Severus zabrał do domu wszystkie rzeczy, które dał mu
Harry, zmniejszając je, zanim włożył je do kufra; nie chciał, żeby cokolwiek im
się stało, bo inaczej byłby zdruzgotany. Składniki w kufrze były warte miliony,
a dodatkowo były niezastąpione. Jeszcze nawet nie wiedział, że w środku są
pieniądze; spojrzał tylko do pierwszej przegrody.
Po rozłożeniu rzeczy, poszedł na grób syna i usiadł,
mówiąc do wiatru:
- Wiesz, to nie tak miało być. Dumbledore obiecał cię
chronić i powiedział mi, że wszystko z tobą w porządku, ale to nie była prawda.
Żałuję, że nie mogłem uratować cię od takiego dzieciństwa. Nigdy w życiu nie
czułem się bardziej bezużyteczny – powiedział. – Naprawdę nie wiedziałem, co
planują, mój synu. Mogę być śmierciożercą, ale nigdy nie pozwoliłbym synowi
umrzeć, gdybym coś mógł na to poradzić, a teraz jesteś martwy! – niemal zawył w
tym momencie. – To nie miało być tak! – krzyknął, uderzając kępkę trawy z całej
siły. – Miałeś żyć i pozwolić mi to naprawić! Boże, ja miałem się postarać,
żeby to naprawić! Żałuję, że nie mogę tego zmienić, synu. Gdybym tylko mógł,
zmieniłbym wszystko – powiedział cicho Severus, dotykając delikatnie nagrobek.
Przebiegł palcami po imieniu Harrison Alexander Snape. Wokół imienia owinięta
była lilia, a wyrzeźbiona pantera krążyła dookoła, broniąc ich tak, jak Severus
przez całe życie.
Pod spodem pisało:
Ukochany przyjaciel boleśnie stracony
Ukochany syn, nigdy nie zapomniany, na zawsze stracony
Ukochany bohater, na zawsze stracony
Chłopiec, który przeżył, by umrzeć
Czekają na ciebie niebiosa z matką
Pod spodem było zdjęcie Harry’ego i Lily, obok zdjęcia
całej ich trójki. Nigdy nie udało mu się pokazać synowi ich wspólnych zdjęć i
życia, jakie kiedyś mieli. Właśnie wtedy wiatr zaczął kręcić się wokół niego i
padł na niego cień, w chwili gdy podeszła do niego dwójka ludzi. Severus chciał
się poruszyć, ale był zbyt zszokowany, by się w ogóle ruszyć. Zaczęła mówić
kobieta, a moc wypływała z każdego jej wypowiedzianego słowa.
- Jestem Los. Równowaga między dobrem a złem została
zakłócona. Chłopiec nie powinien był umrzeć. Wiesz, o kim mówię. Powierzamy ci
zadanie. Jeśli zmienisz coś, do czego cię nie upoważniliśmy, wtedy oferta
będzie nieważna i zostaniesz przywrócony do teraźniejszości. Nic się nie
zmieni. Akceptujesz to?
- Co mam zrobić? – zapytał. Nie zamierzał się zgodzić,
gdy nie miał pojęcia, w co się pakował.
- Cofniesz się w czasie. Opuścisz Hogwart i będziesz miał
okazję sprowadzić swojego syna. Ale świat potrzebuje Harry’ego Pottera.
Zmienisz go z powrotem w Pottera, gdy będzie miał jedenaście lat i dasz mu
myślodsiewnię, która wisi ci na szyi. Linia czasu musi być jak najmniej
zakłócona. Nie może zmienić niczego, co się stało od momentu, gdy wszedł do
Hogwartu. Zrobi dokładnie to, co za pierwszym razem, tylko tym razem musisz
mieć antidotum na truciznę, która będzie w sztylecie. Będziesz musiał przyjąć
czyjeś zaufanie, żeby ta osoba mogła zapobiec pchnięciu twojego syna nożem. W
ten sposób zapewnimy równowagę między dobrem a złem – powiedział, przeszywając
go wzrokiem.
- Ale nie mogę wychowywać dziecka! Nie mam pieniędzy.
Kilka tygodni temu Ministerstwo zabrało wszystkie! Przypuszczam, że posiadam
to, co zarobiłem w Hogwarcie, ale poza problemem z pieniędzmi, Dumbledore mi
nie pomoże – powiedział ze smutkiem Severus.
- Nie musisz martwić się czymś takim. W kufrze są
pieniądze, które powinny pomóc – powiedziała, zanim zapytała ponownie: – Chcesz
to zrobić?
- Nie mogę uwolnić Syriusza Blacka? – zapytał mężczyzna,
nie żeby tego chciał. Wolałby żeby zgnił, niż żeby facet znalazł się
gdziekolwiek w pobliżu tego obrzydliwego mężczyzny.
- NIE. Nic się nie może zmienić. Będziesz musiał udawać,
że nienawidzisz Harry’ego w szkole, dawać mu szlabany każdego wieczora,
żebyście mogli rozmawiać, ale musisz przekonać go do przyjaźni z Hermioną i
Ronem. Draco powinien to zrozumieć, gdy zobaczy wszystko z myślodsiewni –
powiedziała kobieta.
- Dobrze. Zrobię to – powiedział sztywno z wysoko i
dumnie uniesioną głową. Szedł do domu! Ze swoim synem. Z podekscytowaniem i
niepodobnym do Snape’a wierceniem, obserwował, jak duch wyjmuje różdżkę i
zaczyna recytować.
- Remis cet homme à temps car il doit changer le passé.
Remettez-le à temps j'ai libéré votre âme dans la nuit en arrière à votre plus
jeune moi les années d'ici ainsi l'atome être ainsi l'atome être*! –
wyartykułowała kobieta.
Wszystko zaczęło się kręcić bez kontroli, a Severus czuł
się coraz bardziej oszołomiony, a potem świat stał się tylko czarny.
Severus został pchnięty do swojego ciała i spadł z
krzesła na podłogę, oddychając ciężko. Otworzył oczy i dopiero po chwili
zaczynał sobie przypominać, a potem wszystko do niego wróciło. Pobrzeb, Harry,
kobieta mówiąca w obcym języku.
Sapiąc, zobaczył nad sobą młodych McGonagall i
Dumbledore’a. Nie potrafił jeszcze skonfrontować się z Dumbledorem po tym, co
ten zrobił jego synowi, ale potrzeba dotarcia do Harry’ego była ważniejsza. Nie
wiedział, jaki jest rok, ale każda minuta była cenna dla jego syna. Łańcuszek,
który przytrzymywał myślodsiewnię na jego szyi był tego dowodem.
Nie mówiąc słowa ani McGonagall, ani Dumbledore’owi,
wybiegł z Wielkiej Sali, która była pusta, więc Severus zgadywał, że są wakacje
albo weekend. Biegnąc do punktu aportacyjnego, nie zatrzymał się, biegł dalej,
nawet gdy się aportował, ryzykując rozszczepienie, ale na szczęście tak się nie
stało; to wydłużyłoby jego powrót do syna.
Biegł całą drogę na Privet Drive. Wpadł do domu, a kiedy
Vernon i Petunia zorientowali się, że jest czarodziejem, zaczęli na niego
krzyczeć, więc Severus rzucił na nich Crucio i cieszył się każdą jego minutą.
Potem dał im eliksir, który pozbył się efektów klątwy, ale pozbył się bólu.
Sprawiał, że czuli się tak, jakby wypełniała ich lawa od środka. Potem zmusił
ich do przełknięcia eliksiru, który powstrzymał ich o mówieniu na temat tego
dnia.
Obserwowali go, jak zabierał Harry’ego z komórki i
odnalazł też ich syna. Starali się poruszyć, by pomóc Dudleyowi, ale nie byli w
stanie. Severus podał Dudleyowi eliksir przeciw dorastaniu, po czym aportował
się z oboma chłopcami. Sprawił, by Dudley, który był teraz bardzo małym
dzieckiem, został adoptowany z sierocińca przez ostrą parę, która nie była zbyt
mądra. Severus nadał mu imię Aaron James Anderson i nawet dostarczył fałszywą
metrykę urodzeniową z nieprawdziwymi informacjami, żeby chłopiec nie mógł
zostać odnaleziony.
Harry zasnął w ciągu tego całego procesu i miał na sobie
zaklęcie niedostrzegania. Miał obecnie około trzy lata i był chudy, ale wydawał
się być cały, mimo że wciął był zaniedbany. Aportował się do Hogwartu i ruszył
do pani Pomfrey, by przebadała Harry’ego.
- Severusie, jak mogę ci pomóc? – zapytała. Była jedną z
kilku ludzi, którzy byli z Harrym szczerzy i nie była członkiem Zakonu.
Pomagała Harry’emu najlepiej jak mogła.
- Tak, proszę, zbadaj mojego syna – powiedział cicho
Severus. Kładąc Harrisona na łóżku, wyglądał strasznie blado.
- Severus, on nie jest w ogóle do ciebie podobny. To
Harry Potter, a nie twój syn. Wiem, że kochałeś Lily, ale musisz z tym skończyć
– powiedziała uprzejmie kobieta.
- Poppy, to mój syn! – wykrzyknął Severus. Zdjąwszy
zaklęcie maskujące, które na niego nałożyli, pokazał prawdziwe rysy jego syna,
pierwszy raz od kilku lat.
- Och – tylko tyle zdołała z siebie wydobyć, po czym
zaczęła mu pomagać, dając mu eliksiry. Był poważnie niedożywiony i miał
niedowagę. Przez cały czas Severus obserwował każdy jej ruch. Nie miała nic
przeciwko. Mimo wszystko, był jego synem, a wszyscy rodzice obserwowaliby ją
jak jastrzębie, gdyby to ich dzieci były w to zamieszane. Wkrótce przerwała,
podając mu eliksir bezsennego snu. Wydawało się, że potrzebował nieco
niezakłóconego snu, wolnego od koszmarów.
Severus ani na chwili nie opuścił boku syna. Dumbledore
wszedł do ambulatorium z uczennicą. Przeszedł przez korytarz i zabrał ją do
Poppy.
- Poppy, mam tu uczennicę. Coś jej jest – powiedział z
dziadkowym uśmiechem, a Severus wiedział, że jest In fałszywy. Ledwo mógł
uwierzyć w to, że Harry wcześniej się zorientował niż on sam.
- Severusie, czy to jest ktoś, o kim myślę? – zapytał
dyrektor martwym głosem, który nie znosił kłótni ani kłamstwa, nie żeby Severus
miał skłamać.
- Tak, zabrałem swojego syna do Hogwartu, ponieważ się
nad nim znęcali. Poszedłem choć raz go zobaczyć i zobacz, co znalazłem. Leżał
pobity w komórce. Nie wróci tam i zostanie Harrisonem Alexandrem Snapem –
powiedział stanowczo Severus.
- Z co zrobisz z pracą? – spytał mężczyzna z błyskiem w
oczach. Upewnił się, że Severus nie dotknie swoich pieniędzy, po wojnie z
Voldemortem.
- Odchodzę, dyrektorze. Zamierzam wychować syna – powiedział
Severus z lekkim uśmieszkiem na twarzy. Co za wścibski stary głupiec! Nie
pozwoli mu skrzywdzić jego syna albo go zmanipulować. Zamierzał zrobić
wszystko, co Los od niego chciał. Było to dla niego lepsze ponieważ to on
zdobywał syna.
- Jak zamierzasz zdobyć pieniądze? – zapytał dyrektor,
niemal prychając. Nie myślał nawet, że Severus rozważał odejście; poza tym
zdobywał pieniądze tylko przez pracę w Hogwarcie.
- Mam pieniądze, więc nie musisz się o to martwić – powiedział
Severus z ironicznym uśmiechem, po czym zignorował dyrektora. Dumbledore teraz
zastanawiał się, jak mógł przekonać mężczyznę, by nie rozmawiał z Harrym.
- Lepiej mu będzie, jeśli będzie sądził, że to James
Potter był jego ojcem, a nie mężczyzna, który jest śmierciożercą i był zmuszony
do dołączenia do śmierciożerców – powiedział Dumbledore w ostateczności.
- Nie martw się. Nikt się nie dowie, że Harrison
Alexander Snape i Harry Potter to ta sama osoba, ponieważ zabiorę Harry’ego do
magicznego i mugolskiego lekarza. Znajdę coś, co ukryje bliznę Harry’ego –
powiedział z satysfakcją.
Dumbledore był oczywiście skołowany; nigdy nie myślał, że
to się stanie. Potrzebował Harry’ego, jako swojego pionka, więc naprawdę musiał
wyperswadować mężczyźnie relacji z Harrym i ukryć go pod zaklęciem Fideliusa, w
innym wypadku mężczyzna go znajdzie. Pytanie, jak?
- Poppy, muszę mu tylko dawać eliksiry odżywcze? –
zapytał uzdrowicielki. Wiedział, że choć Harry nie potrzebuje dużo dla swojego
zdrowia fizycznego, będzie potrzebował okropnie dużo wygody. Aby uspokoić
umysł, musiał też sprawdzić, czy Harry nie został zgwałcony; zrobi to, gdy
chłopiec będzie spał. Harry był tak mały, jak na swój wiek i urósł tak mało, że
ciężko był zgadnąć jego wiek z myślodsiewni.
- Tak, tylko odżywcze oraz kilka na wzrost. Mogę dodać do
listy witaminy, jak również kilka uzdrawiających eliksirów na stare rany oraz
Szkle-wzro na jakiekolwiek złamania albo stłuczenia kości, które miał w
przeszłości. Jego magia uleczyła większość, ale muszą być dobrze zrośnięte i
Szkle-wzro w tym pomoże. Upewnij się, że będzie miał dobrze zbilansowaną,
zdrową dietę, zwłaszcza wysokokaloryczne produkty i wiele nabiału, by pomóc
wzmocnić jego kości. Powinien być jak nowy w ciągu tygodnia – powiedział profesjonalnie,
ukazując swoją osobowość.
- Dziękuję, Poppy. Zafiukam do ciebie, jeśli będę czegoś
potrzebował albo jeśli będę chciał, żebyś go przebadała, dobrze? Ale teraz
muszę już iść. Muszę zaopiekować się dzieckiem i kupić mu ubrania – powiedział
Severus, wstając, po czym ostrożnie wziął Harry’ego w ramiona. Przytulił go do
siebie i chwycił proszek fiuu. Potem krzyknął swój cel podróży – miejsce, które
zostawiła mu matka i nie musiał się obawiać, że Ministerstwo je odkryje. Teraz,
kiedy mógł sobie na to pozwolić, zamierzał tam zostać i udekorować.
Wyszedłszy z kominka w salonie, położył dziecko na
kanapie i przykrył go wielkim, puszystym kocem. Wciąż spał, rozgrzany i
wyciszony, nie zdając sobie sprawy z tego, że został uratowany.
*Po francusku; brzmi to mniej więcej tak: „Powołaj tego
człowieka na nowo w czasie, ponieważ musi zmienić przeszłość. Rozłóż tę duszę w
czasie, w tył, w noc, do młodszych lat, tak jak każdą cząstkę.” A jako że nie
potrafię tłumaczyć z francuskiego (mimo że uczyłam się go trzy lata), zapewne
to tłumaczenie pozostawia wiele do życzenia XD
Boże Wiedziałam że to się nie może skończyć jego śmiercią
OdpowiedzUsuńDziękuję no
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, jak to ministerstwo zabrało wszystkie pieniądze? los sprzyja Severusowi będzie mógł wychować syna ale jak widać to Dumbledore chciał wszystkim sterować...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia