Większość z ludzi nie zdawała sobie sprawy z tego, że
Lily i Severus byli małżeństwem, a małżeństwo z Jamesem było zorganizowane.
Severus był panem młodym przebranym za Jamesa Pottera. Pod dachem, Lily była
Lily Snape, a dla publiki, była Lily Potter. Severus nienawidził tego, że jego
żona musi być ukryta na widoku; kochał ją całym sercem. Mimo to nie przerwali.
Trudno mu było, gdy Harrison Alexander Snape został wzięty z Lily do kryjówki,
ale w pewien sposób cieszył się, że jego żona i dziecko mogą przeżyć wojnę.
Zaledwie po tygodniu, jego świat zawalił się. Jego żona
umarła, tak jak James. Syriusz został skazany na Azkaban, a Lupin utonął w
smutku. Severus wydostał Harry’ego z budynku, ale zanim mógł cokolwiek zrobić,
został zatrzymany i również wysłany do więzienia. Dumbledore wydostał go, ale
do tego czasu, jego syn został umieszczony u swojej ciotki.
Powiedział Dumbledore’owi, że idzie po swojego syna, ale
dyrektor mu to wyperswadował. Powiedzenie Severusowi, że jego syn będzie tam
bezpiecznie żył, było prawdą. Żył. Dumbledore nie powiedział Snape’owi, że się
nim zaopiekuje, tylko że będzie żywy, więc nigdy nie mógł oskarżyć mężczyznę o
kłamstwo.
- Ale mój syn będzie myślał, że jest Potterem. Nie chcę,
żeby tak myślał! – protestował Severus, nie dbając o to, że jęczy.
Wystarczająco złe było to, że Lily, jego żona, udawała żonę Jamesa Pottera, ale
w ogóle nie chciał i nie podobało mu się to, że jego syn będzie Harrym Jamesem
Potterem.
- Możemy mu powiedzieć, gdy będzie dość duży, by to
zrozumieć, Severusie. Może, gdy będzie miał szesnaście lat? – zapytał łagodnie.
Wciąż pogrążony w smutku Severus tylko pokiwał
nieszczęśliwie głową. Nigdy nie spotka się ze swoim synem, ale zgodził się z Dumbledorem.
Będziesz tam bezpieczny i radosny, mój
synu. Przepraszam, że nigdy nie będzie mnie przy tobie, mój piękny maluchu,
pomyślał Severus, zanim upił się, by zapomnieć.
Kilka lat później, chociaż nie chciał tego przyznać,
wciąż kochał i chciał zobaczyć swojego kochanego syna. Był częścią jego i Lily.
Nie mając w życiu jasnego punktu, wkrótce stał się chłodny i nieczuły, i zanim
Harry miał dziesięć lat, zastraszał dzieci, jakby były przyczyną jego bólu.
Pewna część Severusa wiedziała, że jest głupcem, ale to było niesprawiedliwe,
że one mogły być wychowywane przez ich rodziców, a on nie mógł zająć się swoim
synem.
Za każdym razem, gdy jego syn lądował w skrzydle
szpitalnym, był tam. Na pierwszym roku, po porażce z Kamieniem Filozoficznym,
po tym, jak niemal został zabity przez bazyliszka i uratował dziewczynkę
Weasleyów, był zbyt zirytowany, by przebywać blisko syna. Był tam też, gdy był
na trzecim roku oraz po powrocie Czarnego Pana, choć Harry nie był tego
świadom.
Czasami nie mógł znieść oczu Lily, patrzących na niego z
nienawiścią i dystansem. Jego własny syn patrzył na niego z odrazą. To
Dumbledore nakłonił go, by traktował Harry’ego tak źle, z powodu wszystkich
dzieci śmierciożerców. Pierwszego dni zajęć był naprawdę wściekły; jego syn
powinien być dobry z eliksirów. Było mu trudno, gdy nocą zorientował się, że
nigdy nie będzie robił eliksirów z synem.
Nie mógł zaprzeczyć, że był rozczarowany tym, że jego syn
trafił do Gryffindoru. Żaden ze Snape’ów nigdy nie został przydzielony do
innego domu niż Slytherin. Jednocześnie, widział, jak jego syn dorasta i robi
niemożliwe rzeczy, wielokrotnie przeczące równowadze, sprawiając, że był z
niego coraz bardziej dumny. Wciąż pamiętał panikę, gdy poczuł, jak Harry
zniknął po trzecim zadaniu. Gdy Severus otrząsnął się z szoku i paniki, jego
pierwszą myślą było: Nigdy nie będę w
stanie powiedzieć mojemu synowi, że nie jest Jamesa Pottera, tylko mój.
Nigdy w życiu nie czuł takiej ulgi, jak wtedy, gdy Harry wrócił. Z czasem
wiedział, że wkrótce Harry dowie się, że James Potter nie jest jego ojcem. Bez
względu na to, jak wiele razy Dumbledore z nim rozmawiał, Severus nie zmieniał
zdania. Chciał utrzymać relację z własnym dzieckiem i nie brał „nie” za
odpowiedź.
Kiedy nadszedł czas, wszystko poszło nie tak, jak chciał.
Wrócił do swoich kwater i upił, po czym wypłakał, by zapomnieć; jego własny syn
nie chciał mieć z nim nic wspólnego, jego własna krew z krwi. Przysięgał sobie,
że nie będzie taki, jak ojciec i nie będzie ranił własnego dziecka; patrząc na
to wszystko, wcale mu nie wyszło. Płakał z powodu straty. Myślał, że to może
się stać, ale to ani trochę go nie przygotowało na ból, spowodowany tym, że
jego syn go unikał. Nie wiedział, dlaczego jego syn nie chciał mieć z nim nic
wspólnego i nie zrozumie przez jeszcze długi czas, ale do tego czasu,
prawdopodobnie będzie za późno, by coś z tym zrobić.
Harry’emu znudziło się siedzenie w swoim pokoju i
czytanie. Skończył swoją książkę i nie ośmielił się przeczytać innych.
Zsunąwszy się z łóżka, cicho wyślizgnął się z pokoju. Słysząc głosy,
praktycznie przeszedł na paluszkach do drzwi i słuchał. Dzięki uszom dalekiego
zasięgu, słyszał, co mówili i przekradł się przez ramę drzwi, by dobrze ich
widzieć.
- Dyrektorze, jest pan pewny, że to mądre? – słyszał, jak
pyta McGonagall.
- Tak, Minervo – powiedział Dumbledore, patrząc na nią
ponad okularami.
- Co z Severusem i Harrym? – zapytała Minerva.
- Nie martwię się o nich; Harry nie chce mieć z nim nic
wspólnego. Cieszę się, że tak to się skończyło. Naprawdę nie chciałbym zabijać
Severusa tylko dlatego, żeby Harry mógł polegać tylko na mnie. Potrzebuję
wszystkich możliwych informacji – rzekł Dumbledore.
- A co z przepowiednią, Albusie? Co zrobisz, jeśli się
dowie! – dopytywała się McGonagall.
- Nie martw się tym, Minervo, nie dowie się. Teraz
odprowadzę Harry’ego z powrotem do Dursleyów i powiem Severusowi, że Harry
wybrał powrót – powiedział Dumbledore, wkładając do ust cytrynowego dropsa.
- A co z tym, co nam wszystkim powiedział? Molly
stwierdziła, że nie powinna pozwalać synom się do niego zbliżać – stwierdziła
McGonagall.
- Ach, kazał nam iść do diabła i trzymać się z dala od
jego życia. To jego dokładne słowa. Poproszę Hermionę i Rona, by w tym roku
baczniej go obserwowali. Hermionę łatwo było odwrócić przeciwko niemu. Książki
i autorytety to wszystko, czego potrzebuje. Uważa, że to, co robi, jest dobre,
a danie odrobiny pieniędzy Weasleyom sprawia, że są okręceni wokół palca –
powiedział Dumbledore, a jego oczy zabłysły z pełną mocą.
- Będziesz w stanie zabić pana Pottera, gdy nadejdzie
czas, jeśli nie zabije Voldemorta na swoim siódmym roku? – spytała McGonagall,
nie wiedząc, czy chce odpowiedzi.
- Oczywiście, że tak, Minervo. Jeden dzieciak nie jest
wart niewinności czarodziejskiego świata. Myślę, że spróbuję zrobić to tak, by
wyglądało, że Draco Malfoy to zrobił. Hymm, więc Severus będzie sam i zawsze
zrobi to, o co go poproszę. Nie lubię, jak się buntuje. Zbyt mocno stara się
przełamać mojej woli. Z pewnością bez syna i chrześniaka nie będzie miał
powodu, by żyć – rzekł Dumbledore.
Minerva kiwnęła głową. Harry przyłożył różdżkę do skroni
i włożył do wężowej myślodsiewni srebrną wiązkę. Jeśli nikomu się nie powie,
nikt nie będzie wiedział o jej podwójnym przeznaczeniu. Potem odłożył różdżkę z
powrotem za pas i zaczął skradać się na górę po schodach.
Zanim mógł tam dojść, usłyszał „Obliviate”. Dumbledore
właśnie zorientował się, że Harry tam był, gdy chłopak się oddalał i wściekł
się z powodu małego robala. Choć wspomnienie było wciąż w myślodsiewni, wszedł
do pokoju, zapominając o rozmowie.
Dyrektor wkrótce potem wszedł do jego pokoju, nawet nie
pukając, przez co Harry warknął:
- Nie wiesz nawet, jak pukać?
- Wystarczy już tego, Harry Potterze! – zahuczał głos
Dumbledore’a po pokoju.
- Jeśli pan nie zapomniał, dyrektorze, Syriusz zostawił
wszystko mnie, co oznacza, że ten dom również i mogę was wykopać. Wystarczy mi
tylko kawałek pergaminu i list do Gringotta, a mogę kazać goblinom wyrzucić was
z mojego domu – powiedział Harry, radując się blednącym wyrazem twarzy
dyrektora, ponieważ to, co powiedział Harry, było prawdą.
Harry szybko wstał z łóżka i podszedł do dyrektora.
- Jak długo pan wie, że Dursleyowie się nade mną znęcają?
Wiedziałeś, od kiedy mnie tam zostawiono, że będę maltretowany, prawda? Mimo
wszystko, łatwiej było mnie kontrolować i zmienić mnie w marionetkę, do której
się przyzwyczaiłeś, ech? Cóż, gratuluję, podziałało. Jednak już dłużej nie masz
żołnierzyka, ponieważ nie pozwolę wam mnie wykorzystywać. Zabiję Voldemorta na
własnych warunkach – powiedział Harry.
Wyszedł z pokoju z kufrem, po czym opuścił Grimmauld
Place, by znaleźć się z dala od ludzi, którym kiedyś ufał. Zostawił w pokoju
oniemiałego Dumbledore’a i zszokowaną McGonagall u stóp schodów.
Dostał się Błędnym Rycerzem na Magnolia Crescent i
poprosił Stana o wypakowanie kufra. Wrócił na Privet Drive, pod numer cztery,
do swojego osobistego więzienia. Nie było tam tak źle, póki miał jedzenie i
mógł czytać kolejną książkę przed zaśnięciem.
W tym samym czasie, Dumbledore zapukał do drzwi Severusa,
przybierając łagodne spojrzenie. Severus otworzył, wyglądając na bardziej
nieszczęśliwego, niż kiedykolwiek go widział.
- Severusie, Harry zdecydował wrócić na Privet Drive do
swojego wujostwa, mój chłopcze, więc nie musisz wracać na Grimmauld Place –
powiedział dyrektor, jakby nie miał większego zmartwienia na świecie. Gdyby
Severus przyjrzał się bliżej, zobaczyłby wiele złośliwej radości, błyszczącej
za tymi migoczącymi, błękitnymi oczami.
Severus tylko skinął głową i zatrzasnął drzwi kwater oraz
uniósł zaklęcie wyciszające. Potem, wpadł w największy szał, jaki kiedykolwiek
miał, rozwalając wszystko, co posiadał. Rzucał, rozbijał, uwalniając gniew,
jaki w sobie tłumił przez cały ten czas, gdy zdecydowano, że Lily i jego
półtoraroczny syn opuszczą go. Zanim zemdlał, mógł tylko myśleć: Lily byłaby mną zawiedziona. Zraniłem
naszego syna. Moimi dłońmi. Nie powinienem być taki! Potem zabrał go sen.
Harry i Severus obudzili się jednocześnie, czując
przygnębienie i samotność. Severus nie mógł uwierzyć, jak źle jego syn
zareagował na wiadomość o swoim pochodzeniu. Harry ponownie był przygnębiony,
zastanawiając się, co takiego zrobił, kiedy się narodził, że jego ojciec tak go
znienawidził, ponownie rozważając, dlaczego miałby chcieć spróbować? Żeby
zostać dźgniętym w plecy? Zabitym? A potem, żeby mu powiedziano, gdy będzie
umierał, że tylko głupcy noszą serca w rękawie, żeby zraniono go w najgorszy
możliwy sposób? Jego ojciec nie sądził, że jest głupcem, prawda? Przecież
jedyne, co robił, to pochłanianie każdej miłości, która została mu okazana.
Harry ubrał nowe ubrania i chwycił różdżkę oraz
pieniądze, po czym poszedł na zakupy. Wszedłszy do wielu sklepów, kupił wiele
różnych, mugolskich rzeczy, po czym przeszedł obok sklepu z bronią. Jego oczy
się rozszerzyły. Broń! pomyślał
Harry, ciekawe, czy działa na czarodziei?
Z uśmieszkiem, wszedł do sklepu, zamykając drzwi z trzaskiem.
Zanim się zorientował, ktoś chrząknął.
- To nie jest miejsce dla dzieci! – powiedział mężczyzna.
- Mam siedemnaście lat i jestem z Ośrodka Wychowawczego
im. Św. Brutusa dla Młodocianych Recydywistów – uśmiechnął się ironicznie
Harry, myśląc: kto by pomyślał, że to mi
się przyda. – I chcę nieco broni i to teraz! – warknął; mimo wszystko, już
wcale nie wyglądał jak Harry Potter.
- Tak, jest! – powiedział mężczyzna, idąc prosto na
zaplecze. Harry przeszukał katalog, szukając czegoś użytecznego. Miał zamiar go
zamknąć, gdy coś zobaczył. Bombę. Na jego twarzy pojawił się uśmieszek. Och,
tak, będzie zabawnie. Mimo wszystko wiedział, gdzie był Dwór Malfoyów, tak jak wiele
innych dworów, dzięki temu, że Voldemort mu je pokazał. Przez jego połączenie z
Voldemortem, będzie w stanie tam wejść.
Kiedy mężczyzna wrócił z pistoletem maszynowym,
uśmiechnął się złośliwie. Skinął głową, wskazał na katalog.
- Chcę dziesięć tych bomb. – Wyglądał, jakby cieszył się
spojrzeniem na twarzy mężczyzny, który wyglądał, jakby mu było niedobrze. Potem
wybuchnął śmiechem i kupił wszystkie, które były w asortymencie. Upewniając
się, że przypadkiem nie zostaną wykupione, zabrał wszystkie i zapłacił za nie
milion funtów. Kupienie pistolet maszynowy, jak i złotych i srebrnych broni,
wiele go kosztowało. Mężczyzna uśmiechnął się ironicznie, gdy Harry wyszedł.
Bez względu na to, czy to dlatego, że dostał tak wiele pieniędzy, czy dlatego,
że wyczyścił Harry’ego, był nieświadom tego, że Harry ma o wiele więcej
pieniędzy, niż to.
Oczywiste było, że bomby były wyprodukowane w innym
kraju. Było na nim więcej niż jeden język, a w dodatku instrukcja po niemiecku.
Miał szczęście, że rozumiał schematy.
Harry natychmiast wrócił do domu, wyjął notes i zaczął
notować miejsca, które pamiętał ze spotkań śmierciożerców. Jednym z nich był
Dwór Riddle’ów. Ubrawszy się na czarno, zabrał ze sobą pelerynę niewidkę, torbę
z dwoma bombami i pistolet, po czym wyszedł, zabierając ze sobą różdżkę.
Przywołał Błędnego Rycerza i poprosił Stana, by zabrał go
do „dworu Riddle’ów w Little Hangleton, proszę.”
Zanim się zorientował, autobus ruszył, wypuszczając
pasażerów zgodnie z ich miejscem docelowym. Wkrótce nadeszła kolej Harry’ego i
szybko się pożegnał. Wiedział, że Snape’a tam nie będzie.
Wszedł do środka i po niecałych pięciu minutach,
usłyszał, jak wąż syczy na niego groźnie.
- Zjem cię za to, że tu przyszedłeś, chłopcze. Od dawna
nie żywiłam się ludzką krwią. Tak, czuję krew. Niesamowite, nie boisz się.
Hymm. To nie to samo – syknęła Nagini.
- Lepiej się stąd wynoś, Nagini. To miejsce jest nie do
uratowania – syknął Harry. Nie wiedział, dlaczego ostrzega węża, ale zwyczajnie
to zrobił. Wąż i tak go posłuchał. Gdy szedł korytarzami, zaśmiecali miejsce, a
wiele mugolskich rodzin leżało martwych na środku po tym, jak stali się
rozrywką.
- Robię to dla was. Spoczywajcie w pokoju – powiedział do
bezimiennych ludzi, którzy zostali zabici. Pierwszą bombę podłożył w lochach.
Wszedłszy na górne piętro budynku, upewnił się, że ma detonator w kieszeni i
usłyszał hałas. Był w pułapce. Wyjął łuk i strzały, pokryte trucizną, naciągnął
cięciwę. Czekał i nie długo potem, w pokoju znalazła się trójka ludzi. Zanim
mogli go przekląć, w ich piersiach znalazły się zatrute strzały. Po
kilkukrotnym zabulgotaniu, umarli.
Ostrożnie zszedł na dół, dziękując, że wydostał się
niezauważony. Skończył na cmentarzu, na który odrodził się Tom Riddle aka Lord
Voldemort. Wyjąwszy detonator, nacisnął go. Został powalony przez podmuch, a
dwór Riddle’ów spłonął doszczętnie, zabierając za sobą ponad pięćdziesięciu
śmierciożerców. Wtedy zaczęli aportować się aurorzy.
Harry deportował się, prosto do pokoju i opadł na łóżko z
westchnięciem.
- Dokąd teraz?
To było niesamowite Harry nareszcie się zbuntował te bomby i wybuch był extra pozdrawiam weny życzę Agnieszka 😀
OdpowiedzUsuńStrasznie to......głupie? Aż się dziwię,że chciałaś tracić czas na te bzdury....
OdpowiedzUsuńHejka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, zastanawiam się jak zareagował na wieść że Dumbledore chce aby Harry tylko na nim polegał, że Sev chciał sie nim zajac, mam nadzieje że to dobrze dla nich sie skończy, no i dobrze że w tej myśloodsiewni umieścił to wspmnienie, niestety nie pamieta o nim teraz...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia