- To znaczy –
powiedział Albus przez sine wargi, – że Harry Potter nie żyje.
Łkanie Molly mogłoby rozkruszyć głaz i była daleka od
tylko jednego krzyku. Bones i jej aurorzy zdołali – ledwo – zachować spokój,
ale kadra i Weasleyowie byli zrozpaczeni, a Zgredek niemal oszalał z żalu.
Charlie musiał owinąć wokół niego ramiona, by powstrzymać go przed wyskoczeniem
z okna.
Dumbledore w końcu zdołał poskładać się do kupy i zwrócił
uwagę reszty.
- Proszę… nie możemy tracić głowy. Severus może jeszcze
żyć i musimy spróbować go uratować… albo przynajmniej odzyskać ich ciała.
Jego słowa wywołały kolejny wybuch żałości od strony
Molly i Zgredka, ale zdecydowanie pokiwali głowami przez łzy.
- Jak mamy to zrobić, Albusie? – zapytał Artur. –
Słyszałeś Zgredka. Nawet jeśli nas tam zabierze, zabierze nam chwilę czasu
przedarcie się przez osłony, a śmierciożercy będą miel wiele czasu na ucieczkę
albo atak.
Dumbledore wziął głęboki oddech.
- Jeśli nasz skrzaci przyjaciel zabierze nas na miejsce,
natychmiast opuszczę zasłony. Można to zrobić dzięki brutalnej sile, jeśli się
jest dość potężnym i nawet w moim wieku – uśmiechnął się ponuro, – mam dość
siły, by przedrzeć się przez każdą osłonę, nawet stworzoną przez samego
Voldemorta. Muszę was jednak ostrzec, że ten wysiłek prawdopodobnie mnie
wycieńczy. Nie będę w stanie pomóc w walce. Mogę nawet stracić świadomość,
jeśli bariery będą dość potężne, by wyczerpać mój rdzeń.
- Albusie – powiedziała niechętnie Minerva, – wydaje się,
że już straciliśmy Harry’ego i prawdopodobnie również Severusa, ponieważ nie
mogę sobie wyobrazić, by nie chronił Harry’ego własnym życiem. Skoro Sam Wiesz
Kto rośnie w siłę, nie możemy ryzykować, że stracimy również ciebie. To byłby
horrendalnie ryzykowny krok i może oznaczać, że nadchodząca wojna skończy się,
zanim się zaczęła.
Pierwszy raz, oczy Albusa były chłodne, gdy spoglądał na
swoją starą przyjaciółkę.
- Nie zostawię tam moich chłopców, by zostali
zbezczeszczeni przez te potwory, Minervo. Nie, póki mogę wziąć oddech.
Minerva powstrzymała szloch i skinęła ze zrozumieniem,
mimo że kontynuowała sprzeczkę.
- Ale Albusie…
Flitwick przerwał jej. Jego oczy błyszczały łzami, ale
umysł ciężko pracował.
- Jest rozwiązanie. Użyjmy Navitas Transfero. Powala na wyciągnięcie siły od kogoś innego.
Użyj to, gdy tylko opuścisz dla reszt zasłony.
Dumbledore potrząsnął głową.
- Myślałem o tym, Filiusie, pomimo że to mroczne
zaklęcie, ale z całą moją skromnością, moja moc jest tak wielka, a moje
wykończenie będzie prawdopodobnie tak całkowite, że istnieje wielkie
prawdopodobieństwo, że wyczerpałbym całą magię, od kogokolwiek bym ją wziął.
Nie będę odpowiedzialny za zrobienie z kogoś charłaka – nie w tak wrażliwym
czasie, jak ten.
Remus zrobił krok do przodu.
- Użyj go na mnie, a to się nie stanie. Gdy tylko
wyczerpiesz moją czarodziejską moc, uwolni się wilk. Najpierw podajcie mi
eliksir tojadowy, a będziecie mieli wilkołaka po swojej stronie, mimo braku
pełni.
Dumbledore i Flitwick wymienili spojrzenia.
- To może zadziałać – przyznał profesor zaklęć. – Wiemy,
że magia likantropów jest inna od czarodziejskiej…
- To najlepszy sposób na uratowanie Severusa i odzyskanie
Ha-Harry’ego. – Głos Remusa złamał się, ale jego determinacja była
niezachwiana.
- Dobrze – Dumbledore skinął głową. – Zgredku, proszę
zejdź do laboratorium i zobacz, czy jest tam jakiś zapasowy eliksir tojadowy.
- Musi być – poprawił go Remus, gdy Zgredek zniknął. –
Odkąd przybyłem do Hogwartu, Severus upewniał się, że ma jakiś dodatkowy w
zapasie. Na wszelki wypadek – dodał, krzywiąc wargi. – Nie ryzykowałby, że
znajdę się w pobliżu Harry’ego.
- Remusie, muszę cię ostrzec – przemówił Flitwick, –
podczas gdy bycie wilkołakiem może pozwolić twojemu czarodziejskiemu rdzeniowi
się zregenerować, może tak się nie stać. Jeśli tak się wydarzy, utkniesz na
stałe w swojej wilczej formie.
Remus skinął poważnie głową.
- Rozumiem. Ale to wciąż najlepsza opcja. – Spojrzał na
Syriusza i obaj przyjaciele na dłuższą chwilę wpatrywali się w siebie. – Jeśli
wydarzy się najgorsze, zawsze mam przyjaciela, który się o mnie zatroszczy.
Syriusz przełknął ciężko, rozumiejąc, czego żąda Remus,
ale skinął głową, starając się nie rozpaść. Odsunął myśli od tej możliwości.
Nie mógł się na razie z tym mierzyć. Nie po stracie Harry’ego.
Molly powstrzymała łzy i prowadziła teraz ponurą dyskusję
z Arturem. Skoro piątka z ich dzieci była jeszcze w szkole, nie mogli ryzykować
obu żyć. Bill i Charlie jasno powiedzieli, że idą uczestniczyć w misji
ratunkowej, ale jedno z rodziców musiało zostać, by upewnić się, że ktoś będzie
bezpieczny dla młodszych dzieci.
- Pójdę – ogłosiła Molly. Bones i aurorzy starali się
ukryć zaskoczenie, ale najwyraźniej im się nie
udało, bo Flitwick nieco wyniośle powiedział im, że Molly Prewitt była
jego protegowaną i obaj rywalizowali – i wygrali – w Międzynarodowym Konkursie
Mieszanych Pojedynków podczas jej dwóch ostatnich lat w Hogwarcie. Poklepał z
czułością rękę Molly. – Będzie jak za danych czasów, co, Molly?
Czarownica uśmiechnęła się do drobnego czarodzieja.
- Pokażemy im co nieco, Filiusie. Jak zawsze, prawda?
- Łapo, gdy tylko się tam znajdziemy, dbaj o siebie –
powiedział Remus, kładąc rękę na ramieniu najlepszego przyjaciela. – Wilk
najlepiej będzie walczył sam, ale po prostu… uważaj, dobrze?
Syriusz z trudem przełknął gulę w gardle.
- P-pewnie – wykrztusił.
- Zostanie przy mnie – powiedziała Minerva McGonagall,
podchodząc do mężczyzny i kładąc własną dłoń na ramieniu Syriusza. – Zaczniemy
walczyć w animagicznych formach, zostaniemy nisko i wykorzystamy element
zaskoczenia. – Uniosła brew na widok zszokowanego wyrazu twarzy mężczyzn. – Co?
- W-wie pani, że jestem animagiem? – sapnął Syriusz, a
jego emocjonalny zamęt natychmiast został wyparty przez oszałamiające odkrycie.
– Harry pani powiedział? Albo Snape?
McGonagall przewróciła oczami.
- Byłam twoją Opiekunką Domu, panie Black, i nie jestem
stara. Czy ty i reszta naprawdę sądziliście, że jesteście aż tak subtelni w
dążeniu do zostania animagami? Nigdy nie przyszło wam do głowy, dlaczego
książki z biblioteki o przemianach normalnie nie są tak łatwe do znalezienia?
Myśleliście, że pozwolę wam wziąć udział w tak potencjalnie niebezpiecznym
eksperymencie bez nadzoru?
- Ale… ale Dumbledore nie wiedział! – zaprotestował
Syriusz.
Minerva wzruszyła ramionami.
- Naprawdę sądzisz, że mówię mu wszystko?
Syriusz wybuchnął śmiechem – aczkolwiek nieco stłumionym
– i przytulił starą nauczycielkę.
Bill i Charlie pracowicie sprawdzali się nawzajem.
- Będziemy walczyć razem, tato i będziemy chronić mamę –
obiecał Bill.
Molly podsłuchała to i odeszła od Filiusa, który omawiał
z nią strategię walki.
- Och, nieprawda, Williamie Weasley! – powiedziała
stanowczo. – Prędzej umrę niż pogrzebię któregoś z was, więc macie mnie i
Filiusa zostawić i chronić siebie nawzajem. I… – jej głos zawahał się, – jeśli
jakimś cudem, instrumenty źle zadziałały i Harry żyje, to uratowanie go będzie
waszym priorytetem.
Młodzi mężczyźni spojrzeli na ojca, ale zobaczywszy
identyczną stanowczość, co w oczach Molly, pokiwali głowami.
- W porządku, Shack – dokończyła polecenie pani Bones. –
Wracasz do Ministerstwa i czekasz na mojego patronusa. Wyślę ci go, gdy tylko
przybędziemy, więc będziesz mógł nadejść z tak wieloma aurorami, jak tylko
będziesz w stanie zebrać. W międzyczasie, Moody i ja pójdziemy i zrobimy
wszystko, by powstrzymać jak największą ilość śmierciożerców.
Moody wyszczerzył się.
- Achhhh, pamiętam, jak zabierałem cię na pierwszą bitwę,
kiedy miałaś jeszcze mleko pod nosem – przypomniał pani Minister.
- A od tego czasu nauczyłam się kilku nowych sztuczek,
Szalonooki – odpowiedziała z szerokim uśmiechem, odkładając monokl.
- Pokaż, co potrafisz, szefowo. Ty ich powalisz, a ja
rozłożę na łopatki – obiecał. – Tylko pamiętaj: STA…
- ŁA CZUJNOŚĆ! – krzyknęli z nim Amelia i Kingsley.
Pomona dawno otarła oczy i szybko przejrzała plany ewakuacji
zamku z Dumbledorem, skoro zostawał za wszystkich odpowiedzialna. W przypadku,
gdyby sprawa poszła katastrofalnie źle, śmierciożercy mogli skorzystać z utraty
dyrektora Hogwartu i spróbować zaatakować zamek.
- Nie martw się, Albusie – powiedziała Pomona z bitewnym
błyskiem w oku. – Jest wiele nieprzyjemnych roślin, strategicznie
rozmieszczonych po murach zamku. Przycinałam je niemiłosiernie przez ostatnie
dziesięć lat, ale wystarczy trochę nawozu Szybko-Wzrost i za godzinę, nikt nie
będzie przedostać się przez nie bez szatańskiej pożogi – albo eksperta w
dziedzinie zielarstwa.
- Miło mi to słyszeć, moja droga, ale w zamku jest
mnóstwo sekretnych przejść i jestem całkiem pewny, że nawet ja nie znam
wszystkich. Jak się dowiedzieliśmy dzięki Komnacie Tajemnic w zeszłym
semestrze, w zamku oraz na zewnątrz niego czekają na nas niespodzianki. Proszę,
zamknij uczniów w ich wieżach i strzeż ich dobrze. Dzięki pomocy Hagrida i
innych nauczycieli, będziecie w stanie patrolować korytarze i upewnić się, że
szkoła i błonia pozostają bezpieczne.
Pomona skinęła głową.
- Wezmę również starszych prefektów… wątpię, że byłabym w
stanie powstrzymać ich, nawet gdybym chciała, a szczerze mówiąc, potrzebujemy
dodatkowej ochrony, choć Kingsley obiecał, że wyśle tylu aurorów, ilu będzie w
stanie.
Oczy dyrektora zamigotały krótko.
- Na miejscu śmierciożerców bałbym się napotkać pannę
Jones albo pana Weasleya.
- Czy wy gotowi? – zapytał Zgredek, który powrócił z
eliksirem tojadowym dla Remusa. Wilkołak wypił go z drżeniem, ostatni raz
przytulił Syriusza i wyprostował ramiona.
Dumbledore rozejrzał się po pokoju. Shacklebolt uniósł
kciuki i wyszedł przez fiuu do Ministerstwa.
- Tak, Zgredku.
Zgredek pstryknął raz palcami i pojawił się Stworek wraz
z kilkoma hogwarckimi skrzatami. Jeden skrzat stanął między jedną parą
czarodziei: Flitwickiem i Molly, Dumbledorem i Lupinem, Billem i Charliem,
Syriuszem i Minervą oraz Bones i Moodym.
Zgredek nerwowo wykręcił uszy. To nie była zbyt wielka
grupa na więcej niż trzy tuziny Złych Czarodziei, których naliczył, ale ponura
determinacja w pokoju była wręcz namacalna.
- Ruszamy! – ostrzegł i z głośnym trzaskiem, grupa
zniknęła.
CDN…
Oja no to bedzie sie dzialo... i znowu bede sprawdzac dzień w dzień;p rozdzial super i dybamiczny;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Magda;)
Ja i tak jestem przekonana, że Harry nie umarł, a jak umarł to tylko na chwilę jak w siódmej części. Severus też musi żyć - nie wyobrażam sobie, żeby to opowiadanie nie miało happy endu!
OdpowiedzUsuńzgadzam się z poprzedniczkami czekam z utęsknieniem na kolejny rozdział dziękuję za tłumaczenie pozdrawiam Gosia
OdpowiedzUsuńCiągle trzymasz nas w niepewności co do losów Harry`ego i Severusa. Bardzo się cieszę że pokazał się kolejny rozdział i czekam na następne. Pozdrawiam i życzę dużo weny i czasu do tłumaczenia :)
OdpowiedzUsuńO mamo... Uda im się!! Musi im się udać!!!!! Ale mam też nadzieję, naprawdę wieeeelkąąąą nadzieję, że dadzą Śmierciojadkom popalić za wszelką czasy... *ponura determinacja*
OdpowiedzUsuńHejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, akcja ratunkowa nadchodzi, Harry żyje, prawda? musi żyć...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia