-
Severusie, zauważyłeś ostatnio coś dziwnego w zachowaniu pana Pottera? –
zapytała go Minerva w pokoju nauczycielskim.
-
Nie, Minervo. Dlaczego miałbym? – zapytał zimno Severus.
Minerva
wyglądała na zaskoczoną.
-
Myślałam, że możesz wiedzieć, co siedzi mu w głowie. Wydawaliście się być
blisko.
-
Mylisz się.
-
Nie sądzę. Wiesz, że kiedy złapałam go, że był w Zakazanym Lesie, nie wyglądał
na ani trochę skruszonego, aż nie poinformowałam go, że powiem o tym tobie?
Severus
milczał, a Minerva kontynuowała:
-
Wciąż mnie pyta, czy Albus nadal jest w Hogwarcie. Powiedziałam mu, że Albus
musiał iść do Ministerstwa i wyglądał na spanikowanego. Nie powiedział, dlaczego. Może, jeśli ty z
nim porozmawiasz…
-
Nie – przerwał jej natychmiast Severus, szorstko odwracając się od niej. –
Potter nie jest moim zmartwieniem.
-
Severusie – zaczęła Minerva, ale znowu jej przerwano, tym razem przez dźwięk
pukania do drzwi. Wzdychając, podeszła i otworzyła je, ukazując obiekt ich
dyskusji, jak zwykle otoczony przez Weasleya i Granger.
-
Tak, panie Potter? – zapytała surowo.
-
Czy mogę porozmawiać z profesorem Snapem? – spytał drżąco. Trząsł się.
- O
co chodzi, panie Potter? Potrzebuje pan zobaczyć się z panią Pomfrey? –
zapytała zaalarmowana Minerva.
-
Nie, pani profesor. Po prostu naprawdę muszę porozmawiać z profesorem Snapem. –
Jego oczy były dziwnie błyszczące, gdy to mówił.
Nie
wiedząc, co jeszcze zrobić, Minerva odwróciła się do Severusa, milcząco prosząc
go, by zajął się sytuacją.
Severus
naburmuszył się, ale ustąpił.
-
Chodźmy do mojego gabinetu, Potter – powiedział żywo, po czym szybko wyszedł z
pokoju, nie zauważając pocieszającego uśmiechu, który Hermiona posłała
Harry’emu ani też klepnięcia w plecy, którym obdarzył go Ron.
Harry
ruszył za Snapem, nie będąc jeszcze, czy w ogóle, gotów osobiście zmierzyć się
z mężczyzną. Gdy dotarli do gabinetu Snape’a, był kłębkiem nerwów. Nie miał
pojęcia, jak przekazać profesorowi wiadomość. W iście gryfońskim stylu,
zdecydował zdać się na ślepy los, co było niezmiernie głupim pomysłem w
perspektywie czasu.
Snape
spokojnie podszedł i usiadł za biurkiem. Harry spojrzał na krzesło naprzeciw
niego. Wiele razy siedział już na tym samym krześle, ale nigdy nie w takich
okolicznościach. Potrząsnął głową, by ją oczyścić. Po prostu musiał to
powiedzieć, wydusić to z siebie.
Ale
stracił nerwy, kiedy popatrzył na Snape’a i zamiast tego wypalił:
-
Uważamy, że Quirrell próbuje ukraść Kamień Filozoficzny!
Snape
wyglądał na wściekłego.
- A
skąd miałbyś to wiedzieć, Potter?
- Po
prostu wiem – powiedział słabo Harry,
-
Czy ja wcześniej nie mówiłem, żebyś ni wtykał nosa w nie swoje sprawy?
-
Mówił pan, ale to prawda!
-
Kamień jest dobrze chroniony…
-
Ale my uważamy…
-
Nie przerywaj mi! Jak mówiłem, Kamień jest dobrze chroniony i nie jest twoim
zmartwieniem. Jeśli to wszystko to możesz odejść. – Głos Snape’a był lodowaty.
-
Ale myślimy, że Quirrell próbuje ukraść kamień dla Voldemorta! – powiedział
niecierpliwie Harry.
-
Nie wymawiaj tego imienia! – zagrzmiał Snape.
Harry
spojrzał na niego z niedowierzaniem. Snape też bał się imienia?
-
Czarny Pan odszedł lata temu, a ty ze wszystkich ludzi powinieneś o tym
wiedzieć najlepiej – powiedział Snape, zdecydowanie spokojniej.
-
Profesor Dumbledore w to wie wierzy – uparł się Harry.
Snape
spiorunował go wzrokiem, a Harry mógł poczuć swoją wrzącą frustrację.
-
Dlaczego mi nie wierzysz? – zawołał.
-
Nie mów do mnie w taki sposób, Potter! Nie masz żadnego szacunku do autorytety,
tak samo jak twój ojciec.
Harry
ucichł. Minęło wiele czasu, od kiedy Snape porównał go do Jamesa Pottera. Co
się stało?
-
Powiedział pan, że mnie nie nienawidzi, ale tak jest – powiedział Harry, czując
nagle histerię. – Dlaczego mnie pan nienawidzi, skoro kochał pan moją matkę?
-
Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek mówił, że kochałem twoją matkę.
-
Ale tak było i wiem o tym! Kochałeś ją! Zobaczyłeś ją w Zwierciadle Ain Eingarp! Wiem to. A ona kochała ciebie.
Twarz
Snape’a straciła kolor.
-
Wygadujesz nonsensy, Potter. – Jego głos był grobowy. – Jak śmiesz
przypuszczać, że wiesz cokolwiek o mojej relacji z Lily? Nie kochała mnie, ani
też nie wierzyła, że ja jestem zdolny do miłości. A teraz sugeruję, żebyś się
WYNOSIŁ!
-
Nie, nie wyjdę – powiedział Harry, zdeterminowany, by to zakończyć. Przygotował
się i powiedział: – Tak naprawdę chciałem powiedzieć, że jestem twoim synem.
Nie Jamesa Pottera, tylko twoim. Jesteś moim ojcem.
Cisza
była ogłuszająca.
-
Jesteś moim ojcem – powtórzył Harry. Czuł się dobrze z powodu tego, że w końcu
to powiedział.
-
Nie wiem, jakie masz urojenia, ale nie jesteś moim synem – powiedział cicho
Snape. – Jesteś synem Jamesa Pottera, zapewniam cię.
Harry
potrząsnął głową.
-
Moja mama przysłała mi list w urodziny. Powiedziała mi wszystko. – Wyjął list z
kieszeni i uniósł go. Stał się jego najcenniejszą własnością. – Możesz go
przeczytać, jeśli chcesz.
Snape
pokręcił głową i zaszydził słabo w kierunku kawałku pergaminu w dłoni
Harry’ego:
-
Nie bądź śmieszny, Potter. Mam dość tych nonsensów. Tak naprawdę nie wierzysz w
jakikolwiek brednie w liście, który podobno został napisany przez kogoś, kto
nie żyje od dziesięciu lat.
- To
jest prawda – nalegał Harry, który nigdy nie wątpił w list. – Powiedziała mi o
tym, jak się spotkaliście, gdy mieliście dziewięć lat i jak zostaliście
przydzieleni do innych domów, ale nadal byliście przyjaciółmi, a potem
wzięliście ślub…
-
Mam dość tych bzdur – powiedział Snape niebezpiecznym głosem. – Jesteś bachorem
Jamesa Pottera i zawsze już nim będziesz. Nie wiem, skąd się tego dowiedziałeś,
ale nigdy więcej nie będziesz o tym mówić. Czy to jasne? A teraz odejdź. Nie
chcę cię więcej widzieć w moim gabinecie.
Gorące
łzy pojawiły się w oczach Harry’ego. Próbował je powstrzymać, ale ciągle
spływały po jego policzkach. Niecierpliwie otarł je ręką.
- Jesteś moim ojcem – powiedział po raz
trzeci. – Wiem, że jesteś.
Snape
był blady, ale nic nie powiedział. Jego twarz była nieruchomą maską. Kiedy
odwrócił się od Harry’ego, Harry zrozumiał, że Snape nie zamierza zaakceptować
go jako syna. Łzy zaczęły spływać po jego policzkach z pełną siłą. Uciekł,
upuszczając list na zimną podłogę lochów.
Nie
zauważył, że gdy biegł, obserwowała go dwójka ludzi.
^^^
Harry
czuł się tak strasznie głupio. Czy jego doświadczenie z Dursleyami nic go nie
nauczyło? Tylko dlatego, że dzielił z nimi krew, nie sprawiało, że nienawidzili
go mniej. Czego oczekiwał? Że Snape natychmiast go zaakceptuje, zabierze go od
Dursleyów i… i pokocha?
Cały
czas łudził się myślą, że mógłby jakoś zdobyć miłość Snape’a. Ron i Hermiona
mieli rację. Nie można było zmusić do kochania. Tak mocno próbował z Dursleyami
i w końcu zdał sobie sprawę, że to niemożliwe. Wykonywał swoje obowiązki i nie
narzekał, ale żaden z nich nie pokochał go ani odrobinę mocniej.
Oczywiście,
że Snape go nie pokocha. Nie ważne było to, że Snape był jego ojcem. Krew nie
była ważna. Snape nigdy nawet nie zgodzi się, by uwierzyć, że to prawda. Sam
powiedział, że zawsze będzie traktował Harry’ego jak syna Jamesa Pottera.
Mimo
to Harry nie potrafił zmusić się, by nienawidzić Snape’a. Kiedy myślał o
Snape’ie, myślał o mężczyźnie, który był mądry, odważny i uprzejmy; mężczyźnie,
który pomagał mu z zadaniami, który spędzał z nim czas, warząc eliksiry, który
pocieszył go po tym, jak Malfoy zniszczył zdjęcie jego matki.
I to
dlatego nie potrafił nienawidzić Snape’a. To dlatego kochał swojego ojca.
^^^
Severus
chodził po biurze, pierwszy raz chcąc, żeby był tu Albus. Może mógłby mu
wyjaśnić tą sytuację. Kroczył, trzymając się za głowę. Czy chłopak mógł mówić
prawdę? To było niedorzeczne. Czy Harry Potter mógł być jego synem? Dlaczego
Lily miałaby mu nie powiedzieć?
Severus
zatrzymał się i wrócił do krzesła, czując początki bólu głowy. Przytrzymując
głowę, usiadł i zaczął liczyć miesiące od kiedy Lily go zostawiła do czasu
narodzin chłopca. Z pewnością to nie było możliwe. To zwyczajnie nie mogło być
możliwe. Był synem Jamesa Pottera: musiał być. Ale co sprawiło, że chłopak
wydawał się tak mocno wierzyć, że Severus był jego ojcem?
Wzdrygnął
się na dźwięk pukania do drzwi i zdecydował to zignorować. Ponownie rozległo
się pukanie, coraz głośniejsze, aż w końcu Severus podszedł do drzwi.
-
Czego! – warknął, otworzywszy drzwi i dostrzegł dwóch identycznych rudzielców.
-
Cześć, profesorze – powiedział jeden z nich.
-
Czego chcecie, Weasley? – zapytał.
- Po
prostu zobaczyliśmy, jak Harry wybiega z gabinetu. Wyglądał na zasmuconego –
powiedział drugi.
-
Przejdziecie do rzeczy? – powiedział z niecierpliwością Severus.
-
Zwyczajnie pomyśleliśmy, że mógłby pan chcieć to przeczytać. – Wyciągnął
kawałek pergaminu w kierunku Severusa.
Severus
popatrzył na to podejrzliwie.
-
Harry to upuścił – dodał Weasley.
Oczy
Severusa rozszerzyły się, gdy zdał sobie sprawę z tego, że to o ten list
chodziło chłopcu, gdy twierdził, że otrzymał go od Lily. Wyrwał go z uścisku
Weasleya.
- Skoro
to wszystko – powiedział i nie czekając na odpowiedź, zatrzasnął drzwi przed
ich twarzami. Wymienili spojrzenia, mając nadzieję, że zrobili coś dobrego dla
Harry’ego.
Gdy
już był bezpiecznie w swoich kwaterach, mając nadzieję, że jest wolny od
jakichkolwiek zakłóceń, popatrzył na złożony list w swoich rękach. Natychmiast
sprawdził list, czy nie ma żadnych klątw, ale nie znalazł żadnej. Odkrył jednak
urok, który pozwoliłby na przeczytanie tylko konkretnym osobom. Lily była
niezła w takich urokach, przypomniał sobie Severus.
Przez
długi czas wpatrywał się w list. Czy naprawdę mógł być od Lily? Jeśli tak, jak
miał się zmusić do przeczytania go? Ból jej straty wciąż był tak głęboki, że do
niedawna, aż spotkał jej syna, nie był w stanie wymówić jej imienia. To dlatego
tak źle zareagował na słowa chłopaka. Nie mógł znieść patrzenia w jej oczy i jednocześnie żeby chłopak
mówił mu to, czego jego serce tak pragnęło. To było zwyczajnie nie możliwe.
Sekundy
zmieniły się w godziny, a Severus wciąż nic nie zrobił. W końcu zdecydował, że
miał dość. Nie był tchórzem. Jego ręce dziwnie drżały, kiedy otwierał list i
natychmiast przebiegł po nim wzrokiem, zdając sobie sprawę z tego, że był
jednym z ludzi, którzy mogli go przeczytać. Pismo rzeczywiście było znajome,
jak ręka, spod której otrzymał tyle listów.
Trzymał
list w dłoni, jakby był święty i przebiegł palcami po słowach. To faktycznie
ręka Lily przesuwała się po tym pergaminie, pozostawiając ślady słów, które
mogą mieć wielki wpływ na resztę jego życia.
Mój najdroższy Harry, zaczął czytać.
^^^
Zanim
Harry wrócił do Wieży Gryffindoru, było po kolacji, a wszystkie łzy wyschły,
ustępując zdecydowanej determinacji.
-
Harry! Gdzieś ty był? Strasznie się zamartwialiśmy! – wytknęła mu Hermiona.
- Co
się stało, Harry? Jak poszło? – powiedział Ron.
-
Nie chce mnie – powiedział krótko Harry. Zanim Ron albo Hermiona mogli
powiedzieć coś więcej, kontynuował, – Próbowałem mu powiedzieć o kamieniu, ale
mi nie uwierzył. – Wziął głęboki oddech. – Pójdę po niego i zdobędę go zanim
uda się to Quirrellowi.
-
Ale Harry, nie możesz! – krzyknęła Hermiona.
- To
szaleństwo! – zgodził się Ron.
-
Nie rozumiecie? – wykrzyknął Harry. – Jeśli nie pójdę, Voldemort powróci i
zabije mnie, bo nigdy nie przejdę na Ciemną Stronę! Przejdę dzisiaj wieczorem
przez klapę i nic, co powiecie, mnie nie powstrzyma! Voldemort zabił moją…
moich rodziców, pamiętacie?
Ron
i Hermiona spojrzeli po sobie.
-
Też idziemy, Harry – powiedziała Hermiona.
-
Mam nadzieję, że pod twoim płaszczem jest dość miejsca dla nas trzech – dodał
Ron.
Harry
popatrzył na dwójkę przyjaciół i skinął głową.
-
Pójdziemy, gdy już wszyscy pójdą spać.
-
Harry, co… - zaczął Ron, kiedy zeszli do pokoju wspólnego, gdzie mieli spotkać
się z Hermioną, zanim pójdą po kamień.
-
Chodź, Ron – przerwał mu Harry, zanim Ron mógł zapytać, co zamierza, – musimy
się spieszyć zanim Quirrell tam dotrze.
Ron
wzruszył ramionami do Hermiony, kiedy zeszła ze schodów do jej dormitorium.
Przygryzła wargę, nie próbując wypytywać o to Harry’ego.
-
Lepiej tutaj załóżmy płaszcz – powiedział Harry, odwracając się do nich.
- Co
wy robicie? – doszedł do nich głos od schodów. Był to Neville.
- Nic,
Neville, wracaj spać – powiedział bez przekonania Ron.
-
Wychodzicie, prawda? – zapytał Neville, patrząc na Harry’ego. – Nie możecie!
Stracicie kolejne punkty. Nie puszczę was. – Podbiegł do wyjścia w portrecie.
-
Zrób coś – powiedział Harry Hermionie.
Hermiona
wyjęła różdżkę.
-
Naprawdę przepraszam, Neville – powiedziała. – Petrificus Totalus!
Potem
wyszli z pokoju wspólnego, zostawiając Neville’a za sobą.
^^^
W nocy, której
planowałam mu powiedzieć o tobie, przyszedł do mnie z Mrocznym Znakiem na
ramieniu.
1979
- Severus! – krzyknęła radośnie
Lily, kiedy wszedł do ich chatki i przytuliła go.
Całe jego wyczerpanie odeszło,
kiedy spojrzał na żonę. Praktycznie błyszczała.
- Jak rozmowa kwalifikacyjna? –
zapytała. No tak. Powiedział jej, że idzie na rozmowę o pracę.
Usta mu wyschły, kiedy
zmarszczyła brwi.
- Nie wyglądasz za dobrze,
Severusie. Może powinieneś odpocząć, a ja później przyniosę ci coś do jedzenia.
Severus potrząsnął głową,
wiedząc, że musi jej powiedzieć. Za niedługo i tak go sama zobaczy. Zaczął
rozpinać mankiet.
- Co robisz? – zapytała, patrząc
mu w oczy. Jej oczy opowiadały inną historię w jej słowach. Wyglądała na
przestraszoną, jakby dokładnie wiedziała, co się stanie. Nie spuszczając z niej
wzroku, Severus ostrożnie podciągnął rękaw, aż nie odkrył…
Lily spojrzała w dół i sapnęła.
- Czy to…?
- Mroczny Znak – powiedział
Severus bezbarwnie.
- Jesteś… jesteś jednym z nich?
Jesteś śmierciożercą!
- Tak.
Tej nocy go
zostawiłam, mówiąc takie rzeczy, które wstydzę się przyznać.
Lily się pakowała.
Nie mógł uwierzyć, że to robiła. Nie mogła go zostawić, zwyczajnie nie mogła.
- Lily, proszę –
błagał.
- Wybrałeś ich,
Severusie. Wybrałeś ich zamiast mnie – powiedziała, ocierając z
niecierpliwością łzy z oczy i podchodząc do drzwi. – Okłamałeś mnie i zraniłeś,
mimo że wcześniej obiecałeś, że nigdy tego nie zrobisz. Jak mogę być z tobą,
skoro nie mogę ci ufać? – Położyła dłoń na brzuchu, jakby coś ją zabolało.
- Zrobiłem to dla
nas, Lily – tłumaczył się, – żebyś była bezpieczna.
- Tylko okłamujesz
sam siebie, Severusie. Zrobiłeś to dla samego siebie. Powiedziałeś, że mnie kochasz,
ale tak nie jest.
- Ale kocham cię,
Lily – powiedział z odrętwieniem.
Jej oczy stały się
zimne, kiedy odwróciła się do niego, by na niego spojrzeć.
- Nie. Czasami
myślę, że nawet nie wiesz, co to miłość. – I z trzaśnięciem drzwiami odeszła,
zostawiając Severusa samego.
Kocham twojego ojca
i kocham ciebie…
Kochała go. Wciąż go kochała, nawet po tym, jak go
zostawiła. Przez cały ten czas myślał, że wskoczyła w ramiona Jamesa Pottera,
gdy tylko odeszła, ale to nigdy nie był James Potter, to zawsze był on. Łzy
spłynęły po jego haczykowatym nosie na pergamin.
Była z Potterem tylko po to, by bronić swojego syna. Ich
syna. Ich syna, Harry’ego. Harry Potter był tak naprawdę jego synem. Miał syna,
zdał sobie sprawę z niedowierzaniem. Okiem umysłu widział chłopca, nieśmiało
stojącego wśród innych pierwszorocznych, kiedy miał zostać przydzielony.
Chłopiec z czarnymi włosami jak Severusa i zielonymi oczami jak Lily. Jego syn
był częścią jego, tak jak częścią Lily.
Jakoś Severus wyszedł z kwater w oszołomieniu i ruszył na
siódme piętro. Portret Grubej Damy wpuścił go bez problemu. Severus wziął
głęboki oddech i wszedł przez dziurę w portrecie. Co miał powiedzieć? Co mógł
powiedzieć? Co powie Harry?
Jego obawy się nie zrealizowały, kiedy zobaczył
spetryfikowanego Neville’a Longbottoma na ziemi. Nagle się otrząsnął. W jego
piersi budowało się lodowate uczucie, kiedy machnął różdżką i powiedział:
- Finite Incantatem.
Longbottom natychmiast zaczął się ruszać.
- Co się stało, Longbottom? – zapytał Severus groźnie.
Miał lodowate przeczucie, że to ma coś wspólnego z jego synem. – Gdzie jest
Harry?
Oczy Longbottoma rozszerzyły się i skulił się pod
niechcianą uwagą swojego najmniej lubianego profesora.
- Dziesięć minut temu wyszedł z pokoju wspólnego z Ronem
i Hermioną. Nie wiem, gdzie poszli, ale myślę, że Harry wspominał coś na temat
profesora Quirrella – powiedział cichutko.
Severus przeklął pod nosem i wyszedł z pokoju wspólnego.
Pierwsze, co zrobił to wysłał Albusowi patronusa, po czym ruszył szukać
Harry’ego. Głupi chłopak! Severus ostrzegał go, żeby nie szukał kłopotów, ale
ten oczywiście nie słuchał. Ten dzieciak wpędzi go do grobu. Kiedy ruszył na
trzecie piętro, Severus zignorował mrowiący Mroczny Znak na ramieniu.
Astro - O przetłumaczenie tego opowiadanie poprosiła mnie droga Crudeoil, więc to nie ja je znalazłam, ale uważam tak jak ty - jest to perełka ;) Co do egzaminów, myślę, że zawaliłam angielski (o ironio -_-), chociaż z ustnego mam 70%. Co do rozszerzeń, matematyka była okropna, jednak co do biologii, mam dobre myśli. Został mi jeszcze ustny polski (będzie ciężko) oraz chemia. Trzymaj kciuki :D
Serce mnie zabolało jak czytałam o rekacji Snape. Tak długo na nią czekałam, a tu coś takiego... ;-; Jasne, nie spodziewałam się, że przyjmie to na spokojnie, ale też nie myślałam, że będzie aż tak źle.Dalej czuję to duszące uczucie w klatce piersiowej.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
A jednak Snape sie wzbraniał przed prawdą. Żal mi sie zrobiło Harry'ego. I jeszcze Severus śmie oskarżać Pottera o głupie działanie, po tym jak go wyśmiał i nie uwierzył że jest jego synem, a Harry chce mu udowodnić że jest wart jego miłości.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko autorka ukazuje najprawdziwszy charakter Snape'a (w moim odczuciu). Zastanawia mnie czy to opowiadanie dotyczy tylko pierwszego roku czy ma jakieś kontynuacje ?
Lunatyk
Z doświadczenia wiem, że zawalanie matury z angielskiego nie jest wcale tak oczywiste :D
OdpowiedzUsuńMyślałam podobnie do Ciebie, a jak przyszły wyniki to przeżyłam szok bo miałam wysoką ilość procentów :)
Będzie dobrze!
ekhem, a co do tłumaczenia :D - jak zwykle perfekcyjne. Severus w tym tekście ma dość... zmienne nastroje, że tak to ujmę, nie uważasz?:P
Co do "perełek", mam w zanadrzu jeszcze jedną choć nie wiem czy jeśli zrobię minę smutnego Łapy, to znajdziesz czas i na następny tekst.
pozdrawiam i życzę powodzenia,
Crudeoil
Jednak Snape pokazał że ma dziecko Lily gdzieś, nawet nie chciał wysłuchać Harrego, kolejna osoba zniszczyła nadzieje młodego dziecka. Na początku dał nadzieję z teraz ją zdeptał, z listem też długo się wahał zamiast od razu przeczytać, Nie zasługuje na takiego syna, nawet jak na końcu poszedł za dzieciakami to nie z dobroci serca. Zobaczymy co przyniosą kolejne rozdziały jednak na u mnie grubą i długą krechę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Akemi :)
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, jak mi przykro ta reakcja Severusa, biefny Harry ale w końcu przeczytał list i wszystkiego się dowiedział...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia