Autor: HP Slash Luv
Oryginał: Lily’s Biggest Regret
Zgoda: jest
Pairing: Lily/James
Rating: +15
Ilość części: miniaturka
Opis: Kiedy Lily wyznaje Jamesowi to, czego najbardziej
nie znosi, on zaskakuje ją swoją radą.
- Jesteś nie fair – wykrzyknęła Lily, wydymając usta.
- Daj spokój, Lily. Wkrótce bierzemy ślub. Powinniśmy być
w stanie powiedzieć sobie wszystko.
Lily przewróciła oczami i zdecydowała grać głupią.
- Co takiego tym razem chcesz wiedzieć?
James uśmiechnął się ironicznie.
- Wyzywam cię, byś powiedziała mi to, czego najbardziej
nienawidzisz.
Lily przygryzła dolną wargę.
- Naprawdę głęboko kopiesz, prawda?
James wzruszył ramionami.
- Co mam powiedzieć? Uważam cię za absolutnie fascynującą
i chcę się dowiedzieć o tobie wszystkiego. Więc, co jest na pierwszym miejscu z
rzeczy, których nie cierpisz?
- Dobra. Ale jeśli powiem ci, co to jest, nie chcę
zaczynać kłótni. Więc, nie zaczynaj się złościć. Mamy umowę?
- Żadnej złości. Umowa stoi – powiedział z lekkim skinięciem
głową. – Więc, czego nie znosisz? Na co mi to? Nigdy więcej mnie nie
zaskoczysz.
Lily odwróciła wzrok.
- Dobra, najbardziej nie znoszę tego, że straciłam
Severusa jako najlepszego przyjaciela. To nie jest jedyna rzecz, której nie
znoszę, ale tego najbardziej żałuję. Przez tak długi czas byliśmy przyjaciółmi,
a pozwoliłam, żeby jedno okrutne słowo, wypowiedziane w złości i w środku
upokarzającego dla niego doświadczenia, weszło między nas. Przecież Severus
próbował przeprosić i naprawić to. Starał się zarobić na moje wybaczenie przez
niemal rok, a ja mu na to nie pozwoliłam. Obserwowałam, jak zaczyna usychać z
samotności i praktycznie pchnęłam go w kierunku początkujących czarnoksiężników
z jego Domu, ponieważ oprócz mnie nie miał w życiu nikogo, do kogo mógłby się
zwrócić. Z pewnością nie do swoich bezwartościowych rodziców. Gdybym została
przy nim i wybaczyła mu, może nie posłuchałby Lucjusza Malfoya i reszty. Może
dołączyłby z nami do Zakonu, zamiast oblekać się w maskę z czaszką i czarną
szatę.
Nastała cisza.
Lily spojrzała z powrotem na Jamesa.
- A gdzie wybuch? Mogłam powiedzieć, że ma nie być żadnej
kłótni, ale wciąż spodziewałam się od ciebie jakiegoś krzyku. Bo jak mogłabym
tęsknić za tym tłustym, oślizgłym Smarkerusem?
- Wierz mi lub nie, Lily, ale nie jestem wściekły. Nawet
nie jestem tak zaskoczony. Wiem, że był wielką częścią twojego życia przez
długi czas. I… - urwał, nagle wydając się niepewny.
- I? – szturchnęła go Lily.
- Dobra. Tak, nigdy nie lubiłem Smar… Snape’a. Po części
dlatego, że Syriusz nienawidził wszystkich Ślizgonów i starałem się go
wspierać. Ale głównym powodem było to, że był dla ciebie ważny, a to ja
chciałem być tym ważniejszym. Chciałem być dla ciebie kimś specjalnym i nie
znosiłem tego, że on miał miejsce w twoim sercu, którego ja nie byłem w stanie
choćby dotknąć. Co gorsze, widziałem, jak on patrzy na ciebie. Chciał czegoś
więcej niż przyjaźni, a jednym z moich największych strachów było to, że też
tego kiedyś zechcesz.
Lily spojrzała na swoje kolana.
- Nie byłam głupia. Wiedziałam, że jego uczucia nie były
ściśle platoniczne, choć robiłam, co tylko mogłam, by ich nie rozniecać. Miałam
nadzieję, że się odkocha, ponieważ wiedziałam, że nigdy nie będę w stanie dać
mu czegoś więcej niż przyjaźni.
James wziął ją za rękę.
- I teraz to rozumiem, ale musisz coś zrozumieć. Byłem
zazdrosnym dzieciakiem; widziałem, jak tracę u ciebie szansę i w moich oczach,
była to jego wina. Razem z Huncwotami, zmówiliśmy się na niego. Walczył, ale
niemal zawsze to my zaczynaliśmy. To upokarzające doświadczenie, które
spowodowało, że wyrwała mu się ta obelga, było przez nas. Może gdybym zostawił
go w spokoju, to słowo nigdy nie opuściłoby jego ust, ponieważ pomimo mojej
zazdrości, widziałem, jak byłaś dla niego ważna. I naprawdę nie wierzę, że on uważa
mugolaków za gorszych od niego, nawet po tym, jak powiedział to słowo. Więc,
może powinnaś z nim porozmawiać. Nigdy nie jest za późno, by naprawić związek z
innym człowiekiem i może jeśli z nim porozmawiasz, będziesz w stanie uratować
go przed samym sobą.
- Ale to słowo – mruknęła Lily, a jej oczy odpłynęły, gdy
przypomniała sobie ból, który poczuła z powodu tego, że mógł ją tak nazwać,
jakby nie byli przyjaciółmi, od kiedy skończyli dziewięć lat.
- Syriusz zrobił coś więcej, niż wypowiedzenie okrutnego
słowa. Zrobił coś, co mogło zabić Snape’a, a nawet Remusa, gdyby zadziałało.
Zajęło to trochę czasu, ale wciąż byliśmy w stanie mu wybaczyć jego wybryk. Nie
mogę sobie wyobrazić, jak wyglądałoby moje życie, gdybym nie wybaczył
Syriuszowi i jestem pewny, że Peter i Remus czują to samo. Więc naprawdę sądzę,
że powinnaś porozmawiać ze Snapem. Pewnych spraw można nie rozwiązać, ale
przynajmniej możesz to zakończyć.
Lily pochyliła głowę i spojrzała na swojego narzeczonego
z podziwem.
- Kiedy stałeś się taki mądry?
James uśmiechnął się.
- Kiedy w końcu zorientowałem się, jak sprawić, byś
nosiła ten pierścionek.
^^^
Lily przyjrzała się staremu domowi. Spinner’s End. Przez
tak długi czas tu nie była i nawet nie wiedziała, czy Severus wciąż tu mieszka.
Jednak nie wiedziała, gdzie indziej go szukać.
Wzięła głęboki oddech. James powiedział, że powinna to
zrobić. Jeśli tego najbardziej żałowała, to powinna spróbować to naprostować. A
jeśli Severus nie będzie nawet chciał z nią rozmawiać…
Lily zamknęła oczy. Sama ta myśl raniła ją do samego
rdzenia, ale wiedziała, że to bardzo prawdopodobne. Jego śmierciożerczy
przyjaciele mogli skutecznie zrobić mu prani mózgu przeciw Lily i wszystkim
mugolakom.
Nigdy się nie dowie, jeśli z nim nie porozmawia. Uniosła
dłoń i zadzwoniła starym dzwonkiem. Słuchała znajomego tonu i zalały ją
wspomnienia.
Kiedy drzwi się
otworzyły, napotkała to obsydianowe spojrzenie, którego nie widziała tak długi
czas.
- Lily? – zapytał zaskoczony.
Nie zatrzasnął jej drzwi przed nosem; to był dobry znak.
- Hej, Sev. Mogę wejść?
Odsunął się na bok i dziewczyna niepewnie weszła do
obskurnego domu.
Jego oczy skupiły się na jej dłoni. Zajęło jej chwilę
zrozumienie, na co chłopak się patrzy.
- Może to trochę głupie, bo jesteśmy w środku wojny, ale
James oświadczył mi się, a ja powiedziałam „tak” – powiedziała Lily ze słabym
uśmiechem.
- Gratuluję. Chyba. Dlaczego tu jesteś? Nie rozmawialiśmy
przez dwa i pół roku.
Lily skinęła głową.
- Wiem i żałuję, że byłam tak uparta, kiedy starałeś się
zdobyć moje wybaczenie.
- Trochę nagle żałujesz, co nie?
- To nie tak nagłe. Po prostu pierwszy raz przyznałam to
głośno. Razem z Jamesem graliśmy w grę i wyzwał mnie, żebym powiedziała, czego
nie znoszę najbardziej. A odpowiedzią było strata mojego najlepszego
przyjaciela. Potem porozmawialiśmy trochę i powiedział mi, że powinniśmy
pogadać.
- W rzeczywistości to on zachęcił cię, żebyś porozmawiała ze złym, ślizgońskim Smarkerusem?
– zapytał kpiąco Severus.
Spiorunowała go wzrokiem.
- Wierz lub nie, ale James naprawdę dorósł i sam
przyznał, że jest winny wszystkiemu, co działo się między tobą a Huncwotami w
szkole.
Severus odwrócił się.
- Nie ma sensu teraz tego wyciągać. To nie ma znaczenia.
Jest za późno.
- Naprawdę? – zapytała cicho Lily, sięgając i dotykając
jego ramienia. – Wciąż mi na tobie zależy i muszę wierzyć, że tobie też zależy
wciąż na mnie.
- Nigdy nie przestałem, ale jestem częścią grupy, z
której nie ma ucieczki, a przynajmniej takiej, że bym przeżył.
Lily wzięła drżący oddech.
- Musi być sposób. Możemy iść do Dumbledore’a. Pomoże ci.
- Albo wrzuci mnie do Azkabanu. Nie ma dla mnie nadziei,
Lily. Lepiej już o mnie zapomnij – mruknął nazbyt skromnie.
- Nie! – krzyknęła Lily tak głośno, że Severus naprawdę
podskoczył. – Poddałam się, kiedy odeszłam od ciebie na piątym roku. Gdybym ci
po prostu wybaczyła, nie wylądowałbyś w tej sytuacji. Część tego jest moją
winą. Powinieneś być na tyle silny, by trzymać się z daleka od czarodziejów,
którzy są niebezpieczni, ale wiem, że zabrałam ci twój system wspomagający.
Cóż, system powrócił, a ja nie zamierzam się od ciebie odwracać. Nie po raz
kolejny. Razem coś wymyślimy. James pomoże, tak samo jak Remus. Peter za nimi
podąży i razem, jakoś sprawimy, by Syriusz zgodził się pomóc. Znajdziemy
sposób, by uratować ci życie i odciągnąć cię od nich. Nawet gdybyś musiał
ukrywać się do końca wojny, znajdziemy sposób. Obiecuję. – przysięgła
gwałtownie. I to była obietnica, której planowała dotrzymać.
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, widać że jednak James naprawde dorósł, dobrze doradził żeby jednak sprobowala...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia