Ważne

Zanim zaczniecie czytać jakikolwiek tekst, warto poszukać go w zakładkach. Często tłumaczenia są kontynuowane przeze mnie po kimś innym - w takich wypadkach podaję tylko linki do pierwszych rozdziałów, więc warto zerknąć, czy dane opowiadanie nie jest czasem już zaczęte gdzie indziej. Dzięki temu nie dojdzie do nieporozumień i niepotrzebnych pytań, typu: "A gdzie znajdę pierwsze rozdziały?" Wszystko jest na blogu, wystarczy poczytać ;)
Po drugie, nowych czytelników bardzo proszę o zerknięcie do zakładki "Zacznij tutaj" :) To również wiele ułatwi :D
Życzę wam miłego czytania i liczę, że opowiadania przypadną wam do gustu.
Ginger

czwartek, 25 lipca 2019

CP - Rozdział 19 - Odkrycie i środki ostrożności



Podróż do domu była cicha, ale szybka. Profesor Dumbledore dał Syriuszowi świstoklik, który przetransportował Syriusza, Remusa, Harry’ego i Tonks prosto do kuchni w Dworze Blacków. Syriusz i Remus nie marnowali czasu i położyli Harry’ego do łóżka po podaniu mu przepisanych przez uzdrowiciela eliksirów. Harry spał cały dzień i noc bez budzenia się, ani koszmarów, ale Huncwoci nie byli tym zaskoczeni. Odkryli, że Harry śpi całkiem dobrze, póki ktoś jest z nim w pokoju. Wyglądało to tak, jakby Harry mógł wyczuć, że nie był sam i czuł się bezpiecznie, co wystarczało, by powstrzymać koszmary.
Kiedy Harry w końcu się obudził, musiał się uśmiechnąć na widok śpiącego obok Midnighta. Pies odgłosy przypominające odbijającą się piłkę od ziemi oraz ciche skomlenia, podczas gdy jego nogi się poruszały. Harry musiał stłumić śmiech na myśl, że Syriusz śni o gonieniu czegoś, jak robiłby normalny pies. Po założeniu okularów, Harry nie miał serca, by budzić Midnighta i ostrożnie wyczołgał się z łóżka, zdając sobie sprawę, że cały ból i wyczerpanie na szczęście zniknęły.
Harry jak najciszej wykradł się z pokoju i przeszedł jak zwykle korytarzem do klatki schodowej i zobaczył Remusa siedzącego przed kominkiem i obserwującego obraz bawiących się Rogacza, Lunatyka i Midnighta. Sądząc po ilości światła słonecznego, Harry zorientował się, że musiało być najwcześniej późne popołudnie. Schodząc po schodach, Harry mógł usłyszeć psotne szczekanie psa i musiał się zastanowić, jak długo Remus zwyczajnie obserwował obraz, przypominając sobie przeszłość. Kiedy zostawał sam, jego opiekunowie mieli tendencję do rozmyślania o tym, co mogłoby być, zwłaszcza przypominając sobie Potterów. Strata przyjaciół była bólem, który wydawał się nigdy prawdziwie nie zniknąć.
- Koniec psot – powiedział cicho Harry, podchodząc od tyłu do kanapy, na której siedział Remus. Na dźwięk hasła trójka zwierzaków przestała się bawić i pobiegła z powrotem do lasu. Drzewa przestały się poruszać i po raz kolejny był to nieruchomy obraz, który Syriusz i Remus otworzyli w świąteczny poranek.
Remus szybko spojrzał przez ramię i uśmiechnął się.
- Dzień dobry, szczeniaku – powiedział i skinął na Harry’ego, by usiadł koło niego. – Rozumiem, że Łapa jeszcze śpi.
Hary skinął głową, przyjmując zaoferowane miejsce i natychmiast poczuł ramię owijające się wokół jego barków.
- Wydawał się za bardzo bawić we śnie, żeby go budzić – powiedział z szerokim uśmiechem, który Remus odwzajemnił. Spoglądając na swojego opiekuna, Harry nie mógł nie zauważyć cieni pod jego oczami. Najwyraźniej nie wszyscy domownicy nadrobili zaległy odpoczynek. – Nie bierz tego do siebie, Lunatyku, ale wyglądasz na wyczerpanego. Spałeś w ogóle?
Remus zachichotał i przyciągnął Harry’ego bliżej.
- Nie wezmę tego do siebie – powiedział rozbawionym tonem. – Spałem, Harry, tylko że niewiele. Musiałem zająć się kilkoma sprawami. – Wyciągnął najnowsze wydanie „Proroka Codziennego” ze swoich szat. – Zamierzałem to ukryć, ale prawdopodobnie lepiej będzie, jeśli się dowiesz, czego się spodziewać, nim wrócisz do Hogwartu. – Remus podał mu gazetę. – W jakiś sposób Rita Skeeter dowiedziała się o przesłuchaniu. Dobrą wiadomością jest to, że nie obwinia ciebie.
Harry mógł tylko jęknąć z irytacją. To była ostatnia rzecz, jakiej potrzebował. Teraz wszyscy się dowiedzą o tym, co próbował ukryć od miesięcy.
- Nigdy tego nie robi – wymamrotał gorzko, rozwijając gazetę, żeby zobaczyć nagłówek na pierwszej stronie. – Za bardzo boi się Syriusza, żeby powiedzieć cokolwiek przeciwko mnie, ale zawsze jakoś sobie radzi.
PRAGNIENIE KONTROLI MINISTERSTWA ODWRACA SIĘ PRZECIW NIEMU
Powołanie Dolores Umbridge na stanowisko nauczyciela obrony przed czarną magią w Hogwarcie we wrześniu spotkało się z mieszanymi recenzjami, pisze Rita Skeeter, Korespondent Specjalny. Korneliusz Knot, Minister Magii, zapewnił opinię publiczną, że wyznaczona przez niego członkini podoła wyzwaniu nauczania dzieci w Hogwarcie w sposób, który Ministerstwo uznawało za stosowny, zamiast kolorowej kurateli, którą w przeszłości zapewniał profesor Dumbledore.
Nikt nie kwestionował jego decyzji aż do teraz.
Reporterka dowiedziała się, że ostatniego dnia przed końcem semestru profesor Dolores Umbridge została zawieszona i oskarżona o nadużywanie swojej pozycji i znęcanie nad uczniem. Prywatne przesłuchanie odbyło się wczoraj, na którym została ujawniona prawda o taktyce profesor Umbridge wraz z rzeczywistymi motywami Ministra. Profesor Umbridge została umieszczona w Hogwarcie, by zaszczepić w umysłach uczniów wierzenia Ministra każdym możliwym środkiem.
Owe środki obejmowały wielokrotne użycie krwawego pióra oraz przemoc słowną, mającą odwieść ucznia od indywidualnego myślenia. Owy uczeń został wybrany przez profesor Umbridge ze względu na jego przywództwo wśród innych studentów.
- Gdy zaakceptuje „prawdę”, jego zwolennicy podążą za nim – ujawniła Umbridge na rozprawie. – Robiłam to, co musiałam dla dobra Ministra i Ministerstwa. Moim obowiązkiem było powstrzymanie kłamstw, które dyrektor Dumbledore przekazywał dzieciom.
Te kłamstwa to twierdzenia, że Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać powrócił. Minister Knot wciąż twierdzi, że w rzeczywistości nie ma dowodu na powrót Sami Wiecie Kogo i deklaruje nieznajomość taktyk profesor Umbridge.
- Nigdy nie zdradziła, czym były jej działania, tylko tyle, że czyni postęp w tworzeniu przyjemniejszego środowiska nauki uczniów – ujawnia Minister obecnym członkom Wizengamotu.
Dolores Umbridge została na stałe usunięta ze swojego stanowiska w Hogwarcie, jak również obecnie wysłano ją do św. Mungo na pełne badanie w celu stwierdzenia stanu psychicznego. Amelia Bones, szefowa Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów, pełniła funkcję Głowy Wizengamotu podczas przesłuchania i nie starała się ukryć wstrętu do działań Dolores Umbridge.
- Nigdy nie sądziłam, że nadejdzie dzień, kiedy będę rozważała zabranie mojej siostrzenicy z Hogwartu, ale właśnie taki nadszedł – skomentowała Bones.
W rezultacie podejmowane są środki mające zapewnić, że takie niewybaczalne zachowanie nigdy więcej nie zdarzy się uczniowi w Hogwarcie. Dekret Edukacyjny numer 24, który pozwalał na wyłonienie pozycji Wielkiej Inkwizytor został anulowany i zastąpiony innym, który pozwoli na okresowe monitorowanie nauczycieli w Hogwarcie przez przedstawiciela, na którego wyrazi zgodę cały Wizengamot. Ponadto uczniowie będą poinformowani, jak rozpoznawać oznaki nadużyć. Zostanie też powołany radny zawsze dostępny dla uczniów.
Kandydaci na stanowisko radnego nie zostali jeszcze ujawnieni. Jednakże dyrektor Dumbledore ogłosił, że zastępstwo profesor Umbridge zostało wybrane i będzie nim nie kto inny niż Syriusz Black, uciekinier z Azkabanu bezprawnie oskarżony o morderstwo i ojciec chrzestny Harry’ego Pottera, chłopca, który przeżył.
- [Black] z pewnością ma kwalifikacje do tej pozycji i jest chętny rzeczywiście nauczać uczniów, zamiast kazać im tylko czytać książki – ogłosił Wizengamotowi Dumbledore.
Reporterka ma tylko nadzieję, że Syriusz Black może zapewnić uczniom w Hogwarcie to, czego tak bardzo potrzebują i pozostaje jej życzyć mu powodzenia na nowym stanowisku. Reporterka pragnie również pochwalić Harry’ego Pottera za odwagę do przestawienia zarzutów popełnionych przeciwko niemu krzywd i życzyć mu szybkiego powrotu do zdrowia.
Harry westchnął, odrzucając „Proroka Codziennego” na bok. Zamykając oczy, Harry oparł się o Remusa, gdy uderzyła w niego rzeczywistość artykułu. Wszyscy w szkole będą wiedzieć, że każdy szlaban w rzeczywistości był nocną torturą.
- Jak ona się o tym dowiedziała? – zapytał sfrustrowany Harry. – Sądziłem, że przesłuchanie jest prywatne, żeby nikt się o tym nie dowiedział.
- Tak było – powiedział łagodnie Remus. – Przykro mi, szczeniaku. Wiem, że nie tego chciałeś, ale nic nie możemy z tym zrobić. Bill zatrzymał się rano, by sprawdzić, co z tobą. Artur jest już w domu, ale wciąż dochodzi do siebie. Molly musiała wszystko wyjaśnić Ronowi, Ginny i bliźniakom, żeby nie wpadli tu z żądaniem zobaczenia się z tobą. Chyba wszyscy czują się nieco winni, że stali z boku i pozwalali, by to miało miejsce. Wiesz, jaka jest Molly. Prawdopodobnie zrobiła każdemu surowe kazanie o nadużyciach i kazała im nie mówić o tej sprawie, chyba że ty poruszysz temat.
- To zadziała z Weasleyami, ale nie z Hermioną – mruknął Harry. – Naprawdę nie chcę znów z nią walczyć, ponieważ już nie rozmawiam z nią i Ronem o swoich problemach. Rozmawiam z tobą i Syriuszem. Czy to nie wystarczy?
Remus nie odpowiedział natychmiast. Patrzył na nieruchomy obraz nad kominkiem głęboko zamyślony.
- Jesteśmy do siebie bardziej podobni niż kiedykolwiek sądziłem, szczeniaku – powiedział w końcu cichym głosem. – Wiem, że skoro teraz Syriusz będzie w Hogwarcie to wszystko będzie inaczej, ale musze przyznać, że przez ostatnie kilka lat sekrety były ważną częścią twojego życia. Wiem, że boisz się, że twoi przyjaciele dowiedzą się o wybuchach. Wiem, że wciąż sądzisz, że ich odstraszysz…
- Bo tak się stanie – nalegał Harry. – Nie wiesz, jak się czułem, gdy miałem wybuch w Ministerstwie. Ta moc, potrzeba zemsty… to mnie przeraziło. Chciałem, żeby Umbridge poczuła cały ból, który mi sprawiała. – Harry odwrócił ze wstydem wzrok na wspomnienie, które uderzyło w niego z pełną mocą. – Tak bardzo chciałem ją zranić za to, co mi zrobiła… co zrobiła tobie. Niewiele mogła powiedzieć o Syriuszu, ale ty… Nienawidzę, jak ludzie sądzą, że jesteś gorszy od wszystkich innych dlatego, że jesteś wilkołakiem. Nienawidzę stereotypów. Gdybym nie aktywował naszyjnika…
- Ale to zrobiłeś, Harry – powiedział łagodnie Remus. – Aktywowałeś naszyjnik i to ma znaczenie. Wszyscy mamy chwile, z których nie jesteśmy dumni. Sądząc przez ile musiałeś przejść, nie uważam, by ktokolwiek obwiniał cię za złość na Umbridge. Łatwo jest dać się ponieść złości, ale sprawianie innym bólu nie jest słuszne. Dobrze zrobiłeś aktywując naszyjnik i nie działając pod wpływem gniewu. Jestem z ciebie dumny, szczeniaku, bardziej dumny niż kiedykolwiek sądziłem, że mogę być.
Harry spojrzał na Remusa, przygryzając dolną wargę.
- Naprawdę? – zapytał z nadzieją.
Remus roześmiał się i rozczochrał włosy Harry’ego.
- Naprawdę – potwierdził, mocniej ściskając Harry’ego. – Przygotuj się, bo za niedługo wpadną tu Severus i prawdopodobnie Dumbledore.
Harry spojrzał na Remus z uniesioną brwią. Z pewnością była to ostatnia rzecz, jaką spodziewał się usłyszeć. Profesor Snape unikał Dworu Blacków jak tylko to było możliwe. Niezwykle głośno wyrażał to, jak nie podoba mu się fakt, że Kwatera Główna jest w domu Syriusza.
- Dlaczego? – zapytał ostrożnie Harry.
Remus spojrzał na niego niewinnie.
- A musi być jakiś powód? – zapytał.
Podejrzenia Harry’ego nasiliły się. Remus zdecydowanie coś ukrywał.
- Skądże – powiedział spokojnie Harry. – Nie ma absolutnie nic dziwnego w tym, że profesor Snape, poprzysięgły wróg Huncwotów, zatrzymuje się na herbatkę w Dworze Blacków podczas przerwy wakacyjnej. To się zdarza cały czas.
- Jeśli ujmiesz to w ten sposób – powiedział Remus ze śmiechem, ponownie mierzwiąc włosy Harry’ego. – Jest coś, o czym musimy porozmawiać, ale wolałbym poczekać, aż Syriusz będzie myślał logicznie. Sporo rozmawialiśmy z Dumbledorem o twoich wizjach, a po ostatniej… cóż… nie chcemy, żebyś dalej przez to przechodził. To nie jest warte twojego zdrowia i stanu psychicznego.
Harry musiał się zgodzić. Też nie chciał więcej doświadczać tych wizji. Fakt, że leżał po nich chory w łóżku przez kilka dni był tylko kolejnym powodem na ich długiej liście. Mógł znieść ból… do pewnego stopnia. Jednakże uczucia i obrazy, które przychodziły z wizjami były czymś, od czego dostawał gęsiej skórki.
- Dobrze – powiedział ostrożnie Harry. – Mogę się na to zgodzić, ale dlaczego wymaga to rozmowy z obojgiem moich opiekunów oraz jednym z nauczycieli?
Jakby na zawołanie, kominek ożył zielonymi płomieniami. Harry instynktownie odskoczył, gdy z kominka wyszedł profesor Snape i strząsnął z szat popiół. Snape przyjął widok Harry’ego i Remus na kanapie, widocznie będących w środku rozmowy, z szyderczym uśmiechem. Remus puścił Harry’ego, wstał i powitał profesora Snape’a skinięciem głową.
- Harry, sądzę, że to czas obudzić Łapę – powiedział swobodnie.
Nie trzeba mu było powtarzać dwa razy, by wybiegł do pokoju. Wbiegł po schodach, korytarzem, zerknął do pokoju i zobaczył, że Midnight wciąż śpi na łóżku. Wiedząc, że za to zapłaci, Harry podszedł do łóżka i zaczął potrząsać wielkim, czarnym psem. Midnight jęknął w proteście i przekręcił się, by znaleźć się poza jego zasięgiem. Cóż, zawsze istnieje plan B. Podskoczył w górę, podciągnął nogi i opadł całym ciężarem na łóżko, sprawiając, że Midnight podskoczył w powietrze ze skowytem. Midnight natychmiast odwrócił się do Harry’ego i warknął żartobliwie.
- Wybacz, Midnight – powiedział Harry z uśmiechem. – Profesor Snape tu jest. Remus powiedział, że muszę cię obudzić.
Z cichym trzask Syriusz pojawił się na miejscu Midnighta. Animag przeczesał dłonią rozczochrane włosy, po czym skinął głową.
- W porządku, miejmy to już za sobą – powiedział, z żalem wychodząc z łóżka. – Im szybciej Snape stąd zniknie, tym lepiej dla nas wszystkich.
Harry ześlizgnął się z łóżka i dołączył do Syriusza wychodzącego z pokoju.
- Syriuszu, on jest teraz twoim współpracownikiem, więc nie sądzisz, że byłoby… nie wiem… rozsądnie… zostawić przeszłość za sobą? – zapytał ostrożnie. – Jesteście teraz po tej samej stronie, prawda?
- Nie waż się teraz zachowywać jak Lunatyk – ostrzegł Syriusz, gdy dochodzili do klatki schodowej. – Poza tym, rozejm musi iść od obu stron, a Snape nie zamierza pozwolić odejść swojej niechęci do Huncwotów – albo ich dzieci. Będę tak uprzejmy jak tylko mogę dla twojego dobra, ale nie zamierzam zacząć rozmawiać o starych czasach.
To musiało wystarczyć. Harry i Syriusz zeszli po schodach w ciszy. To będzie cud, jeśli Syriusz i profesor Snape przetrwaj resztę roku szkolnego bez bezsensownego rzucania na siebie klątw. Harry nie wiedział, co profesor Dumbledore sobie myślał. Trzymanie Syriusza i Snape’a tak blisko siebie nawzajem to tylko proszenie się o katastrofę. W rzeczywistości Harry uznał, że prawdopodobnie minie najwyżej miesiąc, nim Syriusz zacznie robić Snape’owi żarty z Fredem i Georgem.
Remus i Snape wciąż stali przed kominkiem, jednak po jego przeciwległych końcach. Profesor Snape czekał niecierpliwie, wyglądając jakby chciał jedynie się z tego miejsca wydostać, podczas gdy Remus wyglądał na tylko lekko zdenerwowanego. Syriusz i Remus wymienili takie spojrzenia, jak zwykle, gdy miała miejsce „narada rodzinna”. Wymieniali te spojrzenia zwykle, gdy żaden z mężczyzn nie chciał rozpoczynać rozmowy, ale wiedzieli, że ktoś musi.
- Harry, może powinieneś usiąść – powiedział łagodnie Remus i poczekał, aż Harry zasiądzie na sofie. – Pamiętasz, co ci mówiłem o twoich wizjach? – Harry skinął głową. – Cóż, Dumbledore uważa, że nauczenie cię magicznej i mentalnej obrony znanej jako Oklumencja, powstrzyma te wizje. Oklumencja chroni umysł przed penetracją z zewnątrz. To raczej trudne, ale w tym momencie nasz jedyny wybór. To połączenie między tobą a Voldemortem zwyczajnie staje się dla ciebie zbyt niebezpieczne.
- Eee… dobrze – powiedział powoli Harry. – Hipotetycznie, co się stanie, jeśli nie nauczę się tego poprawnie?
- Nie mamy wątpliwości, że Czarny Pan jest świadom waszego połączenia, Potter, z powodu tego twojego małego popisu sprzed przerwy świątecznej – powiedział chłodno profesor Snape. – Czarny Pan się nie zawaha wykorzystać swojej przewagi, by umieszczać sny i myśli w twój umysł. Konieczne jest, żebyś się tego nauczył.
Harry zbladł na wspomnienie o snach. W tym roku doświadczył należną część dziwnych snów. Co jeśli Voldemort już wiedział o połączeniu? Co jeśli Voldemort był w jego głowie od końca września?
- Sny? – zapytał słabo Harry, a jego oddech przyspieszył. Bez kolejnego słowa Harry pobiegł jak najszybciej do swojego pokoju. Musiał wiedzieć. Musiał być pewny, że Voldemort nie był w jego głowie. Otwierając swój szkolny kufer, Harry wyciągnął dziennik snów i zbiegł z powrotem do trójki dorosłych. Ledwie mógł opanować nerwy, gdy podał dziennik snów Remusowi, po czym z powrotem usiadł.
- Harry, co to jest? – zapytał z ciekawością Remus, otwierając dziennik i zaczynając przeglądać zapisane kartki.
- To mój dziennik snów na wróżbiarstwo – powiedział Harry, wpatrując się w podłogę. – M-Miałem kilka dziwnych snów w tym roku, więc pomyślałem… pomyślałem, że może…
- Może Voldemort już wkładał sny do twojej głowy – dokończył Syriusz, siadając i owijając ramię wokół Harry’ego. – Dobrze myślisz, Rogasiątko.
Remus przejrzał dziennik, szybko czytając udokumentowane przez Harry’ego sny. Przebrnął przez prawie jedną trzecią, po czym westchnął i podał dziennik profesorowi Snape’owi, którzy przeczytał stronę i zamknął dziennik.
- Harry – powiedział Remus, starając się zachować spokój. – Czy te sny o korytarzu były podobne do wizji o ataku na Artura?
Harry pomyślał o tym minutę. Nigdy o tym nie myślał, ale musiał przyznać, że ten korytarz był wybitnie podobny do tego ze snów. Zamykając oczy, Harry ukrył twarz w dłoniach, co było potwierdzeniem czarodziei w pokoju. Syriusz pociągnął Harry’ego bliżej, podczas gdy Remus zaklął cicho. To się nie działo. To się nie mogło dziać. Dlaczego wszystko musi się dziać mi?
- Będzie w porządku, Harry – powiedział Syriusz zapewniającym tonem. – Rozpracujemy to. Obiecuję.
Harry odsunął się i spojrzał na Syriusza, nie będąc w stanie ukryć łez na twarzy. Nie będzie „w porządku”. Posiadanie Czarnego Pana w umyśle z pewnością nie było „w porządku”.
- Dlaczego? – zapytał sfrustrowany Harry. – Dlaczego on mi to robi? Co jest tak ważnego w tym korytarzu? To nie ma sensu.
Syriusz i Remus wymienili kolejne spojrzenia, po czym Syriusz złapał Harry’ego za ramiona, by spotkać się spojrzeniem z trzęsącym się nastolatkiem.
- Posłuchaj, Harry, Dumbledore nie chce, żebyśmy ci mówili, ale musisz wiedzieć – powiedział, ignorując pogardliwe spojrzenie Snape’a. – Jest tam przepowiednia dotycząca Voldemorta, obecnie trzymana w Departamencie Tajemnic. Voldemort zna jej część, ale jest zdesperowany, by usłyszeć resztę. Kule przepowiedni mogą być podniesione tylko przez tych, które one dotyczą. To dlatego Voldemort posyła ci sny o korytarzu. Chce, żeby zawładnęła tobą ciekawość, żebyś poszukał przepowiedni i dał mu się dowiedzieć, co zostało przepowiedziane.
Harry spojrzał na Syriusza w szoku. Nie mógł w to uwierzyć. Ten cały bajzel był o jakąś głupią przepowiednię?
- Tego chciał – powiedział Harry bardziej do siebie niż innych, po czym spojrzał na Syriusza, a jego oczy błagały ojca chrzestnego, by powiedział, że to nie prawda. – Przepowiednia jest o nim i o mnie, prawda? To dlatego on chce, żebym tam poszedł. Jestem jedyną osobą prócz niego, która może ją dotknąć.
Syriusz mógł tylko skinąć głową; to zwyczajne potwierdzenie uczyniło to wszystko prawdziwym. Oddech Harry’ego przyspieszył, prawiając, że Remus podbiegł do boku Harry’ego, ale chłopak był zbyt uwięziony we własnych myślach, by to dostrzec. Istniała przepowiednia o nim… miał do wypełnienia przeznaczenie… postanowiono o jego życiu nawet przed jego narodzinami… Nie. To nie było możliwe. Nie mogło być. Musiał być jakiś błąd. Nie był w ogóle specjalny. Był tylko Harrym. Był tylko dzieciakiem, który miał szczęście, kiedy to ma znaczenie.
- Masz, Lupin – powiedział profesor Snape, podając mu fiolkę, którą wyciągnął szat. – Jakiej spodziewaliście się reakcji? Dyrektor miał swoje powody, że mu nie mówił.
Harry ledwie czuł, że jego ciało jest przesuwane. Został podciągnięty do tyłu na coś solidnego, a jego głowa została odchylona do tyłu. Płyn został wlany do jego ust, sprawiając, że Harry mimowolnie przełknął. Jego ciało natychmiast się odprężyło i wszystko zrobiło się wyraźne. Długie palce owinęły się wokół jego nadgarstka i wyczuły jego puls. Harry powoli zamrugał, patrząc na Syriusza, nie ufając sobie, by teraz coś powiedzieć.
- Wiemy, że to szok, Harry, ale musiałeś wiedzieć – powiedział cicho Remus. – Proszę, zrozum, że to niczego nie zmienia. Miejmy nadzieję, że dzięki nauce oklumencji będziemy trzymać Voldemorta na dystans i będziesz bezpieczny. Teraz liczy się dla nas tylko twoje bezpieczeństwo.
Harry nie wiedział, jak się czuć. Jedno pytanie, które zadawał sobie od lat otrzymało odpowiedź. Voldemort próbował go zabić, ponieważ ktoś stworzył przepowiednię. Jego rodzice zostali z jej powodu zamordowani, jego życie zostało przez nią przeklęte, a jego opiekunowie żyli teraz w domu, niewidzialnym dla nieznanego oka.
- Co mówi ta przepowiednia? – zapytał cicho Harry, po czym przemyślał to. – Nieważne. Nie chcę wiedzieć, póki on jest w mojej głowie. – Unosząc wzrok na profesora Snape’a, Harry wiedział, że nauka oklumencji nie była wyborem, tylko koniecznością. – Kto będzie mnie uczył?
- Ja, Potter – powiedział chłodno profesor Snape, ale jego głos wydawał się być pozbawiony przekonania. – Dyrektor dał mi ten obowiązek, więc radzę, żebyś nie zaczynał narzekać na niesprawiedliwości. Wymagamy też, byś nie rozgłaszał o tej sprawie, więc mądrze byłoby nie mówić o tym twoim przyjaciołom. Ponieważ Black będzie na miejscu, a wszyscy wiedzą, że jest twoim opiekunem, będziemy spotykać się w jego biurze. Pierwsza lekcja będzie w poniedziałek o szóstej wieczorem.
- Niech pan poczeka! – powiedział Harry, gdy profesor Snape odwrócił się. Nie mógł powiedzieć, że nie umiał się doczekać lekcji ze Snapem, ale przynajmniej nie była to Umbridge. Mimo to profesor Snape też nie był człowiekiem cierpliwym. Im szybciej Harry opanuje oklumencję, tym lepsze życie będą mieli wszyscy. – Czy istnieje jakaś książka w tym temacie, którą mógłbym przeczytać, by było mi łatwiej? Jestem chętny do nauki, ale najpierw muszę zrozumieć, czego się uczę.
Profesor Snape spojrzał na Harry’ego z uniesioną brwią. Najwyraźniej była to ostatnia rzecz, jaką spodziewał się usłyszeć.
- Do jutra rano dostarczę Lupinowi listę odpowiednich pozycji, Potter – powiedział stanowczo, po raz kolejny się odwracając. – Ufam, że wystarczy ci czasu na przygotowanie się.
Harry westchnął z ulgą. Nienawidził być nieprzygotowany, a miał przeczucie, że Oklumencja będzie jednym z tych przedmiotów, na które nie chciał być nieprzygotowany.
- Dziękuję, proszę pana – powiedział Harry, zaskakując profesora Snape’a tak, że zatrzymał się na sekundę, po czym ruszył do kominka i użył sieci fiuu, by przenieść się do Hogwartu (było to jedno z niewielu miejsc, które były połączone).
W chwili, gdy Snape zniknął, Harry znalazł się w środku mocnego, grupowego uścisku. Harry tylko siedział w ciszy. Wciąż starał się zaakceptować fakt, że Voldemort był w jego głowie od miesięcy, a on o tym nie wiedział. Był tak zajęty zajęciami, Quidditchem i GD, że nie zauważył objawów, że coś było nie tak. Jego blizna ciągle bolała, te niepokojące sny i dziwne emocje pojawiające się znikąd. To wszystko Voldemort. To zawsze był Voldemort.
Harry nie mógł nie czuć się jak wielki idiota. Tak wiele mógłby uniknąć, gdyby porozmawiał z kimś, ale był tak zdeterminowany, żeby wszystko robić sam. Jego próba sprawienia, by spowodować mniej problemów Zakonowi tylko zakończyła się większą ich ilością. Jedno było pewne, Harry czuł determinację, by przestać mieć tajemnice. Nie miał pojęcia, jak poradzi sobie z frontem Ron i Hermiona, ale złożył sobie przysięgę, że nie będzie więcej trzymał niczego przed Syriuszem i Remusem. Dziś byli z nim szczerzy i teraz zależało od niego, by wrócił tą przysługę.
^^^
Profesor Snape dotrzymał słowa i posłał Remusowi listę czterech książek, które wybrał dla Harry’ego. Ostatecznie Harry wybrał dwie: „Oklumencja: Studium Ochrony Ludzkiego Umysłu” i „Teoria Stojąca za Oklumencją”, a Remus nie tracił czasu i zakupił je na ulicy Pokątnej. Ponieważ Syriusz dostał stworzoną dla niego pracę nowego nauczyciela obrony, zasugerowano mu, żeby jak najwięcej czasu przygotowywał się do nadchodzącego semestru. Przez to mieszkańcy Dworu Blacków mieli bardzo mało czasu na relaks. Tego dnia Harry, Syriusz i Remus pakowali swoje kufry do Hogwartu, świadomi, że zamek przez jeszcze kilka dni będzie pusty.
Remus na razie przyjął stanowisko radnego i będzie bezstronnym pedagogiem, jeśli pojawią się konflikty między uczniami, póki miał odpowiednią „opiekę” podczas pełni. Harry był zaskoczony, że Rada Gubernatorów i Wizengamot zgodzili się z posadą Remusa, ale Harry doszedł do wniosku, że było sporo ludzi, którzy byli gotowi dopuścić do wszystkiego, byle ten cały bałagan z Umbridge zniknął. Po artykule Rity Skeeter Ministerstwo otrzymało ostry sprzeciw gorszy, niż to co przetrwał profesor Dumbledore. Wielu obwiało Knota i Ministerstwo za zachowanie Umbridge, ponieważ została powołana przez Ministerstwo.
Profesor Dumbledore też nie uciekł od skutków przesłuchania. Kilku uczniów zagroziło wzięciem swoich dzieci z Hogwartu, pomimo zapewnień Dumbledore’a, że podejmowane są środki mające zapobiec kolejnym przypadkom nadużyć w Hogwarcie. Harry został przedstawiony jako dzielny wojownik za stawienie czoła złym działaniom Ministerstwa, co sprawiało, że Harry jęczał z irytacją za każdym razem, gdy brał „Proroka Codziennego”, by zobaczyć kolejny artykuł z pierwszej strony. Wszyscy wręcz pochłaniali tą powierzchniowość „torturowanego bohatera”. Przez to Harry zastanawiał się, czy czarodziejski świat kiedykolwiek rozwinie się na tyle, by myśleć samodzielnie.
Trójka czarodziei przybyła do biura dyrektora przez sieć fiuu i została powitana przez profesora Dumbledore’a i McGonagall. Harry natychmiast został odciągnięty na bok przez McGonagall i łagodnie zbesztany za to, że nie zwierzył się jej na temat Umbridge, podczas gdy profesor Dumbledore rozmawiał cicho z Syriuszem i Remusem. Kolację podano w biurze profesora Dumbledore’a, ponieważ Harry naprawdę nie chciał mierzyć się jeszcze z resztą kadry nauczycielskiej. Było dość cicho, póki Syriusz nie wyciągnął sprawy GD. Dumbledore i McGonagall byli zdumieni, słysząc o grupie uczniów ćwiczących praktykę, uformowaną tuż pod nosami wszystkich w szkole. Byli też zdumieni, jak zorganizowana była grupa i nalegali, by zasiąść przy następnym spotkaniu z myślą o posiadaniu przez grupę zdolnego doradcy i uczynienie jej oficjalną.
Kiedy kolacja się skończyła, Harry, Syriusz i Remus wrócili na wieczór do Kwater Huncwotów. Syriusz i Remus wciąż pracowali nad planami lekcji, podczas gdy Harry zaczął czytać: „Oklumencja: Studium Ochrony Ludzkiego Umysłu”. Koncepcja oklumencji była w teorii prosta: poprzez organizację myśli i emocji łatwo można było stworzyć fortecę, by bronić się przed wtargnięciem, kiedy się odpowiednio przygotowało. Jednakże faktyczny proces nie był łatwy, zwłaszcza gdy jednostka miała tendencję działania w emocjach. To dlatego Oklumencja była tak trudna dla nastolatków. Musieli jeszcze zdobyć kontrolę nad emocjami.
Robi się coraz lepiej.
Harry domyślił się, że musiał zasnąć podczas czytania, ponieważ w jednym momencie starał się nie zasnąć, leżąc na łóżku i czytając o organizowaniu myśli, a w następnej był okryty czymś miękko ocierającym się o jego twarz. Otwierając oczy, Harry zobaczył jakoś zamazaną czerwono-złotą postać przed sobą. Półprzytomnie chwycił okulary ze stolika nocnego i wsunął je na nos, sprawiając, że niewyraźna forma nabrała ostrości.
- Dzień dobry, Fawkes – powiedział Harry z uśmiechem. Od dłuższego czasu nie widział feniksa. Sięgając do ptaka, Harry był zaskoczony, gdy Fawkes spotkał się z jego dłonią i pochylił się ku dotykowi nastolatka. – Nie widziałem cię od dawna. Niezwykłe, prawda?
Fawkes zaćwierkał i usiadł na klatce piersiowej Harry’ego, kuląc się, jakby miał iść spać. Harry pozwolił swoim oczom się zamknąć, gdy bezmyślnie gładził feniksa prawą ręką. Poczuł ciepło na piersi, które rozprzestrzeniło się po całym jego ciele. Jego ciało rozluźniło się, a umysł zaczął odpływać. Jego dłoń powoli opadła na bok. Harry nie mógł się poruszyć, ale to mu nie przeszkadzało. Czuł się bezpieczny, chroniony i wolny od zmartwień. Coś mokrego opadło na wierzch jego prawej dłoni, sprawiając, że fala czegoś, co mógł tylko określić jako magię, przepłynęła przez jego ciało. Harry sapnął, gdy kolejna kropla wilgotnej magii opadła na jego dłoń. Jego oddech przyspieszył, a oczy otworzyły szybko, widząc tylko jasność. Cicha pieśń feniksa wypełniła jego uszy, a oddech wrócił do normy. Oświetlenie pokoju również znów było normalne, dzięki czemu Harry mógł zobaczyć Feniksa.
- Mogłeś mnie ostrzec, wiesz? – powiedział Harry z szerokim uśmiechem. – Co to było?
Fawkes tylko zanucił i trącił głowę Harry’ego, by przechylił ją w prawo. Spoglądając w dół, Harry zauważył, że coś się zmieniło z wierzchem jego prawej dłoni. Nie była naznaczona. Słowa „Nie będę opowiadać kłamstw” zniknęły. Harry spojrzał szybko na Fawkesa i uśmiechnął się. Fawkes usunął ostatnie wspomnienie tego, przez co przeszedł przez Umbridge. Nikt nie będzie teraz patrzył na jego rękę, bo nic na niej nie będzie.
- Dzięki, Fawkes – powiedział Harry, delikatnie gładząc pióra sporego ptaka. – Naprawdę to doceniam.
Fawkes zanucił ponownie i trącił dziobem policzek Harry’ego, po czym uniósł się i zniknął w błysku płomieni. Całkowicie obudzony, Harry wyszedł z łóżka przygotowany na długi dzień czytania. Po umyciu się i uporządkowaniu pokoju, Harry usiadł na kanapie przed ogniem ze swoją książką do oklumencji. Wciąż było dość wcześnie, a wiedząc, że Syriusz i Remus byli na nogach przez większość nocy, uznał, że pozwoli im spać.
Niespodziewanie to Syriusz pierwszy wszedł do pomieszczenia, wyglądając, jakby nie spał całą noc. Animag opadł na sofę obok Harry’ego i rzucił okiem na czytającego nastolatka, po czym zaczął narzekać na ranne ptaszki. Harry nie mógł powstrzymać uśmiechu. Z pewnością będzie interesujące zobaczyć, czy Syriusz da rady obudzić się wystarczająco wcześnie, by zdążyć na poranne poniedziałkowe zajęcia.
Bez ostrzeżenia Syriusz owinął ramię wokół chrześniaka i pociągnął go bliżej.
- Więc co chcesz dzisiaj robić, Rogasiątko? – zapytał Syriusz z szerokim uśmiechem. – Moglibyśmy zrobić Snape’owi żart, poćwiczyć pojedynki, zrobić Snape’owi żart, popracować nad twoim treningiem, zrobić Snape’owi żart, powalczyć z Lunatykiem na śnieżki…
- Albo zrobić Snape’owi żart – dokończył Harry, pojmując wzór. – Nie zamierzam robić profesorowi Snape’owi żartu, Syriuszu, zwłaszcza że poświęca mi czas, by uczyć mnie oklumencji. To będzie bardzo trudne, więc nie chcę ryzykować, że go zezłoszczę. – Harry spojrzał na Syriusza z błagalnym wyrazem twarzy. – Muszę się tego nauczyć, Syriuszu. Nie chcę więcej Voldemorta w swojej głowie. Przez chwilę byłem w stanie kontrolować Nagini w ten wizji. Skąd możemy wiedzieć, że Voldemort nie kontroluje mnie?
- Czy bolała cię ostatnio blizna? – zapytał z niepokojem Syriusz.
Harry potrząsnął głową.
- Poza tym, jak pewnego ranka, gdy Voldemort był naprawdę złym, niczego nie czułem – powiedział zgodnie z prawdą. – Nie wiem, dlaczego jest taki spokojny, ale może lepiej wykorzystać to na naszą korzyść? Jeśli zacznę się teraz uczyć, mogę go powstrzymać, gdy znów spróbuje. Czy nie tego wszyscy chcą?
Syriusz skinął głową i pociągnął Harry’ego bliżej.
- Jestem z ciebie naprawdę dumny, Rogasiątko – powiedział szczerze. – Naprawdę myślałem, że cię straciliśmy, gdy wzięliśmy cię do domu po twojej wizji. Tak bardzo się nas bałeś… zwyczajnie nie wiedziałem, co zrobić. Jak zdołałeś sobie z tym poradzić i żaden z twoich współlokatorów się nie dowiedział?
- Zaklęcie wyciszające – odpowiedział szczerze Harry i westchnął. – Wiem, że sobie nie radziłem. Moje koszmary były tak realne, że mijała spora chwila nim zdawałem sobie sprawę, że nie była to prawda. W głębi siebie wiedziałem, że ty i Remus nigdy nie przeszlibyście na stronę Umbridge, ale po tak długim słuchaniu jej tyrad, chyba nieco z tego we mnie zostało… - Harry położył palce na piersi, czując ukryte pod koszulką wisiory. Wciąż były tak ciepłe, jak wtedy, gdy otrzymał je w świąteczny poranek. - …ale już nie. Od kiedy rozmawialiśmy, nie miałem koszmarów. Obecnie jestem wolny od koszmarów, co jest nieco dziwną, ale mile widzianą zmianą. Myślę, że postawienie się Umbridge również pomogło.
Syriusz wyszczerzył się.
- Lunatyk powiedział mi o tym – stwierdził. – Psychiczni maniacy Ministerstwa? Gdzie się nauczyłeś takich słów? – Roześmiał się, gdy Harry wzruszył ramionami. – Cóż, wątpię, by Umbridge w ogóle wiedziała, co one znaczą, ale masz rację. Jest psychiczna. To, jak Ministerstwo znajduje takich ludzi jest poza moim rozumieniem.
- Sądzę, że to złe zarządzanie – powiedział poważnie Harry, co wywołało u Syriusza intensywny śmiech podobny do szczekania psa.
Następne dwa dni były mieszaniną pracy i… cóż… pracy. Kiedy Syriusz i Remus organizowali plany lekcji, Harry albo kończył pracę domową albo czytał książki o oklumencji. Podczas tego czasu Kwatery Huncwotów były tak ciche, że to aż przedziwne. Jednak, kiedy Syriusz stawał się przytłoczony „obowiązkami nauczyciela”, zwykle zaciągał Harry’ego na trening do Pokoju Wspólnego. Te sesje nie trwały długo, jednak wystarczająco, by Syriusz pozbył się wystarczającej ilości stresu, by wrócić do pracy.
Syriusz i Remus byli zaskoczeni i jednocześnie wdzięczni, kiedy Harry im powiedział, że Fawkes uzdrowił jego dłoń. Większość z ich zaskoczenia pochodziła z faktu, że byli zszokowani, że sami o tym nie pomyśleli. Byli świadomi tego, jak Fawkes troszczy się o Harry’ego, więc fakt, że Fawkes użył swoich łez, by go uzdrowić, nie była dziwna. Byli wdzięczni, że nikt nie będzie patrzył na ranę z ciekawością, jak nauczyciele (i uczniowie, którzy pozostali podczas przerwy w Hogwarcie) próbowali podczas kolacji w Wielkiej Sali. To, że niemal cała kadra nauczycielska patrzyła na niego było stresujące, ale Harry wiedział, że kiedy przybędą uczniowie to będzie jeszcze gorzej.
Opiekunowie Domów nie tracili czasu na spełnienie żądań Ministerstwa i zgodzili się porozmawiać z uczniami swoich domów o nadużyciach i nowym stanowisku Remusa w Hogwarcie po kolacji w noc ich przybycia. Żeby zapobiec spojrzeniom, które Harry wiedział, że otrzyma od Gryfonów, spędzi tą noc w pokoju w Kwaterach Huncwotów, co prawdopodobnie nie uspokoi Rona i Hermiony, ponieważ Harry jeszcze z nimi nie rozmawiał. Wiedział, że przydają się długie wyjaśnienia oraz że Ron i Hermiona nie będą co do nich zbyt cierpliwi.
Nim Harry się zorientował, przybył Hogwart Express i uczniowie zaczęli wypełniać Wielką Salę. Harry siedział przy stole Gryffindoru z Syriuszem i Remusem, rozmawiając z nimi cicho, gdy niemal został przewrócony przez Hermionę i Ginny, które nadbiegły w szybkim tempie wraz z Ronem, Fredem i Georgem. Syriusz i Remus życzyli Harry powodzenia, po czym zajęli miejsca przy stole prezydialnym.
Gdy Hermiona i Weasleyowie zajęli miejsca, nastał ciągły strumień pytań na powitanie powtarzanych w kółko. Co się stało? Nic mu nie jest? Co Umbridge mu zrobiła? Co się stało na przesłuchaniu? Po tym, jak dziesiąta osoba o to zapytała, Harry miał ochotę krzyczeć, ale przygryzł język i ciągle powtarzał, że nie chce o tym rozmawiać, aż profesor Dumbledore wstał, by wygłosić przemowę, uciszając natychmiastowo salę.
- Tych, którzy wyjechali na przerwę świąteczną, witam z powrotem – powiedział uprzejmie profesor Dumbledore. – Jak zapewne słyszeliście, zrobiliśmy kilka zmian wśród naszych pracowników. Profesor Umbridge została na stałe usunięta ze swojej pozycji i zastąpiona przez profesora Syriusza Blacka. – Podekscytowana wrzawa i oklaski spowodowały szeroki uśmiech u Syriusza. – Ponadto Remus Lupin zgodził się powrócić do Hogwartu  jako doradca w przypadkach, gdybyście nie czuli się komfortowo porozmawiać z członkiem kadry. Cokolwiek powiecie panu Lupinowi będzie traktowane jako poufne, więc czujcie się swobodni go szukać, gdy tylko będziecie potrzebowali z kimś porozmawiać. Ponadto po kolacji skierujcie się bezpośrednio do swoich pokojów wspólnych na spotkanie ze swoimi Opiekunami Domów. A teraz niech zacznie się uczta.
Jedzenie pojawiło się na stołach, a wszyscy powoli wyrwali się z szoku i zaczęli jeść. Na nieszczęście dla Harry’ego odwrócił się do stołu i zobaczył oczekujące spojrzenia wszystkich dookoła. Nie zdawał sobie z tego sprawy, ale cała drużyna Quidditcha zdołała usiąść dookoła niego wraz z Nevillem, Deanem i Seamusem. To z pewnością będzie interesujące.
- Co? – zapytał niewinnie Harry.
Hermiona pierwsza odnalazła głos.
- Gadaj, Harry – powiedziała cicho. – Co Umbridge ci robiła? Nie słyszeliśmy ani słowa od ciebie przez całą przerwę; nawet po artykule Rity Skeeter w „Proroku Codziennym”. Masz pojęcie, jak się o ciebie martwiliśmy?
Harry westchnął, pocierając oczy pod okularami. To naprawdę nie było miejsce, w którym chciał o tym rozmawiać, ale wiedział, że nikt nie da mu spokoju, póki czegoś nie powie.
- Nie dostaliście ode mnie żadnych wiadomości, ponieważ byłem zajęty – powiedział Harry ściszonym głosem. – Przez kilka dni byłem chory, potem były święta, potem musiałem przygotować się do przesłuchania, potem musiałem przyjść wcześniej do szkoły, żeby Syri… eee… profesor Black mógł przygotować zajęcia, a potem wy przyjechaliście. Nie miałem wiele wolnego czasu na wysyłanie listów do wszystkich, by zaspokoić ich ciekawość na temat prywatnej sprawy, którą i tak będę zmuszony omawiać za parę dni.
Hermiona zarumieniła się i odwróciła wzrok, przepraszając. Harry wiedział, że zwyczajnie się martwiła, ale mogła być bardziej taktowna w swoim przesłuchiwaniu. Tak, Hermiona była błyskotliwą czarownicą i Harry kochał ją tak, jak resztę swojej „rodziny”, ale usłyszenie jej wymagającego tonu przypominało mu o tym, jak zaaranżowała GD, nim Rada przejęła przywództwo. Hermiona musiała się nauczyć cierpliwości, zwłaszcza gdy jej pragnienie wiedzy przeważało zdrowy rozsądek.
- Jeśli chodzi o to, dlaczego Umbridge została usunięta, podejrzewam, że do jutra wszyscy będą wiedzieć, więc nie ma sensu trzymać tego w tajemnicy – ciągnął Harry. – Nie kłamałem, gdy mówiłem, że Umbridge kazała mi pisać linijki na szlabanach. Po prostu nie wspomniałem, że pisałem krwawym piórem… - Wszyscy dookoła sapnęli z szoku. - … podczas gdy próbowała przekonać mnie, że jestem szukającym uwagi kłamcą.
- A-Ale krwawe pióra są nielegalne! – wykrzyknął George przyciszonym głosem. – Dlaczego nic nie powiedziałeś?
- Bo nie wiedziałem – powiedział szczerze Harry. – Byłem wychowany przez mugoli. Nie pomogło też to, że byłem workiem treningowym mojego wuja, gdy tylko był zły, ale nie wchodźmy w to. Przecież nie ma zajęć o rzeczach, które powinieneś wiedzieć na temat typów nadużyć w czarodziejskim świecie dla tych, którzy byli wychowywani po mugolsku. – Harry zaczął nakładać jedzenie na talerz, desperacko starając się zignorować spojrzenia pełne litości. – Poza tym, Umbridge jest kompletną wariatką. Czekamy tylko, aż św. Mungo oficjalnie to ogłosi.
Wszyscy zaczęli jeść, zajmując się własnymi rozmowami, ale ciągle zerkali na Harry’ego, jakby się upewniali, że rzeczywiście nic mu nie jest. Na szczęście Neville i Ginny zaczęli rozmawiać z Harrym o GD i następnym spotkaniu Rady, co posłużyło im za rozrywkę aż do zakończenia kolacji. Po wyjaśnieniu, że nie spędza nocy w dormitorium, Harry wyszedł z Syriuszem i Remusem do Kwater Huncwotów. Już obawiał się jutrzejszego dnia. Będzie wyjątkowo długi.




3 komentarze:

  1. Nareszcie trochę prawdziwej opieki. Może choć drugi semestr będzie dla Harrego spokojny. Dyrekcja i nauczyciele wypadli bardzo blado w całej tej sytuacji. Czekam z niecierpliwością na lekcje oklumencji...Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka! Wbijaj do mnie!

    https://kuroshitsujizbior.blogspot.com/

    Anime się skończyło, a na rozdział mangi trzeba długo czekać? Śpieszę z pomocą! Nie zwlekaj i zagłębij się w wiktoriańską Anglię razem z Mrocznym Kamerdynerem i Psem Królowej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, zastanawiam się jak będą wygladaly te lekcje oklumencji, Hermiona z ta swoją naatarczywością mnie wkurza... cudownie teraz obaj opiekunowie beda w Hogwarcie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń