Ważne

Zanim zaczniecie czytać jakikolwiek tekst, warto poszukać go w zakładkach. Często tłumaczenia są kontynuowane przeze mnie po kimś innym - w takich wypadkach podaję tylko linki do pierwszych rozdziałów, więc warto zerknąć, czy dane opowiadanie nie jest czasem już zaczęte gdzie indziej. Dzięki temu nie dojdzie do nieporozumień i niepotrzebnych pytań, typu: "A gdzie znajdę pierwsze rozdziały?" Wszystko jest na blogu, wystarczy poczytać ;)
Po drugie, nowych czytelników bardzo proszę o zerknięcie do zakładki "Zacznij tutaj" :) To również wiele ułatwi :D
Życzę wam miłego czytania i liczę, że opowiadania przypadną wam do gustu.
Ginger

wtorek, 17 grudnia 2024

PDJ - Rozdział 51 – Konfrontacja z problemem

Zanim Harry choćby zdążył mrugnąć, poczuł, ze zostaje pchnięty do tyłu na fotel, a jego nadgarstek zostaje uwolniony. Zaczął mówić, ale Severus rzucił mu ostre spojrzenie i wyciągnął rękę po butelkę z miksturą.

- Oddaj mi to, młodzieńcze.

Harry niechętnie podał mu eliksir, wiedząc, że tak odchodzi jego spokojny nocny sen. Bezgłośnie przeklął wyostrzony słuch Severusa i to, że mężczyzna zdawał się zawsze wiedzieć, kiedy robił coś choć trochę zabronionego. Czuł się tak, jakby było na nim zaklęcie śledzące.

- Nie robiłem nic złego. Po prostu chciałem się dobrze wyspać – powiedział Severusowi ze złością, powstrzymując się od wiercenia w miejscu, jakby właśnie dostał lanie. Nienawidził tego, że jego ojciec potrafił sprawić jednym spojrzeniem, że poczuł się winny. – Zawsze mi mówisz, że sen jest ważny.

- Nie próbuj udawać, że nie wiesz, co robiłeś, Harry – powiedział krótko Severus, wycofując się do fotela naprzeciwko syna i wyglądając na bardzo rozczarowanego i złego. – Obaj o tym wiemy. Jak długo go bierzesz?

- Uch… to byłaby czwarta noc – przyznał Harry.

- A jak często brałeś go wcześniej?

Harry zmarszczył brwi. Wiedział, że wcześniej brał go co najmniej dwa razy, kiedy koszmary były naprawdę złe.

- Ja… Nie jestem pewny, ale jakieś dwa razy.

Severus starał się utrzymać swój temperament na wodzy.

- Ach tak. Brałeś eliksir bezsennego snu przez co najmniej cztery kolejne noce i być może dwa razy wcześniej i nie widziałeś powodu, żeby mi o tym powiedzieć? Do diabła, Harry! Ile razy musimy odbywać tę rozmowę? Jeśli coś cię dręczy, daj mi znać! Nie lekceważ tego i nie próbuj radzić sobie sam. Dlaczego tak trudno ci przyznać, że potrzebujesz pomocy?

- Nie potrzebuję pomocy. To były tylko jakieś głupie koszmary o wojnie… i polujących na nas wilkołakach. To nic wielkiego, Severusie. Nie jestem małym dzieckiem, które przybiegnie do ciebie z każdą drobnostką.

- Uważasz, że to nic wielkiego? Nie zgadzam się. To wystarczyło, żebyś zdecydował się na eliksir bezsennego snu, czyż nie?

- Nie chciałem, żebyś wiedział, bo wiedziałem, jak się zachowasz, Sev.

- Jak się zachowam?

- Tak – odpowiedział Harry wyzywająco. – Że wpadniesz w panikę.

- Z całą pewnością nie „wpadam w panikę” – odpowiedział Severus przez zaciśnięte zęby. – Martwię się, bo wydajesz się lekceważyć wszystko, czego nauczyłem cię o eliksirze bezsennego snu. Harry, wiesz, że może uzależnić, jeśli bierze się go przez zbyt długi czas. Jak często to podkreślałem?

- Często. Ale Sev, to była dopiero czwarta noc. Można brać eliksir bezsennego snu przez tydzień bez żadnych szkodliwych skutków ubocznych.

- Tak, ale do tego czasu już będziesz na nim polegać i będzie trudno przestać go pić. Masz pojęcie, jak straszne jest uzależnienie od tego konkretnego eliksiru? Same objawy odstawienia są gorsze niż uzależnienie od heroiny czy kokainy. Potrzeba ponad roku, żeby przezwyciężyć objawy odstawienia, a nawet lata później mogą się one pojawić z powrotem. Zaufaj mi, nie chcesz się od niego uzależnić. Koniec z tym, póki nie powiem inaczej. – Machnął ręką i fiolka zniknęła, odesłana do laboratorium.

- Hej! Nie możesz go po prostu zabrać! – sprzeciwił się Harry. – Potrzebuję go!

- To ostatnia rzecz, której potrzebujesz, synu – oświadczył stanowczo Severus. – Porozmawiaj ze mną. Opowiedz mi o tych snach.

- To tylko sny. – Harry wstał, jego oczy ciskały błyskawice. – Jeśli nie zamierzasz mi pomóc to zostaw mnie w spokoju. – Zaczął wychodzić.

- Usiądź – rozkazał Severus, ale z ostrością w głosie.

Harry zacisnął szczękę.

- Nie mam problemu, który chciałbym z panem omawiać. A teraz, jeśli pan pozwoli, spróbuję się przespać, jeśli będę w stanie.

- Powiedziałem, usiądź, Harry Jamesie Potter-Snapie! – Severus również wstał, górując nad mniejszym czarodziejem jak jakiś wielki ptak drapieżny.

Harry zamarł. Mądre dziecko nie prowokowało takiego tonu. Odwrócił się powoli i znów opadł na krzesło. Spojrzał na Severusa ponuro.

- Nie jestem uzależniony, Severusie! Przestań mnie tak traktować.

- Może jeszcze nie jesteś, ale przez sposób, w jaki pochłaniasz eliksir bezsennego snu, za chwilę będziesz! – zauważył Severus mrożącym krew w żyłach tonem. – To, że skradałeś się za moimi plecami i kradłeś mikstury z moich zapasów opisałbym jako akt desperacji. Działanie kogoś na drodze do uzależnienia. – Wziął głęboki oddech. – Tak to się zaczyna.

- Skąd miałbyś wiedzieć, do cholery? – krzyknął Harry, drżąc.

- Ponieważ byłem na twoim miejscu! – Tak jak ty sądziłem, że sam sobie poradzę. Tak jak ty myślałem, że mogę przestać, kiedy tylko zechcę, że jestem silniejszy niż eliksir. Ale tylko oszukiwałem sam siebie. Kiedy tylko dostaje się do twojej krwi, pragniesz go bardziej niż czegokolwiek innego, bardziej niż swojego życia, bardziej niż magii. Widziałem straszne rzeczy w czasie, gdy byłem szpiegiem. Rzeczy, które będą mnie prześladować do końca życia. Kiedyś myślałem, że łatwo będzie po prostu wziąć eliksir bezsennego snu i zapomnieć o wszystkim. Ale to była iluzja. Eliksir bezsennego snu maskuje ból, nie łagodzi go. A kiedy przestaniesz go brać, nadal musisz radzić sobie z bólem, tylko dziesięć razy gorszym. Nie chcę, byś szedł tą samą drogą, co ja. Musisz stawić czoła swojemu strachowi, nie go odpychać. A teraz, jeśli nie chcesz rozmawiać ze mną, mogę cię umówić na wizytę u uzdrowiciela Sandrilasa. Leczył twojego chrzestnego, gdy Syriusz miał flashbacki z Azkabanu, jest bardzo polecany.

Harry zbladł.

- Nie! Nie potrzebuję cholernego terapeuty!

Oczy Severusa rozbłysły.

- O, potrzebujesz go. I potrzebujesz też nauczyć się manier. Uważaj na ten ton, gdy do mnie mówisz.

Harry wzdrygnął się.

- Przepraszam. Ale nie słuchasz mnie. Nie jestem ani szalony, ani nie mam depresji. Nie potrzebuję psychouzdrowiciela.

- Harry, nie chodzi się do psychouzdrowiciela tylko z powodu depresji, na którą, według mnie, też cierpisz. Nie śpisz, masz nocne koszmary, boisz się ciemnych i zamkniętych przestrzeni, to by najsilniejszych pogrążyło w depresji. Synu, właśnie walczyłeś w wojnie. Nie ma wstydu w przyznaniu się, że masz zespół stresu pourazowego.

- Ale nie mam go. Po prostu mam problemy ze spaniem – nalegał uparcie Harry.

Severus pragnął chwycić wkurzającego nastolatka i mocno nim potrząsnąć. Albo trzepnąć go w głowę.

- Jesteś bardziej uparty niż goblin, któremu uciekła pożyczka, młody człowieku. Zaprzeczenie problemu nie usunie go.

- Nie zaprzeczam niczemu. Bo nie mam problemu, Severusie.

- Nie, masz tylko problem ze snem – odparł sarkastycznie Severus. – Jeśli to poprawi ci humor, ja sam mam lekki zespół stresu pourazowego. – Miał nadzieję, że przyznanie się, że również cierpi na to samo zaburzenie, może skłoni Harry’ego do otwarcia się.

- Naprawdę? W takim razie może powinieneś pójść do uzdrowiciela Sandrilasa – powiedział bezczelnie Harry.

- Uważaj, chłopcze! Nie pozwolę, byś tak do mnie mówił.

- Dobrze. Zamknę się i pójdę do łóżka – powiedział Harry i ponownie wstał.

- Rozmowa się jeszcze nie skończyła. Ani trochę – zawołał za nim Severus, gdy chłopak się wycofywał. Uznał, że w tej chwili zwyczajnie się z nim pokłóci i może lepiej będzie, jeśli omówią to jutro, gdy nastroje opadną, a Harry będzie mniej kłótliwy.

Poczekał, aż usłyszy, jak Harry wchodzi do pokoju, po czym rzucił zaklęcie na laboratorium, które zamykało drzwi przed wszystkimi oprócz niego, a potem sam również ruszył do łóżka.

Harry wszedł do swojego pokoju i powstrzymał się przed trzaśnięciem drzwiami. Był za duży, by trzaskać drzwiami, bez względu na to, jak bardzo tego pragnął. Był zły na siebie, że został przyłapany, i na Severusa, że próbował udawać zatroskanego rodzica, kiedy nie było się czym martwić. Rzucił się na łóżko i zmarszczył brwi, patrząc w ścianę.

Hedwiga wleciała do pokoju, wracając z podróży do Sylvanoru. Od razu wyczuła napięcei w pokoju.

- Kłopoty, pisklaku?

- Nie. Po prostu głupia sprzeczka z Severusem.

Hedwiga spojrzała na niego zaniepokojona.

- Dlaczego pokłóciłeś się z ojcem?

- Bo myśli, że wie więcej niż naprawdę wie.

- Na jaki temat?

- Brania eliksiru bezsennego snu przez kilka dni. Nie brałem go nawet aż tak długo, a on oszalał i oskarża mnie o uzależnienie, i powiedział, że muszę iść do psychouzdrowiciela. Twierdzi, że mam depresję i jakieś inne idiotyczne pomysły.

Hedwiga zaczęła stroszyć piórka.

- Wydaje mi się, że może mieć rację. Ostatnio nie byłeś sobą, Harry. Twoje koszmary stają się coraz gorsze. Każdej nocy krzyczysz i rzucasz się we śnie, chyba że weźmiesz eliksir. To nie jest dobre.

- Tylko nie ty! – wybuchnął Harry. – Oboje powinniście trafić do domu wariatów! – Zakopał twarz w poduszce i zaczął w nić walić ręką.

- Harry, ja tylko mówię, że możesz rozważyć rozmowę z inną osobą dorosłą, ponieważ ten eliksir jest niebezpieczny dla twojego zdrowia.

- Zamknij się, Hedwigo. Już dostałem wykład od pana Snape’a, nie potrzebuję go od mojej sowy.

- Hymph! Potrzebujesz wykładu i porządnego uszczypnięcia w ucho, bezczelny pisklaku! – Obrażona Hedwiga odwróciła się do niego plecami na grzędzie.

Harry odwrócił się, by spojrzeć na sowę i pokręcił głową. Od czasu konfrontacji z Knotem wszystko, co mówił, było nie tak. Przewrócił się na plecy i spróbował zasnąć. Czuł złość i wstyd z powodu tego, jak rozmawiał ze swoim ojcem i zwierzakiem, ale nie na tyle duże, by przeprosić. Był śpiący, ale bał się, że znów będzie miał jaskrawy koszmar, więc podświadomie powstrzymywał się przed zaśnięciem przez wiele godzin, aż nie przytłoczyło go wyczerpanie i nie zasnął.

Obudził się czując zapach smażonego bekonu, jęknął i przekręcił się na drugi bok. Zastanawiał się, co zrobi jego ojciec, jeśli nie zejdzie na śniadanie. Nie był głodny… za bardzo. Chociaż bekon miał tak kuszący zapach. Poczuł, że mimowolnie cieknie mu ślinka. Zaburczało mu w brzuchu, więc podniósł się z jękiem i ruszył do łazienki, by wziąć prysznic.

Kiedy wrócił do pokoju, przypomniał sobie, że poprzedniej nocy Hedwiga wróciła z Sylvanoru i był w tak podłym nastroju, że nawet nie pomyślał, żeby zapytać ją o wilczaki albo czy ma dla niego list. Uderzyła w niego fala poczucia winy. Czuł się gorzej niż karaluch. Czasami naprawdę powinienem się kopnąć.

Szybko się ubrał i spróbował uczesać włosy, po czym podszedł do Hedwigi i szepnął:

- Hej, Hedwigo, śpisz?

- Już nie. O co chodzi? – zapytała śnieżna sowa ze złością.

- Chciałem tylko przeprosić za to, jak na ciebie wczoraj naskoczyłem. Byłem niewdzięcznym smarkaczem i nie mogę cię winić, gdybyś chciała ugryźć mnie w ucho.

Otworzyła jedno złote oko i zahukała:

- Byłeś niegrzeczny, a nie zasłużyłam na to. Jednakże wybaczam ci. Czy potrzebujesz czegoś?

- Zastanawiałem się, czy masz dla mnie list od… Meadowsweet albo Darkmoona albo któregoś z wilczaków?

Sowa śnieżna wyglądała na rozbawioną.

- Mam. Nie zasługujesz, żeby go dostać, ale ponieważ przeprosiłeś… jest na twoim biurku. Dobranoc! – Potem zamknęła oczy i wróciła do spania.

- Dzięki, Hedwigo. – Pogładził jej pióra na piersi, więc delikatnie go uszczypnęła, po czym znów zasnęła.

Harry z zapałem otworzył zaadresowany do niego list.

Drogi Harry,

Wygląda na to, że tym razem naprawdę wsadziliście głowę w paszczę lwa. Ty oraz Severus. Nigdy się nie spodziewałem, że zrobicie coś więcej niż przedstawienie Ministrowi propozycji, ale udowodniliście, że jesteście prawdziwymi członkami stada, kiedy postawiliście mu ultimatum i wstawiliście za nami. Wszyscy jesteśmy wam wdzięczni, moi bracia. Hedwiga opowiedziała nam, jak broniliście nas przed waszym przywódcom i jak namówiliście reporterkę o wątpliwej reputacji, żeby pomogła wam walczyć z Ministrem i zmusiliście go do uwolnienia nas. Hedwiga powiedziała, że wszyscy wasi ludzie walczyli za nas i oskubaliby waszego Ministra jak kurczaka, gdyby tylko mogli. Mówiła, że prawdopodobnie nie będzie już waszym alfą. Powiedziałbym, że to dobrze dla nas.

Jeśli chodzi o twój dekret, żeby jeden z nas mógł uczęszczać do Hogwartu, by pokazać, że wilczaki mogą być wykształconymi ludźmi, a nie drapieżnymi potworami, pijącymi krew i gwałcącymi dzieci, zwołałem zebranie całej watahy i wszyscy to omówiliśmy. Wielu z nas obawia się przyjmować cokolwiek od czarodziejów i mają ku temu dobre powody. Vlad wyszedł i sprawdził granice przed spotkaniem i odkrył, że wasz Minister rzeczywiście dotrzymał słowa i osłony zostały zdjęte. Po raz pierwszy od lat możemy swobodnie opuścić las i podróżować, gdzie tylko chcemy.

Jednak co ironiczne, większość mojej sfory nie chce wyjeżdżać. Obszar otaczający las jest kontrolowany przez Drakulę i jego wampiry – terytorium wroga. Nie jest to miejsce, w którym chcielibyśmy mieszkać. Sylvanor zawsze będzie naszym domem. Rozmawialiśmy jednak o tym, czy ktoś z naszych chciałby jesienią zacząć uczęszczać do Hogwartu.

Kiedy mama umarła, nie ukończyłem edukacji, a kiedyś chciałbym zdobyć dyplom, moja matka nie wychowała mnie na człowieka lasu. Ale nie mogę teraz porzucić swojej watahy. Jesteśmy w stanie ciągłych zmian i potrzebują mnie, żebym ich prowadził. Dobry przywódca nie porzuca swoich ludzi.

Ale jest tu ktoś, kto zawsze pragnął zdobyć lepsze wykształcenie. Sasha praktycznie zrobiła salto w tył, kiedy usłyszała, że ktoś z nas może chodzić do szkoły. Wiesz, jak bardzo chciała zdobyć dyplom z uzdrawiania. Więc zaakceptowała propozycję Ministra i w przyszłym semestrze przyjedzie do Hogwartu. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. Może spotkać się z waszym dyrektorem i omówić program nauczania oraz inne rzeczy przed rozpoczęciem semestru?

Na razie Sasha jest jedyną osobą, która zgodziła się pójść do Hogwartu. Reszta nadal jest niepewna i nieufna. Jeśli coś się zmieni, dam ci znać.

Teraz czas wyciągnąć moich niechętnych towarzyszy z lasu na nieznane terytoria.

Przekaż mistrzowi Severusowi, że go pozdrawiam i mam nadzieję, że czuje się dobrze. Gratuluję pokonania mrocznego czarodzieja, jego miejsce jest w piekle.

Twój przyjaciel i alfa,

Darkmoon (Erik)

PS. Pamiętaj, że szkoła jest po to, żeby się uczyć, a nie całować ze swoją dziewczyną! Baw się dobrze!

Harry uśmiechnął się do ucha do ucha i wykrzyknął cicho z zachwytu. W końcu będą mogli być z Sashą razem. Miał wrażenie, że czekał wieczność na ten moment.

Praktycznie spłynął po schodach.

Severus spojrzał na niego znad śniadania, jego wyraz twarzy był zamknięty i twardy.

- Dobrze spałeś?

- Nieźle – odpowiedział Harry. Nałożył sobie bekon, tosty, owoce i jajka na twardo ze środka stołu. – Dziś rano dostałem list od Darkmoona. Osłony naprawdę upadły i Darkmoon mówi, że wybrali Sashę, żeby szła do Hogwartu w następnym semestrze.

- Dobrze. Bardzo skorzysta na czasie spędzonym w szkole – powiedział Severus, brzmiąc na zadowolonego.

- Tak, i chce się z tobą spotkać… eee… z dyrektorem, żeby omówić program nauczania i tym podobne.

- Pomyślałem o tym samym. Ponieważ nie jest zwykłą uczennicą, będę musiał ułożyć jej inny program nauczania i być może oddam ją na praktykę do pani Pomfrey jako osobistą asystentkę, ponieważ tam leży jej talent. Ale mogę to rozgryźć później. – Odłożył widelec i spojrzał znacząco na syna. – Po tym, jak rozprawię się z tobą.

- Jeśli chodzi o wczorajszy wieczór – zaczął Harry. – Przekroczyłem granice…

- Tak, to prawda, ale nie o tym chcę dzisiaj z tobą rozmawiać. Harry, musisz dostać pomoc, zanim będzie z tobą gorzej. Jak powiedziałem wczoraj, zaprzeczenie nie sprawi, że problem zniknie. Jeśli wolisz porozmawiać ze mną, zawsze jestem do twojej dyspozycji…

- Sev, proszę! Nie muszę rozmawiać o swoich cholernych koszmarach! Dlaczego nie możesz tego po prostu zostawić?

- Ponieważ odpowiadam za twoje zdrowie, dziecko.

- Nic mi nie jest.

Severus zacisnął zęby. Nigdy nie miał ochoty nikogo uderzyć tak mocno jak teraz.

- Jesteś swoim najgorszym wrogiem, pisklaku. – I tak bardzo przypominasz mi mnie samego, że to przerażające. – Dobrze. Dam ci dwa dni i jeśli do tego czasu nie pokonasz swoich koszmarów, zgodzisz się prosić kogoś o pomoc. Jeśli będzie trzeba, przywlekę cię kopiącego i krzyczącego przez moje ramię do gabinetu uzdrowiciela Sandrilasa.

- Nie zrobiłbyś tego! – jęknął Harry.

Severus nieugięcie spojrzał mu w oczy.

- Przekonaj się, panie Potter-Snape. Byłoby to o wiele bardziej żenujące dla ciebie niż dla mnie.

Harry zarumienił się. Mógł to sobie wyobrazić, a także wszystkie plotki, które by z tego wyniknęły. Cichy głosik w jego umyśle ostrzegł: Nie rób tego, Harry. Zawsze robi to, co obiecuje i jeśli nie chcesz wstydzić się do końca życia, nie wystawiaj go na próbę. Zmusił się, by spojrzeć Snape’owi w oczy.

- Dobrze. Ale nie będę potrzebował psychologa.

Severus rzucił mu sceptyczne spojrzenie.

- Zobaczymy. I Harry… nawet nie próbuj kłamać na temat koszmarów. Bo będę wiedział.

Harry przełknął ślinkę, bo ostrzegawcze spojrzenie, którym obdarzył go ojciec, mogłoby zedrzeć futro z jakiegokolwiek straszydła.

- Tak jest.

Zastanawiał się, czy istnieje eliksir podobny do eliksiru bezsennego snu bez uzależniających efektów. Przypuszczał, że powinien napisać do Rona i go zapytać. On będzie wiedział, ponieważ Percy molem książkowym tak, jak Hermiona. A Harry chciałby porozmawiać z innym nastolatkiem o tym, jak nierozsądny był Severus i dowiedzieć się, jak Weasleyowie przyjęli kampanię oszczerstw przeciwko Knotowi. Harry żałował, że Rita wciągnęła w swój plan Percy’ego i Molly, ale wiedział, że błyskawiczny wzrost władzy Percy’ego spowodował, że ludzie zaczęli gadać i pojawiły się plotki. A Percy był dupkiem, który porzucił rodzinę dla Ministerstwa, więc Harry tak naprawdę nie żałował jego reputacji, jednak współczuł biednym Molly i Arturowi.

Spojrzał na ojca i zapytał ze skruchą:

- Masz dla mnie coś specjalnego, żebym dzisiaj zrobił?

- Nie w tej chwili – odpowiedział szybko Severus. Zamierzał poprosić Harry’ego o pomoc w uwarzeniu eliksiru, ale zmienił zdanie, odkąd dowiedział się o tym, że Harry podbierał mu eliksir bezsennego snu. Lepiej nie wystawiać go na pokusę.

- Okej. Chciałem tylko napisać listo do Rona. Zobaczę, co myśli o tej całej sprawie z Knotem.

- Jestem pewny, że cała sprawa wyda mu się bardzo zabawna.

- Prawdopodobnie masz rację. A potem, mogę iść polatać? Choć na chwilę? Będę ostrożny.

- Możesz, jak już odrobisz ostatnią część zadania na wakacje. Przyjdę sprawdzić to przed kolacją.

- W porządku, Sev.

Po sprzątnięciu naczyń po śniadaniu, Harry poszedł do biblioteki i napisał list do Rona.

Świstoświnka wróciła z listem dla Harry’ego, gdy kończył ostatnie zadanie domowe z historii magii. Nie cierpiał tych zajęć, ale wiedział, że nie warto walczyć z Severusem o zadania domowe. To była wojna, której nie wygra, a nie miał ochoty zostać uziemionym na kilka tygodni.

- Świnka! – krzyknął, gdy mała sowa wleciała przez okno, trzymając w szponach list niemal tak duży jak ona sama.

Odsunął z ulgą na bok niedokończony esej i wziął list od małej sowy.

- Dzięki, Świnko. Smakołyk dla ciebie.

- Pycha! Jesteś bardzo miły! Niech wiatr ci sprzyja, Freedom! – Wzięła smakołyk, a następnie poleciała z powrotem do Nory.

Harry otworzył list od jednego ze swoich najlepszych przyjaciół i zaczął czytać w milczeniu.

Harry,

Nie mogę uwierzyć we wszystko, co ci się przydarzyło, od czasu kiedy wyjechałeś, zdaje się, że minęła wieczność, a nie tylko dwa miesiące. Na początku byłem trochę zirytowany, że nie powiedziałeś mi, że razem ze Snapem wyruszacie na tą wielką misję, by zniszczyć Voldemorta. Czyż nie jestem twoim najlepszym przyjacielem? Ale potem Charlie mi powiedział, że prawdopodobnie nie możesz ryzykować powiedzenia komukolwiek, dokąd jedzie, żeby jakiś wróg się nie dowiedział, gdyby próbował wyrwać informacje z mojego umysłu lub coś w tym stylu. Ufam Charliemu i kiedy to przemyślałem, lepiej, że nie wiedziałem, co robisz, bo prawdopodobnie próbowałbym cię znaleźć albo coś i skończyłoby się na wielkich kłopotach.

A propos kłopotów, wygląda na to, że wpadł w nie Knot. I najwyższy czas! Ten nędzny dupek zasługuje na wszystko, co go spotyka. Nie lubiłem go, odkąd oskarżył cię o wymyślenie powrotu Voldemorta, żeby mógł umieścić cię w gazecie. I jak rzucał uwagami, że jesteś stuknięty. Chciałem rzucić na niego urok i przenieść go do następnego stulecia.

Nadal tak uważam z powodu tego, co powiedział o moim bracie, Percym. Teraz się z Percym nie dogadujemy, jest zadufanym w sobie palantem i myśli, że jest nie wiadomo kim, ale mimo wszystkiego, nadal jest rodziną. I nikt nie obraża mojego brata poza mną. Albo Fredem i Georgem.

Kiedy moja mama pierwszy raz przeczytała artykuł Rity... uch… zatkało ją. Ale to nie trwało długo. Właściwie tylko jakieś trzydzieści sekund, a potem zaczęła wymachiwać swoją łyżką i krzyczeć: „Arturze, zabiję tego skurwysyna! Jak on śmie?”. Zanim tata zdążył cokolwiek powiedzieć, przerzuciła się na mojego brata, mówiąc, że tak się dzieje, gdy próbuje się wyprzedzać fakty, zadając się z wysoko postawionymi brudnymi gównami i tak dalej. Miała też kilka rzeczy do powiedzenia na temat Rity, mianowicie, że była plotkarską suką.

Tata i reszta z nas po prostu siedzieliśmy tam i pozwoliliśmy jej się wyżyć, bo gdybyśmy coś powiedzieli, prawdopodobnie doświadczylibyśmy złego końca jej różdżki. Albo łyżki, Merlin wie. Osobiście uważam, że Percy zasługuje na to, żeby poczuć jej łyżkę, biorąc pod uwagę na to, że to on nalegał na pracę dla Ministra i bez przerwy się tym przechwalał.

W końcu uspokoiła się na tyle, że tata mógł powiedzieć: „No cóż, Molly, wszyscy wiemy, że Knot kłamie, tak samo jak Rita Skeeter. Na prawno nikt by w coś takiego nie uwierzył. Mamy akt urodzenia, który to potwierdza”.

„Wiem, ale… nie wiesz, jacy ludzie potrafią być głupi. Myrna Lewis była uznawana za harpię i dlatego Knot nigdy nie wypuszczał jej z domu. Zawsze było mi jej żal, kiedy w taki sposób była w centrum uwagi. Cieszę się, że rozwodzi się z tym… tym mordercą!”.

Zajęło mi chwilę nim się zorientowałem, że mówiła o żonie Knota, której nikt nigdy nie widział, nawet na zdjęciach.

Potem Ginny powiedziała: „To wszystko wina Percy’ego, po prostu musiał się przymilać do Ministra”.

A mama tylko na nią popatrzyła i powiedziała: „Ginervo, nie masz prawa obwiniać swojego brata, był ambitny i głupi, ale nie mógł wiedzie, jak bardzo skorumpowany i zły jest Minister. Oszukał nas wszystkich. Teraz jedyne, co pozostało to stłumić te plotki, sprawić, by Minister ogarnął dupę i uwolnił te biedne dzieci! Wyobraź sobie, że chodził z oddziałem i porywał niewinne dzieci, po czym zostawiał je na śmierć w dziczy! Ohydne! Powinien za to mieć transmutowane jaja w kamień!”

I wszyscy zostaliśmy z otwartymi ustami.

Ginny rzuciła: „Mamo!”, jakby była w szoku, ale ja wiem lepiej. Słyszałem, jak sama groziła facetowi taką klątwą.

Gred i Forge zaczęli wiwatować i mówić: „Dobrze, mamo! Nikt nie zadziera z naszą matką!”

A wtedy doznaliśmy prawdziwego szoku, bo wszedł Percy. I po raz pierwszy nie był już tak pewny siebie. Zamiast tego wyglądał na zmęczonego i trochę zawstydzonego. Zdjął kapelusz i płaszcz i powiedział, bardzo cicho: „Czy zostało dla mnie jakieś śniadanie?”.

Mama i tata tylko na niego popatrzyli.

Potem mama podeszła, rzuciła mu się na szyję i przytuliła go.

„ Och, Percival! Oczywiście, zawsze znajdzie się dla ciebie miejsce.”

Objął ją i podziękował. Potem usiadł, a ona uderzyła go łyżką w ramię. „Au! Mamo!”.

„A to za to, że mnie martwiłeś i nie pisałeś przez tak długi czas, panie Pupilku Ministra!”

„Przepraszam. Myślałem, że nie będziecie chcieli mnie znać po tych wszystkich głupotach, które zrobiłem”.

„My nie chcemy” – powiedzieli Fred i George.

„Zignoruj ich” – powiedziała mama. „Zawsze będziesz częścią tej rodziny, Percy. Weasleyowie trzymają się razem. A jeśli ośmielisz się zapytać, czy jesteś moim synem, zbiję cię na kwaśne jabłko”.

Wyglądał na obrażonego.

„Nigdy bym o to nie zapytał, mamo. Masz do siebie za duży szacunek, żeby złamać przysięgę i przespać się z takim gównem w przebraniu czarodzieja. Kiedy to dostrzegłem, zdałem sobie sprawę, że Minister nie będzie próbował mnie bronić, odszedłem”.

„ Jestem z ciebie dumny, synu” – powiedział tata.

Ja z braćmi zaczęliśmy się naciągać, a Ginny, ten naiwniak, wybuchła płaczem. Jest z niej taka… jak to mówi Hermiona… och, drama queen.

Potem przeczytałem na głos resztę artykułu i wszyscy mieliśmy odruch wymiotny na samą myśl o Knocie i Umbridge. Totalnie obrzydliwe!

Fred i George powiedzieli, że będą sprzedawać knoto-bomby, czyli wyjątkowo silne łajno bomby, które wyglądają jak gówno, żeby ludzie mogli je kupić i zaprotestować, między innymi w ich sklepie, przeciwko temu, co zrobił wilczakom. Ich sklep naprawdę się rozkręca i jeśli skończę szkołę i do tego czasu nie będę wiedział, co chcę robić, prawdopodobnie będę dla nich pracować. Ale nie za darmo!

Cieszę się, że u ciebie wszystko w porządku i wiem, co masz na myśli, kiedy mówisz, że rodzice czasem przesadzają. Kiedy byłem mały, za każdym razem, gdy się przeziębiłem, mama dawała mi lekarstwo i kazała mi siedzieć w domu. Przyzwyczajaj się. Wszyscy rodzice są tacy sami i nigdy się nie zmieniają. Mama pewnie będzie mi wysyłać eliksir pieprzowy nawet gdy będę miał czterdzieści pięć lat.

Nie mogę się doczekać jutrzejszych wyborów. Knot ma wygłosić przemówienie czy coś. Założę się, że dostanie kilka paskudnych knoto-bomb.

Jest eliksir o nazwie anielski sen, który sprawia, że masz dobre sny przez całą noc i nie ma żadnych skutków ubocznych, o których mi wiadomo. Percy mi o nim powiedział. Powiedział, że możesz znaleźć recepturę w „Eliksirach dla zaawansowanych”.

Trzymaj się, kumplu!

Ron

Harry uśmiechnął się, czytając list, ucieszony, że plotki nie zaszkodziły zbytnio rodzinie Weasley. Był pewny, że bez problemu przetrwają ten skandal, zwłaszcza, że Percy wrócił do domu. Zawsze uważał, że średni Weasley jest idiotą, odrzucając rodzinę dla kariery.

Potem przygryzł wargę. Czy nie robił tego samego z powodu dumy, odrzucając ofertę Severusa dotyczącą pomocy w koszmarach? Ale naprawdę nie miał problemu, wcześniej miewał koszmary, co nie znaczyło, że potrzebował terapii. Nie był jak Severus, który widział straszne rzeczy jako szpieg. Nie miał o nim gorszego zdania przez używanie eliksirów, żeby stłumić wspomnienia. Ale nie szedł w ślady Snape’a.

Poza tym Severus zrobił dla niego wystarczająco dużo, nie musiał płacić za prywatną terapię.

Harry złożył list i zmieniając się we Freedoma, wzniósł się, poczekał, aż nie będzie żadnych ludzi, po czym wyleciał przez okno i wzbił się w niebo. Pływanie z prądami i szybowanie było ekscytujące.

Następnego dnia odbyły się wybory nowego Ministra. Trzema kandydatami byli Knot, Scrimgeour i Shacklebolt. Harry miał nadzieję, że wygra Kingsley. Szanował i lubił Dowódcę Aurorów i uważał, że będzie on przyzwoitym Ministrem, ponieważ dbał o potrzeby ludzi tak samo, jak o swoje własne i nie był osobą, która bierze łapówki lub jest nadmiernie uprzedzona do niektórych grup, jak wilczaki albo wilkołaki.

Harry nie mógł głosować w wyborach, ponieważ nie był pełnoletni, ale Severus mógł i zrobił to, wcześnie rano zostawiając swój głos w Ministerstwie, a następnie wrócił do domu, by posłuchać wyników głosowania w czarodziejskim radiu, dostrajając się do CŚ Wiadomości.

- …oto jesteśmy, na żywo w lokalach wyborczych w Ministerstwie Magii w Londynie. Już za chwilę każdy kandydat wygłosi krótką mowę na temat swoich celów i wartości oraz tego, co zamierza wnieść do urzędu, jeśli zostanie wybrany. To małe przypomnienie tego, co reprezentują i mam nadzieję, że wszyscy posłuchacie i zgodnie z wypowiedziami oddacie swoje głosy…

Severus słuchał jednym uchem jakiś ogłoszeń o Quidditchu i miotłach, a potem w radiu rozbrzmiał głęboki baryton Kingsleya.

Harry wpadł do kuchni, powstrzymując ziewnięcie.

- Czy to moja kolej na zrobienie śniadania, Sev?

- Cicho! Próbuję słuchać – zganił go drugi czarodziej.

Jego syn opadł na krzesło, które zaskrzypiało na linoleum, ściągając na siebie gniewne spojrzenie rodzica.

- Jak dotąd wyniki sondażu są niepewne. Nie wiemy, kto prowadzi, póki nie otrzymamy pierwszych wyników, co powinno nastąpić za około piętnaście minut. Tymczasem oto Minister Korneliusz Knot z następującym oświadczeniem… - Rozległ się głośny kaszel, a następnie odgłosy krzyczących ludzi. – Powiedziałbym… wygląda na to, że trwają jakieś zamieszki albo protest. Ludzie krzyczą: „Wyjazd, Gnocie! Ucisz swój głupi tyłek” – ups, przepraszam! Zapomniałem, że jesteśmy na żywo, mam nadzieję, że żadne dzieciaki nie słuchały. Przepraszam, mamusie i tatusiowie! Na gacie Merlina, zaczęli rzucać w Ministra łajno bombami, zgniłymi jajkami i warzywami! Minister rzucił zaklęcie tarczy, ale mimo to jest pokryty śmieciami, większość rzuciła jakaś rudowłosa wiedźma i kilku członków jej rodziny… o boże, chyba coś do niego ma… Co o tym myślisz, Ted? Ach, to wszystko wyjaśnia. Ted mówi, że ta kobieta to Molly Weasley, o której plotkowano, że miała dawno temu romans z Ministrem… Powiedziałbym, że wygląda na wystarczająco wściekłą, by zabić…

- Brawo, pani Weasley! – krzyknął Harry, po czym opadł ze śmiechu, wyobrażając sobie to wszystko.

- …Wygląda na to, że Knot nie będzie w stanie wygłosić przemówienia… nie żeby kogoś to tak naprawdę obchodziło. Od czasu artykułu na temat prób ukrywania faktów przez Ministerstwo, polityczna i socjalna reputacja Knota poszybowała ku ziemi i nigdy się nie podniosła… Na brodę Wielkiego Merlina! Jeśli słyszycie ten wściekły brzęczący dźwięk w radiu, jest to wściekły tłum skandujący: „Precz z Knotem! Zrezygnuj!” O dobry boże! Wtargnęli na podium, ochrona Knota próbowała ich powstrzymać, ale zostali zaskoczeni i nie spodziewali się, że coś takiego się wydarzy! Oni całkowicie oszaleli… wyrywają mu włosy i guziki, teraz niosą go na ramionach i… wrzucili go do świeżego obornika…!

Spiker zaczął rechotać i po kilku minutach dołączyli do niego Harry i Severus.

- Ciekawe, kto wygra? – zapytał Harry. – Masz jakieś preferencje, Sev?

- Wiem, kogo nie chciałbym mieć na stanowisku Ministra, a mianowicie Knota. Jeśli chodzi o pozostałą dwójkę, wolę Shacklebolta, jest godny zaufania i uczciwy, i wie, jak stawić czoła społeczeństwu – odpowiedział Severus.

- Ja też bym na niego głosował – powiedział Harry. – Mam nadzieję, że Knot zrezygnuje.

- Biorąc pod uwagę ten pokaz ludzkiej miłości, powiedziałbym, że Knot stracił szacunek wszystkich ludzi.

Harry parsknął śmiechem.

- Chciałbym przelecieć się nad jego głową, ale pewne niegodne uwagi osoby by mi na to nie pozwoliły.

Severus przewrócił oczami.

- Czy mógłbyś przynajmniej spróbować zachowywać się stosownie do swojego wieku?

- Tak – odparł bezczelnie Harry.

- Wyniki nie będą znane do dzisiejszego wieczora, kiedy będą zamykać lokale wyborcze – powiedział mu Severus. –Więc nie ma sensu stać i słychać. Chodź, pójdziemy na spacer.

Kiedy wrócili, Harry zdrzemnął się, a kiedy się obudził, pierwsza rzecz, o którą zapytał Severusa było to, czy wybrano już nowego Ministra.

- Jeszcze nie. Chodź zjeść kolację.

- Nie jestem głodny.

- Mimo wszystko zjedz.

Harry prychnął, ale przyszedł i zjadł. Wiedział, że dostanie kolejny wykład o odżywianiu i właściwych nawykach żywieniowych, które równają się dobrej pamięci i tym podobnym.

Był w połowie indyka z sosem i puree ziemniaczanego, gdy usłyszał z głośnika krzyk:

- … a teraz nadszedł czas, na który wszyscy czekaliście… zostały przeprowadzone ostatnie głosowania i nowym Ministrem Magii jest… pan Kingsley Shacklebolt! Trzykrotne hurra dla Shacklebolta!

- Tak! – wrzasnął Harry, wyrzucając pięść w górę. – Sev, zróbmy przyjęcie, żeby to uczcić!

Jego ojciec uśmiechnął się lekko.

- Przyjęcie? Co powiesz na to, żebyśmy poszli polatać?

Harry nigdy nie miał nic przeciwko lataniu.

 

piątek, 13 grudnia 2024

PDJ - Rozdział 50 – Najlepszy news wszechczasów

Biuro Proroka Codziennego

Ulica Pokątna:

Kiedy Harry i Severus weszli do siedziby Proroka Codziennego, była ona pełna zapracowanych reporterów, piszących nowe numery i gazeciarzy, zbierających gotowe papiery i umieszczających je w pracach, podczas gdy jeszcze inni składali gazetę, która miała zostać dostarczona przez setki czekających w gotowości sów pocztowych. Wyglądało to jak chaos, ale Harry szybko zdał sobie sprawę, że był on bardzo zorganizowany.

Severus poprowadził ich wokół kręcących się dziennikarzy do recepcji, pytając cichym głosem, gdzie można znaleźć panią Ritę Skeeter.

Recepcjonistka, blada, żująca gumę osoba o rozczochranych włosach, w brązowej bluzce i szacie z napisem „Prorok Codzienny, odparła:

- O tej porze dnia prawdopodobnie jest w swoim biurze, pisze tekst do dzisiejszego wydania jej kolumny. Idźcie przez drzwi po prawej, zobaczycie piąty boks. Nie da się go przegapić. Jest na nim jej imię wypisane błyszczącymi literami.

Poszli tam, gdzie ich pokierowała i wkrótce znaleźli „biuro” Rity. Najwyraźniej te duże boksy były przydzielane tylko najbardziej poczytanym reporterom, ponieważ Harry zauważył, że inne nazwiska na drzwiach to nazwiska reporterów, którzy mieli swoje własne części w gazecie. Drzwi Rity były uchylone, mogli zobaczyć jej biurko, a ona sama ubrana była w typowy dal siebie, butelkowo zielony, ekstrawagancki strój, gryzła koniec pióra samopiszącego i wpatrywała się w pusty kawałek pergaminu z wyrazem obrzydzenia na twarzy.

- Już dwunasta w południe, mój egzemplarz musi być na drugą, a wciąż nie mam porządnej historii. Na płonące jaja Merlina, będę musiała wykorzystać te głupie drabble o fryzurze sekretarza Winstona, jeśli tak dalej pójdzie – mruknęła do siebie. – Setki czarodziejów i czarownic żyje w Londynie, a nikt nie potrafi przynieść mi żadnej gorącej plotki!

- To przykre – wycedził Severus od drzwi. – Ale może my pomożemy, panno Skeeter. Jest pani zainteresowana?

Rita okręciła się na obrotowym krześle tak szybko, że prawie doznała urazu kręgosłupa szyjnego.

- Wy! – wykrzyknęła, patrząc na nich nieufnie. – Słynni bohaterowie czarodziejskiego świata. Co was do mnie sprowadza? – Zamachała do nich, by weszli do biura i zamknęli drzwi.

- Historia. Taka, o której nigdy nie słyszałaś, ponieważ była przez lata ukrywana – odpowiedział Harry. – Najbardziej soczysty skandal, o jakim kiedykolwiek napiszesz.

Nos Rity zaczął drgać.

- Mów dalej. O kim?

Severus nagle rzucił na biuro zaklęcie Muffliato.

- Teraz nikt nas nie podsłucha – wyjaśnił swobodnie, widząc jej zaniepokojone spojrzenie.

- Och. W porządku.

- Historia, którą zamierzamy ci opowiedzieć, dotyczy Ministra Magii i jest niebezpieczna, ale uważamy, że musi zostać ujawniona.

- Ma pan haki na Knota? Dawaj, Snape. Od lat próbuję zniszczyć tego drania i jak dotąd nie mam niczego, co by do niego przylgnęło.

Severus zaśmiał się bez radośni.

- Zapewniam, panno Skeeter, że to przyklei się do niego jak błoto ze stawu i nigdy nie zostanie zmyte. To ściśle tajna próba zatuszowania faktów, która złośliwie dojrzewała przez lata na zapleczu Ministerstwa. Odkryliśmy to z Harrym przypadkiem podczas poszukiwań horkruksów, a kiedy poprosiliśmy Ministra o przysługę dotyczącą tej tajemnicy, odmówił. Więc przyszliśmy do ciebie. Słuchaj uważnie…

Zanim Severus i Harry skończyli tą całą żałosną opowieść minęło półtorej godziny. Rita słuchała cierpliwie, od czasu do czasu nakazując piórze robić notatki. Jej limonkowozielone paznokcie drgały i z zapałem stukały w biurko. Kiedy Severus skończył, uśmiechnęła się dziko i powiedziała:

- To najlepszy news wszechczasów! Wykończy go, jego reputacja runie jak domek z kart. Nigdy więcej nie zostanie wybrany. Ha!

- Wydaje się pani tym bardzo cieszyć, panno Skeeter – zaobserwował cierpko Severus.

- Bo się cieszę! Uwielbiam dobry skandal! – odpowiedziała, pocierając dłonie.

- Jakbym nie wiedział – powiedział Harry, w jego głosie zabrzmiała oskarżycielska nuta. Nie mógł zapomnieć, jak Skeeter niemal zniszczyła jego przyjaźń z Ronem i Hermioną, pisząc fałszywe plotki w swoim felietonie.

Rita uśmiechnęła się do niego.

- Nie miej żalu, dzieciaku. Po prostu wykonywałam swoją robotę. Jestem felietonistką w kolumnie plotkarskiej i czasami muszę rzucić nieco błota, by podnieść czytelność. Ale Knot, to już zupełnie inny kociołek eliksiru. Jego chcę pochować.

- Brzmi to jak sprawa osobista – powiedział Harry. – Możesz powiedzieć, dlaczego?

- To stara historia. Zanik Knot został Ministrem, pracował dla nich w departamencie finansów. Pracował na boku jako „doradca finansowy”, a kiedy magazyn mojego ojca zaczął się rozpadać, poprosił Knota o pożyczkę, by mógł stanąć na nogi. Knot się zgodził i pożyczył mu tysiąc galeonów. Mój tata obiecał, że spłaci ją, bez względu na to, ile to zajmie. Ale Knot nigdy mu nie powiedział, że pożyczka ma limit czasowy i jeśli tata nie spłaci jej w całości po dwóch latach, Knot potroi odsetki. Był oszustem, a jego ruch doprowadził mojego ojca do prawie całkowitego bankructwa. Tata zmarł na serce i zostawił mnie i mamę w długach. I obwiniam za to Knota, ponieważ tata byłby w końcu w stanie spłacić tę pożyczkę, gdyby dostał czas. Najwyraźniej nie był on jedyną osobą, której Knot to zrobił. Nadal myślę, że w taki sposób został wybrany – ponieważ Dumbledore odmówił, a on wezwał wszystkich swoich dłużników. Ponieważ zasranym tchórzem i nie powierzyłabym mu prowadzenia przyjęcia dla dzieci, a co dopiero całego kraju.

- Rozumiem. Też się zgadzam, on nie pasuje na Ministra – powiedział Severus. – Więc przyjmie pani nasze zlecenie?

- Tak. – Wyciągnęła rękę i uścisnęli sobie dłonie. – Od razu wezmę się do pracy. Dziękuję! – Wyciągnęła cienki kawałek pergaminu i zaczęła szybko pisać.

Niestety nie udało jej się skończyć artykułu przed upływem terminu, ale zdołała napisać krótki tekst o szerzącej się w Ministerstwie korupcji i o tym, co zamierza z tym zrobić Minister, o ile w ogóle coś planuje.

Następnie wróciła do artykułu i pisała, aż rozbolały ją palce.

Harry był rozczarowany, gdy odkrył, że artykuł Rity nie pojawił się w porannej gazecie, chociaż pojawił się tekst chwalący hojność i lojalność Knota, opowiadający o tym, że zamierzał zapoczątkować nową erę, wspierając patent na Amulet Komunikacji. Harry miał mieszane uczucia. Cieszył się z powodu Jaspera, ponieważ mógł on teraz uzyskać uznanie, na które zasługiwał, ale też wiedział, że Knot również na tym skorzysta. Jednak nie można było temu zaradzić.

Potem Severus otrzymał krótką notkę od nieznajomej sowy. Była niepodpisana.

Drodzy Panowie,

Nie udało mu się dokończyć całości, ale pojawi się w następnym numerze! Wyczekujcie go.

Pod tymi słowami znajdował się mały rysunek chrząszcza.

- Nie mogę się doczekać, aż to przeczytam – powiedział do Severusa, który natychmiast zrugał go za mówienie z pełnymi ustami.

Następnego ranka Hedwiga wpadła do kuchni, ściskając w szponach Proroka. Wylądowała na środku stołu i podała gazetę Harry’emu. Rozwinął ją ostrożnie i zobaczył, że artykuł Rity jest umieszczony na całej pierwszej stronie.

- Tak! Patrz, Sev! Dostała się na pierwszą stronę!

- Oczywiście, że się dostała, Harry – powiedział Severus, odwracając się od kuchenki. – Nie było takiego skandalu odkąd Minister Crestwood zignorował fakt, że jego młody sekretarz Grindelwald próbuje przejąć władzę w rządzie, ponieważ podobał mu się sposób, w jaki chłopak organizował jego biuro.

Harry zaczął czytać artykuł z pierwszej strony Severusowi, podczas gdy profesor kończył przygotowywać smażone ziemniaki i jajka na śniadanie.

 

Minister Magii Dokonuje Próby Ludobójstwa!

autorstwa Rity Skeeter

Korneliusz Knot, człowiek, którego ambicja dorównuje jedynie jego pragnieniu pozostania przy władzy bez względu na koszty, wydaje rozkaz porwania i uśmiercenia dzieci.

Ta reporterka ujawni, narażając się na wielkie ryzyko osobiste i groźbę śmierci, ściśle tajny program Ministrerstwa, który obejmuje łapanie dzieci ofiar ataków wilkołaków, wysyłanie ich do odległego kraju i pozostawianie w niebezpiecznym magicznym lesie, by poradziły sobie same, nie mogąc go opuścić z powodu magicznych osłon, ustanowionych przez samego Korneliusza Knota.

Dzieci te, narodzone w wyniku gwałtu na ich matkach, dokonanego przez wilkołaki, często są sierotami, niechcianymi i porzuconymi przez wszystkich, ze względu na ich pochodzenie i są uważane przez Ministerstwo za nieludzkie, ponieważ mają zdolność zmiany w postać wilka. Co Ministerstwo robi z tymi nieszczęsnymi dziećmi, które rodzą się z chorobą, są ofiarami wojny i nie są winne żadnych wykroczeń? Pod bezpośrednim dowództwem samego Ministra te „abominacje” są ścigane, porzucane i zapomina się o nich, pozostawiając im jedynie ubrania na plecach w ciemnych lasach Transylwanii, gdzie boją się wchodzić najsilniejsi i najodważniejsi. Dwójka dzieci już nie żyje z powodu bezduszności Ministra, podczas gdy pozostała dziesiątka trzyma się życia, każdego dnia walcząc o przetrwanie.

Dzieci te, znane jako wilczaki, są wynikiem niewypowiedzianego planu Fenrira Greybacka, najbardziej przerażającego z swojego rodzaju z powodu jego chęci zarażenia jak największej ilości dzieci, by stworzyć klasę niewolników dla innych wilkołaków, podobną do skrzatów domowych, która byłaby związana krwią z jego nikczemnym stadem.

Reporterka zastanawia się, co by się stało, gdyby czysto krwiste rodziny, takie jak Weasleyowie, Greengrassowie lub Malfoyowie zostałyby wybrane do stworzenia tej nowej klasy niewolniczej? Powszechnie wiadomo, że Greyback woli dzieci, by dorastały one w nienawiści do czarodziejów, a łącząc przyszłość naszego świata (nasze dzieci) ze światem wilkołaków, zostałby przywódcą obu jako alfa. Nawet gdyby do tego nie doszło, Knot i tak porzuciłby je w ciemnym lesie, by były zmuszone przetrwać tylko dzięki swojemu sprytowi lub by umarły samotnie i bez opłakiwania. Gdzie bylibyśmy dzisiaj, gdyby porwana została Lily Potter, a Harry Potter zostałby wilczakiem, dorastającym we wrogim środowisku, samotnym i niekochanym?

Jak to się ma do wilczaków? Ze względu na ich status i pragnienie wilkołaczych stad, by dominować nad nimi i je kontrolować, nienawidzą one wilkołaków z pasją i walczą z nimi oraz ze śmierciożercami. Można potwierdzić, że aktywnie walczyły z Tomem Riddlem, znanym jako Lord Voldemort i swoimi wilkołaczymi ojcami, a także pomogły Harry’emu Potterowi i Severusowi Snape’owi odzyskać i zniszczyć horkruks. Udowodniły, że są cennymi sojusznikami nie tylko w walce z Voldemortem, ale także jako uzdrowiciele i towarzysze. Ich młoda uzdrowicielka, kobieta o imieniu Meadowsweet, odegrała kluczową rolę w uleczeniu Harry’ego Pottera i profesora Snape’a z wielu zagrażających życiu ran. Wilczaki zbudowały także dla siebie miasto na drzewie o nazwie Sylvanor i żyją tam szczęśliwie, prowadzeni przez alfę Darkmoona, którego matka była bohaterką piechoty morskiej. Czy to brzmi jak działania złowrogiej rasy abominacji, która zasługuje na zniszczenie?

Korneliusz Knot zrobił coś nie do pomyślenia, krzywdząc dzieci i pokazując, że ma serce z kamienia. Jego okrutna decyzja doprowadziła do utraty potężnej grupy obywateli, którzy byliby nieocenieni w walce z siłami ciemności, a wszystko dlatego, że nie chce on albo nie potrafi poradzić sobie z trudną sytuacją i postawić potrzeby ludzi, którzy go wybrali ponad własne pragnienia. Jego słaby osąd sprawia, że nie nadaje się on na Ministra, a brak moralności czyni go potencjalnym Mrocznym Lordem.

Minister podjął kilka złych decyzji, które nie tylko czynią go niekompetentnym, ale przez nie stanowi zagrożenie dla naszego kraju i stylu życia. Do tej pory rozkazał dementorom z Azkabanu udać się do Hogwartu, wbrew wyraźnej woli dyrektora, podczas polowania na Syriusza Blacka. Dementorzy swobodnie poruszali się po drodze i zatrzymali się nawet na przekąskę w Ekspresie Hogwart, a gdyby nie szybka reakcja Remusa Lupina, wilkołaka w dzieciństwie ugryzionego przez Greybacka, kilku uczniów, w tym Draco Malfoy i Harry Potter, straciłoby swoje dusze. Dementorzy przez cały pobyt w Hogwarcie byli zagrożeniem dla dusz i dobrego samopoczucia uczniów, a Ministerstwo nie wysłało tam aurorów, by trzymać potwory w ryzach. Biorąc pod uwagę, jak niewiele osób potrafi wyczarować Patronusa, nie jest to zaskakujące, ale niepokojące, ponieważ budżet na szkolenie aurorów został obcięty od czasu objęcia przez Konta urzędu, pozostawiając nas ze słabo wyszkolonymi aurorami, którzy nie byli w stanie nas odpowiednio chronić.

Ponadto, zorganizowane przez Ministerstwo Mistrzostwa Świata w Quidditchu zostały opanowane przez czarnoksiężników, którzy atakowali niewinnych obywateli i mugoli, narażając nas wszystkich na ryzyko i szkodząc reputacji Wielkiej Brytanii. Mogło to spowodować incydent dyplomatyczny.

Kiedy Harry Potter poinformował, że Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać mógł powrócić, Knot zignorował to. Nie wszczął śledztwa, a zamiast tego kazał zabić kluczowego świadka, by nie można było go przesłuchać w celu udowodnienia lub obalenia twierdzeń Harry’ego Pottera. W rezultacie, Czarny Pan miał rok na zaplanowanie, w jaki sposób nas zabije i podbije nasz świat, podczas gdy Ministerstwo i Minister nie zrobili NIC. Nie wiadomo, za ile zgonów odpowiada ten Minister ze względu na swoją bezczynność, ale jego działania bardzo pomogły Czarnemu Panu. Minister bezwzględnie tłumił prawdę i każdego, kto próbował mu się przeciwstawić, wykorzystując swoje wewnętrzne grono ślepo lojalnych zwolenników i mroczne artefakty, by zdyskredytować każdego, kto mógłby się sprzeciwić.

Wiele można powiedzieć o człowieku na podstawie towarzystwa, w jakim się on obraca. Do najbliższego otoczenia Ministra należą:

Dolores Umbridge, podsekretarz, osoba nienawidząca wszelkie magiczne stworzenia i półludzi, a najprawdopodobniej główny mózg polityki porwań i porzuceń dzieci. Głośna zwolenniczka Ministra i wszystkich jego działań, bardzo słaba uczennica w Hogwarcie, a mimo to udało jej się uczyć obrony przed czarną magią na tyle dobrze, że osiągnęła rekordowo wysoki wskaźnik zdawalności bez żadnych praktycznych lekcji. Mam nadzieję, że departament edukacji zbada to dziwne zdarzenie. Nielegalnie przejęła kontrolę nad Hogwartem i podczas swojego pobytu wydała wiele wątpliwych i bardzo restrykcyjnych dekretów. Jej wielki awans w Ministerstwie i fakt, że po tym wszystkim była bliska Ministrowi, sugerują, że relacje między nimi mogą być inne niż profesjonalne. Po otrzymaniu wiadomości o jej przedwczesnej śmierci należy zauważyć, że Knot odwołał wszystkie swoje spotkania i poszedł na nabożeństwo żałobne, chociaż prawie nikt tego nie zrobił, ani współpracownicy, ani rodzina. Daleki krewny zauważył również, że Knot płakał nad trumną jak kochanek ze złamanym sercem, a nie zwykły pracodawca. Inne źródło podaje również, że Umbridge wiele razy spędzała godziny w prywatnych komnatach Ministra i często wychodziła z nich zarumieniona i zdyszana, z pomiętym ubraniem. Czy ich częste spotkania mogły być czymś więcej niż tylko sprawami rządu? Źródło podaje również, że Knot czasami mówił o zmarłej Umbridge „moja kochana Dolores”, a ona z kolei nazywała go „swoją słodką kukurydzką”. Absolutnie obrzydliwe!

Percy Weasley jest nowy w Ministerstwie, a mimo to jest uważany za jednego z najbardziej zaufanych pracowników Ministra. Niesłychane, żeby ktoś tak młody i niedoświadczony awansował tak szybko. Czy możliwe, że w biurze Ministra jest trójkąt miłosny? A może to zupełnie inny związek? Percy wygląda zadziwiająco jak młody Korneliusz i nie przypomina zbytnio reszty Weasleyów, może więc jest spokrewniony z Knotem – sekretny syn? Czy Minister mógł mieć romans z Molly Weasley i Percy jest tego wynikiem?

Do najbliższego otoczenia należy również Ludo Bagman, wieloletni pracownik Ministerstwa, o którym krążą pogłoski, jakoby miał powiązania z półświatkiem przestępczym z powodu swoich problemów z hazardem i historii gromadzenia dużych długów. Nie wiadomo, co robi dla Ministra, ale nie byłoby zaskoczeniem, gdyby zajmował się finansami Ministerstwa. Mam nadzieję, że wkrótce zostanie przeprowadzony jakiś audyt.

Minister faworyzował również zmarłego Lucjusza Malfoya, swojego głównego finansowego sponsora i wieloletniego doradcę. Malfoy, jak odkryto, był również prawą ręką Czarnego Pana, śmierciożercą chronionym przed sprawiedliwością Azkabanu dzięki łasce Ministra, bezpiecznym przed pościgiem i śledztwem. Czy Malfoy był pośrednikiem między Ministrem a Czarnym Panem? Czy Knot dał Lucjuszowi znać, że aurorzy zamierzają zorganizować nalot na jego dwór? Ponieważ wydaje się dziwne, że Malfoyowi zawsze udawało się uniknąć przeszukań i nigdy nie znaleziono u niego niczego, co by go obciążało.

Rodzina Ministra jest tajemnicą. Jego żona, Myrna, rzadko pokazuje się publicznie bez męża lub aurora. Odmawia wszelkich wywiadów z prasą i wydaje się, że nie ma bliskich przyjaciół. Co wie, co ma do ukrycia?

Marcus, syn Ministra, uczęszcza do szkoły we Francji, świetny poparcie dla Hogwartu i brytyjskiego systemu edukacji. Ciekawe, czy Minister tak szybko wysłałby dementorów i nauczycieli o wątpliwych umiejętnościach do szkoły, do której uczęszcza jego syn?

Czy Minister jest śmierciożercą? Czy ma Znak? Jego polityka i prawa sugerują, że jest ich sympatykiem. Czy ma nadzieję na utrzymanie swojej pozycji za pomocą mrocznych sztuk i swojego wewnętrznego kręgu oraz sił aurorów?  Mam nadzieję, że aurorzy lojalni wobec kraju, jego mieszkańców i jasnej strony zadają sobie te pytania i otrzymają bardzo potrzebne odpowiedzi.

Rufus Scrimgeour powiedział: „Knot musi odejść, im szybciej tym lepiej. Jest niekompetentny i skorumpowany, a jego działania są przestępstwami. Za zabójstwo i porwanie dzieci oraz późniejsze tuszowanie tego powinien zostać przesłuchany i zmuszony do powiedzenia prawdy, by można ustalić skalę jego korupcji i rozprawić się z jego wspólnikami. Fakt, że woli on zabawiać przyjaciół i jeździć na wakacje do drogich kurortów niż wykonywać swoją pracę, pokazuje, że był on skorumpowany nawet zanim został Ministrem, ponieważ praca w rządzie nie jest tak dobrze płatna. Gdybym został Ministrem, korupcja zostałaby zakończona oraz udowodniono by lojalność pracujących w rządzie ludzi. Wtedy wszyscy działaliby wspólnie, by przynieść naszemu światu pokój, bez względu na koszta”.

Kingsley Shacklebolt, wysoce szanowany i wielokrotnie odznaczany auror, swoim głębokim, uspokajającym głosem powiedział: „Knot mógł zakończyć wojnę, zanim się zaczęła, ale wolał żyć w niewiedzy, więc za swoje niepowodzenia jako Minister powinien stanąć przed sprawiedliwością. Za to, co zrobił tym dzieciom, powinien zrezygnować i spróbować zrobić wszystko, co w jego mocy, by naprawić wszystkie popełnione krzywdy, zwłaszcza za prześladowanie niewinnych dzieci. Jego działania wobec wilczaków w mojej opinii czynią go Mrocznym Lordem. Gdybym był Ministrem, przywróciłbym budżet na aurorów, ulepszyłbym i przyspieszył szkolenie oraz zwiększył liczbę. Aurorzy walczą z mrocznymi czarodziejami, potrzebujemy ich więcej, by mogli chronić i służyć ludziom. Straciliśmy zbyt wielu podczas wojny z powodu niekompetencji i niezdecydowania Knota.”

Severus Snape, Mistrz Eliksirów i znany bohater wojenny, złożył następujące oświadczenie: „Po raz kolejny paranoja Knota została opłacona życiami. Te dzieci mogły dorastać kochane i szczęśliwe, gdyby pozwolono umieścić je w kochających rodzinach, zamiast łapać je jak stado okrutnych bezpańskich zwierząt i wrzucać je do lasu. Knot prawdopodobnie miał nadzieję, że wilczaki umrą tam lub powrócą do swoich zwierzęcych ja, bo w ten sposób Minister i jego ludzie mogliby uwolnić się od poczucia winy, jakie odczuwa się, gdy pozostawia się dzieci na łasce potworów i żywiołów.”

Jego podopieczny, Harry Potter, również skomentował: „Nic nie mogą poradzić na to, kim się urodzili. Byli ofiarami gwałtu. Nie zasługują na osądzanie za grzechy swoich ojców. Nienawidzą ich i brzydzą się nimi, walczyli z nimi, byśmy mogli ich prześcignąć. Nigdy by nie dołączyli do wilkołaków, Darkmoon pomógł nam nawet zniszczyć horkruksa! Meadowsweet uratowała mi życie dwa razy, życie Severusa również. Nie zasługują na zamknięcie w lesie z powodu tego, co mogliby zrobić albo dlatego, że są inni. Też byli kiedyś czyimiś dziećmi, a matki ich kochały.”

Teraz zostawię was z następującymi, skłaniającymi do myślenia, pytaniami: Załóżmy, że Knot i jego najbliższe otoczenie postanowi wziąć sobie na cel inną grupę dzieci, takich które są inne, jak mugolaki, albo mieszkające w dworach? Co by było, gdyby dzieci, które byłyby celami, były waszymi dziećmi i w środku nocy oddział uderzeniowy przybyłby, by ukraść WASZE dziecko, zniknęłoby ono z powierzchni ziemi, ponieważ byłoby uważane za podludzia? Jak wy byście się czuli?

 

- To jest cholernie genialne! – wykrzyknął Harry na koniec artykułu.

Severus zakaszlał znacząco i wskazał znacząco podbródkiem na dozownik do mydła przy zlewie, po czym przeniósł talerze ze śniadaniem na stół.

Harry skrzywił się i wymamrotał szybkie „przepraszam”, po czym podniósł widelec i zaczął jeść.

- Podoba mi się, jak rzuciła podejrzenia na Ministra w każdym aspekcie jego życia – powiedział Severus z ponurym uśmiechem. – Założę się, że Knot dostał apopleksji.

Harry też mógł się o to założyć. Miał tylko nadzieję, że wszystkie konsekwencje przełomowej historii przyniosą pożądany skutek – sprawią, że Knot odwoła swój dekret przeciwko wilczakom i pozwoli im wrócić do świata. Po raz pierwszy był wdzięczny Ricie Skeeter.

 

Cztery godziny później

Ministerstwo Magii:

Prywatna skrzynka na listy Ministra została zalana wiadomościami, anonimowymi i podpisanymi, od czarodziejskich obywateli z całego Zjednoczonego Królestwa, a nawet z Irlandii i Stanów Zjednoczonych. Niektóre miały na sobie zaklęcia podobne do łajnobomb, papier był nasączony ropą z czyrakobulwy lub wybuchający atrament, co wymagało od podwładnych Knota rzucania na nie przeciwzaklęć nim odesłali je do Ministra. Jeden list wydawał się całkowicie wolny od klątw, póki Knot nie przeczytał go do końca, po czym jego skóra pokryła się ohydnymi, fioletowymi krostami, które zniknęły po godzinie.

Większość listów była pełna wściekłości i żalu, nienawiści, oskarżeń, że Minister zachowuje się jak zmartwychwstały Czarny Pan. Te były złe.

Gorsze były tłumy czarodziejów i czarownic, które paradowały po atrium, trzymając transparenty i skandując:

- Wypuśćcie wilczaki! Wypuśćcie je! Wrzucić Ministra i jego świtę do Lasu!

Mieli na sobie zaklęcie wzmacniające głos, więc można było usłyszeć ich w każdym zakamarku Ministerstwa, a ich transparenty migotały różnymi kolorami i ogólnie były dość uciążliwe.

Knot siedział w swoim biurze, otoczony przez swoje wewnętrzne grono i prywatnych strażników, twarz schował w dłoniach, jęczał i drżał.

- Zrujnowany! Ludo, jestem zrujnowany!

Ludo Bagman poklepał go po ramieniu i podał mu herbatę.

- Ta cholerna reporterka! Cholerny Snape i Potter!

Głosy oburzonego tłumu stały się jeszcze głośniejsze.

- Morderca! Porywacz! Knot do Azkabanu!

- Brzmi to tak, jakby chcieli twojej krwi, stary druhu – powiedział ze współczuciem Ludo.

- Mojej i twojej, przyjacielu – biadolił Knot. – A jakby tego było mało, właśnie dostałem przez Fiuu wiadomość od Myrny. Rozpoczęła postępowanie rozwodowe, mówi, że nie chce byś poślubiona nikczemnemu oszustowi, który wysyła bezbronne dzieci na śmierć. Wyprowadza się dziś wieczorem!

Minister wyglądał, jakby miał zamiar zacząć rwać sobie włosy z głowy.

- Naprawdę wierzy w te kłamstwa, które Skeeter napisała o mnie i Dolores, i że Percy mógłby być moim… moim nieślubnym dzieckiem!

- Ministrze – zaczął jego nowy podsekretarz, Jonas Pitt. – Musi pan przyznać, że… sporo pana odwiedzała o dziwnych porach. Wygląda to podejrzanie.

- Oczywiście, że mnie odwiedzała! Nie mogłem przecież organizować wysyłek tych cholernych wilczaków w biały dzień, prawda? A Dolores zawsze robiła najpyszniejsze różowe ciasto z lukrem i herbatę truskawkową. Uwielbiam herbatę truskawkową. Dolores zawsze była taka pomocna.

Ludo szturchnął Jonasa i puścił mu oczko.

- Jestem pewny, że była bardzo pomocna.

Dwaj mężczyźni wyszczerzyli się do siebie. Nawet jeśli Minister by tego nie przyznał, nie było trudno dodać dwa do dwóch.

- Co mogę zrobić? Wszystko idzie do diabła – jęknął Knot.

Pozostała czwórka czarodziejów spojrzała po sobie.

- Zrezygnować?

- Uciec z kraju?

- Pozwać Skeeter?

- Co powiesz na uwolnienie wilczaków? – zasugerował Ludo.

-Nie! – krzyknął Knot. – Nie pozwolę, by ta… hołota dyktowała moją politykę! Te… obrzydliwości powinny zostać zamknięte i tam pozostaną. To moje ostatnie słowo!

Trzy dni później Knot był coraz bardziej zdesperowany. Teleportował się do domu ze swoimi ochroniarzami i odkrył, że został on zdewastowany, a jego łagodna, kochająca żona, Myrna, zostawiła go z zaledwie kawałkami mebli i wyczyściła jego prywatne konto bankowe. Zostawiła mu również notkę, w której poinformowała, że wypisała Marcusa z prywatnej szkoły i że on również był zniesmaczony zachowaniem ojca.

„Choć raz w życiu, Korneliuszu, zrób to, co słuszne, a nie to, co łatwe!” – napisała na dole wiadomości.

Wybory miały być za tydzień, a jego reputacja otrzymała śmiertelny cios. Bał się, że nigdy nie będzie w stanie ponownie unieść głowy i przeklinał wilczaki przy każdym oddechu. Żałował, że nie wytępił ich, gdy miał na to okazję, jak sugerowała Umbridge. Ale teraz było za późno na żale. Musiał trochę popracować nad kontrolą, zanim zostanie całkowicie zniszczony.

Spotkał się ze swoim gabinetem i wszyscy omówili opcje, ale ostatecznie zgodzili się wspólnie, że została tylko jedna opcja, która mogła uratować karierę Knota lub to, co z niej zostało. Nienawistne listy z protestami mnożyły się, aż zmieniły się w potop. Knot wiedział, że w nim utonie, jeśli nie złoży oświadczenia i nie uspokoi tłumu.

- Dobra! Zgadzam się zdjąć osłony wokół Mrocznego Lasu i uwolnić te cholerne wilczaki. Niech to będzie ich sprawa, jeśli te bestie zaczną mordować niewinnych. Poinformujcie Snape’a i prasę.

Wysłano listy do Snape’a i Proroka, więc wkrótce Severus i Harry udali się do biur Ministerstwa wraz z kilkoma reporterami z Proroka, by zobaczyć, jak Knot publicznie kaja się i przyznaje do błędu, błagając ludzi o wybaczenie.

Ludzie jednak nie byli w nastroju do wybaczania.

Pluli i rzucali w niego ostrymi i śmierdzącymi przedmiotami, a także posłali w jego stronę kilka przekleństw.

Harry niemal dołączył do nich, chciał zmienić się we Freedoma, ale Severus złapał go za ramię i syknął:

- Harry Potter-Snapie, ani się waż!

- No, kurde, Sev, psujesz całą zabawę!

- Cicho. Rzuca zaklęcie. – Snape odwrócił się do podium, gdzie Knot obrzucony jajkiem, pomidorem i łajnem wypowiadał zaklęcie.

- Skąd wiemy, że to jest właściwy czar? – zapytał podejrzliwie Harry.

- Spójrz na glob – powiedział Severus, wskazując na magiczną replikę ziemi.

Glob został zaczarowany przez urzędników z Ministerstwa, by rejestrował wszystkie zaklęcia ochronne umieszczone w określonych obszarach przez pracowników rządu. Harry widział czerwony kontur na całym Mrocznym Lesie, oznaczający aktywne zaklęcie.

Knot jeszcze chwilę wypowiadał zaklęcie, po czym przesunął różdżką nad lasem. Czerwone zaklęcie zamrugało i zniknęło.

- No! Stało się! – krzyknął Knot, wyraźnie szary. Usunięcie zaklęcia zabrało mu mnóstwo magii i poczuł się źle.

Ludzie wiwatowali, a potem zaczęli buczeć, rzucając mu paskudne spojrzenia.

Knot uniósł ręce.

- Czego jeszcze ode mnie chcecie? – krzyknął, nie zwracając się do nikogo w szczególności.

- Trochę szczerości? – zasugerował Bagman.

- Zamknij się, Ludo! – warknął zaczerwieniony Knot. Wtedy wpadł na kolejny pomysł. Podniósł ręce, nakazując ciszę.

- Dobrzy ludzie, przyznaję, że popełniłem straszny błąd, gdy nakazałem umieścić… wilczaki w lesie. Ale teraz je uwolniłem. Ponadto sugeruję, by jednemu lub dwóm pozwolono od września uczęszczać do Hogwartu, by udowodniły, że nie są potworami, za jakie je uważałem, ale dziećmi takimi, jak nasze. Proszę, by Harry Potter skontaktował się z nimi i poprosił, by wybrały przedstawiciela, który będzie uczęszczał na zajęcia. Jeśli wilczak spełni nasze standardy i zda program nauczania, możemy pozwolić ich rodzajowi dołączyć do szkoły, by uczyły się magii jak każde czarodziejskie dziecko. Niech następny rok będzie dla nich rokiem próbnym, a jeśli to nie zadziała, mogą być uczone prywatnie. Ponadto każdemu z nich dam hojny bonus w postaci dwustu galeonów, jeśli zdecydują się żyć wśród nas oraz zapewnię im również mieszkanie. Czy to wystarczające zadośćuczynienie?

- Nie! – krzyknął ktoś. – Ale to jakiś początek.

- Harry Potter-Snapie, podejdź tu – zawołał nagle Knot, sądząc, że gdyby Harry był obok niego, tłum byłby mniej wrogi.

Harry spojrzał pytająco na Severusa.

- No dalej – ponaglił. – Będę tuż za tobą.

Harry przecisnął się przez tłum do podium, na którym stał Minister.

- Tak, Ministrze?

- Ponieważ jesteś jednym z niewielu, którym wilczaki ufają, chciałbym żebyś skontaktował się z nimi w imieniu Ministerstwa i opowiedział im o mojej ofercie oraz usunięciu osłon. Zrobisz to dla mnie? – Posłał Harry’emu wazeliniarski uśmiech.

- Tak, proszę pana, ale chcę mieć wszystko najpierw na piśmie – powiedział nagle Harry, wiedząc dobrze, jak łatwo Knot łamał obietnice. – Wraz z naszymi podpisami, wiążący kontrakt.

Severus posłał mu spojrzenie pełne aprobaty.

Knot wyglądał jeszcze gorzej.

- Nie ufasz mi? Moje słowo nie jest wystarczające?

- Szczerze mówiąc, proszę pana, nie.

- No dobrze. Przynieś mi ktoś pergamin i pióro. – Bezczelny bachor! Gdyby był mój, oberwałby na wszystkie możliwe sposoby! Jak śmie podważać mój honor!

Harry wyciągnął z kieszeni pergamin i pióro, podał je Knotowi, który oparł się o podium i zaczął pisać.

Po pięciu minutach podał Harry’emu pergamin, Harry przeczytał go, a następnie podpisał, pergamin zaświecił na niebiesko, zamykając słowa i magię, wiążąc podpisującego z zapisaną przysięgą.

- Teraz chętnie napiszę do Darkmoona, alfy wilczaków, i powiem mu, co postanowiliśmy – powiedział Harry. – Zachowam to również jako pamiątkę tej rozmowy. – Schował pergamin z powrotem do kieszeni. – Dobrego dnia, Ministrze.

Zeskoczył z podium, a Severus poklepał go po plecach.

- Dobra robota, Harry. Jestem z ciebie dumny.

- Myślę, że Knot powinien zaoferować więcej.

- No cóż, przynajmniej udało się uwolnić wilczaki. To niezły wyczyn. Chodźmy do domu i napiszmy list. Zostawmy Knota jego losowi.

I tak właśnie zrobili.

Hedwiga zgodziła się zanieść list, gdy tylko Harry skończy go pisać, i pogratulowała mu również, że zmusił Ministra do poddania się i uwolnienia wilczaków.

- Żadne stworzenie nie zasługuje na klatkę, chyba że było beznadziejnie szalone i zdziczałe. Żegnajcie, moi czarodzieje! Wrócę tak szybko, jak to możliwe.

- Spokojnego lotu, Hedwigo! – zawołał Harry, gdy sowa wylatywała przez okno. Pogładził dłonią bransoletkę z kamienia księżycowego i pomyślał radośnie, że wkrótce on i Meadowsweet będą mogli być razem.

Nawet po wykonanych ustępstwach, ludzie dalej nie ufali Knotowi i nienawidzili go, odmawiając głosowania na niego w nadchodzących wyborach, preferując któregoś z jego przeciwników – Rufusa Scrigeoura i Kingsleya Shacklebolta.

Hedwiga potrzebowała pięciu dni, by wrócić z Mrocznego Lasu i w tym czasie powróciły koszmary Harry’ego. Noc po nocy śnił o walce ze śmierciożercami, wilkołakami i maldecorvae. Ponownie słyszał krzyk agonii, gdy spalił wilkołaka na śmierć. Kolejnej nocy obudził się spocony i drżący, z pulsującą głową i żołądkiem zaciśniętym w supeł. Nie chciał, by Severus dowiedział się o snach, sądząc, że uzna go za wariata, skoro miał koszmary po skończonej wojnie, więc zaczął przemycać fiolki eliksiru bezsennego snu najpierw z szafki w łazience na górze, a potem, gdy zużył tamtą pojedynczą fiolkę, zakradł się do laboratorium Severusa i zabrał dwie ze składziku Mistrza Eliksirów. Planował uwarzyć więcej, gdy Severus będzie na zakupach pod koniec tygodnia i uzupełnić je.

Czwartej nocy Harry poszedł po eliksir i odkrył, że wykorzystał wszystkie fiolki. Poczekał, aż Severus pójdzie do swojego pokoju, po czym wymknął się z sypialni, przeszedł korytarzem i tajnym wejściem do biblioteki. Zszedł na dół, do piwnicy i dotarł do szafki z eliksirami z tyłu laboratorium, która była niemal tak duża jak w szkole.

Harry w milczeniu podziękował Severusowi za kompulsywną obsesję na punkcie organizacji i porządku, ponieważ dzięki temu mógł szybko i łatwo znaleźć eliksir bezsennego snu. Szybko przestawił kilka fiolek, by wyglądało to tak, że niczego nie brakuje, po czym zgasił światło i wszedł po schodach, mając zapaloną tylko końcówkę różdżki.

W domu było cicho, więc Harry odetchnął z ulgą i kontynuował spacer po schodach do biblioteki. Otworzył zamek sekretnego przejścia i pozwolił mu się zamknąć, po czym odwrócił się i niemal wpadł twarzą na ojca.

 Severus stał z założonymi na piersi rękami, a jedną stopą uderzał w podłogę. Jego twarz przypominała jego poprzednie wcielenie, z którym Harry zmierzył się na trzecim roku po katastrofalnej wycieczce do Hogsmeade w pelerynie niewidce i z Mapą Huncwotów. Tylko tym razem nie było Lupina, który mógłby interweniować.

Harry spojrzał na ojca i spróbował żałosnego uśmiechu.

- Sorki, Sev, obudziłem cię? Ja tylko…

Ręka Severusa wystrzeliła w jego stronę i złapała go za nadgarstek dłoni, w której miał fiolkę z eliksirem.

- Po prostu mi powiedz, jak długo bierzesz eliksir bezsennego snu, dobrze? – Jego głos był lodowaty i wrzący jednocześnie.

Harry przełknął ciężko.

- Uch… pewnie…

- Naprawdę myślałeś, że nie zauważę? – zapytał ostro Severus.

- Nie, ale… uzupełniłbym je. Przysięgam.

- Nie o to chodzi, Harry. Chodź ze mną. Musimy o tym porozmawiać. – Nadal mocno trzymając syna za nadgarstek, Severus wyprowadził go z tunelu do biblioteki, zapalając przy tym lampy. Nie wiedział, na kogo był bardziej wściekły, na siebie za to, że wcześniej nie zauważył, że Harry faszeruje się eliksirem bezsennego snu, czy na Harry’ego za próbę ukrycia potężnej i nieuchronnie uzależniającej magicznej substancji.