Ważne

Zanim zaczniecie czytać jakikolwiek tekst, warto poszukać go w zakładkach. Często tłumaczenia są kontynuowane przeze mnie po kimś innym - w takich wypadkach podaję tylko linki do pierwszych rozdziałów, więc warto zerknąć, czy dane opowiadanie nie jest czasem już zaczęte gdzie indziej. Dzięki temu nie dojdzie do nieporozumień i niepotrzebnych pytań, typu: "A gdzie znajdę pierwsze rozdziały?" Wszystko jest na blogu, wystarczy poczytać ;)
Po drugie, nowych czytelników bardzo proszę o zerknięcie do zakładki "Zacznij tutaj" :) To również wiele ułatwi :D
Życzę wam miłego czytania i liczę, że opowiadania przypadną wam do gustu.
Ginger

niedziela, 20 marca 2022

PoO - Rozdział 8 – Próby serca

Zniszczenie horkruksa w czarce Hufflepuff poszło tak gładko, jak to możliwe. Hermiona zadawała pytanie za pytaniem, chcąc wiedzieć wszystko, co robią i co robili, by osiągnąć ostatnie etapy. Harry podziwiał jej upór, ale nie mógł nie czuć wdzięczności, gdy Tonks dyskretnie ją ogłuszyła. Wszyscy byli zmęczeni, obolali i prawie niecierpliwi. Na pytania można było odpowiedzieć jutro po dobrze przespanej nocy.

Powrót do Hogwartu nie przebiegł tak gładko. Profesor McGonagall i pani Pomfrey czekały na nich, nie aprobując stanu, w jakim się wszyscy znajdowali. Najcięższym urazem Harry’ego były siniaki, ale wyglądało na to, że z opuszczonego sierocińca  nikt nie uciekł tego wieczora bez jakiejś pamiątki. Rany i siniaki łatwo się goiły. Z drugiej strony plecy Harry’ego nie zostały tak łatwo wyleczone. Oprócz poważnych siniaków, uszkodzeniu uległ kręgosłup Harry’ego, co zmusiło go do spędzenia nocy w skrzydle szpitalnym, unieruchomiony, podczas gdy przez jego ciało przepływały eliksiry.

Nie trzeba dodawać, że dla Harry’ego była to bardzo długa noc. Pozycja, w której zmuszony był pozostać, nie była zbyt wygodna, a każdy rodzaj eliksiru nasennego przeciwdziałałby eliksirom, których potrzebował do wyleczenia pleców. Wszyscy inni otrzymali eliksir nasenny i zostali zmuszeni do spania. Harry podejrzewał, że pani Pomfrey wiedziała, że pozostaną przy jego łóżku przez całą noc, by go wspierać, gdyby nie zrobiła czegoś tak drastycznego.

Kiedy w końcu nadszedł ranek, Harry został uwolniony z zaklęcia i natychmiast otrzymał fiolkę eliksiru bezsennego snu. Ku jego irytacji, cały dzień spał w skrzydle szpitalnym. W głębi duszy Harry wiedział, że pani Pomfrey miała rację. Był obolały i zmęczony, ale też zdesperowany, by rozpocząć pracę nad zlokalizowaniem kolejnego horkruksa. Musieli… potrzebowali… musiał…

… spać. Sen brzmiał zbyt dobrze, by w tej chwili zrezygnować. Będzie się tym martwić później.

Harry nie obudził się, aż słońce nie zniknęło za horyzontem na dźwięk mamroczących głosów, szepczących w pokoju. Harry niechętnie wziął okulary ze stolika nocnego i włożył je na nos, siadając powoli, by zobaczyć, do kogo należały głosy. Nie był zaskoczony, widząc Syriusza, Remusa i Tonks, ale zaskakujące było to, że ewidentnie kłócili się z profesor McGonagall.

- Przecież nie planowaliśmy, że przybędzie feniks i nas zabierze w cholerę! – zaprotestował Syriusz ściszonym głosem. – Porozmawiamy z aurorami, dobrze? Jeśli będą mieć problem, porozmawiamy z Scrimgrourem. Rozumie bardziej niż ktokolwiek, że to, co robimy, jest ważne.

- Wiesz, że nie możemy tego zrobić, Syriuszu – odparł cicho Remus. – Scrimgrour mógł zgodzić się, żeby Harry zrobił swoje, ale nie mam wątpliwości, że jego ciekawość wzięłaby górę. Chce dokładnie wiedzieć, co robimy, żeby mógł twierdzić albo że bierze w tym udział, albo zagrabić sobie zasługi.

Tonks wpatrywała się w Remusa z niedowierzaniem.

- Nie myślisz poważnie, że…

- Że Scrimgeour sprzedałby Harry’ego, by on i Ministerstwo wyglądali jak bohaterowie? – przerwał jej Remus. – Lepiej w to uwierz. Dlaczego uważasz, że w tej chwili tak wiele uwagi poświęca się wilkołakom? Jeśli społeczeństwo jest zaniepokojone „problemem wilkołaków” to nie krytykuje Ministerstwa. Ministerstwo opanowało sztukę spychania wszelkiego zła na kogoś innego. Najlepszą rzeczą, jaką możemy zrobić dla Harry’ego to trzymanie Scrimgeoura jak najdalej do ostatniej możliwej chwili.

- Żaden chłopiec nie powinien być pod taką presją – powiedziała poważnie profesor McGonagall.

- To prywatna rozmowa czy mogę dołączyć? – zapytał Harry, odsuwając kołdrę i powoli przesuwając się do krawędzi łóżka. Jego plecy wciąż były trochę obolałe, ale doświadczył gorszych rzeczy.

- Harry! – wykrzyknął Syriusz, podchodząc do Harry’ego. – Co robisz? Nie powinieneś się ruszać, póki Poppy cię nie przebada.

Harry przewrócił oczami z irytacją, ale pozwolił Syriuszowi, by ułożył go w łóżku. Wszyscy znali niebezpieczeństwo związane z urazami kręgosłupa, co było jedynym powodem, dlaczego Harry nie powiedział Syriuszowi, by ten zostawił go w spokoju.

- Co przegapiłem? – zapytał, gdy jego głowa opadła na poduszkę.

- Udało nam się zdobyć trochę mugolskich gazet – powiedział Remus, dołączając do Syriusza przy łóżku Harry’ego. – Z tego, co wiemy, częściowe zawalenie się sierocińca wydarzyło się samoistnie. Budynek był bardzo niestabilny przed ubiegłą nocą. Oczywiście może się to zmienić, gdy specjaliści wejdą do środka i zbadają szkody.

- Na szczęście Kingsley wciąż ma przyjaciół na wysokich stanowiskach w Ministerstwie – dodała Tonks, podchodząc i siadając w nogach łóżka Harry’ego.

- A Voldemort? – zapytał Harry.

- Zeszłej nocy w pobliżu Edwinstowe był atak śmierciożerców – odpowiedział Syriusz. – Nie było dużo zgonów, ale wiele zniszczono. Mieliśmy szczęście. Voldemort prawdopodobnie nie zorientuje się, że sierociniec został uszkodzony przez przynajmniej kilka dni.

Harry westchnął i ze zmęczeniem potarł czoło.

- Więc mamy kilka dni na znalezienie ostatniego horkruksa i zniszczenie go? – zapytał.

Syriusz, Remus i Tonks wymienili spojrzenia.

- Harry, wiesz, ze to będzie niemożliwe do zrealizowania – powiedział ostrożnie Remus. – Miesiące zajęło nam znalezienie tego.

Wejście pani Pomfrey przerwało rozmowę, ale to chyba dobrze. Harry nie mógł zrozumieć, jak mogli zachowywać się tak spokojnie. To była straszna wiadomość. Zanim zlokalizują kolejnego horkruksa, Voldemort dowie się, co zamierzają. Chociaż Harry nie chciał tego przyznać, potrzebowali pomocy. Potrzebowali kogoś ze środka, żeby wiedzieć, co robi Voldemort. Zbyt ciężko pracowali, żeby teraz to wszystko zmarnować.

^^^

Kiedy jest się zdeterminowanym, by wykonać zadanie, skupienie się na czymś innym było niezwykle trudne. Dla Harry’ego skupienie się na lekcjach i pracy domowej było niemożliwe. Zamiast robić notatki, Harry przeglądał badania. Zamiast się uczyć, Harry przypominał sobie przeszłość Voldemorta. Wiedział, że odpowiedź na wszystko jest gdzieś przed nim. Po prostu nie mógł jej dostrzec.

Nadejście listopada przyniosło coraz niższe temperatury i opady śniegu. Zgodnie ze słowami Tonks, eksperci badający sierociniec nie znaleźli niczego niezwykłego, oświadczając, że to tylko kwestia czasu, nim reszta budynku się zawali. Obecnie mugolskie władze próbowały powiadomić właściciela posiadłości, ale Harry miał przeczucie, że to trudne zadanie. Właściciel był martwy lub nieosiągalny, ponieważ akurat planował dominację nad światem.

Liczba i intensywność ataków śmierciożerców wzrosła. Rzadko teraz otwierano numer „Proroka Codziennego” i nie widziano artykułu o najnowszej liście zgonów. Kilku uczniów zostało zabranych ze szkoły, przez co wielu się zastanawiało, czy będą następni. Chociaż Harry nie chciał tego przyznać, wiedział, że to tylko kwestia czasu, nim będą zmuszeni do zamknięcia Hogwartu. Wszyscy wiedzieli, że Hogwart był celem. Voldemort był w tej chwili zwyczajnie zbyt skupiony na sianiu spustoszenia w Londynie.

W Kwaterze Huncwotów panował obecnie nieład. Do ścian przyczepione były pergaminy zawierające szczegółowe notatki o różnej tematyce. Harry właśnie wpatrywał się w zwitek pergaminu, który skrywał przeszłość Voldemorta. Pamiętnik był pierwszym przedmiotem w posiadaniu Voldemorta, po którym miał pierścień Gaunta. Medalion Slytherina i czarkę Hufflepuff zdobył w tym samym czasie, co miało miejsce zabójstwo Chefsiby Smith. Pierścień, medalion i czarka miały być ukryte w miejscach ważnych dla Voldemorta przed ukończeniem nauki. Z drugiej strony pamiętnik został powierzony innej osobie, bez żadnego ostrzeżenia, jak ważny był to przedmiot.

Oczywiście Voldemort nie zamierzał zniknąć na trzynaście lat, więc nie było powodu, by sądzić, że ostrzeżenie było konieczne.

Po zdradzie Regulusa Blacka istniała duża szansa, że Voldemort nie powierzy już więcej horkruksów swoim śmierciożercom. Możliwość zdrady była zbyt duża. To pozostawiało miejsca, których Voldemort nigdy nie zapomniał, a świat czarodziejów nigdy ich nie podejrzewał. Rezydencja Riddle’ów była z pewnością możliwością, ale czy Voldemort naprawdę ukryłby horkruksa w rezydencji, skoro inny ukryty był w niewielkiej odległości, w domu Gauntów?

Możliwe, ale mało prawdopodobne.

Hogwart był również bardzo mało prawdopodobną kryjówką. Tak, zamek krył wiele tajemnic, ale sekrety można było odkryć na wiele sposobów. Trzymanie czegoś w miejscu, w którym codziennie kręci się tak wiele ludzi było zbyt dużym ryzykiem, by ktokolwiek mógł je podjąć. Oczywiście był też fakt, że Hogwart zapewnił Harry’ego, że jedynym obszarem ze znaczną ilością Czarnej Magii była Komnata Tajemnic, która została już przeszukana, potwierdzając jego teorię.

Ponieważ dwie znane lokalizacje przed ukończeniem nauki Voldemorta nie wchodziły w rachubę, Harry spojrzał na listę lokalizacji po jego opuszczeniu Hogwartu i przed Doliną Godryka. To była niezwykle krótka lista. Na jej szczycie było zatrudnienie u Borgina i Burkesa, ale wydawało się to prawie tak samo ryzykowne jak Dwór Riddle’ów czy Hogwart. Pan Borgin sprzedałby wszystko za odpowiednią cenę, a relikt po założycielu Hogwartu z pewnością gwarantowałby bardzo dobrą cenę.

Dźwięk otwierających się drzwi odwrócił uwagę Harry’ego na krótką chwilę, aż ogarnęły go miękkie fale zdenerwowania i niepokoju. Ron i Hermiona znaleźli go, nie żeby się ukrywał. Po zrobionym przez niego bałaganie było oczywiste, że spędził dużo czasu w pokoju wspólnym Kwater Huncwotów, zwłaszcza że było to jedyne miejsce, do którego Harry mógł się udać, żeby cała szkoła się w niego nie wpatrywała.

- Syriusz i Remus cię szukają, Harry – powiedziała Hermiona, siadając na krześle za Harrym, a jej torba z książkami opadła z hukiem na podłogę. – Scrimgrour chce umówić się na kolejne spotkanie.

Harry nie mógł powstrzymać parsknięcia. Innymi słowami, Scrimgrour chciał usłyszeć dobre wieści, ponieważ sam żadnych nie miał. Ministerstwo powoli przegrywało z Voldemortem i wszyscy o tym wiedzieli. Ludzie dołączali do Voldemorta tylko po to, by ich oszczędził, gdy Ministerstwo upadnie.

- Wiedzą, gdzie mnie znaleźć – powiedział Harry, wzruszając ramionami. – Zapewnie celowo się nie spieszą, więc nie musimy się tym zajmować do jutra.

Powietrze wypełniła nieprzyjemna cisza, gdy Harry dalej wpatrywał się w pergamin na ścianie. Za chwilę… trzy… dwa… jeden…

- Czy jest coś, w czym możemy pomóc, Harry? -  zapytał Ron, przerywając ciszę. – Trzy osoby mogą pracować szybciej niż jedna.

Harry potrząsnął głową, robiąc krok w kierunku wypełnionej pergaminami ściany.

- Kończą nam się możliwe miejsca, a każda lokalizacja jest jeszcze mniej prawdopodobna niż poprzednia – przyznał z frustracją. – Odpowiedź jest tutaj. Musi być. Po prostu nie mogę jej rozgryźć.

- W takim razie powinieneś zrobić sobie przerwę, Harry – zaproponowała ostrożnie Hermiona. – Spędzasz zbyt dużo czasu, wpatrując się w te notatki. Syriusz i Remus robią wszystko, co w ich mocy, żeby zebrać więcej informacji. Profesor Shacklebolt kontaktuje się z każdym, kim tylko może. Problemem jest to, że musi być dyskretny, żeby Voldemort się nie dowiedział.

Harry westchnął i ze zmęczeniem przetarł oczy.

- Wiem – przyznał. – Po prostu nienawidzę czekania. Czas naprawdę nie jest po naszej stronie.

- Więc planujesz w międzyczasie zwariować? – zapytał Ron, zyskując tym karcące spojrzenie Hermiony. – Co? Wpatrywanie się w jedną rzecz przez długi czas zrobiłoby to z każdym.

- No pewnie, że tak – powiedziała krótko Hermiona, – ale nie musiałeś być tak… niegrzeczny.

Ron wzruszył ramionami, przewracając oczami z irytacją.

- Kręcisz się wokół tematu, a ja przechodzę do sedna – sprzeciwił się. – Tak było zawsze i prawdopodobnie tak zostanie.

Hermiona spiorunowała Rona wzrokiem, po czym ponownie spojrzała na Harry’ego.

- Chodzi mi o to, że wszyscy robią, co mogą – powiedziała stanowczo. – Takie popychanie samego siebie nie pomoże, Harry. Zrób sobie przerwę. Idź na spacer. Zacznij naukę. Zrób coś, co nie skupia się na Voldemorcie. Członkowie Zakonu obserwują sierociniec pod kątem jakichkolwiek oznak śmierciożerców. Będziemy wiedzieć, jeśli coś się stanie.

Harry nie przegapił mało subtelnej aluzji Hermiony. Wiedział, że martwiła się, co się stanie, jeśli teraz zacznie odkładać naukę i nie była w tym sama. Wydawało się, że wszyscy dookoła robili wszystko, co w ich mocy, by Harry ukończył ostatni rok w Hogwarcie, by mógł zostać uzdrowicielem. Nie zdawali sobie sprawy, że był tak samo zdeterminowany jak oni. Jednak Voldemort był w tej chwili większym priorytetem.

- Wolę nie dać się złapać w defensywie, Hermiono – powiedział sucho Harry. – Bez luksusu szpiega w szeregach Voldemorta, musimy robić wszystko jak najszybciej to możliwe.

- Więc znajdźmy sobie szpiega – odparowała Hermiona.

Harry wpatrywał się w Hermionę z niedowierzaniem.

- To nie takie proste – zauważył. – Szczerze wątpię, by „Prorok Codzienny” miał tajną sekcję dla szpiegów.

Hermiona przewróciła oczami, zakładając ręce na piersi.

- Nie miałam tego na myśli – prychnęła. – Słuchaj, potrzebujemy informacji z wewnątrz. Kto lepiej nam je przekaże niż śmierciożerca lub dziecko śmierciożercy, które zostało zdradzone przez Voldemorta? Nie mają nic do stracenia!

Harry wpatrywał się w Hermionę przez dłuższą chwilę, po czym jego oczy rozszerzyły się. Nie mogła myśleć o…

- Mówisz o Malfoyach? – zapytał ostrożnie.

- Czy ty oszalałaś? – wypalił Ron. – Malfoyowie nas nienawidzą i obecnie są w Azkabanie. Nigdy nie pomogliby grupie Gryfonów, a gdyby to zrobili, chcieliby czegoś w zamian, czego nie moglibyśmy im dać.

Harry musiał przyznać, że Ron miał dużo racji.

- Chcieliby ich wolności – dodał.

- Scrimgrour nigdy nie zgodzi się na uwolnienie skazanych śmierciożerców, zwłaszcza w środku wojny.

 - Lucjusz Malfoy jest skazany za bycie śmierciożercą – wyjaśniła Hermiona. – Draco Malfoy został tylko skazany za użycie niewybaczalnego…

- Na Harrym! – przerwał jej Ron.

Hermiona spiorunowała Rona wzrokiem.

- Wiem, Ron, wiem! – warknęła. – To, co zrobił, było okropne, ale biorąc pod uwagę to, co zostało ujawnione…

- Malfoy był niestabilny emocjonalnie, Hermiono – powiedział Harry z westchnięciem. – Myślę, że wiem o tym lepiej niż inni. Problem polega na tym, że Malfoy zdecydował się odmówić pomocy od każdego, kto ją oferował. Zdecydował się uderzyć, dlatego został wysłany do Azkabanu.

- Na dwa lata, Harry – odparowała Hermiona. – Pomyśl o tym, jego pomoc za usunięcie roku z jego wyroku. Jeśli pomogą nam jego informacje, czy nie byłoby warto?

- Jeśli pomoże – zauważył Ron, – i jest to duże „jeśli”. Jeśli Malfoy nie był nawet śmierciożercą, co może nam zaoferować?

Hermiona wzruszyła ramionami.

- Nie dowiemy się, póki z nim nie porozmawiamy – powiedziała po prostu.

Harry westchnął, ściskając grzbiet nosa. Szczerze mówiąc, nie chciał ponownie widzieć Draco Malfoya, ale musiał przyznać, że Hermiona ma rację. Jeśli ktoś mógł zapewnić im pomóc, kim był, żeby ją odrzucić, ponieważ kogoś nie lubił? Wygranie wojny było ważniejsze niż dziecinna wrogość.

- Porozmawiam o tym z Syriuszem i Remusem – powiedział w końcu Harry. – Jeśli się zgodzą, zorganizuję spotkanie z Scrimgeourem. Zanim cokolwiek zrobimy, będziemy potrzebować jego zgody.

- Dobrze – powiedziała Hermiona, kiwając głową i wstając. – A teraz chodźmy na spacer, a potem przejrzymy swoje notatki.

Harry jęknął, gdy Hermiona złapała go za ramię i popchnęła w stronę drzwi. Czasami Hermiona była zwyczajnie zbyt nachalna.

- Tak, mamo – wymamrotał, zdobywając tym chichot Rona i piorunujące spojrzenie Hermiony. Na szczęście dla niego, Hermiona nie określiła, jak długo miał trwać spacer. Jeden spacer po błoniach, by zaczerpnąć świeżego powietrza wystarczył, by Hermiona była szczęśliwa.

Do godziny policyjnej została jeszcze jakaś godzina, więc na korytarzach wciąż było mnóstwo osób. Grupy uczniów natychmiast zeszły Harry’emu z drogi i zaczynały głośno szeptać, nie pozostawiając wątpliwości, o kim rozmawiają. Harry stłumił zirytowany jęk i ruszył dalej. To była część Hogwartu, za którą nie będzie tęsknił. Bez względu na to, jak bardzo Harry starał się pozostać w cieniu, reszta szkoły była zdeterminowana, by pozostawał w centrum uwagi. Woleli myśleć o Harrym jak o bohaterze, a nie nastolatku.

Niezwykle trudno było zignorować też wszystkie emocje, odbijające się od ścian. Zazdrość i nienawiść walczyły z podziwem i pożądaniem. Harry’emu trudno było się zorientować, kto miał do niego uraz, a kto go pożądał, ponieważ ludzie z jednej grupy emanowali tak wieloma różnymi emocjami. Jednak jedno było jasne. Uczucia Ginny Weasley wcale się nie zmieniły.

- Harry!

Harry westchnął. To nie może być przypadek. Odwracając się, Harry natychmiast nałożył na twarz przyjazny uśmiech. Nie miało znaczenia to, jak bardzo obawiał się tej rozmowy. Ginny wciąż była młodszą siostrą Rona i członkiem jego przybranej rodziny.

- Cześć, Ginny! – powiedział cicho Harry.

Ginny dotarła do Harry’ego z szerokim uśmiechem na twarzy. Jej długie, rude włosy były spięte z tyłu poza kilkoma pasmami, które okalały jej twarz. Było jasne, że ostatnie kilka godzin spędziła w bibliotece.

- Jak się masz? – zapytała pogodnie Ginny. – Ostatnio rzadko cię widywałam.

- Byłem zajęty – powiedział szczerze Harry. To było niedopowiedzenie i Harry wiedział, że Ginny jest tego świadoma. Cała rodzina Weasleyów wiedziała, że Harry pracuje nad czymś ważnym w wojnie. Po prostu nie wiedzieli, co to jest.

Ginny skinęła głową, po czym rozejrzała się nerwowo.

- Um… czy miałbyś coś przeciwko, gdybym z tobą poszła? – zapytała cicho. – Chciałabym z tobą o czymś porozmawiać.

Naprawdę tego dzisiaj nie potrzebuję.

- Eee… pewnie, możesz – powiedział nieswojo Harry, po czym odwrócił się i ruszył dalej, a Ginny szła obok niego. Z Ginny wylewała się nerwowość, przytłaczając lekką ekscytację, której Harry nie mógł przegapić. W takich chwilach Harry naprawdę nienawidził bycia empatą. Wiedział, że musiał złamać Ginny serce i czuć tego każdą sekundę.

- Znamy się od dawna, Harry – zaczęła nieswojo Ginny. – Kiedy byłam młodsza, przyznaję, że złapałam się na etykietkę chłopca, który przeżył, ale potem cię poznałam. Nie jesteś jakimś nietykalnym bohaterem. Jesteś normalnym facetem, który robi wszystko, co może, by uczynić świat lepszym miejscem.

Harry powstrzymał skrzywienie, skręcając i mijając grupkę Krukonek, które chichotały do siebie. Dzięki Hermiono, że zasugerowałaś spacer, gdy większość kobiecej populacji jest poza dormitoriami.

Kiedy dziewczyny były wystarczająco daleko, Giny odchrząknęła.

- Jak mówiłam – kontynuowała, – wiem, że inni pragnęli czegoś więcej niż przyjaźni…

- Ginny…

- Pozwól mi skończyć – powiedziała szybko Ginny. – Cho cię lubiła, Harry. Nie ukrywała, że chciał czegoś więcej niż przyjaźni. Zdaję sobie sprawę, że związek z kimś jest prawdopodobnie ostatnią rzeczą, o jakiej teraz myślisz. Chciałam tylko dać ci znać, że jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebował rozmowy albo spędzić z kimś czas, jestem dostępna. Chciałabym być kimś więcej dla ciebie, ale nie będę na ciebie naciskać, Harry. Nie chciałabym dodać ci stresu.

Harry poczuł się chory. Ginny nie oferowała niczego więcej niż przyjaźń z nadzieją, że będzie z tego coś więcej w przyszłości. Problem polegał na tym, że gdyby przyjął ofertę Ginny, sugerowałby, że w przyszłości może być coś więcej. Jeśli tego nie zrobi, zaryzykuje swoją przyjaźń z Ginny. Chociaż Harry nie chciał tracić Ginny jako przyjaciółki, wiedział, że odkładanie prawdy przyniesie jej więcej bólu poprzez tworzenie fałszywej nadziei.

Zatrzymując się, Harry odwrócił się do Ginny, pocierając kark.

- Chcę być przyjaciółmi, Ginny – powiedział szczerze, – ale widzę nas tylko tak. Widzę cię jako członka rodziny. Twoi bracia są dla mnie jak moi bracia, a ty zawsze byłaś jak młodsza siostra. Nie potrafię patrzeć na ciebie inaczej.

Ginny wpatrywała się w Harry’ego błagalnie.

- Nie mógłbyś spróbować? – zapytała cicho.

Harry westchnął, odwracając wzrok. Mógł spróbować, ale to by niczego nie zmieniło. Niczego nie mógł zmienić. Cho udowodniła, że jakikolwiek związek głębszy niż przyjaźń jest niemożliwy. Intensywny brak kontroli nie był czymś, na co mógł sobie pozwolić.

- Tylko bym ci złamał serce, Ginny – odpowiedział w końcu Harry, napotykając jej spojrzenie. – Są rzeczy, których o mnie nie wiesz, tajemnice, które uniemożliwiłyby ci normalne życie. Zasługujesz na szczęśliwe i normalne życie.

Łzy wypełniły oczy Ginny, nim odwróciła twarz. Harry słyszał, jak wypuszcza kilka drżących oddechów, po czym prostuje się i spogląda z powrotem na niego. Rozczarowanie i żal wylewały się z niej tak intensywnie, że Harry poczuł potrzebę cofnięcia się o krok.

- Rozumiem, Harry – powiedziała stanowczo Ginny. – Może się z tobą nie zgadzam, ale nie będę ci stała na drodze. Mam nadzieję, że pewnego dnia zdasz sobie sprawę, że zasługujesz na normalne życie tak jak cała reszta.

Nie czekając na odpowiedź, Ginny odwróciła się i odeszła. Harry mógł tylko pozwolić jej odejść, robiąc kilka kroków w tył i opierając się o kamienną ścianę. Dlaczego jego życie zawsze musiało się komplikować, gdy już było wystarczająco skomplikowane. Nie chciał, żeby Ginny mu współczuła. Chciał, żeby ruszyła do przodu i miała życie, którego on jej nie mógł dać. Hermiona ma wielkie kłopoty. Nigdy więcej nie posłucham tego, co mówi.

Wypuszczając sfrustrowane westchnięcie, Harry odwrócił się i ruszył z powrotem do Kwater Huncwotów. Nagle rozwiązanie zagadki pozostałych horkruksów nie wydawało się tak drażniące. Badanie danych z pewnością było łatwiejsze niż radzenie sobie z ludźmi i ich emocjami.

 

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    kochana mimo, że jestem daleko z komentarzami to z czytaniem jest o wiele lepiej i no cóż chciałam zwrócić uwagę, że pomyłkowo wstawiłaś rozdział z pierwszej części "złamanych skrzydeł", chociaż już widzę że jest w porządku wszystko teraz...
    dzięki za te tłumaczenia...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń