Ważne

Zanim zaczniecie czytać jakikolwiek tekst, warto poszukać go w zakładkach. Często tłumaczenia są kontynuowane przeze mnie po kimś innym - w takich wypadkach podaję tylko linki do pierwszych rozdziałów, więc warto zerknąć, czy dane opowiadanie nie jest czasem już zaczęte gdzie indziej. Dzięki temu nie dojdzie do nieporozumień i niepotrzebnych pytań, typu: "A gdzie znajdę pierwsze rozdziały?" Wszystko jest na blogu, wystarczy poczytać ;)
Po drugie, nowych czytelników bardzo proszę o zerknięcie do zakładki "Zacznij tutaj" :) To również wiele ułatwi :D
Życzę wam miłego czytania i liczę, że opowiadania przypadną wam do gustu.
Ginger

środa, 29 kwietnia 2020

TCNZ - Rozdział 18 - Przypadkowa para


Autor: pommedeplume
Oryginał: Accidental Shippers
Zgoda: jest              
Rating: +18
Pairing: Jily
Ilość części: 1
Opis: Jest Halloween i James Potter wraz z Lily Evans właśnie wrócili z imprezy, Lily w kostiumie Jamesa T. Kirka, a James Potter w kostiumie Spocka. Przybywając do domu, Lily nie potrafi oprzeć się wolkanicznemu urokowi Spocka.

31 października 2002r.
James opadł na łóżko ze zmęczonym jękiem. Lily stanęła przed nim, kładąc dłonie na biodrach.
- Zamierza pan przy mnie zemdleć, panie Spock? – zapytała Lily, wiedząc, że jej akcent i sposób mówienia były dalekie od Williama Shatnera, ale czuła wystarczające rozbawienie, żeby jej to nie obchodziło.
James roześmiał się i potrząsnął głową.
- Nie, Kapitanie. Po prostu… dawałem odpocząć uszom – powiedział James, po czym zachichotał.
Lily podeszła do Jamesa, jak najlepiej udając dumny krok Kirka, po czym usiadła obok niego. Cała decyzja, żeby przebrali się za Kirka i Spocka zaczął się jako żart, by rozbawić Remusa i Syriusza. Lily widziała oryginalnego Star Treka, kiedy była młodsza, ale była bardziej zaznajomiona z nowszymi wersjami, jak Voyager. Ale Remus i Syriusz całkiem lubili tą serię, a Syriusz nawet napisał coś, co nazwał slashfickiem, cokolwiek to było.
Lily sądziła, że zabawnie będzie przebrać się na halloweenową imprezę za Kirka i Spocka, po czym zacząć się całować, ku rozbawieniu ich przyjaciół. I było to przezabawne, tylko ciągle musiała wyjaśniać Jamesowi, że nie, nie jest Tuvokiem, jest Spockiem.
- Uniform jest całkiem inny! To, że mam ciemniejszą karnację nie oznacza, że jestem Tuvokiem! – wymamrotał James przynajmniej trzy razy tego wieczora.
Lily skierowała blaster w Jamesa i wyszczerzyła się.
- Czy nie nadszedł czas na twój… Pon Farr? Nie wiem do końca, co to takiego. Syriusz twierdził, że to ma związek z walką i byciem naprawdę podnieconym – powiedziała Lily.
- Żyj długo i pomyślnie – powiedział James, salutując dłonią w sposób Wolkan.
- Pokażę panu, co może pan zrobić z tymi palcami, panie Spock – powiedziała Lily z diabelnym chichotem, po czym pochyliła się i pocałowała Jamesa, smakując w jego ustach poncz i rum.
James jęknął, wyraźnie znajdując w sobie nieco energii, podczas gdy dłoń Lily zsunęła się po jego torsie, odnajdując w połowie twardy członek, nim dotarła między jego nogi.
- Ach, widzę, że mamy tu nieuchwytnego penisa Wolkanina. Remus i Syrusz powiedzieli mi o jego wielu niezwykłych właściwościach.
- Możesz być rozczarowana.
Lily ścisnęła jego grubość przez spodnie jego munduru oficera i pomyślała, że to bzdura. James sapnął, gdy Lily pocierała go przez uniform dłonią.
- Cholera – jęknął James, odrzucając głowę do tyłu.
- Co to za język, panie Spock.
Lily podciągnęła w dół jego spodnie, ujawniając grubą erekcję Jamesa. Włożyła ją w dłoń i delikatnie pogładziła.
- Ku mojej wielkiej uldze, penis Wolkanina wydaje się niemal anatomicznie prawidłowy.
- Dzięki – rzucił James.
Podejrzewała, że powinna skarcić Jamesa, ponieważ Spock nie był Brytyjczykiem, ale prawdopodobnie to nie miało znaczenia, póki mieli przejść do bzykania.
Lily pochyliła usta do penisa Jamesa, po czym roześmiała się.
- Zaraz wyliżę miejsce, którego nikt nigdy wcześniej nie wylizywał – powiedziała Lily, śmiejąc się, po czym włożyła czubek członka w swoje usta.
James roześmiał się histerycznie, a Lily nie była pewna, czy faktycznie było to zabawne, czy oboje byli zmęczeni. Lily próbowała ssać, ale wciąż musiała tłumić śmiech, więc bała się, że mogłaby przypadkowo ugryźć, gdyby nie uważała. Wciąż myślała, że Remus i Syriusz mogliby tu być i ich zobaczyć, ale zdała sobie sprawę, że mogliby nie chcieć tego zobaczyć.
Lily w końcu uspokoiła się na tyle, by skupić się na pieszczeniu Jamesa. James był tak gruby, że zawsze było to wyzwanie, ale uwielbiała sposób, w jaki na nią reagował. W końcu zmęczyła się i zdecydowała się przejść do głównego zdarzenia.
- Chcesz, żebym zajął się tobą? – zapytał James.
- Jestem zmęczona. Bzyknijmy się po prostu i idźmy spać – stwierdziła Lily, nie będąc w stanie uwierzyć, że odmawia seksu oralnego.
Lily wstała i podeszła do szafki nocnej po prezerwatywy. Najpierw chwyciła wibrator, ale kiedy próbowała go załączyć, okazało się, że baterie są zużyte, więc to odpadało.
- Cholera. Nie ma prezerwatyw – powiedziała.
Teoretycznie była na pigułkach, ale ostatnio je zmieniła, więc używali prezerwatyw, żeby mieć podwójną pewność.
- Tak, użyliśmy ostatniej wczoraj, gdy nie mogliśmy spać – powiedział James.
Lily zmarszczyła brwi. Była naprawdę nakręcona i gotowa oraz mogła stwierdzić, że tak samo było z Jamesem. Zwyczajnie czułaby się źle, gdyby tego nie kontynuowali. Była na tabletkach. Pewnie wszystko będzie dobrze.
- Będziesz na górze i wyciągniesz, nim dojdziesz, dobra? – powiedziała Lily i wyszła do łazienki po ręcznik, który rzuciła w Jamesa, który zajęty był nakładaniem lubrykantu na swój członek.
Lily ściągnęła spodnie swojego kostiumu Kirka oraz majtki, po czym położyła się na ręczniku. James wspiął się na łóżko, a jego uniform został ściągnięty poniżej jego krocza. Lily uśmiechnęła się do niego, gdy powoli się w nią wsuwał. Figlarnie pociągnęła jego uszy Wolkanina, na co pchnął w nią.
Lily odsunęła dłonie od twarzy Jamesa i przeniosła palce do swojej łechtaczki, którą delikatnie potarła, podczas gdy James pochylił się i wchodził w nią mocno i szybko.
- Jesteś seksownym Wolkaninem – powiedziała Lily, po czym roześmiała się.
- Ty jesteś seksową… umm… ludzką kapitan – powiedział James i oboje roześmiali się.
James zanurzył się w nią. Patrząc na sposób, w jaki James się szczerzył, wiedziała, że Spock nigdy nie okazałby tylu emocji, ale zorientowała się, że musiał bardzo cieszyć się seksem.
- Scotty zabierze nas do prędkości dziesięciu warpów! Czy to liczy się na dziesięć? – zapytał James, poruszając się szybko i mocno.
- Z pewnością tak – zachichotała Lily, pocierając swoją łechtaczkę w gładkich, okrężnych ruchach.
James zamknął oczy, jego twarz wykrzywiła się. Lily poczuła, jak napięcie wypełnia jej ciało, czuła tak wielkie podekscytowanie na widok tego, jak blisko był James.
- Pani Kapitan, sądzę… sądzę, że zaraz. Och, cholera! – powiedział James, po czym szybko wyszedł z niej, jęcząc, a Lily poczuła gorącą lepkość na swoim tyłku.
Lily skupiła się na twarzy Jamesa, wykrzywionej w przyjemności, pocierając się lekko aż do orgazmu. Nie był to najlepszy orgazm w jej życiu, ale to wystarczy. James spojrzał na jej krocze z troską na twarzy.
- Chyba doszedłem w tobie. Próbowałem szybko wyciągnąć, ale…
- Nie martw się. Biorę pigułki.
Wyczyścili się i wsunęli do łóżka bez swoich kostiumów. James ułożył się za nią, układając w pozycji na łyżeczkę i całując jej kark.
- Byłeś naprawdę seksownym Wolkaninem – powiedziała Lily.
- A ty seksownym kapitanem. Choć nie pamiętam, by Kirk miał rude włosy.


poniedziałek, 20 kwietnia 2020

TCNZ - Rozdział 17 - Okaż nieco umiaru, Syriuszu


Autor: pommedeplume
Oryginał: Show Some Restraint, Sirius
Zgoda: jest
Rating: +18
Pairing: Wolfstar
Ilość części: 1
Opis: Są dziewiętnaste urodziny Remusa Lupina, więc wraz z Syriuszem zaplanowali coś specjalnego.

10 marca 2002r.
Syriusz leżał na łóżku, gwiżdżąc do siebie, komfortowo trzymając ręce pod głową. Remus wszedł do pokoju z surowym wyrazem twarzy.
- Co robisz? – zapytał.
- Leżę sobie – odpowiedział Syriusz z figlarnym uśmiechem.
- Powinieneś teraz zmywać naczynia! To moje urodziny, wiesz?
- Chyba zapomniałem. Wybacz – powiedział Syriusz i wzruszył ramionami.
Remus potrząsnął głową, po czym westchnął z dezaprobatą.
- To nie może przejść bez kary, rozumiesz?
- Więc podejrzewam, że będziesz musiał mnie ukarać – powiedział Syriusz, próbując brzmieć jak najniewinniej.
- Niech będzie. Zdejmij ubrania.
Syriusz zsunął się z łóżka, po czym wstał. Stając twarzą do Remusa, zdjął powoli ubrania, upewniając się, żeby jak najdłużej przeciągnąć moment, kiedy pokaże swój nagi tyłek. Zastanawiali się nad tym od kilku dni, upewniając się, że obaj dokładnie wiedzą, jak chcą to rozegrać. Ważne było mieć takie samo zdanie, kiedy chodziło o taki rodzaj gry, w której jeden z nich był pod kontrolą drugiego. Omówili wszystko, co chcieli, by się stało, a Syriusz znał słowo bezpieczeństwa, Janeway.
Syriusz stanął twarzą do łóżka, nagim tyłkiem odwrócony do Remusa. Odwrócił się i zobaczył, że Remus próbuje wyglądać surowo, pomimo ogromnego wybrzuszenia w kroku jego spodni.
- Dobrze. A teraz ustaw się na kolanach i dłoniach na łóżku – nakazał Remus.
Syriusz postąpił zgodnie z rozkazem, powoli poruszając się do wezgłowia łóżka, po czym wypiął tyłek. Remus podszedł do stolika nocnego i wyciągnął mały, czarny bicz z frędzlami, który zakupili razem. Remus podszedł do boku łóżka, zamachnął się i uderzył przez oba pośladki Syriusza, sprawiając, że ten wzdrygnął się i jęknął z mieszaniną przyjemności i bólu.
Piekło, ale to uczucie szybko minęło i ustąpiło przyjemnemu ciepłu, które sprawiło, że jego członek zrobił się twardy jak skała. Remus uderzył ponownie, a Syriusz przesunął swoją dłoń między nogi, mocno owijając swoje długie palce wokół swojego członka. Remus uderzył go mocniej i powiedział:
- Odsuń rękę.
Syriusz zdjął rękę i czekał, aż Remus kontynuuje. Samo oczekiwanie było ekscytujące. Jego ciało coraz bardziej się napinało, im dłużej czekał, a kiedy bicz ponownie go uderzył, było to bardzo satysfakcjonujące. Ale potem Remus zmienił zdanie i dał mu kilka klapsów z rzędu, po czym wrócił do dłuższego opóźniania czynu.
Syriusz w końcu udał, że ponownie się chwyta, a Remus wydał z siebie dźwięk dezaprobaty.
- Jeśli tak bardzo chcesz mieć w dłoni kutasa, dam ci jakiegoś do potrzymania – powiedział Remus, po czym podszedł do szuflady.
Remus wyciągnął ich nową, skórzaną czarną obrożę, a Syriusz podsunął się do brzegu łóżka, spuszczając głowę jak zawstydzony pies, gdy Remus ją zakładał. Potem pociągnął za smycz doczepioną do obroży, nakazując tym Syriuszowi zsunąć się z łóżka.
W jednej dłoni trzymając smycz, Remus użył drugiej, żeby odpiąć pasek i rozpiąć zamek spodni, po czym zsunął je w dół, pozwalając, by wyskoczył z nich jego długi, gruby członek. Trzymając smycz mocno, ale nie boleśnie, Remus powiedział:
- Chyba wiesz, co robić.
Syriusz wiedział, co robić, więc owinął dłoń wokół trzonu, głaszcząc go delikatnie i ciesząc się uczuciem ślizgającego się miękkiego napletka. Remus oddychał ciężko, a Syriusz zastanawiał się, jak długo będzie w stanie utrzymać maskę twardziela. Syriusz wziął członek Remusa do ust i zsunął wargi w dół jego główki.
- Unh – sapnął Remus, gdy Syriusz possał mocno czubek.
Syriusz nie mógł się powstrzymać od odpłacenia Remusowi za te wspaniałe uderzenia w tyłek. Obaj zgodzili się unikać masturbacji przez kilka dni, by się upewnić, że będą odpowiednio sfrustrowani. Ale zamiast tego skończyło się tak, że przez tydzień nie zaznali seksualnej ulgi, a ten czas dobrze zadziałał podczas wieczora w urodziny Remusa. Mieli inne plany na spotkanie się z Jamesem i Peterem, ale obaj zgodzili się, że tego potrzebują.
Syriusz położył drugą dłoń na grubej podstawie członka Remusa i poruszył nią, nie przestając mocno ssać czubka.
- Kurwa, Syriuszu. Naprawdę lubisz mieć usta na moim członku.
Syriusz lubił, gdy Remus brzydko do niego mówił, a robił się w tym coraz lepszy. Syriusz wydał z siebie potwierdzający dźwięk i kontynuował ssanie, podczas gdy obie jego dłonie poruszały się na trzonie. Remus miał rację. Naprawdę to uwielbiał. Ale cały Syriusz uwielbiał całego Remusa. Jeśli miał być szczery i wcale nie skromny, Syriusz uważał, że jest całkiem niezły w pieszczeniu penisa Remusa, a zdecydowanie nie było to małe zadanie.
Remus sapał i jęczał, gdy Syriusz ssał. Syriusz zastanawiał się, czy Remus będzie w stanie się powstrzymać, nim Syriusz doprowadzi go do końca. Zdecydował się ssać szybciej, by się dowiedzieć. Nieco go kusiło, by odsunąć usta i założyć się z Remusem o pięć funtów, że nie będzie w stanie powstrzymać go od spowodowania u niego orgazmu.
Syriusz szybko i mocno ssał szeroką główkę członka Remusa, owijając wokół niej usta.
- Hnnnhh – jęknął Remus i wyciągnął przyrodzenie z ust Syriusza.
Syriusz uśmiechnął się, gdy członek Remusa drgnął, cienki strumień nasienia zawisnął na jego końcu. Nie doszedł, ale Syriusz doprowadził go na krawędź.
- Próbujesz sprawić, bym szybko doszedł, żebym nie dokończył karania twojego tyłka? – zapytał Remus.
Syriusz liznął czubek penisa Remusa, który podskoczył i rzucił:
- Wracaj na łóżko.
 Remus poprowadził Syriusza na łóżko za pomocą smyczy. Jądra Syriusza bolały, gdy szarpały je ruchy jego ud. Remus przytrzymał smycz, chwycił bicz i szybko ponownie uderzył Syriusza. Tym razem się nie powstrzymywał, choć Syriusz wiedział, że mógłby uderzyć o wiele mocniej.
Syriusz żałował, że nie widzi, jak czerwony robi się jego tyłek. Miał nadzieję, że to nakręca Remusa. Jego własny członek pulsował i tym razem nie musiał udawać, że chce go chwycić.
- Wystarczy. Będę musiał cię okiełznać.
Remus podszedł do szuflady i wyciągnął linę. Wypróbowali kilka różnych rodzajów lin, nim zdecydowali się na tą. Łatwo się ją wiązało i była wygodna, nawet przy mocnym zaciśnięciu. Remus ćwiczył robienie pętli, więc szybko uwiązał ręce Syriusza do wezgłowia.
- No. Tak lepiej – powiedział Remus, po czym uderzył kilkakrotnie Syriusza biczem, sprawiając, że członek Syriusza drgał za każdym razem, palące uczucie było tak wspaniałe.
- Boże, Syriuszu. Patrzenie, jak twój tyłek robi się tak czerwony sprawia, że chcę cię pieprzyć – powiedział Remus, a sam sposób, w jaki wypowiedział ostatnie słowo sprawiło, że Syriusz miał ochotę wybuchnąć.
Syriusz słyszał, jak Remus zdejmuje ciuchy, więc obejrzał się i zmierzył go wzrokiem, gdy stał dumny i nagi. Syriusz oblizał wargi i poczuł, że jego członek ponownie drga. Remus uniósł brew i powiedział:
- Cały czas wędrujesz wzrokiem.
Remus otworzył szufladę i wyciągnął opaskę na oczy, po czym nałożył ją Syriuszowi. Remus wspiął się na łóżko, wciąż lekko trzymając smycz. Przeniósł się za Syriusza i przyłożył swój członek do dolnego odcinka pleców Syriusza, przesuwając nim w górę i dół. Był tak gorący w dotyku.
- Nie pozwolę ci dojść, póki nie utoruję sobie drogi do twojego tyłka.
Syriusz poczuł, jak ręka Remusa uderza w jego prawy pośladek. Syriusz jęknął z przyjemności i zaskoczenia, gdy zaraz Remus uderzył drugi pośladek. Potem uderzył członkiem o pośladki Syriusza. Syriusz był bardziej niż gotów, by Remus go przeleciał.
Remus zdjął obrożę i zeskoczył z łóżka. Syriusz słyszał, jak otwiera i zamyka szufladę. Słyszał, jak otwiera butelkę lubrykantu oraz mokry dźwięk, gdy nawilżał swojego członka. Remus powoli wspiął się na łóżko i Syriusz poczuł chłód na swoim wejściu, gdy Remus nalał na nie lubrykant. Potem Remus powoli wsunął w niego palec. Syriusz jęknął, gdy chłopak zaczął go nim pieścić. Syriusz miał ochotę osunąć się na łóżko i ocierać o prześcieradło, cokolwiek o co mógłby potrzeć swój bolący członek.
Zamiast tego był cierpliwy, aż Remus dodał drugi palec. Z doświadczenia nauczyli się, że najlepiej się rozgrzać, zamiast od razu przejść do momentu, w którym Remus wchodzi w Syriusza. I miłym uczuciem było, gdy Remus stymulował jego prostatę.
W końcu Remus wyjął palce i Syriusz poczuł, jak dociska gorący czubek swojego członka do krawędzi wejścia Syriusza. Remus delikatnie wsunął się do środka, a Syriusz jęknął, gdy jego mięśnie zostały rozciągnięte przez grubość Remusa.
- Boże, uwielbiam twój ciasny tyłeczek, Syriuszu – powiedział Remus, po czym ponownie uderzył w prawy pośladek.
Remus powoli wsunął się w głąb Syriusza. Uczucie, jak Remus wypełnia go i rozciąga zawsze było dla niego wspaniałe. Było coś seksownego i równocześnie nieco romantycznego, gdy kochanek łączył się z tobą ciałem.
Remus powoli poruszał biodrami, wsuwając się do środka kawałek po kawałku. Jego dłonie mocno ściskały biodra Syriusza. Głębokie, powolne i długie pchnięcia Remusa sprawiały, że Syriusz zapominał jak się oddycha, przypominając sobie o wydechu, gdy Remus znajdował się cały w środku.
- Wiesz, że byłeś niegrzeczny. Wiesz, że muszę cię ukarać. Powiedz mi, jak bardzo pragniesz być ukarany – powiedział Remus trzęsącym się i napiętym głosem.
- Tak! Ukarz mnie. Ukarz mój tyłek swoim wielkim członkiem – jęknął Syriusz, a Remus zaczął poruszać się szybciej.
Członek Syriusza był wilgotny od pobudzenia. Nie był pewny, czy kiedykolwiek w życiu był tak sfrustrowany, ale uwielbiał to. Ręka Remusa ciągle zjeżdżała w dół, jakby chciał chwycić członek Syriusza, ale drań ciągle ją odsuwał.
Remus sapnął mocno, wbijając się w tyłek Syriusza, a jego ciężkie jądra boleśnie uderzały w Syriusza. Syriusz zaczął się zastanawiać, czy zaraz dojdzie bez dotykania się. Niemal mógł się skoncentrować i dojść, ale tylko niemal. Utknął na krawędzi, nie mając możliwości jej przekroczyć.
- Boże, Syriuszu, cholera! Chcę dojść w tobie. Chcę wypełnić twój tyłek swoim nasieniem – jęknął Remus, chwytając mocno biodra Syriusza i wbijając się w niego.
Remus nakazał obiecać Syriuszowi, że użyje słowa bezpieczeństwa, jeśli będzie go pieprzył zbyt mocno, ale prawda była taka, że Syriusz lubił, gdy nieco bolało. Lubił, gdy Remusa ponosiło. Wiedział, jak bardzo Remus go pragnął i pożądał.
- O, boże! Zaraz dojdę – powiedział Remus i wepchnął swój członek głęboko, wydając z siebie długi, głęboki jęk, a jego członek zapulsował we wnętrzu Syriusza.
Syriusz czuł, jak Remus się trzęsie, słyszał, jak skomle, nie przestając wsuwać swojego członka, który wciąż pulsował w Syriuszu. Syriusz mógł się założyć, że biedak musiał cholernie mocno dojść. Nigdy nie słyszał, by Remus skomlał w taki sposób.
Członek Remusa wysunął się z Syriusza, a za nim wypłynął strumień nasienia. Rozwiązał dłonie Syriusza, po czym zdjął obrożę i opaskę. Syriusz odwrócił się do Remusa, który szybko pocałował go, głęboko, powoli i namiętnie. Pełne wargi Remusa pochłonęły usta Syriusza, po czym skierował się w dół jego twarzy i na jego szyję. Syriusz sapnął desperacko, gdy Remus possał jego sutek, po czym przesunął wargi na brzuch Syriusza, aż do bolącego członka Syriusza.
Teraz przyszła kolej na Syriusza, żeby skomleć, gdy Remus possał go mocno i szybko. Napięcie przebiegło przez ciało Syriusza, sprawiając, że poczuł pokręcone uczucie pilności.
- Dzięki, Remus! – jęknął Syriusz i doszedł w usta swojego chłopaka.
Remus wydał z siebie radosny dźwięk, kontynuując ssanie członka Syriusza, który drgnął niemal boleśnie od wytrysku. Syriusza przytłoczyło wspaniałe uczucie ulgi, choć jego jądra wciąż bolały. Remus w końcu odsunął usta, po czym wspiął się na Syriusza, śmiejąc się i pocałował go.
Remus pocałował policzek Syriusza i wyszeptał:
- Dziękuję, to było wspaniałe.
- Wszystkiego najlepszego – powiedział Syriusz, po czym przekręcił się, kładąc na Remusie. Obaj zachichotali.
Figlarne całusy zmieniły się w głębsze, aż w końcu odprężyli się w swoich ramionach, gorący, lepcy i pokryci lubrykantem.
- Kocham cię, Syriuszu.
- Też cię kocham – powiedział Syriusz i wtulił się w bok szyi Remusa.
- Powinniśmy to kiedyś powtórzyć.
- Tak. Ale następnym razem… możesz być nieco bardziej szorstki.
- Syriuszu Black, niegrzeczny z ciebie chłopiec – powiedział Remus z szerokim uśmiechem.
- Nie zachowuj się tak, jakbyś sam nim nie był.
Remus tylko roześmiał się, po czym ponownie go pocałował.


czwartek, 16 kwietnia 2020

TCNZ - Rozdział 16 - Bez słów


Autor: pommedeplume
Oryginał: No words
Zgoda: jest
Rating: +18
Pairing: Wolfstar, Jily
Ilość części: 1
Opis: Po tragedii, która uderza w Syriusza Blacka, potrzebuje on jedynie być w ramionach swojego chłopaka.

1 września 2001r.
Syriusz kulił się w kulkę na środku łóżka. Leżał tak od kilku godzin, nie ruszając się i milcząc. Remus zmarszczył brwi i usiadł na łóżku za nim. Wyciągnął rękę i położył ją na ramieniu Syriusza, po czym ścisnął z troską.
Od kilku dni Remus próbował znaleźć odpowiednią kombinację słów, które by wszystko naprawiły. Ale nic, co powie, nie mogło przywrócić brata Syriusza. Remus nie był pewny, czy wierzył, że Regulus Black naprawdę odebrał sobie życie, ale nie mógł zaprzeczyć, że istniała taka możliwość. Nie mógł też zaprzeczyć, że może Reg chciał tylko tego samego, co chciał Syriusz: uciec od swoich rodziców.
Ale Syriusz nie zostawił po sobie listu pożegnalnego. Po prostu uciekł i miał na tyle szczęścia, że rodzice nie byli zainteresowani jego miejscem pobytu. Remus uznał to za tragiczną ironię losu.
Syriusz pociągnął na nosie. Remus położył się za nim i owinął rękę wokół jego klatki piersiowej, opierając głowę na jego ramieniu. Nie było nic, co mógł powiedzieć, ale to nie oznaczało, że nie mógł przy nim być. Wyobraził sobie, że jeśli przytrzyma Syriusza z odpowiednią równowagą stanowczości i troski, mógłby naprawdę wchłonąć smutek Syriusza. A potem mógłby zgromadzić owy ból w tym samym miejscy, gdzie trzymał własny.
Jedyną wielką stratą, która dotknęła Remusa była jego własna niewinność z rąk obcego i jego Wilczaka. To pozostawiło mu blizny zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Ale koszmary były lepsze, a posiadanie chłopaka, który uważał go za pięknego było długą drogą, na której końcu czuł się komfortowo ze swoimi fizycznymi bliznami. Ale czasami Remus trzymał Syriusza, czując mrok i coś skomplikowanego w swoim wnętrzu, i pozwalał, by przeszywał go ból. Czy Syriusz mógł to wyczuć? Remus lubił wierzyć, że jakaś jego część to czuła.
Minęło może pół godziny, nim Remus poczuł, jak zaczyna mu się wymykać świadomość. Syriusz już cicho chrapał. Remus odkrył, że łatwo mu zasnąć, trzymając Syriusza, jakby był żywą, oddychającą poduszką, która kochała go i chciała.
Kiedy Remus następnym razem się obudził, minęło kilka godzin i leżał teraz na plecach, a głowa Syriusza spoczywała na jego piersi, jego ciemne włosy zakrywały jego twarz, tworząc bałagan. Remus odsunął włosy z twarzy Syriusza, walcząc, by jego oczy pozostały otwarte. Ostatecznie się zamknęły, gdy ponownie porwał go sen.
Remus śnił o rzeczach, których nie potrafił sobie przypomnieć po obudzeniu. Syriusz leżał w połowie na nim, jedna z jego długich nóg znajdowała się między udami Remusa. Był zbyt zmęczony, by poradzić sobie z niezręczną pozycją i nie budził się już aż do rana.
^^^
2 września 2001r.
Syriusz czuł ulgę, gdy Remus mu powiedział, że tego ranka wziął chorobowe. Potrzebował go w tej chwili. Nie był pewny, czego dokładnie potrzebował, ale Remus sprawiał, że czuł się bezpiecznie.
Po wstaniu z łóżka, Syriusz skierował się na kanapę. Remus nalegał, żeby wziął kąpiel i nawet nalał mu wody. Poprosił, żeby Remus z nim został i chłopak posłuchał, trzymając go za rękę, podczas gdy gorąca woda go czyściła.
Doceniał to, że Remus nie próbował przekonać go do mówienia. Nie potrzebował tego. Nie był na to gotowy. Zamiast tego Remus usiadł na kanapie, pozwalając Syriuszowi położyć głowę na jego kolana. Palce Remusa gładziły jego włosy, podczas gdy oglądali razem „Star Trek: Voyager”, a czas mijał.
James zadzwonił kilka razy, ale Syriusz nie był w stanie powiedzieć więcej niż kilka wymamrotanych słów. James powiedział, że mogliby spędzić razem czas w sobotę, ale Syriusz po prostu nie potrafił tego przetworzyć. Peter zadzwonił, ale nie powiedział zbyt wiele. Ostatnio dziwnie się zachowywał. A może to Syriusz tylko przesadnie reagował, bo Pete był szczęśliwy i miał pewnego rodzaju życie osobiste. To nie miało znaczenia. W głowie Syriusza był hałas, który zajmował zbyt wiele miejsca.
Nadszedł wieczór i Remus zrobił małą kolację. Syriusz wciąż miał problem z utrzymaniem apetytu. Mimo to znalazł miejsce na herbatę i ciasteczka. Remus nie powiedział ani słowa na temat tego, że Syriusz napychał się nimi, a nie był w stanie dokończyć kolacji. Syriusz to doceniał.
Przed snem Syriusz wspiął się na łóżko i skulił obok Remusa, jak wierny pies i jego pan. Syriusz odpłynął w sen, mówiąc sobie, że jutro będzie lepsze.
^^^
3 września 2001r.
Kiedy Remus się obudził, Syriusz siedział na brzegu łóżka i płakał. Remus przeniósł się za niego, owijając ramiona wokół jego piersi. Płacz Syriusza zmniejszył się do pociągania na nosie, ale chłopak nic nie powiedział. Remus nie był pewny, co było powodem. Wczoraj wszystko wydawało się być tak spokojne. Syriusz wydawał się radzić lepiej i nawet zdołał nieco zjeść, nawet jeśli były to głównie ciastka.
Remus zrobił jajka i bekon, zjedli śniadanie, po czym oglądnęli więcej Star Treka. Przez jakiś czas było cicho. Potem nadszedł wieczór i Syriusz znów zaczął płakać. Remus trzymał go i nucił melodię. Nie była to żadna konkretna piosenka, ale raczej coś, co Remus uważał, że nuciłby dziecku, gdyby owe mieli. Syriusz nie był dzieckiem, ale mimo to potrzebował miłości Remusa.
Wszystko znowu ucichło, więc Remus poprowadził Syriusza do łóżka. Syriusz szybko zasnął i prawie się nie poruszał, podczas gdy Remus leżał obudzony, odmawiając ciche modlitwy do Boga, który nawet nie wiedział, czy istnieje, prosząc, żeby jego miłość zaznała spokoju.
^^^
4 września 2001r.
Syriusz poczuł się dziwnie, gdy się obudził. Czuł się, jakby jego skóra była za ciasna. Czuł się bardziej niespokojny niż smutny. Mógł stwierdzić, że to niepokoi Remusa i nienawidził się za to. Był podatny na niepokój. Zwykle mógł powiedzieć, co to było, ale nie tym razem.
James zadzwonił w sprawie planów. Najwyraźniej Syriusz zobowiązał się do czegoś, co teraz musiał odwołać. Oczywiście Remus też odwołał. Syriusz czasami zastanawiał się, jak daleko Remus mógł się posunąć dla niego. Do jakiego momentu Remus będzie pomagał Syriuszowi, będąc przy nim. Nie chciał musieć się tego dowiedzieć, ale wciąż chciał wiedzieć w ten chory, pobłażliwy sposób.
Wiedział, że to tylko to mroczne, niepokojące uczucie sprawiało, że tak myślał. Miał nadzieję, że to wszystko.
Kiedy nadszedł czas na sen, Syriusz powstrzymał Remusa przed zgaszeniem światła. Posłał mu spojrzenie, które było oczywiste w przesłaniu i obaj rozebrali się w milczeniu. Syriusz położył się na plecach, podczas gdy Remus kochał się z nim, powoli, ostrożnie i namiętnie. Po wspólnym orgazmie, Syriusz szybko poczuł, jak jego niepokój się podnosi, a sen ogarnia go niemal natychmiast.
^^^
5 września 2001r.
Kiedy Remus obudził się w niedzielny poranek, Syriusz już był na nogach. Syriusz wyskoczył z toalety i pocałował Remusa na dzień dobry. Nie do końca był pozytywnie nastawiony, ale był to jakiś postęp. Poprzedniej nocy się kochali, ale Remus wątpił, żeby to naprawiło wszystkie problemy Syriusza.
Minął już tydzień, od kiedy Regulus Black zaginął i jak dotąd nie było po nim żadnego śladu. Remus chciał wspomnieć, że brak ciała dobrze świadczy, ale obawiał się, że nie uda mu się przygotować Syriusza na możliwość, że jednak znajdą jego ciało.
Syriusz pożarł śniadanie, po czym usiadł na kanapie obok Remusa, oglądając z nim telewizję. Remus poczuł dziwne pocieszenie, gdy Syriusz w końcu wepchnął się w niego ramieniem. Zastanawiał się, czy źle było czuć potrzebę bycia potrzebnym. Nie lubił, gdy Syriusz był smutny, ale obawiał się dnia, kiedy Syriusz może go nie potrzebować.
Pomimo tego, Remus zmusił się, by powiedzieć Syriuszowi, że następnego dnia będzie musiał wrócić do pracy. Syriusz przyjął do dobrze, a Remus obiecał sobie, że jeśli Syriusz będzie go potrzebował to wróci w mgnieniu oka.
^^^
6 września 2001r.
Gdy Syriusz wstał, Remusa nie było. Dziś czuł determinację, żeby wszystko było w porządku, nawet jeśli tylko dla dobra Remusa. Nie było sprawiedliwie obarczać sobą swojego chłopaka. Już czuł się źle przez to, że nie miał pracy. Nie mógł pozwolić, by jego mroczne myśli wyrzuciły ich na ulicę.
Sprawy miały się dobrze. Syriusz miał się dobrze. Dni mijały i Syriusz dawał radę. Miał Internet i komputer. Próbował pisać wiersz, ale słowa wychodziły jakoś źle. Sprawdził emaile, próbując sobie wmówić, że to wcale nie nadzieja, że zobaczy wiadomość od Rega, ale wciąż czuł smutek, gdy znalazł tylko spam.
Powiedział sobie, że nie będzie czekał na Remusa przy drzwiach, ale wciąż pozwolił sobie siedzieć na kanapie, gdzie będzie czekał na Remusa z pozorną niefrasobliwością. Kiedy zadzwonił telefon, powitał Jamesa z jak największą dozą wesołości, chcąc, żeby jego najlepszy przyjaciel usłyszał, jak dobrze sobie radził. Ale James w ogóle nie był wesoły, a gdy mówił, Syriusz czuł, jak ciemność wciąga go z powrotem.
Rodzice Jamesa umarli zeszłej nocy z powodu wycieku gazu. Syriusz czuł, jak wzbiera w nim mrok, grożąc mu splątaniem wnętrzności i wyduszeniem z niego życia, ale odepchnął go. Nie chodziło teraz o niego. Chodziło o Jamesa.
Remus wrócił do domu kilka minut wcześniej, niż się spodziewał. Syriusz mógł stwierdzić, że dotarły do niego te okropne wieści. Prawdopodobnie zadzwoniła do niego Lily. Razem z Jamesem była już w drodze. Syriusz chciał zapytać Remusa, co ma powiedzieć Jamesowi. Musiał coś powiedzieć. James był jego przyjacielem, praktycznie bratem. Nie, w tej chwili myślenie o Jamesie jako o bracie było zbyt pokręcone.
James i Lily weszli do mieszkania, a Syriusz podbiegł do Jamesa i przytrzymał go mocno, nie mówiąc nic. Nie potrzeba było słów.


TCNZ - Rozdział 15 - Tchórz i kłamca


Autor: pommedeplume
Oryginał: A Liar and a Coward
Zgoda: jest      
Rating: +18
Pairing: Peter x OC, Regulus x Severus, Jily, Wolfstar
Ilość części: 1
Opis: Kiedy Peter Pettigrew dostrzega brata Syriusza, Regulusa, z ich starym rywalem, Severusem Snapem, staje przed wyborem - być szczerym, czy zachować sekret, by chronić siebie.

29 lipca 2001r.
- Moi przyjaciele, pozwólcie, że powiem wam coś o Wielkiej Brytanii. Nie jest już Wielka! Kościół jest skorumpowany! Rząd jest skorumpowany! Nasza rodzina królewska jest cieniem naszych wielkich monarchów z przeszłości. I jest takie odczucie, że Brytania… nie jest już brytyjska – powiedział Tom Riddle, składając przed sobą ręce i rozglądając się po pokoju.
Peter zacisnął usta, czując się nieswojo. Maddy usiadła obok niego, trzymając go za rękę. Peter to lubił. Podobało mu się pomysł, że piękna kobieta nie jest nim zawstydzona. On by się go wstydził.
- Więc, jeśli nie jesteśmy Wielcy i nie jesteśmy Brytyjscy… czym jesteśmy? – zapytał Tom, rozglądając się.
Peter nie lubił, gdy Tom na niego patrzył. Miał taki rodzaj przenikliwego spojrzenia, który sprawiał wrażenie, że właściciel potrafi czytać myśli innych, nie to, żeby Peter wierzył w takie rzeczy.
- W porządku. Nie musicie odpowiadać. Ale jeśli tu jesteście i czytaliście moją książkę, to wiecie wszystko na temat mojej wizji Zjednoczonego Królestwa. Wyobrażam sobie czystą Brytanię, wolną od przypomnień tego, kim nie jesteśmy i wypełnioną tym, czym jesteśmy!
Rozległy się oklaski. Tom nigdy otwarcie nie powiedział, co ma na myśli, ale Peter rozumiał. Mówił o obcokrajowcach. Peter nie miał nic przeciwko nim. Mama Jamesa nie była urodzona w Wielkiej Brytanii, a była w porządku.
Tom Riddle uśmiechnął się. Peter pomyślał, że jest on przystojnym facetem, choć wyraźnie nie do końca naturalnym. Peter przeczytał książkę Toma, głównie by uszczęśliwić Maddy, choć był też ciekaw.
Tom niewiele mówił o swoim pochodzeniu w książce. W większości opisywał w niej swoją wizję Wielkiej Brytanii. Chciał obalić monarchię i parlament oraz ustanowić nowy rząd. Chciał odciąć Brytanię od reszty świata i skupić się na postawieniu jej na pierwszym miejscu.
Wiele wizji Toma przedstawiało Brytanię jako państwo mające władzę i szacunek, na jaki zasługiwało, co było pociągające. Na przykład podobał mu się pomysł pozbycia się monarchii. Tom miał sposób, by zmusić ludzi do wysłuchania rzeczy, które miał do powiedzenia i który też piekielnie przerażał Petera.
Maddy narzekała, że Tom nie mówi więcej o polepszeniu sytuacji kobiet. Peter zastanawiał się, dlaczego Maddy obchodzą kobiety, a wydawała się nie przejmować niechęcią Toma do obcokrajowców, a może nawet się z nim zgadzała. Zastanawiał się, co z kobietami zza granicy.
Tom przez chwilę mówił więcej o Brytanii. Rzadko mówił o świecie poza Brytanią. Kończył przypomnieniem, żeby kupili jego książkę albo nawet dodatkowe egzemplarze dla swoich przyjaciół. Peter czuł niepokój tym, że Tom wydawał się chcieć tak wiele pieniędzy. Bazując na stanie jego stroju i oczywistej operacji plastycznej, podejrzewał, że Tom ma wiele pieniędzy.
- Pamiętajcie: jeśli wasi przyjaciele i rodzina nie są chętni dzielić z wami naszej nowej wizji przyszłości, jakie miejsce mają w waszym życiu? Ci, których widzicie przede mną są teraz waszymi przyjaciółmi i rodziną! – powiedział Tom, uśmiechając się z pewnością siebie.
Peter nie miał zamiaru nawet mówić któremukolwiek z jego przyjaciół czy rodziny o Tomie. Chciał im powiedzieć o Maddy, ale zwyczajnie wiedział, że James i Syriusz wyśmieją go.
- To było niezłe, prawda? – powiedziała Maddy, gdy Tom w końcu zakończył spotkanie.
- Tak – mruknął Peter, niepewny, jak szczerze mówił.
Peter i Maddy wstali. Peter puścił na chwilę jej rękę, by się rozprostować. Kiedy otworzył oczy, został zaskoczony, gdy zobaczył twarze, których się nie spodziewał: Severusa Snape’a z młodym mężczyzną, który mocno przypominał jego przyjaciela, Syriusza Blacka, który pochylał się do ucha Severusa. Brat Syriusza, Regulus! Dla Petera wyglądało to na romantyczne.
- Co? – zapytała Maddy.
- To Severus Snape!
- Tak. Zawsze tu jest. Nie zauważyłeś wcześniej?
- Nie!
Lodowato niebieskie oczy Maddy zerknęły na Petera ze zdezorientowaniem. Peter nie był pewny, czy będzie chciała wiedzieć o żarcie, który wraz z Jamesem, Syriuszem i Remusem wycieli Severusowi trzy lata temu, co niemal go zabiło.
Nie wiedział też, jak wyjaśnić, jakie dekoncentrujące było zobaczenie, jak Snape trzyma się za ręce z kimś, kto jest tak podobny do Syriusza. Natychmiast miał ochotę zadzwonić do Syriusza, ale nie był pewny, jak miałby w ogóle wyjaśnić, gdzie ich zobaczył.
Nagle Snape odwrócił głowę w ich kierunku. Cholera, pomyślał Peter, gdy Snape uśmiechnął się ironicznie i podszedł do nich, czule klepiąc Regulusa, by ten został na miejscu.
- Pettigrew – powiedział Snape.
- Och, uch, cześć, Severus.
- Widzę, że panna Yaxley wprowadziła cię w nasze szeregi.
Peter nie widział sensu mówić, że jest z nimi tak długo, jak Maddy.
- Peter wie, co jest dobre, tak samo jak ja – powiedziała Maddy.
Snape spojrzał między nich i uśmiechnął się ironicznie.
- Naprawdę pani w to wierzy, panno Yaxley? Niektórzy ludzie zrobią wiele, by posmakować czegoś… słodkiego – powiedział Snape z ostatnim słowem rzucając Maddy oczywiste spojrzenie, upewniając się, że dokładnie wiedziała, co chłopak ma na myśli.
Maddy zmarszczyła brwi, a Snape uśmiechnął się i odszedł, cholerny chuj.
- Chodź, Peter. Wynośmy się stąd – powiedziała Maddy, biorąc go za rękę.
Chwilę później znaleźli się w jej mieszkaniu. Nie mówili nic w drodze do domu. Peter czuł zdenerwowanie. Maddy tak naprawdę nie wierzyła w to, co powiedział Snape, prawda?
Usiedli na kanapie. Maddy siedziała przez kilka minut cicho.
- Maddy, wiesz, że ja nie… nie zrobiłbym tego!
Maddy spojrzała na Petera i uśmiechnęła się.
- Wiem. Tylko myślałam… Jakiś czas temu poszłam na randkę ze Snapem. Nie wiem, dlaczego się zgodziłam. Chyba byłam znudzona. Ani nie jest przystojny, ani nie jest miły. Właściwie jest dupkiem.
- Nie musisz mi o tym mówić – burknął Peter.
Maddy roześmiała się i kontynuowała:
- Wiedziałeś, że ma obsesję na punkcie twojej przyjaciółki? Jak ona się nazywa? Evans?
- Tak, Lily.
- Prawda, Lily. W każdym razie, cały czas o niej mówił. I powiedział mi o waszym żarcie. Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Jednak on nie uznał tego za zabawne. Nie jestem zaskoczona, że uprawia seks z Regulusem Blackiem. Ma obsesję na waszym punkcie. Nienawidzi Jamesa Pottera.
Peter skulił się. Osobiście czuł się okropnie przez ten wypadek, ale czuł ulgę, że Maddy nie oceniała go za uczestniczenie w nim.
- W każdym razie, chciał iść do mojego mieszkania. Zgodziłam się. Kiedy dotarliśmy, próbował mnie pocałować. Tak jakby… wyśmiałam go. Potem miał czelność zapytać, czy chcę z nim uprawiać seks. Oczywiście cholernie nie chciałam. Nie póki nie umyje siebie, a przynajmniej włosów. Całkiem się zezłościł i wyszedł z fochem.
- Kurcze.
- Wiem, że nie spotykasz się ze mną tylko dla tego, co mam między nogami, Peter. Jesteś gentlemanem. Jesteś o wiele lepszy niż Snape – powiedziała Maddy, po czym pochyliła się i pocałowała Petera swoimi pomalowanymi na ciemny niebieski kolor ustami.
Peter nigdy nie czuł znudzenia uczuciem jej ust na swoich. Była naprawdę niezła w całowaniu.
- Jest zazdrosny, że byłeś w stanie zdobyć coś, co on uważał, że powinien zdobyć. Wiem, co ludzie o mnie mówią. Mówią, że rozkładam nogi przed każdym, kto mnie chce. Ale to nie prawda. Uwielbiam seks, ale wciąż mam standardy – powiedziała Maddy, wsuwając dłoń między nogi Petera i pocierając jego już twardy członek przez spodnie.
- Tak? Przyznam, że nie było łatwo w to uwierzyć, że… cóż, po prostu nie rozumiem.
Maddy rozpięła jego spodnie, wsunęła bladą dłoń w jego majtki i owinęła ją wokół jego erekcji. Pocałowała go, swobodnie poruszając ręką.
- Nie martw się tym – powiedziała Maddy, a jej głowa zaczęła się kierować w dół jego ciała.
Maddy wyciągnęła się i położyła na kanapie, kładąc głowę na jego kroczu. Wsunęła jego członek do swoich ust, ssąc go powoli i głęboko.
- O boże! – powiedział Peter.
Peter nie umawiał się z Maddy tylko dla tego, ale nie miał nic przeciwko. Peter sięgnął dłonią i ścisnął jej krągły pośladek przez spódniczkę, przygryzając wargę. Maddy stopniowo przyspieszała tempo, aż nie mógł dłużej wytrzymać, dochodząc w jej usta i dość mocno ściskając jej tyłek. Potem podniosła się i pocałowała go powoli.
Zadzwonił telefon Petera. Pomimo odrzucenia oferty Jamesa, przyjął go, gdy zaoferowała mu go Maddy. Peter odebrał, podczas gdy Maddy wspięła się na jego kolana, pocałowała do w szyję i docisnęła mocno do niego swoje piersi.
- Halo? – zapytał Peter.
- Pete. Mam problem – powiedział Syriusz.
- Och? – zapytał Peter, starając się zignorować piękną kobietę i swój członek, który już robił się ponownie twardy.
- Tak. Mógłbyś rano przyjść do Lily i Jamesa? Już jesteśmy tam z Remusem. Wtedy wszystko wyjaśnię.
- Chcę usiąść ci na twarzy – wyszeptała Maddy do drugiego ucha Petera.
Peter sapnął i zakrył usta.
- Czy to była dziewczyna? Cholera, Pete. Dam ci spokój. Do zobaczenia rano – powiedział Syriusz, po czym się rozłączył.
^^^
30 lipca 2001r.
Peter wszedł do mieszkania Jamesa i zastał nieco smutną scenę. Syriusz siedział przy stole z głową ukrytą w dłoniach. Remus pocierał jego plecy. Lily piła herbatę i marszczyła brwi.
- Cześć – powiedział nerwowo Peter.
- Hej, Pete – powiedziała Lily.
- O co chodzi? – zapytał, obawiając się odpowiedzi.
Syriusz powoli uniósł wzrok na Petera. Jego twarz była czerwona, prawdopodobnie od płaczu.
- Zeszłego wieczora dostałem telefon od mojej matki. Pierwszy raz, od kiedy w zeszłym roku uciekłem. Chodzi o mojego brata… oni sądzą, że się zabił.
Peter natychmiast poczuł panikę. Widział Regulusa zaledwie noc wcześniej. O boże, był z Severusem Snapem! Czy Snape naprawdę by go skrzywdził?
- Dlaczego tak sądzą? Znaleźli…?
- Nie, nie znaleźli jego ciała. Zniknął, ale zostawił na łóżku list… list pożegnalny – powiedział Syriusz, wyglądając na zmęczonego.
- Kiedy go znaleźli? – zapytał Peter.
- Tydzień temu. Od tego czasu nikt go nie widział. W końcu zadzwonili do mnie. Obwinili mnie. Powiedzieli, że zdeprawowałem ich idealnego syna. Powiedziałem im, że go nie widziałem, ale mi nie uwierzyli.
Regulus wciąż żył, a Peter o tym wiedział. Jego myśli pędziły z zawrotną prędkością. Mógł powiedzieć Syriuszowi, że jego brat żył, ale to będzie miało następstwa… Musiałby im powiedzieć o Tomie Riddle’u. Musiałby im powiedzieć wszystko o Maddy oraz to, że widział młodszego brata Syriusza z Severusem Snapem.
- Pewnie zastanawiasz się, dlaczego chciałem ci to powiedzieć osobiście – stwierdził Syriusz.
- Och. Cóż, chyba tak – rzucił Peter, choć w tym momencie był zbyt rozproszony, żeby go to obchodziło.
- Planujemy go poszukać w grupie. Znam kilka miejsc, w których lubi przebywać. A przynajmniej, gdzie kiedyś lubił chodzić. Teraz? Kto wie – przyznał Syriusz, wzruszając ramionami.
- Oczywiście. Zrobię wszystko, żeby pomóc.
Jestem tchórzem, pomyślał Peter z nienawiścią. Wiedział, ze Regulus żyje. To nie w porządku i wiedział to. Ale zamarł, gdy Syriusz wyjaśniał im plan szukania Regulusa.
W ciągu godziny wyszli na miasto. Peter czuł mdłości cały dzień, gdy chodzili od miejsca do miejsca. Próbował wymyślić sposób, jak poprowadzić ich do Severusa Snape’a bez mówienia im wszystkiego. Ale teraz było za późno. Gdyby powiedział im teraz, źle by wyglądał. Ale czy to już nie wyglądało źle?
Nie poddali się aż do dziewiątej. Peter skierował się prosto do mieszkania Maddy, mając łzy w oczach, gdy otwierała drzwi. Peter rzucił się na nią, płacząc w jej klatkę piersiową.
- Peter – powiedziała cicho Maddy, głaszcząc go po włosach. – Co się w ogóle stało?
- Jestem kłamcą i tchórzem – powiedział Peter i mówił poważnie.
Maddy poprowadziła Petera za rękę do sypialni. Puściła muzykę, po czym skuliła się na łóżku i trzymała go, podczas gdy chłopak płakał. Nie powiedziała ani słowa ani nawet nie poprosiła, żeby wyjaśnił. Maddy go nie oceniała. Jeśli mogła mu dać cokolwiek, czego nie mogli albo nie dawali jej przyjaciele, było to właśnie to.
I to było to, pomyślał, odpływając w sen w jej ramionach.

wtorek, 14 kwietnia 2020

TCNZ - Rozdział 14 - Chciałabym byś tu był


Autor: pommedeplume
Oryginał: Wish You Were Here
Zgoda: jest      
Rating: +18
Pairing: Jily
Ilość części: 1
Opis: Za kilka dni James Potter ma zamieszkać ze swoją dziewczyną, Lily Evans, ale na razie jest na wakacjach w Grecji i na razie musi zadowolić się zabawą przez komórkę.

15 lipca 2001r.
Zadzwonił telefon Jamesa. Sięgnął ręką na lewą stronę łóżka i szybko go odebrał.
- Lilka.
- Hej, jak się masz?
James pomyślał, że dobrze słyszeć jej głos.
- Dobrze, że zadzwoniłaś.
Lily nie odpowiedziała natychmiastowo. Zastanawiał się, czy teraz dociskała swój telefon do piersi. Przynajmniej raz tak zrobiła i przypadkowo się rozłączyła.
- Czuję się nieco ugotowany. W Grecji był dzisiaj wyjątkowo upalny dzień – kontynuował James.
James był na wakacjach w Grecji ze swoimi rodzicami. Gdy tylko wróci do Manchesteru, mieli wraz z Lily zamieszkać razem. Był tym bardzo podekscytowany.
- Biedactwo. Szkoda, że mnie tam nie ma, żebym mogła cię czymś nasmarować – stwierdziła Lily z chichotem.
James zaprosił Lily, ale dziewczyna chciała przed przeprowadzką spędzić nieco czasu ze swoją mamą. Od kiedy w zeszłym roku zmarł jej tata, jej mama wydawała się niepocieszona. A rok wcześniej jej starsza siostra, Petunia, uciekła i poślubiła faceta o nazwisku Dursley. James rozumiał, dlaczego Lily chciała ułatwić jej tą przeprowadzkę.
- To brzmi miło – powiedział.
James spojrzał na swoje ciało. Właśnie wyszedł spod prysznica i wciąż miał owinięty ręcznik wokół dolnej połowy ciała. Jego ciemna skóra była wyraźnie zaczerwieniona.
- Niektóre części mojego ciała są bardziej zaczerwienione niż inne. Przynajmniej nie była to plaża nudystów.
- Dzięki bogu. Byłabym bardzo rozczarowana, gdybyś wrócił do Anglii z przypalonym ptaszkiem.
James roześmiał się. Lily zawsze powodowała u niego śmiech.
- Mój ptaszek i tyłek pozostają nietknięte.
- Idealnie – powiedziała Lily.
James czuł, że się podnieca, jakby nie mógł wspominać o swoim penisie bez budzenia go, by mógł zobaczyć, co się dzieje.
- Cholera. Chciałabym, byś tu był. Jestem gotowa na nasze nowe mieszkanie. Czuję się nieco… no wiesz – powiedziała Lily.
James spojrzał na unoszące się wybrzuszenie pod jego ręcznikiem i wiedział dokładnie, co czuła.
- Tak, zdecydowanie też czuję nieco tego – przyznał.
- Och?
- Tak – powiedział James, zastanawiając się, czy to naprawdę się działo.
- Cóż, co zamierzasz z tym zrobić?
James rozsunął ręcznik, ujawniając swój sztywny członek. Podejrzewał, że spóźnił się z masturbacją. Nie był nawet pewny, jak długo tego nie robił. Przynajmniej nie od przyjazdu do Grecji. Znając Lily, zdecydowanie nie minęło wiele czasu, nim uległa.
James owinął rękę wokół swojej erekcji, poruszając nią powoli i delikatnie, zastanawiając się, co robi Lily.
- Cóż, no wiesz… - ciągnął James.
- To… dobre – powiedziała Lily i James pomyślał, że słyszał brzęczący dźwięk, co ani trochę go nie zaskoczyło.
- A o czym myślisz?
- O tobie. Co masz na sobie?
- Nic. Leżę w moim ręczniku, bo brałem prysznic. Jest całkiem przyjemny, jak na hotelowy ręcznik.
Lily zachichotała, po czym jęknęła cicho. Tak, to się zdecydowanie działo. James zaczął o wiele mocniej się dotykać.
- A ty? – zapytał James.
- Mam na sobie tylko koszulkę.
- Jakiego koloru?
Lily zachichotała i powiedziała:
- Białego.
- Nie jestem w tym dobry.
- Bzdura. O czym ty myślisz?
James zamknął oczy. Wyobraził sobie siebie między udami Lily,  jak podciąga jej koszulkę i ukrywa twarz między jej udami.
- O byciu między twoimi nogami.
- Mmmm. Twój język jest przyjemny – jęknęła Lily.
Słysząc jęki Lily, James chciał tylko mocniej sobie dogodzić, ale bał się, że dojdzie zbyt szybko, więc pozostał cierpliwy.
- Uwielbiam sprawiać, że jęczysz. Uwielbiam to, jak smakujesz – powiedział James, czując, jak jego twarz rumieni się z zażenowania.
- O boże, jestem taka wilgotna, James. Chciałabym, byś tu był.
James nie mógł się powstrzymać i przyspieszył, chwytając mocno swój członek, czując, jak jego napletek ślizga się przy każdym jego ruchu.
- Ja też – jęknął James, poruszając mocniej ręką.
Lily wydała z siebie ciche jęki. Kilka razy słyszał, jak upuszcza telefon i musi go przykładać z powrotem do ucha. James po prostu trzymał komórkę na poduszce tuż przy uchu.
- O czym myślisz? – zapytał James.
- O wspięciu się na ciebie. Patrzeniu na twoją piękną twarz i całowaniu twoich ust. Twoje usta są takie seksowne.
- Uhuh – mruknął James, dotykając się zbyt mocno, by sklecić spójną myśl.
- Potem wsunęłabym się na twojego grubego członka. To takie przyjemne uczucie, James. Uwielbiam to, jak powoli mnie rozciąga i jak jest grubszy przy podstawie.
James spojrzał na swój członek. Musiał przyznać, że nigdy tak naprawdę nie myślał o rozmiarze swojego penisa. Zakładał, że jest średni, ale najwyraźniej Lily sądziła, że jest gruby. Zsunął dłoń niżej i ścisnął podstawę. Musiał przyznać, że ciężko mu było owinąć wokół niej palce. Wrócił do poruszania dłonią, czując, jak zbliża się do orgazmu.
- To takie dobre uczucie. Jesteś tak ciasna i uwielbiam sposób, w jaki… się poruszasz – powiedział James, krztusząc się słowami, bo niemal doszedł i musiał na moment odsunąć dłoń.
- Och. Zaraz dojdę – powiedziała Lily, a James usłyszał jej jęk.
James mógł sobie wyobrazić wyraz jej twarzy, kiedy dochodziła. Sięgnął w dół i chwycił swój członek, gwałtownie go pocierając i się nie powstrzymując.
- Och – powiedział James, po czym jęknął, gdy jego orgazm osiągnął szczyt, a członek drgnął, wyrzucając nasienie na jego tors.
- Och, doszedłeś? – zapytała Lily, a jej głos brzmiał na napięty i zmęczony.
- Tak – mruknął James, wciąż delikatnie poruszając dłonią, aż jego członek nie opadł.
- Dobrze – zachichotała Lily.
- Cóż, to było coś innego.
Lily roześmiała się.
- Nie mogę uwierzyć, że nie spróbowaliśmy tego wcześniej.
- Wkrótce nie będziemy musieli – przypomniał jej.
- Hymmm. Jednak było miło.
- Pozwól mi się wyczyścić i do ciebie oddzwonię.
- Okej. Kocham cię.
- Ja ciebie też – powiedział James, po czym się rozłączył.