Ważne

Zanim zaczniecie czytać jakikolwiek tekst, warto poszukać go w zakładkach. Często tłumaczenia są kontynuowane przeze mnie po kimś innym - w takich wypadkach podaję tylko linki do pierwszych rozdziałów, więc warto zerknąć, czy dane opowiadanie nie jest czasem już zaczęte gdzie indziej. Dzięki temu nie dojdzie do nieporozumień i niepotrzebnych pytań, typu: "A gdzie znajdę pierwsze rozdziały?" Wszystko jest na blogu, wystarczy poczytać ;)
Po drugie, nowych czytelników bardzo proszę o zerknięcie do zakładki "Zacznij tutaj" :) To również wiele ułatwi :D
Życzę wam miłego czytania i liczę, że opowiadania przypadną wam do gustu.
Ginger

czwartek, 11 czerwca 2020

TCNZ - Rozdział 22 – To, co nam zostało cz. 3 - Rodzeństwo



- Wesołych Świąt, Harry – powiedział Syriusz i wyciągnął w stronę chłopca niewielki zawinięty prezent. Harry podbiegł z podekscytowaniem i chwycił go, chichocząc z rozemocjonowaniem.
Razem z Remusem nie byli w stanie na wiele sobie pozwolić. Opieka nad Harrym już teraz odbiła się poważnie na ich finansach. W rzeczywistości Syriusz był całkowicie spłukany, a Remus musiał wziąć więcej godzin w pracy i zastanawiał się nad podjęciem kolejnej.
Gdy Harry potrząsnął prezentem i usiłował rozerwać pakunek swoimi maleńkimi dłońmi, ponownie Syriusz gorzko żałował, że James nie zostawił jemu i Remusowi wystarczającej ilości pieniędzy, by byli w stanie zająć się jego synem. Nie, pomyślał, powinny one iść całkowicie dla Harry’ego. On i Remus sobie poradzą, ponieważ muszą. Przecież James nie wiedział, że umrze w wypadku samochodowym.
Remus usiadł obok Syriusza pod małą, sztuczną choinką, którą Remus odziedziczył po rodzicach. Syriusz miał miłe wspomnienia z odwiedzin u rodziców Remusa, gdy jeszcze byli nastolatkami, a trzymanie tego drzewka w mieszkaniu napełniało go mieszaniną smutku i nostalgii.
- Nie, Harry, wyjmij to z buzi – powiedział spokojnie Remus, wyciągając prezent z ust chłopca.
Zęby Harry’ego wyrzynały się nieco szybciej, niż Syriusz się spodziewał i chłopiec wydawał się cieszyć z nowo odkrytej zdolności żucia. Syriusz zastanawiał się, czy zęby Lily i Jamesa też pojawiły się szybko. Podejrzewał, że nigdy się nie dowie.
Remus zdjął większość papieru z prezentu i pozwolił Harry’emu oderwać resztę samemu. Potem usiadł przed nim. Harry popatrzył na książkę, po czym wydał z siebie pełen ekscytacji krzyk, uniósł ją i znów nią potrząsnął.
- Nie jestem pewny, czy Harry docenia ten prezent – powiedział Syriusz, próbując nie brzmieć na niecierpliwego.
Potem, niemal zaskakując Syriusza, Harry odłożył książkę i popatrzył na zdjęcie zielonej gąsienicy, spoglądającej na niego z okładki.
Była to miniaturowa kopia książki „Bardzo głodna gąsienica”. Rodzice Remusa najwyraźniej czytali ją jemu i jego siostrze, gdy byli mali. Remus był do niej przywiązany, czego nie czuł Syriusz.
Czasami był zazdrosny o wychowanie Remusa. Walburga i Orion Black nie byli kochającymi rodzicami. W większości przekazywali niani opiekę nad nim i jego młodszym bratem, Regulusem, a ona również nie była zbyt troskliwą osobą.
W każdym razie nikt nie miał ochoty czytać bajki na dobranoc Syriuszowi i Regulusowi w taki sposób, jak robili to rodzice Remusa. Mimo to, widząc, jak Remus z Harrym na kolanach czyta mu książkę, Syriusz poczuł wypełniającą go miłość do obojga.
 Syriusz obserwował, jak zielone oczy Harry’ego wpatrują się uważnie w strony książki. Wyglądał na tak zadowolonego i zafascynowanego. Miał już osiemnaście miesięcy i coraz bardziej zaczynał wyglądać jak James. Ale Syriusz odkrył, że powoli przypomnienie o Jamesie i Lily przynosiło więcej radości niż bólu. To była znacząca poprawa tych kilku ostatnich miesięcy.
Remus skończył czytać Harry’emu książkę, a chłopiec zaklaskał i roześmiał się radośnie w odpowiedzi. Syriusz uśmiechnął się i roześmiał się, po czym spontanicznie chwycił Harry’ego i uniósł go w górę, krzycząc:
- Hura!
Harry odpowiedział własnym okrzykiem:
- Jej!
Harry nie wydawał z siebie więcej niż kilku słów od czasu do czasu. Był zaskakująco cichym dzieckiem, jak na jego wiek.
Remus klasnął w dłonie, po czym wybuchnął śmiechem, podczas gdy Syriusz przytrzymał chwilę chłopca w górze, po czym delikatnie położył go na podłodze.
Syriusz spędził tak wiele czasu na zamartwianiu się, czy poradzi sobie z tym całym rodzicielstwem, że nie zdawał sobie sprawy, jaka to może być zabawa.
Lily i James zawsze wydawali się tak zestresowani i wyczerpani, że zakładał, że będzie tak samo. Ale teraz rozumiał, że piękno, radość i słodycz pewnych chwil były warte wysiłku.
^^^
18 listopada 2000r.
- Szach! – powiedziała Lily, przesuwając swojego gońca w bezpośredniej linii do króla Natalie.
Natalie Lupin uniosła brew i przesunęła króla bezpiecznie za konia.
- Twoja siostra jest lepsza w szachy od ciebie – powiedziała Lily, ponownie przesuwając gońca, tym razem w stronę konia Natalie.
Kilka ruchów później, Natalie miała Lily w szachu. Lily wiwatowała w jej imieniu, a potem ją przytuliła. Remus przyniósł obu dziewczynom herbatę, gdy sprzątały grę.
- Lily, przykro mi… z powodu twojego ojca – powiedziała Natalie.
Usta Lily wykrzywiły się i pokiwała głową.
- Dzięki. Nie było to łatwe.
Natalie sięgnęła przez stół i położyła dłoń na ręce Lily. Lily uśmiechnęła się i położyła drugą na ręce Natalie. Remus odwrócił się i otarł łzę z oka.
- Głównie martwiłam się o moją mamę. Nie radzi sobie z tym dobrze. Ona… siedzi tylko na sofie, wiesz? Nie porusza się, a to… łamie mi serce. Petunia pojawiła się na pogrzebie, ale od tego czasu jej nie było.
Natalie zmarszczyła brwi. Remus podszedł i poklepał Lily po plecach. Lily czule dotknęła jego ramienia, gdy odsunął się i usiadł obok niej.
- Jak się ma Syriusz, Remusie?
- Chyba dobrze. Chyba jest zmęczony przebywaniem w jednym pomieszczeniu.
- Niewiele go widziałam. To zabawne, biorąc pod uwagę fakt, że mieszka z moim chłopakiem.
- Wkrótce będzie miał osiemnastkę. Wszystko się zmieni – powiedział Remus z uśmiechem.
- A co jeśli nie chcę zmian. Może jestem idealna – powiedziała Lily, wykrzywiając swoje jasnoczerwone usta w szerokim uśmiechu.
- Wiesz, o co mi chodzi, Lilka. Będziecie mieli z Jamesem wspólne mieszkanie. Ja z Syriuszem też.
- Wtedy to już w ogóle nie będziemy się widywać – powiedziała Natalie.
Remus zmarszczył brwi.
- To nie prawda, Natalie.
- Tak, to prawda. Świata poza sobą nie widzicie.
- Jestem pewny, że będziemy się widywać mniej, ale wciąż mieszkamy w tym samym mieście.
Natalie wzruszyła ramionami.
- Na razie. Nie mam zamiaru spędzać całego życia w Manchesterze.
Remus nigdy tak na poważnie nie myślał o opuszczaniu Manchesteru, ale podejrzewał, że któregoś dnia to się stanie. Może kiedyś, gdy razem z Syriuszem będą starsi, przygarną psy i przeniosą się na wieś. Może mogliby adoptować dziecko i prowadzić spokojne życie.
- Widzisz, Lily! Myśli o nim – powiedziała Natalie, wskazując na Remusa z uśmiechem.
Remus poczuł się skołowany, ale roześmiał się. Jego siostra znała go zbyt dobrze.
^^^
Remus spojrzał na swój zegarek. Jego siostra spóźniała się na obiad. Była już minuta po dwunastej. Pomyślał, że Natalie nigdy się nie spóźnia. Może nie przyjdzie. Spojrzał z żalem na pieczeń wołową i ziemniaki na stole.
Syriusz chwilę wcześniej położył Harry’ego do łóżka i siedział teraz naprzeciwko Remusa, wyglądając na znudzonego. Remus zaczął nakładać widelcem ziemniaki na talerz, rozważając zjedzenie ich.
Właśnie wtedy rozległo się entuzjastyczne pukanie do drzwi, które zaskoczyło Remusa tak, że upuścił widelec, który upadł z głośnym brzdękiem. Syriusz wydał z siebie zaskoczony okrzyk i niemal spadł z krzesła.
- Idę, Nat – powiedział Remus, po czym podbiegł do drzwi, otworzył zamek i otworzył je szybko. – Najwyższy czas, Nat – zaczął Remus, ale po czym zdał sobie sprawę, że osoba po drugiej stronie w ogóle nie jest jego siostrą.
Była to twarz osoby, której nie widział od lat. Wyglądała jak Syriusz, choć był nieco niższy. Remus poczuł się, jakby zobaczył ducha. Regulus był martwy od lat.
- R-Regulus?
- Reg? – powiedział zszokowany Syriusz i przybiegł do otwartych drzwi, by popatrzeć na młodszego brata z szeroko otwartymi ustami.
- Cześć, Syriuszu – powiedział Regulus nerwowo, spoglądając na podłogę.
- Gdzieś ty był? Wszyscy sądzili, że nie żyjesz! – krzyknął Syriusz z mieszaniną złości i troski.
Regulus odwrócił wzrok i rzucił:
- To długa historia. Dałem się w coś wciągnąć.
Remus gestem nakazał mu wejść do środka. Pomyślał, że nie ma sensu robić sceny. Regulus wszedł do środka i rozejrzał się, podczas gdy Syriusz gapił się na niego.
- Jakie „coś”? – zapytał Syriusz.
Regulus zmarszczył brwi, spoglądając na podłogę ze smutkiem.
- Przez jakiś czas z kimś się widywałem. Nie wypaliło.
- Z kim?
Regulus potrząsnął głową.
- To nie ma znaczenia – powiedział Regulus i podszedł usiąść na kanapie, ale podskoczył lekko, gdy usiadł na małym, plastikowym klocku, który zostawił Harry.
Regulus spojrzał na niego zdezorientowany, ale tylko odsunął go na bok. Remus zdał sobie sprawę, że mężczyzna nie wie o Harrym.
- Oczywiście, że to ma znaczenie. Dlatego pytam, prawda? – powiedział Syriusz, brzmiąc na sfrustrowanego.
Nagle rozległ się odgłos płaczu dziecka, więc Syriusz potrząsnął głową, po czym odszedł, by zająć się Harrym, pozostawiając Remusa z Regulusem.
- Regulusie, mieliśmy zjeść obiad z moją siostrą, ale chyba się nie pojawi. Możesz zjeść z nami, jeśli chcesz – powiedział Remus, mając nadzieję złagodzić napięcie.
- Jadłem – rzucił tylko Regulus.
Remus skinął głową, po czym wsunął dłonie w kieszenie, czując się niekomfortowo i zastanawiając się, co się stało z jego siostrą. A potem rozległo się kolejne pukanie do drzwi.
Remus odwrócił się i otworzył drzwi, ukazując swoją siostrę, która miała przepraszającą minę.
- Wybacz, Remusie! Utknęłam w korku! Cały Manchester – powiedziała Natalie Lupin i przytuliła brata, nim ten wpuścił ją do środka.
Był szczerze zaskoczony, że nie jechała pociągiem. Natalie uczęszczała do City University of London szkoląc się na pielęgniarkę, a podróż z Londynu do Manchesteru była dość długa. Remus założył, że najpierw odwiedzi ich mamę i tatę, ale najwyraźniej tak nie było.
- Och! Cześć! Macie gościa – powiedziała Natalie, zauważając Regulusa, siedzącego na kanapie.
- Natalie, to młodszy brat Syriusza, Regulus – powiedział Remus, wskazując na niego dłonią.
- Miło cię poznać – powiedziała Natalie i wyciągnęła dłoń do Rega, który uścisnął nią uprzejmie.
- Obiad jest na stole, Nat.
- Fantastycznie. Przyznaję, że jestem głodnawa – powiedziała Natalie, po czym natychmiast podeszła do stołu i usiadła.
Siostra Remusa nigdy się nie wahała, gdy wiedziała, czego chciała. Podczas gdy Natalie nakładała pieczoną wołowinę na talerz, zapytała:
- Gdzie jest dzieciątko?
- Drzemał, ale chyba się obudził. Syriusz się nim zajmuje.
- Dziecko? – powiedział Regulus, odwracając się i patrząc na Remusa zszokowany.
Remus wydął wargi i skinął głową.
- Jestem pewny, ze pamiętasz Lily i Jamesa? Mieli wypadek. Zostawili nam swojego syna, Harry’ego.
- Och, wiedziałem o wypadku. Jednak nie wiedziałem, że chłopiec wylądował u was – stwierdził zdumiony Regulus.
- Słyszałeś o wypadku? Kto ci powiedział? – zapytał Syriusz, wchodząc do pokoju z Harrym na rękach, który wciąż wyglądał na bardzo śpiącego.
Syriusz uśmiechnął się do Natalie, która odpowiedziała tym samym i do niego pomachała. Regulus zawahał się. Remus mógł stwierdzić, że denerwuje się odpowiedzią na pytanie, choć nie mógł sobie wyobrazić, dlaczego.
Regulus wciągnął powietrze, po czym wypuścił je i powiedział:
- Severus Snape.
- Snape? Kręciłeś się wokół Severusa Snape’a? – zapytał Syriusz, brzmiąc na przerażonego i podał Harry’ego Natalie.
- Cześć, Harry! Jestem ciocia Natalie! – powiedziała dziewczyna, po czym wtuliła twarz w dzikie, czarne włosy dziecka.
Regulus wyglądał na zawstydzonego i unikał wzroku Syriusza. Syriusz podszedł do kanapy i stanął przed Regiem, zmuszając go do uniesienia wzroku. Regulus spojrzał mu w oczy i skinął głową. Syriusz potrząsnął głową z rozczarowaniem, po czym opadł na kanapę obok brata.
- Dlaczego, Reg? Snape… jest totalnym dupkiem i tyranem! Wiesz, jak traktował Remusa?
Regulus wzruszył ramionami.
- Sądziłem, że mnie lubi. Sądzę, że on go lubił – przyznał Regulus.
- L-Lubił cię? Nie możesz mówić poważnie, prawda? Umawiałeś się ze Snapem? To z nim się widywałeś? To dlatego zniknąłeś na cały ten czas? Przez Snape’a? – pytał Syriusz, a jego głos stawał się stopniowo głośniejszy.
Regulus skinął ponownie głową. Syriusz jęknął sfrustrowany i uderzył dłońmi w nogi.
- Nie rozumiesz, Syriuszu! Powiedział, że mnie kocha! Wierzyłem mu – powiedział Regulus, idąc w obronę.
Syriusz przewrócił oczami i westchnął.
- Facet taki, jak Snape, nie jest zdolny do miłości. Tylko obsesji. Chce posiadać i manipulować ludźmi. To, jak traktował Lily… jakie rzeczy jej mówił… o niej. I o Jamesie też! Zawsze miał o nim do powiedzenia coś okropnego i rasistowskiego.
- A co powiesz na to, co wy mu zrobiliście? – zapytał Regulus.
Twarz Syriusza stała się ponura. Westchnął i zamknął oczy.
- Zapomniałeś o tym? O żarcie, który niemal go zabił?
Remus zmarszczył brwi, przypominając sobie swój udział w żarcie. Mieli jedynie piętnaście lat. James opracował plan, by podkraść się do Snape’a, podczas gdy będzie sam w pobliżu strumienia, gdy odwiedzał rodzinę. Niestety wystraszyli go tak bardzo, że wpadł do strumienia i niemal utonął.
- Nie, nie zapomniałem. Ale to nie usprawiedliwia tego, co powiedział albo zrobił – przyznał Syriusz.
Regulus potrząsnął głową i wstał z kanapy.
- Pójdę już – powiedział Reg i wyciągnął z kieszeni papierosa, włożył go do ust, po czym ruszył do drzwi.
- Reg! Czekaj! – krzyknął Syriusz, podążając za nim.
Remus podszedł i zobaczył, że Regulus odpala papierosa i idzie korytarzem ich apartament owca, podczas gdy Syriusz krzyczy na niego z tyłu. Remus zmarszczył brwi, wrócił do stołu i usiadł.
- Przepraszam, że musiałaś znaleźć się w środku tego bałaganu, Natalie.
- W porządku. Rodzina jest skomplikowana – powiedziała, posyłając mu lekki uśmiech.
- Niestety.
^^^
14 sierpnia 2001r.
Syriusz otworzył oczy i rozejrzał się. Lily uśmiechnęła się do niego z kanapy; James miał głowę na jej kolanach i spał. Spędził nieco czasu w ich mieszkaniu, podczas gdy James radził sobie z nagłą śmiercią swoich rodziców.
Syriusz był zaskoczony, ponieważ minęły już dwa tygodnie, odkąd jego młodszy brat, Regulus, zniknął, pozostawiając po sobie notkę samobójczą. Desperacko chciał wierzyć, że jego brat wciąż żyje i tylko twierdził, że zamierza popełnić samobójstwo, żeby rodzice zostawili go w spokoju, ale coraz częściej był zmuszony zaakceptować to, że jego brat mógł naprawdę nie żyć.
Ale James… Biedny James. Jego rodzice zdecydowanie nie żyli, zabici przez cholerny wyciek gazu. W przeciwieństwie do Syriusza, James miał cudowne relacje ze swoimi rodzicami. Nie mógł znieść widoku tak zdruzgotanego Jamesa. Mimo to przyszedł do mieszkania Lily i Jamesa, by go wesprzeć, choć może też po wsparcie dla siebie.
- Jak się czujesz? – zapytała Lily, jakby czytając mu w myślach.
- Żyję.
Lily uniosła brew i stwierdziła:
- To twój stan istnienia. Jak się czujesz?
- Czuję się… odrętwiały. Falami przychodzi i odchodzi ciemność. Nie czuję nawet smutku. Po prostu mam wrażenie, że… ciężar tego mnie przygniata.
Lily spojrzała na niego współczująco.
- Tak właśnie czułam się po śmierci taty. Nie czułam nawet smutku, ponieważ nie czułam w ogóle nic. Chciałam pocieszyć mamę, ale zwyczajnie nie miałam w sobie tego czegoś. Czułam się tak zepsuta, jak okropna córka. Ale to minęło i tobie też minie. Jemu też – powiedziała Lily i pochyliła się, by pocałować swojego chłopaka w czubek głowy.
- Mam taką nadzieję. Dzięki, Lilka – powiedział Syriusz, sięgając po jej dłoń.
Lily złapała dłoń Syriusza i ścisnęła ją.
- Nie ma za co.
^^^
Syriusz usiadł naprzeciwko swojego brata w barze. Regulus owinął dłonie wokół kufla piwa, stojącego na stole i patrzył na niego uważnie. Syriuszowi w końcu udało się przekonać Regulusa do zatrzymania się i rozmowy. Reg zgodził się tylko, jeśli Syriusz kupi mu piwo.
Bar był po brzegi wypełniony ludźmi i było w nim całkiem głośno. Odtwarzana była świąteczna muzyka, ale ledwie dało się ją słyszeć przez ciągłe dudnienie głosów. Dlatego Syriusz ledwie usłyszał go Regulus przemówił.
- Co powiedziałeś? – zapytał.
Regulus uniósł wzrok znad piwa i powtórzył głośniej:
- Sev początkowo wydawał się w porządku.
Syriuszowi ciężko było uwierzyć, że Severus Snape kiedykolwiek był w porządku. Pamiętał zbyt dobrze, jaki facet był w szkole. Wiedział, jak znęcał się nad Remusem. Wiedział, jaką miał obsesję na punkcie Lily.
- Co się stało, Reg? Opowiedz mi wszystko – powiedział Syriusz, starając się, by Regulus usłyszał jego szczerą troskę.
- Cóż, nagle do mnie podszedł. Podczas jego ostatniego roku w szkole. Zwyczajnie… zaprosił mnie na randkę. Nie wiedziałem nawet, że lubi facetów. I nie wiedziałem, że ktokolwiek wie, że ja też. Ledwie powiedziałem własnemu bratu – powiedział Regulus, wskazując na Syriusza.
Syriusz przypomniał sobie, jak Regulus dał mu przykrywkę, gdy ich matka odkryła wielki sekret Syriusza.
- W każdym razie poszliśmy na randkę. Wiesz, jest mądry. Szczerze, gdy się go pozna… nie jest taki zły. I sprawiał, że czułem się… wyjątkowy. Chciany… pożądany. Zaprosił mnie do tego klubu… Był prowadzony przez gościa, który napisał książkę. Toma Riddle’a.
Syriusz zamarł na dźwięk tego nazwiska.
- Riddle’a? Ale to był… to on był pijanym kierowcą, który… zabił Jamesa i Lily.
- Tak. To on. W każdym razie razem z Sevem zaczęliśmy chodzić na te spotkania. Wasz przyjaciel, Peter, zawsze był na tych spotkaniach z Yaxleyówną. Zakładałem, że to oznacza, że wiesz, że żyję. Chyba nigdy ci nie powiedział.
Syriusz poczuł dezorientację. Dlaczego Peter trzymał coś takiego w sekrecie?
- Nie. Nie powiedział – powiedział Syriusz z niedowierzaniem.
Regulus wzruszył ramionami i upił piwa.
- Riddle miał wiele interesujących rzeczy do powiedzenia. O rządzie i tym, jak osłabła brytyjska kultura. Uważał, że Wielka Brytania nie jest już wielka. Miał pomysły, jak to naprawić. Jak utrzymać Brytanię brytyjską.
- Zgaduję, że to oznacza też, że Brytania ma być biała?
- Tak. Teraz to rozumiem. Ale sposób, w jakim o tym opowiadał… - Regulus potrząsnął głową, po czym kontynuował: – Wtedy miało to wiele sensu.
- Mój braciszek został nazistą – rzucił beznamiętnie Syriusz.
Regulus spojrzał na niego oszołomiony i machnął ręką z rezygnacją.
- Nie! Oczywiście, że nie! Ale Sev… nie wiem. Sądzę, że teraz wie, że to złe, ale… sądzę, że wierzy w to bardziej, niż ja kiedykolwiek. Bo widzisz, zmądrzałem. Tom chciał, żebym odciął się od wszystkich. I ciągle chciał pieniędzy. Sev naciskał na mnie, żebym dawał więcej i więcej. Ale zdałem sobie sprawę, że Tom… Tom myślał tylko o sobie. Chciał tylko władzy. Nie obchodziło go nasze dobro.
- Więc opuściłeś ten kult? – zapytał Syriusz, a Regulus wzdrygnął się na ostatnie słowo.
- Tak. A Sev… Sev nie był zadowolony. Bo widzisz, wtedy sprawy między nami nie miały się zbyt dobrze. Nie był już tak miły. Sądzę, że mnie kochał, ale… Nie był miły. Chyba bał się, że jeśli nie będzie w stanie mnie kontrolować, zostawię go. Ale odszedłem, ponieważ nie chciałem być kontrolowany – powiedział Regulus, ocierając oczy.
- I jak to przyjął?
- Oczywiście, nie przyjął tego zbyt dobrze. To było okropne. Znowu zamieszkałem z mamą. Zdobyłem nowy numer telefonu. Sądzę, że teraz zostawi mnie w spokoju.
Syriusz poczuł się okropnie. Nikt nie powinien znosić czegoś takiego.
- Ale to boli. Wciąż go kocham i wiem, że on kocha mnie. Ale to było zwyczajnie nie w porządku. To nie było w porządku.
- Nie, nie było – powiedział Syriusz i sięgnął, kładąc rękę na ręce swojego brata.
Usta Regulusa drgnęły. Niemal się uśmiechnął. Syriusz pomyślał, że to dobry początek.
^^^
Remus drgnął obudzony na dźwięk otwieranych drzwi. Nie miał wiadomości od Syriusza od kilku godzin. Nie odpowiadał nawet na wiadomości. Natalie wyszła wcześniej, by iść do ich rodziców i poprosiła Remusa, żeby przeprosił Syriusza, ale Remus pomyślał, że to raczej Syriusz wisiał jej przeprosiny.
Remus wysunął się z łóżka, pozostawiając Harry’ego na jego środku, śpiącego spokojnie, i przeszedł do salonu, gdzie jego kochanek siedział samotnie na kanapie w ciemności.
- Jak poszła sprawa z Regulusem?
Syriusz westchnął, po czym powiedział:
- Snape wciągnął mojego brata w kult.
- Kult? – zapytał Remus z niedowierzaniem.
Remus podszedł do kanapy i usiadł obok Syriusza, obejmując jego ramiona.
- I powiedział, że Peter wiedział cały ten czas, że żyje. Był w tym samym cholernym kulcie – stwierdził Syriusz, wyglądając na smutnego i wyczerpanego. – Im dłużej Reg mówił o tym, jak Snape go traktował… tym bardziej wściekły się stawałem. Myśl, że ten tłustowłosy dupek położył dłonie na moim bracie… - Syriusz wykrzywił się.
- Czy skrzywdził go w jakiś sposób, który można zgłosić?
Syriusz potrząsnął głową.
- Przynajmniej nic takiego mi nie powiedział. Sądzę, że się powstrzymywał. Przecież ludzi i tak nie interesuje fakt, że pedał może zostać ranny. Wiesz, jacy są ludzie.
- Ludzie by się przejęli. Obiecuję.
Syriusz otarł oczy i skinął głową.
- Wiem, że Reg i ja nigdy nie byliśmy blisko. Był idealnym synem w oczach naszych rodziców. Ja byłem wszystkim, czego nie chcieli od syna. Nienawidziłem Rega… Nie… Nie nienawidziłem go. Ale przez długi czas go nie lubiłem. Sądziłem, że jest słaby. Boże, czuję się okropnie, mówiąc coś takiego – powiedział Syriusz i odrzucił głowę do tyłu.
- Wszyscy czasami mamy okropne myśli i uczucia, Syriuszu. Największe znaczenie mają nasze czyny – powiedział uspokajająco Remus i pocałował Syriusza w policzek.
Syriusz westchnął i rzucił:
- Co mam teraz zrobić, Remusie? Jak mam sobie z tym poradzić?
- Możesz tylko wspierać swojego brata.
- Chyba masz rację. A co z Peterem? O, Boże, nie powiedziałem ci o najdziwniejszej części. Ten lider kultu? Ten sam facet, co zabił Jamesa i Lily – powiedział Syriusz, po czym spojrzał bezpośrednio na Remusa z ponurym spojrzeniem.
Usta Remusa otworzyły się. Nie spodziewał się.
- Dziwny zbieg okoliczności. Będziemy musieli posadzić Petera i z nim porozmawiać. Ciężko mi uwierzyć, że nasz drogi przyjaciel miał przed nami tak wielki sekret… przed tobą – powiedział Remus.
- Przynajmniej nie muszę się martwić, ze wpadnę na Snape’a. Najwyraźniej wyniósł się z Manchesteru.
- Cóż, to już coś.
- Nie dość daleko, jeśli o mnie chodzi – powiedział Syriusz i wstał z kanapy.
Remus również wstał. Potem otworzył ramiona, a Syriusz chętnie przyjął uścisk. Odsunęli się, a Remus pocałował krótko Syriusza.
- Harry zasnął na naszym łóżku – powiedział Remus.
- Niech tam zostanie  - stwierdził Syriusz. – Sądzę, że będzie mi lepiej, jak będzie tam między nami. Potrzebuję przypomnienia, że na tym świecie wciąż są piękne rzeczy.
- Sądzę, że Harry się do tego kwalifikuje.

sobota, 6 czerwca 2020

TCNZ - Rozdział 22 – To, co nam zostało cz. 2 - Zostając rodzicem


1 grudnia 2002r.
Nastał chłodny i szary dzień w Ardwick Green Park w Manchesterze. Pogoda w sam raz na sweter, pomyślał Remus, wchodząc do parku. Widział Lily w sekcji dziecięcej po drugiej stronie parku. Huśtała się na huśtawce.
Remus poprawił kołnierzyk swetra, po czym podszedł do niej. Miała na sobie swój ulubiony czerwony sweter. Miała go od szesnastki. Powodował krótkie nostalgiczne uczucie spowodowane czasami, gdy jego przyjaciele dopiero stawali się przyjaciółmi. Czuł się głupio z powodu nostalgii wydarzeniami, które miały miejsce tak niedawno.
Remus podszedł do niej i usiadł na huśtawce obok, zaczynając się lekko huśtać. Nie mógł do końca wygodnie usiąść, ale w tym momencie go to nie obchodziło.
Przez chwilę Lily nic nie mówiła. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się, gdy go zobaczyła, ale do tego momentu wydawała się rozproszona i oddalona.
- Cóż, gadaj. Co ci siedzi na sercu? – zapytał Remus, mając nadzieję, że nie brzmiał zbyt nachalnie, ale szczerze mówiąc to ona do niego zadzwoniła, mówiąc, że potrzebuj kogoś do rozmowy.
- Jestem w ciąży – powiedziała Lily, spoglądając na niego z uśmiechem i przeciągnęła nogami po chodniku, by zwolnić tempo huśtawki.
- W ciąży? Naprawdę? Jak? – zapytał Remus, wiedząc, że dziewczyna zażywa pigułki.
Lily roześmiała się.
- Co masz na myśli, pytając, jak? Wiesz, jak. Bzykaliśmy się. W noc po imprezie halloweenowej. James wyglądał tak cholernie słodko jako Wolkanin. Nie mieliśmy prezerwatyw. I dopiero co zmieniłam pigułki. To było cholernie głupie z naszej strony, ale wiesz, jak to jest, gdy się jest w nastroju – powiedziała Lily, potrząsając głową.
- Cóż, gratulacje! – stwierdził Remus i położył stopy na podłodze, by zatrzymać huśtawkę.
- Tak. Jestem podekscytowana – powiedziała Lily i odwróciła wzrok.
Remus pomyślał, że nie brzmiała na zbyt podekscytowaną, nawet jeśli wydawała się szczęśliwa.
- A co z Jamesem? Musi być zachwycony!
- Nie powiedziałam mu – wyznała Lily z żalem.
- Nie? Poważnie? Jak długo wiesz?
- Poważnie. Wiem o tygodnia. Kiedy spóźnił mi się okres, nie chciałam w to uwierzyć. Potem zrobiło mi się niedobrze w pracy. Wzięłam przerwę i zrobiłam test. Wyszedł pozytywny. Dzisiaj rano dla pewności zrobiłam kolejny. Znów pozytywny. Z pewnością jestem w ciąży.
- Mogę zapytać, dlaczego nie powiedziałaś Jamesowi?
Lily spojrzała na swoje buty, wyraźnie unikając pytania. Jej ciemnorude włosy całkowicie zakryły jej twarz, nie dając Remusowi żadnych wskazówek, co sobie myślała. Potem wstała i zaczęła odchodzić. Remus szybko zszedł z huśtawki i poszedł za nią.
- Lilka, co jest? – powiedział Remus z troską.
- Co jeśli jesteśmy zbyt młodzi? – przyznała Lily, gdy swobodnie szli ścieżką.
- Nie jestem pewny, czy martwienie się o to, czy jesteście za młodzi, czyni jakąś różnicę. Co się stało to się nie odstanie.
- Tak? Mogę się tego pozbyć, prawda?
Remus skinął głową i powiedział:
- Jeśli tego właśnie chcesz. Chcesz tego?
- Nie bardzo. Ale myślałam o tym cały tydzień. Nie sądzę, że tego chcę.
- Więc czego chcesz?
Lily zatrzymała się i usiadła na pobliskiej ławce. Remus do niej dołączył. Lily zmarszczyła twarz, zastanawiając się nad pytaniem, co sprawiło, że Remus roześmiał się.
- Co? – odwróciła się w jego kierunku.
Remus potrząsnął głową, wciąż się śmiejąc, po czym ukrył twarz w dłoniach.
- Przepraszam – rzucił. – Zawsze miałaś talent do robienia zabawnych min.
Lily uśmiechnęła się i potrząsnęła głową.
- Wolałabym, żeby to nie działo się teraz. Chciałabym, żebyśmy byli starsi. Nie mam wiele przeciwko, ale boję się. Zawsze chciałam być matką. Gdyby to stało się rok temu, usunęłabym. Dopiero co zamieszkałam z Jamesem. Mimo że widywaliśmy się przez kilka lat… to coś innego. Chyba nie mielibyśmy szansy jako rodzice. Ale wciąż się boję. Nie mogę się otrząsnąć.
Remus pochylił się i pogłaskał ją po plecach w pocieszeniu. Zawiał nagły wiatr i Remus zadrżał, odsuwając rękę. Czuł wilgoć w powietrzu i wiedział, że wkrótce będzie padać.
- Dacie sobie z Jamesem radę. Całkowicie w was wierzę, jak zwykle – powiedział Remus i spojrzał na zachmurzone niebo, mrugając, gdy do oka wpadła mu woda.
- Dzięki.
Lily pochyliła się i ścisnęła Remusa.
- Jesteś wspaniałym przyjacielem i świetnym facetem. Wiesz o tym, prawda?
Remus zachichotał i otarł oczy.
- Próbuję – odpowiedział Remus, po czym wskazał na ścieżkę. – Powinniśmy iść.
Remus wstał, a Lily ruszyła za nim. Przeszli dalej owalną ścieżką dookoła parku, nie mówiąc zbyt wiele.
W końcu odezwała się Lily:
- Jak się mają sprawy z tobą i Syriuszem?
- Bardzo dobrze, dzięki – powiedział Remus. Nadszedł kolejny powiew wiatru.
- Czy on czuje się lepiej? Wiesz, jego tata odszedł. Wydaje się, jakby zaledwie wczoraj zniknął jego brat – powiedziała Lily i odsunęła włosy z twarzy.
- Tak. Syriusz raczej nie pałał wielką miłością do swoich rodziców. Chyba utrata Regulusa mocniej zabolała.
Remus i Lily przeszli obok starszej kobiety oraz, jak zakładał Remus, jej wnuczki, karmiących gołębie. Remus uśmiechnął się i skinął im głową. Nie sądził, by karmienie gołębi było dobrym pomysłem, ale zdecydował, że się nie odezwie, będąc pewnym, że nie chciały ich skrzywdzić.
- Remus… - zaczęła Lily, ale urwała.
- Tak?
- Chyba dobrze się czuję z dzieckiem.
- To wspaniale – powiedział Remus i uśmiechnął się do niej.
- Podejrzewam, że będę musiała przestać palić zioło – stwierdziła Lily, marszcząc brwi.
- Przynajmniej na czas ciąży. Po niej będziesz musiała tylko ukrywać to przed dzieckiem. Po prostu spróbuj być odpowiedzialna.
- Cóż, przynajmniej wujek Remus i wujaszek Syriusz upewnią się, że tego nie spapramy.
Remus prychnął szyderczo.
- Nie jestem pewny, co do wujka Syriusza. On chyba nie ma ręki do dzieci. Choć rozmawialiśmy o tym, że może kiedyś adoptujemy. Może gdy będziemy starsi. Teraz prawo by nam i tak nie pozwoliło. Przynajmniej nie ma ryzyka, że któryś z nas zaciąży.
- Syriusz będzie wspaniałym tatą! Poczekaj, a zobaczysz! – powiedziała Lily, po czym roześmiała się, zmuszając Remusa do śmiechu.
- Może i tak – stwierdził Remus, ruszając z nią dalej ścieżką.
^^^
Pracownica opieki społecznej wniosła Harry’ego do pokoju. Ich pierwsze spotkanie z opieką społeczną poszło dobrze, ale wciąż potrzebowali czasu na załatwienie formalności i upewnienie się, że Harry będzie bezpieczny z Remusem i Syriuszem. Remus i Syriusz wstali i to Syriusz chwycił Harry’ego i uścisnął go mocno. Harry był jakoś cięższy, niż Syriusz sobie przypominał, a minęło tylko kilka tygodni, od kiedy ostatni raz go trzymał. Harry zaczął płakać, sprawiając, że Syriusz rozpłakał się razem z nim.
Remus położył dłoń na jego ramieniu i powiedział:
- Jest już bezpieczny.
Harry miał na sobie małą czerwoną koszulkę i brązowe spodenki. Syriusz ich sobie nie przypominał. Pomyślał, że musiały być nowe. Zamierzał pocałować czoło Harry’ego, ale zauważył coś w chwili, gdy jego usta dotknęły skóry.
- Co to?
- Hymm – mruknął Remus i spojrzał na czoło Harry’ego, po czym sapnął cicho.
- Och, przepraszam. Chyba zapomnieliśmy wspomnieć o tym rozcięciu. To nic takiego. Kawałek szkła rozciął jego skórę. Dobrze, że nie trafił w oko. Pewnie zostanie blizna, ale z czasem zniknie – powiedziała pracownica.
- Dlaczego pani o tym nie wspomniała? – zapytał Syriusz, ledwie powstrzymując złość.
- Bardzo mi przykro – powiedziała, brzmiąc szczerze, więc Syriusz odpuścił.
Syriusz zbadał rozcięcie. Było postrzępione, niemal jak błyskawica. Wyglądało na to, że już się leczyło, mimo że minął tylko tydzień od wypadku. Chyba nie potrzebował już nawet bandaża.
- Możemy już iść? – zapytał Syriusz, a płacz Harry’ego powoli ucichł.
- Mogą panowie iść gdziekolwiek chcą. Życzę wam obu powodzenia, panie Black i panie Lupin – powiedziała kobieta, kiwając im głową.
Remus chwycił dokumenty i ruszyli na parking. Remus kupił już fotelik samochodowy dla Harry’ego oraz poprzedniego dnia zrobił wypad po tyle jedzenia i zabawek, na ile mogli sobie pozwolić.
Syriusz zdawał sobie sprawę, że mógłby iść płaszczyć się przed swoją okropną matką, Walburgą, ale nie było na to cholernej szansy. W przeciwnym razie żaden z nich nie miał wiele pieniędzy. Remus pracował w sklepie z ciuchami z poprzedniej epoki, a Syriusz w dużym stopniu polegał na pieniądzach zaoszczędzonych na pracy dorywczej oraz tych, które wiele lat temu dostał od rodziców.
Rodzice Jamesa Pottera zostawili mu sporo pieniędzy, ale w jego i Lily testamencie zaznaczyli, że mają one być przechowane aż do osiemnastych urodzin Harry’ego, kiedy będzie miał do nich dostęp.
Syriusz zastanawiał się, czy James zostawiłby jemu i Remusowi trochę pieniędzy, gdyby wiedzieli, jak nagle z Lily umrą. Może spodziewali się, że jeśli umrą, to raczej później, gdy razem z Remusem będą w lepszej sytuacji finansowej.
W połowie drogi do domu Harry zaczął głośno płakać. Syriusz spojrzał na niego z niepokojem, podczas gdy Remus prowadził.
- Myślisz, że czego potrzebuje?
- Może chce jeść.
- Dlaczego nie pomyśleliśmy o wzięciu butelki z mlekiem w proszku?
- Ja pomyślałem. Prosiłem cię, żebyś ją zabrał – powiedział Remus, zerkając na Syriusza z lekkim przerażeniem.
- Kurwa! Jestem gównianym rodzicem, prawda? – powiedział Syriusz, gdy Harry nie przestawał płakać.
Syriusz sięgnął do torby i wyciągnął pluszowego lwa i podał go Harry’emu. Chłopiec wziął go i obejrzał z zainteresowaniem. To wydawało się go uspokoić. Syriusz odwrócił się z powrotem na siedzeniu i westchnął.
- Odpręż się, Syriuszu. Wszystko jakoś wypracujemy. I tak już jesteśmy prawie w domu.
^^^
31 września 2003r.
- Dobry chłopiec – powiedział James Potter, kołysząc swojego maleńkiego synka, by zasnął w jego ramionach. Harry zagruchał, po czym jego oczy zaczęły się powoli zamykać. Syriusz spojrzał z podziwem na Jamesa. Tak naturalnie przejął rolę taty, pomimo wszystkiego, co Syriusz na osobności powiedział Remusowi, gdy po raz pierwszy dowiedział się, że Lily jest w ciąży.
Oczywiście czuł teraz poczucie winy, gdy James rozsiadł się na kanapie, uśmiechając do Harry’ego.
- James Potter ojcem? To śmieszne! Biedna Lily będzie musiała wszystko robić sama – powiedział wtedy Syriusz. Skulił się wewnętrznie. Mylił się. Odgarnął dłonią swoje długie, czarne włosy i westchnął.
- Wybacz, James. Chyba źle cię oceniłem.
- Och? Jak to? – wyraźnie nie akceptując faktu, że Syriusz może być poważny.
- Powiedziałem Remusowi, że uważam, że będziesz gównianym ojcem – przyznał Syriusz po ciężkim wydechu.
- Naprawdę? – zapytał James, spoglądając na Syriusza z ciekawością.
- Tak. Naprawdę – mruknął Syriusz i usiadł koło Jamesa.
Syriusz popatrzył na niego, spodziewając się wściekłości, ale zamiast tego odkrył, że przygląda się swojemu śpiącemu synowi.
- Jesteś na mnie zły?
- Nie! Niby za co? – zapytał James niemal całkowitym szeptem.
- Za mówienie, że będziesz gównianym ojcem.
James roześmiał się.
- Kurcze, kumplu. Powiedziałem to samo Lily chyba sto razy. Powiedziała, że sobie poradzę albo przynajmniej oboje to spieprzymy, po równo.
Syriusz uśmiechnął się wbrew sobie.
- Gdzie jest Lilka? –
- Drzemie. Jeśli mam być szczery, nasze plany dnia są popaprane, kumplu.
- Och?
- Tak. Ledwie się teraz widujemy. Pracuję rano, gdy ona jest z Harrym, po czym wracam do domu, a ona idzie do łóżka, aż nie nadchodzi czas na mój sen.
- Moglibyśmy zabrać go z Remusem na dzień czy dwa, wiesz?
- Byłoby wspaniale. Porozmawiam z Lily i zobaczę, jak ona to widzi. Jednak nie sądzę, żeby to był problem. Musimy się tylko upewnić, że odciągnie wam tyle mleka, żeby wystarczyło na cały jego pobyt u was.
Syriusz chętnie oferował pomoc, ale potajemnie czuł niepokój. Co jeśli coś pójdzie nie tak? Co jeśli będzie cały czas płakał? Co jeśli… co jeśli go upuści? Syriusz wziął głęboki oddech i wypuścił go powoli. Wciąż próbował nauczyć się kontrolować niepokój.
- James?
- Tak?
- Ja… Chciałem tylko powiedzieć, że jestem z ciebie dumny. Z ciebie i Lily. Chyba ja z Remusem nie dalibyśmy sobie rady tak dobrze, jak wy.
- Dzięki, Syriuszu. Ale nie miej o sobie tak niskiego mniemania, kumplu. Nie dowiesz się, póki nie poczujesz tego na własnej skórze.
^^^
Remus wszedł do sypialni, czując się wyczerpany. Zanim dotarli do domu, Harry zaczął ostatecznie płakać za swoją mamusią. Chłopiec nie mówił często, ale widząc, jak płacze za Lily, Remus ledwie mógł to znieść.
- Harry śpi? – zapytał Syriusz.
Remus skinął głową i opadł na łóżko. Syriusz posłał mu to spojrzenie. Remus uśmiechnął się do niego i potrząsnął głową. Ten napalony potwór doprowadzi go kiedyś do śmierci.
- Naprawdę? Po dzisiejszym dniu poważnie jesteś w nastroju?
Syriusz sięgnął i położył dłoń na twarzy Remusa.
- Może po prostu… chcę się upewnić, że obaj jesteśmy żywi.
- Zgoda.
Remus docisnął usta do warg Syriusza, poruszając się po nich z gracją. Wsunął się na Syriusza. Czuł, jak sztywnieje, ocierając się o krocze Syriusza. Pocałował go w szyję, wsuwając dłoń między ich ciała, by potrzeć Syriusza przez spodnie.
Syriusz odrzucił głowę do tyłu i wydał z siebie sfrustrowane sapnięcie, które Remus znał zbyt dobrze. Remus przesunął twarz do boku głowy Syriusza i przygryzł jego małżowinę uszną, po czym wyszeptał:
- Marzę o tym, żeby w tym momencie cię possać.
- Mmm. Nie pozwól mi cię powstrzymać.
Syriusz uśmiechnął się, więc Remus zsunął się z niego. Przeniósł się na dłonie i kolana, wsuwając między nogi Syriusza twarzą w pobliżu jego krocza. Przesunął palcem po wybrzuszeniu, czując, jak członek Syriusza drga pod materiałem. Remus z radością odpiął guzik i zamek spodni Syriusza, sięgnął do majtek Syriusza, wyciągając jego twardego członka.
Remus pogładził go łagodnie, ciesząc uczuciem miękko ślizgającego się napletka. Remus zwilżył usta, po czym powoli obniżył głowę, podczas gdy Syriusz obserwował go z płonącym oczekiwaniem.
Właśnie wtedy zaczął płakać Harry. Remus puścił penisa Syriusza i spojrzał w stronę salonu, gdzie postawili kołyskę Harry’ego. Syriusz jęknął, a Remus zsunął się z łóżka.
- Mogę się tym zająć – powiedział Syriusz.
- Nie, w porządku. Dam radę – powiedział Remus i wyszedł z sypialni, przeszedł przez ciemny korytarz do salonu, gdzie zapalił lampę.
Przeszedł do kuchni i chwycił z lodówki butelkę mleka modyfikowanego. Podszedł do kołyski, chwycił Harry’ego i podał mu butelkę, którą chłopiec szybko chwycił i zaczął z niej pić, co uciszyło jego łzy.
Remus zaczął mu cicho śpiewać. Nie znał żadnych kołysanek, więc zamiast tego zanucił „Common People” od Pulp. Lily uwielbiała tą piosenkę. Często jej słuchała i głośno ją śpiewała, zachęcając go do dołączenia. Zawsze był zawstydzony, ale czasem go namawiała.
Remus nie był pewny, czy zaaprobowałaby śpiewanie tego Harry’emu, ale wyglądało na to, że to załatwiło sprawę. Jego oczy były ciepłe i wilgotne, i miał nadzieję, że śpiewanie w jakiś sposób przypomni chłopcu o obecności matki.
Nim Remus skończył piosenkę, Harry wypił butelkę i wyraźnie z powrotem zasypiał. Remus cicho ułożył go z powrotem w kołysce.
Gdy się odwrócił, by wrócić do sypialni, gdzie jak zakładał, Syriusz już bez wątpienia zasnął, podskoczył nagle, na widok obserwującej go z końca korytarza postaci.
- Syriusz! Jak długo tam stałeś?
- Cały czas – powiedział Syriusz, pociągając nosem.
Remus zarumienił się z zażenowania.
- To było piękne. Będziesz wspaniałym tatą, Remus.
- Obaj będziemy. A teraz może wrócimy do łóżka?
- Tak. Wracajmy – powiedział Syriusz z uśmiechem i skierował się w dół korytarza.
Remus zgasił lampy i przeszedł korytarzem. Zanim wyszedł, zatrzymał się i spojrzał na Harry’ego śpiącego w kołysce.
- Dobranoc, Harry – wyszeptał Remus i ruszył dołączyć do Syriusza w sypialni.