Ważne

Zanim zaczniecie czytać jakikolwiek tekst, warto poszukać go w zakładkach. Często tłumaczenia są kontynuowane przeze mnie po kimś innym - w takich wypadkach podaję tylko linki do pierwszych rozdziałów, więc warto zerknąć, czy dane opowiadanie nie jest czasem już zaczęte gdzie indziej. Dzięki temu nie dojdzie do nieporozumień i niepotrzebnych pytań, typu: "A gdzie znajdę pierwsze rozdziały?" Wszystko jest na blogu, wystarczy poczytać ;)
Po drugie, nowych czytelników bardzo proszę o zerknięcie do zakładki "Zacznij tutaj" :) To również wiele ułatwi :D
Życzę wam miłego czytania i liczę, że opowiadania przypadną wam do gustu.
Ginger

sobota, 9 maja 2020

TCNZ - Rozdział 21 - Światło, które nigdy nie gaśnie


Autor: pommedeplume
Oryginał: There is a Light That Never Goes Out
Zgoda: jest      
Rating: +18
Pairing: Jily
Ilość części: 1
Opis: Seria wspomnień. Ostatnie dwadzieścia cztery godziny życia Jamesa i Lily Potterów.

31 października 2004r.
Było trochę po północy, gdy Lily poczuła, jak James wsuwa się do łóżka. Niemal nie wydał z siebie dźwięku, pewnie w obawie, że ją obudzi. Poczucie jego ciężaru przyniosło jej otuchę, nawet jeśli tak naprawdę jej nie dotykał.
- James – powiedziała, jakby odpowiadając na pytanie.
- Obudziłem cię? Przepraszam.
- Nie – stwierdziła i przeniosła swoje ciało na Jamesa, pragnąc jego ciepła.
Lily położyła głowę na nagiej piersi Jamesa. Poczuła jego gorąco na swoim policzku i usłyszała rytmiczne uderzenia jego serca. Zsunęła dłoń na jego brzuch, delikatnie gładząc ciemne, puszyste włoski, które go pokrywały.
James owinął ramię wokół jego pleców i ścisnął ją mocno, po czym poczuła, jak całuje ją w czubek głowy. Lily poczuła ciepło na całym ciele i przysunęła się bliżej, chcąc tylko wtopić się w niego z otuchą. Przez chwilę wszystko było nieruchome i ciche. Harry spał spokojnie w swoim pokoju i Lily dopadła nagła myśl.
Lily zsunęła dłoń nieco niżej torsu Jamesa i wydała z siebie ciche: „Hmm?”, jako pytanie, które oboje znali i rozumieli. James przesunął dłoń w dół jej pleców, po czym wsunął ją pod jej koszulkę. Łagodnie pogładził ją w ostrożnej odpowiedzi.
Dłoń Lily zsunęła się w dół, aż spoczęła na jego udzie, a jej koniuszki palców otarły się o jego szorstkie, kręcone włoski. W odpowiedzi James przesunął powoli dłoń w dół jej pleców, aż nie dotarł do majtek. Chwycił lekko jej tyłek i ścisnął w ostatecznej aprobacie.
Lily przesunęła dłonią po jego udzie, po czym położyła ją na jego spuchniętym organie, delikatnie owijając wokół niego palce. James przesunął palce wokół pośladków Lily, po czym wsunął dłoń między jej uda, gdzie potarł ją przez majtki.
W kilka chwil Lily zdjęła majteczki i odrzuciła je w ciemność sypialni. Ściskając szybko butelkę i pociągając wdzięcznie dłonią, James był śliski i już po chwili Lily się na niego wspięła.
Dłonie Lily potarły klatkę piersiową Jamesa, czując siłę jego mięśni, cicho kultywując ich wspólną przyjemność rytmicznym kołysaniem miednicy. Nie tworzyli wielkiego pokazu. Była to tylko cicha ulga w ciemności.
Lily włożyła dłonie między swoje uda, by podkreślić własną przyjemność. Dłonie Jamesa przesuwały się w górę i w dół pod jej koszulką. Uwielbiała sposób, w jaki dotykały ją te duże dłonie i to, jak czuła go pod sobą. Czuła, że zbliża się niemal do końca. Zbliżała się do tego ogromnie pożądanego momentu euforii.
Nagle poczuła nagły ból w stopie, powstrzymujący jej działania.
- O. Cholera – wyszeptała Lily, zaciskając zęby.
- W porządku? – zapytał cicho James, brzmiąc na zmartwionego.
- Skurcz stopy. Cholera – jęknęła.
Lily próbowała odepchnąć ból, choć ledwie mogła podkulić palce u stopy, i wróciła do swojego zajęcia. Nie było łatwo skupić się ponownie, ale pomyślała, że to się zdarza. Odpychając to uczucie i skupiając się, aż osiągnęła pożądany punkt, gdy James nie miał już powodu, żeby dłużej to przeciągać. Opadła na niego. Chciała desperacko zasnąć, ale naprawdę musiała się wysikać i wyczyścić. Zeskoczyła z łóżka i pobiegła do łazienki.
Nim wróciła, James już cicho chrapał. Lily nawet nie kłopotała się szukaniem majtek. Wsunęła się do łóżka i pozwoliła ciemności ją zabrać.
^^^
Lily karmiła Harry’ego, gdy James się obudził. Uwielbiał sposób, w jaki jej twarz się marszczyła, gdy mówiła Harry’emu, że samolocik wlatuje do hangaru, a ich syn śmiał się i zjadał jedzenie z łyżeczki. James stanął za nimi i pocałował obydwoje w głowy.
- Tata! – krzyknął Harry.
James zrobił herbatę oraz śniadanie dla siebie i Lily. Nie mieli reguł w tego typu rzeczach. Po prostu wiedzieli, jak się porankami zachowywać. Spędzili wokół siebie na tyle dużo czasu, że zaczynali stawać się jednością. Nauczyli się jak wszystko dostosowywać i akcentować.
James podał śniadanie, więc zjedli je, w tle leciała telewizja z jakimś programem dla dzieci dla Harry’ego. James zastanawiał się, czy powinni robić plany na ten wieczór. Uwielbiał Halloween. Ale tak rzadko spędzali wieczory w rodzinnym gronie.
- Lilka… może powinniśmy gdzieś dzisiaj wyjść. Moglibyśmy iść do kina.
Lily ugryzła swój tost i wzruszyła ramionami.
- Już powiedziałam Remusowi, że nigdzie nie pójdziemy. Czułabym się gównianie, gdybyśmy teraz gdzieś poszli.
- Remus to przeżyje. Nie musimy iść na straszne filmy. Właśnie wychodzą „Rybki z ferajny” – powiedział James z szerokim uśmiechem.
Lily spojrzała na Harry’ego i skinęła głową.
- W porządku. Dla Harry’ego. W końcu jest to rocznica jego poczęcia.
^^^
Lily nie wiedziała, dlaczego zabrali auto do kina. James je cholernie uwielbiał. Zawsze chciał odbyć podróż po całej Ameryce. Miał internetowych przyjaciół, którzy nakręcili go na ten pomysł. Może któregoś dnia, pomyślała Lily.
Gdy wrócili do auta, Lily zapięła ich śpiącego syna do fotelika i pocałowała go w głowę. Usiadła na miejscu pasażera, podczas gdy James włączył radio. Rozległo się „Parklife” autorstwa Blur. Lily była zdumiona, że po tym całym czasie, James nie miał dość jej obsesji tym zespołem.
Lily ziewnęła, gdy James rozpoczął prowadzić. Było zbyt późno na to, żeby Harry był poza domem. Gdy opuścili restaurację, zostały im tylko wieczorne pokazy. Nie była pewna, kto chciałby zobaczyć film dla dzieci tak późno. Uśmiechając się do siebie, stwierdziła, że przecież oni.
- Za sześć godzin muszę być w pracy – powiedziała Lily.
- Przepraszam – mruknął James.
- W porządku. Film był słodki. Wydaje mi się, że Harry’emu się podobał… W każdym razie zanim zasnął.
Ruch uliczny był powolny i Lily próbowała nie zasnąć. Ziewnęła ponownie, więc James wyciągnął rękę i pogładził ją czule po ramieniu.
- Trzymaj się, Lilka, już prawie jesteśmy – powiedział James, kontynuując jazdę.


1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, o nie... a co z Harrym będzie, Remus i Syriusz się zajmą nim prawdą...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń