Ważne

Zanim zaczniecie czytać jakikolwiek tekst, warto poszukać go w zakładkach. Często tłumaczenia są kontynuowane przeze mnie po kimś innym - w takich wypadkach podaję tylko linki do pierwszych rozdziałów, więc warto zerknąć, czy dane opowiadanie nie jest czasem już zaczęte gdzie indziej. Dzięki temu nie dojdzie do nieporozumień i niepotrzebnych pytań, typu: "A gdzie znajdę pierwsze rozdziały?" Wszystko jest na blogu, wystarczy poczytać ;)
Po drugie, nowych czytelników bardzo proszę o zerknięcie do zakładki "Zacznij tutaj" :) To również wiele ułatwi :D
Życzę wam miłego czytania i liczę, że opowiadania przypadną wam do gustu.
Ginger

środa, 9 sierpnia 2017

Oczarowany swoją księżniczką


Autor: Amanuensis
Oryginał: Tower Princess, Ravished
Zgoda: jest
Rating: +18
Pairing: Syriusz/Harry
Opis: Nikt nie znosi pomysłu Harry’ego będącego dziwką bardziej, niż sam Harry.
Notka: Kto lubi przebieranki?! ^^


Kiedy o tym myśli, Harry wyobraża sobie, że Syriusz go uwodzi.
Nie ma doświadczenia. Trzymał ręce na tyle ciała dziewczyny, ale nie poniżej talii, a z przodu jego dłonie nie zeszły poniżej szyi.
Jeśli chodzi o chłopców, nic. Kompletnie nic, zero. Ma tylko tą wygodę, że sam jest chłopcem i wie, co lubi, a to już coś, choć nie wystarczająco.
A Syriusz nie jest chłopcem. Jest mężczyzną.
Co gorsza, jest dwadzieścia lat starszy od Harry’ego i był najlepszym przyjacielem jego ojca. Stoi między nimi ta metka, za zaczynająca się od boga. I czy to nie jest cholernie idealne, ten sposób, w jaki majaczy to potępiające oko nad jego myślami?
Więc Syriusz nie będzie go uwodził. Harry może zaakceptować tą prawdę, ale nie wyprze się swoich fantazji.
Ale pozostaje alternatywa, której Harry nie widzi; on uwodzący Syriusza. On, wślizgujący się w ramiona Blacka albo do jego łóżka którejś nocy, pełen sprytnej perwersji i idealnej logiki, pocałunków w odpowiednim momencie, głębokich spojrzeń i wydętych warg, które sprawią, że wygląda na namiętnego i porywającego, zamiast jak głupi dzieciak, który skomli o coś, czego nie może – i nie powinien – mieć.
Harry nie ma tego w swoim arsenale. Nie będzie miał, chyba że znajdzie kogoś, z kim mógłby ćwiczyć, a on nie chce nikogo innego, chce Syriusza. Co pęta go od samego początku.
Nie ma nadziei, mówi sobie, a to, jak wie, nie jest prawdą. Nie jest, ponieważ pragnie tego zbyt mocno i ponieważ Syriusz, jak się dowiedział – ze źródeł, które skrzywiłyby się i zakryły oczy, gdyby się dowiedziały, że podsłuchiwał – jest najbliższy bycia omniseksualnym* („jeśli nie chcesz się z tym pieprzyć, Łapa to przeleci, zboczony gnojku”), a ta wiedza dojrzała w Harrym w dość odpowiedni sposób („Jest całkiem niczego sobie – nigdy nie zabraknie mu towarzystwa, życzę mu tego. I pachnie pysznie, zauważyłeś?” „Nie próbowałem, Syriuszu, i ty też nie powinieneś.” „To tylko obserwacja, Luni. To jest w najlepszym interesie ojca chrzestnego i w ogóle”).
Musi więc przekonać Syriusza, że ma lepsze pomysły w swoim własnym najlepszym interesie.
Chciałby być tylko uwodzicielski.
^^^
Pomysł przychodzi do niego i nie przestaje kręcić się wokół jego mózgu, pętając, jakby jego tor myślenia i zaczynając zaciskać się na każdym obwodzie.
Gdyby był dziewczyną, nie byłoby mu trudno przestawić swój pomysł Syriuszowi. Spojrzenie, tęskna rozmowa i nagle iskra zapłonęłaby w głowie Syriusza. Taka jest kolej rzeczy. Gdy dziewczyna interesuje się facetem, pierwszą myślą jest to, że może – musi – lubić go w taki sposób. Ale ponieważ Harry był chłopakiem, będzie to musiał przeliterować jak wyraźnie, że równie dobrze może wepchnąć swój język do gardła Syriusz, i tyle będzie z całej jego subtelności.
I nie wiedział, czy potrafi być tak śmiały.
Ale gdyby był dziewczyną…
Nie chodzi mu dosłownie, choć wie, że pewnie istnieją jakieś zaklęcia właśnie na taką sytuację. Są zaklęcia na wszystko – odwracanie ludzi do góry nogami, pokonanie chochlików i wepchnięcie kawałka gumy do nosa innego człowieka, na litość boską – więc musi być jedno na coś takiego.
Ale nie uważa, że to da mu efekt, jakiego chce. Chce, żeby Syriusz pragnął jego, jako jego, jako Harry’ego, więc zrobienie takiego kawału nie byłoby właściwym testem. To byłaby desperacja.
Nic nie przypomniało mu, że jest zdesperowany.
Ale nie musiał być dziewczyną. Chciał jednoznacznego przekazu dla Syriusz i myśląc o tym, uważa, że potrzebuje tylko dziewczęcej parady, żeby do niego dotrzeć. Nie budowy ciała, która krzyczy „ladacznica”, ale kobieca, wrażliwa, uległa. Dojrzała, by ją wyrwać.
Oczywiście, i tak nie ma w tym żadnego doświadczenia. I jeśli nie chce tego schrzanić tak bardzo, jak wie, że potrafi, będzie coś musiał temu zaradzić.
Nie może wymyślić nikogo, kogo by mógł spytać. Hermiona? Bzdura. Gdyby mógł być pewny, że wszystko z Syriuszem zadziała, mógłby do niej iść, ale jeśli coś pójdzie źle, będzie musiał na nią patrzeć i wyobrażać sobie, jak ona patrzy na niego, jak myśli, jak się nad nim lituje… nie.
Choć zarówno czarodziejskie i mugolskie dziewczyny miały te same cele, Harry’emu trudno było sięgnąć po pozostawiony egzemplarz Tygodnika Czarownicy i Elegancję – gdyby został z nimi zobaczony, poddałby się odruchowemu rumieńcowi i tym zapewniłby wszystkich, że ma więcej ziemskich, lubieżnych myśli, patrząc na zdjęcia do połowy rozebranych dziewczyn – i znalaeźć więcej niż potrzebował, by wiedzieć, jak zacząć eksperymentować. Jest nieco niechętny, by użyć wyłącznie metod z zaklęciami; jeśli zrobi się bałagan mugolską szminką, trzeba ją tylko wytrzeć i zacząć od nowa, ale przez magię może się skończyć z ustami zabarwionymi na Szaloną Śliwkę przez tydzień, a to byłoby cholernie kłopotliwe do wyjaśnienia.
Jednak alternatywą jest kupienie wszystkiego w mugolskich sklepach, a, dobry boże, nie sądził, że może się z tym zmierzyć. Kosmetyki – wystarczająco złe. Ubrania – nie. Po prostu bezbarwne nie. Jedno zwykłe „Dla dziewczyny, mój drogi?”, a zadławiłby się i uciekł, wiedział o tym.
Zanim za bardzo zmienił temat, że jeśli nie jest w stanie kupić pieprzonej pary satynowych majteczek to, jak, do diabła, może uważać, że jest dość dorosły, by zacząć seksualny związek z dwadzieścia lat starszym mężczyzną, Harry rzucił się w kompromis. Przez sowia poczta i maile może kupić wszystko i zrobić wypad do sklepów po te rzeczy, co nie wywoła żadnego zdziwienia. Magiczne krawiectwo było bardzo dobre, kiedy ma się składowe materiały, żeby zacząć, a męskie jedwabne chusteczki i połyskujący plakat nie zmusiłoby go do żadnej konfrontacji.
Zanim odważa się wejść do działu „Panie”, by kupić satynowy szalik i cekiny, jest w stanie powiedzieć: „Proszę zapakować” z tęsknym spojrzeniem, który zdobywa dołeczki w policzkach i „Oczywiście, kochany” od kobiety ze sklepu i czuje się odważny i beztroski, kiedy idzie z paczką pod pachą. W drodze do domu zatrzymuje się w drogerii, kupuje gumę, pastę do zębów, chipsy, paczkę maszynek do golenia, gazetę, prezerwatywy i dwie pary zapakowanych w plastikowe jajka rajstop nylonowych bez wielkiego wzrostu tętna. Kasjerka zawahała się tylko przy paście, ponieważ okazała się na przecenie.
Mimo wszystko, to nie było takie trudne.
^^^
Ale to trudniejsze niż, gdyby był w stanie zapytać Hermiony. Radząc sobie z tym sam – ucząc się, jak nałożyć kredkę na oczy i szminkę, żeby nie wyglądał jak głupi dzieciak, który któregoś popołudnia dostał się do toaletki swojej matki, zaczarowując ubrania (bluzka z kołnierzykiem marynarskim i miniówka? Czarne koronkowe body i perły?), w których będzie wyglądał kobieco, a nie jak klaun – zabiera mu to kilka dni, a wtedy nie jest to wystarczająco dobre, nie, to musi być idealne. To oznacza, że zastanawia się, czy delikatny rumieniec jest lepszy od czarnych obramowań oczu, czy gołębio szary pasuje do niego bardziej niż morska zieleń. Potrzeba, by wszystko było idealne była tak obsesyjna, że nawet nie przestaje się pytać, czy nie podoba mu się to za bardzo.
A kiedy dostaje swoją odpowiedź – kiedy może zbadać się w lustrze i ono mówi mu: „Całkiem apetycznie, kochany” i może pomyśleć, tak, nie jest źle, w odpowiedzi – nadchodzi kolejna przeszkoda. Jak przedstawi to Syriuszowi? Wyobrażał sobie, że siada na środku łóżka Syriusza, by ten go znalazł. Prezent przyozdobiony satyną i tuszem do rzęs, gotowy do odpakowania. Teraz wydaje się to absurdalne. Ale ponownie dręczy go bycie uwodzicielem, nie uwodzonym. Jest w stanie odważyć się, by stanąć przed nim na wysokich obcasach i zapozować, ale nie potrafi przejść tylko kilka kroków do łóżka Syriusza, co pokrzyżuje to streszczenie. Och, jest beznadziejny. Przez to wszystko jest tak nieporadny, by chce być prześladowany, a nie prześladowcą.
To daje mu odpowiedź. Może to zrobić – musi to tylko zmodyfikować.
Nie w łóżku Syriusza, ale w jego. Musi zostać złapany.
^^^
Rozległo się krótkie pukanie w drzwi, tego typu, że wie się, kto jest po drugiej stronie.
- Harry?
Są sami w domu. Wie o tym. Nie ma się czego obawiać. Niczego, mówi sobie.
- Wejdź.
Drzwi otwierają się. Nie banalni bogowie uśmiechają się do Harry’ego, a Syriusz nie przerywa zdania w połowie – widzi Harry’ego, ułożonego na łóżku, zanim zaczyna mówić i, tak, jego oczy rozszerzają się, a usta rozchylają, ale to wszystko. A przynajmniej bogowie szczęścia zdecydowali dać Harry’emu najpierw rzucić kostką – Syriusz nie potyka się do tyłu, ani nie zatrzaskuje drzwi z powrotem z pospiesznym „wybacz!”, nie robi nic, tylko stoi.
Harry wie, że bogowie szczęścia potrzebują całej jego pomocy
- Możesz wejść. Powiedziałem, że możesz – mówi i jest zaskoczony, jak równomiernie brzmi.
I Syriusz, nie spuszczając oczu z Harry’ego, robi krok do przodu, najpierw jeden, później kolejny. Jego palce pozostają na drzwiach i – och, Harry jutro złoży odpowiednią ofiarę bogom szczęścia, naprawdę – zamyka drzwi. Za, nie przed sobą.
- Nie podoba ci się? – pyta Harry, a jego głos nie jest cichy, nie, ani trochę. Jest ociągający się i nieśmiały, ale nie cichy.
Syriusz gapi się na niego, a Harry wie, co widzi. Harry podkreślił oczy czernią, ale nie za bardzo, tylko na dolnej powiece; jedynym innym kolorem na jego twarzy jest złoto. Blady, złoty ślad na jego ustach, sypnięty na powieki i na kości policzkowe, wystarczająco, by łapać światło. Uważa, że może ten wygląd nie wygląda zbyt dziewczęco, by go ośmieszył, ale może dzięki temu wygląda jak jakiś egzotyczny chłopiec-niewolnik, więc ubrał się w taki sposób. Jedwabny pas owija jego krocze, żeby wyglądał bardziej bezpłciowo, nie jest to spódnica, ale jest zbyt cienki i trzepoczący, by być opaską na biodra. Naszyjnik, który zwisa do środka jego piersi, jest wysadzany kamieniami (oczywiście, fałszywymi), a pojedynczy kolczyk zwisa plamką złota. Porzucił obcasy na płaskie sandały, które zasznurowane są aż do jego kolan. Mimo to zatrzymał pończochy. Są przezroczyste i pozostają w górze przy pomocy magii, więc nie posiadają podwiązek, które przeszkadzałyby patrzeć. Naprawdę podoba mu się to, w jaki sposób jego nogi w nich wyglądają.
Harry nie może się zmusić do tego, by się przeciągnąć, zaprezentować Syriuszowi – ciężko mu mówić sobie, że wszystko w porządku, tylko dlatego, że Syriusz wszedł do jego pokoju. Jest od tego bardzo daleki; ponieważ jest w swoim własnym pokoju, nie musi się obawiać, że się wycofa. Przygotował to – przygotował siebie – dla Syriusza i dał mu łatwą drogę ucieczki.
Właśnie to ostatnie sprawia, że Harry się dławi. Myślał, że zachowuje się honorowo, nie wymuszając niczego na Syriuszu, ale nagle dużo trudniej mu to znieść. Wyobrażając sobie, jak Syriusz potrząsa głową, nieco przerażony swoim chrześniakiem, zostawia go tutaj – o czym on myślał? Nie. Pobiegnie między drzwi a Syriusza, obiecując zmyć całość, mówiąc, że to był figiel, cokolwiek, aż Syriusz da mu szansę…
- Nie – mówi Syriusz z ochrypłą nutą, jakby nie mówił od kilku godzin. – Nie, podoba mi się. Pozwól – chcę ci się przyjrzeć – mówi, choć przygląda się tylko Harry’emu. Przyjrzenie się oznacza, że podchodzi krok, drugi i Harry dostrzega, że siedzi wyprostowany, kiedy Syriusz opada na łóżko obok niego, tylko na krawędź, ostrożnie. Syriusz nigdy nie jest ostrożny i w pierwszej chwili Harry myśli, że to okropne, ale potem postura Syriusza całkowicie się zmienia; pochyla się i chwyta podbródek Harry’ego między kciuk i palec.
- Jesteś piękny – mówi Syriusz, a Harry czuje zawroty głowy. – C-czekałeś… zrobiłeś to dla mnie? – Jego oczy błyskają w dół ciała Harry’ego, ale wracają, by ponownie spojrzeć na chłopca.
Harry przytakuje i w tym momencie wie, że w pokoju nie ma uwodziciela i uwodzonego, nie ma niewinnego, nie ma dziwki, nie ma omdlewającej dziewicy ani taniej szmaty – jest potrzeba, pragnienie, prawda i coś tak ważnego, co przepływa za jego mostkiem, co, jak wie, musi powiedzieć Syriuszowi, jeśli tylko znajdzie słowa.
Syriusz wzdycha.
- Cóż. Przemyślałeś to, prawda?
Harry wie, że musi odpowiedzieć.
- Myślę o tobie. Tylko o tobie. Cały czas.
- Boże, Harry. – Kolejne westchnięcie. Brzmiało to jak wstęp do dyszenia. – Jestem raczej dobry w trzymaniu rąk przy sobie, kiedy się mnie nie chce, ale… - Ta ręka, która była na podbródku Harry’ego, teraz leżała na szyi, była ciepła i wilgotna – tylko odrobinę – i schodziła w dół do złączenia szyi i ramion Harry’ego, gdzie dotknęła naszyjnika. Harry widział, jak Syriusz przełyka, jakby zaschło mu w ustach, a jego wargi przybliżają się do ust Harry’ego.
- Proszę – szepnął Harry, myśląc, że zaraz może umrzeć za to.
 I Syriusz pochyla się, a jego usta na jego własnych są idealne – Syriusz całuje go, a Harry udaje, że dokładnie wie, co ma robić. To oznacza, że Harry odpowiada na pocałunek i pokazuje swój niemądry, powodujący rumieniec brak doświadczenia, ponieważ Syriusz uważa, że jest piękny i nie chce zabrać rąk z jego ciała, a jeśli Harry musi zostać nauczony, jak mężczyzna dobrze całuje, w porządku, całkowicie w porządku.
- Gdzie… - zaczyna mówić Syriusz, gdy odrywa od niego usta, a potem oboje razem mówią „Och”, ponieważ dłoń Syriusza znajduje się na nodze Harry’ego i wyczuwa pończochy. – Och – mówi ponownie Syriusz, ale głośniej, – Chryste… – jest to niskie i pełne głodu. Sięga pod sukienkę/pas/szalik Harry’ego i ściska jedną dłonią tyłek Harry’ego, pociągając go do siebie. Harry czuje, jak jego nogi rozchylają się, gdy Syriusz to robi, jak zgina jedno kolano, a potem rozchyla oba, żeby Syriusz mógł pociągnąć go na swoje uda, siada na nim okrakiem, a członek Harry’ego reaguje na dotyk jedwabiu i ud Syriusza i samego Syriusza oraz czuje, jak jego jądra ocierają się o zakryte jeansem uda i przybliża się jeszcze ciaśniej.
Kolejny pocałunek – Harry wie, że ma rację; sposób, w jaki Syriusz go całuje pobudza tylko mroczne echo wspomnienia sposobu, w jaki był całowany wcześniej i miesza się w nim różnica pobudzenia całego świata. W tym pocałunku uczestniczą język, zęby i usta, jakby pomysł, że w pocałunku chodził tylko o wargi jest absurdalny. Sapie, słyszy jęk Syriusza, czuje jego pomruk w swoich własnych otwartych ustach, a jego energia biegnie prosto w dół, do jego krocza, które dociska się do biodra Syriusza, gdy Syriusz przyciska go do łóżka z taką siłą, jak wcześniej przyciągał go do siebie, zaledwie minutę temu.
- To zostaje – mruczy Syriusz, a jego dłoń ślizga się po udzie Harry’ego i ponownie po pończochach. – To… - pociąga jedwabny szalik, – rozbieramy, cholernie seksowny bachorze. Och, kurwa, tak – mówi, kiedy odkrywa członka Harry’ego, już stojącego na baczność. – Jesteś przepiękny.
Harry widzi drapieżne spojrzenie na twarzy Syriusza i myśli, że zamierza chwycić jego penisa; zamiast tego, Syriusz przewija jedwab między palcami, a potem rysuje nim linię przy podstawie członka Harry’ego, przesuwając go w górę w pieszczocie, na którą Harry wygina się w łuk i sapie, nagle obawiając się, że jest na skraju orgazmu.
Syriusz odsuwa jedwab, na którym widać mokrą plamę na samym środku. Syriusz unosi ten wilgotny, odbarwiony pasek do twarzy i liże go, patrząc jednocześnie na Harry’ego, który wzdycha i czuje, że jego wzrok staje się mglisty, tylko na moment. Syriusz nie uśmiecha się, ale to nie ukrywa jego satysfakcji, kiedy sięga i chwyta obie dłonie Harry’ego we własną.
Jego ręce zostają pociągnięte w górę, aż do zagłówka, gdzie Syriusz używa szalika, by owinąć jego nadgarstki wokół środkowego słupka i związać je, nie tak mocno, by Harry nie mógł ich wyswobodzić, gdyby tego chciał, jednak tego nie chce; częściowo napina szalik, który biegnie pomiędzy słupkiem a jego nadgarstkami i przytrzymuje je. Spogląda na Syriusza, który klęka nad nim i odpina górny guzik swoich jeansów, po czym mocuje się z koszulką, jakby nie wiedział, gdzie zacząć.
Syriusz zdejmuje koszulkę, a jego dłonie wracają do talii spodni, ale zatrzymują się tam.
- Powinienem zamknąć drzwi zaklęciem. – Ale potem po chwili kontynuuje, a guziki poddają się jeden po drugim. Harry widzi cień czarnych włosów i to, że Syriusz nie nosi nic pod spodem. – Albo może nie powinienem. Byłoby zabawnie, gdyby ktoś wszedł i zobaczył wyraz twojej twarzy.
Syriusz szczerzy się, mówiąc to, a Harry jest w stanie tylko westchnąć, obserwując, jak Syriusz dokucza mu, wyobrażając to sobie.
- Nie zrobiłbyś tego – mówi, wiedząc, że to jest całkowicie odpowiednia odpowiedź.
- Och, myślę, że podobałoby mi się to – kontynuuje Syriusz, ściągając ostatni ciuch. – Wchodzą, widzą cię takiego, widzą mnie, gotowego, by cię pieprzyć… - Harry niemal łamie się na ostatnie słowo, – … chcą być zszokowani, ale potem zauważają twoją śliczną twarz i nie potrafią odwrócić wzroku. – Syriusz jest szczupły, ale przynajmniej stracił już wygląd całkiem wychudzonego, który prześladował go bardzo długo. Ma włoski od pępka do stóp, a jego członek właśnie zaczyna odstawać od jego ciała, kiedy mówi. Harry obserwuje, jak wciąż wzrasta coraz wyżej. – A ja mówię, tak, to prawda. To dla mnie ubrał się w taki sposób, zmusiłem go do tego, ponieważ wiedziałem, że będzie wyglądał cholernie cudownie i nie odważył się mi sprzeciwić. A potem poprosiłbym, żeby zostali na przedstawienie.
I Syriusz klęka na łóżku i rozchyla mocniej nogi Harry’ego, otwierając je dłońmi, wędrującymi po wnętrzu ud Harry’ego i sadowi się między nimi, a Harry rzuca wybuchowo „Och, kurwa”, kiedy Syriusz schyla głowę i liże – nie jego członka, ale jądra, trącając je nosem i językiem, obmywając cały worek i zaplątując się we włoski wokół niego. Jego język drga w tyle, tuż przy szparze jego tyłka, a Harry czuje, jak wszystko oddala się w gorącej mgiełce. Odsuwa od siebie orgazm z mniejszą trudnością, niż sobie wyobrażał, żeby ten gorący moment jeszcze go nie opuszczał.
A kiedy Syriusz unosi głowę i jego usta opadają na końcówkę członka Harry’ego, chłopiec chce go błagać, by zaczekał, ale coś mu mówi, że Syriusz go nie posłucha, a to nawet szybciej popycha Harry’ego na krawędź, myślenie o tym. Syriusz nuci, jakby znalazł coś niesamowicie pysznego, a ssanie i tarcie ust Syriusza i jego języka jakby sprawia, że Harry niemal dochodzi.
Jednak Syriusz odsuwa się w tym momencie, ale Harry nie żałuje tego, ponieważ Syriusz pełza ponad nim, a jego własny chętny członek zderza się z twardą niczym skała długością penisa Harry’ego, kiedy mamrocze:
- Powinienem pieprzyć twój tyłek, aż nie będziesz wrzeszczał mojego imienia i ktoś tu nie przybiegnie. Taki jesteś po prostu zbyt piękny, by zmarnować się tylko dla mnie. – Harry chce zaprotestować, że to nie prawda, jednakże jest zbyt pochłonięty pierwszym pomysłem. Syriusz nawilża śliną własną dłoń i pociera nią swojego penisa. Nie unosi kolan Harry’ego, ale siłą rozkłada je szerzej i kołysze drugą dłonią jądra Harry’ego, odsuwając je od szczeliny. Potem Syriusz wyrzuca biodra i członek do przodu i wślizguje się penisem między pośladki Harry’ego, odsuwając się i pchając, raz za razem, rozluźniając się przez tą wilgoć i nie, wydaje się, że przeszukuje wejście Harry’ego staranniej, niż chwilowe miejsce, które może pieścić – żaden z nich nie mógł się na to doczekać, jak rozumie Harry.
Dłonie Syriusza ściskają tyłek Harry’ego, kształtują go dla członka Syriusza, gdy pchnięcia nabierają szybkości, gdy jęki stają się bardziej oszalałe. Harry pociąga za jedwab wokół jego nadgarstków z siłą, która sprawia, że słupek protestuje mocno, a jedna z dłoni Syriusza ściska członek Harry’ego w uścisku, który niemal dociska jego erekcję płasko do jego brzucha.
- Dojdź dla mnie, Harry. Chcę zobaczyć, jak brudzisz swoje śliczne ja.
I nie trzeba mu więcej niż palców tańczących po całej długości jego członka, by doszedł; Harry wygina szyję i jęczy, czując jak tryska, a strumień nasienia zalewa jego brzuch, pierś, ogniwa wysadzanego naszyjnika i nawet dotykają jego malowanych na złoto ust i policzków ciepłymi, sprośnymi kroplami.
Jest bezwładny, ogłupiały, na zupełnie innej płaszczyźnie, ale kiedy jego wejście zalewa orgazm Syriusza, który warczy i chowa twarz w pokrytą spermą szyją Harry’ego, nie przegapia tego. Jednak nie wraca z tamtej płaszczyzny przez długi czas – po prostu daje Syriuszowi do niej dostęp i odpływa rozanielony.
Myśli, że również zasnął; wydaje się, że minął kolejny rok, zanim Syriusz odsuwa się, wyciągając rękę, by spleść palce z jedną z związanych dłoni Harry’ego – ale nie rozwiązuje ich.
- Naprawdę jesteś cholernie piękny – mówi. – Nie… żebyś potrzebował tych rzeczy za każdym razem. Jesteś wspaniały, bez względu na wszystko, naprawdę.
Za każdym razem. Harry chyba nie potrzebuje nic innego, by być szczęśliwszym, ale te trzy słowa wypełniają go tak mocno, że niemal ponownie robi się twardy.
- Ale podobało ci się… - zaczyna, a potem okrywa, że nie może skończyć, cała odwaga uciekła.
- Brukanie cię? Och, tak. Nie mogę się doczekać, by zrobić to ponownie – Syriusz uzupełnia jego słowa i odpowiada, po czym całuje go w kącik ust.
- Ja też nie – mówi Harry, a tym razem pocałunek jest powolny, dokładny i nie ma możliwości pomyłki, co do jego znaczenia.
Potem się kończy, Syriusz uśmiecha się i rzuca rozbawione, niemal zawstydzone spojrzenie w kierunku drzwi.
- Oczywiście, podejrzewam, że powinniśmy zacząć mieć zwyczaj zamykania drzwi, przynajmniej od teraz.
- Nie sądzę, że tego chcę – szepce Harry, wspominając, czując, jak jego członek porusza się zaledwie kawałeczek do brzucha Syriusza.
- Och, doprawdy? – Syriusz pochyla się i klepie Harry’ego w biodro. – Więc odwróć się i na kolana. Nie myśl, że cię odwiążę. – Harry nie czuje zawodu z tego powodu, ale to ciemny uśmieszek na twarzy Syriusza sprawia i jego rosnąca erekcja sprawiają, że chwilowo jest niezdolny do sprzeciwu. – Zamierzam lizać twój tyłeczek przez całą godzinę – mówi Syriusz, – a jeśli wejdzie tu jakiś intruz… zaproszę go, by dołączył.


1 komentarz:

  1. Hej,
    wspaniały tekst, Harry i te przygotowania cudownie, a Syriusz naprawdę mu się to podobało...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń