Ważne

Zanim zaczniecie czytać jakikolwiek tekst, warto poszukać go w zakładkach. Często tłumaczenia są kontynuowane przeze mnie po kimś innym - w takich wypadkach podaję tylko linki do pierwszych rozdziałów, więc warto zerknąć, czy dane opowiadanie nie jest czasem już zaczęte gdzie indziej. Dzięki temu nie dojdzie do nieporozumień i niepotrzebnych pytań, typu: "A gdzie znajdę pierwsze rozdziały?" Wszystko jest na blogu, wystarczy poczytać ;)
Po drugie, nowych czytelników bardzo proszę o zerknięcie do zakładki "Zacznij tutaj" :) To również wiele ułatwi :D
Życzę wam miłego czytania i liczę, że opowiadania przypadną wam do gustu.
Ginger

niedziela, 25 lutego 2018

28PTW - Pod wrażeniem



Autor: HP Slash Luv
Oryginał: Taken
Zgoda: jest
Rating: +15
Pairing: Wolfstar
Ilość części: 28/50         
Opis: Cyrk!AU. Syriusz jest pod wrażeniem nowego przyjaciela jego brata.


Regulus uśmiechnął się do Remusa.
- Więc co sądzisz o Cyrku Extrawaganza Rodziny Black? – Kiedy miał dzień wolny, poszedł do miasta i spotkał Remusa w małej księgarni.
Przez chwilę rozmawiali cicho, aż wyszedł temat pracy Regulusa. Drugi chłopak był zafascynowany, gdy dowiedział się, że Regulus jest częścią objazdowego cyrku. Nigdy wcześniej w żadnym nie był.
Regulus był spostrzegawczy i dostrzegł wyraźne zainteresowanie w oczach Remusa, a z tego, co wiedział o swoim nowoodkrytym przyjacielu, Remus nie miał wiele pieniędzy i nie był w stanie kupić biletu, by uczestniczyć w pokazie. To dlatego Regulus zaprosił go jako specjalnego gościa.
Remus zarumienił się.
- To było niesamowite. Kiedy byłeś na trapezie, wstrzymywałem oddech.
Regulus odrzucił głowę do tyłu i roześmiał się.
- Naprawdę? Robiłem już ten algorytm wiele razy. Nie pamiętam ostatniego razu, gdy naprawdę spadłem.
- Wciąż to zapierało dech w piersiach. Obserwowanie, jak huśtasz się na tej linie albo łapiesz rękę tego drugiego mężczyzny.- Remus pochylił głowę. – Tak z ciekawości, kim on był? Z odległości wyglądał nieco jak ty.
Regulus uniósł brwi. Wykrył bardziej niż łagodne zainteresowanie w głosie Remusa.
- Och, to mój brat, Syriusz.
- Syriusz – Remus wypróbował, jak brzmi to imię w jego ustach.
- Czy usłyszałem moje imię? – spytał zalotny głos.
Remus odwrócił się i stanął twarzą w twarz z najpiękniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek widział.
- Um, Regulus, tylko mi mówił, kim był drugi artysta na trapezie.
Syriusz uśmiechnął się ironicznie.
- Och, naprawdę? Reggie, mam nadzieję, że wyśpiewywałeś pieśni pochwalne na moją cześć tej cudownej istocie.
Remus zarumienił się. Regulus stanął u jego boku.
- Och, zrelaksuj się. Nie mówiłem nic o tobie. Ani dobrego, ani złego. Ale, Remusie, mogę opowiedzieć ci kilka historyjek, jeśli jesteś zainteresowany…
Remus spojrzał na niego.
- Naprawdę?
- Nie musisz ich słuchać – wtrącił Syriusz. – Zaufaj mi. Nie ma powodu, żebyś słuchał mojego małego braciszka.
Remus uśmiechnął się.
- Masz coś do ukrycia?
Oczy Syriusza powędrowały po ciele Remusa z uznaniem.
- To i owo. Nie chcę, żebyś dowiedział się czegoś, co postawi mnie w złym świetle. Reg, może sobie pójdziesz? Oprowadzę Remusa.
Regulus skrzywił się żartobliwie.
- To niesprawiedliwe. On jest moim nowym przyjacielem.
Syriusz nie oderwał wzroku od Remusa.
- Cóż, mam nadzieję, że też stanie się moim nowym kimś, zdecydowanie mam na myśli kogoś zdecydowanie ważniejszego.
- Och, naprawdę? – zapytał Regulus. – A czy Remus ma coś do powiedzenia?
Serce Remusa przyspieszyło na jedwabistą obietnicę w głosie Syriusza. Nigdy nie był tym, który wskakiwał od tak w coś takiego. Lubił przemyśleć wszystko, ale miał przeczucie, że złamie narzucone sobie zasady dla Syriusza Blacka.
- Nie mam nic przeciwko temu, żeby Syriusz mnie oprowadził.
- No to koniec – mruknął dramatycznie Regulus.
Remus nie potrafił nawet poczuć zakłopotania, nie gdy Syriusz zabrał go za rękę i pociągnął za sobą.
Cyrk był najlepszą rzeczą w całym wszechświecie.


27PTW - Zażyłość



Autor: HP Slash Luv
Oryginał: Familiarity
Zgoda: jest
Rating: +13
Pairing: Wolfstar
Ilość części: 27/50         
Opis: Crossover z Doktorem Who. Towarzysz!Remus. Remus widzi znajomą twarz, gdy zatrzymuje się z Doktorem w Cardiff.


Remus uśmiechnął się do Doktora, gdy Tardis wylądował w Cardiff.
- Dlaczego znów tu jesteśmy – zapytał, idąc za Doktorem na zewnątrz.
- Tardis potrzebuje zatankować i myślałem, że możemy się zatrzymać i sprawdzić, co u starego przyjaciela.
Remus zamrugał.
- Przyjaciela?
- Mojego dawnego towarzysza. Jacka Harknessa.
Remus skinął głową.
- Spotkanie jednego z twoich dawnych towarzyszy będzie interesujące.
Doktor uśmiechnął się.
- Ostrzegam cię. Jedno spojrzenie, a będzie z tobą flirtował. Prawdopodobnie nawet jego obecny kochanek, Ianto Jones, nie będzie w stanie utrzymać go w ryzach.
Remus uśmiechnął się ironicznie.
- Zaufaj mi. Zniosę wszystko, co powie Jack. Mimo wszystko, dorastałem z Syriuszem Blackiem.
A w momencie, gdy to imię przeszło przez jego usta, smutek wypełnił jego serce na wspomnienie kiedyś najlepszego przyjaciela. Razem wyszli z Hogwartu, ale gdy pojawił się Doktor i zainteresował Remusem, wilkołak niemal nie zawahał się przed przeżyciem przygody. Miał dość dyskryminacji, jaka spotykała wilkołaki. Był zmęczony wszystkimi tymi spojrzeniami i obłudnymi komentarzami, i nic, nawet miłość do Syriusza, nie zachęciła go do zostania.
- Syriusz Black?
- Mój dobry przyjaciel. Chyba to za nim najbardziej tęskniłem, od kiedy wybrałem podróżowanie z tobą.
- Może złożymy mu małą wizytę? – zaoferował Doktor.
To była myśl, zwłaszcza od kiedy wiedział, jak zaborczy jest czasami Doktor w stosunku do swoich towarzyszy, ale odejście byłoby jeszcze trudniejsze.
- Nie, nie. Raczej nie.
Przybyli do Torchwood i Doktor wszedł do środka, jakby był właścicielem tego miejsca. Remus podążył za nim, ale zatrzymał się krótko po tym, jak zobaczył dwójkę mężczyzn przy biurku. Jednego nie rozpoznawał, ale drugi…
- Syriusz?
Nieznajomy mężczyzna uniósł brwi, ale był bardziej skupiony na Doktorze.
Syriusz obszedł biurko.
- Cześć, Luni. Miałem nadzieję, że w końcu się pojawisz.
Remus przełknął. Rzucił spojrzenie na Doktora, który obserwował to z ciekawością. Zerknął na Syriusza, a jego oczy pożerały wzrokiem mężczyznę, którym się stał.
- Jak wpadłeś na kosmitów? – To było pierwsze pytanie, jakie mu przyszło do głowy.
Syriusz założył ramiona na piersi.
- Kiedy zniknąłeś w niebieskiej budce policyjnej z kimś, kogo nazywałeś Doktorem, zrobiłem badania. I trzymałem się nadziei, że jeśli przyłączę się do Torchwood, organizacji związanej ze światem obcych, to jest szansa, że będę w stanie cię zobaczyć. Zgaduję, że miałem rację.
- Pracowałeś z Torchwood, bo miałeś nadzieję, że się pojawię. Zdajesz sobie sprawę, jaka mała była właściwie ta szansa, prawda?
- To była jedyna rzecz, jaką byłem w stanie wymyślić w obliczu stracenia cię.
Remus potrząsnął głową.
- Syriuszu…
- Tego dnia, niemal trzy lata temu, po tym, jak wyjaśniłeś, jak bardzo masz dość zajadłości magicznego świata, powiedziałeś mi, żebym dał ci choć jeden powód, by zostać.
- Pamiętam – wyszeptał Remus. – I nie powiedziałeś nic.
-Nie byłem gotowy i z pewnością nie wierzyłem, że mówiłeś poważnie o odejściu. Cóż, mam ci teraz coś do powiedzenia. Kocham cię. Dlatego powinieneś zostać.
Tylko tyle Remus chciał usłyszeć tego dnia. To by wystarczyło. Jeśli miał miłość Syriusza, może przejść przez wszystko. Spojrzał na Doktora. Ten skinął głową, jakby już wiedział, co nadchodzi.
- Remusie Lupin, byłeś niesamowitym towarzyszem. I z pewnością niesamowitym przyjacielem. Będę tęsknić.
Remus uśmiechnął się z wdzięcznością, po czym rzucił się w ramiona Syriusza, oplatając jego talię ramionami.
- Też cię kocham.
To był początek czegoś nowego.


26PTW - Przysięga



Autor: HP Slash Luv
Oryginał: Vow
Zgoda: jest
Rating: +13
Pairing: Wolfstar
Ilość części: 26/50         
Opis: Ksiądz!Remus. Syriusz doznaje rozczarowania.


Syriusz patrzył na księdza. Nigdy nie był religijną osobą. Nawet jako dziecko, obawiał się chodzić do kościoła. Jednak będąc kompletnie szczerym, gdyby wtedy był tam ksiądz wyglądający jak Remus Lupin, nie protestowałby aż tak głośno.
Przełknął nerwowo, gdy bursztynowe oczy opadły na niego, gdy właściciel przemawiał przed wszystkimi. Syriusz poczuł, że wstrzymuje oddech. Nigdy w życiu nie widział nikogo tak pięknego.
Na koniec kazania, czy jakkolwiek się to nazywało, Syriusz wstał na trzęsących się nogach i podszedł do mężczyzny, który całkowicie skradł mu serce.
Gdy złapał uwagę księdza, zdołał wykrztusić.
- Cześć.
- Cześć, mogę ci w czymś pomóc? – zapytał Remus.
- Mam problem – odparł Syriusz.
Remus skupił się na nim.
- Cóż, zawsze staram się rozwiązywać problemy tych, którzy są w moim kościele, więc co mogę dla ciebie zrobić?
- Moim problemem jest to, że nigdy nie widziałem kogoś równie atrakcyjnego.
Piękny rumieniec pojawił się na policzkach Remusa, a Syriusz uśmiechnął się, czując satysfakcję z siebie.
- To bardzo miłe z twojej strony – mruknął Remus, nerwowo wyprostowując kołnierzyk i schodząc z podnium.
Syriusz podążył za nim niemal jak pies.
- To nie miłe, jeśli to prawda. Może mógłbyś mi pomóc z moim problemem zgadzając się wyjść ze mną na kolację? – zapytał z nadzieją.
Remus zatrzymał się.
- Nie znam nawet twojego imienia.
- Syriusz. Syriusz Black – odpowiedział szybko. – Teraz je znasz. Więc, czy to jest zgoda na wyjście?
Remus spojrzał na niego.
- Syriuszu, sam również jesteś bardzo atrakcyjny, ale sądzę, że będzie lepiej, jeśli nigdzie nie pójdziemy.
Syriusz zamrugał, nie spodziewając się odrzucenia. Mężczyźni nigdy nie dawali mu kosza i zabolało go to, że pierwszy facet, którego naprawdę polubił od długiego czasu, nie był zainteresowany.
- Dlaczego? Coś ze mną nie tak?
- Nie, nie, nie – powiedział pospiesznie Remus. – To nie ma nic wspólnego z tobą. To po prostu… cóż…
- Cóż? – nalegał Syriusz.
- Przyjąłem przysięgę celibatu – zdołał w końcu powiedzieć.
Syriusz otworzył usta, po czym je zamknął. Cokolwiek spodziewał się usłyszeć, to nie było to.
- Czy to jest wymagane w kościele?
- Nie, ale czystość jest cnotą, w którą bardzo wierzę, a wiem, że gdybyśmy wyszli gdzieś, miałbym ochotę o tym zapomnieć.
- Nie jestem pewny, czy powinienem być obrażony czy mile połechtany – odpowiedział z kamienną miną Syriusz.
- Zostańmy przy połechtaniu. Jesteś atrakcyjny. Gdybym nie był tak oddany kapłaństwu, gdybym nie podjął tej przysięgi, byłbym zainteresowany. Nie ma powodu, byśmy gdziekolwiek szli, jeśli nic nie może z tego wyjść. Jestem pewny, że się zgodzisz?
Syriusz skinął głową.
- Tak sądzę, ale wciąż mam ten problem. Jesteś atrakcyjny, a ja jestem tobą zainteresowany.
Remus spojrzał na niego.
- Jestem pewny, że to przezwyciężysz. Syriuszu, możesz mieć kogokolwiek chcesz. Jak powiedziałem, nie jestem ślepy. Jeśli planujesz przyjść w następną niedzielę, może mogę sprawić, bym wyglądał mniej zachęcająco? – zażartował.
Syriusz spojrzał na swoje stopy.
- Um. Nie jestem pewny, czy wrócę tu. Najłatwiejszym sposobem na rozwiązanie problemu jest prawdopodobnie nie spotykanie cię ponownie.
Remus westchnął.
- Jest mi naprawdę przykro.
- W porządku. I żebyś wiedział, bez względu na to, jak teraz jest to irytujące, całkiem podziwiam twoje oddanie kościołowi.
Remus skinął głową.
- Powodzenia, Syriuszu Black.
- Tobie też, księże Remusie Lupin.


25PTW - Możliwości



Autor: HP Slash Luv
Oryginał: Options
Zgoda: jest
Rating: +15
Pairing: Wolfstar
Ilość części: 25/50         
Opis: Remus ma dość.

Remus potrząsnął głową.
- Syriusz, co robisz?
Syriusz spojrzał na niego przez ramię.
- Nic.
- Dokładnie.
Syriusz wyprostował się ze swojej pochylonej pozycji.
- Masz jakiś problem?
Remus modlił się do jakiejś wyższej istoty o cierpliwość. Musiał po prostu pamiętać, że kocha Syriusza.
- Łapo, wojna skończyła się niemal pół roku temu.
- Wiem – odpowiedział Syriusz, nie rozumiejąc.
Remus wziął głęboki oddech, starając się odsunąć negatywne emocje.
- I nic nie zrobiłeś od tego czasu. Nie pracowałeś. Nawet nie starałeś się znaleźć pracy. Wiem, że zaoferowali ci twoją starą posadę aurora, ale wiem też, że odmówiłeś.
Syriusz oderwał wzrok od wilkołaka.
- Bo nie chcę pracować. Kogo to obchodzi? Mam tyle pieniędzy na życie, że nie muszę pracować.
- Więc co zamierzasz robić? Siedzieć całymi dniami i nie robić nic przez resztę życia? To marnowanie go.
- Walczyłem w wojnie. Dlaczego miałbym pracować?
- Żeby mieć poczucie celu! Żeby mieć co robić! Żeby się nie nudzić!
- Jak wiele lat ty przeżyłeś bez pracy? – odparował Syriusz.
Oczy Remusa zwęziły się.
- Przepraszam?
Syriusz wstał, zdając sobie sprawę, że przekroczył granicę.
- Poczekaj. To nie miało zabrzmieć…
- Próbowałem pracować – przerwał mu Remus. – Nikt nie chciał na pracownika wilkołaka, ponieważ wszyscy jesteśmy tylko niebezpiecznymi, bezmyślnymi bestiami.
Syriusz przełknął ciężko.
- Remus, nie powinien był tego powiedzieć.
- Nie, nie powinieneś był. Syriusz, kocham cie, ale nie będę patrzył, jak marnujesz sobie życie. Bez względu na to, jak mocno cię kocham, nie będę patrzył, jak nie robisz nic, aż do śmierci. Odejdę, zanim zostanę narażony na to szczególne przedstawienie.
Syriusz obserwował, jak wychodzi z pokoju i usiadł. Wiedział, że powiedział Remusowi jedną z prawdopodobnie najgorszych rzeczy, ale wiedział też, że Remus mówił poważnie o odejściu.
Jednak co mógł zrobić?
Syriusz wstał, decydując, że chce odwiedzić starego przyjaciela. Szybko skierował się na hogwardzkie błonia i do zagrody niedaleko chatki Hagrida.
Obserwował Hardodzioba, a jego serce ogrzało się, gdy jego stary przyjaciel wydał z siebie radosny odgłos na widok przybycia Syriusza.
Jak się nauczył, pokłonił się majestatycznej bestii. Hardodziob szybko szturchnął go dziobem, a Syriusz delikatnie go po nim poklepał.
Tak szybko zaakceptował Hardodzioba. Oboje byli zbiegami. Potrzebowali siebie nawzajem, by przetrwać i zwierzak szybko stał się jego przyjacielem.
Syriusz zawsze miał rękę do magicznych zwierząt i widać to było po tym, jak szybko oswoił Hardodzioba.
Może to było coś. Może mógł pracować dla Ministerstwa z magicznymi stworzeniami. Nie zarobiłby wiele, ale nie potrzebował tego. I pomimo swojego lenistwa od końca wojny, pomyślał, że mógłby cieszyć się taką karierą.
Może powinien porozmawiać z kimś z Ministerstwa o możliwościach i o tym, co faktycznie dostępne było w tym konkretnym departamencie.


24PTW - Idealny prezent



Autor: HP Slash Luv
Oryginał: The Perfect Gift
Zgoda: jest
Rating: +15
Pairing: Wolfstar
Ilość części: 24/50
Opis: Mugolskie AU. Remus stale myśli o nadchodzącym święcie.


What can I give Him,
Poor as I am?
If I were a shepherd
I would bring a lamb;
If I were a wise man
I would do my part;
Yet what I can, I give Him -
Give my heart.*
^^^
Remus wyszedł na zewnątrz w mroźną, zimową moc. Wiedział, że nie powinien, ale chłód zawsze pomagał Remusowi myśleć.
Chciał, żeby Syriusz dostał wspaniały prezent świąteczny. Boże Narodzenie nie było samo w sobie świętem, ale to też rocznica, kiedy Remus i Syriusz, najlepsi przyjaciele, stali się Remusem&Syriuszem, swoimi chłopakami.
Syriusz był najlepszą rzeczą, jaka kiedykolwiek wydarzyła się Remusowi. Mężczyzna nie pamiętał, kiedy w ogóle był tak szczęśliwy. Nikt nie dał mu tyle radości w sercu, co Syriusz i chciał, żeby Syriusz to zauważył. A danie mu idealnego prezentu było kluczem, by Syriusz dostrzegł, jaki szczęśliwy czuł się Remus dzięki ich związkowi. Zwłaszcza, że wiele innych – bardziej atrakcyjnych kobiet i mężczyzn – ciągle rzucało się na Syriusza.
Ale co mógł dać Syriuszowi?
Pomimo tego, że Syriusz został wydziedziczony przez swoją seksualność, Syriusz miał sporo pieniędzy na swoje nazwisko. I cokolwiek tylko chciał, Syriusz mógł kupić sam.
Remus, z drugiej strony, nie miał tak wiele pieniędzy. Jego rodzice nigdy nie byli nawet uważani za klasę średnią. I nie czuł się dobrze, prosząc o dodatkowe pieniądze tylko po to, by kupić Syriuszowi prezent.
Remus mógł próbować znaleźć pracę, ale chorował tak często, że był pewny, że gdyby stracił tyle dni, co w szkole, zostałby zwolniony tak szybko, jak został zatrudniony. Mógł poprosić Jamesa, czy może pożyczyć mu trochę pieniędzy, ale Remus nie znosił prosić o jałmużnę, a nie miał pojęcia, kiedy będzie w stanie spłacić Jamesa.
Remus chciałby być małym dzieckiem i zwyczajnie coś zrobić. Małe ręcznie robione kartki były słodkie, gdy pochodziły od pięciolatka, ale od szesnastolatka, były po prostu żałosne.
Odgłos kroków przebił się przez mgłę myśli w jego umyśle. Otulił się ciaśniej płaszczem wokół ciała.
Uniósł wzrok, a jego bursztynowe oczy wylądowały na Syriuszu.
Remus nie mógł powstrzymać uśmiechu włamującego się mu na twarz.
- Hej.
Syriusz uśmiechnął się.
- Cześć. – Usiadł obok Remusa i delikatnie ułożył ramię na barkach Remusa, po czym pochylił się do boku, by złożyć pocałunek w kąciku ust Remusa.
- Co ty tu robisz? Zwłaszcza w taki chłodny, zimowy wieczór?
Syriusz uniósł swoją idealnie wyrzeźbioną brew.
- To ja powinienem spytać, co ty robisz, siedząc na zewnątrz w taki chłodny, zimowy wieczór, zwłaszcza, że masz słaby system odpornościowy.
- Tylko myślę – powiedział Remus z zażenowaniem.
Syriusz zdecydował przejść do sedna.
- Musisz przestać ciągle myśleć o Świętach.
Remus zamrugał.
- Skąd…
- Ptaszek mi wyćwierkał – przerwał mu Syriusz.
Nie zajęło Remusowi długo zrozumienie.
- James – Remus westchnął. Spojrzał w wyjątkowo szare oczy Syriusza. – Chcę tylko dać ci idealny prezent. Niestety mam trochę ograniczone fundusze.
Syriusz pochylił się i docisnął swój chłodny nos do remusowego.
- Już dałeś mi idealny prezent na święta. Siebie.
Remus zarumienił się na tą rzeczową odpowiedź. Otworzył usta, by zaprotestować.
- Ale…
- Żadnych ale. Chcę tylko ciebie. Nie chcę ani nie potrzebuję niczego innego, więc musisz pogodzić się z faktem, że masz taniego w utrzymaniu chłopaka.
I zanim Remus mógł choćby spróbować obalić ten szczególny argument – nikt nigdy nie nazwałby Syriusza Blacka tanim w utrzymaniu – usta Syriusza zamknęły jego własne, uciszając wszystkie protesty.


*In the bleak midwinter” – angielska kolęda (można znaleźć na yt). Przytoczony fragment po polsku:
„Co mogę Jemu dać, ja biedny?
Gdybym był pasterzem, przyniósłbym owieczkę;
Gdybym był Mędrcem, zrobiłbym swoje;
Przecież mogę mu dać moje serce...”

23PTW - Perypetie



Autor: HP Slash Luv
Oryginał: Trials and Tribulations
Zgoda: jest
Rating: +15
Pairing: Wolfstar
Ilość części: 23/50
Opis: Slytherin!Syriusz. Remus i Syriusz zakochują się w sobie.

- Wróżki nie istnieją – zauważył głos.
Remus obejrzał się za siebie i spróbował nie pozwolić, by jego serce wyrwało się z piersi na widok Syriusza Blacka, zerkającego mu przez ramię i patrzącego na pergamin, na którym były ręcznie rysowane wróżki. Nigdy nie myślał wiele o szkolnym ubiorze, ale w jakiś sposób, Syriusz zawsze wydawał się wyglądać całkiem buńczucznie w swoich ślizgońskich szatach.
- Wiem. To coś mugolskiego – wyjaśnił Remus. – Po angielsku słowo „fairy” czasem oznacza coś więcej niż magiczne stworzenie.
- Co takiego? – zapytał Syriusz, unosząc brew. Wydawało się go nie obchodzić to, że inni uczniowie zatrzymywali się, by na nich spojrzeć. Mimo wszystko, widok rozmawiających spokojnie Gryfona i Ślizgona i brak rzucanych klątw można było uznać za oznakę apokalipsy.
Remus zarumienił się.
- Cóż, czasami mugole nazywają tak gejów. To obraźliwe słowo, mające zranić. Moja mama jest mugolką i obawiam się, co by powiedziała na to, że jej jedyne dziecko jest gejem.
Syriusz skinął ze zrozumieniem głową. Otworzył usta, by odpowiedzieć, ale zanim mógł cokolwiek powiedzieć, Regulus podszedł do niego ciężko i odciągnął go.
Remus obserwował, jak odchodzi, a jego serce żądało większej ilości czasu z drugim chłopakiem.
- Wiesz, że nie powinieneś z nim rozmawiać – upomniał go głos.
Remus westchnął.
- James…
- Jest Ślizgonem – przerwał mu James. – Cała jego rodzina to mroczni czarodzieje i czarownice. Nie możesz mu ufać.
- Wielu ludzi mówi, że nie można ufać ludziom z moim problemem – syknął Remus.
- To różnica. Ty nie miałeś wyboru – sprzeczał się James.
- Syriusz też nie wybrał swojej rodziny czy Domu. I nie wierzę, że bycie Ślizgonem albo członkiem rodziny Black automatycznie czyni go złym. Póki nie zrobi czegoś, co udowodni, że jest inaczej, zamierzam traktować go jak każdego innego człowieka. Tak jak chciałbym, żeby ludzie traktowali mnie, gdy odkryją mój sekret.
I z tymi słowami, Remus zebrał swoje rzeczy i wyszedł. Wiedział, że ryzykuje utratę przyjaźni z Jamesem, broniąc Syriusza, ale nic nie umiał na to poradzić. Coś w Syriuszu było wyjątkowego, a Remus nie zamierzał pozwolić komuś innemu odwodzić go od dążenia do związku z nim. Jakikolwiek typ związku miałby to być.
^^^
Remus odetchnął gwałtownie, schodząc z wysokości. Poczuł, jak dotykają go łagodne palce.
- Wiesz, że nie możesz nikomu powiedzieć, prawda?
Serce Remusa zabolało w lekkim przypomnieniu, ale gdy spojrzał w szare oczy, nie zobaczył w nich niczego więcej poza miłością i oddaniem. I może odrobiną strachu.
Dwa pierwsze uczucia były powodem, dlaczego Remus skinął głową.
- Wiem.
Syriusz odsunął włosy z oczu Remusa.
- Tu nie chodzi o ludzi w Hogwarcie. Chociaż nie sądzę, by twoi przyjaciele albo inni Ślizgoni nas wspierali. Chodzi o moich rodziców. Boję się myśleć, co by ci zrobili, gdyby odkryli nasz związek.
- Myślisz, że mnie zranią? – zapytał Remus, nie mogąc uwierzyć, że coś tak złowrogiego może naprawdę być prawdą. Jednak nie był kompletnie naiwny. Wiedział, że wiele ludzi zostało rannych z mniejszych powodów.
- Sądzę, że mogą to zaaranżować tak, byśmy nigdy więcej się nie spotkali. Nawet jeśli to będzie oznaczało śmierć.
Syriusz wypowiedział to tak poważnie, że Remus nie mógł zapytać, czy chłopak naprawdę w to wierzy. Oczywistym było, jak Syriusz odpowie.
Zamiast tego, Remus pochylił się i docisnął swoje usta do warg Syriusza w miękkim pocałunku.
Oboje zadrżeli z emocji przepływających przez ich ciała.
Gdy ponownie się rozdzielili, Remus wyszeptał:
- Kocham cię.
Syriuszowe „Też cię kocham” było ciche, ale było.
Na teraz tylko tyle mogli mieć, a Remus będzie cenił wszystkie skradzione momenty, które może dzielić z Syriuszem.
^^^
- Oszalałeś?! – krzyknął siedemnastoletni James.
Kiedy prawda została odkryta, Remus spodziewał się tej reakcji po Jamesie.
- Kocham go – stwierdził Remus.
- To nie miłość – odparł James.
Remus spiorunował go wzrokiem.
- Nie mów mi, co sam czuję. Ja nie mówię, że to, co czujesz do Lily to nie jest miłość.
- To różnica – odparował James.
Remus uniósł brew i skrzyżowała ramiona na piersi.
- Ciągle to mówisz. Dlaczego to jest różnica? Ponieważ ty to czujesz? Czy może dlatego, że Lily jest Gryfonką a nie Ślizgonką? Cóż, wiesz co? Nie obchodzi mnie to! Kocham Syriusza i bez względu na to, jak będziesz temu zaprzeczał, nie zamierzam cofnąć tego ani zmienić zdania.
- I sądzisz, że Syriusz Black naprawdę cię kocha?! Teraz, gdy wszyscy wiedzą, naprawdę sądzisz, że wciąż będziecie razem? Sądzisz, że wybierze ciebie, a nie swoją rodzinę i dziedzictwo? Wątpię.
Remus zamknął oczy na szorstką prawdę w głosie Jamesa. Ponieważ bez względu na to, jak złośliwy był James, była szansa, że miał rację. Mimo wszystko, pomysłem Syriusza było trzymanie w tajemnicy ich związku. Jednak to już dłużej nie była tajemnica. Więc co się wydarzy? Remus nie potrafił uwierzyć, że górował nad pieniędzmi i rodowym nazwiskiem.
Ta wiara bolała, ale Remus nie widział żadnego dowodu, który pokazałby, że jest inaczej.
Nagle rozbrzmiały osłony, ostrzegając, że na teren wszedł ktoś, kto nigdy wcześniej na nim nie był. James automatycznie wyciągnął różdżkę, na wszelki wypadek. Trwała wojna, więc ostrożności nigdy za wiele.
James skinął na niego i ich walka na krótko została zapomniana. Remus odpowiedział skinięciem i otworzył drzwi z różdżką w gotowości.
Remus niemal upuścił swoją różdżkę, gdy zobaczył, kto to. Zamiast tego, jego ramię opadło ku jego boku i wymamrotał:
- Syriusz?
Jednak James nie opuścił różdżki.
- Co ty tu robisz, Black?
Syriusz spojrzał ostrożnie na Jamesa. Albo co ważniejsze, na różdżkę wciąż wycelowaną w jego pierś.
- Wiedziałem, że Remus tu będzie.
- I? – zapytał James.
- Potrzebuję pomocy.
Remus zrobił krok do przodu, ignorując rozkaz Jamesa, żeby się zatrzymał.
- Co się dzieje.
Syriusz spotkał się z Remusem tuż za drzwiami.
- Uciekłem z domu. Mama powiedziała, że albo oni, albo ty. I powiedzmy tylko, że moje imię zostało wypalone z rodzinnego gobelinu.
- Naprawdę wybrałeś mnie? – wyszeptał Remus.
Syriusz skinął głową.
- Kocham cię.
Remus spojrzał na Jamesa, a Syriusz podążył za jego spojrzeniem.
James przewrócił oczami.
- Lepiej wejdź do środka, Black.
To było prawdopodobnie najbliższe przyznaniu się do błędu, jakie Remus kiedykolwiek usłyszał od najlepszego przyjaciela. Mimo to Remus uśmiechnął się z wdzięcznością do Jamesa i wciągnął Syriusza do środka.
Wiedział, że próba ich związku jeszcze się nie zakończyła, ale póki miał Syriusza – a teraz wydawało się, że James też pomoże – byli w stanie przejść przez to wszystko.


sobota, 24 lutego 2018

TJBP - Rozdział 19



- Cóż, nie spodziewałem się, że cię ponownie zobaczę, Severusie – powiedział Dumbledore, wyglądając na zadowolonego i zirytowanego.
- Tak i chcę odzyskać moją pracę – powiedział Severus. Nawet nie mówił do Dumbledore’a miło.
- Hymm… obawiam się, że to nie jest możliwe – powiedział Dumbledore z błyszczącymi oczami.
- Dobrze. W takim razie pójdę – rzekł Severus, wiedząc, że zostanie zawołany. Dumbledore go potrzebował i starzec też to wiedział. Wiedział, że zostanie zawołany, zanim dotrze do drzwi.
- Dobrze, Severusie, ale czy możesz powiedzieć, dlaczego zabrałeś Harry’ego i naraziłeś na niepotrzebne niebezpieczeństwo? Albo dlaczego nazywa się teraz Harry Potter? – zapytał Dumbledore.
- Nie chcę chłopca i to dlatego może wrócić do Dursleyów – warknął Severus.
- Rozumiem. Możesz mi powiedzieć, jak do tego doszło? – spytał Dumbledore, marszcząc brwi.
- Odkąd go zabrałem, nie zaznałem porządnego snu i chcę choć odrobiny ciszy i spokoju. Zrobiłem swoje, wychowując go, jak obiecałem Lily, ale teraz dorósł na tyle, że może wrócić do Dursleyów – powiedział Severus. Cieszył się, że już powiedział synowi, co planuje powiedzieć.
- Rozumiem. I Harry nie ma nic przeciwko? – zapytał Dumbledore, a jego oczy zamigotały szybkim rytmem. Znów miał kontrolę nad swoją bronią. Cieszył się, że Snape nie chciał dzieciaka.
-Nie ma wyboru – rzekł szyderczo Severus.
- Dobrze, oddasz mi nad nim opiekę? – zapytał Dumbledore.
- Nie, ale otworzę jeden ze skarbców Potterów, żebyś mógł dać mu pieniądze – powiedział Severus.
- Hymm… dobrze – stwierdził Dumbledore, a jego oczy wciąż błyszczały. Nie mam pełnej kontroli nad skarbcem. Popracuję nad nim; może po czasie przekaże mi całą kontrolę. Tak, mam z powrotem szpiega i moją broń. Wszystko wraca na odpowiedni tor, myślał Dumbledore, odprężając się na krześle.
- Świetnie. Mógłbyś wyrzucić tego babsztyla uczącego moich Ślizgonów z moich kwater? Chcę, żeby wszystko było wyczyszczone i zostało wstawione nowe łóżko. Nie będę spał w czymś, w czym spało to głupie, brzydkie babsko – powiedział Severus, brzmiąc jak stary on.
- Oczywiście, Severusie. Nie spodziewałem się niczego mniej.
- Bardzo dobrze. Powiem Potterowi, co się dzieje.
- Nazywasz swojego syna Potterem, Severusie? – zapytał Dumbledore z rozszerzonymi oczami.
- Oczywiście. Nie przesadzałem. Chcę się pozbyć bachora. Według mnie zawsze był zbyt podobny do Jamesa Pottera. Jestem pewien, że idealnie się wpasuje – zachichotał Severus, a wyraz obrzydzenia wszedł na jego twarz.
- Och, mój drogi, przykro mi to słyszeć, Severusie. Zorganizuję dla ciebie pokój. Mógłbyś pójść i powiedzieć Harry’emu, co się dzieje. Poślę go świstoklikiem do Dursleyów, by oszczędzić sobie kłopotów – powiedział Dumbledore.
- Dobrze – rzekł Severus, a jego szaty zafalowały, gdy opuścił biuro Dumbledore’a.
- Ciekawe, bardzo ciekawe – powiedział Dumbledore, a jego oczy zabłyszczały. Więc miał rację. Severus oddał go, ale co lepsze, wyrzekł się syna. Wróci do Dursleyów i będzie załamany tak, jak powinien. To on go ocali, więc to do niego Harry przyjdzie. Doskonale. Mimo tych wszystkich lat strachu, że jego broń zniknęła, wszystko wróciło do normy. Dumbledore też wróci do swojej błyszczącej oczami osoby.
- Harry, chodź tu – powiedział Severus, rozglądając się, by się upewnić, że nikt nie podsłuchuje.
- Tato, o co chodzi? Dostałeś pracę? – zapytał Harry z niepokojem.
- Tak, dostałem, ale Dumbledore powiedział, że ma zamiar wysłać cię do Dursleyów. Wciąż masz ten świstoklik ode mnie? Wątpię, by Dumbledore cię przeszukał, więc nie będzie miał pojęcia, co się dzieje – powiedział cicho Severus.
- Mam. Nie martw się. Przeniosę się świstoklikiem. Ale, tato, traktowali mnie strasznie, a Dumbledore wiedział! Będę musiał zachowywać się inaczej – powiedział Harry.
- Najprawdopodobniej, ale musimy obserwować, kiedy Dumbledore zdecyduje się cię odebrać.
- Zostanę odebrany przez Rona i jego braci w urodziny.
- Racja. Będziemy musieli się upewnić, że tam będziesz, a pokój będzie taki, jak w innym świecie – powiedział Severus, kiwając głową; jego syn całkowicie potrafił grać.
- Dobrze. Nie martwmy się tym do urodzin; Fred i George nie są zamieszani w całą sprawę z pieniędzmi. Ale Ron, Ginny i Hermiona tak. Cieszę się, że dostałem drugą szansę – powiedział Harry, ze smutkiem wspominając swoją śmierć. Miał nadzieję, że tym razem się to nie stanie i jego ojciec go uratuje.
- Pamiętaj, że cokolwiek powiem w klasie, wcale tego nie mam tego na myśli. Najprawdopodobniej powiem coś o tym, jak bardzo jesteś podobny do ojca – powiedział Severus, uśmiechając się ironicznie.
- Ach, oboje wiemy, że to prawda, czyż nie, ojcze? – zapytał Harry, uśmiechając się tak, jak ojciec.
- Oczywiście. Teraz przygotuj się do szkoły i zjedz śniadanie; trzymaj też osłony wokół umysłu! Dumbledore najprawdopodobniej będzie próbował dostać się do niego. Nigdy nie patrz mu w oczy – powiedział Severus.
- Wiem, ojcze. Jakbyś zapomniał, jestem teraz siedemnastoletnim chłopakiem. Mam wszystkie wspomnienia. Wiem więcej o magii niż ktoś z siódmego roku! Wiem, jak wykonać zaklęcie Patronusa, a większość dorosłych ma z tym kłopoty! To naprawdę coś – powiedział Harry, uśmiechając się ironicznie.
- Może tak jest, ale nigdy nie możesz popisywać się w klasie, w innym przypadku Dumbledore dowie się, że coś jest nie tak – rzekł cicho Severus z żalem.
- Ale wciąż mogę być najlepszy na zajęciach. Nic bardziej nie zdenerwuje tych złodziei pieniędzy – rzekł Harry z dumą.
- Przypuszczam, że w większości zajęć, oprócz eliksirów.
- Ale tato, Dumbledore prawdopodobnie spodziewa się, że będę najlepszy w klasie. Jesteś moim ojcem i jeśli nie będę dobry w eliksirach, to będzie podejrzane – rzekł Harry. Nie chciał być głupcem w eliksirach oraz żeby jego ojciec był z niego dumny.
- Prawda. W porządku. Wyglądaj na przygnębionego, gdy pójdziesz na śniadanie. Masz jechać do Dursleyów, a twój ojciec podobno cię nienawidzi – powiedział Severus.
- Dobrze. Do zobaczenia później, tato – rzekł cicho Harry. Słysząc kroki, przybrał smutny wyraz twarzy, po czym wyszedł do swojego dormitorium. Zatrzymując się, dał ojcu czas na wyjście.
- Dobranoc synu – powiedział cicho Severus, po czym wyszedł z pokoju wspólnego Gryfonów.
- Hej, Harry, wszystko w porządku? Właśnie szedłem zobaczyć, gdzie poszedłeś – powiedział Ron od niechcenia, jakby już byli przyjaciółmi.
- Och, to miłe, ale nic mi nie jest. Tylko zwiedzałem pokój wspólny. To miejsce jest tak fajne – powiedział Harry. Nie podobał mu się fakt, że będzie musiał przyjaźnić się z tym idiotom.
- Tak! Wszyscy moi bracia tu są. Byłem zazdrosny, że tu są, a ja nie. Teraz, gdy tu jestem, jest całkiem spoko. Tak w ogóle, jestem Ron. Miło cię poznać. Zabiorę cię na śniadanie, jeśli chcesz – powiedział Ron.
- Tak, spoko – stwierdził Harry bez przekonania. Wiedział teraz więcej o szkole niż Ron kiedykolwiek będzie. Nie zamierzał pozwolić temu bachorowi położyć łap na Mapie Huncwotów.
- Więc chodźmy – powiedział Ron. Był już ubrany tak, jak Harry. Był ubrany od siódmej, a teraz była niemal ósma. Miał godzinę na zjedzenie śniadania i dostanie się do klasy. Będzie musiał wyjść całkiem wcześnie, by był przekonujący, że nie wie, gdzie idzie.
^^^
Wchodząc do Wielkiej Sali, zobaczył Dumbledore’a, stojącego milę od niego. Upewnił się, że nie spojrzy prosto w jego oczy. Rozejrzał się z ciekawością; upewnił się, że jego twarz spochmurnieje, gdy spojrzy na ojca. Musiał wyglądać całkiem przekonująco, ponieważ zobaczył, że jego ojciec widocznie się skrzywił.
- Chodźmy – powiedział Ron, pociągając go na miejsce, na którym siedział w zeszłym życiu.
- Tak naprawę nie jestem głodny – powiedział cicho Harry.
- O co chodzi? – zapytał Ron.
- Mój opiekun mnie nie chce. Po zakończeniu szkoły wrócę do mojej ciotki – wyszeptał Harry.
- Och, przykro mi, kumplu. Nie wiedziałem. Może będziesz mógł na trochę odwiedzić moich rodziców. Zawsze mogę zapytać – powiedział Ron, grając swoją rolę. Zaoferowane mu pieniądze były bardziej niż wystarczające, żeby się tak zachowywał.
- Tak! To byłoby wspaniałe – powiedział Harry, nieco się ciesząc. Naprawdę lubił ręcznie robione swetry pani Weasley. Jednak teraz miał ojca i dobre ciuchy… nie był pewny, czy ich potrzebował.
Wiedział, że fakt, że jest ładnie ubrany, w najlepsze ciuchy, przeszkadzał Ronowi. Unikał patrzenia na niego, a Harry uśmiechnął się ironicznie na tę myśl. Musiał się upewnić, że będzie miał wszystko, co najlepsze, bez względu na wszystko. To z pewnością bez końca zirytuje Rona.
- Mam coś na ciuchach? – zapytał Harry, z ciekawością spoglądając w dół.
Kątem oka zobaczył, że Ron się czerwieni.
- Nie, nic – rzekł Ron, wyglądając, jakby połknął pająka. Zamierzał cieszyć się ciągłym robieniem żartów z idiotów, a pająki były pierwszą rzeczą.
Wyczarował pod stołem dwadzieścia pająków i czekał, aż zaatakują. Harry wyglądał psotnie; Severus wiedział, że jego syn coś zrobił, ale Harry nie musiał nawet na niego patrzeć.
- AAAAAARRRRRGGGGGG PAJĄKI! – krzyknął Ron, zsikując się.
- FUJ –stwierdziła reszta pierwszaków, odsuwając się od stworzonego przez Rona zapachu. Harry również to zrobił, wstrzymując oddech i upewniając się, że jak najbardziej odsunie się od Rona.
Nagle Severus zorientował się, co tak przeraziło Rona. Wiedział, że rudzielec boi się pająków, dzięki wspomnieniu. Teraz Harry również miał wspomnienia… upewni się, że jego syn całkowicie to wykorzysta.
Kilku siedmiorocznych usunęło pająki, szybko i bez większego problemu. Severus musiał powstrzymać się od śmiechu; widział, że jego syn ma ten sam problem. Mimo że jego syn nie był aż takim żartownisiem, wiedział, że chłopiec się nim stanie. Będzie robił żarty Weasleyowi, póki ten nie będzie zmęczony niepowodzeniami, co było lepsze niż upokorzenie.
Nie zniósłby takiego zachowania od syna, ale jednak wiedział, co oni mu zrobili. Nie mógł nic na to poradzić, ale myśl o zemście była porównywalna do tego, co robił jego syn. Skinął aprobująco w stronę syna i nikt tego nie zobaczył oprócz Harry’ego. To sprawiło, że oczy Harry’ego zabłyszczały psotą bardziej niż kiedykolwiek. Wiedział, że wszyscy mają kłopoty.
- Proszę o ciszę. Mam przyjemność ogłosić, że wrócił nasz profesor eliksirów! – powiedział Dumbledore. – Proszę, powitajcie profesora Snape’a, który będzie oczywiście uczył was eliksirów – zakończył.
Rozległy się grzeczne oklaski.
- Och, nie – powiedział Ron, wyglądając na przestraszonego.
- Co się dzieje? – zapytał Harry z ciekawością.
- Bill i Charlie mówili nam, jaki jest okropny i zły! Będzie dawał szlabany za nic! Co teraz zrobimy? – spytał Ron. Percy użył na nim zaklęcia czyszczącego, żeby nie musiał wychodzić z Sali i się przebierać.

Koniec

Tak, to koniec rozdziałów. Trochę dziwny, ale całe opowiadanie takie było. Autorka zapowiada sequel, ale jak na razie ani widu, ani słuchu, jeśli o to chodzi.

TJBP - Rozdział 18



Imię Harry’ego zostało takie same i tylko on wiedział, że naprawdę nazywa się Harrison Alexander Snape. Żeby było krócej był nazywany Harrym; Severus nie mógł się zmusić do zmiany imienia, które Lily nadała ich pierwszemu i jedynemu synowi. Jednak, musieli przeprowadzać się pięć razy, by uciec przed Dumbledorem. Na szczęście jednak Dumbledore nie będzie w stanie dostać ich tym razem. Byli pod zaklęciem Fideliusa i sam Severus był Strażnikiem Tajemnicy domu.
Narcyza i Draco wiedzieli, gdzie jest Severus i jego malec. Severus zaproponował jej, żeby przyszła do nich, gdy będzie potrzebowała od wszystkiego uciec; była dla niego dobra, gdy stracił syna. Wkrótce Draco przyjeżdżał do Harry’ego każdego dnia. Blizna była ukryta i miała się nie pojawić, póki Harry Potter nie powróci do czarodziejskiego świata.
Draco i Harry byli wychowywani bardzo inaczej. Severus zaczął się martwić. Draco nie był tak uprzedzony, ani arogancki, jak powinien. Zastanawiał się, co powiedział Harry, że tak się stało. Narcyza wydawała się szczęśliwa i przerażona sposobem, w jaki zachowywał się jej syn. Jeśli Lucjusz się dowie, Draco może nie zobaczyć kolejnego dnia albo Lucjusz go złamie, czego nie chciała.
Lata zajęło Draco zobaczenie, że nie jest lepszy niż wszyscy inni tylko z powodu nazwiska. Harry powiedział mu wiele rzeczy o mugolskim świecie, czego nie było za wiele. Jednak to wystarczyło, by zmienić spojrzenie Draco na mugoli. Wydawał się nawet troszczyć o skrzaty domowe.
Wystarczyło, że Harry nie rozmawiał z nim dwa dni, zanim nie powiedział, że przeprasza. To wtedy Harry powiedział Draco dlaczego. Wyjawił, jak był traktowany przez rodzinę i jak mu się to nie podobało.
Teraz oboje mieli jedenaście lat i byli gotowi wejść w magiczny świat.
^^^
Nagle jego włosy zaczęły wirować; tylko Severus miał pojęcie, co się dzieje. Mógł tylko myśleć o tym, że to oni wrócili i będzie błagał, żeby nie zabierali jego syna. Miał nadzieję i modlił się, że nie zawiódł. Harry znał magię lepiej niż sam Severus, gdy wchodził do Hogwartu.
- Severusie, minęło sporo czasu – powiedziała kobieta, podchodząc.
- Kim pani jest? – zapytał Draco, spoglądając swoimi słodkimi oczami na kobietę. Nie był przerażony, ale okazywał jej szacunek, na jaki zasługiwała.
- Jestem losem, młody Draco Malfoyu… a twoje przeznaczenie drastycznie się zmieniło – powiedziała jedwabiście.
- Nie zabieraj go, proszę – rzekł Severus, pierwszy raz wyglądając na przerażonego.
- Nie zrobię tego, ponieważ pewne rzeczy się zmieniły. Zmieniłeś przeznaczenie trójki ludzi, jak również swoje własne. Jednak ponieważ nie wpłynęło to na równowagę między dobrem a złem, oczywiście pozwolę ci to kontynuować – powiedziała Los.
- Co ma pani na myśli? – zapytał Harry z ciekawością.
- Chodzi mi o to, że twój ojciec mógł cofnąć się w czasu i zmienić pewne rzeczy. Po pierwsze, nigdy nie mieszkałeś ze swoim ojcem. Byłeś z Dursleyami. Żałuję, że muszę dać ci te wspomnienia, ale mogę pewne zablokować. Będą czarnymi dziurami i będziesz wiedział, żeby nie próbować o nie walczyć.
Ból przemknął przez twarz Harry’ego; spojrzał na ojca w szoku i pierwszy raz z przerażeniem.
- Dlaczego nie przyszedł? – zapytał Harry, spoglądając szerokimi oczami na los.
- Nie moim zadaniem, jest na to odpowiedzieć. Teraz usiądź, a ja oddam ci wspomnienia – powiedziała Los.
Harry usiadł, zastanawiając się, czy naprawdę je chce. Westchnął cicho.
Całej trójce – Draco, Narcyzie i Harry’emu – wspomnienia wślizgnęły się do głów. Severus już je miał, więc ich nie potrzebował.
- O cholera – wyrzucił Draco, rozglądając się z rozszerzonym wzrokiem.
- Och, mój drogi. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli ponownie przez to przechodzić – powiedziała Narcyza. Wyglądała, jakby jej było niedobrze i była przerażona.
- Obawiam się, że musicie. Najważniejsze jest to, że wiecie, że oboje przeżyjecie, a to będzie wejście w jasną stronę tych czasów. To musiało się stać, przykro mi – powiedziała cicho Los.
- Rozumiem – powiedziała Narcyza, nieco zielona na twarzy. Spojrzał na Severusa i zobaczyła, że trzyma syna niemal sparaliżowany. Wiedział, jakie wspomnienia jego syn dostał i obawiał się, że chłopiec znienawidzi go, gdy się obudzi.
- Tato! – krzyknął Harry, budząc się.
- Cii, jestem tutaj, Harry – powiedział Severus, tuląc swojego syna i chowając głowę w szyi chłopca.
- Dlaczego mnie zostawiłeś, dlaczego? – zapytał Harry, wciąż ściskając się za pierś, jakby myślał, że naprawdę został dźgnięty nożem.
- Zostałem zmanipulowany. Byłeś sobą, więc nie mów mi, że powinienem wiedzieć. Teraz lepiej wiemy. Dzięki nam to zadziała, obiecuję – powiedział cicho Severus.
- Cieszę się, że nie dorastałem z nimi – zadrżał Harry.
- Jak się z tym czujesz? Z wspomnieniami – zapytał z ciekawością Severus.
- Jakby były snem, ale wiemy, że nie są – odpowiedział Harry za Draco i Narcyzę.
- Mamy trochę do zrobienia. Niewiarygodne, że będziesz w Gryffindorze – powiedział Draco, potrząsając głową. Wiedział, że jego przyjaciel jest czystym Ślizgonem.
-W innej rzeczywistości miałem być, Drake. Przekonałem czapkę, żeby przydzieliła mnie gdzie indziej. To było całkiem łatwe. Musimy tylko znaleźć sposób, by się spotykać, tak samo jak z tatą. Zakładam, że zamierzasz to robić podczas szlabanów? – zapytał z zaciekawieniem Harry.
- Tak – powiedział Severus, całując syna w czoło.
- Będziesz musiał dawać mi szlabany każdego tygodnia, żebym mógł spędzić z wami czas albo tylko podać daty, kiedy mogę przyjść. Nie będę cały rok bez mojego przyjaciela – powiedział Draco.
- Kolejna rzecz, będziesz mógł wracać na ferie tutaj, jak chcesz również z Draco. Może Narcyza też może przyjść; będę przychodził jak najczęściej. Poza tym, będziemy musieli przekonać Dumbledore’a, że nie chcemy być dla siebie ojcem i synem. Harry zna już legilimencję i oklumencję, więc stary głupiec nie będzie w stanie dostać się do jego umysłu – powiedział Severus.
- Powodzenia. Obawiam się, że mój czas na ziemi dobiegł końca – powiedziała cicho Los.
- Dziękuję – rzekł Severus, pochylając nisko głowę z szacunkiem i praktycznie mówiąc jej, że zaufał jej swoim życiem.
- Dostałeś drugą szansę, nie zniszcz jej. Harry, rób wszystko, co musi zostać zrobione. Ucz się, ale musisz zostać z nimi przyjaciółmi – stwierdziła Los.
- Niech się pani nie martwi! Obiecuję, że tego nie zniszczę. Dziękuję za drugą szansę – powiedział cicho Harry.
- Dowidzenia – powiedziała i zniknęła w trąbie powietrznej.
-Nie mogę w to uwierzyć – rzekła Narcyza, siadając. Wyglądała na o wiele lat starszą.
- Uwierz w to, Harry. Musisz mi powiedzieć, jakiej trucizny użyłeś na sztylet, żebym mógł zrobić antidotum. Jeszcze się niczym nie martw, po prostu chodźmy do Hogsmeade. Jak wrócimy, zanim pójdę, dam ci ten wisiorek – powiedział Severus.
- Na co jest? – zapytał Harry z ciekawością zerkając na naszyjnik.
- Teraz twój umysł, magia oraz dusza mają siedemnaście lat, dzięki czemu możesz używać magii kiedy tylko chcesz. Kiedy pójdziesz do Hogwartu, myślę, że ulokuje cię z powrotem u Dursleyów, a gdy powiesz „wszędzie dobrze ale w domu najlepiej”, pojawisz się w dworze. Dobrze? – zapytał cicho Severus, upewniając się, że jego syn zrozumie.
- Zrozumiano! – powiedział Harry, kiwając głową.
- Dobrze, a teraz chodźmy po szkolne rzeczy! – rzekł miękko Severus.
^^^
- Spójrz, tato, Hedwiga. Musimy ją kupić – powiedział Harry, podekscytowany spoglądaniem na swoje zwierzątko.
- W porządku – rzekł miękko Severus, kupując ptaka. Nabył najlepszą klatkę, na jaką zasługiwała Hedwiga.
^^^
- Będziemy w stanie to zrobić? – zapytał Draco. Kupili już swoje szkolne rzeczy i siedzieli w pokoju Harry’ego.
- Pewnie, że tak, Draco. Będę rozmawiał z tobą jak najczęściej – powiedział Harry.
- Mam nadzieję.
^^^
- Potter, powinieneś wiedzieć, żeby nie przyjaźnić się z taką hołota. Niektóre czarodziejskie rodziny są lepsze niż inne. Mogę ci w tym pomóc – rzekł Draco, gając wyniosłego.
- Dziękuję, sam o sobie zadecyduję – powiedział cicho Harry.
- Lepiej uważaj, Potter – warknął ze złością Draco.
^^^
- Draco Malfoy – krzyknęła McGonagall.
- SLYTHERIN! – wrzasnęła tiara.
Oczy Harry’ego zamigotały w kierunku przyjaciela. Draco patrzył na niego przez moment, uśmiechając się nieco ironicznie, po czym podszedł do swojego stołu, mrugając do Harry’ego.
W końcu zostało wykrzyczane jego imię.
- Harry Potter.
Dumbledore wyprostował się, popijając sok.
Harry podszedł do przodu, poruszając się bardzo podobnie do Severusa, ale wyglądając teraz jak James Potter. Miał bliznę. Usiadł.
Dumbledore upuścił szklankę, z której pił, a zawartość rozlała się dookoła. Wszyscy wstrzymali oddech, czekając na decyzję tiary.
- GRYFFINDOR! – odpowiedziała niemal natychmiast.
Rozległy się dzikie wiwaty.
Nikt nie zauważył, że Harry w ogóle nie jest szczęśliwy i nie może się powstrzymać przed zerkaniem przez stół na Draco. Harry nie wiedział, jak zamierza przetrwać te pięć lat. Nie mógł się doczekać, aż jego ojciec odzyska pracę, mając nadzieję, że ją dostanie albo on sam odejdzie.



piątek, 23 lutego 2018

TJBP - Rozdział 17



- Tato – powiedział Harry, łagodnie podnosząc kwiat, który zerwał z ogrodu. Oczywiste było, że jest dla tatusia.
- To dla mnie, Harry? – zapytał Severus, przykucając koło syna; czasami jego syn był bardziej jak wychłostany szczeniak niż normalny chłopiec. Jednak powoli mu się polepszało. Severus zawsze był przy nim spokojny. Kochał to, że chłopiec jest z nim w domu, bardziej niż cokolwiek innego. Cieszył się, że podjął taką decyzję.
- Tak – powiedział Harry uśmiechając się lekko. Jego ręka drgała lekko. Była pora lunchu, a Severus zwykle kładł go na drzemkę i dawał eliksiry – wzmacniające, odżywiające, witaminy i na ból. Te ostatnie nie były już potrzebne, ale Severus wciąż je mu podawał. Nie chciał, żeby jego syn czuł choć maleńkie ukłucie bólu.
Eliksiry nie zawsze wszystko naprawiały po jednej porcji; wiedział o tym. Zabiorą ból, tak, ale nie cały. Ślady na jego plecach uleczą się za jakiś czas. Śladów już nie było dzięki prostemu eliksirowi; jednak to znów nie oznaczało, że ból zniknął.
- Dziękuję. Może znajdziemy na niego jakąś szklanką, zanim pójdziesz się zdrzemnąć? – zapytał Severus, powoli podnosząc syna. Za pierwszym razem, gdy uniósł syna, chłopiec był skamieniały. Severus zorientował się, dlaczego. Nagłe pojawienie się wielkich rąk nie było dla chłopca dobre; od tego czasu zawsze podnosił syna powoli.
- Aha – zaćwierkał jego syn, uśmiechając się radośnie. Ten uśmiech był Lily, ale wargi, jego. To zabawne, jak mógł sobie przypomnieć o sobie i Lily, gdy jego syn się uśmiechał.
- No to chodźmy – powiedział Severus. Pozwalał synowi przyzwyczajać się do robienia rzeczy, które robią normalne dzieci. Pozwalał Harry’emu bawić się na zewnątrz. Oczywiście, nie mógł odchodzić za daleko i zaklęciem ochronnym powstrzymał Harry’ego przed wchodzeniem do niebezpiecznych części ogrodu. Na zewnątrz były zabawki, piłki i inne rzeczy, którymi bawiły się dzieci. Większość z nich została zamówiona przez czarodziejski katalog. Nie mógł wyjść, bo bał się, że zostanie zobaczony. Nie chciał ryzykować, że odbiorą mu syna i umieszczą u okropnych Dursleyów, i nic się nie zmieni. Walczenie o syna mogłoby coś zmienić, nie żeby to miało znaczenie. Nigdy na to nie pozwoli. Nawet jeśli to oznaczało, że będzie musiał przenieść się do miliona różnych miejsc, żeby uniknąć takich kosztów.
Nie chciał tego. Wolał wychować Harry’ego w stabilnym domu i szczęściu. Przemieszczanie się nie było rzeczą, którą chciały dzieci. Harry dowie się, że to jego dom i będzie pamiętać, gdzie był szczęśliwy.
- Chodź, chcesz go włożyć do wody? – zapytał Severus, wyjmując szklankę z szafki. Była to normalna szklanka, ale miała być na kwiatek Harry’ego.
- Mogę? – zapytał Harry, podekscytowany tak prostą sprawą.
- Oczywiście – powiedział Severus, uśmiechając się łagodnie i podał mu szklankę. Kwiat stał teraz w szkle, a Severus odkręcił wodę. Harry złapał szklankę w swoje małe dłonie i pozwolił jej napełnić się. Severus zakręcił wodę, gdy szklanka była w połowie pełna. To nawet więcej niż wystarczająco dla kwiatka.
- Teraz czas na drzemkę, tatusiu? – zapytał Harry, ziewając ze zmęczeniem. Na szczęście Harry nie był jednym z tych „nie jestem zmęczony” dzieci, które wrzeszczały przed snem, zanim zasnęły. Harry zawsze był szczęśliwy, mogąc się zdrzemnąć, wiedząc, że jego tatuś będzie czekał, aż się obudzi.
- Tak. Ale najpierw eliksiry – powiedział Severus.
- Czy mogę ten o truskawkowym smaku, tato? – zapytał Harry z błyszczącymi oczami.
- Tak, oczywiście. Może na lunch zjemy prawdziwe truskawki, chciałbyś? – zapytał Severus, uśmiechając się lekko do syna. Po raz kolejny dziękował bogom za drugą szansę ze swoim synem. Nie wiedział, dlaczego pierwszy raz pozwolił sobie na porzucenie Harry’ego. Miał tylko nadzieję, że jego syn nie będzie go nienawidził, gdy powie mu o dwóch życiach.
- Tak – powiedział Harry, wydając z siebie bardzo cichy radosny okrzyk aprobaty.
- Weźmy najpierw ten smakujący paskudnie, dobrze? – powiedział Severus, podając synowi eliksir leczniczy. Męczył się szybciej, więc wiedział, że musi wziąć szybko eliksiry, inaczej dość prędko zaśnie.
- To smakuje obrzydliwie, ale czuję się lepiej – powiedział Harry, uśmiechając się lekko. Zrobił minę, przełykając eliksir. Jego słodka twarz wykrzywiła się na ten smak, ale ani razu się nie poskarżył. Jednak odprężył się i wyglądał na bardziej zmęczonego. Severus podał mu inny eliksir, który Harry połknął bez komentarza czy obrzydzenia. Smakowały truskawkami. Tylko one miały smak, jednak w eliksirze przeciwbólowym pewne składniki zniszczyły słodkość i sprawiały, że był potencjalnie bezużyteczny, może nawet bezużyteczne, więc Severus nie chciał ryzykować, by je chłopcu podać.
- To prawda, synu, jesteś najmądrzejszym chłopcem na całym, szerokim świecie – powiedział Severus, a syn praktycznie zasnął w jego ramionach.
- Jestem najlepszy? – zapytał Harry z podziwem, a jego oczy zamknęły się sennie.
- Oczywiście, że tak, bez wątpienia – powiedział Severus, podchodząc do kanapy z sennym zawiniątkiem w ramionach.
- Kocham cię, tatusiu – rzekł Harry, gdy leżał. Nasunęło się na niego miękkie przykrycie, które Harry pogładził rękami w górę i dół. Wciąż był tak zdumiony jak za pierwszym razem, że został w niego zawinięty. Jego oczy opadły.
- Śpij, synku. Będę tu, gdy się obudzisz – powiedział Severus, gładząc włosy syna, wiedząc, że dzięki temu chłopiec zaśnie w kilka minut.
Miał rację. Oczy Harry’ego opadły i zasnął, jak światło, pochrapując lekko. Jego anielska twarz odprężyła się, a mały uśmiech pojawił na jego twarzy. Nawet wtedy Severus przeczesywał jego włosy dłonią, które teraz były miękkie i długie. Jego włosy były bardzo podobne do grubych, czarnych loków Severusa, których Severus nigdy się nie pozbył.
^^^
Severus westchnął. Każdorazowe wstawanie o siódmej było całkiem wykańczające. Przyzwyczaił się leżeć do późna w weekendy. Nie żeby narzekał; wolał to niż nauczanie każdego dnia tych idiotów. To było sto razy lepsze niż Hogwart – żadnego dyrektora albo czegoś innego. Nie mógł znieść pracowania z nimi dłużej. Zamordowałby ich za fakt, co zrobili jemu i jego synowi i za to, co planowali. Poza tym dużo wcześniej chodził do łóżka, więc tak nadrabiał brak snu; nigdy nie był rannym ptaszkiem, a na szczęście to się zmieniło.
Czasami zasypiał; pamiętał pierwszy raz, gdy to się stało. Obudził się i odkrył, że Harry owija się wokół niego z kolorową książką w ręce i tylko patrzył na nią w milczeniu. Uniósł wzrok, gdy Severus obudził się, a jego oczy pojaśniały natychmiast, po czym zapytał taty, czy dobrze mu się drzemało. Severus był tym zawstydzony, ale powiedział, że tak. Kiedy Harry nie powiedział nic więcej, więc przezwyciężył zawstydzenie i przez resztę nocy bawił się z synem.
^^^
Kilka godzin później, Harry obudził się, ziewając cicho. Jego oczy padły na tatę. Uśmiechając się lekko, zadał tacie pytanie.
- Tatusiu, możemy iść dzisiaj zobaczyć gwiazdy? – zapytał chłopiec.
- Nie możemy iść zobaczyć gwiazd, Harry, ale możemy na nie popatrzeć. Są daleko od nas, tak wysoko, że nikt nie potrafi ich dosięgnąć. Tak samo jak są wysoko, tak mocno cię kocham, Harry – powiedział Severus miękko, tuląc syna bliżej siebie.
- Więc możemy iść je zobaczyć… znaczy, popatrzeć na nie? – zapytał cicho Harry, wyglądając na zaciekawionego.
- Jeśli tego chcesz, to tak, możemy iść. Z balkonu wszystkie zobaczymy, co ty na to? – zapytał Severus, zapisując sobie w głowie, żeby upewnić się, że skrzaty domowe przyniosą jedzenie i że zadba o zaklęcia ogrzewające wokół balkonu. Mimo wszystko, nie chciał, żeby jego syn się rozchorował. Być może powinien przynieść swój zestaw do astronomii, który używał w szkole; dzięki temu bliżej spojrzą na gwiazdy.
- Tak! Tak! Tak! – zapiał szczęśliwie Harry.
Dobrze – powiedział cicho Severus. Rozległo się głośne dudnienie, ku radości jego syna.
- Twój brzuszek dudni, tato. Co to takiego? – zapytał z ciekawością chłopiec, szturchając brzuch Severusa. Snape podskoczył i niemal roześmiał się. Nikt nie wiedział, że miał tam łaskotki; jego syn był taki sam.
- Zadudnił, bo się śmiałem – powiedział Severus, lekko roztrzepując włosy syna. Harry pochylił się ku temu, zamykając oczy. Uwielbiał uczucie dotyku i bycia kochanym.
- Robi coś jeszcze? – zapytał Harry, odnosząc się do brzucha.
- Burczy, gdy jesteśmy głodni i przetrzymuje jedzenie – odparł Severus.
- Więc za każdym razem, jak burczał, byłem głodny? Kiedyś robił to wiele razy, tatusiu, ale teraz już nie – powiedział Harry, tuląc się do taty.
- To dobrze? – zapytał lekko Severus. Jego syn nie dostrzegł jego morderczej miny. Naprawdę nienawidził Dursleyów, ale teraz przynajmniej cierpieli. I zanim stało się zbyt źle, nienawidził to przyznać, ale nie chciał zabić kogoś za zbrodnie, których nie popełnił.
- Tak – powiedział Harry, kiwając głową na zgodę.
- Cóż, nie będzie burczeć, a jeśli zacznie, masz przyjść do mnie, dobrze? – zapytał Severus bardziej stwierdzająco niż pytająco, ale jego syn o tym nie wiedział.
- Oczywiście, tatusiu. Lubię, jak mój brzuszek mi nie burczy – powiedział Harry z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Dobrze, bo ja też to lubię – rzekł Severus. To oznaczało, że jego syn zdrowo dorastał.
- Twój czasem burczy, tato! Słyszałem po tym, jak robiłeś eliksiry – stwierdził Harry z błyszczącymi oczyma.
- Tak, zwykle zjadam na dole kanapkę, ale czasem zapominam, co jest głupie z mojej strony – rzekł Severus. Było kilka momentów, gdy Harry potrzebował go, gdy warzył eliksiry; natychmiast do niego szedł, ignorując eliksir. I rzeczywiście to, co mówił Harry, było prawdą. Był wtedy głodny.
- Tato, to nie prawda! – powiedział Harry, potrząsając głową.
- Niech będzie – stwierdził miękko Severus.
- Zagrasz ze mną znowu, tato? – zapytał Harry, który najwyraźniej był gotów wrócić na zewnątrz i się bawić.
- Oczywiście, ale po lunchu, dobrze? – spytał Severus.
- Okej – powiedział Harry, szczęśliwy, że jego ojciec się zgodził.
Lunch w przypadku dzieci w tym wieku bywał brudny, ale jak na swój wiek, Harry jadł całkiem czysto. Nie zostawiał nic na swoim talerzu i jadł wszystko powoli. Tak kazał mu tatuś, a on zawsze go słucha.
Harry jadł kanapkę z szynką, którą lubił, ale nie była jego ulubioną. Harry wciąż był zadziwiał Severusa, gdy zjadał wszystko nawet z okruchami. Potem Harry delektował się owocami. Truskawki były słodkie, ale nie mniej je Harry lubił. Nigdy wcześniej ich nie jadł, więc Severus upewnił się, że teraz dostanie ich wiele.
Oczywiście Severus skończył przed Harrym, ale był zadowolony z siedzenia i obserwowania, jak jego cyn je lunch. Czasami spojrzenie na twarzy Severusa mogło sugerować, że myśli, że widzi coś niezwykłego albo zadziwiającego, bo takie to wciąż dla niego było. Było to niezwykłe, ponieważ przez te wszystkie lata nie mógł tego zobaczyć i zadziwiające, ponieważ jego syn naprawdę siedział obok i jadł lunch – to kolejna rzecz, która nie sądził, by kiedykolwiek się wydarzyła.


czwartek, 22 lutego 2018

Rozdział 16



Życie Dumbledore’a zmieniło się na gorsze. Nie był pewny, co robić. Zaledwie kilka tygodni temu miał kontrolę nad wszystkim, w tym nad Harrym Potterem i Severusem Snapem, Mistrzem Eliksirów. Teraz stracił nad wszystkim kontrolę. Harry był ze swoim prawdziwym ojcem i mógł na nim polegać. A Dumbledore nie mógł odnaleźć Mistrza Eliksirów, bez względu na to, jak bardzo się starał. Potrzebował ich, ale Mistrz Eliksirów nie chciał utknąć z wielką bandą głupców do nauki albo lubił warzyć eliksiry w spokoju, nie musząc ich uczyć. Bez względu na to, jak dobry ktoś jest w eliksirach, większość Mistrzów nie chciała mieć z nimi nic wspólnego, chyba że byli uczniami albo mistrzami.
Severus został Mistrzem Eliksirów tylko dlatego, żeby mógł mówić Dumbledore’owi, co knuje Voldemort bez wzbudzania podejrzeń – gdyby nie pozostał w Hogwarcie, Czarny Pan natychmiast  zacząłby go podejrzewać (w końcu, gdyby nie mieszkał w Hogwarcie, jaki miałby powód, by tam być? Dodatkowo był jeszcze fakt, że Voldemort prosił go, by szpiegować starego głupca) i zadziałało, ale musiał zostać, ponieważ Dumbledore też go o to poprosił. Severus poczuł się tak, jakby był coś mężczyźnie winien i został jako Mistrz Eliksirów, co Dumbledore użył przeciw niemu. Oczywiście uświadomił sobie to dopiero teraz.
Gdy tylko Severus położył małego chłopca do łóżka, pomyślał, że nigdy nie sądził, że będzie w stanie zrobić to z dumą i tak wielką radością, że ludzie mogliby się zastanawiać, czy nie oszalał. Mimo wszystko, ludzie nie wiedzieli, że prowadził podwójne życie. Nigdy nie widział syna po tym, jak chłopiec został zabrany, by mieszkać z Potterem. Jego własny wróg znał lepiej jego syna, niż on sam. Ale Snape przysiągł, że tym razem tak się nie stanie. Będzie przy nim przy pierwszym wybuchu magii, stracie pierwszego mleczaka, gdy przeczyta swoje pierwsze zdanie i gdy zacznie szkołę. Będzie przy nim cały czas i upewni się, że dożyje starości, nawet jeśli to będzie oznaczało śmierć – zrobi to bez namysłu.
Severus wiedział, że są bezpieczni. Jego papiery z procesu były zamknięte i nikt się nie mógł do nich dostać, co oznaczało, że żaden śmierciożerca nie wiedział, że był szpiegiem. Igor Karkarow wiedział, ale był zobliviatowany i nie pamiętał, jak mówił przed sądem o Severusie Snape’ie. Poszedł do Durmstrangu i po kilku latach został dyrektorem. Więc nikt nie wiedział, że był szpiegiem i wierzył, że będzie żył w spokoju. Oczywiście Malfoy sądził, że Severus jest po stronie ich Pana i udawał przyjaciela. Jednak Severus znał Malfoya lepiej i wiedział, że arystokrata zabiłby go bez mrugnięcia okiem, gdyby podejrzewał jego prawdziwą lojalność. To dlatego nie kwestionował prośby Severusa, gdy zapytał o ubrania, które już dłużej nie pasowały na Draco.
Severus wiedział, że minie trochę czasu, zanim Harry będzie biegał, ale dzięki Salazarowi Slytherinowi za eliksiry, bo inaczej wciąż byłby w bardzo złym stanie. Severus wiedział, że robił wszystko, co jest w stanie, by jego syn dostał odpowiednią ilość eliksirów oraz miał świadomość, które mu podawać, gdyż na przykład był więcej niż jeden eliksir odżywczy, a Severus siedział, że musi podać synowi najsilniejszy tak, jak pani Pomfrey, ale ktoś inny podałby chłopcu normalny, nie ten, którego potrzebował.
Przez kilka następnych tygodni, Severus uleczył syna, tak że chłopiec biegał po dworze, oczywiście gdy myślał, że Severus nie patrzy. Wiedział, że syn wciąż mu nie ufa, ale szło im lepiej. Mieli czas, by się lepiej poznać, a przynajmniej, by to Harry poznał Severusa – swojego ojca. Uwielbiał jedzenie o poranku – jajecznicę każdego ranka i szklankę mleka. Jadł ostrożnie, rozkoszując się każdym kęsem oraz powoli pił mleko. Oczywiście po kilku tygodniach nabył odwagi i poprosił o dokładkę. Od wielu dni Severus na to czekał i był szczęśliwy, że w końcu się to stało. Oczywiście dał mu, nie chcąc czegokolwiek odmawiać synowi. Nie sądził, że w ogóle by potrafił, nie po tym, co zobaczył w myślodsiewni. Zamierzał się upewnić, że jego syn będzie miał lepsze życie i zamierzał dobrze go wychować.
Były to dla nich radosne dwa tygodnie. Harry nauczył się, jak być dzieckiem i komuś ufać, a Severus jak opiekować się dzieckiem i ponownie kochać syna.
Dawno temu nie chciał mieć dziecka z więcej niż jednego powodu – po pierwsze był szpiegiem, po drugie nie chciał dzieci, a po trzecie bał się, że będzie jak jego własny ojciec i zrobi dziecku krzywdę. Ale kochał Lily i zaszła w ciążę. Był przerażony i również bardzo wściekły. Trwała wojna, a jego żona była ciężarna. Z radością przekazał te obowiązki Jamesowi Potterowi zanim jeszcze dziecko zaczęło kopać. Był przy niej, gdy kopnęło, a uczucie było mocniejsze, niż mógł znieść. To wtedy odkrył, że podoba mu się myśl posiadania dziecka – jego i Lily; Lily bardziej chciała dziewczynki niż chłopca, ale nie obchodziło jej to, póki maleństwo było zdrowe.
Kiedy jego syn przyszedł na świat i został włożony w jego ramiona, natychmiast poczuł, że ponownie się zakochuje, zwłaszcza gdy jego syn spojrzał na niego tymi szmaragdowymi kulami, tak podobnymi do oczu Lily. Jak mam pozwolić ci odejść? pomyślał. Nikt nie zauważył udręczonej i dumnej łzy spływającej po twarzy mężczyzny. Dopiero gdy się opanował, włożył dziecko w ramiona Lily. Lily niemal płakała. Harrison wyglądał dokładnie jak Severus z jej oczami i nosem. Jej kochanie. To wtedy zdecydowała, by się nie ukrywać. Dumnie ogłosiła, że gdy tylko wyjdą z ukrycia, nie będzie go kamuflować.
Severus był przy niej, gdy powiedziała Dumbledore’owi, że nie będzie się ukrywać. Był z niej bardzo dumny. To dla niego oznaczało, że pozna swoje dziecko, które przyniósł do gabinetu dyrektora. James Potter szedł tuż za nim. Lily była przyjaciółką Jamesa i pozwoliła mu zostać wujkiem Jamesem dla Harrisona. I po tym, chłopiec nazywał go tak cały czas. Naprawdę lubił swojego wujka Jamesa, ale nie tak, jak kochał mamusię i tatusia.
Po jakimś czasie Severus kazał im się ukryć; Voldemort ich ścigał i nie chciał ryzykować. Płakał przed zaśnięciem tej nocy. Jego żona i syn zniknęli w ukryciu, a Severus nie czuł się nigdy wcześniej tak samotny, ale miał też lekkie uczucie w piersi, dające szczęście, że jego syn i Lily przeżyją wojnę.
^^^
Harrison nie rozumiał, dlaczego jego tatuś płakał. Nigdy go takiego nie widział. Zawsze był silny i radosny! Dlaczego tatuś był smutny? Wkrótce zasnął, słysząc, jak jego tatuś się żegna. Dlaczego mówił takie rzeczy? Zamierzał wrócić, prawda? Tatuś zawsze mówił, że przy nim będzie, przy mamusi, więc wróci! Obudził się u wujka Jamesa, a mamusia umyła go i położyła do łóżka, ale nie tatuś. Harrison nie rozumiał, gdzie jest jego tata? Zawsze to on kładł go spać i zawsze przy nim był. I dlaczego wciąż byli u wujka Jamesa? Czy jego mama nie powinna być w domu z tatą?
Nie widział tatusia przez następne kilka dni! Dlaczego? Co się stało tatusiowi? Harrison obserwował drzwi przez większość dnia, czekając, aż tata przez nie przejdzie, weźmie go na ręce i usłyszy jedwabisty głos tatusia, mówiący mu, że go kocha. Ale wkrótce zorientował się, że jego tata nie przyjdzie po niego. Myślał, że tatuś już go więcej nie chce.
- Chcę do TATUSIA! – krzyknął mały chłopiec, gdy James próbował położyć go spać.
Lily siedziała na kanapie, kołysząc się w przód i tył. Nie byli w stanie uspokoić Harrisona, aż w końcu chłopiec zasnął z płaczem, nawet przez sen pytając o tatę. To sprawiło, że Lily się wyłączyła. Tęskniła za Severusem, przytulającym ją w nocy i ich miłością; tak bardzo się bała, że nigdy nie zobaczy go ponownie. Nie tylko dla niej samej, ale ich syna, który miał największy napad, którego nie umieli stłumić. To Severus zawsze uciszał napady krzyku w środku nocy i inne tego typu rzeczy.
James też miał złamane serce. Myślał o sobie jako o ojcu dziecka, a teraz chłopiec krzyczał, że chce do tatusia i był to dowód, że to nie jego syn. Syn, którego nigdy nie miał i nigdy nie będzie miał. Frustrował się, usypiając go i widział, jak smutna jest Lily. James mógł tylko myśleć, że posiadanie rodziny jest jednak trudniejsze niż wygląda.
Oczywiście nienawidził Severusa z tego powodu. W szkole był popularny i chciał Lily, ale nigdy nie wpadł jej w oko. Ale Severus Snape tak. Chłopiec, który zawsze chciał tylko czytać o swoich eliksirach i mrocznych sztukach. Miał rodzinę, której on zawsze chciał. Miał Lily i wciąż ją miał. Chciał nawet syna Severusa, ale tej nocy zorientował się, że nigdy nie wygra ich serc. Lily była zbyt zakochana w Severusie, a Harrison zbyt mocno kochał tatę. Zaakceptował porażkę, ale kochał ich w sposób, który wiedział, że jest dobry. Był bratem dla Lily i wujkiem dla Harrisona.
Ale potem wydarzyło się coś, czego Severus nigdy się nie spodziewał. Wojna zakończyła się, a jego Znak zblaknął tak, że niemal zniknął. Opuścił swoje kwatery w lochach i przeszedł przez szkołę, by znaleźć Syriusza Blacka i kazać mu zabrać się do swojej rodziny. Ale kiedy wyszedł, odkrył, że coś było nie tak. Przez chwilę, nie wiedział, co, a potem zorientował się, że jego obrączka nie świeci. Oznaczało to tylko jedną rzecz – jego żona była martwa.
Spanikował, wybiegając z gabinetu dyrektora, by znaleźć odosobnione miejsce. Płakał, aż już nie miał żadnych łez do wylania. Potem przybył Minister z aurorami i aresztowali go. Ostatnią rzeczą, jaką pamiętał, był auror mówiący swojemu koledze, że aurorowie  Lily i James Potter nie żyją. A to wspomnienie w kółko go nawiedzało.
Musiał się dowiedzieć, czy jego dziecko żyje. Jego Lily była martwa. Został mu tylko Harrison. Nigdy nie był bardziej wdzięczny, gdy Dumbledore wydostał go z więzienia i gdy powiedział mu, że jego syn żyje. Oczywiście namówiono go, żeby go oddał, a będąc głupcem, pozwolił na to.
A przypominając sobie to, co się stało i nie mając żony i swojego syna, stawał się zgorzkniały i zły. Nauczał dzieci, nie będąc w stanie opiekować się swoim własnym. Miał tylko zdjęcia swojego syna, ale to tylko sprawiało, że był jeszcze bardziej zgorzkniały. Był okropny dla swojego syna, ponieważ Dumbledore mu kazał.
Ale teraz, czas się odmienił i dostał drugą szansę. Nigdy nie sądził, że ją będzie miał. Nie podobało mu się to, że jego syn musi trafić do Gryffindoru albo że będzie musiał zaprzyjaźnić się z tymi głupimi, obrzydliwymi łasicami i Granger, jeśli o to chodzi. Ale nawet jeśli to nie zepsuło mu nastroju, wiedział następnie, że kobieta przyjdzie i zobaczy się z nim i jego synem, gdy chłopiec będzie miał jedenaście lat, żeby zobaczył wspomnienia, jako dowód, że był chłopcem, który przeżył dwa życia.


TJBP - Rozdział 15



Harry obudził się w miejscu, którego nie rozpoznawał. Okrycie utrzymywało go w cieple, a ogień trzaskał wesoło w kominku. Harry’emu nigdy nie było tak komfortowo i zastanawiał się, co się dzieje. Nie każdego dnia budził się w obcym pokoju, w obcym domu. Harry nie odważył się poruszyć, a tymczasem mógł tylko myśleć: Czy ktoś mnie uratował? Czy naprawdę ktoś chce mnie ocalić? Wszystkie połączone ze sobą myśli przebiegały przez jego głowę.
Nie wiedział, jak długo leżał, ale ostatecznie ponownie zasnął i nie mógł nic na to poradzić. Nigdy wcześniej nie było mu ciepło; w jego komórce zawsze było chłodno, a jego ubrania wyświechtane. Nawet kiedy jego wujostwo używali ciepłej wody i leżał blisko rur, jego komórka nie straciła swojego zimna. Harry nigdy w swoim życiu nie był tak wypoczęty.
Kiedy się obudził po raz drugi, ktoś przy nim był. Mężczyzna ubrany w parę czarnych spodni i zieloną koszulkę. Jego włosy były czarne i ukrywały jego twarz. Dla Harry’ego nie wyglądał strasznie; jego wuj był o wiele straszniejszy, niż ten mężczyzna kiedykolwiek będzie.
- Jak się czujesz, Harry? – zapytał mężczyzna.
Harry wzdrygnął się. Jak ten mężczyzna poznał jego imię? Jego wuj musiał się go pozbyć, albo w innym wypadku, jak ten człowiek wiedziałby, kim on jest? Miał tak wielkie kłopoty. Zaczął się trząść pod okryciem, cofając się. Był osłupiały.
- Nie zamierzam cię krzywdzić, dobrze? Proszę, odpowiedź mi – poprosił mężczyzna. Wydawał się na granicy łez. Nie chciał, żeby jego syn się go bał, a teraz tak było.
- Nic mi nie jest – pisnął Harry, kuląc się pod kocem i mając nadzieję, że zniknie. Nikt nigdy wcześniej nie pytał go, co z nim. Być może ta osoba go pokocha? Czy powinien zaryzykować? Nie! Zostanie tylko zdradzony.
Severus spoglądał na Harry’ego i widział, że kłamał; był dobry w czytaniu umysłu. Więc wstał i podszedł do Harry’ego, po czym ukląkł, by móc spojrzeć prosto w przerażone oczy Harry’ego. Mógł powiedzieć, że to nie jego bał się Harry, ale zastanawiał się, jak łatwiej pokazać to Harry’emu. Biorąc w swoje ręce dłonie Harry’ego, przytrzymał je, aż Harry przestał się trząść.
- Harry, muszę ci coś powiedzieć i musisz mnie dokładnie wysłuchać. Prawdopodobnie sądzisz, że twoi rodzice umarli, prawda? – zapytał mężczyzna.
Harry skinął głową. Jego duże oczy były zdezorientowane, ale wciąż główną emocją, którą okazywał, było zadowolenie. To zaskoczyło Severusa i delikatnie zbadał umysł Harry’ego, by zrozumieć, dlaczego tak jest. Kiedy się zorientował, że jest to spowodowane wygodą, jaką Harry doznał pierwszy raz w życiu, zmusił się do kontroli nad wściekłością. Jak te bestie mogły trzymać jego syna w chłodzie? Jak mogli go głodzić? Jak mogli go bić! Był zbyt zszokowany, by jasno myśleć, gdy wydostał się z myślodsiewni, ale teraz z pierwszej ręki widział efekty znęcania się. Ale miał szansę to zmienić, wszystko zmienić. Zamykając oczy, uśmiechnął się lekko. Będzie tak wspaniale.
- To nie do końca prawda – kontynuował Severus. – Twoja mamusia umarła, ale twój tatuś żyje, ale nie mógł się tobą dobrze opiekować. Więc oddał cię rodzinie, myśląc, że ona cię pokocha, ale kiedy przyszedł sprawdzić, co z tobą, zobaczył, że nie byłeś dobrze traktowany. Nie mógł cię tam zostawić, więc zabrał cię ze sobą. – Obserwował, jak Harry zaczął rozumieć, co mówił.
- Ty jesteś moim tatusiem? – zapytał Harry bez dechu.
- To prawda. Jestem twoim tatusiem! – powiedział Severus, dławiąc się; spełniło się to, co myślał, że się nie wydarzy. Syn nazwał go tatusiem! Będzie wychowywał syna i to dobrze. Zrobi wszystko, co powiedziała mu Los.
Harry poruszył się nieco, chcąc tylko wyskoczyć i przytulić tatę. Jego tatuś przyszedł po niego i uratował go od wuja. Jego marzenia się spełniły! Lekki uśmiech odnalazł drogę na twarz Harry’ego. Ale Severus tylko wziął delikatnie Harry’ego w ramiona i przytulił go. Zamknął oczy i odetchnął zapachem syna, mimo że pachniał nieprzyjemnie brudem i obrzydliwymi ubraniami. Harry owinął swoje małe ramiona wokół Severusa i wyszeptał
- Tatuś! – i położył głowę na ramieniu taty.
Severus czuł łzy spływające mu po twarzy. Zaczął się kołysać w tył i przód z dzieckiem na kolanach. Nie miał chłopca ani dzień, a już czuł, jak jego serce zaciska się z bólu i miłości. Jego syn chciał go za nic. Był wyczerpany i miał wrażenie, że od wielu dni nie spał. Położył na kanapie, powiększając ją różdżką i pozwolił, by jego syn na nim leżał. Zakrył uch obu kocem, po czym odpłynął, świadom powrotu skrzata domowego, który rozjaśnił ogień, zanim zmienił się w popiół.
Harry obudził się, czując się komfortowo i bezpiecznie. Prawdopodobnie pierwszy raz w jego krótkim życiu, obudził się nie widząc komórki, ale swojego śpiącego ojca; mężczyzna go uratował! Zawsze wiedział, że jego tatuś przyjdzie i go weźmie. Nie śmiał go obudzić, ponieważ nie chciał, żeby jego tatuś się na niego zezłościł. Będzie grzecznym chłopcem. I tak nie sądził, by chciał się poruszyć. Było mu w ten sposób zwyczajnie wygodnie. Tulił się mocno do ojca, używając go jako poduszki. Nie było innego miejsca, gdzie indziej chciałby być.
Nie był nawet świadom, kiedy ponownie zasnął. Bycie głodzonym przez długi czas nie było dobre, a zwłaszcza trudno było mu po dwóch tygodniach. Siusiał również do komórki, używając desek podłogowych jako toalety, nie chcąc mieć mokrych ciuchów. Miał tylko kilka zestawów i musiał sam je prać.
Severus obudził się krótko po tym, jak Harry zasnął. Natychmiast zaczął myśleć o rzeczach, na które należało zwrócić uwagę. Spoglądając na syna i przypomniał sobie, że posiadał kryptę Potterów i pieniądze tych, którzy z niej kradli. Wiedział, że będzie musiał zmienić imię Harry’ego. Chłopiec był jego. Przejmę kontrolę nad skarbcem i zdobędę testamenty Lily i Jamesa, bo wiem, że nigdy nie zostały przeczytane, pomyślał do siebie. Muszę kupić Harry’emu nowe ubrania i inne niezbędne rzeczy oraz coś do zabawy. Zastanawiam się, co by mu się podobało. Może kot? Pozwolę mu wybrać.
Harry obudził się, wtulając się głębiej w tatę. Znieruchomiał, gdy poczuł dłoń przesuwającą się przez jego włosy, a gdy uświadomił sobie, że to tylko jego tatuś, rozluźnił się w pieszczocie. Severus poczuł jego zawahanie i przysiągł sobie, że upewni się, że jego syn nie będzie głodny uczucia albo uwagi, do momentu, aż pójdzie do Hogwartu. Teraz rozumiał, dlaczego Harry pakował się w kłopoty i pomagał ludziom. Dzięki temu nie był niewidzialny dla innych.
- Hej, Harry, w porządku? – zapytał cicho Severus.
Harry pamiętał swojego tatę w pewnym stopniu i to dlatego mu ufał. Wiedział, że wujek James i jego mamusia są martwi, a jego magia pomogła zabić złego człowieka, który zabił jego mamusię. Pamiętał pierwsze lata ze swoim tatą, ale stłumił wszystkie inne wspomnienia, ponieważ bolały go, wiedząc, że zniknął.
- Nic mi nie jest – powiedział Harry, pocierając oczy.
- Dobrze więc. Zamierzam dać ci kilka eliksirów i coś do jedzenia, a potem wyjdziemy, dobrze? – zapytał Severus.
- Dobrze, tatusiu – powiedział Harry, unosząc wzrok.
- W porządku, a teraz wstańmy, hymm? – powiedział Severus. Kiedy wstał, jego syn wciąż do niego przylegał, przestraszony, że jeśli puści, zniknie i znów skończy w komórce.
Severus zebrał wszystkie eliksiry, które potrzebował i przyniósł je. Byłby zaskoczony, gdyby jego syn je wypił. Smakowały obrzydliwie, ale wiedział, że polepszą stan jego syna, więc upewni się, że zostaną wypite.
- Wypij je, Harry. Bądź dobrym chłopcem dla taty – powiedział Severus. Przypominając sobie pierwszy raz, gdy Harry był chory, wypluł je, więc musieli dodać jego do mleka, co na szczęście nie wywołało żadnej reakcji z eliksirami. Było gorzej, gdy nadszedł czas na szczepienia. Zatrzymywały one choroby, takie jak smocza ospa i wiele innych magicznych dolegliwości. W pierwszym momencie, Harry patrzył na niego, jakby miał dwie głowy, ale potem przypomniał sobie, co jego wuj robił, jeśli go nie posłuchał, więc przyjął je. Severus widział przerażone spojrzenie na twarzy jego syna i wiedział, co się dzieje za tymi zielonymi oczami.
Klękając, powiedział:
- Nigdy cię nie zranię, słyszysz mnie? – rzekł, sprawiając, że chłopiec zerknął w oczy taty. – Nigdy. Eliksiry ci pomogą poczuć się lepiej. Już jest lepiej? – zapytał Severus, spoglądając w zielone, rozszerzone oczy syna.
- Tak, o wiele lepiej, tatusiu – powiedział Harry.
Severus zauważył, że nie powiedział, żeby tatuś go nie ranił i zorientował się, że prawdopodobnie zajmie trochę czasu, zanim chłopiec mu zaufa. Nawet jeśli to będzie ostatnia rzecz, jaką zrobi, zdobędzie zaufanie syna. W westchnięciem, ubrał Harry’ego w stare ubrania Draco, które dał mu Lucjusz. Będzie ich używał, póki nie staną się zbyt małe, ponieważ wiedział, że za kilka tygodni Harry będzie większy i wyższy. Powinien tak urosnąć jak Draco.
- Co chcesz na śniadanie, Harry? – zapytał Severus, patrząc na syna z dumą. Wyglądał niezwykle w tych ubraniach, nawet lepiej niż Draco. Zastanawiał się, czy powinien powiedzieć Narcyzie, co się stanie i dać jej myślodsiewnię.
- Owsiankę? – odpowiedział Harry, patrząc na niego szeroko otwartymi i przestraszonymi oczami.
- Dobrze. Poradźmy sobie z tym, synu – powiedział Severus. Kiedy wszedł do kuchni, uświadomił sobie, że nie może nic zmienić. Musi wydarzyć się Komnata Tajemnic, w innym wypadku zmieni czas. Z głębokim westchnięciem, wiedział, że bez względu na to, co powiedziała kobieta albo czego nie powiedziała, nie zmieni nic, pomijając posiadaniem bazyliszka o długości 60 stóp! Uśmiechnął się ironicznie na tę myśl.
Siedzieli w komfortowej ciszy, jedząc śniadanie. Severus jadł zwykłe angielskie śniadanie, a Harry zdołał zjeść niemal całą miskę owsianki. Nawet Harry’ego zaskoczyło to, że był w stanie tyle zjeść.
^^^
Tymczasem Dumbledore ich szukał, ale nie mógł znaleźć ich miejsca pobytu. Nie wezwał też w tym tygodniu Poppy. Dumbledore założył na jej gabinet zaklęcie podsłuchujące, mając nadzieję się czegoś dowiedzieć, ale nie miał szczęścia. Nienawidził nie mieć nad czymś kontroli nawet jeden dzień. Potrzebował nowego eliksiru i dzieciaka pod kontrolą.
^^^
- Dobrze, teraz pójdziemy do banku – powiedział Severus, gdy tylko skończyli śniadanie. Zorientowawszy się, że Harry nie posiada czapki ani szalika, nałożył na niego zaklęcie ogrzewające i potrząsnął głową. Tym się zajmie, gdy tylko dostanie się do skarbców i przejrzy testamenty.
Harry chwycił rękę tatusia i nie puścił jej, trzymają ją mocno, zwłaszcza, gdy przenosili się przez kominek i wychodzili z paleniska. Severus chwycił Harry’ego w talii, nie chcąc wyrwać mu stawu z ramienia. Jego kości wciąż były delikatne z powodu zaniedbań. Nie znosił faktu, że może zobaczyć wszystkie kości przez skórę syna. Weszli do Gringotta, gdzie jak sądził, był testament Lily. Każdy wspomniany w testamencie, mógł go aktywować, więc właśnie to zamierzał zrobić. Gdy się zbliżył do jednego z goblinów, uniósł syna i przytulił go mocniej do siebie. Chłopiec pierwszy raz zobaczy takie stworzenie i może się przestraszyć.
- Chciałbym odczytać testamenty Jamesa i Lily Potterów – powiedział Severus.
- Dobrze. Proszę podać nazwisko oraz klucz – rzekł goblin.
- Severus Snape – powiedział, wręczając mu klucz. Poczuł mrowienie magii, gdy goblin sprawdzał jego tożsamość. Usatysfakcjonowany goblin skinął głową i zaprowadził ich do innego pokoju, gdzie drugie stworzenie nadzorowało czytanie testamentów.
Siadając na krześle, Severus słuchał zawartości testamentów. Pierwszy zaczął sam się czytać.
- To moja ostatnia wola i testament Lily Snape-Potter z domu Evans. Jeśli go słuchasz, to oznacza, że oboje z Jamesem jesteśmy martwi. Umarłam, gdy wierzyliście, że kocham Jamesa Pottera i urodziłam mu dziecko. Cóż, jesteście w błędzie. Kocham szpiega – Severusa Snape’a, a moje dziecko jest jego. Niestety, Dumbledore przekonał mnie, żebym poślubiła Jamesa dla ich ochrony.
- Jeśli zaklęcie Fideliusa zostało naruszone, oznacza to, że Peter Pettigrew jest szpiegiem, którego szukaliśmy, ponieważ jest naszym Strażnikiem Tajemnicy. To również oznacza, że moje podejrzenia co do Dumbledore’a są prawdziwe, ponieważ skoro Peter nie potrafi oklumencji, a Dumbledore posiada zdolność do czytania ludzkich umysłów, musiał już znać tę informację.
- Severusie, wybacz, że umarłam i cię zostawiłam. Jeśli nasz syn nadal żyje, kochaj go i opiekuj się nim. Należy do nas, bez względu na to, co mówi Dumbledore. Pod żadnym pozorem nie pozwól, by wpadł w szpony mojej siostry. Jest zgorzkniała i zazdrosna, a mało wiem o jej mężu. Kocham cię, Severusie, i mam nadzieję, że zdajesz sobie z tego sprawę. Proszę, byś żył dalej i nie rozwodził się nad przeszłością. Życzę ci, żebyś był szczęśliwy, ale nie samotnie. Proszę, nie odwracaj się od osoby, którą byłeś przed naszym spotkaniem.
Severus zamknął oczy, gdy zalał go głos osoby, którą kochał. Usłyszał, jak jego syn mruczy: „mamusia!” Czuł satysfakcję, że jego syn zaczął sobie przypominać. Gdyby zrobił to, o co prosiła go Lily, byłby szczęśliwy i nie byłby tym cynicznym człowiekiem, którego wszyscy znali. Ale czuł złość w kierunku Dumbledore’a; wiedział, że Lily chciała, by Harry został z nim i powstrzymał przeczytanie testamentu.
- Jeśli Alicja przeżyła, daję jej jeden z moich skarbców. Nie mam nic innego, co mogłabym ci dać. Przepraszam, że nie byłem lepszym przyjacielem. Posyłam tobie i twojej rodzinie wyrazy miłości.
- Odziedziczyłam wiele skarbców od rodziny Evans. Pochodzę z długiej linii charkłaków, oczywiście wszyscy to Ślizgoni! Jednakże jesteśmy potomkami Roweny Ravenclaw. Możesz nie wiedzieć, ale byłam jasnowidzem. Miałam niewielki talent, ale wiedziałam, że umrę oraz ten zwariowany czarodziej też zniknie. Zostawiam ci wszystkie pieniądze, Severusie; przekaż je mojemu synowi, gdy dorośnie. Daj mu ode mnie całusa; powiedz mu, jak bardzo kocham jego i was obu. Wasza na zawsze, Lily.
Severus siedział w refleksyjnej ciszy, podczas gdy klucze do krypty Evansów opadły przed nim. Goblin włożył wszystkie klucze do torby, po czym przeszedł do testamentu Jamesa Pottera.
- Jeśli to czytacie, to oznacza, że Peter Pettigrew nas zdradził. Zamieniliśmy Strażników Tajemnicy kilka tygodni temu.
- Zostawiam wszystkie skarbce Potterów Harrisonowi Alexandrowi Snape’owi, synowi, którego nigdy nie miałem. On zawsze będzie synem Severusa Snape’a. Nigdy nie nazywał mnie tatą, tylko wujkiem Jamesem albo Rogaczem.
- Syriuszowi daję dwa skarbce, a jeśli nie przeżyje wojny, zostaną przekazane Remusowi.
- Remusie, wybacz, że cię podejrzewałem o bycie śmierciożercą. Muszę być strasznie rozpieszczonym bachorem. Zostawiam ci dwie krypty, żebyś mógł kupić sobie przyzwoite ubrania; pamiętaj, że Huncwoci opiekują się sobą.
- Harry, którego kochałem, jak własnego syna, bez względu na to, jak bardzo próbowałem tego nie robić, kocham cię i jestem dumny z tego, że byłem twoim zastępczym ojcem. Nie mam innej rodziny czy przyjaciół, więc sądzę, że tak skończy się linia Potterów, co jest tragedią, ponieważ to stara i szanowana rodzina. Mam nadzieję, że nie zostaniemy zapomniani. Żegnajcie wszyscy.
Oczy Severusa były tak okrągłe, jak oczy goblina, gdy dostawał drugi zestaw kluczy. Nie tylko był teraz najbogatszym żyjącym człowiekiem, ale też popierały go trzy czystokrwiste rodziny – Potterowie, Evansowie i Snape’owie. W końcu przemówił Severus:
- Chciałbym, żeby Albus Dumbledore nie miał praw do egzekwowania tych własności. – Powstrzyma Dumbledore’a przed położeniem łap na pieniądzach Harry’ego. Nie mógł się doczekać, aż zobaczy twarze Weasleyów, kiedy wyschnie ich źródełko pieniędzy. Być może nie powinni mieć tylu dzieci!
- Dobrze – powiedział goblin, pisząc coś na papierze, który pojawił się na jego biurku, a zanim zniknął, goblin podpisał go. Pergamin pojawił się natychmiast w biurze Albusa Dumbledore’a.
Harry zasnął wkrótce po usłyszeniu głosu matki, tym razem z dobrymi wspomnieniami z czasów, gdy byli z nim jego rodzice. Spał z uśmiechem, ciesząc się najlepszymi snami na świecie.
- Harry, obudź się, synu – wyszeptał Severus łagodnie w ucho syna. Spojrzał w dół, by coś chłopcu powiedzieć, gdy zorientował się, że ten zasnął i słowa pozostały mu na końcu języka.
- Tatusiu? – zapytał Harry, wyglądając na nieco zdezorientowanego. Dlaczego go budził? Był niegrzeczny?
- W porządku, synu. Idziemy. Nie mógłbym wstać bez zrzucania cię – powiedział Severus, widząc, że jego syn zaczyna się bać.
- Okej – powiedział Harry, wstając. Severus wziął go za rękę, gdy wychodzili na słońce; nigdy w życiu nie był tak długo na świeżym powietrzu. Widząc, jak zmęczone jest dziecko od samego chodzenia, Severus wyjął świstoklik i przetransportował ich prosto do ich kryjówki. Położył syna na kanapie, zakrył go kocem i Harry poczuł, że jego powieki opadają.
^^^
Gdzie oni mogą być? myślał Dumbledore. Szukał wszędzie, ale na próżno. Po prostu nie mógł ich znaleźć; wiedział, że Severus nie ma ani pieniędzy ani mieszkania, więc pytaniem było, gdzie, do cholery, on był? Usiadł, possał cytrynowego dropsa i spojrzał na boisko do Quidditcha. Żeby wygrać wojnę, koniecznie musiał mieć Harry’ego po swojej stronie i uzależnić go od siebie. Wiedział, że Harry miał połączenie z Czarnym Panem i zastanawiał się, jak głęboko to połączenie sięgało. Uniósł wzrok, gdy sowa poleciała w jego kierunku; to nie było niczym niezwykłym, ponieważ dostawał listy o każdej porze dnia i nocy. Otwierając list, sapnął głośno.
Było w nim napisane:

Profesorze Dumbledore,
Twoje usługi już dłużej nie są konieczne, jeśli chodzi o zarządzanie majątkiem Potterów.
James Potter mianował na to stanowisko Severusa Snape’a, do czasu, aż jego syn osiągnie pełnoletniość.
Skarbce, które utworzyłeś w imieniu Weasleyów jeszcze nie zostały zamknięte, ale jesteśmy pewni, że będą, gdy Severus Snape znajdzie czas na przeczytanie papierów.
Dziękuję za współpracę. Życzymy powodzenia.
Niech darzy się panu złotem.
Gryfek
Starszy Goblin z Departamentu Zmarłych

Oczy Dumbledore’a były szeroko otwarte; nie miał już pieniędzy Potterów! Wszystko było nie tak, jak powinno. Nie mógł ominąć Severusa, gdy był bogaty i potężny. Być może lepiej będzie pozwolić Harry’emu dorosnąć z Severusem, a po wszystkim wciąż mógł zabić Harry’ego i znaleźć sposób, by upewnić się, że Severus nie odkryje, że to on.