Ważne

Zanim zaczniecie czytać jakikolwiek tekst, warto poszukać go w zakładkach. Często tłumaczenia są kontynuowane przeze mnie po kimś innym - w takich wypadkach podaję tylko linki do pierwszych rozdziałów, więc warto zerknąć, czy dane opowiadanie nie jest czasem już zaczęte gdzie indziej. Dzięki temu nie dojdzie do nieporozumień i niepotrzebnych pytań, typu: "A gdzie znajdę pierwsze rozdziały?" Wszystko jest na blogu, wystarczy poczytać ;)
Po drugie, nowych czytelników bardzo proszę o zerknięcie do zakładki "Zacznij tutaj" :) To również wiele ułatwi :D
Życzę wam miłego czytania i liczę, że opowiadania przypadną wam do gustu.
Ginger

piątek, 27 marca 2020

TCNZ - Rozdział 7 - Koniec wieku cz. 3



31 grudnia 1999r.
Natalie nieustannie zerkała na Remusa z podłogi. Remus siedział na kanapie, próbując ją zignorować i zwyczajnie skupić się na telewizji. Syriusz usiadł obok niego, ale nie zbyt blisko, żeby wzbudzić podejrzenia. Remus nie wiedział, kiedy powiedzieć rodzicom, ale zwyczajnie wiedział, że jeszcze nie był gotów.
W głowie ćwiczył ten moment na tysiąc różnych sposobów. Wiedział, że Natalie nie podobało się bycie jedynym nosicielem jego wielkiego sekretu, ale naprawdę chciał, żeby była jeszcze chwilkę cierpliwa.
- Jak się macie, chłopaki? – powiedział ojciec Remusa, podchodząc i siadając obok Remusa.
- Och, uch… dobrze – stwierdził Remus z niepewnym uśmiechem spoglądając na ojca.
Remus nie wiedział, co go powstrzymywało. Przyszła jego matka i usiadła pod jego ojcem, opierając się o jedną z jego nóg. Po tych wszystkich latach wciąż tak wiele było między nimi miłości i uczucia. To sprawiało, że jego serce drgało.
Remus spojrzał na Syriusza. Syriusz posłał mu lekko, zdenerwowany uśmiech i przesunął dłoń nieco bliżej ręki Remusa. Remus spojrzał na Natalie, która wyglądała, jakby zaraz miała eksplodować, jeśli nic się teraz nie wydarzy.
- Gej – powiedział nagle Remus.
- Co takiego? – zapytała z podłogi jego matka, najwyraźniej go nie usłyszawszy.
- Gej. Jestem gejem. Syriusz i ja… jesteśmy gejami. Oboje. Uch… jesteśmy razem. On jest moim chłopakiem – powiedział Remus, a słowa wydobyły się z jego ust w sposób przypadkowy.
Remus widział, że Syriusz wierci się obok niego, a Natalie się szczerzy. Jego ojciec wciąż oglądał telewizję. Jego matka uniosła na niego wzrok i uśmiechnęła się.
- Cieszę się, że w końcu nam powiedziałeś, kochanie.
- Tak, sądziliśmy, że coś się dzieje, ale nie chcieliśmy rzucać pochopnych oskarżeń – powiedział jego tata, po czym poklepał go po plecach, jakby właśnie otrzymał jakąś nagrodę, czy coś w tym stylu.
- Och – powiedział Remus, niepewny, co teraz zrobić.
Mama Remusa wstała z podłogi, podeszła i owinęła ramię wokół Remusa, przytulając go mocno.
- Zawsze będziemy cię kochać, bez względu na wszystko.
Remus poczuł łzy wypełniające jego oczy.
- Dzięki.
Potem przytuliła również Syrisuza.
- Gratulacje, Syriuszu. Remus jest świetnym facetem.
- Dzięki.
A potem usiadła z powrotem w nogach swojego męża. Remus zastanawiał się, co takiego zrobił, że się zdradził. Rozważył zapytanie, ale odpowiedź mogła mu się nie spodobać. Podejrzewał, że nie ma to znaczenia. Ujawnił się i odnalazł akceptację, której z Syriuszem tak desperacko potrzebowali.
Remus wsunął rękę w dłoń Syriusza i ścisnął ją. Spojrzał na twarz Syriusza i obserwował, jak łzy spływają po jego twarzy. Dla Syriusza to wiele znaczyło, a Remus był szczęśliwy, mogąc mu to dać. Syriusz przesunął się obok Remusa, pochylając głowę o jego ramię. Remus odprężył się i zdecydował cieszyć się oglądaniem telewizji z rodziną i chłopakiem. Normalka, tak jak powinno być.
^^^
Lily usiadła na kolanach Jamesa, oglądając telewizję, podczas gdy zegar wyliczał czas do północy. Zastanawiała się, czy to naprawdę miał być koniec świata, jak wielu przewidywało. Czy rok dwutysięczny albo nawet sam Bóg zamierzał ich wszystkich zniszczyć. Zaledwie poprzedniego dnia czytała w gazecie, że rok dwutysięczny może przynieść wojnę nuklearną.
Cieszyła się, że jest z Jamesem, jeśli to ma być koniec. Nie żeby była chętna umierać. Była tak młoda. W życiu było o wiele za dużo rzeczy, których nie doświadczyła. Chciała podróżować. Chciała odnieść sukces w karierze. Chciała któregoś dnia wziąć ślub i założyć rodzinę.
To ostatnie zaskoczyło Lily. Nigdy tak naprawdę nie myślała o tego typu rzeczach. Próbowała sobie nie wyobrażać  Jamesa jako tego, którego poślubi, ale nie mogła się powstrzymać. Odkryła, że ogromnie podobał jej się ten pomysł.
Cholera jasna, Evans, pomyślała. Nie masz nawet szesnastu lat. Miała jedynie jednego chłopaka przez zaledwie pół roku. Naprawdę nie powinna tak skakać w przyszłość.
Mimo to wcisnęła się w Jamesa i pozwoliła mu owinąć ramiona wokół jej talii. Chwyciła jego ręce w dłonie i docisnęła bok jego twarzy do swojej głowy. Była całkiem pewna, że wąchał jej włosy. Jej szampon pachniał malinami, a James mówił jej, jak bardzo go uwielbia.
Rodzice Jamesa śmiali się z czegoś w salonie. James spytał ich wcześniej, czy nie będą mieli nic przeciwko, jeśli razem z Lily usiądą dzisiaj sami w pokoju. To był ich pierwszy wspólny Nowy Rok i obiecał Lily, że będzie ich.
Lily zastanawiała się, jak mają się Remus i Syriusz. Miała nieodpartą ochotę zadzwonić do Remusa, ale poprosiła Jamesa, żeby nie wykonał dzisiaj żadnego telefonu, choć tak naprawdę sama nie obiecała tego samego.
James wydawał się dzisiaj tak spokojny. Miło było odprężyć się w jego ramionach. Była z nim teraz tak blisko. Bliżej niż z kimkolwiek innym.
^^^
- Szczęśliwego Nowego Roku! – krzyknęli wszyscy w mieszkaniu Remusa.
Remus odwrócił się do Syriusza i docisnął mocno swoje usta do jego warg. Potem oderwali się od siebie i Syriusz pocałował go w policzek. Remus spojrzał na swoją siostrę, klaszczącą z ekscytacją. Remus wstał i mocno ją przytulił.
- Szczęśliwego Nowego Roku, Nat.
- Szczęśliwego Nowego Roku.
Potem Remus powtórzył życzenia z rodzicami, podczas gdy Nar przytuliła Syriusza. Remus był wypełniony radością i zawrotami głowy, choć to drugie uczucie było częściowo spowodowane adwokatem. Był rok dwutysięczny, a Remus czuł, że jego życie prawdziwie się zaczyna.
^^^
James i Lily całowali się przez niemal całe dziesięć minut. Lily uznała, że nie będzie się nawet kłopotać mówieniem życzeń. Lily tak desperacko go pragnęła. Siedziała na jego kolanach twarzą do niego, ich klatki piersiowe się stykały, jego ramiona owijały się mocno wokół niej, a ich usta łączyły się w pocałunku. Lily czuła się tak żywa i pragnęła, by ten moment trwał wiecznie.
W pewnym momencie stali się zbyt zmęczeni całowaniem. Rodzice Jamesa byli już w łóżku, nie kłopocząc się czekaniem od północy. Lily miała spać na kanapie, ale James wciągnął ją na górę do sypialni.
- Zostań ze mną dziś w nocy – powiedział James i pocałował Lily.
- Oczywiście, że zostanę – powiedziała Lily i zaczęła zdejmować spodnie.
James również zdjął swoje i swoją koszulkę, po czym wsunął się do łóżka.
- Położysz się ze mną… możemy po prostu… przytulać się? – zapytał James.
Lily uśmiechnęła się i skinęła głową. Nie mogła sobie wyobrazić, być gdzieś indziej czy robić coś innego. Wsunęła się do łóżka, ułożyła plecami i mocno docisnęła do niego swoje ciało. James owinął ramię wokół jej nagich ud.
Była tak ciepła, zdawała się zmęczona i wypełniona miłością. James pocałował bok jej szyi, a dziewczyna wydawał z siebie radosny dźwięk aprobaty.
- Kocham cię – powiedziała Lily.
Nie była pewna, czy James odpowiedział, ale sądziła, że coś usłyszała, nim odpłynęła w sen.
^^^
1 stycznia 2000
Syriusza obudził dźwięk mytych naczyń. Jęknął i przeciągnął się. W umyśle kojarzył ten dźwięk z panem Reacherem, który zawsze zajmował się wszystkim w domu.
Syriusz usiadł na kanapie i poczłapał do łazienki. Kiedy wyszedł, ruszył do kuchni, mając nadzieję na trochę wody.
- Chciałbyś herbaty? – zapytała Sylvia Lupin.
- Tak, proszę. Dzięki.
Mama Remusa otarła ręce i szybko zaserwowała Syriuszowi herbatę, którą zabrał do stołu w jadalni. Kilka chwil później Sylvia dołączyła do niego.
- A jak zareagowali twoi rodzice? – zapytała.
Syriusz westchnął.
- Nie wiedzą. Jeśli się dowiedzą, zabiorą mnie.
Sylvia zmarszczyła brwi i odłożyła swoją filiżankę.
- To okropne. Nie rozumiem, jakie to ma znaczenie. Jakie ma znaczenie to, kogo się kocha? Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Wszyscy chcą być szczęśliwi i kochani
- Niektórzy ludzie nie widzą tego w taki sposób. Oni uważają… uważają to za grzech.
Sylvia prychnęła i powiedziała pod nosem coś, co brzmiało jak przekleństwo.
- Kochasz mojego syna?
- Zdecydowanie.
- I to oczywiste, że on kocha ciebie – powiedziała, a Syriusz poczuł, że serce mu zamiera.
- Tak – powiedział Syriusz, zdumiony nagłą falą pewności siebie.
- Więc tylko to ma znaczenie.
Syriusz uśmiechnął się, ale szybko zmarszczył brwi.
 - Ale nie wiem, co zrobić z moimi rodzicami. Po prostu czuję, że któregoś dnia zdarzy się coś złego i nie będę w stanie więcej ukrywać tego, kim jestem.
- Kiedy to się wydarzy, obiecuję, że razem z ojcem Remusa zrobimy wszystko, by ci pomóc. Uszczęśliwiasz naszego syna, a zrobilibyśmy wszystko, żeby go chronić – powiedziała Sylvia, wyciągnęła dłoń i położyła ją na ręce Syriusza.
Syriusz poczuł, jak gorące łzy spływają po jego policzkach i po raz pierwszy poczuł, jak to jest mieć matkę.


1 komentarz:

  1. Hejka,
    fantastyczny rozdział, cudownie, Nowy Rok wiele zmian może się udać, cieszę się bardzo, że rodzice Remusa zaakceptowali i chcą im pomoc...
    Wesołych Świąt życzę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń