Następnego
ranka profesor Dumbledore z pewnością przyjął wiedzę Harry’ego o Turnieju
Trójmagicznym znacznie lepiej, niż Harry się tego spodziewał. Dyrektor nawet
zaczął pytać Harry’ego, co o tym wszystkim sądzi przed innymi nauczycielami.
Wiedząc, że nie ma sposobu, by z tego wybrnąć, Harry zrobił jedyną rzecz, którą
mógł wtedy wymyślić.
Był
kompletnie szczery.
Powiedział
profesorowi Dumbledore’owi, że to dobry pomysł, zwłaszcza ograniczenie wiekowe.
Lato z Huncwotami nauczyło go wielu rzeczy, ale kiedy dochodziło do jego sesji
(a najbardziej sesji pojedynków), Harry rozumiał, że nauczył się tyle samo
obserwując, co robiąc to sam. Powiedział Dumbledore’owi, że pewnie przyniesie
pewne korzyści młodszym uczniom to, że zobaczą, co mogliby być w stanie zrobić.
To zdawało się zaskoczyć wielu nauczycieli. Jasno było widać, że myśleli, że
Harry będzie narzekał na brak możliwości konkurowania.
Po
tym, jak dorosłym przeszedł szok, konwersacja poszła już normalnie. Wszyscy
wciąż wahali się, czy rozmawiać o Turnieju przy Harrym. Harry pojął aluzję i
nie wyciągał ponownie tematu. Przez resztę tygodnia, Harry spędził tak wiele
czasu z opiekunami jak to możliwe. To był końcowy tydzień wakacji, co
oznaczało, że wkrótce Syriusz i Remus wrócą do Szlachetnego Domu Blacków, po
tym, jak podrzucą Harry’ego na Peron 9 i 3/4.
Zdecydowany,
by udowodnić, że nauczył się czegoś w lecie, Harry pracował ciężej niż
kiedykolwiek podczas sesji treningowych z Syriuszem. Wciąż miał kłopot pokonać
ojca chrzestnego, ale Harry przynajmniej nieźle walczył. Syriusz z pewnością
był pod wrażeniem i zdecydował dać Harry’emu prezent. Dzień przed ich odjazdem,
Syriusz dał Harrry’ego kwadratowe lusterko. Syriusz wyjaśnił, jak ono działa.
Harry musiał tylko wypowiedzieć imię Syriusza i mogli rozmawiać kiedy tylko
Harry będzie tego potrzebował.
Dla
Harry’ego i jego opiekunów, pierwszy września przybył zbyt wcześnie. Pomimo
tego, jak upłynęło lato, Harry naprawdę cieszył się czasem spędzonym z
Syriuszem i Remusem. Poznał swojego ojca chrzestnego tak dobrze, jak znał
Remusa i bał się to stracić. Harry nie sądził, że kiedykolwiek będzie
żartownisiem jak jego ojciec i chrzestny, ale może to dobrze. Już i tak
otrzymał dość dużo szlabanów od profesora Snape’a.
Po
raz kolejny transportem Harry’ego na peron 9 i ¾ był świstoklik. Była to ta
sama metoda, której użył z Remusem w zeszłym roku, co było pierwszym kontaktem
Harry’ego z tym dziwnym środkiem transportu. Nadal nie był do niego
przyzwyczajony i pewnie by upadł, gdyby Syriusz i Remus nie przytrzymali go za
ramiona. Peron był pełny ludzi, co pozwoliło trójosobowej rodzinie wmieszać się
w tłum.
Widok
błyszczącej szkarłatnej maszyny parowej Hogwartu Express wydawał się wywołać w
Harrym zarówno szczęście i smutek. Odwracając twarz do opiekunów, Harry starał
się wymyślić coś, co mógłby powiedzieć, ale cokolwiek podobnego do języka
zdawało się zniknąć. Chciał powiedzieć, że dziękuje im za wszystko, co dla
niego zrobili. Chciał powiedzieć im coś, co pokazało im, jak bardzo będzie za nimi
tęsknił.
Na szczęście, Syriusz wydawał się to zrozumieć
i pociągnął Harry’ego do gwałtownego uścisku.
-
Uważaj na siebie, Rogasiątko – powiedział miękko. – Pamiętaj, że zawsze możesz
wysłać do nas sowę albo skontaktować się przez lusterko, jeśli potrzebujesz
czegoś lub jeśli cokolwiek się
stanie. Spróbuj trochę się zabawić i cieszyć się wszystkim, co będzie się działo wokół ciebie.
Harry
uniósł wzrok na Syriusza i uśmiechnął się. Wiedział, czego Syriusz nie mówił. Jeśli będziesz mnie potrzebował, użyj
lusterka, zwłaszcza, jeśli będzie kolejny epizod i ciesz się oglądaniem
Turnieju.
-
Będę, Syriuszu – powiedział, kiwając głową. – Dzięki za wszystko. – Odsuwając
się od ojca chrzestnego, Harry odwrócił się do Remusa, który pociągnął go do
kolejnego uścisku.
-
Ucz się ciężko. – Remus zdobył tym jęk Syriusza – Ale nie za ciężko, żebyś
wszystkiego nie stracił. – Odsunął się i przytrzymał Harry’ego za ramiona na
długości rąk tak, że patrzył mu w oczy. – Jesteś bystry, szczeniaku. Wiemy, że
dokonasz dobrych wyborów. Tylko pamiętaj, że czasami pomaga, jeśli nie musisz
się ze wszystkim zmierzyć sam.
Harry
ponownie wiedział, czego Remus nie mówił. Nie jest zbyt późno, by powiedzieć
Ronowi i Hermionie prawdę. Oni mogą ci pomóc. Harry wiedział, dlaczego Remus
tak uporczywie go namawiał do powiedzenia komuś. Syriusz i Remus powiedzieli
Harry’emu o tym, jak Huncwoci odkryli, że Remus jest wilkołakiem. Remus
przyznał, że czuł ulgę, kiedy jego przyjaciele odkryli prawdę, ponieważ to
oznaczało żadnych zmartwień i żadnych kłamstw.
Problem
polegał na tym, że to było coś całkowicie innego, a przynajmniej w umyśle
Harry’ego. Remus nigdy by nie zranił swoich przyjaciół. Wszyscy zmieniali się w
zwierzęta podczas pełni. Byli chronieni przed pragnieniem wilkołaka ludzkiego
ciała. Harry nie miał takiego szczęścia. Nie było żadnej możliwości ochrony,
kiedy nadchodziły epizody i nie miał jak ich kontrolować. To było jak kran,
który nagle zostawał całkowicie odkręcony, aż nie skończyła się woda.
Rozległ
się dźwięk gwizdka, ostrzegając wszystkich, że nie zostało już czasu. Harry
szybko ponownie przytulił Remusa i Syriusza, zanim pomachał im na dowidzenia i
pospieszył do pociągu. Był już przebrany w szkolne szaty, jak w zeszłym roku,
ponieważ wszystkie jego rzeczy były już w Hogwarcie. W chwili, gdy wskoczył do
pociągu, Harry odwrócił się do opiekunów, pomachał im ostatni raz i poszedł
szukać przyjaciół.
Nie
zajęło mu dużo czasu znalezienie nadmiaru rudego, wchodzącego do pociągu.
Wszyscy mieli sfrustrowane twarze, co Harry uznał za bardzo dziwne. Normalnie
Weasleyowie byli kochającą zabawę grupką. Zaczął się zastanawiać, czy coś
jeszcze stało się podczas Mistrzostw Świata, czego Ron mu nie powiedział.
Hermiona
weszła za Weasleyami, trzymając Krzywołapa i natychmiast zauważyła, że ktoś ich
obserwuje.
-
Harry! – zawołała radośnie, śpiesząc w jego kierunku. – Gdzieś ty był? Pani
Weasley miała nadzieję, że zobaczy się z tobą zanim odjedzie pociąg.
Czwórka
rodzeństwa Weasleyów natychmiast się odwróciła i zauważyli, że czarnowłosy
czternastolatek w okularach rozmawia z Hermioną. Ron od razu pojawił się po
boku Harry’ego, wciągając go do pobliskiego przedziału, kiedy pociąg ruszył z
peronu. Deszcz zaczął uderzać w szyby, sprawiając, że Harry stał się świadomy
pogody na zewnątrz. Był w Kwaterach Huncwotów cały ranek, pakując swoje rzeczy,
więc nie wiedział nawet, że było mniej niż słonecznie.
Hermiona
ostatnia weszła do przedziału i opadła na swoje miejsc, podczas gdy Ron usiadł
naprzeciw niej. Siadając obok Rona, Harry spojrzał na przyjaciół z ciekawością.
Rzadko widział, żeby zarówno Ron i Hermiona byli cicho.
-
Więc co się dzieje? – zapytał Harry. – Nie sądzę, żebym kiedykolwiek widział
Freda i George’a tak… tak cichych.
Ron
prychnął.
-
Mama, tata, Bill, Charlie i Percy wiedzą o czymś – powiedział z irytacją. –
Dokuczali nam całe lato. W tym roku coś wielkiego ma się wydarzyć w Hogwarcie.
Chciałbym tylko, żeby nam powiedzieli, co.
Hermiona
spojrzała z nadzieją na Harry’ego.
-
Byłeś w Hogwarcie, Harry – stwierdziła. – Czy wiesz, co się dzieje?
Tak, ale nie mogę wam
powiedzieć.
-
Syriusz i Remus nie mówili o niczym – skłamał. – Wiem tylko, że Remus odszedł
na pół wakacji na zadanie Dumbledore’a. Nie powiedział mi, gdzie poszedł tylko,
że to nie było niebezpieczne. Syriiusz powiedział coś o tym, że dowiemy się
czegoś podczas uczty powitalnej, więc pewnie dowiemy się dzisiaj.
-
Więc, co robiłeś przez całe lato, Harry? – zapytała z ciekawością Hermiona. – W
swoich listach pisałeś bardzo niejasno.
Harry
wzruszył ramionami.
-
Trochę tego, trochę tamtego i mnóstwo nauki – powiedział nonszalancko. –
Syriusz myślał, że lepiej będzie, jeśli będę wiedział, jak się lepiej bronić
przez to, co stało się w zeszłym roku. – Zauważył zaintrygowane spojrzenia
przyjaciół. – Tylko uczył mnie podstaw magicznej i mugolskiej obrony. – Harry
spojrzał przez okno i obserwował ściekający po niej deszcz. Naprawdę nie
wiedział, co jeszcze powiedzieć. Jeśli wda się w szczegóły, pewnie będą
zazdrośni, a to było ostatnią rzeczą, jakiej Harry chciał.
-
To dobrze, Harry – powiedziała Hermiona z uśmiechem. – Powinieneś wiedzieć, jak
się bronić.
-
Może moglibyśmy poprosić Syriusza, żeby nas też czasem uczył – zaproponował
Ron. – Co powiesz, Hermiono?
-
To byłoby korzystne – odpowiedziała Hermiona, wyciągając Standardową Księgę
Zaklęć, Stopień 4. – Większość czarownic i czarodziejów z pewnością pomija
mugolski sposoby obrony, ponieważ mają różdżki. – Otworzyła książkę i ponownie
spojrzała na Harry’ego. – Naprawdę cieszę się z twojego szczęścia, Harry.
Mieszkanie z Syriuszem i panem Lupinem zdecydowanie ci służyło. Nie wiem,
dlaczego tyle ludzie ma z tym problem.
Harry
spojrzał na Hermionę ze zdezorientowaniem.
-
O czym ty mówisz? – zapytał. – Dlaczego ktokolwiek miałby mieć z tym problem?
Syriusz został uniewinniony, a Remus jest niegroźny podczas pełni tak długo,
jak bierze swój eliksir, o którym Syriusz nigdy nie pozwoli mu zapomnieć.
Traktują mnie o wiele lepiej niż Dursleyowie. – Harry nagle stał się bardziej
nerwowy. Dlaczego o tym nie usłyszał? Czy Syriusz i Remus wiedzieli? – O-oni
nie mogę mnie zabrać, prawda? – zapytał Hermiony. – Znaczy, Syriusz mnie
adoptował…
-
Harry, uspokój się – powiedziała łagodnie Hermiona. – To prawda. Pan Black
adoptował cię, więc nikt legalnie nie może cię od niego zabrać. Myślę, że
ludzie zostali zaskoczeni, bo w jednym momencie pan Black był sługą Voldemorta,
a w następnym uniewinniono go i został twoim opiekunem. To, co zrobił pan Black
było naprawdę bystre. Adoptował cię, zanim ktokolwiek choćby spróbował się
sprzeciwić.
-
Nie sądzę, by ktokolwiek próbował coś zrobić, Harry – dodał Ron. – Wyszło kilka
artykułów Rity Skeeter, w których krytykuje Knota, że pozwolił „chłopcu, który
przeżył” mieszkać z byłym skazańcem i wilkołakiem. Miesza z błotem wszystkich.
Żyje plotkami… zwłaszcza o „chłopcu, który przeżył” i „zbiegu z Azkabanu”.
Harry
mógł tylko jęknąć z irytacją.
-
Więc innymi słowy, jeśli się ją zobaczy, należy uciekać w inną stronę –
podsumował, pochylając się do przodu i chowając twarz w dłonie. – Nie mogę w to
uwierzyć. Dlaczego wszyscy uważają, że moje życie to ich interes?
Hermiona
odłożyła książkę i uklękła przed Harrym.
-
Wiem, że umiemy zrozumieć tego, jak się z tym czujesz, Harry – powiedziała
łagodnie. – Tylko pamiętaj, że nie ważne, co ktoś inny powie, masz teraz
rodzinę; nikt nie może cię im odebrać. Ludzie będą mówić to, co chcą, ale to
nie oznacza, że mają rację. My wiemy, że pan Black i pan Lupin są świetnymi
opiekunami. Widzieliśmy ich na Mistrzostwach Świata, kiedy zemdlałeś i potem.
Harry
potrząsnął głową. Powinien wiedzieć, że Hermiona wyciągnie ten temat. Była
dotychczas niezwykle wyrozumiała z powodu tego, że Harry nie odpowiadał na
żadne z jej pytań. Typowa Hermiona.
Potrzebowała odpowiedzi na wszystko.
-
Więc profesor Dumbledore dowiedział się, dlaczego zemdlałeś? – zapytała
Hermiona z ciekawością.
Harry
pokręcił głową. W rzeczywistości, nic nie mówiono o tym incydencie od czasu
rozmowy, którą Remus i Syriusz próbowali przeprowadzić z Harrym następnego
dnia. Oczywiście Remus sypał poradami i strzępkami rad, ale to było wszystko.
Oboje Remus i Syriusz wycofali się z tematu, kiedy tamtego dnia Harry odszedł.
Nie było żadnych wyjaśnień, ponieważ żadnych nie potrzebował. To była część
tego, że jego magia dojrzewała zbyt szybko. Problemem było to, jak miał zmusić
Hermionę do wycofania się, bez mówienia jej prawdy?
^^^
Intensywność
deszczu wzrosła wraz z jazdą pociągiem. Przedział był oświetlony latarniami, co
sprawiło, że atmosfera stała się nieco upiorna. Po południu, Harry wycofał się
na podłogę przedziału i zasnął… a przynajmniej wszyscy myśleli, że tak jest. Po
ucieczce od większości pytań Hermiony, Harry odkrył, że to najlepszy sposób, by
uniknąć kolejnych. Słyszał, jak przyjeżdża i odjeżdża wózek z lunchem i „spał”
podczas wizyt niezliczonych uczniów, którzy chcieli zapytać Harry’ego, czy Krum
naprawdę dał Harry’emu znicz podczas Mistrzostw Świata i jakie były wakacje z
Syriuszem Blackiem.
Po
tym, jak drzwi przedziału otworzyły się po raz dziesiąty, Harry użył każdej
uncji swojego opanowania, żeby nie skoczyć na równe nogi i nie zatrzasnąć ich
różdżką. Dobrze, że Harry tego nie zrobił. W momencie, gdy usłyszał, jak Ron i
Hermiona jęczą z irytacją, Harry wiedział, że do środka nie wszedł przyjaciel.
Tylko jedna osoba mogła wyciągnąć taką
reakcję z Hermiony.
-
No, no – wycedził Draco Malfoy. – Co my tu mamy? Potty, Łasica i Szlama bez
nauczyciela, który tym razem by ich obronił. – Dźwięk jego głośnych
zbliżających się stóp zmusił Harry’ego do pełnej czujności. Leżał na swoim
prawym boku, co mógł wykorzystać na swoją przewagę. Usłyszał szuranie szat,
kiedy Ron i Hermiona wyskoczyli ze swoich miejsc.
-
Wynoś się, Malfoy! – syknął Ron.
-
Bo co, Łasico? – odparł Malfoy. – Przeklniesz mnie? To śmieszne. Kiedy Potter
zatrudnił cię jako ochronę?
Słysząc
głos Malfoya, Harry wiedział, że Malfoy stoi blisko jego stóp. Jednym płynnym
ruchem, Harry wykopał różdżkę z ręki Malfoya, po czym zerwał się na równe nogo,
machając nadgarstkiem, by odłączyć swoją różdżkę od kabury na nadgarstku.
-
Accio różdżka Malfoya – syknął,
moment później chwytając patyk chłopaka.
Malfoy
wpatrywał się w Harry’ego szeroko otwartymi oczami i powoli cofnął się
-
S-skąd wiedziałeś? – zapytał nerwowo.
Harry
schował swoją różdżkę, powoli podchodząc w stronę Malfoya, który cofał się, by
utrzymać dystans między nimi.
-
Nikt cię tu nie chce, Malfoy – powiedział spokojnie, wciąż robiąc powolne kroki
w stronę blondyna. W momencie, gdy Malfoy wyszedł z przedziału, Harry rzucił w
niego różdżkę, po czym złapał za drzwi przedziału. – Radzę ci, nie wracaj. –
Potem zamknął drwi.
Odwracając
się, Harry dostrzegł, że Hermiona i Ron patrzą na niego z szeroko otwartymi
ustami. Potrząsając głową, Harry wyprostował szaty, po czym powrócił na swoje
pierwotne miejsce i wyjrzał zza okno. Hermiona pierwsza wyszła z szoku i
pierwsza opadła na siedzenie. Ron tylko stał, gapiąc się jak ryba.
-
C-co to było? – zapytał z niedowierzaniem Ron. Spojrzał na Herminę, prosząc o
pomoc, ale nie otrzymawszy niczego, skupił swoją uwagę na Harrym. – Właśnie…
ty… jak ty to zrobiłeś? Co to za zaklęcie?
-
To tylko zaklęcie Przywołujące, Ron – odpowiedział Harry, wzruszając ramionami.
Wciąż patrzył na okno, nie chcąc zobaczyć spojrzeń na twarzach przyjaciół.
Wiedział, że zaskoczył ich, ponieważ Malfoya nie dało się łatwo przestraszyć.
Harry zamknął oczy i pochylił czoło ku szybie. Mógł mieć tylko nadzieję, że nie
będą się go bali. – Mówiłem wam, że latem Syriusz nauczył mnie, jak się bronić.
-
Eee, Harry? – zapytała mękko Hermiona. – Będziemy uczyć się zaklęcia Przywołującego
w tym roku. Jak wiele pan Black cię
nauczył?
Harry
wzruszył ramionami i milczał. To naprawdę nie był początek roku, na jaki miał
nadzieję. Wcześniej nie rozmawiał o wakacjach. To zawsze było coś, o czym
„zapominał” w momencie, gdy wchodził do pociągu. Nikt nie pytał, więc nigdy nie
mówił. Nikogo nie obchodzili Dursleyowie, więc dlaczego było inaczej z
Syriuszem i Remusem?
W
przedziale była nieprzyjemna cisza, co przeciągnęło resztę podróży. Kiedy w
końcu dotarli na stację w Hogsmeade, Harry nie mógł się doczekać, by wyskoczyć
z pociągu. Był tak przyzwyczajony do świeżego powietrza i otwartej przestrzeni,
że bycie tak długo ograniczonym, zaczął się czuć nieco klaustrofobicznie.
Szorstki
i ciężki deszcz zmusił wszystkich powyżej pierwszego roku szybko pobiec do
bezkonnych powozów. Harry wyskoczył, by podążyć za Ronem, Hermioną i Neville’em
Longbottom, kolega Gryfon z ich roku. Czekali, aż drzwi się zamkną, po czym
wyczekiwali, aż powóz ruszył po torze do wielkiego zamku, znanego jako Hogwart.
Harry nie mógł się doczekać. Kiedy Dumbledore złożyły swoje oświadczenie, Ron i
Hermiona zapomną o wszystkim, co stało się w pociągu… przynajmniej Harry miał
taką nadzieję.
Wejście
do zamku było większym wyzwaniem niż zwykle. Wydawało się, że poltergeist Irytek bawi się już mokrymi
uczniami. Rzucał czerwonymi balonami pełnymi wody w niczego niespodziewających
się uczniów. Ron był jedną z jego ofiar, zmuszając wszystkich, by pospieszyli
do Wielkiej Sali najszybciej jak to możliwe. Harry podążył za Ronem i Hermioną
ku drugiej strony sali, do stołu Gryfonów i usiedli. Złote talerze i gobeliny
sprawiły, że Harry zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo był głodny. Rozmowy
wypełniły salę, kiedy więcej uczniów zajmowało swoje miejsca przy stołach.
Kątem oka, Harry zobaczył, jak co jakiś czas Ron spogląda na niego z Hermioną,
która siedziała naprzeciw niego. Proszę,
pospieszcie się. Potrzebuję jakiegoś rozproszenia uwagi.
Zerkając
na stół nauczycielski, Harry zauważył kilka pustych miejsc. Hagrid i profesor
McGonagall zniknęli razem z kimś, kto powinien siedzieć na miejscu, które Remus
okupował w zeszłym roku, jako nauczyciel obrony przed czarną magią. Stało się
wzorcem to, że nauczyciele obrony zostawali tylko na jeden rok. Harry
westchnął, patrząc na talerz. Ten rok będzie inny. W zeszłym roku Remus tak
bardzo mu pomagał, że ciężko było Harry’emu myśleć o całym roku szkolnym bez
jego rad.
-
Harry? – zapytała cicho Hermiona. – Harry, wszystko w porządku?
Harry
spojrzał na Hermionę i natychmiast odwrócił wzrok. Wiedział, że był samolubny.
Remus i Syriusz zasłużyli na trochę czasu bez martwienia o niego.
-
Nic mi nie jest – powiedział miękko Harry. – Mam tylko nadzieję, że nowy
nauczyciel obrony będzie tak miły jak Remus.
Hermiona
wyciągnęła rękę i chwyciła dłoń Harry’ego, podczas gdy Ron chwycił ramię
Harry’ego.
-
Nie martw się, Harry – powiedział z pewnością Ron. – Wciąż masz nas i przecież
zawsze możesz wysłać im sowę.
Harry
skinął głową, patrząc na talerz. Nie wiedział, dlaczego czuł się w taki sposób.
Naprawdę nie wiedział, co właściwie czuł. Nigdy wcześniej nie czuł się tak,
jakby coś stracił, kiedy zaczynał się rok szkolny. Nigdy nie czuł się tak,
jakby chciał być w innym miejscu niż w szkole. O co chodziło? Dlaczego to się
działo? Dlaczego czuł się w taki sposób?
-
Harry – powiedziała cicho Hermiona, pochylając się bliżej tak, że nikt inny nie
mógł ich słyszeć. – To normalne, że za nimi tęsknisz, wiesz? Od czasu do czasu
wszyscy tęsknią za rodzinami, kiedy są w szkole. W zeszłym roku miałeś tu pana
Lupina, który ze wszystkim ci pomagał. W wakacje miałeś pana Blacka. Wiemy, że
się o nich troszczysz. Nie musisz tego przed nami ukrywać.
Powoli
podnosząc wzrok na Hermionę, Harry przygryzł nerwowo wargę.
-
Przepraszam – powiedział cicho. – To jest… dla mnie nowe… że mam rodzinę, która
naprawdę o mnie dba. – Myśląc o tym, Harry dostrzegł, że jego usta układają się
w półuśmiechu. – Więc tak normalnie się to odczuwa?
Hermiona
odpowiedziała na uśmiech, a Ron wyszczerzył się.
-
Witamy w rzeczywistości, Harry – powiedział radośnie Ron. – Wkrótce
doświadczysz radości wymagań, bycia uziemionym i wyjców. Marzenie każdego
nastolatka.
Harry
nie mógł ukryć uśmiechu na tą myśl, kiedy drzwi do Wielkiej Sali się otworzyły.
-
Nie mogę się doczekać – powiedział, obserwując, jak profesor McGonagall wchodzi
do środka, a za nią rząd kompletnie przemoczonych pierwszorocznych. W duchu
Harry wiedział, że Syriusz i Remus nie zrobiliby czegoś takiego, gdyby Harry
wpadł w kłopoty. Syriusz pewnie by mu pogratulował. Remus starałby się go
skarcić, jednocześnie próbując pohamować Syriusza.
W
chwili, gdy profesor McGonagall położyła stołek z starym i postrzępionym
czarodziejskim kapeluszem przed pierwszorocznymi, cisza wypełniła Salę. Miał
się zacząć przydział i choć bywał długi, było to coś, czego Harry nie widział od
czasu swojego przydziału. Powoli obwód kapelusza otworzył się szeroko, jakby
tworząc usta i czapka zaczęła śpiewać:
Tysiąc lat lub więcej temu,
Tuż po tym, jak uszył mnie
krawiec,
Żyło raz czworo czarodziejów,
Niezrównanych w magii i
sławie.
Śmiały Gryffindor z
wrzosowisk,
Piękna Ravenclaw z górskich
hal,
Przebiegły Slytherin z
trzęsawisk,
Słodka Hufflepuff z dolin
dna.
Jedno wielkie dzielili
marzenie,
Jedną nadzieję, śmiały plan:
Wychować nowe pokolenie,
Czarodziejów potężny klan.
Takie są początki Hogwartu,
Tak powstał każdy dom,
Bo każdy z magów upartych
Zapragnął mieć własny tron.
Każdy inną wartość ceni,
Każdy inną z cnót wybrał za
swą,
Każdy inną zdolność chętnie
krzewi,
I chce jej zbudować trwały
dom.
Gryffindor prawość wysławia,
Odwagę ceni i uczciwość,
Ravenclaw do sprytu namawia,
Za pierwszą z cnót uznaje
bystrość.
Hufflepuff ma w pogardzie
leni
I nagradza tylko pracowitych.
A przebiegły jak wąż
Slytherin
Wspiera żądnych władzy i
ambitnych.
Póki żyją, mogą łatwo
wybierać
Faworytów, nadzieje, talenty,
Lecz co poczną, gdy przyjdzie
umierać,
Jak przełamać śmierci krąg
zaklęty?
Jak każdą z cnót nadal
krzewić?
Jak dla każdej zachować tron?
Jak nowych uczniów podzielić,
By każdy odnalazł własny dom?
To Gryffindor wpada na
sposób:
Zdejmuje swoją tiarę – czyli
mnie,
A każda z tych czterech osób
Cząstkę marzeń swych we mnie
tchnie.
Więc teraz ja was wybieram,
Ja serca i mózgi przesiewam,
Każdemu dom przydzielam
I talentów rozwój zapewniam.
Więc śmiało, młodzieży, bez
trwogi,
Na uszy mnie wciągnij i czekaj,
Ja domu wyznaczę wam progi,
A nigdy z wyborem nie
zwlekam.
Nie mylę się też i nie waham,
Bo nikt nigdy mnie nie
oszukał,
Gdzie kto ma przydział,
powiem,
Niech każde z was mnie
wysłucha.*
Oklaski
rozległy się po sali, ale coś Harry uznał za dziwne.
-
Czy piosenka zmienia się co roku? – zapytał ponad hałasem.
-
A jak myślisz, co robi przez cały rok szkolny? – zapytał retorycznie Ron.
Przydział
mijał, podczas gdy profesor McGonagall wyczytywała imiona. Był między nimi
Dennis Creevey, który dołączył do Gryffindoru, młodszy brak trzecioklasisty,
Colina Creevey, który wydawał się ubóstwiać Harry’ego z jakiegoś dziwnego
powodu. To całkowicie irytowało Harry’ego. Nie znosił, kiedy ludzie traktowali
go jak celebry tę, kiedy nim nie był. Colin wydawał się uznawać za misję to, by
zawsze mieć w ręce kamerę, by robić Harry’emu zdjęcia, kiedy tylko mógł.
Harry
zignorował resztę przydziału. W rzeczywistości, dopiero gdy Ron zaczął sięgać
po jedzenie, Harry zdał sobie sprawę z tego, że przydział się skończył. Hermiona
zaczęła rozmawiać z Duchem Gryffindoru, Prawie Bezgłowym Nickiem, o skrzatach
domowych pracujących w Hogwarcie. Harry musiał ukryć uśmieszek na jaj
oburzenie, kiedy zaczęła mówić o ich niewolniczej pracy i odmówiła jedzenia.
Gdy
tylko kolacja się skończyła, profesor Dumbledore wstał, uciszając salę samym
ruchem.
-
Na początek kilka ogłoszeń – powiedział uprzejmie. – Pan Flich chciałby
przypomnieć, że używanie jednego z czterystu trzydziestu siedmiu przedmiotów z
jego listy jest zakazane. Kopia listy jest zawieszona na drzwiach jego biura.
Po raz kolejny nie ma wstępu do Lasu, tak samo jak do wioski Hogsmeade dla
każdego poniżej trzeciego roku. Również, z żalem muszę wszystkich poinformować,
że w tym roku nie będzie Quidditcha z powodu tego, że w październiku zacznie
się i będzie trwał przez cały rok…
Drzwi
otworzyły się, ujawniając mężczyznę, noszącego czarny płaszcz i opierał się na
kiju. Mężczyzna ściągnął kaptur, pokazując długie, ciemnoszare włosy. Wszyscy
patrzyli na mężczyznę, kiedy powoli szedł w stronę stołu nauczycielskiego. Można
było usłyszeć ciche gdakanie za każdym jego krokiem, kiedy kuśtykał. Błyskawica
zalśniła w sali, oświetlając jego twarz pokrytą głębokimi bliznami. Nie miał
dużego kawałka nosa, a jego oczy były po prostu… straszne. Jedno było normalne,
podczas gdy drugie raczej duże i intensywnie błękitne. To oko wydawało się
obracać nienaturalnie: w lewo, prawo, w górę i dół.
Gdy
mężczyzna dotarł do stołu nauczycielskiego, wymienił uścisk dłoni z profesorem
Dumbledorem, po czym zajął stare miejsce Remusa. Harry zamknął oczy, kiedy
słowa jego ojca chrzestnego odbiły się w jego głowie. Harry nie miał zamiaru
źle się zachowywać w klasie nowego nauczyciela. Mężczyzna wyglądał nawet
straszniej niż profesor Snape, a to wiele mówiło.
-
Proszę, powitajcie waszego nowego nauczyciela obrony przed czarną magią,
profesora Moody’ego – ogłosił Dumbledore. – A teraz wróćmy do tego, co mówiłem.
W tym roku Hogwart będzie gospodarzem Turnieju Trójmagicznego.
-
CO? – krzyknął Fred Weasley. – Żartuje pan?
W
całej sali rozległy się śmiechy.
-
Ani trochę, panie Weasley – odpowiedział uprzejmie profesor Dumbledore. Zaczął
wyjaśniać, o co chodzi z Turniejem. Wszyscy uczniowie byli zachwyceni,
słuchając o wydarzeniach, które będą miały miejsce między Hogwartem, Beauxbatons
i Durmstrangiem, by wzmocnić międzynarodowe więzi między uczniami. Wszyscy
wydawali się chętni do wzięcia udziału, aż profesor Dumbledore ogłosił, że
tylko uczniowie siedemnastoletni lub starsi będą mogli wejść do turnieju.
Kilkoro uczniów poniżej tego wieku jęknęło z frustracji. Potem Dumbledore
wspomniał, że zostaną podjęte środki, które sprawią, że nikt poniżej
wyznaczonego wieku nie weźmie udziału.
Bez
dalszych ogłoszeń, wszyscy zostali posłani do łóżek. Wielu uczniów poniżej
siedemnastego roku życia dyskutowało, jakie niesprawiedliwe jest to
ograniczenie wiekowe i bez względu na to znajdą sposób, by się tam dostać.
Harry milczał w drodze do wieży Gryffindoru. Trójka z braci Weasley uważała, że
nagroda pieniężna, jaką było tysiąc galeonów, była zbyt wielka, by nie
spróbować. Weasleyowie nigdy nie mieli dużo pieniędzy i sama myśl o tysiącu
galeonów była okropnie kusząca.
Harry
pierwszy poszedł do swojego dormitorium. Przeszukawszy kufer, Harry znalazł
kwadratowe lusterko, które dał mu Syriusz. Przez długi czas Harry zastanawiał
się nad rozmową z ojcem chrzestnym, ale w końcu zdecydował, że odłoży lusterko.
Tak, Harry tęsknił za nimi, ale wiedział, że nie może ich tak niepokoić. Mimo
wszystko był czternastolatkiem, a oni potrzebowali czasu, by ponownie pobyć
Lunatykiem i Łapą. Mógł przejść przez ten rok szkolny jak wszyscy inni. Już to
wcześniej robił, zanim spotkał Syriusza i Remusa, więc mógł to zrobić ponownie.
Ciekawie się zapowiadają dalsze rozdziały.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam dużo weny i spokoju
Kurigara
Ciekawy rozdział, zastanawia mnie czy Harry szybko przejrzy Moody'ego. Czekam na kolejne NDH i PDP
OdpowiedzUsuńLunatyk
Hej,
OdpowiedzUsuńzastanawiam się czy Harry przejrzy Moodiego, tak bardzo tęskni za Syriuszem i Remusem, to cudowne wszyscy w szoku, że jest ograniczenie wiekowe aby wziąść udział w tym turnieju, no jestem ciekawa jaka będzie reakcja jak jednak jego nazwisko "wypluje" czara ognia, a jeszcze tobw pociągu dobra reakcja Harry...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia