Wszedłszy na górę do pokoi swojego syna, opowiedział
Narcyzie wszystko, co widział i słyszał w myślodsiewni. Myślał, że nie ma już
łez do wypłakania, ale mylił się i one wciąż nadchodziły. Narcyza nałożyła
zaklęcie na jego twarz, by nikt nie wiedział, że płakał.
Pogrzeb go zadziwił. Przemówili przyjaciele Harry’ego i
Dumbledore, a Severus prychnął na ich słowa. Nie mieli pojęcia, że Voldemort
został pokonany. Widział strach za maską starca, a to sprawiało mu nieskończoną
przyjemność.
Po ceremonii, Severus wypił eliksir bezsennego snu; nie
sądził, że kiedykolwiek będzie w stanie ponownie spokojnie spać. Wciąż
przypominały mu się wspomnienia jego syna, a myśl, przez co przechodził Harry w
ciągu swojego życia, prześladowała go.
^^^
Wszyscy, którzy znali Harry’ego, zostali zaproszeni na
odczytanie testamentu. Gryfek miał być wykonawcą. Dumbledore dość niegrzecznie
zapytał goblina, co on tu robi.
- Co ty robisz? Ma tu być odczytana wola, więc proszę o
odrobinę szacunku – powiedział Dumbledore.
- Tak! Z szacunkiem! – krzyknął Ron, wyglądając na
bardziej zadowolonego z siebie niż Snape widział go kiedykolwiek wcześniej.
- Zamknij się, łasico – rozkazał Malfoy, nie będąc w
stanie słuchać już dłużej tego cholernie irytującego głosu rudzielca.
- Malfoy! Snape! – powiedział Ron, a jego oczy
rozszerzyły się, a potem zwęziły. – Co wy tu robicie?
- Byliśmy zaproszeni. I okaż zmarłemu nieco szacunku,
Weasley – rzekł Malfoy z ironicznym uśmieszkiem, ale nie było za nim śmiechu;
głęboko tęsknił za przyjacielem.
- Harry nigdy by cię nie zabronił, chyba że byłoby to
jego ostatnie słowo. I może dostaniesz trochę tłuszczu, Snape – przemówił
Weasley, krzyżując ramiona.
Gryfek aktywował testament, który wymówił głośno swoją
zawartość.
- Witam wszystkich. Jeśli to słyszycie, to oznacza, że
nie żyję. Mam tylko nadzieję, że zrobiłem to, co miałem nadzieję zakończyć i
zabrałem ze sobą Voldemorta. Odebrał mi jedyną osobę, która mnie kochała – moją
matkę.
Do Narcyzy: Zostawiam ci fortunę Blacków. Używaj jej
dobrze. Daję ci również Hedwigę; będzie podążać za tobą wiernie tak, jak za
mną. Swoją drogę, bardziej lubi martwe myszy od sowich smakołyków. Daj jej
jedną ode mnie; była moją przyjaciółką, jedyna była tam dla mnie, podczas gdy
mieszkałem w moim prywatnym piekle.
Severus zauważył, że słuchają tego reporterzy z Proroka
Codziennego tak, jak Minister. Zastanawiał się, z jakiego powodu Harry ich tu
zaprosił. Hedwiga podleciała do Narcyzy, a kobieta poklepała ją po łebku. Ron i
Hermiona mieli tak szeroko otwarte usta, że niemal wlekły się po podłodze.
- Do Draco: Żałuję dnia, w którym nie uścisnąłem ci dłoni
w Expresie Hogwart. Nie umiem powiedzieć, jak jestem z ciebie dumna. Wielu
ludzi myśli, że odrzucenie oferty Voldemorta, by być śmierciożercą kończy się
śmiercią twoją albo twojej rodziny, ale wciąż stałeś przy swoim zdaniu. Jestem
z siebie bardziej dumny niż z jakiegokolwiek innego nastolatka, którego znam.
Znałeś ryzyko. Jestem również dumny z innej osoby, której pomogłem wydostać się
z Dworu Malfoyów tego dnia, gdy było zniszczone – tak, to ja je zbombardowałem.
Reporterzy pisali tysiąc słów na minutę. Severus tylko
uśmiechnął się; od kilku godzin wiedział, że to jego syn był za to
odpowiedzialny. Draco wyglądał, jakby również wiedział. Wszyscy inni byli
zszokowani, a Dumbledore wydawał się wściekły.
- Do Ministra Magii: Zostawiam ci tę przemowę i proszę
przyjąć ją do serca. – Wszyscy wstrzymali oddech, myśląc, że doświadczą krzyku.
Nastała minuta ciszy i Harry ponownie zaczął mówić. – Nie słuchaj dyrektora. Ty
zostałeś Ministrem Magii; ty możesz podejmować decyzje, które według ciebie są
dobre. Rób to, czego chce opinia publiczna; chcą żyć w sprawiedliwym
społeczeństwie. Tylko pamiętaj, że w naszym świecie jest więcej mugolaków niż
kiedykolwiek będzie czystokrwistych. Zdejmij restrykcje z wilkołaków; zasługują
na życie. Daj im wypłaty, a będą w stanie pozwolić sobie na eliksir tojadowy.
Wystarczająco trudno im zaakceptować to, że zmieniają się w wilka podczas pełni
księżyca, nie tylko będąc wyrzutkiem. Wampiry łączą się ze swoim partnerem,
więc mają stałego dawcę krwi i wszyscy są szczęśliwi. Odgrywacie się ze strachu
przed czymś, czego nie rozumiecie. Wiedza i znajomość sprawią, że będziecie
nieustraszeni. Jest wiele dobrych ludzi na świecie, od których się
odwróciliście. Są dobre wampiry i złe tak, jak wśród ludzi. Nienawidzilibyście
każdej wiedźmy i czarodzieja tylko dlatego, że spotkaliście jednego złego?
Właśnie to robicie wampirom.
Masz największą władzę w Brytanii, więc możesz wszystko
zmienić na lepsze; będę obserwował. Mam nadzieję, że zrobisz to, co najlepsze i
pamiętaj, żeby podążać za sercem. Istnieją dużo ważniejsze rzeczy niż pieniądze,
jak rodzina. Wciąż możecie rozkoszować się swoimi rodzinami, nie będąc bogatymi.
Każda czarownica i czarodziej ufają ci swoim życiem; mam nadzieję, że
wybierzesz to, co dobre, a nie to, co łatwe.
Minister Knot miał w oczach łzy. Harry Potter miał rację.
Był o wiele potężniejszy niż Dumbledore. Zawiódł ludzi, którzy mu ufali.
Zamierzał zmienić się i zostać najlepszym Ministrem, jakiego miała Brytania.
- Do Hermiony: Chcę ci tylko powiedzieć, byś wyjęła głowę
z tyłka i rozejrzała się. Życie to coś więcej niż lekcje i cholerne oceny.
Pamiętasz nasz pierwszy rok, Hermiono? Są o wiele ważniejsze rzeczy niż
książki. Co z przyjaźnią i odwagą? Dlaczego to wszystko porzuciłaś? Dlaczego,
Hermiono? Naprawdę myślałem, że jesteś moją przyjaciółką, a cały czas
szpiegowałaś mnie dla Zakonu i planowałaś, jak wbić mi nóż w plecy. Mam
nadzieję, że spędzisz resztę swojego życia będąc wyrzutkiem, bez przyjaciół i
sama, byś zobaczyła, jak to jest.
Hermiona wybuchła płaczem. Nie mogła się ruszyć i była
zmuszona słuchać to, co Harry miał jej do powiedzenia. Reporterzy ponownie
uśmiechnęli się ironicznie i zapisali wszystko, co powiedział Harry.
- Do Zakonu: Chcę tylko powiedzieć: „Spierdalajcie!” To
naprawdę świetne uczucie!
- Do Ginny: Cóż, co mogę powiedzieć? Byłaś pierwszą osobą
– Ginny uśmiechnęła się, myśląc, że usłyszy coś miłego, ale uśmiech zniknął z jej
twarzy, gdy Harry kontynuował, – którą miałem nieprzyjemność spotkać. Żałuję,
że uratowałem cię w Komnacie, ale miałem do wyboru to albo powrót Voldemorta i
zamknięcie szkoły. Niezbyt dobry wybór? Jesteś tylko obrzydliwą łasicą. Żałuję,
że kiedykolwiek z tobą rozmawiałem.
- Do Rona: Byłeś moim najlepszym przyjacielem. Zawsze
będę tęsknił za chłopcem, którego spotkałem i polubiłem. Choć teraz wiem, że
byłeś moim przyjacielem tylko dlatego, że Dumbledore się o to prosił i myśląc o
tym, mogłem skończyć w Slytherinie, gdyby nie ty. Ślizgoni nie są źli. Severus
Snape i Draco Malfoy to dwójka najodważniejszych osób, które znam. Sprzeciwili
się Voldemortowi nawet więcej razy niż ja sam. Zostawiam ci jednego knuta. Nie
wydaj go w jednym sklepie.
Ron poczerwieniał. Gobliny rzuciły w niego knuta z
nikczemnym uśmieszkiem na twarzy. Inni roześmiali się, zwłaszcza Draco. Naprawdę trafne słowa, pomyśleli Severus
i Draco.
- Do Albusa Dumbledore’a: Dziękuję ci, że w końcu
wypuściłeś mnie od mojej znęcającej się nade mną rodziny. To wiele dla mnie
znaczy! A w jednym momencie byłem wdzięczny. Byłem zbyt naiwny, by przejrzeć
twoje błyszczące oczy. Moja rodzina znęcała się nade mną, a ten stary głupiec
wiedział to. Byłem niemal martwy wiele razy, ale moja magia mnie uratowała.
Osłony wiele razy go ostrzegły, ale zostawił mnie w moim prywatnym piekle.
- Do całego czarodziejskiego świata: Chciałbym
podziękować tym, którzy chcieli poznać mnie, a nie chłopca, który przeżył,
tylko Harry’ego Pottera. Znalazłem listy, które mi wysłaliście i które dyrektor
trzymał w skrytce. Żałuję, że nie mogłem na nie odpowiedzieć, zwłaszcza osobom,
które pytały o mój ulubiony kolor i jedzenie, chcących mnie poznać, ale nie
było im dane.
- Do Neville’a: Dziękuję, że traktowałeś mnie normalnie. Nie
rób tego, co chce twoja babka, bo inaczej nigdy nie będziesz sobą. Nigdy nie
dane mi było być sobą. Ukształtowano mnie na syna Jamesa Pottera i grałem swoją
rolę, mimo że nie chciałem. Uwielbiam twoje rośliny, a twoja babka nie zdaje
sobie sprawy, że gdyby nie zielarstwo, na świecie nie byłoby warzyw i ziół na
eliksiry. Bycie zielarzem nie ma nic wspólnego z zabawą z roślinkami i jestem
rozczarowany twoją babką, że tego nie widzi. Dzieci nie zawsze są tacy, jak ich
rodzice. Twoja magia jest w twoich rękach, nie różdżce i to dlatego nie jesteś
najlepszy w pojedynkach, ale chcę, żebyś zawsze osłaniał moje tyły. Zaufaj mi,
twój ojciec byłby z ciebie dumny, bez względu na to, jaką podejmiesz ścieżkę.
Nie stawaj się aurorem tylko dlatego, że tego od ciebie oczekują, bo to cię
tylko zrani. Zostawiam ci dwa sklepy. Jeden to sklep zielarski, a drugi to
sklep z roślinami i, jak pewnie się domyślasz, jeden jest mugolski, a drugi
czarodziejski. Krypta numer dwanaście zawiera zyski ze sklepów. Oba w tym
momencie są zamknięte, ale otwórz je z powrotem, Nev, i nadaj im zasłużony
błysk. Żegnaj, Neville, byłeś dobrym kumplem.
Neville siedział dumny i wyprostowany. Jego babka płakała
cicho z małym uśmiechem na twarzy. Wiedziała, że się myliła; Neville nigdy nie
będzie jej Frankiem, ponieważ byli dwójką całkiem innych osób.
- Do Luny: Jak mam to powiedzieć? Wiem, że nie jesteś tak
głupia, jak próbujesz udawać. Chcesz trenować opiekę nad magicznymi
stworzeniami, prawda? Chcesz je studiować i się o nie troszczyć; cóż, daję ci klucze
do zoo, Zoo Evansów. Jest w Magicznym Świecie i są w nim stworzenia, o których
nigdy wcześniej się nie uczono. Wiem, że będziesz się tam czuła jak w domu.
Możesz opublikować swoje badania w Żonglerze. Nie pozwól światu powstrzymać się
od robienia tego, co chcesz; wiele ludzi w świecie pracuje ze zwierzętami.
Pokaż światu prawdziwą twarz. Jesteś prawdziwą Krukonką, Luno, i życzę ci
wszystkiego, co najlepsze. I od teraz nie chcę cię widzieć przez długi czas!
Daję ci kryptę numer trzynaście i klucz do zoo.
Goblin dał jej ogromną liczbę kluczy na sporym metalowym
krążku i klucz do Gringotta. Miała łzy w oczach; nikt nie był w stanie czytać
jej tak, jak Harry. Przejrzał jej głupie słowa i zobaczył, jaka jest naprawdę.
Uwielbiała uczyć się o zwierzętach i chciała z nimi pracować, a teraz jej
marzenia się spełniały! Dzięki facetowi, z którym nie miała szansy porozmawiać
od czasu fiaska w Ministerstwie.
- Do Freda i George’a: Powodzenia z waszym życiem
marzeniami! Daję wam podręcznik Huncwotów! Jest pełen żartów, nawet takich,
których nikt nie dokończył. Kiedy byli w szkole, chcieli otworzyć sklep z
żartami, ale nie zdawali sobie sprawy z ich ambicji. Więc oto książka i kilka
moich własnych pomysłów. Moim ostatnim życzeniem jest to, żebyście nie ranili
mojego ojca żartami. Doświadczył ich wiele razy. Nie uderzajcie tylko w
Ślizgonów. Daję wam 300 galeonów. Używajcie ich mądrze i poproście mojego tatę
o pomoc. Naprawdę nie jest człowiekiem, za którego go macie. Kocha swoje
eliksiry!
- Do Artura: Tak naprawdę nie wiem, jaka jest funkcja
gumowej kaczki. Wiem, że to dziecięca zabawka do zabawy w wodzie, choć
chciałbym mieć jedną.
- Do Molly: Byłaś jedyną matką, jaką kiedykolwiek znałem.
Jak mogłaś w taki sposób nie zostawić na mnie suchej nitki? Co takiego ci
zrobiłem, żeby na to zasłużyć? Nora zawsze pozostanie dla mnie domem. Żegnaj.
- Do Percy’ego: Nigdy mi nic nie zrobiłeś, więc daję ci
trzy książki i mam nadzieję, że je przeczytasz. Życzę ci również szczęścia w
poślubieniu Penny; mam nadzieję, że mogę ją tak nazywać. Daję ci 100 galeonów.
Pamiętaj, rodzina jest ważna.
Percy uśmiechnął się i zaakceptował pieniądze. Odkrył
również, że stał się właścicielem oszałamiającej białej sukni z opalowym
naszyjnikiem, kolczykami, łańcuszkiem na nogę i bransoletką. Opale były widowiskowe,
a suknia ślubna wyglądała niezwykle. Uśmiechnął się; mógł teraz wziąć ślub,
którego zawsze chciał jej dać.
- Do Billa: Powodzenia. Wybacz, że nie wiem, co jeszcze
powiedzieć, ponieważ nie znam cię zbyt dobrze. Daję ci dawno zagubioną książkę.
Jest o łamaniu klątw. Daję ci również okulary, które pomogą ci widzieć magię.
Zostawiam ci 100 galeonów. Jako ostatnią prośbę, proszę wydaj je na siebie.
Zafunduj sobie nowe ciuchy lub coś w tym stylu.
- Do Charlie’ego: Skoro kochasz smoki, daję ci flet, który
pomoże ci rozmawiać ze smokami. Niech ci służy. Voldemort miał go w pewnym
momencie i w taki sposób sprowadził smoki na swoją stronę. Daję ci też 100
galeonów i mam do ciebie identyczną prośbę, co do Billa – wydaj je na siebie.
- Posiadam dwa budynki (zdjęcia kilku sporych dworów
zostały rzucone na ścianie, jak z projektora). Chcę żeby zostały przebudowane i
zmienione w sierocińce dla magicznych dzieci, żeby nie skończyły same i bez
przyjaciół w mugolskim świecie. Pamiętajcie, że mugole nienawidzą tego, czego
nie rozumieją. Ktoś powinien dać odrobinę miłości tym, którzy nie mają nikogo,
znaleźć im rodziny w magicznym świecie. W krypcie czternastej jest dość
pieniędzy, by fundować je przez następne dwa tysiące lat, a jeszcze dłużej ze
zgromadzonych odsetek. Gryfek ma listę tych, którym powierzam opiekę nad tym
projektem. Chcę, żeby jeden nazwano Sierociniec Evans Snape, a drugi Dom Sierot
Błyskawica. Wszyscy zasługują na to, by wiedzieć, że mają dar magii.
- A mojemu ojcu, profesorowi Severusowi Snape, który
szpiegował dla jasnej strony, zanim w ogóle się urodziłem, chciałbym, żeby dano
Order Merlina pierwszej klasy. Zasługuje na to, jak również na pieniądze za
niesprawiedliwe uwięzienie. Nie ma potrzeby więzić ludzi w Azkabanie, przed
procesem. Daję Ministerstwu sześć tysięcy galeonów, by wybudowali nowe cele dla
ludzi, którzy mają dopiero przejść proces. Niech będą przyjemne, ponieważ te
osoby mogą być niewinne i chciałbym, żeby zawsze używano Veritaserum na każdym
podejrzanym, by system był sprawiedliwy i słuszny.
- Tato, strasznie dziwnie jest mówić te słowa. Zaopiekuj
się moją myślodsiewnią, ponieważ ją uwielbiam. Węże są całkiem fajne, nie
sądzisz? Ach, cóż, daję ci wszystko, co przygotowałem w kufrze. Otwórz je, żeby
wszyscy mogli wtedy zobaczyć twoją twarz.
Severus miał tylko nadzieję, że to nie żart, nie sądził,
że mógłby to znieść. Z westchnięciem, otworzył kufer i słaby pisk wyrwał się z
jego ust, gdy zobaczył składniki, które przygotował jego syn. Znów rozległ się
głos Harry’ego.
- Żałuję, że nie mogę zobaczyć twojej twarzy, naprawdę.
Jeśli sądzić tylko po wściekłości Voldemorta, muszą być całkiem rzadkie,
prawda? Ciesz się swoim zestawem małego chemika! Ha, ha. W każdym razie, daj
małe pudełko Draco; wiem, jak bardzo je chciałeś.
Ktoś podał Draco pudełko, a po otwarciu niemal zemdlał.
Były w nim sztylety i to nie byle jakie sztylety, ale najpiękniej wykonane,
jakie kiedykolwiek widział. Na widok wyrytych inicjałów SS na uchwycie, jego
oczy rozszerzyły się i na myśl mu przyszło, że mogły należeć do Salazara
Slytherina. Jakby Harry wiedział, co sobie myśli, powiedział:
- Tak, Draco, należały do samego Salazara Slytherina. Przepraszam
za dwór, ale teraz wszystko jest Severusa. I
zanim zapomnę, jest jeszcze inne pudełko, daj je Narcyzie. Swoją drogą,
uwielbiam twoje imię. Gdybym miał córkę, nazwałbym ją Narcyza. Cieszyłbym się
posiadaniem dzieci, ale sądzę, że nie było mi dane. Otwórz pudełko.
Narcyza, po tym, jak zobaczyła, że jej syn dostał coś, co
należało do Salazara Slytherina niemal tysiąc lat temu, była tak ciekawa, że
nie wiedziała, czy otworzyć pudełko, czy nie. Otworzywszy, zobaczyła
najpiękniejsze kolczyki, naszyjnik i bransoletę, które pasowały do pięknej,
zielonej sukni. Były staromodne, ale ponadczasowo klasyczne i widowiskowe. Gdy
zamknęła pudełko, łzy spływały po jej twarzy na tak przemyślany prezent.
Wcześniej nikt nigdy nie był dla niej tak miły, nawet Lucjusz, który udawał, że
ją kocha.
Harry przemówił ostatni raz.
- Cóż, tato, Draco i Narcyzo oraz wszyscy, którzy byli mi
wierni, tylko tyle chciałem powiedzieć. Cieszcie się wszystkim, co wam dałem i
podziękujcie Ronowi. Byłbyś na ich miejscu, gdybyś nie otworzył swoich ust na
ulicy Pokątnej. Szkoda, ech? I kto się śmieje ostatni? Kocham cię, tato. Draco
i Narcyzo, byliście dla mnie matką i bratem, których nigdy nie miałem.
Żegnajcie i powodzenia w przyszłości. Proszę, pochowajcie mnie pod imieniem
Harry Snape albo może Harrison Alexander Snape. To drugie brzmi lepiej, prawda?
- Do innych, sądzę, że dostaliście dla mnie kolejne imię.
Chłopiec, który umarł albo coś równie kiepskiego. Żyjcie dobrze i nie
tęsknijcie za mną, ponieważ chcieliście mnie tylko wykorzystać. Nic was nie
obchodzę, ale właściwie, co ja mówię? Oczywiście, że was to obchodzi; właśnie
straciliście swojego zbawiciela. Miłego dnia i żegnajcie.
Wciąż oszołomieni, zebrali swoje rzeczy i opuścili biuro.
Niektórzy byli zakłopotani, bo mieli zostać upokorzeni przez prasę. Dumbledore
zdołał wrzucić oficjalny testament do ognia, uśmiechając się ironicznie do
siebie, ale przebiegły uśmieszek zniknął, gdy Gryfek wyciągnął inną kopię.
Hermiona wybiegła na zewnątrz z prychnięciem, obwiniając
Rona za fakt, że skończyli jako wyrzutków. Ludzie w sklepach już zaczęli
odmawiać służenia im, gdy tylko rozeszła się wieść o tym, co zrobili Harry’emu.
Choć Ron rzeczywiście wydał swojego knuta w jednym
sklepie, kupując czekoladową żabę.
Hejeczka, hejeczka,
OdpowiedzUsuńno i już mamy odczytanie testamentu, pięknie wręcz prawda wyszła na jaw i nie żal mi ani Hermiona ani Rona i w zasadzie dobrze Dumbledorewi tak...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia