo użył lusterka, by informować na bieżąco Huncwotów. Gdy Syriusz go puścił, przyszła kolej na Remusa, który przytulił go równie ciasno, przypominając nastolatkowi, żeby o siebie dbał.
Po ostatnim pożegnaniu, Harry wyszedł z Wielkiej Sali do wieży Gryffindoru. Korytarze były puste, pozostawiając straszliwą ciszę. Im szybciej dotrze do wieży, tym lepiej. Dotarł do ruchomych schodów, gdy zobaczył, że ktoś na niego czeka. Cedric Diggory.
- Hej, Harry – powiedział Cedric z uśmiechem. – Chyba nawet nie podziękowałem ci za smoki. – Harry otworzył usta, by powiedzieć, że to nie jest konieczne, ale Cedric uniósł rękę, by go uciszyć. – Poważnie. Niewielu zrobiłoby coś takiego. Jak sobie radzisz z jajem?
Harry wiedział, że mógłby skłamać, ale nie miał na to energii. Poza tym, wątpił, żeby Cedric szukał podpowiedzi tak późno w nocy.
- Powoli – powiedział Harry szczerze. – Chyba nie potrafię sprawić, żeby się przymknęło.
Cedric roześmiał się na ten komentarz.
- Miałem ten sam problem – powiedział, po czym pochylił się ku Harryemu. – Aż nie wziąłem kąpieli – wyszeptał. – Włóż jajo pod wodę. Na piątym piętrze, w czwartych drzwiach po lewej Borysa Szalonego jest łazienka prefektów. Hasło to „sosnowa świeżość”. Zaufaj mi.
Harry zamrugał parę razy, starając się wymyślić coś, co mógłby powiedzieć.
- Eee, dobrze – rzekł w końcu. – Dzięki za podpowiedź.
Cedric uśmiechnął się.
- Żaden problem – powiedział. – Chcę żebyś wiedział, że wszyscy Puchoni mówią o bitwie na śnieżki. Dobrze się bawiliśmy. Któregoś dnia zrobimy sobie rewanż. Dobranoc.
Harry pożegnał się i ruszył po schodach, rozerwany między myślami. Musiał przyznać, że woda miała sens. Trytony żyły w morzach. Trzymanie jajka pod wodą miało sens. Muszę być naprawdę tępy, że tego nie wymyśliłem. Kolejna myśl weszła do głowy Harry’ego. Cedric już to rozpracował. Harry nagle poczuł się strasznie głupi. Czuł się tak, jakby naprawdę nie należał do tej rywalizacji. Żaden z reprezentantów nie spędził każdej wolnej godziny, by zrozumieć wskazówkę. Tylko on. To tylko mu przypomniało, że to nie jego liga.
Uderzyło w niego to, że to tylko kwestia czasu, zanim wszyscy inni również to zrozumieją, jeśli już tego nie zrobili.


1 komentarz:

  1. Hej,
    to były bardzo wspaniałe świata dla Harrego, ha Syriusz i Remus mają być przyzwoitkami na balu, fainie że Cedrik pomógł Harremu jak odsłuchać wiadomość z tego jajka, szkoda że nie skojarzyl, że jak żyją w wodzie to może tam...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń