Autor:
HP Slash Luv
Oryginał:
Minerva’s Advice
Rating:
+15
Pairing:
James/Syriusz/Remus
Ilość
części: miniaturka
Opis:
James dostaje od swojej Opiekunki Domu radę odnośnie związku.
James
wpatrywał się w spadający śnieg. Jego umysł wirował, gdy próbował połączyć
kropki, kiedy chodziło o to, co czuł.
Dlaczego
było to takie trudne?
Usłyszał
energiczne kroki, ale nie odwrócił się. Pomyślał, że ktokolwiek to jest,
zwyczajnie go minie. Kiedy kroki zamiast zanikać, zatrzymały się, wziął głęboki
oddech, przygotowując się do tego, co miało nadejść.
-
Panie Potter, mogę zapytać, co pan tu robi? Patrząc w taki sposób na okno?
-
Tylko oglądam spadający śnieg, pani profesor – mruknął. Być może nie było
najlepszym sposobem, by zwracać się do nauczycielki transmutacji, siedząc do
niej tyłem, ale jego umysł był zajęty czymś innym.
-
Jest tego jakiś powód?
-
To pomaga mi myśleć – odparł lekko James.
Rozległy
się kolejne kroki, ale dźwięk stawał się głośniejszy, zamiast zanikać, więc
kiedy stanęła obok niego, z ramieniem zaledwie kilka cali od jego ramienia, nie
był zaskoczony.
-
Chce pan porozmawiać, panie Potter?
James
przemyślał to. Nigdy nie był taką osobą, która rozmawiałaby z profesorem,
zwłaszcza o prywatnych sprawach, ale może powinien przełamać narzuconą sobie
regułę. Choć normalnie porozmawiałby z Syriuszem albo Remusem, nie było to
możliwe w tych okolicznościach.
Z
kim innym miałby móc porozmawiać, jeśli nie ze swoją Opiekunką Domu?
James
spojrzał na nią, marszcząc brwi.
-
Syriusz i Remus są w związku.
Profesor
McGonagall nie wyglądała na zaskoczoną. Więc znów, tylko on musiał być tak
ślepy, by nie widzieć uczuć pomiędzy dwójką Gryfonów.
-
I to ci przeszkadza? – zapytała.
-
Tak, ale nie w taki sposób, jak mogłoby się pani wydawać. Nie mam problemu z parą
facetów. I szczerze mówiąc, sądzę, że Syriusz i Remus są dobrą parą.
-
Więc w czym problem? – zapytała cierpliwie.
James
wziął uspokajający oddech. Jeśli nie powie tego jej, jak będzie w stanie
powiedzieć to im?
-
Bo widzi pani… - urwał.
-
Tak? – przytaknęła profesor McGonagall.
-
Czuję coś do obu, Syriusza i Remusa. I myślałem, że może miałbym szansę u
przynajmniej któregoś z nich, ale teraz oni mają siebie, więc chyba straciłem
jakąkolwiek szansę.
Profesor
McGonagall była chwilę cicho.
-
Prawda? – zapytał niepewnie James.
-
Dlaczego sądzisz, że straciłeś szansę? – zapytała w końcu.
James
zamrugał; nie spodziewał się tego pytania.
-
Bo są razem – odpowiedział powoli, jakby to miało być oczywiste.
Profesor
McGonagall przewróciła oczami.
-
James, jesteś czystej krwi. Z pewnością wiesz, że w czarodziejskim świecie
istnieją różnego rodzaju związki. Tak, związki pomiędzy dwójką ludzi są
najpopularniejsze, ale znane są przypadki trójek, w których więzi między trójką
ludzi są zwyczajnie nierozerwalne.
James
słyszał o czymś takim, ale to nie oznaczało, że mogło się to odnosić do tego
konkretnego przypadku.
-
Może, ale dlaczego Syriusz i Remus mieliby mnie chcieć, kiedy są tak idealnie
zsynchronizowani ze sobą?
-
Jedynym sposobem na uzyskanie odpowiedzi, jest zadanie im tego pytania.
James
spuścił wzrok na podłogę.
-
A co jeśli mnie odrzucą? Mogą być całkowicie obrzydzeni samym pomysłem. Co
wtedy?
Łagodna
dłoń spoczęła na jego ramieniu.
-
James, spójrz na mnie.
Chciał
zignorować cichy komentarz, ale zwyczajnie nie potrafił. Jego piwne oczy
napotkały zielone oczy profesorki.
-
Tak?
-
Kochasz ich?
-
Bardziej niż kogokolwiek innego – odparł w wahaniem.
-
Więc zaryzykuj. Są twoimi przyjaciółmi. Najgorsze, co mogą powiedzieć to, że
nie są zainteresowani. Wątpię, by byli okrutni, ale nigdy się nie dowiesz, co
czują, jeśli nie spróbujesz.
James
zmusił się do uśmiechu, ale wiedział, że miała rację.
-
Dzięki, pani profesor.
Uśmiechnęła
się.
-
Nie ma problemu. Po prostu bądź Gryfonem. Pokaż im, że ci na nich zależy. Możesz
być zaskoczony ich reakcją.
James
został sam ze swoimi myślami. Wrócił do oglądania śniegu, by przemyśleć
wszystko, co powiedziała koci animag.
Był
Gryfonem, a zachowywał się jak tchórz. Był zakochany i powie im o tym.
Tego
wieczoru, wszedł do dormitorium Gryfonów. Peter zniknął na wieczór, mając
szlaban z Filchem, więc był to idealny czas, by wyznać dwójce pozostałych w
pokoju swoje uczucia bez przerywania mu.
Kiedy
wszedł do dormitorium, James z zaskoczeniem odkrył, że Remus i Syriusz siedzą
wygodnie w jego łóżku, zamiast w swoich.
Spojrzał
na nich z zabawnym wyrazem twarzy.
-
Wiecie, że oboje macie łóżka, prawda?
Syriusz
wyszczerzył się.
-
Cóż, twoje jest o wiele wygodniejsze.
-
Wszystkie łóżka są dokładnie takie same – odparł z kamienną miną James.
Remus
wzruszył ramionami.
-
Masz nas. Po prostu lubimy twoje łóżko.
-
Dlaczego? – zapytał James.
Syriusz
i Remus wymienili spojrzenia, milcząco się komunikując. Skinęli do siebie.
Syriusz
wstał.
-
Lubimy je, ponieważ pachnie tobą.
-
Huh? – zapytał niezbyt inteligentnie James.
Remus
przygryzł wargę, również wstając.
-
Mieliśmy nadzieję, że przyjdziesz do nas, ale zdaliśmy sobie sprawę, że to może
się nie stać z powodu gryfońskiej szlachetności, czy czegoś równie głupiego.
Syriusz i ja kochamy się.
James
skinął głową.
-
Wiem.
Syriusz
podjął w miejscu, gdzie urwał Remus i stał się jasne, że to planowali.
-
Kochamy też ciebie. Myśleliśmy, że możesz oddać nasze uczucia, ale z jakiegoś
powodu, nigdy nie powiedziałeś ani słowa. Zdaliśmy sobie sprawę, że jeśli poczekamy,
aż to ty zrobisz pierwszy krok, to możemy czekać wiecznie.
Szeroki
uśmiech pojawił się na twarzy Jamesa.
-
Zamierzałem dziś wieczorem powiedzieć wam, co czuję.
-
Czemu tak długo ci to zajęło? – zapytał Remus.
-
Obawiałem się, że nie będziecie mnie chcieć, bo macie siebie nawzajem.
Myślałem, że nie będziecie nawet mną zainteresowani i pomyślicie, że to
całkowicie odrażając pomysł.
Syriusz
potrząsnął głową.
-
Gdzie twoja zwykła kokieteria?
-
Chyba nieco zniknęła, gdy chodziło o was – przyznał James. – Właściwie to
profesor McGonagall zapewniła mnie, że muszę przynajmniej powiedzieć wam, co
czuję.
-
Przypomnij mi, żebym posłał jej kartkę z podziękowaniem – mruknął Remus.
Syriusz
trącił Remusa łokciem, po czym przyciągnął Remusa bliżej ich.
-
Umierałem z niecierpliwości, kiedy będę mógł to zrobić – wymamrotał, po czym
przyłożył swoje usta do ust Jamesa.
James
jęknął, gdy inna dłoń – dłoń Remusa, był tego pewny – potarła jego pierś. Kiedy
pocałunek się urwał, pocałował wargi Remusa, a Syriusz zajął się pocieraniem.
Tylko
tego chciał i właśnie to dostał. Może również powinien wysłać nauczycielce
liścik z podziękowaniem.
^^^
Minerva
cieszyła się śniadaniem, kiedy wszystkie sowy wleciały do Wielkiej Sali, by
dostarczyć listy i paczki do uczniów. Z zaskoczeniem odkryła, że ląduje przed
nią sowa.
Z
ustami zaciśniętymi w cienką linię, wzięła list i małe pudełko. Najpierw
otworzyła pudełko i niemal wybuchła śmiechem na widok małej puszki kocimiętki.
Potem otworzył liścik. Był całkiem prosty.
Dziękujemy,
James, Remus i Syriusz
Minerva
zerknęła na stół Gryffindoru i potrząsnęła ręką, gdy Syriusz i James bezczelnie
pomachali jej, podczas gdy Remus pomachał jej nieco spokojniej. Cała trójka
kuliła się blisko siebie, jakby nie mogli znieść bycia daleko od siebie, nawet
na chwilkę.
Chyba wszystko zadziałało, pomyślała radośnie.
Jej
usta zwinęły się w lekki uśmiech. Była radosna, widząc, że jej uczniowie są tak
szczęśliwi i zakochani, zwłaszcza, że wiedziała, że nadchodziły mroczne czasy.
Będą
się potrzebowali, jeśli chcieli przeżyć.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały tekst, bosko bał się odrzucenia odnioslam wrażenie, że wiedziała że oni bardzo pragną Jamesa...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia