Ważne

Zanim zaczniecie czytać jakikolwiek tekst, warto poszukać go w zakładkach. Często tłumaczenia są kontynuowane przeze mnie po kimś innym - w takich wypadkach podaję tylko linki do pierwszych rozdziałów, więc warto zerknąć, czy dane opowiadanie nie jest czasem już zaczęte gdzie indziej. Dzięki temu nie dojdzie do nieporozumień i niepotrzebnych pytań, typu: "A gdzie znajdę pierwsze rozdziały?" Wszystko jest na blogu, wystarczy poczytać ;)
Po drugie, nowych czytelników bardzo proszę o zerknięcie do zakładki "Zacznij tutaj" :) To również wiele ułatwi :D
Życzę wam miłego czytania i liczę, że opowiadania przypadną wam do gustu.
Ginger

poniedziałek, 3 czerwca 2019

CP - Rozdział 16 - Kłamstwa i prawdy



Otwierając oczy, Harry musiał zamrugać kilka razy, żeby jego oczy przyzwyczaiły się do światła słonecznego wypełniającego pokój. Czuł wyjątkowe ciepło i odruchowo odepchnął nadmiar kołder, uderzony jednak podmuchem chłodnego powietrza dochodzącego od otwartych drzwi. Ciekaw, skąd pochodziło zimne powietrze, Harry wyślizgnął się z łóżka, chwytając przy okazji swoje okulary z szafki nocnej. Gdy wszystko stało się wyraźniejsze, Harry ruszył w stronę częściowo otwartych drzwi. Dwór Blacków był wielki, ale teraz raczej cichy. Syriusz nienawidził ciszy. To dlatego wokół pokoju Harry’ego były zmodyfikowane zaklęcia wyciszające podczas wakacji. Harry nie mógł słyszeć, co się działo na zewnątrz pokoju, ale ludzie mogli słyszeć jego.
Wychodząc na korytarz, Harry zadrżał, gdy zimne powietrze stało się bardziej wyczuwalne, wydając się wirować wokół niego. Przeszedł znajomym korytarzem, skręcając za róg, po czym zszedł po schodach, starając się powstrzymać od drżenia. Coś było nie tak. Syriusz i Remus nigdy nie pozwalali aż tak spaść temperaturze, ponieważ zimno przypominało Syriuszowi o celi w Azkabanie. Każdy mieszkaniec Dworu Blacków miał w przeszłości swoje potworności, które oddziaływały na to, kim byli dzisiaj. Syriusz unikał ciszy i zimna z powodu Azkabanu. Remus unikał ludzi w okolicach pełni, z powodu incydentu, który miał miejsce, gdy był uczniem Hogwartu. Harry unikał głośnych, wściekłych głosów, które przypominały mu o jego wuju.
Gdy Harry dotarł do klatki schodowej, usłyszał odległe głosy, które były zbyt przytłumione, by je zrozumieć. Trzymał się mocno poręczy, schodząc po stopniach. Wciąż drżał i nie ufał sobie, by w tym momencie zejść cicho po schodach bez jakiegoś wsparcia. Znając swoje szczęście, skończyłoby się tak, że potknąłby się i ostrzegł wszystkich w domu, że wyszedł z łóżka. Nie wiedział, czy właśnie trwało spotkanie Zakonu, Syriusz i Remus mieli towarzystwo albo czy dyskutowano o czymś, o czym nie wiedział. W tym momencie, celem Harry’ego było zejście do salonu i usadowienie się na kanapie przed kominkiem. Gdy zeszedł na dół schodów, mógł zobaczyć, że było tam obecnie pusto, co oznaczało, że ktokolwiek to był, musiał mówić w kuchni.
Dotarcie do kanapy przed palącym się kominkiem wydawało się zajść wieki, ale Harry był wdzięczny, że podjął ten wysiłek. Ciepło kominka było dokładnie tym, czego potrzebował. Patrząc w ogień, Harry mógł rozpoznać głos Syriusza, ale wciąż nie mógł zrozumieć, co jego chrzestny mówił. Nastała krótka cisza, po czym przemówił inny głos, wyraźnie należący do Remusa, ale ponownie Harry nie potrafił zrozumieć, co zostało powiedziane. Cóż, przynajmniej wiem, że tu są.
Dźwięk otwieranych drzwi sprawił, że Harry szybko uniósł wzrok i zobaczył Syriusza i Remusa, wchodzących do pokoju. Oboje zatrzymali się nagle, gdy dostrzegli Harry’ego.
- Co ty robisz poza łóżkiem? – zapytał natychmiast Syriusz, podchodząc bliżej. Dotknął czoła Harry’ego, po czym spojrzał przez ramię na Remusa. – Wciąż nieco ciepłe, ale będzie dobrze na jego spotkanie.
- Spotkanie? – zapytał Harry ze zdezorientowaniem. – Jakie spotkanie?
Nikt mu nie odpowiedział.
- Powiadomię ją – powiedział Remus do Syriusza, po czym wrócił do kuchni.
Syriusz spojrzał na Harry’ego i cofnął się o krok, zakładając ramiona na piersi.
- Próbowaliśmy być cierpliwi, Harry – powiedział stanowczo. – Sądziliśmy, że zwyczajnie potrzebujesz czasu, ale myliliśmy się. Teraz widzimy, że nigdy się nie zmienisz. Nie możemy ciągle ryzykować naszego życia, mając mimo wszystko nadzieję, że się zmienisz. Daliśmy ci wszystko, Harry, ale chyba to nigdy nie było dla ciebie wystarczające.
Harry skurczył się na swoim fotelu, całkowicie zdezorientowany. Skąd mu się to wzięło?
- O czym ty mówisz? – zapytał nerwowo Harry. – Co zrobiłem?
Syriusz spojrzał na Harry’ego zwężonym spojrzeniem.
- Co zrobiłeś? – wypluł. – Gdyby twoi rodzice mogli cię teraz zobaczyć, wydziedziczyliby cię. Jesteś wstydem dla rodzin Potterów, Blacków i Lupinów. Jesteś mordercą, kłamcą i dziwadłem. Nigdy nie powinienem zabierać cię od twojego wuja. To największy błąd mojego życia, a to wiele mówi.
Harry czuł łzy spływające po jego twarzy. Jak Syriusz mógł powiedzieć coś takiego? Jak Syriusz, ze wszystkich ludzi, mógł zgodzić się z wujem Vernonem? Syriusz nienawidził tego mężczyzny.
- A-Ale ja nikogo nie zabiłem – powiedział Harry drżącym głosem. – N-Nigdy nie okłamałem ciebie i Remusa. Przysięgam.
Drzwi kuchenne ponownie się otworzyły. Harry spojrzał za Syriusza i zobaczył wchodzącego Remusa, a za nią profesor Umbridge i dwóch czarodziei, których nigdy wcześniej nie widział. Jeden był niski z brązowymi włosami i orzechowymi oczami, podczas gdy drugi miał włosy koloru piasku i niebieskie oczy. Obaj mężczyźni mieli pełne obrzydzenia wyrazy twarzy, gdy tylko dostrzegli Harry’ego, co sprawiło, że nastolatek jeszcze mocniej skulił się na krześle. Spoglądając na profesor Umbridge, Harry zauważył wyraz tryumfu na jej twarzy. To nie mogło być nic dobrego.
- Ministerstwo to docenia, panie Black i panie Lupin – powiedziała słodko Umbridge. – Zapewniam was, że pan Potter wkrótce zostanie zresocjalizowany. Oczywiście, wszystko zależy od pana Pottera. Mogę wam powiedzieć z osobistego doświadczenia, że jest raczej uparty, więc możemy musieć użyć innych może nawet niekonwencjonalnych metod, jeśli wam dwóm to nie przeszkadza.
- Rób cokolwiek będzie konieczne, Dolores – powiedział spokojnie Remus. – Doceniamy, że Ministerstwo pokrywa tego koszty. Już zmarnowaliśmy na niego wiele pieniędzy z naszych skrytek.
Harry nie mógł przestać patrzeć na Syriusza i Remusa z niedowierzaniem. Jak oni mogą to robić? Oddawali go Ministerstwu, kiedy przez miesiące zapewniali go, że niebezpiecznie jest ufać Ministerstwu? Jak mogli wierzyć w to, cokolwiek powiedziała im profesor Umbridge? To ona kłamała! Musiał coś powiedzieć! To było jedyne wyjaśnienie. Syriusz i Remus nigdy nie zrobiliby mu czegoś takiego. Po prostu by tego nie zrobili.
Syriusz odsunął się, pozwalając Aurorom podejść do Harry’ego, chwycić go pod ramiona i unieść z fotela. Szybko zajęła go panika. Harry spróbował się wyrwać, ale aurorzy tylko zacisnęli uścisk, sprawiając, że Harry krzyknął z bólu.
- Nie! – krzyknął, nie przestając się wyrywać. – Nie możecie tego zrobić! Syriusz! Remus! Proszę! Nie róbcie tego! Będę grzeczny! Obiecuję! Ona kłamie! Obiecuję! Proszę, nie róbcie tego!
- Tylko nam przykro, że nie zrobiliśmy tego wcześniej – powiedział z nienawiścią Syriusz. – Dobiliśmy targu, by twój wuj został wypuszczony. Kiedy wyjdzie, to on z tobą utknie.
Harry przestał się wyrywać, patrząc na Syriusza z przerażeniem. Wróci do Dursleyów? Do wuja Vernona? Vernon go zabije! Posyłali go na śmierć! Ale ich to nie obchodziło. Jestem tylko kłopotem, którego więcej nie chcieli. Świadomość, że jego opiekunowie tak naprawdę go nienawidzili była czymś, czego Harry nie mógł znieść. Syriusz i Remus byli jego rodziną bardziej, niż kiedykolwiek Dursleyowie, ale nienawidzili go na równi z nimi. Może był dziwadłem. Musiał być, skoro wszyscy ostatecznie zaczynali go nienawidzić.
Ramiona owinęły się wokół niego i przytrzymały mocno, gdy jego głowa przechyliła się na prawo i spoczęła na czymś solidnym. Palce przeczesały jego włosy w uspokajającym ruchu. Harry spróbował odwrócić głowę, żeby zobaczyć, kto to był, ale odkrył, że nie może się ruszyć. Salon rozmył się w ciemności, ale Harry był zbyt zrozpaczony, żeby go to obchodziło. Ból w sercu był zbyt nieznośny. Chciał umrzeć, żeby to cierpienie w końcu się skończyło, żeby nie zapamiętał tych spojrzeń Syriusza i Remusa; nienawidził, że tak na niego patrzyli.
- Wszystko w porządku, Harry – powiedział cichy głos do jego ucha. – Jestem tu. Już jesteś bezpieczny. Cokolwiek się będzie działo, Harry, sprawię, że będziesz bezpieczny. Nie obchodzi mnie, czy będę musiał chodzić za tobą do końca mojego życia. Ta… ta kobieta nigdy już się do ciebie nie zbliży. Jak dla mnie całe Ministerstwo może skoczyć sobie do nory smoka. – Jego ramiona zacisnęły się lekko wokół Harry’ego. – Przepraszam, jeśli cię przestraszyłem, Rogasiątko. Nie wiem, co ona ci zrobiła , ale obiecuję, że pomogę ci przez to przejść.
- Syriusz? – zapytał Harry sennie, z jakiegoś powodu jego oczy nie chciały się otworzyć. Syriusz był jedyną osobą, która nazywała go Rogasiątkiem. Dlaczego Syriusz miałby go pocieszać? Czyż Syriusz go nie nienawidził?
- Tak jest, stary Midnight tu jest – odpowiedział Syriusz, a jego głos był cichy, ale pełen ulgi. – To musiał być dla ciebie koszmar. Remus wkrótce powinien tu być z Dumbledorem. Mamy sporo do pogadania, Rogasiątko. Wiemy, że coś się stało przez ostatnie kilka miesięcy, ale nie wiemy, co. Chcemy zrozumieć, jak mogło się stać coś takiego.
Harry spróbował wyrwać się z jego ramion i jęknął w proteście, kiedy mu się nie udało.
- Przepraszam – powiedział nerwowo, ponownie próbując się wyrwać. – Proszę, nie nienawidź mnie. M-Myślałem, że będziesz zły… Nie chciałem sprawiać żadnych problemów! Przepraszam!
Syriusz ponownie zacisnął uścisk na Harrym, ukrywając twarz we włosach Harry’ego.
- Nigdy nie mógłbym cię nienawidzić, Rogasiątko – powiedział cicho. – Jesteś całym moim światem. Jesteś powodem, dlaczego tu jestem, a nie gniję w swojej celi w Azkabanie albo gorzej. Jesteś dla mnie jak syn, dzieciaku. Mogę się zezłościć, gdy ktoś cię krzywdzi, ale moja złość jest skierowana na nich, za to, co zrobili i na siebie, że pozwoliłem, by to się stało. Chcę, żebyś był bezpieczny, Harry, tak jak chcieli tego twoi rodzice.
Rozległo się pukanie do drzwi. Syriusz natychmiast uniósł wzrok i zmniejszył uścisk na Harrym, pozwalając nastolatkowi zobaczyć dwie zamazane postacie w drzwiach. Ostrożnie, Syriusz przesunął Harry’ego do niego bardziej komfortowej pozycji i chwycił okulary z szafki nocnej i łagodnie wsunął je na twarz Harry’ego. Wszystko stało się wyraźniejsze, ale Harry nie był pewny, czy to koniecznie było coś dobrego. Mógł dostrzec żałość i ból na twarzy Syriusza.
- Jak się dzisiaj czujesz, Harry? – zapytał uprzejmie profesor Dumbledore, wchodząc do pokoju i siadając na krześle przy łóżku.
- Lepiej, proszę pana – odpowiedział Harry, starając się usiąść, ale ręka Syriusza na jego ramieniu powiedziała mu, żeby zostać w miejscu. – Eee… jaki dzisiaj dzień, proszę pana?
Profesor Dumbledore zerknął na Syriusza znad okularów połówek, po czym skupił uwagę na chłopcu.
- Jest piątek rano, Harry, dwudziestego drugiego grudnia konkretnie – powiedział uprzejmie. – Nim zapytasz, Artur wciąż dochodzi do siebie w św. Mungo po ataku. Weasleyowie, którzy są w Hogwarcie, są świadomi stanu ich ojca. Molly będzie dzisiaj brała ich do domu. Obawiam się, że wczoraj rano profesor Umbridge nie była zbyt zadowolona, gdy odkryła, że zniknąłeś. Chyba wspomniała o tygodniu szlabanów za przegapione zajęcia.
Harry natychmiast zesztywniał, patrząc na Dumbledore’a w przerażeniu. Tydzień! Chyba nie potrafiłby znieść całego tygodnia szlabanów u Umbridge. Harry odruchowo przytulił prawą dłoń do piersi, a jego oddech stał się nierówny. Ledwie zarejestrował, że ktoś próbuje skupić jego uwagę. Mógł tylko myśleć o całym tygodniu, podczas którego profesor Umbridge będzie go ośmieszała i mówiła, że ostatecznie Syriusz i Remus się z nią zgodzą.
Następnie Harry wiedział, że całe uczucie paniki zniknęło, zastąpione dryfującym, mglistym uczuciem. Całe jego ciało się zrelaksowało, a głowa stała się zbyt ciężka, by trzymać ją prosto. Ktoś wyprostował jego głowę, pozwalając zobaczyć zaniepokojone twarze Syriusza, Remusa i profesora Dumbledore’a. Powoli zamrugał i zobaczył, że Remus trzyma w dłoni pustą butelkę. Musiał to być jakiegoś rodzaju eliksir uspokajający.
- Przepraszam, Harry – powiedział szczerze profesor Dumbledore. – Gdybym wiedział, że taka będzie twoja reakcja, nigdy bym czegoś takiego nie powiedział. Muszę przeprosić, mój chłopcze. Nigdy nie spodziewałem się, że profesor Umbridge użyje nielegalnych rzeczy podczas szlabanów, ale mam przeczucie, że to posunęło się nieco dalej. Musimy wiedzieć, co się działo na tych szlabanach, Harry. Twoi opiekunowie chcą wnieść oskarżenie, ale żeby to zrobić, musimy wiedzieć, z czym mamy do czynienia. Czy czujesz się na tyle dobrze, by nam powiedzieć?
Harry przechylił głowę na prawo i oparł ją o pierś Syriusza. Minęło kilka chwil, nim przetrawił to, co powiedział profesor Dumbledore. Syriusz i Remus chcą wnieść oskarżenie? To tylko wywoła problemy.
- Dlaczego? – zapytał półprzytomnie Harry. – Powiedzieliście… mi… żeby nie sprawiać… kłopotów… Ja tylko… robiłem to… co mi kazaliście.
Remus usiadł na brzegu łóżka i chwycił lewą dłoń Harry’ego.
- Nigdy nie chcieliśmy, żebyś musiał mierzyć się z czymś takim sam, szczeniaku – powiedział ze smutkiem. – Musiałeś wiedzieć, że to, co robiła ci Umbridge, było złe. Nauczyciel czy nie, nikt nie ma prawa zmuszać cię do okaleczania swojego ciała. Z tego co słyszałem, to się działo przez przynajmniej miesiąc, prawda?
Harry skinął powoli głową. Jego umysł zaczął się rozjaśniać, dzięki czemu o wiele łatwiej było mu myśleć.
- Nie podobało jej się to, co działo się z Malfoyem – powiedział cicho Harry. – Ona… eee… obwiniała za to mnie, mówiąc, że prosiłem się o to, co zrobił mi Malfoy. – Część Harry’ego wiedziała, że nie powinien nic mówić, ale przez tak długi czas trzymał to w sobie, że chyba nie mógł już tego dłużej znosić. – Powiedziała, że wuj Vernon miał rację, karząc mnie w taki sposób. Powiedziała, że na to zasługuję. – Poczuł, jak Syriusz sztywnieje, a dłoń Remusa zaciska na jego własnej. – Powiedziała… powiedziała, że byłem ciężarem i… i że to tylko kwestia czasu, nim wszyscy mnie znienawidzą. – Harry zamknął oczy i ukrył twarz w piersi Syriusza. Nienawidził wydawać się słaby, ale nie mógł nic na to poradzić. Wszystko, co tłumił, wychodziło na powierzchnię. – Przepraszam! Proszę, nie nienawidźcie mnie! Proszę! Nie odsyłajcie mnie z powrotem do niej! Nie wysyłajcie mnie do wuja Vernona! Proszę!
Jakoś Syriusz i Remus zdołali przytrzymać Harry’ego w grupowym uścisku. Obaj Huncwoci byli oniemiali wraz z dyrektorem. Nigdy nie podejrzewali, że czegoś tak poważnego działo się tuż pod ich nosem. Dostrzegając, że Syriusz i Remus nie zamierzali wkrótce puścić Harry’ego, profesor Dumbledore wstał i położył łagodnie dłoń na ramieniu Remusa.
- Usunę profesor Umbridge ze szkoły i oskarżę ją o nadużywanie swojej pozycji, używania nielegalnych artefaktów na dziecku i maltretowania ucznia – powiedział cicho. – Przyjdę później z myślodsiewnią, żebyśmy mogli zerknąć na te szlabany. Jeśli będziecie czegokolwiek potrzebować, proszę, powiadomcie mnie.
Remus skinął głową w potwierdzeniu, po czym wrócił do prób uspokojenia swojego zrozpaczonego podopiecznego. Harry ostatecznie zasnął wyczerpany. Opiekunowie szybko transmutowali meble, żeby ktoś przez cały czas mógł komfortowo być w pokoju. Teraz wiedzieli, skąd pochodziły koszmary Harry’ego i mieli przeczucie, że minie wiele czasu nim stłumią wątpliwości, które Dolores Umbridge zaszczepiła w umyśle Harry’ego.
^^^
Kilka godzin później, Harry obudził się z bezsennego snu, zobaczył, że kilka rzeczy było inaczej. Zaczynając od tego, że ktoś dotykał jego twarzy, zwłaszcza czoła, sprawiając, że Harry zdezorientowany otworzył oczy. Następnie Harry dostrzegł, że nie był sam. Stało nad nim pięć zamazanych postaci. Zauważając jego zdziwienie, na jego nos zostały wsunięte okulary, pozwalając mu wyraźnie zobaczyć, że byli to Syriusz, Remus, profesor Dumbledore, Tonks i profesor McGonagall. Zamrugał kilka razy, upewniając się, że widzi to, co myślał, że widzi, po czym spróbował usiąść, natychmiast powstrzymany przez Syriusza i Remusa. To wtedy Harry zauważył, że meble w pokoju się zmieniły. Było w nim kilka więcej krzeseł i stołów. Stoły pokrywały pergaminy, atrament i pióra. Przez to Harry zastanowił się, co się działo, gdy spał.
Spoglądając na piątkę dorosłych, Harry dostrzegł zmartwione wyrazy twarzy ich wszystkich. Syriusz i Remus wyglądali również na wyczerpanych, wywołując u Harry’ego poczucie winy, że on to spowodował. Nie w taki sposób chciał spędzić przerwę świąteczną i to był tego powód. Nie chciał, żeby ludzie się nad nim litowali i czuli się winni, ponieważ to profesor Umbridge była całkowicie szalona. Przecież i tak nic nie mogli z tym zrobić.
- Dzień dobry, Harry – powiedział profesor Dumbledore z uśmiechem. – Właśnie minąłeś się z panią Pomfrey. Osądziła, że jesteś zdrowy, ale powinieneś zjeść kilka obfitych posiłków, by przybrać nieco na wadze. Pozwoliłem sobie zawołać na czas przerwy świątecznej Zgredka. Zapewnił mnie, że będziesz miał wiele do jedzenia, kiedykolwiek będziesz go potrzebował.
Harry skrzywił się, odwracając wzrok.
- Będzie mnie karmił, aż nie pęknę – wymamrotał, ale wszyscy go usłyszeli i zachichotali na ten komentarz, ponieważ wszyscy byli świadomi przywiązania skrzata domowego do Harry’ego. – Czy Stworek nie ma nic przeciwko obecności drugiego skrzata w domu? – zapytał po chwili.
Teraz to była kolej Syriusza na skrzywienie.
- Stworek mógłby wziąć kilka lekcji od Zgredka – powiedział kwaśno. – Ten skrzat dąsa się po całym domu, nie robi właściwie nic, od kiedy wyjechałeś do szkoły. Powstrzymywałem się każdą uncją mojej samokontroli, żeby go nie przekląć.
Profesor Dumbledore odchrząknął, kończąc rozmowę.
- Nie mam ochoty przerywać, ale jest kilka rzeczy, które musimy przedyskutować – powiedział poważnie. Syriusz i Remus natychmiast zajęli miejsca na łóżku i usiedli przy Harrym, podczas gdy profesor Dumbledore, McGonagall i Tonks usiedli na krzesłach przy łóżku Harry’ego. – Powinienem cię poinformować, Harry, że profesor Umbridge została tymczasowo usunięta z Hogwartu, w oczekiwaniu na wynik dochodzenia w sprawie zarzutów, które twoi opiekunowie wnieśli w twoim imieniu.
Harry widocznie zesztywniał na wspomnienie „zarzutów”.
- Dlaczego? – zapytał cicho, spuszczając wzrok. – Dlaczego musimy robić z tego tak wielki interes? To tylko wywoła problemy.
Syriusz owinął ramię wokół barków Harry’ego i pociągnął go do piersi.
- Nawet tak nie myśl – powiedział stanowczo. – Jeśli teraz nie powstrzymamy Umbridge, to co zatrzyma ją przed dalszym robieniem tego tobie oraz innym uczniom? Harry, to byłoby jak odejście, po tym, jak zobaczyłem, co wuj z tobą robił. Nie mogłem tego zrobić. My nie mogliśmy tego zrobić. Powinniśmy bronić cię od zranienia, a nie w drugą stronę.
Profesor Dumbledore sięgnął i dotknął płytkiej misy z dziwnymi rzeźbieniami wokół krawędzi, których nie można było rozpoznać, leżącą na stoliku nocnym Harry’ego. Wewnątrz misy znajdowała się biało-srebrna substancja, która wirowała i rozdzielała się sama z siebie.
- To, Harry, jest myślodsiewnia – powiedział uprzejmie Dumbledore. – Sądzę, że pamiętasz, jak pozwoliłeś nam zobaczyć, co się stało na cmentarzu? – Harry skinął głową. – Jest podobna do tamtej, ale nie wyczerpuje tak ciała. Pozwala komuś zobaczyć wspomnienia w wolnym czasie, by dostrzec wzory i połączenia, których normalnie możemy nie zobaczyć. Pozwala również zobaczyć czyjeś wspomnienia bez bólu dla ich posiadacza.
Syriusz przyciągnął bliżej Harry’ego, podczas gdy Remus położył dłoń na plecach Harry’ego, przypominając nastolatkowi, że obaj z nim są.
- Chce pan, żebym włożył tam swoją wizję? – zapytał z napięciem Harry. Nie wiedział, czy chciał, by wszyscy ją widzieli. Samo myślenie wciąż wywoływało nudności w jego żołądku.
- Nie wizję – powiedział cierpliwie profesor Dumbledore. – Potrzebujemy wspomnień z twoich szlabanów. Musimy zobaczyć, co profesor Umbridge rzeczywiście zrobiła. Wizengamot musi zobaczyć dowód, że nie zmyśliliśmy wszystkiego, by usunąć wyznaczonego przez Ministerstwo nauczyciela z Hogwartu. – Harry poruszył się, by zaprotestować, ale Dumbledore uniósł dłoń, by Harry go wysłuchał. – Zdaję sobie sprawę, że emocje, które pochodzą z tych wspomnień mogą być bolesne, ale musimy to wiedzieć, Harry. To ja odpowiadałem za bezpieczeństwo w szkole i zawiodłem. Proszę, pozwól mi podjąć kroki, by naprawić zło, które musiałeś znosić cały semestr.
Jak mógł na to powiedzieć nie? Profesor Dumbledore praktycznie błagał go o wspomnienia, a Harry nigdy nie sądził, że to usłyszy. Harry niechętnie skinął głową, spuszczając wzrok i słysząc jednocześnie zbiorowe westchnięcie ulgi. Profesor Dumbledore widocznie nie był jedynym, kto wierzył, że Harry odmówi innym zobaczenia swoich wspomnień. Oczywiście, Harry zawsze miał tendencję do poddawania się, gdy ktoś go o coś błagał.
Profesor Dumbledore wyciągnął różdżkę i ujął ją tak, by końcówka dotykała skroni Harry’ego.
- Skoncentruj się na swoim pierwszym szlabanie, Harry – powiedział łagodnie. Harry zamknął oczy i zrobił to, przypominając sobie pierwszy raz, gdy pióro przecięło jego rękę. Kilka chwil później dźwięk głosu profesora Dumbledore’a wyrwał Harry’ego z myśli. – Bardzo dobrze, Harry. A teraz skoncentruj się na drugim szlabanie. – Harry po raz kolejny skupił się, a głos profesora Dumbledore’a powiedział mu, żeby przeszedł do kolejnego szlabanu.
Trwało to przez czas, który wydawał się kilkoma wyczerpującymi godzinami. Ostatecznie było niemal dwadzieścia szlabanów, które włożył do myślodsiewni, szokując wszystkich obecnych. Byli świadomi, że profesor Umbridge dawała Harry’emu więcej szlabanów, niż to było sprawiedliwe, ale nigdy sobie nie wyobrażali, że było ich tak wiele i że Harry nie narzekał na ich temat. Profesor McGonagall wiedziała tylko o tym, że było ich kilka, ponieważ podsłuchała, jak kilku Gryfonów narzeka, jaka profesor Umbridge jest niesprawiedliwa dla Harry’ego.
Po cichym obiedzie w pokoju Harry’ego, chłopak dostał eliksir nasenny, żeby odpoczął, podczas gdy piątka dorosłych przejrzała wspomnienia. Pierwsze trzy szlabany wywołały u nich wściekłość. Widzieli tylko fragmenty wspomnień, ponieważ profesor Umbridge trzymała Harry’ego bardzo długo każdej nocy, ale dostrzegli zarys tego, przez co Harry przechodził. Kolejne szlabany były jeszcze bardziej przerażające. Nie mogli znaleźć słów, by opisać różnorodność emocji wywołanych przez obserwowanie profesor Umbridge ciągle obwiniała Harry’ego za sprawy, które nie były jego winą. Nic dziwnego, że nastolatek był tak zdeterminowany, by nic nie powiedzieć.
Cztery godziny później, gdy piątka dorosłych opuściła wspomnienia z myślodsiewni, dostrzegając, że Harry wciąż spokojnie śpi. Syriusz natychmiast podszedł do chrześniaka i łagodnie uniósł prawą dłoń nastolatka. Wciąż na jej wierzchu można było zobaczyć słowa „Nie będę opowiadać kłamstw”. Syriusz usiadł na brzegu łóżka Harry’ego, wciąż wpatrując się w słowa na szczupłej dłoni.
- Nie obchodzi mnie, jakie będą koszta, Dumbledore – powiedział uroczyście. – Nie chcę, żeby ona ponownie zbliżała się do mojego chrześniaka. Z jej powodu Harry nie może spać w nocy bez koszmarów, w których go nienawidzimy. Z jej powodu Harry wziął na siebie wszystko, by nas bronić. – Uniósł wzrok na Dumbledore’a ze zbolałym wzrokiem i łzami w oczach. – Z jaj powodu mój chrześniak się mnie boi. Jeśli nie zrobisz czegoś, by ją powstrzymać, sam ją zabiję.
- Syriuszu – ostrzegł Remus, ale został uciszony wściekłym spojrzeniem.
- Nie jesteś wściekły, Lunatyku? – zapytał Syriusz z niedowierzaniem. – Ta… ta wiedźma zmusiła Harry’ego, żeby okaleczał swoją własną dłoń, podczas gdy ona stała i obserwowała! Sprawiła, że Harry uwierzył, że odwrócimy się od niego! Jak możesz siedzieć i…
- Bo w przeciwieństwie do ciebie, Syriuszu, nie mogę pozwolić moim emocjom przejąć nade mną kontrolę ani na moment – wypluł Remus. – Nie masz pojęcia, jak trudno jest mi teraz stłumić wilka, więc przestań mnie karcić, jak powinienem się zachowywać.
- Chłopcy – przerwał im spokojnie profesor Dumbledore. – To nie czas na pozwalanie, by różnice weszły między to, co musimy zrobić. Harry będzie nas potrzebował bardziej, niż sądzi, żeby przez to przejść. Skoro w poniedziałek są święta, nie możemy nic zrobić do ich zakończenia. Będę robił wszystko, co mogę, by dla dobra Harry’ego jak najszybciej ustawić przesłuchanie. Im wcześniej poradzimy sobie z tą sprawą, tym mniej prawdopodobne, że prasa się o tym dowie. Jeśli czegokolwiek będziecie potrzebować, nie bójcie się skontaktować z kimś z Zakonu poza Weasleyami. Podejrzewam, że teraz mają dość na własnych barkach.
Kiwając głową w zgodzie, Syriusz i Remus patrzyli, jak profesor Dumbledore wychodzi z myślodsiewnią w dłoni, a profesor McGonagall idzie tuż za nim.
- Przepraszam, Lunatyku – powiedział z żalem Syriusz. – Po prostu nie wiem, co robić. Czuję się tak bezradny. Jak mogłem być tak ślepy? Widziałem, że powoli się oddala, ale sądziłem, że to wina nastoletniego wieku. Sądziłem, że możemy to obgadać podczas przerwy.
- Witaj w klubie – powiedział szczerze Remus. Opadł na najbliższe krzesło i potarł ze zmęczeniem oczy. – Będzie trzeba wiele pracy, by to naprawić.
- Więc będziemy robić to, co robiliśmy, gdy rozpoczęły się wakacje – stwierdziła Tonks, siadając na krześle obok Remusa. – Będziemy brać zmiany. Jesteśmy jego rodziną. Nie możemy zrobić mniej.
Syriusz i Remus musieli się zgodzić. Dla Harry’ego nie mogli zrobić nic mniej.
^^^
Harry nie obudził się aż do wczesnego popołudnia, kiedy to odkrył, że nie był sam. Spał na plecach, a na jego piersi spoczywała znajoma czarna kupka futra, która mogła należeć tylko do Midnighta. Odruchowo zaczął gładzić Midnighta, pozwalając oczom ponownie się zamknąć. Nie wiedział, dlaczego był tak zmęczony. Przespał większość dnia, więc jak mógł wciąż potrzebować snu? Jakikolwiek był powód, Harry zdecydował, że w tym momencie sen był prawdopodobnie najlepszą alternatywą.
Nie chciał teraz zmierzyć się z Syriuszem i Remusem. Jak miał sprawić, by zrozumieli coś, co zwyczajnie czuł, że musi zrobić? Jak miał wyjaśnić, jak ważna była rodzina dla kogoś, kto dorastał nie mając nic? W głębi siebie Harry wiedział, że profesor Umbridge powiedziała tylko to, co musiała, żeby zaszczepić wątpliwości co do uczuć jego opiekuna względem niego. W głębi siebie wiedział, że Syriusz i Remus nigdy nie oddadzą go Dursleyom.
Jednakże czasami umysł nie był tak racjonalny, zwłaszcza po koszmarze. To dziecinne, wiedział to. Miał piętnaście lat i nie powinien się martwić o to, że Syriusz i Remus go porzucą, ale prawda była taka, że martwił się o to każdego dnia. Wciąż się martwił, że obudzi się i okaże się, że jego życie z Syriuszem i Remusem było tylko snem. Te zmartwienia były na szczycie wszystkiego, co popychało jego paranoję na krawędź.
Dało się słyszeć cichy skowyt od strony Midnighta. Harry wiedział, że kundelek się obudził i martwi się o niego. Wzdychając, Harry otworzył oczy i zobaczył zamazane niebieskie oczy, spoglądające w jego własne.
- Nic mi nie jest, Midnight – powiedział cicho. – Po prostu jestem z jakiegoś powodu zmęczony. – Zmień temat, Harry. – Wiesz, chyba musimy przeprowadzić małą rozmowę. Nie robisz się młodszy, Midnight. Sądzę, że powinniśmy zacząć szukać ci… przyjaciółki. Nie chciałbyś mieć garstki szczeniaków biegających po domu?
Głowa Midnighta uniosła się z piersi Harry’ego, gdy pies popatrzył na niego szeroko otwartymi oczami. Och, tak, zapłacę za to, pomyślał Harry. Pies wydał z siebie parsknięcie, po czym wstał, odwrócił się i usiadł plecami do Harry’ego, próbując pokazać chłopcu, że czuje się tym urażony.
Harry westchnął, usiadł, po czym przesiadł się na brzeg łóżka, ale zawahał się przed opuszczeniem ciepłego miejsca.
- Nie miałem przez to nic na myśli, Midnight – powiedział cicho. – Chodziło mi tylko… cóż… jesteś dobrym tatą i sądziłem, że chciałbyś mieć swoje własne… eee… może nie szczeniaki… cóż… to nie ważne. Zapomnij, że cokolwiek powiedziałem. – Zanim Harry się zorientował, owinęło się wokół niego ramię i przytrzymało mocno, podczas gdy dłoń zmierzwiła jego włosy.
-Ty jesteś moim synem, Harry – powiedział szczerze Syriusz. – Może nie biologicznym, ale w moim sercu, jesteś moim synem. – Uwolnił Harry’ego i zeskoczył z łóżka, zajmując miejsce na najbliższym krześle, żeby usiąść twarzą w twarz z chłopcem. –To oznacza, że nigdy się od ciebie nie odwrócę, wiesz o tym, prawda? – Poczekał, aż Harry skinie głową, nim kontynuował. – Umbridge źle robiła, robiąc to. Źle robiła mówiąc to wszystko. Kłamała, Harry. Nigdy nie oddamy cię wujowi, bez względu na to, co zrobisz. Utknąłeś z nami; ze mną, Lunatykiem i Tonks. Jesteśmy twoją rodziną.
Harry stłumił chęć zaznaczenia, że Dursleyowie też byli jego rodziną. Nie myśl o nich! Nie znosił tego, że ma teraz tak wiele wątpliwości na temat swojej rodziny, z którą jeszcze kilka miesięcy temu czuł się tak komfortowo. Harry wiedział, że Syriusz, Remus i Tonks nie są jak Dursleyowie. Nienawidził siebie za myślenie, że jego nowa rodzina będzie taka, jak stara. Nienawidził się za to, że Syriusz i Remus dowiedzieli się, że się ich teraz boi.
- Więc, jesteś głodny, Harry? – zapytał Syriusz, ponownie mierzwiąc włosy chłopaka. – Jestem pewny, że Zgredek zrobi dla ciebie cokolwiek zechcesz.
Harry wzruszył ramionami. Nie był głodny, ale wiedział, że powiedzenie tego tylko zmartwi Syriusza. Jego ojciec chrzestny zawsze marudził na temat jego braku apetytu, oświadczając, że jeśli kiedykolwiek przejdzie obok Dursleyów, przeklnie ich aż do następnego stulecia. Harry zadrżał na myśl, jaki zły musiał być Syriusz, skoro krzyczał na profesora Dumbledore’a na temat Umbridge. Nigdy wcześniej nie słyszał tak wściekłego Syriusza.
- Harry? – zapytał łagodnie Syriusz. – Co jest nie tak? Drżysz? Zimno ci? Gorączka wróciła?
Harry szybko potrząsnął głową.
- Przepraszam – powiedział cicho, unikając wzroku Syriusza. – To nic. – Nic wartego twojego zmartwienia, Syriuszu. Byłem tak głupi, że pozwoliłem temu, co powiedziała Umbridge mieć na mnie wpływ. Cały czas sobie powtarzał, że okłamywała go, jednak wydawało się, że część z jej niekończących się tyrad mimo wszystko z nim została.
Syriusz łagodnie dotknął czoła Harry’ego wierzchem dłoni.
- Jesteś nieco ciepły, ale to może być wina spania pod tyloma kocami – powiedział z namysłem, po czym wstał. – Ułóż się wygodnie, dzieciaku. Obudzę Lunatyka, żebyśmy mogli razem zjeść obiad.
- Ale jeśli śpi…
- Chciał, żebym cię obudził – nalegał Syriusz. – Tonks jest w pracy, więc jest nas tylko trójka. – Syriusz łagodnie położył dłoń na ramieniu Harry’ego i lekko ścisnął. – Musimy porozmawiać o kilku rzeczach, Harry, w tym na temat tego, co się stało z Umbridge. Wiem, że prawdopodobnie nie chcesz się z tym mierzyć, ale musisz. Ignorowanie tego, co ci zrobiła, nie sprawi, że koszmary i wątpliwości odejdą.
Harry skinął odruchowo głową, ale pozostał cicho. Syriusz po raz kolejny ścisnął ramię Harry’ego, po czym wyszedł z pokoju. Naprawdę nie chciał rozmawiać o swoich koszmarach. Nie chciał, by Syriusz i Remus wiedzieli, jak łatwo pozwolił, by oddziaływały na niego słowa profesor Umbridge. Ciągłe powtarzanie słów Umbridge pewnie miało coś z tym wspólnego, ale to nie zmieniało faktu, że Umbridge wygrała. Udało jej się sprawić, że Harry uwierzył, że jego stabilne życie z opiekunami nie było tak stabilne, jak początkowo sądził.
Dłoń na jego czole szybko wyrwała Harry’ego z myśli. Unosząc wzrok, zobaczył, jak Remus posyła mu lekki uśmiech, ale to nie ukrywało tego, na jak zmęczonego wyglądał mężczyzna. Harry ponownie spuścił wzrok, zdając sobie sprawę, że Syriusz i Remus prawdopodobnie brali zmiany tak, jak podczas wakacji, gdy za bardzo się bali zostawiać go samego. Jeden krok do przodu, dwa do tyłu.
- Wyglądasz lepiej, szczeniaku – powiedział zapewniająco Remus, gdy Syriusz usiadł na krześle, które wcześniej zajmował. – Żadnych koszmarów, wizji czy czegoś takiego? – Westchnął z ulgą, gdy Harry potrząsnął głową, po czym usiadł obok Harry’ego na łóżku i owinął ramię wokół jego barków. – Cóż, to dobrze. Do rana powinniśmy mieć nieco eliksiru bezsennego snu, gdybyś go potrzebował.
Harry poruszył się nerwowo. Już się obawiał długiej rozmowy, której potrzebowali i pomyślał, że lepiej mieć to już za sobą.
- Czy Weasleyowie o tym wiedzą? – zapytał cicho.
- W tym momencie nie, nie wiedzą – powiedział łagodnie Remus. – Nie chcemy ich martwić, ale wkrótce będziemy musieli im powiedzieć. Podejrzenia co do Dolores Umbridge nie będą długo trzymane w sekrecie. Mieliśmy szczęście, że Amelia Bones wstawiła się za nami i samodzielnie przejęła akcję, więc musimy teraz wykorzystać każdą przewagę. Dumbledore później wieczorem zwoła spotkanie Zakonu, żeby poinformować wszystkich o sytuacji… - Harry poruszył się, by zaprotestować, – …żeby zapobiec wpadnięciu tu całego Zakonu, gdy odkryją, że to, co słyszeli w Ministerstwie jest prawdą i ponieważ będziesz potrzebował ochrony, gdy rozpocznie się przesłuchanie.
Harry momentalnie zesztywniał na wspomnienie o przesłuchaniu. Mógł je sobie wyobrazić. Zostanie oskarżony o kłamstwo i powodowanie problemów, ponieważ chce uwagi. Nie sądził, że może będzie mógł znieść, jak ktoś będzie rozpracowywał na części pierwsze jego popieprzone życie. Chyba nie zniesie, jeśli Syriusz i Remus będą atakowani dlatego, że są jego opiekunami. Wszyscy, o których dbał, będą atakowani z jego powodu. Czy to było tego warte? Czy on był tego warty?
- Wiemy, że jesteś przestraszony, Rogasiątko – powiedział Syriusz, zauważając zmianę w posturze Harry’ego. – Proszę, zrozum, że jest to coś, co musimy zrobić. Amelia Bones była przerażona, gdy się dowiedziała, że Umbridge używała na tobie Krwawego Pióra. Ministerstwo za zakazało ich lata temu. Umbridge o tym wiedziała. Wiedziała, że używała na tobie nielegalnego przedmiotu. Knot oczywiście udaje ignorancję, ale jeśli Umbridge zostanie uznana za winną, jest wielka szansa, że rola Knota w tym wszystkim zostanie mocno przebadana.
- Ale to wywoła wiele kłopotów – zaprotestował Harry. – A co z Zakonem?
Remus objął jednym ramieniem Harry’ego uspokajająco.
- Nie martw się tym, szczeniaku – powiedział z uśmiechem. – Tak czułem, że o to chodzi. Nie powiedziałeś nam nic, ponieważ martwiłeś się o nas i o Zakon. – Harry tylko wzruszył ramionami, ale brak protestu był wszystkim, czego potrzebowali Huncwoci, by wiedzieć prawdę. – Pozwól nam być dorosłymi, Harry. Pozwól nam zrobić to do ciebie. Nauczyciel nie ma prawa cię maltretować i to do nas i dyrektora należy odpowiedzialność, żeby to powstrzymać. Rozumiesz to, prawda?
Harry rozumiał, co zostało powiedziane, po prostu nie podobało mu się to całe zamieszanie, które zostało wokół sprawy zrobione i które będzie się dalej działo. Była też możliwość, że Wizengamot mu nie uwierzy.
- Co się stanie, jeśli przegramy? – zapytał. – Nie wiem, czy mogę wrócić do Hogwartu. Da mi szlaban na każdą noc aż końca letnich wakacji.
- Nie przegramy – powiedział stanowczo Syriusz. – Będziemy mieli myślodsiewnię Dumbledore’a z twoimi wspomnieniami. Gdy Wizengamot je zobaczy, Umbridge nie będzie już mogła zbliżyć się w pobliże Hogwartu, nie mówiąc o tobie. Zaufaj nam, Harry. Naprawimy to, bez względu na to, ile to zajmie. To najmniej, co możemy zrobić.
Harry musiał się uśmiechnąć. Nie mógł się powstrzymać, ale uwierzył, że jego opiekunowie wszystko naprawią. Miał dziecinną myśl, ale kiedy Syriusz Black był zdeterminowany, strasznie trudno było mu nie uwierzyć. Opierając się o Remusa, Harry zamknął oczy i zdał sobie sprawę, że pierwszy raz od miesięcy, czuje się normalnie. Nie musiał martwić się o sekrety albo o bycie idealnym uczniem dla wszystkich, którzy go obserwowali. Tu, w Szlachetnym Dworze Blacków, Harry był tylko Harrym i to wystarczało.


2 komentarze:

  1. OMG... Jak to czytałam byłam pewna, że koszmar Harrego jest prawdziwy. Mało zawału nie dostałam. Takie zwroty akcji to dla mnie za dużo...
    A tak poza tym. Jak zwykle świetna robota. Podziwiam, że masz siłę na dalsze tłumaczenie. Nie poddawaj się, jestem z Tobą nawet jeśli zbyt często nie komentuję

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, ten koszmar tak myślałam że to prawda, tak fantastycznie ukazany... długa droga przed Harrym chyba na prawdę uwierzył, że nie mają zamiaru go porzucać...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń