Severus wyszedł, gdy Harry nie chciał z nim więcej
rozmawiać, a chłopak płakał, aż nie zasnął. Nie wiedział, dlaczego chciał, by
mężczyzna wiedział i czasem naprawdę siebie nie rozumiał. Po tym, jak się
wypłakał, Harry wpadł w wizję. Tym razem, ku jego zaskoczeniu, nie było to
spotkanie. Voldemort tylko myślał o nim, a Harry był tam. Ich więź była tak
silna, że gdy jeden pomyślał o drugim, gdy ten spał, mogli widzieć to, co robi
osoba, która nie spała.
Voldemort myślał o tym, że tylko dwoje ludzi mogło wejść
do Zamku Slytherina – Potter i on sam. Był pewny, że w jego szeregach był
szpieg, więc zdecydował zwołać śmierciożerców do Dworu Umbridge i utrzymać
miejsce w sekrecie. Było ukryte przez bardzo długi czas i miał szczęście, że je
znalazł.
Voldemort był bardzo zajęty, ponieważ opuszczał Europę,
by spróbować przeciągnąć na swoją stronę wampiry. Zamierzał zobaczyć się z
klanem Snare; byli blisko spokrewnieni ze Snape’ami i Malfoyami. Żyli poza
Europą, więc musiał podróżować; był zdesperowany, by znaleźć zwolenników, więc
był skłonny odejść i sprowadzić ich na swoją stronę. W międzyczasie, był
przekonany, że „ten cuchnący, mazgający się szczur nie mógł to zrobić, ani też
żaden z jego sługusów”.
To on pragnął sojuszu z wampirami, a nie wampiry z nim,
ale był zdeterminowany, by były po jego stronie. Zrobi wszystko, by ich do
siebie przeciągnąć. Z tego, co słyszał, były bezlitosnymi zabójcami i do tego
bardzo kreatywnymi. Nie zostało mu żadnych przyzwoitych śmierciożerców; jedyny
dobry, który pozostał, był dobry tylko z eliksirów. Powoli przebrał się w
ślizgońsko zielone szaty. Co innego można się spodziewać po zamku Slytherina?
Fioletowych szat!
Voldemort rozejrzał się po zamku z podziwem; cieszył się,
że przebył tę drogę. Słyszał o nim dzięki Komnacie Tajemnic, ale myślał, że to
tylko legenda, ale teraz był w tym budynku, przeglądając bezcenne rzeczy,
którymi władał sam Salazar Slytherin. Nie tylko były tam sztylety bardzo stare,
ale też, Harry musiał przyznać, były oszałamiająco piękne. Zielone szmaragdy i
prawdziwe kryształy osadzone w srebrnych sztyletach błyszczały. Nie mogły być
marnowane na zabijanie; nikt nie chciałby ich ubrudzić.
W budynku nie tylko były sztylety, ale też topór wykonany
z łacińskimi grawerunkami, których nie potrafił zrozumieć. Był tu również jego
dziennik i ku jego zaskoczeniu, czasopisma o mrocznych sztukach i eliksirach. W
jednym było lekarstwo na wilkołaczą klątwę, co sprawiło, że Czarny Pan
uśmiechnął się; miał idealny sposób, by przeciągnąć wilkołaki na swoją stronę. Z
tym lekarstwem, na zawsze będą mieli u niego dług. Tak, będą mieli dług, myślał Voldemort.
Zostawił wszystko tam, gdzie było, po czym aportował się.
Miał do załatwienia interesy. Gdy wróci, zamierzał oddać dziennik swojemu
mistrzowi eliksirów i uwarzyć lekarstwo. Chciał jak najszybciej mieć w swojego
boku wilkołaki; ludzie zaczną do niego wracać, ponieważ nikt nie chciał stanąć
po przeciwnej stronie wilkołaków. Choć raz rzeczy toczyły się dobrym torem i po
raz pierwszy od rozpoczęcia bombardowań, zaczął się odprężać.
Harry, który wszystko widział, obudził się pokryty potem,
ale jego twarz wyrażała tryumf. Tak, czytał myśli Czarnego Pana tak, jak
widział jego oczami. Jeśli wysadzi zamek Slytherina, Voldemort nie będzie miał
się gdzie ukryć. Czuł wewnątrz siebie drżenia, a na dodatek Voldemort dowie
się, kto rozwala jego kryjówki i zabijał jego podwładnych. Och, tak, za kilka
dni wojna skończy się w taki czy inny sposób, ponieważ gdy Voldemort się dowie,
zemści się na Harrym. Będzie wściekły, kiedy się zorientuje i ułatwi Harry’emu
zadanie.
- Będę musiał skończyć to dziś wieczorem, ponieważ
dzisiaj wrócę do Hogwartu z tymi manipulacyjnymi durniami – pomyślał Harry, po
czym zaczął się głośno zastanawiać: – Czy będę w stanie dostać się do zamku na
czas? – Zmarszczył brwi i powiedział do siebie: – Lepiej ruszyć i to załatwić.
Muszę iść do szkoły. – Nie potrzebował wracać do Hogwartu, ponieważ już
wiedział wszystko, co użyteczne i czego mogli go nauczyć.
Z westchnięciem ubrał się i wziął pusty kufer, który
znalazł w komórce chatki. Miejsce zdawało się robić coraz mniejsze każdego
dnia. Zastanawiał się, czy to oznacza, że on robił się oraz większy. Skurczył
kufer machnięciem dłoni i podniósł resztę bomb. Całe miejsce było zamkiem, nie
tylko dworem. Domyślał się, że jest w nim wiele zabezpieczeń, więc potrzebował
wszystkich bomb, które tylko miał. Zmniejszając wszystko, złapał torbę i
zniknął z trzaskiem. Gdyby został chwilkę dłużej, zobaczyłby, jak do środka
wchodzą członkowie Zakonu i szukają go, ale rzucił zaklęcie odstraszające na
wszystkie swoje rzeczy, w tym na swoją sowę, więc wyszli, myśląc, że go tam nie
było.
Dumbledore robił się zdesperowany. Dokumenty dowodziły,
że Harry nie był u swoich mugolskich krewnych na wakacjach, ponieważ widzieli
go na ulicy Pokątnej. To sprawiło, że Minister skontaktował się z Dumbledorem,
który musiał mu powiedzieć, że Harry Potter legalnie stał się dorosłym w
czarodziejskim świecie.
- Dyrektorze, dano mi do zrozumienia, że Harry Potter na
wakacje poszedł do domu swoich krewnych. Więc dlaczego wędrował po ulicy
Pokątnej? – powiedział, a jego głos brzmiał jak zawodzenie, ponieważ właśnie to
wydawał się robić Minister.
- Przykro mi to mówić, panie Ministrze, ale Harry Potter
stał się dorosłym w każdym znaczeniu tego słowa. Ma kontrolę nad swoimi
finansami i wszystkim innym. Jego kula monitorująca w Ministerstwie jest
zniszczona; gobliny wmaszerowały do środka i rozbiły ją, zostawiając
zdezorientowaną panią Bones. Przeczytała notatki i zdając sobie sprawę, że był
dorosły, nie mogła nic zrobić – powiedział Dumbledore.
- To dlatego nie dostałem w tym miesiącu pieniędzy z
konta! No, Dumbledore, jeśli nie masz pieniędzy, by mnie zadowolić, to
dowidzenia – powiedział Minister, zostawiając wściekłego Dumbledore’a. Jak ten
nieudolny idiota śmiał go tak po prostu zlekceważyć? To on spopularyzował Knota
i to on upewnił się, że będzie Ministrem Magii. Jeśli już, to Knot powinien
dawać mu pieniądze.
Wykorzystywał pieniądze Harry’ego Pottera, by finansować
Zakon, nie mając własnych pieniędzy, ponieważ udał je w pierwszej wojnie.
Wykorzystywał pieniądze Harry’ego, by kilku urzędników Ministerstwa zrobiło dla
niego parę rzeczy i by ściągnąć Weasleyów na swoją stronę. Teraz nie miał z
tego nic. Weasleyowie byli podzieleni. Charlie i Billa nie było w pobliżu, a
ostatni raz, gdy tu byli, czuli oburzenie tym, że ich rodzina kradła pieniądze
Harry’ego i z nimi nie rozmawiali. Co do Freda i George’a, lubili Harry’ego,
mimo że nie byli do tego zmuszeni. Pomogli mu, zanim im się przedstawił i nie
zmienili się, gdy powiedział im swoje imię, podczas gdy Ginny kochała bohatera
Harry’ego i nigdy nie widziała osoby pod spodem. Ron i Hermiona po prostu go
wykorzystywali i to przez długi czas.
Pieniądze, które Weasleyowie i dyrektor ukradli,
zniknęły; co do urzędników Ministerstwa, odkryją, czyje pieniądze zabierali.
Minister Knot już wiedział, ale inni… cóż, zobaczą.
Minister Knot siedział naburmuszony w biurze; nie mógł
uwierzyć, że jego dodatkowy dochód zniknął. Pieniądze, które dostawał od
dyrektora opłacały jego czynsz, a także inne rachunki, podczas gdy jego pensja
i darowizny Lucjusza Malfoya były do wydania. I wydawał je! Ale duża większość
była w jego skarbcu i cieszył się, że nadal ją ma, ale to nie potrwa długo.
Minister miał właśnie iść na lunch, kiedy sowa opadła
przed nim, czekając cierpliwie, aż brzemię zostanie zdjęte z jej nogi, po czym
odleciała w ciemną noc. To powiedziało Knotowi, że właściciel listu nie czeka
na odpowiedź. Odwrócił list i ku jego zaskoczeniu, zobaczył pieczęć Gringotta.
- Jakże na czas – powiedział, po czym otworzył go z
radosnym westchnięciem. Jego nastrój zmienił się, gdy zaczął go czytać, zbladł
i zaczął drżeć, po czym upuścił kartkę. Wybiegł z pokoju i natychmiast zafiukał
do banku, próbując zatrzymać nieuniknione. Nie widział, jak pani Bones otwiera
list i sapie, albo jak go kopiuje i zostawia oryginał tam, gdzie spadł, żeby
nikt jej o nic nie podejrzewał.
Ministrze Knot,
Rachunki pana Pottera, z których otrzymywał pan pieniądze
od Albusa Dumbledore’a, zostały zamknięte. Mistrz Snape AKA Harry Potter,
oczekuje z powrotem swoje pieniądze.
Od pokonania Czarnego Pana, do dnia dzisiejszego,
otrzymywał pan pieniądze, które nie należały do pana. Prawnicy Gringotta
zdecydowali, że jest pan zobowiązany do zwrotu wszystkich pieniędzy. Powodem
jest fakt, że Harry Potter nic nie wiedział; tak więc jego pieniądze były
zabrane wbrew jego woli i nielegalnie.
Zawartość pana skarbca zostanie opróżniona na rzecz
skarbca Potterów.
Wkrótce pojawi się wyciąg bankowy.
Życzę miłego dnia.
Ragnog
Kierownik Banku Gringott,
Naczelnik Banku Gringott,
Skarbce rodzinne Snape’ów, Evansów i Potterów.
- Nie możesz tego zrobić! – krzyknął Knot, wchodząc do
biura Ragnoga.
- Za późno, Ministrze. Transfer został już zakończony i
tylko podążamy za literą prawa. Jeśli chce pan się odwołać, proszę walczyć
dalej, ale jeśli się pan zamknie, może zostanie pan Ministrem nieco dłużej –
powiedział goblin, czując przyjemność na widok, jak bełkoczący idiota zmienił
się w bulgoczącego dzieciaka o czerwonej twarzy.
- Dobra! – krzyknął mężczyzna, tupiąc nogą, jak
pięciolatek. Jedyne, czego brakowało to słodka, pulchna twarz, nie żeby Knot
kiedykolwiek mógłby być słodki, a okropne wydęcie ust mężczyzny sprawiło, że
goblin skrzywił się na ten prawdziwie żałosny widok.
- I zanim pan pójdzie, proszę. – Posunął kartkę papieru w
stronę Knota. – Nie ma sensu marnować sów, skoro już pan tu jest. To pana
wyciąg z konta, w tym rozpiska, ile pieniędzy panu zostało. Powodzenia i niech
darzy się panu złotem, bo od pana Snape’a z pewnością ich pan nie dostanie! –
powiedział goblin Ministrowi, który blady zerknął na wyciągi ze swojego
rachunku.
Wyciąg Bankowy: Pan Knot,
1-szy stycznia – 1000 galeonów przelanych na konto,
wyjęte 1-szego stycznia,
1-szy lutego - 1000 galeonów przelanych na konto, wyjęte
1-szego lutego,
1-szy marca - 1000 galeonów przelanych na konto, wyjęte
1-szego marca,
1-szy kwietnia - 1000 galeonów przelanych na konto,
wyjęte 1-szego kwietnia,
1-szy maja - 1000 galeonów przelanych na konto, wyjęte
1-szego maja,
1-szy czerwca - 1000 galeonów przelanych na konto, wyjęte
1-szego czerwca,
1-szy lipca - 1000 galeonów przelanych na konto, wyjęte
1-szego lipca,
1-szy sierpnia - 1000 galeonów przelanych na konto,
wyjęte 1-szego sierpnia,
1-szy września - 1000 galeonów przelanych na konto, wyjęte
1-szego września,
1-szy października - 1000 galeonów przelanych na konto,
wyjęte 1-szego października,
1-szy listopada - 1000 galeonów przelanych na konto,
wyjęte 1-szego listopada,
1-szy grudnia - 1000 galeonów przelanych na konto, wyjęte
1-szego grudnia.
Każdy galeon z ostatnich piętnastu lat został zwrócony;
nie chcemy być po złej stronie, gdy Harry Potter będzie gotów złożyć pozew
sądowy.
Pieniądze zostały pobrane 12 tysięcy piętnaście razy.
Zostało w sumie 107 galeonów.
Wyjmował pieniądze z konta i płacił za wszystko tego
dnia, gdy zostały zdeponowane. Robił to od kiedy stał się Ministrem Magii,
czyli niedawno po upadku Czarnego Pana, a po umieszczeniu Harry’ego u jego
krewnych.
Na szczęście wszystko zostało oddane, a Harry mógł się
śmiać. W międzyczasie, ludzie jak Dumbledore i Knot starali się zdobyć
pieniądze tak, by wyglądało, że nic się nie stało. Dla Dumbledore’a było to
trudniejsze niż dla Knota, któremu zostało nieco pieniędzy, ale Dumbledore’owi
nie oraz miał do finansowania Zakon. Z pewnością w tym momencie sprawy nie szły
dobrze dla Dumbledore’a.
Severus Snape nie był w stanie
wydawać pieniędzy od lat. Jego konta były zamknięte, aż do chwili, gdy Harry
stał się panem Snapem i odblokował je. Nie był już poszukiwanym przestępcą,
więc mógł wyciągać pieniądze ze skarbca, nie żeby tego potrzebował, skoro przez
ostatnie piętnaście lat nie wydawał wiele i zarobił dodatkowo sprzedając
eliksiry.
Harry właśnie podkładał bomby w
zamku Slytherina. Właśnie zebrał kolejny wielki kufer pełen skarbów, którego
zazdrościłby mu nawet pirat. Były tam przedmioty, za które ludzie umarliby i
zabili, rzeczy, które należały do samego Salazara Slytherina. Jedno było pewne,
Voldemort piekielnie się wścieknie. Dojdzie do masakry, ale póki chodziło o
Harry’ego, było w porządku. Nie chciał tylko, by inni zostali ranni przez
niego.
Po tym, jak wszystko skurczył,
pokoje były puste. Harry zabrał nawet meble, sądząc, że są bardzo ładne i
pasowałyby do każdego pomieszczenia. Z westchnięciem i trzaskiem, opuścił zamek
Slytherina. Rozmawiał z wężem, który, ku jego zaskoczeniu, należał do samego
Salazara Slytherina. Zabrał go ze sobą. Mógł chcieć zabić Voldemorta, ale nie
zrobiłby tego, gdyby miał zranić niewinną istotę. Aportowanie się z wężem było
trudne, ponieważ nigdy wcześniej tego nie robił, ale na szczęście obu nic się
nie stało.
Sycząc, kazał wężowi:
- Idź i coś zjedz. Wróć za
godzinę. Jeśli nie wrócisz, pójdę bez ciebie. Muszę wrócić do szkoły! – i
wyszedł do łazienki. Po prysznicu, przebrał się w swoje najładniejsze ciuchy,
po czym włożył szkolne rzeczy do torby, kilka książek do przeczytania oraz
kolejne kilka, które chciał komuś dać. Pięć minut przed odjazdem pociągu był
gotowy.
- Wróciłem, panie, syknął wąż, wchodząc. Był naprawdę piękny –
niebiesko-czarny.
- Dobrze! Już miałem iść bez ciebie – odparł z rozbawieniem w głosie.
Nie umiał się doczekać, aż przestraszy wszystkich swoim nowym wyglądem, jak
również nowym wężem.
- Cieszę się, że tego nie zrobiłeś, panie – powiedział wąż, czołgając
się po jego nodze, jak dziecko chcące iść do matki.
- Okej, chodźmy – syknął Harry. – I
nazywam się Harry, nie jestem panem. Proszę, nie nazywaj mnie tak, dobrze?
- Dobrze, pa… Harry – powiedział wąż. Usadowił się na szyi Harry’ego,
sycząc z zadowoleniem z powodu ciepła, emanującego z ciała Harry’ego.
Opuścili z trzaskiem budynek,
który przez krótką chwilę był jego domem. Nie był pewny, czy kiedykolwiek
wróci, zwłaszcza, jeśli jego wizja mówiła prawdę. Wiedział, że będzie za tym
strasznie tęsknił.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, tak mi żal Severusa cierpi jak i Harry cierpi, jak miło że Knotowi skończyła się dodatkowa gotówka jak i innym ministrom... Voldemort zorientuje się teraz kto niszczy jego siedziby i śmierciożerców...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia