Ważne

Zanim zaczniecie czytać jakikolwiek tekst, warto poszukać go w zakładkach. Często tłumaczenia są kontynuowane przeze mnie po kimś innym - w takich wypadkach podaję tylko linki do pierwszych rozdziałów, więc warto zerknąć, czy dane opowiadanie nie jest czasem już zaczęte gdzie indziej. Dzięki temu nie dojdzie do nieporozumień i niepotrzebnych pytań, typu: "A gdzie znajdę pierwsze rozdziały?" Wszystko jest na blogu, wystarczy poczytać ;)
Po drugie, nowych czytelników bardzo proszę o zerknięcie do zakładki "Zacznij tutaj" :) To również wiele ułatwi :D
Życzę wam miłego czytania i liczę, że opowiadania przypadną wam do gustu.
Ginger

sobota, 24 maja 2025

PDJ - Rozdział 52 – Problem się pogarsza

Harry napisał list do Meadowsweet, w którym przekazał jej, jak bardzo się cieszy, że pójdzie do Hogwartu i że nie może się doczekać, aż pokaże jej szkołę i całą resztę. Powiedział jej, że Snape jest nowym dyrektorem i że jego ojciec dopilnuje, by nikt nie próbował z nią żadnych sztuczek ani jej nie dręczył. Potem uśmiechnął się do siebie krzywo, ponieważ chociaż Meadowsweet była uzdrowicielką i preferowała pokojowe rozwiązywanie większości problemów, była również wilczakiem i z pewnością sama potrafiła sobie poradzić w walce. Czarodzieje jej nie przerażali. Niewiele ją przerażało, mógł się o to założyć. Poza tym, jeśli się dowie, że jej chłopak cierpi na PTSD.

Poczuł, jak budzą się w nim stare uczucia wstrętu do samego siebie i niedowartościowania, a myślał, że pokonał je po ostatecznej śmierci Voldemorta. Ale nie, one się po prostu ukryły, a teraz pojawiły się z powrotem, jak dzikie psy, by kąsać i szczypać jego podświadomość i zostawić ziejące rany wątpliwości i rozpaczy, które rozdzierały jego poczucie własnej wartości na strzępy. Nie mógł pozwolić, żeby Meadowsweet dowiedziała się o jego nocnych koszmarach. Pomyślałaby, że jest tchórzem lub czymś gorszym.

Przypomniał sobie ultimatum Severusa, że ma dwa dni, by poradzić sobie z koszmarami albo przyjść i poprosić o pomoc, nim jego ojciec zawlecze go do uzdrowiciela Sandrilasa po profesjonalną pomoc. Wolałby umrzeć, niż znosić ten wstyd. Jak by to wyglądało, gdyby prasa dowiedziała się, że ich bohater potrzebuje psychouzdrowiciela i cierpi na depresję oraz wiele innych problemów psychologicznych?

Stałby się pośmiewiskiem, a ludzie szeptaliby, gdyby ich mijał i patrzyli na niego z politowaniem i szyderstwem.

Nie mógł tego znieść.

Dlatego miał jedną opcję, a mianowicie spróbować pokonać krwawe sny na własną rękę. Najlepiej spróbuje eliksiru, który polecił mu Ron. Więc wziął swój egzemplarz Eliksirów dla Zaawansowanych z szóstego roku, który pożyczył mu Severus i zaczął szukać w nim Anielskiego Snu. Znalazł go gdzieś przy końcu książki i przeczytał do końca. Składniki nie były zbyt drogie, a formuła nieco skomplikowana, ale w niczym nie przypominała eliksiru wielosokowego. W laboratorium Severusa mógł znaleźć wszystko, czego potrzebował, ale wiedział, żeby nie ryzykować wchodzenia tam i przyłapania.

Jego zestaw do robienia eliksirów z kociołkiem wciąż był w kufrze , potrzebował teraz tylko odwiedzić ulicę pokątną.

Jego szansa nadeszła tego samego dnia, kiedy Severus został wezwany na spotkanie z Radą Nadzorczą, która chciała omówić z nim swoją politykę, nim obejmie stanowisko dyrektora.

- Wrócę za godzinę lub dwie. Jestem pewien, że do tego czasu masz się czym zająć. Jeśli nie, zawsze możesz posprzątać swój pokój. Zaczyna wyglądać jak chlew.

Harry skrzywił się.

- Dobra. Posprzątam, zanim pójdę poczytać. – Tak chciał zrobić. Ale najpierw pójdzie do apteki na ulicy pokątnej i kupi składniki na eliksir. Miał nadzieję, że uda mu się uwarzyć partię, zanim Severus wróci do domu, bo czas potrzebny na uwarzenie eliksiru był dość krótki – około godziny.

- Baw się dobrze – pomachał do ojca, gdy mężczyzna się teleportował.

Następnie rzucił trochę proszku Fiuu i zaczął wchodzić w zielone płomienie, gdy zauważył, że obraz małego Severusa i Lily wydawał się zerkać na niego z dezaprobatą.

- Co? – zapytał portret gniewnie. – Muszę to zrobić. To jedyny sposób, w jaki poradzę sobie z moimi koszmarami bez pójścia do jakiegoś pieprzonego terapeuty, który będzie wściubiać nos w moje życie osobiste.

Mała Lily wydawała się marszczyć brwi, więc westchnął i mruknął:

- Daj mi spokój, mamo!

Następnie rzucił: „ulica pokątna” i został wciągnięty do Dziurawego Kotła.

Wrócił z zakupami jakieś piętnaście minut później i udał się prosto do pokoju.

Po zebraniu brudnych ubrań, papierków po cukierkach i pustych szklanek, zaczął czytać instrukcję, jak uwarzyć Anielski Sen. Zauważył, że znajdowało się tam jedno ostrzeżenie. Jeśli masz depresję lub jej objawy, nie bierz tego eliksiru!

Harry zamarł i pomyślał o ostrzeżeniu. Ale nie miał depresji, przypomniał sobie. Po prostu miał szalone sny i cierpiał na bezsenność. Wiedział, że Severus sądził, że ma depresję, ale myślenie to nie to samo, co faktyczna diagnoza. A gdy tylko weźmie ten eliksir, jego problemy zostaną rozwiązane. Został stworzony, żeby u pijącego wywoływać dobre i szczęśliwe sny, a nie uzależniał jak eliksir bezsennego snu. Dlatego też mógł go bezpiecznie przyjmować.

Spojrzał na zegarek i dostrzegł, że minęło prawie czterdzieści pięć minut, więc szybko zaczął ustawiać swój sprzęt i przygotowywać składniki.

Dzięki korepetycjom Severusa i praktyce, Harry uwarzył eliksir znacznie szybciej, niż się spodziewał i wkrótce kociołek zaczął wydzielać najpiękniejszy zapach, pachniał miodem, cynamonem i lawendą, sam eliksir miał gładki, miękki różowy kolor. Harry wciągnął zapach i pomyślał, że umarł i poszedł do nieba, tak dobrze pachniał. Miał nadzieję, że smakował tak dobrze, jak pachniał.

W końcu eliksir był gotowy do przelania. Harry użył kilka zapasowych naczyń w swoim zestawie do eliksirów i wkrótce Anielski Sen spoczywał bezpiecznie w jego aksamitnej, wyściełanej walizce na eliksiry. Pełny kociołek dał pięć naczynek i Harry nie mógł się doczekać, by go wypróbować.

Po wyszorowaniu kociołka i spakowaniu go wraz ze wszystkim innym, Harry rzucił się na łóżko, by poczytać książkę, którą pożyczył z biblioteki Severusa. Była to powieść Agathy Christie.

Tej nocy wypił Anielski Sen tuż przed pójściem spać i zadziałał on znakomicie. Jego sny były przyjemne, były to twory z waty cukrowej, które zabierały go w idylliczne miejsca, a obudził się dziwnie oszołomiony i szczęśliwy. Euforyczne uczucie trwało do południa, gdy poczuł się zmęczony i rozdrażniony, więc poszedł się zdrzemnąć.

Znowu wziął eliksir tej nocy i następnej, i uznał to za coś cudownego.

Severus ponownie zapytał go o koszmary, a Harry mógł szczerze powiedzieć, że zniknęły.

- Jesteś tego pewny? – zapytał ojciec, patrząc mu w oczy.

- Tak jest. Od trzech dni nie mam żadnych koszmarów – odpowiedział syn.

Severus zmarszczył brwi, ale wzrok Harry’ego nie drgnął. Chłopiec nie kłamał, był tego pewien, a jednak… coś nadal go dręczyło. Z jego doświadczenia wynikało, że nocne lęki pourazowe nie znikały z dnia na dzień, bez wielu porad.

- Dobrze. Ale jeśli znów zaczniesz je mieć, chcę, żebyś przyszedł z tym do mnie.

Harry zgodził się, niemal zbyt chętnie, a Severus ponownie zrobił się podejrzliwy. W zachowaniu chłopca czaiło się coś chytrego, więc Mistrz Eliksirów postanowił mieć na niego oko, upewnić się, że nie otrzymuje on paczek z apteki, a nawet od swoich przyjaciół, którzy mogli zostać namówieni do warzenia mu kilku fiolek eliksiru bezsennego snu.

W taki sposób minęły trzy dni, a jedyną zmianą, jaką Severus zauważył w zachowaniu Harry’ego, była dziwna skłonność do drzemek po południu, choć uczciwie mówiąc, większość poranków Harry spędzał na lataniu lub przeglądaniu nowego programu nauczania dla czarodziejskich uczniów, który Severus chciał wdrożyć. Obecnie omawiali tematy, które powinny zostać przedyskutowane, niektóre ważniejsze to umiejętność pisania i podstawy łaciny oraz zwyczaje rodzinne. Harry chciał dodać część o miotłach i Quidditchu, a Severus ostatecznie się na to zgodził.

Otrzymali list od Dumbledore’a, w którym informował ich, że wszystko było w porządku i że Minerva w końcu znudziła się samotnym życiem i zamieszkała z Albusem. Severus mruknął, że mógł sobie tylko wyobrazić, jaki chaos ta dwójka wywoła w mugolskim społeczeństwie.

Harry skończył swoją dotychczasową partię eliksiru i musiał zrobić więcej. Więc uwarzył go późno w nocy, kiedy Hedwiga poleciała na polowanie, a Severus spał, najpierw zamykając drzwi swojej sypialni. Kiedy eliksir ponownie został bezpiecznie uwarzony, Harry odetchnął z ulgą i wypił go.

Prawie natychmiast znalazł się z powrotem w pięknym ogrodzie, biegał przez łąkę pełną kolibrów i motyli, obok kryształowego strumienia, gdzie bawiły się i skakały ryby, a jelenie i króliki spokojnie pasły się na delikatnych pędach trawy. Było tak spokojnie, że Harry położył się we śnie na trawę i zasnął.

Gwałtownie został wyrwany z krainy snów przez Hedwigę, która uszczypnęła go w ucho.

- Ał! - Usiadł ospale, pocierając ucho. – Hedwigo! Dlaczego mi to robisz?

- Twój ojciec wysłał mnie, żebym cię obudziła. Wołał cię pięć razy, żebyś się obudził i nie wiedział, dlaczego go ignorujesz.

Harry ziewnął. Nadal czuł się oszołomiony i senny i nie chciał niczego więcej niż tylko zamknąć oczy i zasnąć, wracając do świata snów, który opuścił. Ale zmusił się, żeby wstać z łóżka i dołączyć do Severusa na śniadanie.

- Dobrze spałeś wczoraj w nocy? Dziś wyglądasz na wyjątkowo niechętnego do wstawania.

- Spałem dobrze. Po prostu zasnąłeś późno, bo kończyłem Morderstwo w Orient Expressie – powiedział Harry beznamiętnie.

- Ah. Rozumiem. – Severus mógł mu to wybaczyć, bo sam był molem książkowym.

Harry cały dzień był oszołomiony, ospały i tęsknił za snem, by móc wrócić do spokojnej mary. Sen był tak przyjemny, że prawie bolało go to, że go opuszczał. Musiał podziękować Ronowi za to, że powiedział mu o Anielskim Śnie, który tak cudownie wygnał jego koszmary i złagodził również poczucie nieprzynależności.

Następnego ranka Harry powiedział Severusowi, że nie czuje się dobrze, był zmęczony, ospały i chciał tylko odpocząć. Po podaniu mu środka przeciwbólowego, Severus pozwolił mu przespać większość dnia. Harry był zachwycony, ponieważ teraz mógł powrócić do snów o spokojnej łące, błogim lesie i relaksującym brzegu, gdzie fale rytmicznie rozbijały się o piasek. Czekał na niego cały świat snów i tym razem był on również zaludniony, byli w nim jego rodzice, Cedric, Severus, Remus i Syriusz. Wszyscy żyli i byli przyjaciółmi, latał z Jamesem i rozmawiał z Lily, było tak, jakby miał to, co najlepsze z obu światów.

Kiedy Severus w końcu go obudził, poczuł niemal złość, ponieważ chciał pozostać w tamtej krainie, gdzie wszystko było spokojne i pogodne, nikt nie umierał ani nie dręczyły go koszmary.

Harry nie wiedział, że to jego depresja zachęcała go do pozostania w fałszywej bańce snu i prędzej czy później, nie będzie mógł się z niej wydostać. Dlatego właśnie w instrukcji znajdowało się ostrzeżenie. Normalny użytkownik eliksiru nigdy nie doświadczyłby takich wzlotów, jak Harry, i byłby w stanie opuścić świat snów po przebudzeniu. Ale osoba z depresją albo taka jak Harry, który cierpiał na PTSD, była kuszona, by pozostać w krainie snów, ponieważ była ona o wiele lepsza niż jego własny świat. A im więcej brał eliksir, tym było gorzej.

Ósmego dnia, Severus ponownie przyszedł obudzić syna na śniadanie i ku swojemu przerażeniu odkrył, że chłopiec się nie budzi, bez względu na to, ile nim potrząsał i ile wołał.

- Harry! Harry, na Merlina, co takiego wziąłeś? – Od razu wiedział, że ten sen nie był naturalny, nie był wynikiem złego samopoczucia. Był zbyt głęboki, niemal narkotyczny.

Spanikowany Severus rozejrzał się po pokoju syna, szukając jakiejkolwiek wskazówki, co ten wziął. Eliksir bezsennego snu nie działał na ludzi w ten sposób, a poza tym Harry nie miał dostępu do jego laboratorium, a przepis był trzymany pod kluczem. Otworzył kufer Harry’ego i znalazł jego walizeczkę z miksturami.

W środku znajdowały się trzy puste fiolki i cztery kolejne wypełnione delikatnie różową miksturą. Severus usunął korek i z wnętrza dotarł do niego nie do pomylenia zapach miodu i cynamonu.

- O nie! Anielski Sen. – Mikstura była znanym środkiem nasennym, a także modyfikatorem snów. Potrafiła zmienić koszmary w spokojne sny, ale jeśli przyjmował ją ktoś cierpiący na depresję, mogła wpędzić go w śpiączkę.

- Do diabła, Harry! Jak mogłeś zrobić coś tak głupiego! – wściekł się Severus. – Czy ty, do cholery, próbujesz się zabić? – Poczuł, jak łzy pieką go w oczy. – Czy naprawdę tak źle ci się tu mieszka, że musisz od tego uciekać?

Szybko przywołał eliksir i kilka innych przedmiotów, modląc się, by zdążyć na czas, że jego syn nie był za daleko. I przeklął się za to, że nie zauważył, że Harry zaczyna mu się wymykać.

Harry biegł z Lily przez łąkę, trzymając w jednej ręce siatkę na motyle, próbując złapać danaida wędrownego. Ale motyl był nieuchwytny i za każdym razem, gdy myślał, że już go ma, odlatywał poza jego zasięg. Normalnie Harry zdenerwowałby się i przestałby po piątej ucieczce motyla, ale Lily tylko się z niego śmiała i kazała mu spróbować jeszcze raz.

Harry spróbował ponownie i w końcu złapał motyla w swoją siatkę.

- Patrz, mamo, mam jednego!

- Jesteś takim mądrym chłopcem, Harry. Jesteśmy z ojcem z ciebie tacy dumni.

Harry poczuł, jak rozlewa się po nim niewiarygodne ciepło. Od lat pragnął usłyszeć te słowa od któregokolwiek z nich, a teraz znaczyło to dla niego wszystko. Podbiegł do niej i przytulił ją.

Nagle zaczął go boleć brzuch.

- …nie czuję się dobrze…

Odsunął się od Lily, zakrywając usta jedną ręką. Nie mógł tu zwymiotować. To zabrudziłoby tą dziewiczą łąkę.

Kiedy otworzył oczy, Harry zobaczył, że siedzi w łazience, wymiotując do dużej porcelanowej miski. Severus trzymał go za głowę i mruczał:

- No dalej, Harry, wróć do mnie.

Harry jęknął i ponownie zwymiotował. Mgła w jego umyśle rozwiała się, gdy wyrzucił z żołądka całą pozostałą miksturę.

- Co? Sev… co jest ze mną nie tak…?

- Harry, wziąłeś za dużo Anielskiego Snu. Zapadłeś w rodzaj śpiączki – odpowiedział Severus. – Musiałem ci podać środek oczyszczający, żeby pozbyć się resztek, dlatego tak dużo wymiotujesz. – Potarł plecy syna. – Przykro mi, że jest ci tak niedobrze, ale musiałem to zrobić.

- Dlaczego? – zdołał powiedzieć Harry, gdy przestał wymiotować i mógł podnieść głowę. – Anielski Sen był dobrym eliksirem. Bez skutków ubocznych.

- Mylisz się. Ma skutek uboczny, jeśli ma się depresję. Uwiedzie cię, byś pozostał w krainie snów, póki nie będzie nic innego, jak tylko fałszywy komfort sennego świata.

- Ale ja nie mam depresji! – jęknął Harry, po czym złapał się za brzuch.

- Masz, jeśli Anielski Sen wpłynął na ciebie w taki sposób. Prawie nie mogłem cię dobudzić. Dlatego tak bardzo chciałeś cały dzień spać. Ponieważ zacząłeś ulegać krainie snów. Cholera, chłopaku, szukasz sposobu, żeby się zniszczyć? Czy twoje życie jest aż tak okropne? – Oczy Severusa były udręczone.

- Nie. Ja tylko… Chciałem…

Severus westchnął.

- Będzie ci niedobrze i dostaniesz biegunki, póki eliksir nie opuści twojego organizmu. Kiedy znów będziesz w stanie sensownie rozmawiać, omówimy opcje. Potrzebujesz pomocy, a jeśli ja nie mogę ci jej zapewnić, znajdę kogoś, kto może. Nie mogę uwierzyć, że za moimi plecami warzyłeś taki eliksir! Co ty sobie myślałeś?

Harry nie próbował nawet odpowiedzieć. Wiedział, że w ogóle nie myślał. Chciał po prostu przechytrzyć Severusa i myślał, że znalazł na to sposób. Teraz wyglądało na to, że mu się nie udało, a wręcz pogorszył sprawę. Spojrzał na ojca, zauważając, jaki był wynędzniały i nagle poczuł straszny wstyd i obrzydzenie.

- Myślałem, że jestem w stanie się tego pozbyć… żeby Sasha nie wiedziała… nie chciałem, żeby wiedziała… miałem być silny… nie rozbity przez sny…

- Och, pisklaku… masz problem, jesteś chory i cierpisz, nie ma się czego wstydzić… Sasha by zrozumiała…

- Nie chcę, żeby wiedziała, jaki jestem popieprzony! – krzyknął Harry, łzy mieszały się z potem na jego twarzy. – Nie rozumiem… dlaczego taki jestem? – Ponownie zwymiotował.

Severus otarł mu czoło chłodną, wilgotną ściereczką i dał mu mały łyk wody. Czuł się strasznie winny i zastanawiał się, jak mógł przegapić wszystkie znaki. Jak mógł pozwolić, żeby to zaszło tak daleko? Powinienem dawno temu zapisać go na terapię. Powinienem był go lepiej obserwować. Jestem okropnym rodzicem.

- Tacy są ludzie, którzy przeżyli wojnę i przemoc. Skąd wziąłeś ten eliksir?

Harry zakaszlał.

- Ron mi o nim powiedział, więc go zrobiłem… tutaj w moim pokoju… przy pomocy zestawu do eliksirów.

- Tutaj warzyłeś eliksir? – zapytał Severus. – Bez odpowiednich zaklęć przeciwogniowych i wentylacyjnych? Harry, mogłeś podpalić cały dom albo zemdleć! Czy niczego nie nauczyłeś się o bezpieczeństwie podczas warzenia? Pierwszaki wiedzą, by czegoś takiego nie robić!

- Byłem ostrożny…

Severus roześmiał się gorzko.

- Byłeś wystarczająco sprytny, żeby nie dać się złapać. A myślałem, że mogę ci zaufać.

Harry wzdrygnął się, bo nie dało się przeoczyć bólu w tonie czarodzieja.

- Przykro mi, Sev. – Znów zwymiotował.

- Jestem tego pewny. Na razie – westchnął. – Porozmawiamy o tym później.

Cztery godziny później Severus oświadczył, że cały eliksir został usunięty z organizmu Harry’ego. Harry był wyczerpany, więc Severus dał mu więcej wody i herbaty z miodem, a następnie pozwolił chłopcu spać, siadając przy nim, aż w końcu zamknął oczy, niechętny zasypiać bez eliksiru.

Severus spojrzał na śpiące dziecko i odgarnął mu włosy z twarzy. Dzięki Merlinowi przyszedł na czas, w przeciwnym razie… zadrżał, a mdlące uczucie zimna zagnieździło się w jego piersi. Gdyby Harry zapadł w śpiączkę, nigdy by sobie nie wybaczył. Mój biedny synu, jeśli nie możesz mi zaufać, komu ufasz?

Poczuł, jak ostry nóż poczucia porażki wbija się w niego. Myślał, że po wszystkim, co przeszli, Harry wiedział, że może przyjść do niego, jeśli będzie miał jakiś problem, ale chłopak ukrywał swój ból i cierpienie, nie chcąc stawić czoła problemowi ani się z nim dzielić. Kłamał i udawał, aż doszło do tego.

Severus pomyślał, że najlepiej będzie, jeśli skontaktuje się z kimś, z kim Harry był blisko. Może uda mu się odnaleźć sukces tam, gdzie Severus poniósł porażkę. Kiedyś fakt, że będzie musiał szukać pomocy u kogoś innego, zwłaszcza u tego konkretnego czarodzieja, byłby gorzkim ciosem dla jego dumy. Ale nie teraz, gdy życie i zdrowie psychiczne jego syna były zagrożone.

Wyszedł z pokoju i zszedł do biblioteki, gdzie napisał list i dał go Hedwidze do wysłania.

Kiedy Harry obudził się jakieś dwie godziny później, zobaczył, że ma na sobie czystą piżamę, a obok jego łóżka w fotelu siedzi Syriusz Black, za którym stał Remus Lupin. Obaj wyglądali na bardzo zaniepokojonych.

- Syriusz? Remus? – Harry wpatrywał się w nich, mrugając.

- Harry, dzięki bogu, że się obudziłeś! – wykrzyknął Syriusz. – Jak się czujesz?

- Dobrze, chyba – odpowiedział, siadając. Sięgnął po szklankę wody na stoliku nocnym. – Co tutaj robicie?

- Twój ojciec nas wezwał – odpowiedział Remus. – Powiedział, co się stało z eliksirami. Harry, musimy porozmawiać.

- Teraz?

- Tak, właśnie teraz – dodał Syriusz, brzmiąc na całkiem zdecydowanego.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz