Autor: HP Slash Luv
Oryginał: Weathered
Zgoda: jest
Rating: +15
Pairing: Wolfstar
Ilość części: 11/50
Opis: Mugolskie AU. Syriusz i
Remus dochodzą do porozumienia z powodu okoliczności.
- Świat potrzebuje więcej takich ludzi, jak ja. Wiem o tym.
Remus przedzierał się przez las, desperacko pragnąc, żeby
zgubił się z kimkolwiek innym.
- Masz strasznie duże mniemanie o sobie, prawda, Black?
Syriusz wzruszył z tupetem ramionami, a jego oczy
błysnęły żartobliwie.
- Wiem, że mam to coś, więc czemu się tym nie chwalić?
Remus przewrócił oczami na czystą arogancję, która
emanowała od jednego z jego najmniej ulubionych ludzi.
- Mógłbyś przestać klepać się po plecach? Mamy czym się
martwić, jak na przykład fakt, że zgubiliśmy się w lesie i nie umiemy znaleźć
drogi do obozu. Postaraj się wykorzystać nieco swojego ledwie używanego mózgu,
by znaleźć wyjście z tej sytuacji.
- Czy ktokolwiek powiedział ci już kiedyś, że za bardzo
się martwisz?
Remus wymamrotał coś pod nosem. Syriusz przybliżył się
nieco.
- Co? Nie słyszałem?
- Lily – niechętnie przemówił głośniej.
Syriusz skinął głową, wyglądając na bardzo zadowolonego.
- Tak myślałem. Naprawdę powinieneś wyluzować i nauczyć
się nieco bardziej cieszyć życiem.
Remus spiorunował wzrokiem uśmiechającego się ironicznie
mężczyznę.
- Wezmę to pod uwagę. Kiedy nie będziemy straceni w
lesie! Więc, jak wydostaniemy się z tej sytuacji?
- Um, nie jestem pewny.
Remus ponownie przewrócił oczami. Może wypadną mu z
oczodołów przez takie przewracanie. Potrzebując złapać oddech, oparł się o
najbliższe drzewo.
- Pić mi się chce – przyznał cicho, pewny, że Syriusz
użyje tej małej ciekawostki przeciw niemu.
Syriusz zdjął plecak i zaczął w nim grzebać na ślepo.
Wyciągnął butelkę i podał mu ją z uśmiechem, bez żadnej widocznej złośliwości.
- Proszę, napij się wody.
Remus zamrugał, zastanawiając się, czy nie jest to jakaś
pułapka, ale był zbyt spragniony, by oddać butelkę.
- Dzięki – wymamrotał i wziął mocny łyk, pozwalając, by
chłodna woda ukoiła jego spieczone gardło. Kiedy oddał butelkę, ponownie
zapytał: – Więc co teraz?
Syriusz spojrzał w niebo.
- Przynajmniej jest piękny dzień.
Remus podążył za spojrzeniem Syriusza i nie mógł się nie
zgodzić. W chwili, gdy otworzył usta, by wyrazić zgodę, ciemne chmury zaczęły
wtaczać się na niebo i zamiast tego, zapytał:
- Co takiego mówiłeś?
Syriusz roześmiał się.
- Jest tylko nieco pochmurnie? Nie jest tak źle.
Przynajmniej będzie nieco chłodniej.
Remus otworzył usta, by odpowiedzieć, ale rozległ się
grzmot i zaczęło padać. Zamknął oczy i krzyknął, by zostać usłyszanym pomiędzy
strugami deszczu:
- Tylko chmury, mówisz?
Syriusz złapał Remusa za rękę i zaczął go ciągnąć.
- Schron! – krzyknął.
Remus pozwolił, by go zaciągnął za sobą, robiąc wszystko,
by zostać w pionie. Potknął się o jakąś skałę i wpadł na Syriusza, który upadł
ciężko.
Usłyszał udręczony krzyk i poczucie winy przelało się
przez jego ciało. Mógł nie lubić Syriusza, ale zdecydowanie nie zamierzał go
skrzywdzić.
- Tak bardzo przepraszam! – wykrzyknął, pomagając
Syriuszowi odwrócić się, by usiadł zamiast klęczeć.
Przez sposób, w jaki Syriusz trzymał się za kolano, jak
zamykał oczy z bólu, Remus wiedział, że jest ono przynajmniej stłuczone.
Rozejrzał się, mając nadzieję, że wymyśli, jak wydostać ich z tej sytuacji.
Zobaczył duży głaz i wpadł na pomysł.
- Zostań tu – rozkazał głośno poprzez deszcz. Ruszył w
stronę głazu i wspiął się na jego szczyt, mając nadzieję, że będzie w stanie
zobaczyć jakieś miejsce, gdzie mogliby się ukryć. Rozejrzawszy się, był całkiem
pewny, że zobaczył jaskinię i ostrożnie zszedł w dół.
Wrócił do Syriusza i delikatnie pomógł mu wstać.
- Oprzyj się na mnie.
- W każdej chwili – krzyknął Syriusz.
Remus przewrócił oczami.
- To nie jest najlepszy moment na flirt!
Powoli przedzierali się przez las, bardzo ostrożnie
stąpając, podczas gdy deszcz wciąż spływał im po plechach. Nie minęło tak wiele
czasu, zanim zdołali odnaleźć jaskinię, którą widział Remus. Powoli weszli do
środka.
Nie był pewny, co Syriusz myślał, że Remus miał nadzieję,
że nie będzie przed nimi leżał niedźwiedź. To byłby koniec idealnego dnia.
Remus pomógł Syriuszowi usiąść.
- Możesz wyprostować kolano?
Syriusz zrobił to, o co go poproszono, ale jednocześnie
krzyknął z bólu.
- Mogę, ale boli.
-Najwyraźniej. Żałuję, że nie znam się na pierwszej
pomocy. To wszystko moja wina. Przepraszam.
Syriusz potrząsnął głową i pierwszy raz, w jego oczach
nie było śmiechu.
- Nie martw się tym. To był wypadek. Bez względu na to,
jak cię irytuję, wiem, że nie chciałeś tego zrobić. Po prostu się odpręż.
Pewnie już nas szukają albo przynajmniej będą szukać, gdy przeminie burza.
Jesteśmy tu dość bezpieczni, więc po prostu trochę odpocznijmy.
Remus skinął głową.
- Mogę cię najpierw o coś spytać.
- Pewnie.
- Dlaczego robisz wszystko, by mnie zirytować? Znaczy,
irytujesz innych, ale zdaje mi się, że w moim przypadku sprawia ci to dużo
więcej przyjemności.
- Zadajesz trudne pytania.
- Chcę po prostu wiedzieć, co takiego ci zrobiłem.
Syriusz potrząsnął głową.
- Nic. Prawda jest taka, że chciałem, żebyś mnie zauważył
i nie sądziłem, że tak się stanie, jeśli cię nie będę irytował.
- Nigdy nie pomyślałeś, żeby zwyczajnie ze mną
porozmawiać i powiedzieć mi, że chcesz, żebym cię zauważył.
Syriusz wyszczerzył się z zakłopotaniem.
- Nie myślę bardzo logicznie.
- Najwyraźniej. Chcesz poznać mały sekret?
Syriusz skinął głową i pochylił się z chęcią albo
przynajmniej zrobił co tylko mógł, będąc rannym.
Remus pochylił się tak, że ich usta niemal się dotykały.
- Kiedy pierwszy raz cię spotkałem, zanim otworzyłeś
swoje gigantyczne usta, nieco mi się spodobałeś.
- A moje gigantyczne usta zrujnowały moją szansę? –
zapytał smętnie Syriusz.
Remus urwał, jakby myślał na ten temat.
- Może, może nie. Tylko czas pokarze. – Musnął wargami
usta Syriusza w cnotliwym pocałunku, który z pewnością rozczarował Syriusza. –
Najpierw musimy się stąd wydostać, a potem zobaczymy, czy jest jakieś może.
- Może – wyszeptał Syriusz.
- Może – zgodził się Remus.
I obaj niecierpliwie czekali, aż burza się skończy, by
mogli zostać odnalezieni i zaczęli działać na „może”.
Hejka,
OdpowiedzUsuńekstra, choć mi sie zdaje że to zgubienie się w lesie zostalo ukartowane... ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia