Autor: ObsidianEmbrace
Oryginalny tytuł: You and me
Zgoda: Czekam
Streszczenie: Syriusz pierwszy raz opiekuje się
Harrym.
Notka: To część opowiadania „A life More Ordinary”,
które nie jest niestety skończone i nie zamierzam go tłumaczyć. Autorka jednak
zaznacza, że może być czytane bez znajomości tamtego tekstu.
~~~
- Będzie cały i zdrów – powiedział Syriusz już chyba
pięćdziesiąty razy, ponownie wyciągając ramiona, ale Lily nie była całkiem
gotowa, by go oddać.
- Jest po prostu taki mały… James, może powinniśmy…
- Będzie cały i zdrów – James powtórzył stanowczo
słowa Syriusza, zbliżając się, by delikatnie zagarnąć Harry’ego z rąk żony. –
Poza tym prawdopodobnie przez większość czasu będzie spał. A Syriusz potrafi
trzymać go tak dobrze, jak my.
- Ale co jeśli…
- Syriusz karmił go mnóstwo razy. I choć to nie jest
jego ulubiona czynność – powiedział James uśmiechając się ironicznie do
przyjaciela, - potrafi nawet zmienić pieluchę. Czyż nie, Łapo?
- Lepiej niż ty.
James zachichotał.
- Możesz się tym zająć, kumplu.
Syriusz przyjął ciche zawiniątko od Jamesa,
uśmiechając się zachęcająco do Lily, która nerwowo skubała wargę. Syriusz
przyciągnął chrześniaka bliżej piersi.
- Będziemy się dobrze bawić – powiedział cicho, żeby
nie obudzić dziecka.
Lily poprawiła z roztargnieniem szal, gdy James owinął
nim jej ramiona.
- Remus jest w domu… gdybyś potrzebował pomocy?
- Nie będzie potrzebował pomocy – powiedział James.
Pochylił się, by pocałować ją w policzek. – Przestań już drażnić… to tylko
kolacja.
- Och… - Ale Lily pokiwała głową z determinacją.
Stanęła na palcach i pocałowała policzek Syriusza. – Uważaj na niego.
- Będę go traktować jak własnego chrześniaka –
powiedział z drażniącym uśmiechem.
Uśmiechnęła się i przeczesała palcami gęstą czarną
czuprynę Harry’ego. Nadal niechętnie, cofnęła się. James objął ramieniem jej
ramiona i z delikatnym naciskiem rywalizującym z Lily, skierował się w stronę
drzwi.
- Dzięki, Łapo – powiedział, tuż przed tym, jak
wymknął się za drzwi.
Gdy tylko drzwi za nimi kliknęły, Harry ziewnął i
wyszczerzył się do wspaniałych zielonych oczu, tak podobnych do Lily.
- Niezły czas, dzieciaku.
Harry spojrzał na niego, jego usta ściągnęły się, a
potem otworzyły w szerokim ziewnięciu.
- Nic z tego, Harry – powiedział Syriusz z miękkim śmiechem,
- albo ja też zasnę i twoja mama nigdy mi już nie pozwoli z tobą posiedzieć.
Harry popatrzył uroczyście, zamrugał kilka razy i
podniósł zaciśniętą pięść do ust. Syriusz pogłaskał palcami miękką skórę z tyłu
pulchnej dłoni.
- Jesteśmy głodni?
W odpowiedzi, jego chrześniak kontynuował ssanie
palców.
- Myślę, że mogę przygotować butelkę – powiedział
Syriusz, odwracając się w kierunku kuchni. – Robiliśmy to wcześniej, prawda? –
Pochylił się i pocałował czoło Harry’ego, szczerząc się, gdy puchowe włosy
połaskotały jego skroń. – Nawet jeśli twój tata był tam wtedy z nami.
^^^
Godzinę później, gdy Harry był nakarmiony, przebrany i
beknął, Syriusz zastanawiał się, czy może Lily miała rację i był kiepski w tych
rzeczach ojca chrzestnego. Bezwzględnie kiepski. Dlaczego jeszcze Harry mógł
nadal płakać?
Spojrzał na zegar, nadal kołysząc się w tył i przód, z
Harrym bezpiecznie umieszczonym w zgięciu łokcia – dwadzieścia minut i nie było
widać końca.
Twarz Harry’ego była jasno czerwona, zmarszczona w
niedoli; wielkie łzy wpływały po jego policzkach. A Syriusz był całkiem pewny,
że jego serce rozpadnie się na miliony kawałeczków, jeśli nie dowie się, jak
wszystko naprawić.
Nie wspominając o jego bębenkach.
- No dalej, kochany – zanucił. – O co chodzi?
Ale oczywiście Harry nie mógł mu odpowiedzieć – nawet
nie miał pojęcia. Wystarczał ten łamiący serce głośny płacz.
Syriusz spojrzał w kierunku kominka, w krótkiej,
wykalkulowanym momencie desperacji, rozważając przeszkodzenie Remusowi – w jego
końcowej redakcji pierwszej przyjętej powieści. I mimo, że Syriusz wiedział, że
Remus przyszedłby od razu, westchnął i szybko pominął tą myśl. Potrafił sobie
poradzić.
- Twoja mama uważa, że jestem trochę głupi, jeśli
chodzi o dzieci – powiedział miękkim głosem, przesuwając Harry’ego w ramionach.
Harry wywrzeszczał swoją zgodę. – No już, nie chcesz, żeby przyszła i
dostrzegła, że miała rację, prawda?
Najwyraźniej jego chrześniak tego chciał.
- Hej, mały draniu – powiedział z czułym uśmiechem, - twój
tata będzie mnie niemiłosiernie drażnić. – Syriusz zakołysał nim ponownie. Koc
pofrunął na podłogę, gdy Syriusz podniósł Harry’ego w powietrze tak, że
szkarłatna twarz jego chrześniaka znalazła się tylko centymetry od jego
własnej.
Cisza była natychmiastowa.
Harry zamachał małymi rączkami i nóżkami, rzucając się
odruchowo przy stracie kokonu, w którym Syriusz trzymał go cały wieczór.
- Oho – powiedział Syriusz, szczerząc się, gdy z
rozkoszą obserwował zaskoczony wyraz twarzy jego chrześniaka. – W taki sposób,
co?
Zielone oczy Harry’ego rozszerzyły się, gdy patrzył z
nowej perspektywy. Upewniając się, by nie chwiać nim za bardzo, Syriusz
podrzucił go ponownie, śmiejąc się na widok drugiej fali zaskoczenia.
Przyciągną go bliżej i parsknął mokro na ciepły policzek, samemu się
uśmiechając.
- Bardziej tak – powiedział wesoło. Podciągając lekko
koszulkę Harry’ego nosem, pocałował okrągły brzuszek. Tym razem uśmiech
rozjaśnił twarz Harry’ego, sprawiając, że zielone oczy zabłyszczały. Syriusz
odbił się lekko na palcach. – Powinieneś mi powiedzieć, że jesteś po prostu
zmęczony opakowaniem – upomniał, potrząsając głową. Harry zagruchał i Syriusz
pokiwał głową. – Masz rację… to moja wina, że myślałem, że jesteś parówką.
Usiadł na sofie, układając Harry’ego na poduszce
naprzeciw niego, łaskocząc trochę wystający brzuszek. Syriusz trzymał ręce po
obu stronach Harry’ego, który machał dość szczęśliwie rączkami.
- Nie chcę, żebyś spadł.
Harry zagruchał w zgodzie. Syriusz uśmiechnął się i
złożył kolejny pocałunek na jego czole, chichocząc, gdy Harry mocno klepnął go
w policzek.
- Masz całkiem imponującą rączkę, dzieciaku. – Chwycił
małą piąstkę, pomachał nią, a oczy szeroko otworzyły się, gdy zainicjował
następne uderzenie w jego policzek. Harry uśmiechnął się.
- Tak – powiedział cicho Syriusz, - po prostu będzie
dobrze. Ty i ja.
^^^
- Już jesteśmy – powiedział James, gdy stanął z Lily
na ganku. - Nie było tak źle, prawda?
Niepokój Lily powoli rozproszył się, gdy wieczór się
rozkręcał, a w końcu zrelaksowała się na tyle, by zjeść deser. Uśmiechnęła się
do niego.
- Nie było całkiem nieprzyjemnie.
James pocałował ją, szczerząc się w jej usta, gdy owinęła ramiona wokół jego szyi i
przycisnęła go plecami do drzwi.
- Może powinniśmy poprosić Syriusza, by popilnował Harry’ego
jeszcze przez godzinę…
Lily roześmiała się; oparła ręce na jego piersi i
odsunęła się.
- Nie poproszę Syriusza, by zajął się Harrym, gdy my
na piętrze będziemy uprawiać seks.
- Kto powiedział cokolwiek o byciu na piętrze? –
szepnął James do jej ucha, przyciągają ją bliżej. Tym razem pocałował ją
głębiej. Po kilku minutach trąciła jego szyję, gdy James wtulił twarz w jej
włosy, wdychając jej kwiatowy zapach.
- Lepiej jak pójdziemy – powiedział w końcu z żalem.
Pocałowała go w szyję.
- Harry teraz śpi całe noce – przypomniała mu i czując
się podbudowany przez to – i niepisaną obietnicę Lily, - otworzył drzwi i
ruszył pierwszy do środka. Zaśmiał się na widok, który ich powitał.
Syriusz zasnął na jednym z krzeseł z Harrym w
ramionach – również śpiącym.
- Wyczerpał go – szepnął James, gdy podeszli bliżej.
- Po prostu dałem odpocząć oczom – wymamrotał Syriusz,
uchylając oko. James uśmiechnął się ironicznie.
- Zasnąłeś.
Syriusz ziewnął.
- Nie… - Ale nasączone snem słowa zdradziły go. –
Dobrze się bawiliście? – zapytał między kolejnym ziewnięciem.
- Tak – odparła Lily, poprawiając koc, by zakrywał
ramiona Harry’ego. – Nie robił kłopotów, prawda? – zapytała z niepokojem.
Usta Syriusza uniosły się w sennym uśmiechu.
- To aniołek.
Napięte ramiona Lily opadły z ulgą
- Lepiej włożę go do łóżeczka.
- Ja to zrobię – powiedział Syriusz, otwierając w
pełni oczy. – To go mniej rozbudzi. – Wstał powoli, trzymając rękę na plecach
Harry’ego. Oczy jego chrześniaka zatrzepotały, ale jego oddech został głęboki i
nawet, gdy szedł po schodach, tylko trochę poruszył się, gdy Syriusz położył go
delikatnie w łóżeczku.
- Wracaj spać… właśnie tak… - zanucił cicho Syriusz;
tonem ze słowami, których nie mógł sobie przypomnieć. Ale to załatwiło sprawę; oczy
Harry’ego zamknęły się, a jego pięść jakoś trafiła z powrotem do jego buzi.
Syriusz musnął kciukiem jeden z policzków, uśmiechają się.
- Branoc…
Lily i James stali ramię w ramię przy drzwiach. Oboje
się do niego uśmiechali.
- Dzięki, że z nim posiedziałeś – powiedziała Lily.
- Dobrze się bawiliśmy – odparł Syriusz, gdy wyszli na
korytarz, a James zamknął za sobą cicho drzwi.
Uderzył lekko w ramię Syriusza.
- Chcesz znowu z nim posiedzieć w przyszłą sobotę?
Syriusz uśmiechnął się.
- Będę tu.
Dzięki za każdą opinię
Hej,
OdpowiedzUsuńuroczy, słodki tekst, Syriusz wspaniale zaopiekował się Harrym, a Lily...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńuroczo, Syriusz wspaniale zaopiekował się Harrym...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Syriusz cudownie zaopiekował się Harrym...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza