- Cóż, nie spodziewałem się, że cię ponownie zobaczę,
Severusie – powiedział Dumbledore, wyglądając na zadowolonego i zirytowanego.
- Tak i chcę odzyskać moją pracę – powiedział Severus.
Nawet nie mówił do Dumbledore’a miło.
- Hymm… obawiam się, że to nie jest możliwe – powiedział
Dumbledore z błyszczącymi oczami.
- Dobrze. W takim razie pójdę – rzekł Severus, wiedząc,
że zostanie zawołany. Dumbledore go potrzebował i starzec też to wiedział.
Wiedział, że zostanie zawołany, zanim dotrze do drzwi.
- Dobrze, Severusie, ale czy możesz powiedzieć, dlaczego
zabrałeś Harry’ego i naraziłeś na niepotrzebne niebezpieczeństwo? Albo dlaczego
nazywa się teraz Harry Potter? – zapytał Dumbledore.
- Nie chcę chłopca i to dlatego może wrócić do Dursleyów
– warknął Severus.
- Rozumiem. Możesz mi powiedzieć, jak do tego doszło? –
spytał Dumbledore, marszcząc brwi.
- Odkąd go zabrałem, nie zaznałem porządnego snu i chcę
choć odrobiny ciszy i spokoju. Zrobiłem swoje, wychowując go, jak obiecałem
Lily, ale teraz dorósł na tyle, że może wrócić do Dursleyów – powiedział
Severus. Cieszył się, że już powiedział synowi, co planuje powiedzieć.
- Rozumiem. I Harry nie ma nic przeciwko? – zapytał
Dumbledore, a jego oczy zamigotały szybkim rytmem. Znów miał kontrolę nad swoją
bronią. Cieszył się, że Snape nie chciał dzieciaka.
-Nie ma wyboru – rzekł szyderczo Severus.
- Dobrze, oddasz mi nad nim opiekę? – zapytał Dumbledore.
- Nie, ale otworzę jeden ze skarbców Potterów, żebyś mógł
dać mu pieniądze – powiedział Severus.
- Hymm… dobrze – stwierdził Dumbledore, a jego oczy wciąż
błyszczały. Nie mam pełnej kontroli nad
skarbcem. Popracuję nad nim; może po czasie przekaże mi całą kontrolę. Tak, mam
z powrotem szpiega i moją broń. Wszystko wraca na odpowiedni tor, myślał
Dumbledore, odprężając się na krześle.
- Świetnie. Mógłbyś wyrzucić tego babsztyla uczącego
moich Ślizgonów z moich kwater? Chcę, żeby wszystko było wyczyszczone i zostało
wstawione nowe łóżko. Nie będę spał w czymś, w czym spało to głupie, brzydkie
babsko – powiedział Severus, brzmiąc jak stary on.
- Oczywiście, Severusie. Nie spodziewałem się niczego
mniej.
- Bardzo dobrze. Powiem Potterowi, co się dzieje.
- Nazywasz swojego syna Potterem, Severusie? – zapytał
Dumbledore z rozszerzonymi oczami.
- Oczywiście. Nie przesadzałem. Chcę się pozbyć bachora.
Według mnie zawsze był zbyt podobny do Jamesa Pottera. Jestem pewien, że
idealnie się wpasuje – zachichotał Severus, a wyraz obrzydzenia wszedł na jego
twarz.
- Och, mój drogi, przykro mi to słyszeć, Severusie.
Zorganizuję dla ciebie pokój. Mógłbyś pójść i powiedzieć Harry’emu, co się
dzieje. Poślę go świstoklikiem do Dursleyów, by oszczędzić sobie kłopotów –
powiedział Dumbledore.
- Dobrze – rzekł Severus, a jego szaty zafalowały, gdy
opuścił biuro Dumbledore’a.
- Ciekawe, bardzo ciekawe – powiedział Dumbledore, a jego
oczy zabłyszczały. Więc miał rację. Severus oddał go, ale co lepsze, wyrzekł
się syna. Wróci do Dursleyów i będzie załamany tak, jak powinien. To on go
ocali, więc to do niego Harry przyjdzie. Doskonale. Mimo tych wszystkich lat
strachu, że jego broń zniknęła, wszystko wróciło do normy. Dumbledore też wróci
do swojej błyszczącej oczami osoby.
- Harry, chodź tu – powiedział Severus, rozglądając się,
by się upewnić, że nikt nie podsłuchuje.
- Tato, o co chodzi? Dostałeś pracę? – zapytał Harry z
niepokojem.
- Tak, dostałem, ale Dumbledore powiedział, że ma zamiar
wysłać cię do Dursleyów. Wciąż masz ten świstoklik ode mnie? Wątpię, by
Dumbledore cię przeszukał, więc nie będzie miał pojęcia, co się dzieje – powiedział
cicho Severus.
- Mam. Nie martw się. Przeniosę się świstoklikiem. Ale,
tato, traktowali mnie strasznie, a Dumbledore wiedział! Będę musiał zachowywać
się inaczej – powiedział Harry.
- Najprawdopodobniej, ale musimy obserwować, kiedy
Dumbledore zdecyduje się cię odebrać.
- Zostanę odebrany przez Rona i jego braci w urodziny.
- Racja. Będziemy musieli się upewnić, że tam będziesz, a
pokój będzie taki, jak w innym świecie – powiedział Severus, kiwając głową;
jego syn całkowicie potrafił grać.
- Dobrze. Nie martwmy się tym do urodzin; Fred i George
nie są zamieszani w całą sprawę z pieniędzmi. Ale Ron, Ginny i Hermiona tak.
Cieszę się, że dostałem drugą szansę – powiedział Harry, ze smutkiem
wspominając swoją śmierć. Miał nadzieję, że tym razem się to nie stanie i jego
ojciec go uratuje.
- Pamiętaj, że cokolwiek powiem w klasie, wcale tego nie
mam tego na myśli. Najprawdopodobniej powiem coś o tym, jak bardzo jesteś
podobny do ojca – powiedział Severus, uśmiechając się ironicznie.
- Ach, oboje wiemy, że to prawda, czyż nie, ojcze? –
zapytał Harry, uśmiechając się tak, jak ojciec.
- Oczywiście. Teraz przygotuj się do szkoły i zjedz
śniadanie; trzymaj też osłony wokół umysłu! Dumbledore najprawdopodobniej
będzie próbował dostać się do niego. Nigdy nie patrz mu w oczy – powiedział
Severus.
- Wiem, ojcze. Jakbyś zapomniał, jestem teraz
siedemnastoletnim chłopakiem. Mam wszystkie wspomnienia. Wiem więcej o magii
niż ktoś z siódmego roku! Wiem, jak wykonać zaklęcie Patronusa, a większość
dorosłych ma z tym kłopoty! To naprawdę coś – powiedział Harry, uśmiechając się
ironicznie.
- Może tak jest, ale nigdy nie możesz popisywać się w
klasie, w innym przypadku Dumbledore dowie się, że coś jest nie tak – rzekł
cicho Severus z żalem.
- Ale wciąż mogę być najlepszy na zajęciach. Nic bardziej
nie zdenerwuje tych złodziei pieniędzy – rzekł Harry z dumą.
- Przypuszczam, że w większości zajęć, oprócz eliksirów.
- Ale tato, Dumbledore prawdopodobnie spodziewa się, że
będę najlepszy w klasie. Jesteś moim ojcem i jeśli nie będę dobry w eliksirach,
to będzie podejrzane – rzekł Harry. Nie chciał być głupcem w eliksirach oraz
żeby jego ojciec był z niego dumny.
- Prawda. W porządku. Wyglądaj na przygnębionego, gdy
pójdziesz na śniadanie. Masz jechać do Dursleyów, a twój ojciec podobno cię
nienawidzi – powiedział Severus.
- Dobrze. Do zobaczenia później, tato – rzekł cicho
Harry. Słysząc kroki, przybrał smutny wyraz twarzy, po czym wyszedł do swojego
dormitorium. Zatrzymując się, dał ojcu czas na wyjście.
- Dobranoc synu – powiedział cicho Severus, po czym
wyszedł z pokoju wspólnego Gryfonów.
- Hej, Harry, wszystko w porządku? Właśnie szedłem
zobaczyć, gdzie poszedłeś – powiedział Ron od niechcenia, jakby już byli
przyjaciółmi.
- Och, to miłe, ale nic mi nie jest. Tylko zwiedzałem
pokój wspólny. To miejsce jest tak fajne – powiedział Harry. Nie podobał mu się
fakt, że będzie musiał przyjaźnić się z tym idiotom.
- Tak! Wszyscy moi bracia tu są. Byłem zazdrosny, że tu
są, a ja nie. Teraz, gdy tu jestem, jest całkiem spoko. Tak w ogóle, jestem
Ron. Miło cię poznać. Zabiorę cię na śniadanie, jeśli chcesz – powiedział Ron.
- Tak, spoko – stwierdził Harry bez przekonania. Wiedział
teraz więcej o szkole niż Ron kiedykolwiek będzie. Nie zamierzał pozwolić temu
bachorowi położyć łap na Mapie Huncwotów.
- Więc chodźmy – powiedział Ron. Był już ubrany tak, jak
Harry. Był ubrany od siódmej, a teraz była niemal ósma. Miał godzinę na
zjedzenie śniadania i dostanie się do klasy. Będzie musiał wyjść całkiem
wcześnie, by był przekonujący, że nie wie, gdzie idzie.
^^^
Wchodząc do Wielkiej Sali, zobaczył Dumbledore’a,
stojącego milę od niego. Upewnił się, że nie spojrzy prosto w jego oczy.
Rozejrzał się z ciekawością; upewnił się, że jego twarz spochmurnieje, gdy
spojrzy na ojca. Musiał wyglądać całkiem przekonująco, ponieważ zobaczył, że
jego ojciec widocznie się skrzywił.
- Chodźmy – powiedział Ron, pociągając go na miejsce, na
którym siedział w zeszłym życiu.
- Tak naprawę nie jestem głodny – powiedział cicho Harry.
- O co chodzi? – zapytał Ron.
- Mój opiekun mnie nie chce. Po zakończeniu szkoły wrócę
do mojej ciotki – wyszeptał Harry.
- Och, przykro mi, kumplu. Nie wiedziałem. Może będziesz
mógł na trochę odwiedzić moich rodziców. Zawsze mogę zapytać – powiedział Ron,
grając swoją rolę. Zaoferowane mu pieniądze były bardziej niż wystarczające,
żeby się tak zachowywał.
- Tak! To byłoby wspaniałe – powiedział Harry, nieco się
ciesząc. Naprawdę lubił ręcznie robione swetry pani Weasley. Jednak teraz miał
ojca i dobre ciuchy… nie był pewny, czy ich potrzebował.
Wiedział, że fakt, że jest ładnie ubrany, w najlepsze
ciuchy, przeszkadzał Ronowi. Unikał patrzenia na niego, a Harry uśmiechnął się
ironicznie na tę myśl. Musiał się upewnić, że będzie miał wszystko, co
najlepsze, bez względu na wszystko. To z pewnością bez końca zirytuje Rona.
- Mam coś na ciuchach? – zapytał Harry, z ciekawością
spoglądając w dół.
Kątem oka zobaczył, że Ron się czerwieni.
- Nie, nic – rzekł Ron, wyglądając, jakby połknął pająka.
Zamierzał cieszyć się ciągłym robieniem żartów z idiotów, a pająki były
pierwszą rzeczą.
Wyczarował pod stołem dwadzieścia pająków i czekał, aż
zaatakują. Harry wyglądał psotnie; Severus wiedział, że jego syn coś zrobił,
ale Harry nie musiał nawet na niego patrzeć.
- AAAAAARRRRRGGGGGG PAJĄKI! – krzyknął Ron, zsikując się.
- FUJ –stwierdziła reszta pierwszaków, odsuwając się od
stworzonego przez Rona zapachu. Harry również to zrobił, wstrzymując oddech i
upewniając się, że jak najbardziej odsunie się od Rona.
Nagle Severus zorientował się, co tak przeraziło Rona. Wiedział,
że rudzielec boi się pająków, dzięki wspomnieniu. Teraz Harry również miał
wspomnienia… upewni się, że jego syn całkowicie to wykorzysta.
Kilku siedmiorocznych usunęło pająki, szybko i bez
większego problemu. Severus musiał powstrzymać się od śmiechu; widział, że jego
syn ma ten sam problem. Mimo że jego syn nie był aż takim żartownisiem,
wiedział, że chłopiec się nim stanie. Będzie robił żarty Weasleyowi, póki ten
nie będzie zmęczony niepowodzeniami, co było lepsze niż upokorzenie.
Nie zniósłby takiego zachowania od syna, ale jednak
wiedział, co oni mu zrobili. Nie mógł nic na to poradzić, ale myśl o zemście
była porównywalna do tego, co robił jego syn. Skinął aprobująco w stronę syna i
nikt tego nie zobaczył oprócz Harry’ego. To sprawiło, że oczy Harry’ego
zabłyszczały psotą bardziej niż kiedykolwiek. Wiedział, że wszyscy mają
kłopoty.
- Proszę o ciszę. Mam przyjemność ogłosić, że wrócił nasz
profesor eliksirów! – powiedział Dumbledore. – Proszę, powitajcie profesora
Snape’a, który będzie oczywiście uczył was eliksirów – zakończył.
Rozległy się grzeczne oklaski.
- Och, nie – powiedział Ron, wyglądając na
przestraszonego.
- Co się dzieje? – zapytał Harry z ciekawością.
- Bill i Charlie mówili nam, jaki jest okropny i zły!
Będzie dawał szlabany za nic! Co teraz zrobimy? – spytał Ron. Percy użył na nim
zaklęcia czyszczącego, żeby nie musiał wychodzić z Sali i się przebierać.
Koniec
Tak, to koniec
rozdziałów. Trochę dziwny, ale całe opowiadanie takie było. Autorka zapowiada
sequel, ale jak na razie ani widu, ani słuchu, jeśli o to chodzi.
Trochę dziwnie się skończyło, jednak cieszę się że Harry jest szczęśliwy.
OdpowiedzUsuńHej
OdpowiedzUsuńDługo się wstrzymywałam przed skomentowaniem tego opowiadania mając nadzieję że im dalej tym będzie lepiej, ale no cóż...
Jedyne co można powiedzieć o nim to to, że sama historia ma potencjał, ale reszta pozostawia wiele do życzenia. W wielu miejscach dopiero po akapicie można się zorientować z czyjej perspektywy są opowiadane zdarzenia. Drętwe dialogi, opisy- albo za bardzo rozbudowane w niektórych miejscach, a w innych by się wręcz prosiło o jakiś szerszy opis. Nie czyta się tego dobrze i całość wygląda jakby autor tekstu napisał na szybko zarys i dodał do tego trochę tekstu dla ogólnego tła. Wiem że moje słowa pewnie nie dotrą do twórcy opowiadania ale z moje sumienie nie pozwalało mi na milczenie.
Co do autorki tłumaczenia: Droga Ginger może warto by było na przyszłość bardziej zastanowić się nad rozpoczynaniem tłumaczenia tekstów takich jak ten. Wiem, że jak już zaczynasz tłumaczenie to dążysz do jego zakończenia, ale jest mnóstwo innych dobrych opowiadań wartych tłumaczenia. Pomysł z ankietą bardzo mi się podoba, może w ten sposób unikniesz marnowania talentu na prace tekstami podobnymi do TJBP.
Pozdrawiam
dec
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, no troche dziwnie się kończy... mam nadzieje że zbytnio łap Dumbledore nie położy na skryce Potterów, och z Harrego huncwot jest...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia