Lord Voldemort miał miliony rekrutów na całym świecie.
Byli mistrzowie eliksirów, mistrzowie obrony i wiele innych ludzi; niemal
wszyscy czystokrwiści, ale było również wielu półkrwi. Tylko jedna osoba
wiedziała o mugolskim dziedzictwie Voldemorta i był nią Lucjusz Malfoy. Choć
Severus wiedział, że nie powinien. Przez ostatnich kilka dni Voldemort był tak
wściekły, że Harry miał całkiem dobry wgląd w jego umysł. Pokazał Harry’emu
kilka ślizgońskich dworów, o których nie wiedział nikt oprócz Voldemorta oraz
to, gdzie były jego pieniądze i co z nimi trzymał.
Harry ubrał się w czarne spodnie, ciemnozieloną kamizelkę
i czarną koszulkę. Włożył glany i zapiął w pasie pasek z nożami, ukrywając go
koszulką. Wokół głowy zawiązał wojskową bandanę, ponieważ jego włosy wiele
urosły. Mógł założyć klamrę, ale jeszcze nie zdołał jej kupić.
Harry zszedł na dół i zjadł jabłko, po czym magicznie
przygotował śniadanie używając magii bezróżdżkowej, wiedząc, że nie mogła
zostać wykryta. Upewnił się, że wszystko spodoba się Vernonowi i ciotce, po
czym wbiegł z powrotem na górę, do pokoju. Wyjął pustą torbę (wszystko, co
wczoraj w niej było, znalazło się w starym kufrze szkolnym) i zniknął z
trzaskiem.
Pojawił się w lochach Dworu Malfoyów, które widział
wczorajszej nocy. Podłożył bombę poza
lochami i wszedł na górę, by założyć kolejną w innym pomieszczeniu. Potem
podkradł się z powrotem do lochów. Coś mu kazało to zrobić.
Harry sapnął. Nie mógł w to uwierzyć. W łańcuchach stał
cholerny Draco Malfoy, wraz z kobietą, którą widział raz na Mistrzostwach
Świata w Quidditchu, panią Malfoy.
- Nie mogę ich tu zostawić – powiedział do siebie, po
czym podszedł i krzyknął: – Alohomora! – Coś kliknęło i zostali uwolnieni.
Przypominając sobie, że Zgredek mówił mu o bracie, którego
zostawił w Dworze Malfoyów, zmarszczył brwi i powiedział:
- Zgrubek? – Z trzaskiem pojawił się skrzat, którego oczy
rozszerzyły się, gdy zobaczył młodego mężczyznę ze swoją panią i młodym
mistrzem. Zanim mógł przemówić, młody mężczyzna odezwał się do niego i to miło!
- Zgrubku, witaj. Jestem Harry Potter. Ktoś mi o tobie
powiedział. Wiesz, że twój brat za tobą tęskni? Swoją drogą jest on w
Hogwarcie. Wyprowadź z Dworu wszystkie skrzaty. Za chwilę nic z niego nie
będzie. Chcę, żebyście przeżyli i nie musieli pracować ponownie dla tego złego
mężczyzny. Sprowadź kilka skrzatów, by pomogły mi wydostać stąd tą dwójkę.
Teraz idź, musimy ruszać, to miejsce wybuchnie. Zabierz ze sobą to, co chcesz!
– powiedział Harry.
Harry podszedł do drugiego końca lochów Malfoyów i
zobaczył sejf. Był otwarty i najwyraźniej ktoś tam przedtem był. Wzruszając
ramionami, zaczął wyciągać pieniądze, biżuterię i inne rzeczy, które
rozpoznawał z Domu Blacków. To musi być
jej spadek, pomyślał. Dzięki bogom za zaklęcie nieważkości, albo
nie byłbym w stanie tego wynieść. Hej, jeśli jestem Snapem, jestem spokrewniony
z Malfoyami. To oznacza, że mogę wziąć jeden z ich mieczy!
Zdając sobie sprawę, że spędził to zbyt wiele czasu,
wrócił i dostrzegł, że skrzaty unoszą Draco i panią Malfoy (nigdy nie słyszał
imienia pani Malfoy, więc nie mógł nazwać jej inaczej). Kazał skrzatom podążyć
za nim i zniknął z trzaskiem.
Z kolejnym trzaskiem dwójka Malfoyów i skrzaty pojawiły
się bezpiecznie w pokoju Harry’ego na Privet Drive. Nie wiedział, dlaczego chciał
ich ocalić, ale to zrobił. Harry sięgnął pod poluzowaną deskę i wyjął
uzdrawiające eliksiry oraz kilka innych, które sam uwarzył. Odkorkował je,
otworzył usta Malfoyów i potarł ich gardła, aż wszystkiego nie przełknęli.
Skrzaty stały skulone w kącie, mając nadzieję, że ich pani i młody mistrz
wyzdrowieją.
Setki mil stamtąd, śmierciożercy i Lucjusz Malfoy
czekali, by zabawić się nieco z Draco i żoną mężczyzny. Wszyscy chcieli mieć
ich kawałem i przekonać Draco. Życie Lucjusza i tak było stracone, ponieważ
przyrzekł oddać Voldemortowi swojego pierworodnego na własnej inicjacji.
Harry przypomniał sobie o naciskach detonatora. Szybko je
nacisnął i wysadził dwór na kawałki. Lucjusz Malfoy i reszta nawet nie
wiedzieli, co ich uderzyło, nieświadomi tego, że już więcej się nie obudzą.
Niektórzy z nich zmarli powolną bolesną śmiercią, gdy aurorzy otoczyli miejsce.
Na Privet Drive, chwilę zajęło Malfoyom powrót do
przytomności. Draco był pierwszy. Wydawało się, że ma o wiele mniej siniaków i
wyglądał na mniej zagłodzonego niż jego matka. Otwierając oczy, zastanawiał
się, gdzie to piekielne piekło. Ostatnią
rzeczą, jaką pamiętam było to, że byliśmy w lochach z moim tak zwanym tatą,
myślał Draco. Jak mój uprzednio kochający
tata mógł stać się tak paskudny?
- Witaj z powrotem, Malfoy – powiedział Harry, siedząc na
łóżku, gdy czekał, aż dwójka się obudzi.
Draco natychmiast zażądał odpowiedzi.
- Gdzie jestem, Potter? – zapytał Draco. Wciąż był w
jedwabnej zielonej koszulce i czarnych spodniach sprzed tygodnia, kiedy w domu
odmówił Mrocznego Znaku. Nigdy nie zgadzał się z planami Czarnego Pana.
Voldemort mógł nie być aż tak dobry, skoro pokonało go roczne dziecko, a potem
znowu, gdy miało jedenaście lat, dwanaście, czternaście i piętnaście, prawda? Tak Draco to widział. Jego głos brzmi inaczej niż zwykle. Co się z
nim, do diabła, stało? Brzmi dokładnie jak wujek Sev. Nie, nie może być. Będę
musiał go zapytać, jak się zmienił, myślał, zanim Harry odpowiedział.
- Witaj w moim domu, Draco. Chyba chcesz wiedzieć, jak
się tu dostałeś? – zapytał Harry, zdejmując pasek i bronie. Draco gapił się na
Harry’ego, który nawet wyglądał jak jego wuj. Co tu się dzieje? Nosi się na czarno i nawet wygląda dobrze,
pomyślał. Choć nie był gejem, mógł przyznać, że Harry nigdy wcześniej nie wyglądał
tak dobrze.
Draco tylko skinął głową, więc Harry powiedział:
- Poczekamy, aż twoja mama się obudzi. – Kiedy zobaczył
grymas Draco, zapytał: – Boli cię?
Draco skinął głową, więc wyjął jeden ze swoich
specjalnych eliksirów przeciwbólowych z ukrytej dziury i podał mu go. Niemal
roześmiał się, gdy Draco odetchnął z ulgą, przypominając sobie, jak to jest być
w stanie wziąć eliksir.
Minęła prawie godzina, zanim pani Malfoy zaczęła się
ruszać i otworzyła oczy. Draco znalazł się tuż obok niej, pomagając jej się
podnieść.
- Wszystko w porządku, mamo? – zapytał. Ale jej
spojrzenie było utkwione w Harrym.
- Kim jesteś? – zapytała, chcąc podziękować tajemniczemu
mężczyźnie, który uratował ją i jej syna.
- Miło mi panią poznać, pani Malfoy. Jestem Harry.
Myślałem, że jestem Potter, ale okazuje się, że to nie prawda, jak widzicie.
Byłem okłamywany całe życie – powiedział Harry, wyciągając palce. Dokładnie jak mój tata, pomyślał Harry.
Poczuł za nim uczucie tęsknoty, ale pozbył się go. Nie potrzebował swojego
taty, nie po tym wszystkim, co powiedział i zrobił.
Patrzyła się na niego, myśląc: Ani trochę nie wyglądasz jak Potter. Wyglądasz jak mój dobry
przyjaciel, Severus. Lily i Severus! Raz ich przyłapałam. Musieli być w związku
albo może romans? Biedny Harry, tak okłamywany.
- Wyglądasz jak Severus – wykrztusiła. Kiedy zobaczyła
smutne spojrzenie w oczach Harry’ego, natychmiast tego pożałowała. Biedne dziecko, myślała tylko. Draco
obserwował wszystko z rozszerzonymi oczami.
- Tak, jest moim ojcem i wie o tym. Po tych wszystkich
latach oczekuje, że do niego wrócę z otwartymi ramionami. Ale nie zdaje sobie
sprawy, że nigdy nie będziemy ojcem i synem. Nie po tym czasie i po tych
wszystkich ostrych słowach. Ale wciąż go szanuję; po prostu nie potrafię być
jego synem. To zbyt boli – powiedział Harry, w końcu wyrzucając z siebie nieco
bólu. Kobieta wstała i przytuliła go. Dlaczego
Severus miałby ranić swojego syna? Zawsze go chciał, myśleli Draco i
Narcyza.
- Jak nas stamtąd wydostałeś? – wyszeptała.
- Czy mogę rzucić na was zaklęcie, żebyście nie mogli o
tym powiedzieć komukolwiek? – zapytał Harry, wyglądając, jakby żałował, że nie
może nikomu zaufać. Na szczęście pokiwali głowami. Harry wyszeptał kilka słów w
łacinie i od teraz nie byli w stanie powiedzieć o tym komukolwiek.
- Jestem połączony z Czarnym Panem przez bliznę na czole.
Widzę rzeczy, których nie chcę być świadkiem. Ostatnio zdałem sobie sprawę, że
jeśli jesteśmy połączeni, to będę mógł wejść do jego kryjówek. Kupiłem mugolskie
bomby i podłożyłem je w miejscach, które widziałem oczami Czarnego Pana. Nie
wiedziałem, że tam jesteście. Podłożyłem bomby i już miałem wysadzić to
miejsce, gdy nogi poprowadziły mnie z powrotem do lochów. Kiedy was zobaczyłem,
wezwałem skrzaty i zanim zapytacie, Zgredek powiedział mi o swoim bracie, który
wciąż był w Dworze Malfoyów i o jego rodzinie, która została zabita przez
Lucjusza – powiedział Harry.
- Tak, Grubek i Zgrabka byli jego rodzicami. Mieli
Zgredka i Zgrubka. Sądziliśmy, że Zgredek nie żyje. Najwyraźniej się myliliśmy.
Jak zdołałeś wyrwać go z łap Lucjusza? – zapytała z ciekawością. Draco również
uważnie słuchał.
- Ach, cóż. Na drugim roku, kiedy Ginny zdobyła dziennik
Riddle’a, Zgredek wciąż do mnie przychodził. Mówił mi, żebym nie wracał do
Hogwartu. Używał magii. Upuścił deser na gości moich krewnych i zaczarował
tłuczka, żeby za mną latał. Potem dowiedziałem się o Komnacie Tajemnic i gówno.
I zanim zapytacie, nie poszedłem na dół, by uratować Ginny, tylko dla własnej
korzyści, by uratować siebie przed mieszkaniem tutaj przez cały rok. Nie
chciałem, żeby zamknęli szkołę. Jeśli wszyscy myśleli, że chciałem uratować
Ginny, to lepiej. To dziwne, nie troszczyć się już o innych. Sądzę, że zaklęcia
Pottera rozwiały się i naprawdę dorosłem. Przed zakończeniem roku szkolnego,
uznałem, że sarkazm profesora Snape’a jest zabawny i nie znosiłem Hermiony i
Rona. Nie rozumiałem tego, ale teraz chyba tak – powiedział Harry, nie mówiąc
im, co usłyszał i przez co ich nienawidzi.
- Wow – tylko tyle zdołał powiedzieć Draco. Jego wuj Sev
miał dziecko, pozostawione w mugolskim domu i o którym nigdy nic nie
powiedział! Co gorsze, strasznie je zastraszał, a teraz oczekuje, że ono będzie
go chciało. Z moim wujem jest
zdecydowanie coś nie tak, myślał Draco. Ostatecznie doszedł do wniosku: Zasługuje na to, co teraz robi mu Harry.
Nigdy nie sądziłem, że to ty jesteś tym głupim, wuju Sev.
Harry wstał z łóżka i podszedł do skrzatów.
- Wracajcie i zobaczcie, czy coś można ocalić z wybuchu.
Nie pozwólcie, by czarodzieje was złapali. Jesteście skrzatami dworu Malfoyów,
póki nie zostaniecie zwolnieni. Gdy to zrobicie, będziecie wolni na własnej
ziemi – powiedział, sprawiając, że skrzaty stanęły dumnie i prosto.
- Zobaczymy państwa ponownie, panie Malfoy, pani Malfoy –
powiedział jeden i zniknęły z trzaskiem, lądując w gruzach. Skrzaty zaczęły
ratować, co tylko mogły dla czarodzieja, który tak wysoko je cenił. Nie
zażądał, by to zrobiły, ale ich o to poprosił. Spędziły tam trzy godziny,
zbierając wszystko, co mogły, a było tego wiele. Pracownicy Ministerstwa byli
na tyle mili, że zmienili kamienie w pudła, by mogli w nich wszystko wynosić.
Były to ubrania i inne rzeczy, które były chronione i nic im nie było. Szkolny
kufer Draco ocalał niezniszczony, wraz z większością rzeczy osobistych pani
Malfoy.
^^^
Wszyscy jak najszybciej weszli do budynku. Spotkanie
zostało zwołane natychmiast. Nikt nic nie mówił Dumbledore’owi i naprawdę mu
się to nie podobało. Nie było to spotkanie całego Zakonu, tylko wewnętrznego
kręgu: Snape, Shacklebolt, Tonks i pan i pani Weasley. Nie było wiele ludzi.
Szalonooki się spóźniał i aktualnie na niego czekali. Dumbledore, który z każdą
sekundą starał się coraz bardziej zniecierpliwiony, postanowił wprowadzić go
później.
- Dobrze, Severusie. Nie zostałeś wezwany, więc nie masz
więcej informacji – powiedział Dumbledore, stwierdzając fakt.
Snape tylko skinął głową. Był cichszy niż normalnie; jego
syn miał na niego taki wpływ. Nienawidził swojego syna, ponieważ Dumbledore mu
kazał. Nigdy nie powiedział synowi, kim dla niego jest, ponieważ Dumbledore mu
zabronił. Zaczął zdawać sobie sprawę z tego, że dyrektor manipulował nim całe
życie. Dyrektor lubił ciszę Severusa. To oznaczało, że jest bardziej
kontrolowany, ale gdyby zajrzał w głowę Severusa, wiedziałby, że jest na
odwrót.
- Tonks, co słychać w Kwaterze Głównej Aurorów? – zapytał
Dumbledore.
- Wszystko wrze. Dwór Malfoyów został zrównany z ziemią.
Lucjusz nie żyje. Znaleźliśmy tam wiele innych ludzi, których nie idzie
zidentyfikować. Skrzaty są nieugięte, że nie możemy powstrzymać ich od zabrania
rzeczy. I tak nie mówią nic ważnego. Tylko o tym, co mogą zebrać, a nie jest w
strzępach – powiedziała Tonks.
- Co? Dwór Malfoyów został zbombardowany? – zapytał z
niedowierzaniem Dumbledore. W myślach przeszukał wszystkich, którzy mogli wejść
do Dworu. Stało się jasne, że robi to ktoś magiczny. Pytaniem było, kto? Nie
mogli powiedzieć, ponieważ Harry używał bomb, a nie magii, a przynajmniej nie
różdżki, co oznaczało brak jakiejkolwiek sygnatury. Nie mogli nawet rzucić
okiem na magiczny podpis.
- Tak – odparła tylko Tonks.
Severus otrząsnął się z szoku i wybiegł z Grimmauld
Place, zanim mogli go powstrzymać. Właśnie mógł stracić swojego chrześniaka i
dobrą przyjaciółkę, Narcyzę. Nic nie mogło go powstrzymać przed pójściem.
Pojawił się w Dworze Malfoyów, by samemu to zobaczyć, po czym aportował się do
wszystkich miejsc, które znał i w których Narcyza mogła ukryć się przed Lucem,
jednak były one puste.
^^^
- Proszę – powiedział Harry, dając pani Malfoy pieniądze
i biżuterię z Dworu. Wyczarował torbę, nie chcąc oddawać swojej ulubionej i
zapytał marzycielsko: – Nie dasz mi tego miecza, prawda? Czuję z nim
powiązanie.
- Możesz go wziąć. Wiele lat temu należał do Anny Black i
Dragona Malfoya. Był przekazywany każdemu Blackowi, który poślubił Malfoya, a
to dzieje się od pokoleń – powiedziała Narcyza.
- Dzięki – powiedział Harry. – Nigdy wcześniej nie
dostałem prezentu. Kilka bzdur od Granger i Weasleya, ale to wszystko. Mój
własny tata nic mi nigdy nie wysłał. Byłoby miło, gdyby mi powiedzieli, że mój
tata żyje, a jednak sam musiałem to zrozumieć w wieku piętnastu lat.
- Wszystko dobrze. Nie wiem, co jest nie tak z Sevem, ale
zawsze chciał dziecko. Czy to dlatego, że mieli romans i nie chcieli, żeby to
się wydało? – zapytała Narcyza.
- Chciałbym, żeby tak było. Um, właściwie, nie znam całej
historii, tylko się dowiedziałem, że jest moim tatą. Z tego, co wiem, sądzę, że
kochał mamę. Może tata, znaczy James, był ich przyjacielem i poślubił ją, by
chronić Snape’a i mnie. James mnie przyjął i umarł za mnie, robiąc więcej, niż
kiedykolwiek Snape – powiedział Harry.
Narcyza znów go przytuliła. Uwolniła swoją rodzinę ze
szponów tych dwóch wariatów, Voldemorta i Lucjusza. Cieszyła się, że wraz z
synem uciekła. Nie mieli długów życia wobec Snape’a, ponieważ Harry wciąż
nazywał się Potterem.
- Lepiej idźcie. Macie się gdzie podziać? – zapytał
Harry, wskazując na ich obu.
- Dziękujemy. I tak, mamy gdzie iść. Sądzę, że czas się
pożegnać – rzekła Narcyza. Wraz z Draco spojrzeli na skrzaty domowe, które
niedawno wróciły i wzięły pudełka.
- Do widzenia, Harry – powiedział Draco. – Trzymaj się i
mam nadzieję, że zobaczymy się wkrótce, pewnie w szkole. – I z trzaskiem,
Malfoyowie i ich skrzaty zniknęli. Harry opadł na łóżko i zaczął czytać
książkę.
To dopiero Harry i Draco zaczęli normalną rozmowę całkiem nieźle im szło pozdrawiam weny życzę Agnieszka 😀
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, dobrze że uratował Draco i jego matkę, Dumblefore to tak jakby kolejny Czarny Pan, niech wyjaśnią wszystko...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia