Ważne

Zanim zaczniecie czytać jakikolwiek tekst, warto poszukać go w zakładkach. Często tłumaczenia są kontynuowane przeze mnie po kimś innym - w takich wypadkach podaję tylko linki do pierwszych rozdziałów, więc warto zerknąć, czy dane opowiadanie nie jest czasem już zaczęte gdzie indziej. Dzięki temu nie dojdzie do nieporozumień i niepotrzebnych pytań, typu: "A gdzie znajdę pierwsze rozdziały?" Wszystko jest na blogu, wystarczy poczytać ;)
Po drugie, nowych czytelników bardzo proszę o zerknięcie do zakładki "Zacznij tutaj" :) To również wiele ułatwi :D
Życzę wam miłego czytania i liczę, że opowiadania przypadną wam do gustu.
Ginger

środa, 26 lipca 2017

Nie mój syn


Oryginalny tytuł: Not my son
Autorka: marksmom
Zgoda: jest!
Rating: +15
Ilość części: 1 + 1
Notka: Potterowie przeżywają atak Voldemorta i wkrótce po tym biorą rozwód. James niedługo po tym umiera na misji, a Harry mieszka ze swoją mamą i jej mężem – Severusem Snape. Severus nienawidzi Jamesa i przenosi to na jego syna… jak to zadziała na Harry’ego po dłuższym czasie? Co się wydarzy, gdy stanie się coś nieoczekiwanego małemu chłopcu?
Notka tłumaczki: Ta miniaturka posiada sequel – „Drogi Severusie Snape”.


- Panie Snape, dobrze pana znowu widzieć.
- Nie jestem Snape… nazywam się Harry Potter. – Lucjuszowi te słowa były tak pełne smutku i porażki, wychodzące z ust, bądź co bądź, sześcioletniego chłopca, że zaczął się zastanawiać, dlaczego dzieciak odmówił bycia pasierbem Severusa.
- Czyż Severus Snape nie poślubił twojej matki? – Chłopiec skinął głową. – No więc, czy to nie daje ci nazwiska Harry Potter-Snape? – Dzieciak potrząsnął głową. – Dlaczego nie? Nie chcesz być synem Severusa? – Lucjusz był zaskoczony przez nagłe łzy, pojawiające się w zielonych oczach chłopca.
- Pan Snape mnie nie chce. – Harry schylił głowę, patrząc na swoje stopy.
Lucjusz zamrugał kilka razy, starając się ogarnąć umysłem to, co właśnie powiedział dzieciak.
- Czy Severus ci to powiedział?
Harry pokręcił głową, a kilka łez spadło na posadzkę.
- Słyszałem, jak ktoś mówił, że on mówił, że nigdy nie będę mógł być jego synem, że zawsze będę dzieciakiem Jamesa Pottera. Muszę teraz iść; miło było pana znowu zobaczyć, panie Malfoy… proszę powiedzieć Draco, by do mnie zafiukał. – Harry zdawał się zrozumieć, że powiedział zbyt wiele przyjacielowi swojego ojczyma.
Serce Lucjusza ścisnęło się, gdy dzieciak pobiegł ulicą Pokątną, by spotkać się z matką, ojczymem i siostrą. Obserwował ostrożnie, jak chłopiec wita wszystkich i wszyscy odpowiadają na powitanie… wszyscy poza Severusem; najwyraźniej dzieciak się nie mylił, jak na początku myślał Lucjusz. Zobaczył, jak Harry odwraca się, by spojrzeć na niego przez ulicę, jakby chciał mu powiedzieć „Widzisz, a nie mówiłem”; Lucjusz uniósł rękę na pożegnanie i otrzymał w odpowiedzi bardzo dorosłe skinięcie głową.
^^^
Tego wieczoru, w zaciszu swojego gabinetu, Lucjusz sprawdził, co się o rodzinie Snape ; był zaniepokojony sytuacją między jego przyjacielem a jego pasierbem. Wiedział, co się stało 31 października 1981… do diabła, wszyscy wiedzieli, co się wtedy stało! Czarny Pan, reagując na przepowiednię, poszedł do domu Potterów i usiłował zabić wszystkich, gdy siedzieli w salonie; nie znał całej przepowiedni… gdyby znał, zostawiłby Potterów w spokoju. Jego mordercza klątwa nie tylko nie zabiła Potterów, ale ich syn, Harry, zdołał jakoś obronić wszystkich i odesłać klątwę z powrotem w Czarnego Pana; kiedy klątwa dotknęła mężczyzny, jego ciało eksplodowało, pokrywając dużą część salonu, wraz z będącymi tam ludźmi,  obrzydliwymi szczątkami zmarłego Czarnego Pana.
Lily i James Potter natychmiast rzucili na siebie i swojego syna Chłoszczyść i wezwali aurorów, Albusa Dumbledore’a i wszystkich innych, którzy mogli mieć jakieś znaczenie. Gdy zostało to potwierdzone, wiadomość dostała się do opinii publicznej, a Harry Potter stał się natychmiastowym, małym bohaterem. James Potter kontynuował karierę aurora, ale stres wywołany pracą szybko odbił się na małżeństwie Potterów; rozwiedli się, zanim Harry skończył trzy lata. Przynajmniej… to była oficjalna wersja tego, co się stało. Niedługo po rozwodzie, dosłownie dwa tygodnie później, Lily zaczęła spotykać się z Severusem Snape, sprawiając, że Lucjusz i większa część Czarodziejskiej Wielkiej Brytanii zaczęli się zastanawiać, czy Lily nie oszukiwała Jamesa w małżeństwie; Lucjusz dobrze wiedział o tym, że Severus wzdychał do Lily Potter i nie byłby zaskoczony, gdyby nie mieli romansu przez cały czas. Biorąc pod uwagę to, że Lily urodziła Severusowi córkę po pięciu miesiącach od ich ślubu, a osiem i pół miesiąca po rozwodzie, wydawało się, że Lucjusz miał rację. Najwyraźniej James Potter też tak myślał i przebadał Harry’ego, by upewnić się, że rzeczywiście jest jego synem. Severus odmówił „grania ojca” Harry’ego, więc chłopak został z Jamesem, aż ten nie zginął podczas misji, zaledwie rok po rozwodzie; nie mając dokąd iść, Harry musiał mieszkać ze swoją matką i Severusem.
 Lucjusz zastanowił się dobrze, co wie na temat Severusa. Mężczyzna miał umiejętność trzymania urazy przez lata; wciąż nienawidził Jamesa Pottera za to, że znęcał się nad nim w czasach szkolnych. Nie żeby Lucjusz miał coś przeciwko, ale Potter był martwy od trzech lat i nie mógł już zranić Severusa. Severus również szybko zauważał słabości innych, ale bywał niemal oburzony, kiedy ktoś wypominał mu jego własne. Nie sądził, by Młodszy Minister (z departamentu Magicznych Wypadków i Katastrof) Korneliusz Knot wyzdrowiał po złośliwym napadzie słownym, który otrzymał od Severusa kilka lat wcześniej, kiedy Knot nierozsądnie zdecydował się skomentować wiek Severusa i zakwestionował to, czy jest odpowiednim kandydatem na nauczyciela eliksirów w Hogwarcie.
Lucjusz mógł sobie tylko wyobrazić, że Severus uważał Harry’ego Pottera za wierną kopię jego ojca, z którym Severus nigdy nie miał dobrych relacji; modlił się, by Severus nie okazał się być takim, jak jego ojciec.
^^^
Lucjusz nie musiał się martwić, że Severus zacznie się fizycznie znęcać nad własnym dzieckiem albo Harrym Potterem; dawno temu podjął decyzję, że nigdy nie stanie się taki, jak jego ojciec i starał się kontrolować swój ohydny temperament. Nigdy nie położył ręki na Harrym Potterze… tylko słownie skracał chłopca przy każdej okazji; odmówił dania dzieciakowi klapsa, nawet gdy ten na niego zasługiwał… pozostawił to w gestii Lily. Severus chciał dotykać ikry Pottera tak mało, jak tylko to możliwe; żeby tego dokonać, unikał bachora, kiedy tylko mógł.
Jednak Amanda, jego córka, to całkiem inna historia; naprawdę się z nią bawił. Czytał jej historyjki, pozwalał jej podskakiwać na jego kolanach i często ją przytulał; w opinii Severusa, nie było lepszego dziecka od Amandy. Kiedy Ikra (było to ulubione przezwisko Severusa, jakim obdarzył Harry’ego) zamieszkał z nimi, Severus przydzielił mu skrzata domowego, w nadziei, że nie będzie widywał bachora częściej, niż na posiłkach. Nigdy nie bawił się z chłopcem, nigdy nie starał się, by coś się o nim dowiedzieć; gdyby spróbował, mógłby być zaskoczony tym, że bardzej Harry jest podobny do matki niż do ojca.
Ale nigdy się o to nie postarał; w krótkim czasie, Harry nauczył się unikać męża matki niczym plagi. Harry stał się poważnym introwertykiem i zdecydowanie rzadko opuszczał swój bezpieczny i wygodny pokój; pan Snape nie może  powiedzieć o nim nic złego, jeśli nie ma z Harrym kontaktu.
^^^
Lucjusz wciąż obserwował przyjaciela, zatrzymując się często na wizytę, zarówno wtedy, gdy była obecna Lily i kiedy jej nie było; zaczął zauważać wzór w zachowaniu Severusa. Kiedy Lily była z nimi, nienaturalnie starał się być lekko uprzejmym dla Harry’ego i włączać go do rodzinnego kręgu; kiedy kobiety nie było, Severus zachowywał się tak, jakby chłopca nie było. Mówił chłopcu niemiłe rzeczy, żeby ten się ulotnił; kiedy Harry znikał tam, gdzie znikał, Severus stawał się kochającym ojcem dla swojej córeczki. Lucjusz zastanawiał się, czy Lily wie, że Severus werbalnie krzywdzi jej syna; nie mógł sobie wyobrazić, że zadziorna rudowłosa tolerowała takie nadużycie, więc Lucjusz zdał sobie sprawę z tego, że kobieta o niczym nie wie.
Raz, kiedy Lucjusz krzyknął na Severusa za jego zachowanie, Severus powiedział mu, że jeśli nie podoba mu się to, jak traktuje syna żony, może odejść i nigdy nie wracać. Lucjusz nie mógłby zrobić tego Harry’emu; Draco wydawał się być jedynym przyjacielem, na jakiego Harry’emu pozwolono.
^^^
Harry siedział w swoim pokoju, czytając jedną z książek dla dzieci, która przyniósł mu pan Malfoy, kiedy pan Snape zapukał do drzwi i powiedział mu, że jego matka chce z nim rozmawiać. Harry wstał i prześlizgnąć się obok pana Snape’a bez dotykania go, ale jak w większości innych przypadków, pan Snape mu na to nie pozwolił.
- Patrz, jak chodzisz, Chłopcze! Nie możesz tak wbiegać w innych ludzi!
- Przepraszam, proszę pana… To się więcej nie stanie. – Harry nie znosił kłócić się z mężem swojej matki, więc po prostu zgadzał się z wszystkim, co powiedział mężczyzna… tak było łatwiej. Pan Snape prychnął i odszedł majestatycznie; coś sprawiło, że był dziś wieczorem naprawdę wściekły i Harry chciał tylko mieć to za sobą i wrócić do swojego pokoju. Nie znosił tych rozmów z matką; nigdy nie widziała, jak traktuje go pan Snape i nigdy się nie kłóciła, gdy pan Snape powiedział, że Harry zrobić coś, czego nie zrobił. Z roztargnieniem zastanowił się, co wydarzyło się tym razem; cóż, jak za każdym innym przypadkiem, przyjmie karę i nie będzie się kłócił… to i tak do niczego dobrego nie prowadzi. Wszedł do salonu i kiedy matka skinęła na niego, usiadł koło niej.
- Harry, muszę wyjechać na jakiś czas; św. Mungo wysyła mnie na konferencję do Paryża. Nie będzie mnie jakieś półtorej tygodnia… może trochę mniej, jeśli wszystko szybko wyjaśnią. Severus zajmie się tobą i Amandą, więc bądź dla niego grzeczny, dobrze? – Lily wypełniała jakieś formularze, więc nie zauważyła strachu w oczach jej syna ani tego, jak jego ciało zesztywniało.
Wyjeżdża? Matka ma zamiar wyjechać? Jak długo to półtora? Przez chwilę, myśli Harry’ego pędziły dziko i musiał wziąć kilka głębokich wdechów, zanim jego magia się uspokoiła. Niedługo wcześniej jego matka wyjaśniła mu o co chodzi w przypadkowej magii, a pan Snape niechętnie pokazał mu kilka ćwiczeń, żeby mógł ją kontrolować. Harry wiedział, zwyczajnie wiedział, tym razem to pan Snape wpadnie w taką złość, że nie będzie się umiał kontrolować. Pan Malfoy powiedział Harry’emu, że ojciec pana Snape’a był złym człowiekiem i że był pana Snape’a, a nie wiedział, czy pan Snape jest w stanie się tak zezłościć, by uderzyć jego, ale zawsze opłacało się być ostrożnym. Harry nie wiedział, czy ostrożność ma coś wspólnego z płaceniem za błędy, ale zamierzał robić wszystko, cokolwiek pan Malfoy powiedział… nie chciał zezłościć pana Snape’a tak mocno, by ten go uderzył.
Lily spojrzała na syna w chwili, gdy udało mu się usunąć strach z oczu.
- Co chciałbyś dostać z Paryża? Grę albo nową książkę, która pomoże ci nauczyć się mówić po Francusku? Myślisz, że to by ci się spodobało?
Harry skinął głową z wahaniem; nie wiedział, czy pan Snape zgodzi się z tym, by matka wydała ich pieniądze na ikrę Jamesa Pottera. Pan Snape o tym nie wiedział, ale Harry słyszał, jak rozmawia z kimś i nazywa Harry’ego „Ikrą Pottera”; nie wiedział, co to oznaczało, ale nie brzmiało to miło. Spodobałoby my się, gdyby matka przyniosła mu coś z wycieczki, ale nie był pewny, czy ma na to liczyć; pan Snape zwykle nie pozwalał mu na posiadanie „niepoważnych” rzeczy, jak sam je określał. Wiedział, że pan Snape nie uważa, że Harry jest czegokolwiek wart, ale miał szczerą nadzieję, czuł ją całym sercem, że matka nie uważa w ten sposób; ponownie na to nie liczył… pewne rzeczy się zmieniły, od kiedy pojawiła się Amanda. Jego matka nie miała dla niego czasu po tym, jak urodziła i zanim jego tatuś odszedł, by mieszkać w chmurach. Kiedy jego tatuś odszedł, on musiał przyjść tutaj… a pan Snape go nienawidził… i nie mógł niczego dotykać… nawet swojej siostrzyczki; wciąż nie mógł jej dotykać… była Snapem… a on nie.
Później tego wieczora, Harry usłyszał podniesione głosy z salonu i podkradł się do schodów, by zobaczyć, czy będzie w stanie usłyszeć, o co chodzi. Wiedział, że powinien być w łóżku, ale był zbyt przestraszony, by iść spać; kiedy się obudzi, jego matki, jedynej ochrony przed panem Snapem, nie będzie.
- Lily, rozpuścisz tego chłopaka! On nie potrzebuje nauki Francuskiego; po co mu to?
- Więc uważasz, że to głupi pomysł, by Draco Malfoy uczył się mówić po Francusku, tak? Nigdy nie słyszałam, żebyś się kłócił, kiedy Lucjusz powiedział ci, że zatrudnił nauczyciela dla swojego syna… w rzeczywistości, mówiłeś, że yo dobry pomysł. Dlaczego w stosunku do Harry’ego jesteś inny?
- Draco Malfoy pochodzi z francuskiej rodziny; Lucjusz ma kilku kuzynów, którzy tam mieszkają. To, że Draco uczy się Francuskiego to dobry pomysł, bo będzie mógł łatwo rozmawiać z krewnymi. Harry nie ma żadnych krewnych, poza tobą.
- Ma też ciebie i Amandę. – Głos jego matki miał miękkie i smutne brzmienie, i Harry pomyślał, że brzmiała, jakby chciało jej się płakać.
- On nie jest moim synem. – Harry poczuł łzę spływającą po jego policzku; to był pierwszy raz, kiedy pan Snape powiedział to, kiedy mógł usłyszeć. Wiedział, że pan Snape to właśnie czuje, ale usłyszenie tego było okropne.
- Może nie być twoim synem, ale to tylko dlatego, że odmówiłeś adoptowania go po śmierci Jamesa. Jednak jest moim synem, więc kupię mu to, co zechcę. Zauważyłam, że nie sprzeciwiałeś się zakupowi lalki albo zabawki dla Amandy; dlaczego z moim synem jest inaczej? – Na chwilę było cicho, a potem Harry usłyszał westchnięcie matki. – Wiesz co? Nie chcę się o to z tobą kłócić. Nie będzie mnie przez półtorej tygodnia; chcę, żebyś obiecał, że postarasz dogadać się z Harrym, gdy mnie nie będzie. Nie chcę spędzić całej konferencji, martwiąc się, czy się ze sobą dogadujecie. Harry jest sześcioletnim dzieckiem, dzieckiem, którego nigdy nie starałeś się nawet poznać; obiecaj mi, że spróbujesz, gdy mnie nie będzie. Proszę, Sev? Spróbuj.
- W porządku… spróbuję. Nie obiecuję żadnych rezultatów, ale spróbuję.
- Dziękuję, Sev… nie masz pojęcia, jak to wiele dla mnie znaczy… Zanim wrócę, powinnam wiedzieć, czy jestem ponownie w ciąży. Nie chcę, żebyś mówił cokolwiek dzieciom; kiedy wrócę, będzie dość czasu, by ich powiadomić, że mogą mieć nowego braciszka lub siostrzyczkę.
Harry wycofał się do ściany i potrząsnął gwałtownie głową. Kolejne dziecko? Kolejne dziecko, które odciągnie jego matkę jeszcze dalej od niego? Harry odwrócił się i wśliznął się z powrotem do pokoju; zanurkował pod kołdrę i wypłakał swoje maleńkie serce. Kiedy pojawi się to nowe dziecko, nic już dla niego nie zostanie; równie dobrze może uciec, jeśli to się wydarzy. Harry zaszlochał ostatni raz, po czym zapadł w niespokojny sen; jego koszmary były przerywane obrazami jego matki, pana Snape’a, Amandy i nowego dziecka, którzy szli dokądś i zostawiali go za sobą. Nie chciał stracić swojej matki, ale wyglądało na to, że tak się stanie… a wtedy naprawdę zostanie sam.
^^^
- Nie masz nic lepszego do roboty poza siedzeniem tutaj?
Ostre słowa tak zaskoczyły Harry’ego, że upuścił kredkę, którą rysował i odwrócił się do drzwi. Pan Snape stał w nich, z rękami na biodrach i szeroko rozstawionymi nogami; język jego ciała powiedział Harry’emu, że jest on z jakiegoś powodu zły. Harry pochylił głowę i sprzątnął swoje kredki i kolorowankę ze stołu w jadalni; wciąż trzymał głowę pochyloną, kiedy zbliżył się do drzwi i czekał, aż pan Snape przesunie się, by mógł wyjść.
Severus powoli przesunął się z drogi chłopca; nie wiedział, dlaczego traktował dzieciaka okropnie, poza tym, że był on synem Jamesa Pottera… po prostu zdawało się, że nie umie się powstrzymać. Lily wyjechała na konferencję dwa dni temu i, póki co, bachor dobrze się zachowywał; Severus był pewny, że dzieciak nie powiedział więcej niż dwóch słów przez cały ten czas. Nie był dobry, ale coś wydawało się zmienić w chłopcu; zdawał się być o wiele mniej skłonny do przebywania z nim i zawsze wyglądał na tak przestraszonego, kiedy Severus koło niego przechodził.
Severus westchnął, obserwując, jak chłopczyk niemal wbiega po schodach, by przed nim uciec; naprawdę nie chciał nienawidzić chłopca, chciał powitać go w swoim domu, ale kiedy pierwszy raz dostrzegł dzieciaka, kiedy Lily była w ciąży z Amandą, coś zwiędło i umarło w jego sercu. Chłopiec wyglądał dokładnie jak jego ojciec, nawet musiał nosić okulary, by dobrze widzieć; nie podobał mu się ten mniejszy klon Jamesa Pottera. Zgoda, nie postarał się, by powitać chłopca, ale Harry nigdy nie miał nic przeciwko. Severus westchnął ponownie i poszedł obudzić Amandę z drzemki na lunch; natychmiast całkowicie zapomniał o Harrym Potterze, kiedy zobaczył serdeczny uśmiech swojej córki.
^^^
Harry spojrzał na mały zegar na stoliku nocnym; duża wskazówka była na czwórce, a mała w połowie drogi między jedynką a dwójką. Było już dawno po porze lunchu, a pan Snape nie zawołał go na dół na jedzenie; nie powinien przychodzić, jeśli nie był zawołany… Pan Snape dokładnie to wyjaśnił pierwszego dnia, jak jego matki nie było. Był głodny i zastanawiał się, czy Bitsy, jego skrzat domowy, mogłaby przynieść mu przekąskę; pomyślał jednak, że lepiej nie, kiedy przypomniał sobie, że wszystkie skrzaty składały raport panu Snape’owi. Nie chciał wpaść w kłopoty za przesadzanie z jedzeniem; pan Snape wcześniej już zapominał go nakarmić, a teraz nie był to pierwszy raz, kiedy Harry został sam, kiedy pan Snape powinien się nim opiekować.
Harry podniósł ciężarówkę i samochód; zamierzał wyjść na zewnątrz i się pobawić. Zszedł cicho po schodach, nie chcąc, by pan Snape usłyszał go i powiedział, że nie może wyjść. Prześlizgnął się obok salonu i zobaczył, że pan Snape i Amanda śpią na podłodze; poczuł, że jego serce odrobinę pęka… chciał podejść i położyć się razem z nimi. Choć raz chciał udawać, że pan Snape go kocha, a przynajmniej, że go trochę lubi. Jednak nie mógł; pan Snape nigdy by na to nie pozwolił… Harry nie był Snapem. Spuścił głowę i ruszył do ogrodu; zastanawiał się, czy ktokolwiek kochał go na tyle, by chcieć z nim przebywać. Tęsknił za swoim ojcem, mimo że tak naprawdę nie pamiętał dobrze Jamesa Pottera… mimo wszystko nie było go już dość długi czas. Harry zastanawiał się, co musiałby zrobić, by ponownie móc być ze swoim ojcem.
Bawił się swoją ciężarówką, gdy usłyszał za sobą chrząknięcie; odwrócił się i zobaczył mężczyznę stojącego za ogrodową bramką.
- Przepraszam, że przestraszyłem ciebie, młody człowieku, ale szukam Severusa Snape’a… czy mieszka tu?
Harry przyjrzał się mężczyźnie; nie wyglądał na wrednego, ale mógł poczuć dobiegające od niego fale emocji. Miał długie brązowe włosy, które wyglądały, jakby nie były długo czesane; kiedy mężczyzna lekko odwrócił głowę, Harry mógł zobaczyć jasnoczerwone pasmo włosów na jego boku. Pan Snape i matka mówili Harry’emu, by nie rozmawiał z obcymi ludźmi, więc po prostu patrzył na mężczyznę, milcząc.
- Wiem, nie powinieneś ze mną rozmawiać, prawda? Cóż, to dobrze; nic nie musisz mówić… możesz skinąć głową… to będzie nasz sekret. Czy tutaj mieszka Severus Snape? – Kiedy Harry skinął twierdząco głową, mężczyzna uśmiechnął się, a Harry napiął mięśnie; coś w tym uśmiechu było nie tak. – Dobrze więc… ty musisz być Harry Potter. To niemal zbyt łatwe. – Mężczyzna wyciągnął rękę i chwycił ramię Harry’ego, przeciągając go przez ogrodzenie i zrzucając jego okulary, które upadły na trawę przy bramce. – Idziesz ze mną… stary, drogi Severus zapłaci fortunę, by odzyskać swojego kochanego pasierba z powrotem.
Kiedy Harry zacisnął uścisk na Harrym i odwrócił się, jedyną myślą chłopca było to, że pan Snape będzie zadowolony, że zniknął.
^^^
- No… a teraz, mały Harry, poczekamy, aż nasz stary, dobry Severus doniesie o twoim zniknięciu. Jestem pewny, że zrobi wszystko, by odzyskać swojego drogiego pasierba, prawda?
Harry nie chciał poprawiać mężczyzny, ale nie chciał, żeby ten myślał, że dostanie od pana Snape’a worek galeonów; Harry wiedział, że pan Snape pewnie zapłaciłby mężczyźnie, żeby go zatrzymał. Harry niepewnie potrząsnął głową.
- Nie zapłaci za mnie… nie lubi mnie.
Mężczyzna odwrócił się powoli i popatrzył na chłopca.
- Czy powiedziałem, że możesz mówić? Nie, nie sądzę! – Harry spadł z krzesła i uderzył głową o podłogę, kiedy dosięgła go dłoń mężczyzny i uderzyła w policzek; czuł krew spływającą z nosa i miał nadzieję, że nie jest on złamany.  Mężczyzna złapał go za kołnierzyk koszulki i pchnął z powrotem na krzesło. – Gdzie cała twoja magiczna siła, co, Harry Potterze? Gdzie jest ta magia, której użyłeś, by zabić mojego pana?
Harry potrząsnął głową, żałując, że nie… pomieszczenie rozpłynęło się przed jego oczami i wpadł w ciemność.
Scabior wpatrywał się w wymiętoszonego chłopca; nie sądził, że uderzył go tak mocno, by dzieciak zemdlał. Rozejrzał się za swoją różdżką, żałując, że nie przykładał tak wielkiej uwagi na lekcjach z uzdrawiania, które przeprowadzał Czarny Pan.
^^^
Z natury, Lucjusza Malfoya trudno było przestraszyć; przez lata był stalowo spokojny, kiedy zmuszano go do służby u największego megalomana na świecie. Jednak, sytuacja między Severusem a Harrym go przerażała; był bardzo zaniepokojony, że jeśli nic z tym nie zrobi, Harry będzie miał poważną traumę po zachowaniu Severusa. Spędził kilka dni, myśląc o tym i doszedł do wniosku, że będzie musiał ponownie pomówić z Severusem o jego pasierbie. Aportował się na tyły domu Snape’a i pchnął ogrodową bramkę; usłyszał szorstki odgłos, kiedy zrobił pierwszy krok na trawie. Lucjusz ukląkł, patrząc, na co stanął i poczuł przerażenie, gdy zobaczył, że to okulary Harry’ego; wiedział, że chłopiec nie może bez nich widzieć i obawiał się, że coś się dziecku stało. Wyzbierawszy wszystkie kawałki, które był w stanie znaleźć, niemal podbiegł do domu i gwałtownie otworzył tylne drzwi.
- Lucjusz! Co się stało? Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha. – Severus siedział przy stole, obserwując, jak Amanda je lunch; Lucjusz rozejrzał się, ale nie dostrzegł Harry’ego.
- Gdzie jest Harry, Severusie?
- Najprawdopodobniej na górze, w swoim pokoju; nie wychodził od kilku dni… chyba każe skrzatom domowym przynosić mu jedzenie, żeby nie musiał być blisko mnie. – Lucjusz był w stanie usłyszeć szyderstwo w głosie Severusa, a to zezłościło go ponad wszystko.
- Chcesz mi powiedzieć, że nie widziałeś swojego sześcioletniego pasierba od przynajmniej dwóch, trzech dni? A to, z jakiegoś powodu, w ogóle ci nie przeszkadza? – Lucjusz wbiegł po schodach i zapukał w drzwi do pokoju Harry’ego. – Harry? Harry, jesteś tam? Odpowiedz!
Lucjusz otworzył drzwi tak gwałtownie, że uderzyły w ścianę i odbiły się do niej. Wpadł do pokoju i zaczął rozglądać się po miejscach, gdzie mógłby ukryć się sześciolatek; kiedy nigdzie go nie dostrzegł, Lucjusz wybiegł z pokoju i zbiegł po schodach. Severus wciąż siedział w tym samym miejscu… nawet nie wstał, by poszukać swojego pasierba.
- Nie ma go tam, Severusie… gdzie on jest? – Lucjusz złapał Severusa za przód koszulki i dosłownie pociągnął go do góry z krzesła; Severus mógł być cal lub dwa wyższy od blondyna, ale Lucjusz fizycznie był potężniejszy od Mistrza Eliksirów. Potrząsnął lekko Severusem, zanim pchnął go z powrotem na krzesło. – Chcesz wiedzieć, dlaczego o to pytam, Severusie? Chcesz? – Lucjusz rzucił kawałki okularów Harry’ego w pierś drugiego mężczyzny, po czym wrócił do ogrodu, by poszukać czegoś, co powiedziałoby mu, gdzie zniknął Harry.
Severus wpatrywał się w zgniecioną metalową ramkę i odłamki szkła, które ledwo do niej przylegały; jego serce zatonęło, kiedy zdał sobie sprawę, że nie tylko nie widział Harry’ego od kilku dni, ale też go nie słyszał. Normalnie, mógł powiedzieć, kiedy chłopiec szedł sobie ulżyć; nie ważne, jak mały dzieciak był, mógł usłyszeć każdy jego krok, kiedy siedział w kuchni. Zawołał skrzata domowego, by został z Amandą, po czym wyszedł do ogrodu.
- Nie ma go, Severusie… nie ma go tutaj. Rzuciłem zaklęcie Wskaż Mi, żeby zobaczyć, czy nie siedzi na jakimś drzewie, ale moja różdżka się nie poruszyła; zniknął. – Lucjusz zacisnął jedną dłoń w pięść i uderzył nią w szczękę przyjaciela; usłyszał satysfakcjonujący trzask, kiedy jego pięść spotkała się z twarzą Severusa. – Muszę wezwać aurorów i skontaktować się z Lily. Musisz powiedzieć swojej żonie, że jej syn zaginął. – Lucjusz natychmiastowo wyszedł z ogrodu i zniknął z głośnym trzaskiem.
^^^
Scabior przeszukiwał gazety i słuchał CRR, szukając jakiegoś znaku, że Snape doniósł o zaginięciu pasierba; jak na razie, po czterech dniach, nigdzie nie było reportażu o zaginionym chłopcu. Zaczął się zastanawiać, czy chłopak nie miał racji; powiedział, że Snape go nie lubi i nie zapłaci za jego powrót.
Scabior wiedział, że musi znaleźć jakieś inne miejsce dla bachora; nie mogli już tu zostać, sąsiedzi zaczęli coś podejrzewać. Zaczął rozmyślać, gdzie mógłby zabrać chłopca; nie było wiele opcji. Było powszechnie wiadomo, że był lojalnym śmierciożercą, ale ponieważ nikt nie mógł zrzucić na niego winy, w pierwotnym procesie dostał tylko łagodną reprymendę. Mały gówniak był wrzodem na tyłku, od kiedy postanowił go porwać; najpierw, musiał wyczyścić jego krwawiący nos, a potem pojawiły się wymioty, za każdym razem, kiedy dzieciak starał się ruszyć. Scabior wpadł w złość, po jednym szczególnie obrzydliwym zwymiotowaniu, że rzucił na utrapieńca zaklęcie łamiące kości; po tym naprawdę żałował, że nie uczył się użytecznych zaklęć leczniczych… musiał poświęcić jedno z dwóch krzeseł, by zrobić szynę na ramię bachora.
Próbując wymyślić jakieś miejsce, gdzie mógłby pójść, wreszcie jedno wpadło mu do głowy; zły uśmieszek uniósł kąciki jego ust. Wiedział, że Lucjusz Malfoy go ukryje.
^^^
Severus wiedział, że Lily wścieknie się na niego, że pozwolił Harry’emu zaginąć, ale nie spodziewał się, że rzuci w niego ślubną obrączką. Wróciła zaledwie sześć godzin wcześniej, ale w tym czasie, jego małżeństwo rozpadło się i żona go zostawiła, zabierając ze sobą ich córkę. Co gorsza, kiedy pokazał się, by pomóc aurorom szukać Harry’ego, został z eskortą wyproszony z ich biura i kazano mu opuścić budynek Ministerstwa.
Więc siedział w pustym domu, słuchając odgłosów życia; dokończył mętną butelkę ognistej whiskey, zastanawiając się, dlaczego w ogóle nienawidził chłopca. Wiedział, że Harry nie mógł poradzić nic na to, że był synem Jamesa Pottera; tak samo jak on nie mógł poradzić nic na to, że był synem Tobiasza Snape’a. Zastanawiał się, czy w tym wypadku, jabłko nie spadło bezpośrednio pod drzewem; może nie był tak zły jak jego ojciec… nie… był tak zły jak jego ojciec. Pierwszy raz, od kiedy był dzieckiem, Severus Snape zapłakał; zapłakał nad bałaganem, który zrobił w swoim małżeństwie; zapłakał nad bólem, który sprawił Lily; ale najbardziej, zapłakał nad tym, co zrobił niewinnemu sześciolatkowi.
Niedługo potem zemdlał; nie usłyszał, jak Lily przechodzi przez frontowe drzwi. Po tym, jak położyła Amandę do łóżka, poszła poszukać męża; miała nadzieję, że nie zrobił nic głupiego, po jej wyjściu. Znalazła go rozwalonego na podłodze w salonie; szybko przewróciła go, szukając jakichkolwiek oznak, że próbował się zranić. Lily wiedziała, że Severus miał okresy, kiedy w Hogwarcie się okaleczał i nie chciała, żeby zaczął ponownie. Zapach ognistej whiskey uderzył ją w twarzy i zrozumiała, że był aż tak pijany, że stracił przytomność; to nie było o wiele lepsze od kaleczenia się. Tobiasz Snape był alkoholikiem… a alkoholizm łatwo przechodził z rodziców na dzieci; Lily machnęła różdżką i cały alkohol z domu wyparował.
Ułożyła Severusa tak, żeby rano zbyt mocno go nie bolało, kiedy się obudzi… byli rodziną i… cholera!... musieli przejść przez to jak rodzina.
^^^
Narcyza Malfoy wyglądała trochę mniej idealnie, kiedy została zawołana do drzwi Dworu Malfoyów przez trzęsącego się skrzata; próbowanie nauczyć Draco malowania robiłoby to samo z każdym. Żałując, że zostawiła różdżkę w pracowni, Narcyza podeszła do wejścia i zatrzymała się jak wryta; Scabior, dawny śmierciożerca, stał tuż za drzwiami, trzymając przed sobą bardzo przestraszonego Harry’ego Pottera.
- Ach, Narcyza, moja piękna pani… właśnie ciebie chciałem zobaczyć. Chciałbym, żebyś przenocowała mnie i… mojego bratanka… na kilka dni. Jestem pewny, że macie pokój i nie będzie to dla was kłopot.
- S-Scabior… ten chłopiec to nie twój bratanek; to Harry Potter! – Narcyza umilkła nagle, gdy mężczyzna warknął i wskazał różdżką dokładnie w jej pierś.
- I co z tego? Nic nie możesz z tym zrobić… a teraz pokaż nam pokój i nas zostaw.
Bojąc się o życie własne i Harry’ego, skinęła krótko głową i odwróciła się, by poprowadzić ich do głównych schodów; pokaże im pokój, który Lucjusz przygotował właśnie na taką okazję. Ze względu na ochronne zaklęcia i osłony wokół tego pokoju, nikt nie będzie mógł z niego wyjść bez bezpośredniej zgody Lucjusza… a Scabior nie będzie w stanie użyć magii.
- Nie tutaj, słodziutka; wiem, co to za pokój. Zabierz mnie do piwnicy.
Narcyza zatrzymała się, po czym zmieniła kierunek, a jej nogi automatycznie poprowadziły ją do drzwi piwnicy Malfoyów; stała się jeszcze bardziej przerażona, kiedy przed nią pojawił się skrzat domowy, sprawiając, że Scabior podszedł jeszcze bliżej jej pleców.
- Pani… Panicz Draco chciałby przekąskę. Czy Zgredek może przynieść mu ciastka? – Wielkie oczy skrzata popatrzyły na jej twarz, ale wiedziała, że malec pojmuje całą sytuację; wykonała gest, który wszystkie skrzaty natychmiast poznawały… Sprowadź Mistrza!
- Tak, Zgredku, możesz dać Draco kilka ciastek; powiedz, że za niedługo do niego dołączę. – Skrzat skinął głową i zniknął; Narcyza miała nadzieję, że Zgredek dostrzegł gest… modliła się o to.
^^^
Lucjusz siedział przy stole w jadalni Snape’a, przeglądając mapy, pokazujące, gdzie już patrzyli przez ostatnie dwa dni; nie znaleźli nic, żadnej poszlaki, żadnego śladu Harry’ego… nic. Severus pracowicie poszukiwał eliksiru, który pokaże im, gdzie jest dziecko; problemem było to, że taki eliksir mógł być warzony nawet tydzień… w zależności od tego, jakie wielkie wkładało się w niego wysiłki. Severus już oświadczył, że nie będzie spał, aż Harry się nie znajdzie; także chciał zobaczyć rezultaty tak szybko, jak to możliwe.
Lily oddała Amandę do Weasleyów na kilka dni; Lucjusza naprawdę oni nie obchodzili, ale mieli swoje korzyści… mieli siedmioro dzieci, a to gwarantowało, że Amanda nie będzie nudzić się przez te kilka dni. Lily była w rogu pokoju, cicho rozmawiając ze swoim dawnym mentorem, Filiusem Flitwickiem; nauczyciel zaklęć jako jeden z najlepszych lokalizował stracone dzieci i został wezwany, by pomóc aurorom.
Lucjusz niemal spadł z krzesła, kiedy jeden z jego skrzatów domowych, nazywający się bodajże Zgredek, pojawił się z trzaskiem koło niego.
- Mistrzu, pani natychmiast cię potrzebuje. Dziwny mężczyzna przyszedł do dworu… ma ze sobą panicza Harry’ego Pottera. – Martwa cisza opadł ciężko na uszy skrzata; miał nadzieję, że poprawnie odczytał gest swojej pani. Jeśli nie, ponownie będzie musiał przypalić dłonie żelazkiem.
Lucjusz spojrzał na Severusa i Lily, która przesunęła się, by stanąć obok męża.
- Pójdę do Dworu; muszę sprawdzić, czy Zgredek ma rację. Mógłby mnie znaleźć tylko, jeśli Narcyza kazała mu to zrobić; skontaktuję się z wami, gdy tylko się czegoś dowiem. – Lucjusz deportował się z jadalni, ledwie wydając dźwięk, zostawiając za sobą splecionych ciasno Lily i Severusa, którzy mieli nadzieję, że skrzat się nie mylił.
^^^
Narcyza skoczyła na równe nogi, kiedy Lucjusz pojawił się pokoju wejściowym; pokój był położony na uboczu i szło się do niego aportować i przenieść fiuu, więc ich goście mogli uspokoić się, zanim zostaną zaprezentowani. Niemal wskoczyła w ramiona Lucjusza, cały czas płacząc.
- Cyzia, kochanie, musisz przestać; nie rozumiem ani słowa. – Lucjusz pocieszająco pocierał dłonią plecy żony; nie widział jej tak zdenerwowanej, od kiedy Draco sturlał się z głównych schodów i złamał nogę.
- On tu jest! Scabior tu jest… i ma ze sobą Harry’ego! Och, Lucjuszu, nie wiedziałam, co robić… próbowałam zamknąć go w niebieskim pokoju, ale on o nim wiedział. Zabrał Harry’ego do piwnicy; nie wiem, co on mu robi! Lucjuszu, musisz zabrać stamtąd Harry’ego, zanim zostanie naprawdę ranny! Ja…
- Narcyzo Malfoy! Przestań, weź głęboki oddech i uspokój się! – To, że jego żona była w stanie histerii, ani trochę nie pomagało mu myśleć. – W porządku… zrobimy tak. Ja pójdę na dół; daj mi pięć minut, a potem wezwij aurorów. Następnie weź Draco i zamknij się z nim w jego pokoju; tam są najsilniejsze osłony. Nie wychodź, póki do ciebie nie przyjdę… rozumiesz? – Lucjusz poczekał, aż jego żona skinie głową, po czym ucałował ją szybko. – Pamiętaj, pięć minut.
Lucjusz skierował się do drzwi do piwnicy; zatrzymał się na moment, wciął głęboki oddech i otworzył je.
^^^
Narcyza wbiegła do pracowni i złapała syna w pasie; nie przykładając uwagi do jego pytań, aportowała ich bezpośrednio do pokoju Draco i rzuciła na drzwi i okna wszystkie zaklęcia, jakie tylko mogła wymyślić. Przytuliła go mocno do piersi, kiwając się w przód i w tył; wiedziała, że robi to dla pocieszenia samej siebie, nie jego, ale zdawało się, że nie może go puścić. Gdy minęło pięć minut, uklękła przed kominkiem; wrzuciła trochę proszku w puste palenisko i wypowiedziała wyraźnie:
- Syriusz Black, Biuro Aurorów, Ministerstwo Magii. – Minęła mniej niż minut, a głowa jej kuzyna pojawiła się w migoczących, zielonych płomieniach.
- Cyzia! Długo z tobą nie rozmawiałem… hej… w porządku?
- Nie, Syriuszu… Nie wiem, czy słyszałeś o poszukiwaniach Harry’ego Pottera… - Urwała, kiedy twarz jej kuzyna pociemniała ze złości.
- Co się dzieje z Harrym? Dlaczego trzeba go szukać? Właśnie wróciłem z misji… DLACZEGO NIKT MI NIE POWIEDZIAŁ, ŻE MÓJ CHRZEŚNIAK ZAGINĄŁ? – Ostatni zdanie krzyknął przez zaciśnięte zęby w stronę biura aurorów. Narcyza usłyszała, że na drugim końcu połączenia fiuu wszystkie ruchy ustają i wiedziała, że Syriusz zrobi wszystko, by ci w biurze zapłacili za to, że nie powiedzieli mu natychmiastowo o zaginięciu Harry’ego.
- Syriuszu, proszę, musisz zebrać tylu aurorów, ilu możesz i natychmiast przyjść do Dworu. Harry jest tutaj, ale w niewoli trzyma dawny śmierciożerca. Pamiętasz Scabiora? Cóż, to on ma Harry’ego. Lucjusz poszedł do piwnicy, żeby spróbować chłopca stamtąd wydostać, ale musisz tu być, gdy tylko mu się uda. – Syriusz nie kłopotał się pożegnaniem; po prostu zerwał połączenie, zostawiając Narcyzę na podłodze. Miała nadzieję, że zrobiła dobrze, mówiąc swojemu porywczemu kuzynowi, co się dzieje.
Draco wskoczył na kolana matki i splótł palce z jej palcami.
- Mamusiu? Dlaczego ktoś trzyma Harry’ego w piwnicy? Tatuś powiedział mi, żeby nigdy tam nie chodzić; dlaczego ktoś miałby zabrać tam Harry’ego?
- Draco, kochanie, mężczyzna, który porwał Harry’ego jest bardzo zły. Pamiętasz, co ojciec mówił ci o Czarnym Panie i jego podwładnych? – Draco skinął powoli głową. – Ten mężczyzna, Scabior, był jednym z tych, którzy podążali za Czarnym Panem.
- Jak tatuś? – Nawet dziecko czasem potrafi powiedzieć coś mądrego.
- Nie, kochanie, twój ojciec tylko udawał; ale ten mężczyzna naprawdę popierał Czarnego Pana.
- Czy on skrzywdzi Harry’ego? – Narcyza mogła zobaczyć łzy w oczach syna i drżenie jego wargi.
- Zamierza, Draco… zamierza skrzywdzić Harry’ego… i wierzę, że on to chce zrobić. Dlatego wezwałam kuzyna mamusi, Syriusza. Jest ojcem chrzestnym Harry’ego, tak jak Severus jest twoim; zrobi wszystko, by upewnić się, że Harry jest bezpieczny. – Narcyza miała nadzieję, że aurorzy dotrą na czas, by Harry i Lucjusz nie zostali mocno ranni.
^^^
- Scabior… Narcyza poinformowała mnie, że chcesz się ze mną widzieć. Dlaczego ukrywasz się w piwnicy? – Lucjusz miał plam; jeśli zadziała, mimo że nie był pewnie najlepszy, ale miał nadzieję, że się uda. Miał też nadzieję, że Harry będzie na tyle bystry, by w nim zagrać.
- Lucjuszu, przyjacielu! Doskonale! Przybyłeś akurat, żeby mi pomóc. – Scabior odsunął się od składanego łóżka w kącie małego pokoju i podszedł w stronę Lucjusza. – Przyniosłem ci małą zabawkę… zobacz.
Lucjusz podszedł do łóżka i spojrzał na leżącego na brzuchu chłopca; dzieciak nie spał i patrzył na niego z mieszaniną nadziei i ulgi. Ponieważ Scabior był za nim, udało mu się mrugnąć do Harry’ego; Lucjusz zobaczył błysk świadomości w oczach Harry’ego, zanim odwrócił głowę i zaszlochał w kierunku ściany. Lucjusza wypełniła duma… chłopiec zrozumiał i zamierzał podążyć jego kierunkiem; modlił się tylko, żeby Harry wybaczył mu to, co miał powiedzieć.
- Przyprowadziłeś mi dziecko? Scabior, wiesz, że nigdy nie brałem udziału w takiego typu zabawach. Dlaczego go tu przyprowadziłeś? – Lucjusz pozwolił, by szyderstwo przeniknęło do jego tonu; jeśli zwyczajnie zmusi mężczyznę do mówienia, to da Narcyzie czas na wezwanie aurorów.
- Spójrz na jego czoło, Lucjuszu… to nie jakiś tam chłopiec.
Lucjusz odsunął włosy Harry’ego, zauważając, jak mocno chłopiec skrzywił się, gdy go dotknął; gdy to wszystko się skończy, Harry będzie potrzebował naprawdę intensywnej terapii.
- No, no, no… Harry Potter. Jak odebrałeś go Lily?
- Był w ogrodzie, bawił się zabawkami… nikogo nie było w pobliżu… więc go zabrałem. – Lucjusz poczuł szturchnięcie różdżki w bok szyi i napiął się. – Lucjuszu, mój przyjacielu… oddaj mi swoją różdżkę.
- Czemu potrzebujesz mojej różdżki? Twoja wydaje się doskonale działać. – Lucjusz wpatrywał się ściśle w oczy Harry’ego.
- Ponieważ nie jestem pewny, czy nie zamierzasz pójść i oddać mnie aurorom. Zachowanie naszej drogiej Narcyzy sprawiło, że zacząłem myśleć… co jeśli nie byłeś tak lojalnym sługą, na jakiego zawsze wyglądałeś? Co, jeśli naprawdę nie podążałeś za naszym Panem? To uczyniłoby cię jednym z nich, prawda? Oddaj mi swoją różdżkę. – Lucjusz poczuł, jak różdżka Scabiora wbija się w miękkie miejsce tuż pod jego szczęką; wiedział, że będzie musiał oddać mężczyźnie jedną ze swoich różdżek… ale którą?
Wyjął różdżkę swojego ojca z kabury na ramieniu i ostrożnie podał ją drugiemu mężczyźnie; ta różdżka nigdy dobrze z nim nie współpracowała, więc nie miał nic przeciwko oddaniu jej. Scabior chwycił różdżkę i pociągnął Harry’ego z łóżka; to był błąd, bo chłopiec stał się chorobliwie zielonkawy, po czym zwymiotował na stopy Scabiora.
Scabior pchnął chłopca z powrotem na łóżko, sprawiając, że uderzył głową o ścianę i wstrząsnął swoim złapanym ramieniem, przez co jęknął z bólu i stracił przytomność; Lucjusz dostrzegł swoją szansę, kiedy drugi mężczyzna skupił się na swoich butach. Kiedy Scabior zaczął mamrotać zaklęcie czyszczące, Lucjusz wyciągnął własną różdżkę z tej samej kabury i uniósł ją w pierś mężczyzny.
- Drętwota!
Scabior odleciał na kilka stóp i upadł zmięty na podłogę; Lucjusz rzucił na niego zaklęcie wiążące całe ciało, po czym podszedł do niego i zabrał zarówno różdżkę swojego ojca i tą, którą posługiwał się Scabior. Szybko podszedł do boku Harry’ego i uniósł go; biedny dzieciak zemdlał zarówno przez wymioty i uderzenie głową o ścianę. Kiedy niósł Harry’ego w ramionach, zauważył mizernie wykonaną szynę na ramieniu chłopca i zrozumiał, że Scabior wyrządził mu więcej szkód niż początkowo myślał.
Rzucił kolejne zaklęcie na Scabiora, dodatkowo owinął go ciasno magicznymi więzami, dodając je do zaklęcia wiążącego ciało i oszałamiającego. Zaciskając uścisk na Harrym, Lucjusz skoncentrował się i aportował bezpośrednio do pokoju Draco.
Ostrożnie położył istotkę na łóżku, gdy Narcyza podeszła do jego boku.
- Co się stało, Lucjuszu? Czy z Harrym wszystko dobrze?
- Wydaje mi się, że ma złamane ramię i, całkiem prawdopodobnie, ma też dość okropne wstrząśnienie mózgu. Nie uzdrawiaj go; aurorzy muszą zobaczyć rany i skatalogować je na proces tego śmiecia. Pójdę na dół i poczekam na aurorów.
- Kochanie… powinieneś wiedzieć… aurorem, którego wezwałam, jest Syriusz, więc pewnie będzie dość zdenerwowany.
- Poślę go prosto tutaj; nie chcę, żeby zabił Scabiora, zanim odbędzie się jego proces.
Po unieważnieniu zaklęć zamykających, Lucjusz zeszedł na dół, by poczekać na kuzyna żony; Draco ostrożnie wspiął się na łóżko, tuż obok boku Harry’ego i delikatnie zaczął gładzić twarz przyjaciela.
^^^
Lucjusz nakazał Syriuszowi iść prosto do pokoju Draco, by spisał rany Harry’ego; Syriusz jednak wiedział, że Lucjusz stara się odsunąć go, żeby mogli żywemu przestępcy zorganizować proces. Wbiegł na górę, po dwa schodki i pobiegł korytarzem, do znanego mu pokoju jego małego kuzyna; zapukał w drzwi.
- Cyzia! Otwórz drzwi, to ja, Syriusz!
Drzwi uchyliły się i spojrzały na niego stalowo szare oczy tuż nad różdżką wymierzoną bezpośrednio w jego twarz.
- Jakie jest moje drugie imię? – Nikt, kto żył z jej rodziny nie znał drugiego imienia Narcyzy; okropnie go nienawidziła.
- Aurelia, to twoje drugie imię… zawsze go nienawidziłaś, bo brzmi strasznie staromodnie. A teraz, WPUŚĆ MNIE DO ŚRODKA! – Drzwi otworzyły się i Syriusz rzucił się, by klęknąć u boku swojego chrześniaka. – Och, Harry! Co on ci zrobił? – Wyciągnął swoją różdżkę i zaczął rzucać zaklęcia diagnozujące na małego chłopca; łzy pojawiły się w jego oczach, kiedy zanotował poważny wstrząs mózgu i złamane ramię. Wydawało się, że to wszystko, poza tym, że chłopiec nie miał absolutnie nic w żołądku; zastanowił się, czy ten cały Scabior w ogóle karmił Harry’ego.
Narcyza obserwowała, jak jej kuzyn tworzy skrupulatną listę urazów Harry’ego; wiedziała, że zamierza wykorzystać ją podczas walki ze Scabiorem podczas procesu, ale nie mogła się powstrzymać i zastanowiła się, czy nie szuka czegoś jeszcze. Zauważyła, że, obok każdego wpisu, Syriusz stawiał datę powstania urazu; wtedy prawda ją uderzyła… szukał czegoś, czego mógłby użyć przeciwko Severusowi, żeby zabrać dziecko Lily i Severusowi.
- Syriuszu, on nigdy fizycznie nie skrzywdził Harry’ego.
Syriusz przerwał skanowanie i powoli spojrzał na Narcyzę.
- Musiał coś zrobić… Harry nie znosił przebywać z nim w jednym pokoju. Co zrobił?
- Nie zranił go w fizyczny sposób.
- Powtarzasz to… co mi nie mówisz… - Syriusz urwał i spojrzał bezpośrednio na swoją kuzynkę. – Snape nie skrzywdził fizycznie mojego chrześniaka… zranił go psychicznie?
- Nie mogę powiedzieć tak i nie mogę powiedzieć nie… ty będziesz musiał zdecydować, czy chcesz to drążyć.
Syriusz Black, auror, obrońca dzieci, a zwłaszcza swojego chrześniaka, wziął głęboki oddech i wypuścił go. Doskonale rozumiał to, co mówiła mu Narcyza przez nie mówienie czegoś; jeśli zdecyduje się odebrać Harry’ego jego matce i jej mężowi, Harry może nigdy mu nie wybaczyć, że zabrał go od jedynej rodziny, która mu pozostała. W tym momencie, namyślił się.
- Mam już zdecydowanie wystarczająco, żeby skazać tego człowieka za zagrożenie dziecku i znęcanie się nad nim. Nie mogę znaleźć nic więcej, więc mogę zapewnić, że nic więcej nie ma. – Delikatnym machnięciem różdżką, wszystkie starsze urazy usunął z listy; i tak nie były czymś, czego nie dorobiłby się mały normalny chłopiec. Zwinął pergamin i wsunął go w szaty; siadając na łóżku obok chrześniaka, czekał, aż inni aurorzy powiadomią Lily, że jej syn jest bezpieczny.
Towarzyszył im do św. Mungo, żeby Harry’ego mógł zobaczyć uzdrowiciel; nie opuścił boku chrześniaka, nawet gdy przybyła Lily… mógł nie mieć konkretnych wskazówek, co do tego, co robił Snape, ale to nie oznaczało, że ufał mężczyźnie bardziej, niż wcześniej.
Mógł tylko czekać i obserwować… w końcu Snape zrobi coś, co odepchnie od niego Harry’ego na dobre.
^^^
Minął miesiąc od powrotu Harry’ego do swojej matki i jej męża. Sytuacja między Harrym a panem Snapem była taka sama jak wcześniej; Harry unikał pana Snape’a, a pan Snape unikał Harry’ego.
Lily bardzo niechętnie pozwoliła Harry’emu uczęszczać do małej szkoły w Hogsmeade; nie chciała spuszczać z niego wzroku na dłuższy czas… z dobrego powodu. Zdecydowała nauczać dzieci w domu; była w stanie uczyć ich tak dobrze, jak nauczyciele w szkole. W końcu poinformowała dzieci, że tak, będą mieli małego braciszka lub siostrzyczkę za kilka miesięcy; kiedy o tym mówiła, bacznie obserwowała Harry’ego… niektóre z jego ostatnich reakcji zaniepokoiły ją. Jak zauważyła, Harry nigdy nie dotykał swojej siostry, kiedy Severus był w pobliżu; wyglądało to niemal tak, jakby się bał, że zostanie ukarany za zachowywanie się względem niej jak brat.

Gdyby skupiła się na nim bardziej, zauważyłaby, że Harry odsuwa się od nich wszystkich. Harry zaczynał bronić się przed nieuniknioną stratą matki; wiedział, że kiedy urodzi się dziecko, matka będzie miała dla niego mniej czasu, niż dotychczas. Zaczął spędzać coraz więcej czasu z Draco, w jego domu, oczywiście; już miał w umyśle plan na czas uczęszczania do magicznej szkoły. Uważnie słuchał wujka Lucjusza, kiedy mówił o szkole ukrytej gdzieś w północnej Europie… Zdaniem Harry’ego, nazywała się ona Durmstrang.

6 komentarzy:

  1. WOW. Bardzo fajna miniaturka. Trochę smutna, zadziwia mnie że Severus jednak nie podjął próby rozmowy z Harrym, ale pewnie wszystko wyjaśni się w sequelu, na który czekam

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawa miniaturka, smutna, przejmująca, lecz mimo to bardzo ciekawa. Zachowanie Severusa jest niedopuszczalne, lecz Lily zaabsorbowana swoim nowym życiem, wcale nie jest dużo lepsza od swojego drogiego męża. Nie interesuje się swoim synem w wystarczający sposób, aby zauważyć, co się z nim dzieje, że się nad nim znęcano psychicznie, że jest zastraszony i w końcu, że się on od nich coraz bardziej oddala, że go traci. A kiedy miała przykład postawy męża w stosunku do jej syna, nie uczyniła nic, aby coś zmienić w tej kwestii, a bycie w ciąży i spodziewanie się kolejnego dziecka niczego nie usprawiedliwia.
    Niecierpliwie czekam na sequel, gdyż jestem ciekawa jak dalej rozwinie się cała historia.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny oraz czasu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno nie czytałam przygnębiającej historii. Rany...
    Mam nadzieję, że Lily lub Syriusz coś zrobią. Mam tylko taką nadzieję. i oby Harry nie poszedł do Drumstagu uciekając przed rodziną.
    Pozdrawiam i dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    juz nie mogę się doczekać drugiej części, bardzo mi się podobało, biedny Harry, a Lily nic nie zauważała i nie zauważa jak Harry jest traktowany przez Severusa... niech idzie do Durmstragu....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. O cholera...
    Wyję
    Nic więcej
    Po prostu wyję

    Zwłaszcza, że to jest tak różne od zachowania Snape'a w NDH... i przez to robi jeszcze gorsze wrażenie *smaaaaark, sniff*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    tekst fantastyczny, bardzo mi się spodobał, ale mi smutno, Severus okropnie traktuje Harrego, czy Lily nic nie zauważa jak jest traktowany Harry a jak Severus traktuje córkę?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń