Ważne

Zanim zaczniecie czytać jakikolwiek tekst, warto poszukać go w zakładkach. Często tłumaczenia są kontynuowane przeze mnie po kimś innym - w takich wypadkach podaję tylko linki do pierwszych rozdziałów, więc warto zerknąć, czy dane opowiadanie nie jest czasem już zaczęte gdzie indziej. Dzięki temu nie dojdzie do nieporozumień i niepotrzebnych pytań, typu: "A gdzie znajdę pierwsze rozdziały?" Wszystko jest na blogu, wystarczy poczytać ;)
Po drugie, nowych czytelników bardzo proszę o zerknięcie do zakładki "Zacznij tutaj" :) To również wiele ułatwi :D
Życzę wam miłego czytania i liczę, że opowiadania przypadną wam do gustu.
Ginger

czwartek, 25 sierpnia 2016

NS - Rozdział 20 - Gasnąca pochodnia



Odległe odgłosy powoli wyrwały Harry’ego ze snu. Był obolały i bolała go głowa. Gdy zaczęły wracać jego zmysły, Harry zdał sobie sprawę, że leży ściśle otulony w łóżku z czymś na klatce piersiowej. Jęknął, podnosząc rękę, by nią poruszyć i poczuł znajome futro przebiegające między jego palcami, futro Midnighta. Kładąc rękę na szyi psa, Harry zrelaksował się i z powrotem zaczął odpływać. Midnight był bezpieczny i tylko to miało znaczenie.
Zaraz za dźwiękiem otwieranych drzwi, pokój wypełniła fala paplaniny. Zbyt wiele głosów, by zrozumieć, co mogły mówić. Drzwi szybko ponownie zamknęły się, ku uldze Harry’ego tłumiąc głosy tak, że z powrotem stały się odległymi szeptami. Nie chciał nikogo widzieć. Chciał po prostu spać.
- Widzę, że Syriusz znalazł sobie wygodne miejsce – powiedział uprzejmym głosem profesor Dumbledore. – Po tych wszystkich latach zyskali trochę spokoju. Chciałbym, żeby to trwało.
Harry poczuł na czole delikatny dotyk dłoni.
- Cóż, Syriusz pierwszy chce porozmawiać z Harrym – powiedział cichy głos profesora Lupina. – Myślę, że się boi dawać Harry’emu nadzieję. Jak wiele mamy czasu zanim Ministerstwo zabierze go do więzienia?
Profesor Dumbledore westchnął.
- Trudno powiedzieć – odpowiedział zgodnie z prawdą. – Pogróżka Harry’ego da nam kilka dni na zorganizowanie procesu i obrony dla Syriusza. – Nastąpił moment ciszy. – To był niezwykły Patronus, jeśli miałbym powiedzieć. Czy zdarzyło ci się zauważyć trzecią formę, która przypominała wyglądem zwierzątko?
- Nie potrafię wyjaśnić tego, co widziałem – przyznał profesor Lupin. – Jak mam zacząć tłumaczyć to Harry’emu? Nikt nie ma dwóch form, nie mówiąc o trzech. Co to dla niego znaczy? Proszę, Dumbledore, bądź szczery. Muszę wiedzieć, co powiedzieć mojemu szczeniakowi, kiedy będzie miał pytania. Muszę wiedzieć, co mu powiedzieć, kiedy będzie chciał wiedzieć, jak taki bałagan z Ministerstwem mógł się wydarzyć.
Harry jęknął, gdy poruszył się, sprawdzając, jak bardzo obolałe były jego mięśnie. Odetchnął gwałtownie, gdy odwrócił głowę, sprawiając, że ból pomknął wzdłuż jego kręgosłupa. Do tej pory boląca szyja była wszystkim, co dostrzegł. Jego ruchy zaalarmowały Midnighta, który szybko obudził się i zeskoczył z łóżka, przemieniając się z dźwiękiem pop. Harry jęknął ponownie na odejście Midnighta z łóżka, otwierając częściowo oczy i dostrzegając trzy zamazane postacie.
Profesor Lupin delikatnie wsunął okulary na nos Harry’ego, pozwalając mu zobaczyć ich wyraźnie.
- Jak się czujesz, szczeniaku? – zapytał. – Zaczęliśmy się martwić. Minęły dwa dni od kiedy przeciwstawiłeś się Knotowi.
Chwilę zajęło Harry’emu zrozumienie, co zostało powiedziane. Spał dwa dni? Jak? Zdawało mu się, jakby to się zdarzyło moment temu.
- Przepraszam – powiedział Harry słabo. Zrozumiał, że musi wyjaśnić, co zrobił, ale myślał, że ma na tyle siły, by to zrobić. – N-nie wiedziałem, co jeszcze zrobić. N-nie mogłem im pozwolić
- Hej, zwolnij, Rogasiątko – powiedział Black, siadając na brzegu łóżka i kładąc dłoń na ramieniu Harry’ego. Wyglądał trochę zdrowiej i szczęśliwiej niż wtedy, gdy Harry widział go ostatni raz, ale w jego oczach był ból, który wyglądał jakby nigdy nie miał odejść.
- Nie zamierzamy na ciebie krzyczeć. Uratowałeś mi życie i za to będę wdzięczny do końca życia… nie ważne, co się stanie.
Harry spojrzał na Blacka zdezorientowany.
- Co? – zapytał. – O co chodzi?
Black spojrzała profesora Lupina zanim z powrotem skupił się na Harrym.
- Nic, czym warto się martwić, dzieciaku – powiedział z miękkim uśmiechem. – Zrobiłeś już więcej od twojej niezłej akcji. Teraz nasza kolej naprawić pewne rzeczy. – Black uśmiechnął się, przeczesując ręką zmierzwione włosy Harry’ego. – Jestem taki z ciebie dumny, Harry. Wiem, że twoi rodzice też by byli.
Harry nie wiedział, dlaczego, ale miał wrażenie, że Syriusz Black coś ukrywa. To wyglądało tak, jakby się żegnał, ale dlaczego? Teraz dostanie proces i zostanie uniewinniony. To nie miało sensu. Patrząc na profesorów Dumbledore’a i Lupina, Harry dostrzegł, że oboje mają pełne rezerwy wyrazy twarzy. Czego mu nie mówili? Pogorszył sprawę? Czy Black był teraz w jeszcze większych tarapatach? Albo profesor Dumbledore i profesor Lupin?
- O co chodzi? – powtórzył Harry, spoglądając z powrotem na Blacka. – Czemu się ze mną żegnasz?
Black spojrzał na niego zaskoczony.
- Żegnam? – zapytał, dotykając policzka Harry’ego. – Nigdzie się nie wybieram. Muszę tu siedzieć pomimo procesu, ale najważniejsze jest to, że ty znasz i wierzysz w prawdę. To więcej niż kiedykolwiek marzyłem. Mam teraz coś, na co czekam z niecierpliwością, aż ten cały bałagan się skończy. – Black spojrzał na Lupina i uśmiechnął się chytrze. – To znaczy, jeśli oczywiście twój opiekun na to pozwoli.
Profesor Lupin uśmiechnął się do niego szeroko.
- Zobaczymy, Łapo – powiedział. – Wiesz, że muszę robić wszystko, co w najlepszym interesie Harry’ego.
Black zrobił udawaną zbolałą minę w kierunku nauczyciela Obrony.
- Najlepszym interesie? – zapytał żartobliwie. – Odmawianie mu kontaktu z ojcem chrzestnym jest w jego najlepszym interesie? Ranisz mnie, Lunatyku. Głęboko mnie ranisz.
Harry tylko słuchał z zamkniętymi oczami. To miła odmiana usłyszeć tak zrelaksowanego i naprawdę żartującego profesora Lupina. To było co, co Harry zawsze chciał dla Lupina. To sprawiło, że było warto, widząc takich Blacka i Lupina jak byli przed śmiercią jego rodziców. Harry mógł mieć tylko nadzieję, że tak pozostanie.
Minęły kolejne dwa dni zanim Harry’emu pozwolono opuścić jego świątynię i tego samego dnia w „Proroku Codziennym” zawiadomiono o „złapaniu” Blacka i dacie procesu. Cały artykuł pisał niejasno o schwytaniu Blacka, jego bieżącej lokalizacji i przyczynie, dlaczego został wszczęty proces, kiedy miał otrzymać Pocałunek. Proces został zaplanowany na początek kolejnego tygodnia i miał się odbyć w sali zamkniętej dla prasy. Niestety Knot również nalegał na brak obserwatorów, co oznaczało, że Harry i profesor Lupin nie mogli uczestniczyć.
Profesor Lupin nie był z tego powodu zadowolony. Chciał tam być, by wspierać przyjaciela tak, jak powinien lata temu. Profesor Dumbledore zauważył, że ani Harry ani profesor Lupin nie będą w stanie uczestniczyć, ponieważ proces był podczas końcowych egzaminów, ale to nie miało dla nich znaczenia. Byli bardziej niż chętni do ominięcia ich, by wspierać trzeciego członka ich rodziny.
Podczas powrotu do zdrowia Harry’ego w gościnnych kwaterach profesora Lupina, Syriusz Black nigdy nie opuszczał boku Harry’ego. Rozmawiali o wszystkim, co im przyszło do głowy, a w większości o tych księżycowych nocach, gdy Huncwoci przemierzali lasy i tereny w swoich animagicznych postaciach. Profesor Lupin niewiele dopowiadał, ponieważ trudno było mu sobie przypomnieć, co naprawdę się działo podczas tych nocy, kiedy wilk przejmował kontrolę nad jego umysłem, jak i ciałem. Black również wyjaśnił Harry’emu temat przemian profesora Lupina, sprawiając, że Harry zdał sobie sprawę, że to nie były spacery po parku. Dla świadka były bardzo bolesne i męczące.
Profesor Lupin nie był zadowolony z tej rozmowy. Najwyraźniej chciał zachować swój ból dla siebie.
Cała atmosfera w Hogwarcie zmieniła się dramatycznie od „złapania” Blacka. Wszyscy zdawali się bardziej zrelaksowani, ponieważ każdy założył, że Black jest daleko od Hogwartu. Dwudziesto-cztero godzinny patrol wokół Harry’ego skończył się, dając Harry’emu trochę sposobności do odetchnięcia i szansę na wymknięcie się do opiekuna i chrzestnego. Ronowi i Hermionie powiedziano wszystko, ale byli jedynymi uczniami, którzy wiedzieli, że Black nadal jest w Hogwarcie. Nawet spotkali się z Blackiem i Lupinem, chcąc wiedzieć więcej o dwóch najważniejszych osobach w życiu Harry’ego.
Przez to, co się działo, Harry’emu trudno było uczyć się do egzaminów, ale Black szybko przeskoczył do roli opiekuna, ponieważ Hermiona była przytłoczona własnymi zajęciami. Lekcje w sierpniu pomogły Harry’emu w transmutacji, zaklęciach, zielarstwie i obronie przed czarną magią, z czego pozostawały eliksiry, astronomia, historia magii, opieka nad magicznymi stworzeniami i wróżbiarstwo, którymi Harry się martwił. Black był wspaniałą pomocą z historią magii, opieką i astronomią, ale przyznał, że nie był najlepszy w eliksirach i wróżbiarstwie, zostawiając te dwa przedmioty, by Harry poradził sobie z nimi sam.
Harry był tam z profesorem Lupinem, gdy w poniedziałek rano profesor Dumbledore i Black – nie, Syriusz – odeszli do Ministerstwa Magii przez sieć Fiuu. Zostali ostrzeżeni, że proces może potrwać dłużej niż jeden dzień, co oznaczało, że umieszczą Syriusza na noc w ministralnej celi. I Harry i Lupin zapytali o odwiedziny, ale Black został pozbawiony prawa do nich. W momencie, gdy zaczął się proces, jedyną osobą, którą mógł zobaczyć Syriusz był Dumbledore, który wszystko nadzorował.
Z myślą o procesie, zajmującą większość umysłu, Harry dostrzegł, że trudno jest mu skupić się na egzaminach. Po prostu zachowywał pozory. Tego popołudnia pierwsza była transmutacja, a zaraz za nią zaklęcia. Gdy tylko dzień się skończył, Harry pospieszył do gabinetu profesora Lupina po wiadomości, ale nikogo tam nie było. Pochłonięty stan Harry’ego skończył się następnego popołudnia na końcowych eliksirach, ponieważ był zbyt zajęty martwieniem się o Syriusza, by nawet zdać sobie sprawę, że profesor Snape wisiał nad jego ramieniem przez większość czasu, gdy warzył swój Eliksir Dezorientujący. W rezultacie, eliksir był niemal tak dobry jak Hermiony.
Po eliksirach Harry wybiegł z klasy tak szybko, że nikt nie próbował go zatrzymać. Ponownie spotkał się z profesorem Lupinem, by zdobyć najświeższe nowiny, ale nie zastał nikogo, zmuszając go ponownie do stwarzania pozorów podczas jego egzaminów z astronomii o północy, na historii magii następnego ranka (pomoc Syriusza okazała się ratunkiem) i na zielarstwie popołudniu.  Wychodząc do zamku ze szklarni, Harry zobaczył profesora Lupina idącego w kierunku biura i wiedział z nerwowego spojrzenia na jego twarzy, że nie ma żadnych wiadomości. Musiał przyznać, że też zaczynał się martwić.  Jak długo zajęło Syriuszowi powiedzenie prawdy?
Czwartkowy poranek przyniósł ze sobą egzaminy z obrony przed czarną magią. Profesor Lupin stworzył tor przeszkód z druzgotkiem, czerwonymi kapturkami, zwodnikiem i boginem. Harry ukończył go i na szczęście nie przeciążył zaklęcia, gdy pojawił się dementor/bogin. Od nocy przy jeziorze Harry był bardzo ostrożny z rzucanymi zaklęciami. Nie mógł ryzykować, by to się stało ponownie.
Ostatnim egzaminem było wróżbiarstwo, który odbył się popołudniu. Gdy dotarł z Ronem do klasy, Harry mógł tylko jęknąć, gdy Neville ostrzegł ich, że egzaminem będzie patrzenie w kryształową kulę. Nie był w stanie dostrzec nic podczas zajęć i wiedział, że najprawdopodobniej nie będzie również tym razem. To znaczyło, że w rezultacie Harry będzie robił to, co robił przez większość roku na wróżbiarstwie: zmyślał.
Ron wszedł przed Harrym i po dwudziestu minutach wrócił, mogąc tylko życzyć Harry’emu powodzenia, zanim wywołano imię Harry’ego. Wchodząc do strasznie gorącego pomieszczenia, Harry ruszył w stronę pustego krzesła, obok którego siedziała profesor Trelawney przed wielką kryształową kulą, czekając, aż zajmie miejsce. Dziwny zapach w pokoju sprawił, że Harry zakaszlał, a oczy go zakuły.
- Dobry wieczór – powiedziała Trelawney cicho. – Spójrz teraz w Oko i powiedz mi, co widzisz. Czuj się swobodnie.
Harry zrobił to i spojrzał w kryształową kulę. Wirująca mgła zdawała się poruszać szubko, wywołując u niego zawroty głowy. Po paru chwilach, Harry był zmuszony usiąść prostu, zamknąć oczy i potrząsnąć głową. To się nigdy wcześniej nie stało, ale Harry zrzucił to na zmęczenie. To był stresujący tydzień.
- Stało się coś, mój drogi? – ożywiła się Trelawney. – Zobaczyłeś coś?
Harry otworzył oczy i spojrzał na nią, zanim skupił się z powrotem na kryształową kulę. Wirująca mgła wróciła do normy, ale wewnątrz mgły było coś niemal przypominającego ciemną chmurę.
- Eee… jest tam coś podobnego do szczura – powiedział niepewnie. – Wygląda, jakby był mróz, podczas gdy to ucieka od czegoś.
Profesor Trelawney natychmiast zaczęła notować na pergaminie.
- Interesujące – szepnęła. – Jest coś jeszcze wokoło? Inne zwierzę? Może osoba?
Harry potrząsnął głową.
- Jest sam – powiedział, po czym usiadł prosto na krześle, wciąż wpatrując się  w kryształową kulę. Dlaczego widział szczura? Pettigrew był zamknięty w więzieniu, a on był jedynym znanym mu szczurem. Pamiętaj, że to nieprawda, przypomniał sobie Harry. To nie jest realne.
Profesor Trelawney skinęła głową.
- Bardzo dobrze – powiedziała. – Możemy to zostawić. Tylko pamiętaj, że czasami widzimy coś, co jest bardziej symboliczne niż rzeczywiste.
Harry skinął głową i podniósł się, po czym odwróci do wyjścia. Chciał odejść od tej klasy jak najdalej. Kryształowa kula naprawdę sprawiła, że był nerwowy. Harry wiedział, że musi jak najszybciej porozmawiać z profesorem Lupinem. Coś w biegnącym szczurze mu się nie podobało. Musiał się upewnić, że Pettigrew nadal jest w celi w Ministerstwie.
Głośny, szorstki głos wdarł się w jego myśli.
- TO SIĘ STANIE DZISIAJ.
Harry szybko odwróci ł się i zobaczył profesor Trelawney, siedzącą sztywno w fotelu z mętnymi oczami i zwisającymi ustami. To było prawie tak, jakby była w transie.
- Pani profesor? – zapytał Harry nerwowo.
Oczy profesor Trelawney zaczęły się wywracać, zanim przemówiła ponownie tym samym dziwnym głosem, tak dalekim od jej własnego.
- CZARNY PAN SPOCZYWA SAMOTNY, BEZ PRZYJACIÓŁ, POŻUCONY PRZEZ SWOICH WYZNAWCÓW. JEGO SŁUGA BYŁ UWIĘZIONY PRZEZ DWANAŚCIE LAT. DZISIAJ, PRZED PÓŁNOCĄ… SŁUGA ZERWIE ŁAŃCUCHY I WYRUSZY W DROGĘ, BY POŁĄCZYĆ SIĘ ZE SWOIM PANEM. CZARNY PAN POWSTANIE Z JEGO POMOCĄ, JESZCZE POTĘŻNIEJSZY I STRASZNIEJSZY NIŻ PRZEDTEM. DZIŚ… PRZED PÓŁNOCĄ… SŁUGA… WYRUSZY… BY POŁĄCZYĆ SIĘ… ZE SWOIM PANEM…
Harry cofnął się powoli w szoku. Voldemort? Powróci? Nie, to niemożliwe. To po prostu nie może być możliwe. Nie teraz. Nie po tym wszystkim, co przeszedł, by dojść do tego punktu. Nie po tym, jak znalazł profesora Lupina i Syriusza. Patrząc na nauczycielkę, Harry obserwował, jak głowa Trelawney opada, zanim ponownie gwałtownie się podnosi, a jej oczy były normalne i patrzyły na niego tak, jak zwykle.
- Musiałam odpłynąć – powiedziała Trelawney cicho. – Przepraszam. Jest pan wolny, panie Potter.
Harry’emu nie trzeba było dwa razy powtarzać, wybiegł z klasy tak szybko, jak tylko mógł. Zdecydowanie musiał zobaczyć się z profesorem Lupinem. Lupin będzie wiedział, co zrobić. Harry nie zatrzymał się aż dotarł do kwater profesora Lupina, które okazały się puste. Nie chcąc zapomnieć niczego, co powiedziała profesor Trelawney, Harry szybko wyciągnął kawałek pergaminu, swoje pióro i atrament, po czym usiadł przy biurku profesora Lupina i zapisał wszystko, co zapamiętał. Wiedział, że to musiał być jakiś rodzaj chorego żartu, ale w jej głosie było coś, co sprawiało, że Harry wariował. Wyglądało to tak, jakby naprawdę nie ona mówiła, jakby była opętana albo coś w tym stylu.
Już prawie skończył, gdy usłyszał otwierające się drzwi i spojrzał w górę, zauważając wchodzącego  do środka profesora Lupina, a zaraz za nim Dumbledore’a i McGonagall. Cała trójka miała tak poważne miny, że Harry zrobił się niezwykle nerwowy. Profesor Lupin dostrzegł Harry’ego, siedzącego na krześle i stanął jak wryty. W momencie, gdy jego oczy się spotkały, Harry wiedział, że stało się coś złego.
Profesor Lupin podbiegł do boku Harry’ego, ukląkł i odwrócił go przodem do siebie.
- Harry… posłuchaj… jest coś, co musimy ci powiedzieć – stwierdził łagodnie. – Proces się skończył… skończył się wcześnie rano, ale coś się stało, coś, czemu nie mogliśmy zapobiec…
Harry potrząsnął powoli głową, a jego oczy napełniły się łzami.
- Nie! – krzyknął trzęsącym się głosem. – On jest niewinny! Nie mogą tego zrobić! – Spojrzał na profesora Dumbledore’a i McGonagall mając nadzieję, że powiedzą mu, że to nie prawda. Gdy nic nie powiedzieli, łzy zaczęły spływać po jego twarzy. Jak Ministerstwo mogło go zabrać? To nie było w porządku! Nic z tego nie było sprawiedliwe!
Profesor Lupin delikatnie odwrócił głowę Harry’ego tak, że ponownie patrzyli sobie w oczy.
- Posłuchaj mnie, Harry – powiedział spokojnie. – Syriusz został uznany za niewinnego służenia Voldemortowi i zdradzenia twoich rodziców, ale nie mieliśmy tyle szczęścia jeśli chodzi o sprawę porwania. Oskarżyciel był zdesperowany, by skazać Syriusza za cokolwiek, tak samo jak Minister. Niczego nie mogliśmy zrobić, szczeniaku. Musieliśmy ujawnić, dlaczego naprawdę Syriusz zabrał cię od ciotki i wuja. Musieliśmy przyznać, że byłeś maltretowany.
- Niewinny? – zapytał Harry, zamykając oczy i wzdychając z ulgą, podczas gdy łzy nieustannie płynęły. Przestał słuchać po drugim zdaniu, a jego umysł nie był w stanie więcej przetworzyć. – Jest niewinny – powtórzył do siebie Harry. – Jest niewinny.
Lupin pociągnął Harry’ego do uścisku i trzymał go mocno, zanim spojrzał na pozostałych nauczycieli w pokoju. Cała trójka w końcu zrozumiała, jak bardzo Harry był przywiązany do ojca chrzestnego. Dumbledore i McGonagall wyczarowali sobie po krześle i usiedli, czekając aż Harry poradzi sobie ze wszystkim, co powiedział profesor Lupin i co jeszcze miał powiedzieć.
Drzwi otworzyły się i zamknęły cicho, a mimo to wszyscy je usłyszeli. Unosząc wzrok, oczy Harry’ego rozszerzyły się, gdy zobaczył, kto wszedł. Stając za profesorem Dumbledorem, ubrany w granatową szatę był Syriusz Black. Był umyty, co sprawiało, że wyglądał bardziej jak Syriusz Black ze zdjęcia, które posiadał Harry. Obciął krótko włosy, dzięki czemu wyglądał na dużo młodszego, a nawet poważniejszego.
- Syriusz! – krzyknął Harry, wyrywając się z uścisku Lupina i podbiegając do chrzestnego.
Syriusz ukląkł i pociągnął Harry’ego do gwałtownego uścisku, mocno go trzymając, a jednocześnie patrząc prosto na profesora Lupina. Lupin wstał, rzucając spojrzenie na kawałek pergaminu na biurku. Podnosząc go, Lupin przeczytał napisane linijki i zbladł.
- Harry – powiedział Lupin ostrożnie. – Co to jest?
Harry wycofał się z uścisku i odwrócił się.
- Och, to – mruknął nerwowo. – Um… Profesor Trelawney dziwnie się zachowywała podczas mojego egzaminu i zaczęła to mówić. Chciałem pana zapytać, czy jest to prawda, ale…
Profesor Lupin podał kawałek pergaminu Dumbledore’owi, który przeczytał go, podczas gdy Syriusz zerkał mu przez ramię. Harry poczuł dłoń na ramieniu i podniósł wzrok, zauważając, że Syriusz zerka na niego, zanim odwraca spojrzenie w kierunku Lupina. Wydawało się, że nastąpiła między nimi cicha wymiana zdań, podczas gdy Dumbledore wstał i skinął na profesor McGonagall, by zrobiła to samo.
- Wiem, że wasza trójka ma wiele sobie do powiedzenia – powiedział Dumbledore uprzejmie, o czym spojrzał bezpośrednio na Harry’ego. – Przyjrzę się temu, Harry. To może być prawdziwa przepowiednia. Nie byłaby pierwszą Sybilli.
Harry spojrzał na Dumbledore’a z uniesioną brwią, podczas gdy dyrektor odszedł, a zaraz za nim profesor McGonagall. Profesor Trelawney już wcześniej wygłosiła prawdziwą przepowiednię? Kto o tym wiedział? Harry został wyrwany z myśli, gdy Syriusz doprowadził go za ramię do jednego z wcześniej zwolnionych krzeseł i ponaglił go, by usiadł. Patrząc najpierw na Blacka, potem na Lupina, Harry zdał sobie sprawę, że chodzi o coś jeszcze.
Profesor Lupin obszedł biurko, stając obok Syriusza. Oboje wyglądali na nieco nerwowych.
- Harry, słyszałeś mnie, gdy mówiłem ci o sprawie porwania? – zapytał łagodnie.
Harry pomyślał przez  chwilę, po czym przypomniał sobie drugą połowę zdania profesora Lupina. Jego oczy się rozszerzyły w przerażeniu, gdy wszystko do niego dotarło. Syriusz musiał przyznać, co widział na Privet Drive.
- Wszyscy się teraz dowiedzą, prawda? – zapytał nerwowo, spuszczając wzrok. – Dowiedzą się, że nawet nie mogłem przeciwstawić się mugolskiemu wujowi.
Syriusz ukląkł, położył palec pod brodą Harry’ego i uniósł ją, by ich oczy się spotkały.
- Obawiam się, że informacja, że twój wuj znęcał się nad tobą pojawi się w jutrzejszym „Proroku Codziennym” – powiedział łagodnie. – Nie chciałem tego powiedzieć, Rogasiątko, ale byłem pod wpływem Veritaserum. Nie miałem wyboru. Rozumiesz, prawda?
Harry przytaknął. Profesor Lupin powiedział mu o Veritaserum, więc Harry wiedział, że Syriusz nie miał wyboru, ale wciąż był zażenowany tym, że jego życie w domu zostanie ujawnione opinii publicznej. Co wszyscy sobie pomyślą? Ron i Hermiona już wiedzieli, ale oni byli inni. Przeszli przez wiele w ciągu ostatnich lat. Poza tym wiedzieli, jak okropni byli Dursleyowie przed tymi wakacjami. Nikt więcej (niż reszta rodzeństwa Weasley) nie miał pojęcia, jak wyglądało dzieciństwo Harry’ego.
- Posłuchaj, Harry, wiem, że ciężko to znieść, ale proszę pamiętaj, że będziemy tu dla ciebie – powiedział czule profesor Lupin. – Już nie jesteś sam. Zostaniesz z nami tak długo, jak będziesz chciał.
- Naprawdę? – zapytał Harry z nadzieją. – M-możemy być rodziną?
I Syriusz i profesor Lupin uśmiechnęli się.
- Oczywiście – powiedział Syriusz, targając włosy Harry’ego. Zerkając na Lupina, Syriusz otrzymał potwierdzenie, po czym skupił się ponownie na Harrym. – Rogasiątko, chcę, żebyś wiedział, że nie próbuję rozwalić tego, co stworzyłeś z Lunatykiem, ale istnieją pewne ograniczenia, które zabraniają komuś takiemu jak Lunatyk zrobienie tego, co chciał zrobić przez ostatnie dwanaście lat: na adoptowanie cię. Miałem okazję zrobić kolejną dobrą dla was rzecz, więc po procesie pozwolono mi na złożenie kilku wniosków. Jednym z nich było uznanie Lunatyka jako twojego drugiego opiekuna. Wymagało to nieco perswazji na zakończeniu Dumbledore’a, ale zostało przyznane.
Oczy Harry’ego rozszerzyły się niewiarygodnie, kiedy patrzył to na Syriusza, to na profesora Lupina, niemal prowokując ich do zaprzeczenia temu, co słyszał.
- Z-znaczy, że naprawdę nigdy już nie będę musiał wracać do Dursleyów? – zapytał radośnie. – Od teraz mogę zostać z wami?
- Jeśli tego chcesz, Harry – przytaknął profesor Lupin. – Nie chcemy cię do niczego zmuszać. Są inne rodziny z większym doświadczeniem, które byłyby skłonne do zajęcia się tobą…
- Nie, chcę zostać z wami – przerwał mu Harry. – Inne rodziny to inne rodziny. Wy dwaj jesteście moją rodziną. – Uśmiechnął się do siebie i zeskoczył z krzesła, owijając ramiona wokół Syriusza, który oddał uścisk. – Moja rodzina – powtórzył, spoglądając na profesora Lupina z wielkim uśmiechem. Lupin ukląkł obok Syriusza i Harry przesunął się tak, że przytulał obu Huncwotów, czując prawdziwe szczęście pierwszy raz, od kiedy pamiętał.
Następny poranek był chyba najbardziej chaotycznym porankiem w Hogwarcie od dłuższego czasu. Proces Blacka był na pierwszej stronie „Proroka Codziennego” ostrzegając każdego, że Syriusz Black jest nie tylko niewinny wszystkich zarzutów, ale jeszcze że jest nowym opiekunem Harry’ego Pottera. Ku uldze Harry’ego, prasa wyznała tylko, że był źle traktowany przez wuja, nie wchodząc w żadne szczegóły, które Syriusz prawdopodobnie wyjawił podczas procesu. Większość szkoły nie dostrzegła znęcania się i skupiła się na uznanym za niewinnego Syriuszu Blacku. Grupa uczniów próbowała dowiedzieć się czegoś więcej o Syriuszu od Harry’ego, ale Ron i Hermiona przykleili się do Harry’ego jak klej, odganiając jak najwięcej osób.
W weekend po egzaminach była wycieczka do Hogsmeade, pierwsza, w której Harry’emu pozwolono wziąć udział razem z profesorem Lupinem i Midnightem w roli jego nadzoru. Posiadanie Midnighta u jego boku skończyło się wywołaniem większego śmiechu niż wszystko inne. Połowa ludzi, która zobaczyła wielkiego, czarnego psa wierzyła, że Midnight jest  Ponurakiem i odbiegali w inną stronę. Midnight z pewnością cieszył się zabawą w aportowanie z Ronem i Hermioną, podczas gdy profesor Lupin wydawał się próbować powstrzymać swoje rozbawienie. Czasami Syriusz potrafił być większym dzieciakiem niż ktokolwiek inny.
Ich przyjemny dzień nie trwał wiecznie. Wczesnym popołudniem profesor Lupin otrzymał sowę od profesora Dumbledore’a, w której nalegał, by wracali do szkoły. W momencie, gdy weszli do Sali Wejściowej, zaniepokoili się widząc Ministra w towarzystwie dwóch aurorów. Harry, Syriusz i profesor Lupin natychmiast zostali zabrani do gabinetu Dumbledore’a. Przepytali Syriusza i Lupina na temat ich miejsca pobytu przez ostatnie kilka dni. Po niemal trzydziestu minutach, Syriusz stracił cierpliwość i zapytał, o co w tym wszystkim chodzi.
Wtedy Minister Magii, Korneliusz Knot, ujawnił, że Peter Pettigrew zniknął z jego celi. Syriusz natychmiast zaczął krytykować Ministra za jego niekompetencję, ale przerwał, gdy profesor Lupin przypomniał mu o Harrym. Natychmiast zapominając o oburzeniu, Syriusz stanął u boku Harry’ego, by go pocieszyć. Harry nie mógł w to uwierzyć. Jak Peter dał radę uciec? To miał być koniec. Pettigrew miał być osądzony i skazany za jego zbrodnie.
Syriusz i Lupin już nic nie powiedzieli i zabrali Harry’ego do kwater profesora Lupina, gdzie spędzili resztę dnia próbując uporać się z nową wiadomością. Nie chodziło tylko o sprawę ucieczki Pettigrew, która ich niepokoiła. Chodziło o możliwą przepowiednię profesor Trelawney, która ciężko spoczywała w ich umysłach. Co jeśli to prawda?
Jedyne, co mogli zrobić to wierzyć, że nie.
Następnego ranka w całej szkole wrzało. Wydawało się, że jeden z aurorów, który był z Knotem skomentował pozwolenie „temu wilkołakowi Lupinowi” na uczenie dzieci. Sekret profesora Lupina się wydał. Na szczęście, nikt oprócz Ślizgonów nie wydawał się oponować, ponieważ Lupin był bardzo lubianym nauczycielem. Jedyną tego zaletą było to, że nikt naprawdę nie mógł nic z tym zrobić, ponieważ rok szkolny się skończył.
Kolejnego dnia wszyscy opuścili Hogwart na wakacje… wszyscy, to jest oprócz Harry’ego, profesora Lupina i Syriusza. Cała trójka spędzała wakacje w Hogwarcie, co było przysługą dla Dumbledore’a. Harry nie znał wszystkich szczegółów, ale wiedział, że jego opiekunowie mają pomagać pracownikom Hogwartu z czymś na przyszły semestr.
Stojąc poza Salą Wejściową, Harry obserwował, jak bezkonne powozy odjeżdżają w stronę stacji kolejowej. To było dziwne. Rok temu Harry bał się letnich wakacji, a teraz naprawdę na nie czekał. To było niesamowite, jak wiele może zmienić się w ciągu roku. Wiedział, że te wakacje będę trudne i męczące. Remus i Syriusz już go ostrzegli. Czekał z niecierpliwością na to wyzwanie.
Syriusz.
Myśl o ojcu chrzestnym wywołała u Harry’ego uśmiech. Zamiast nie znoszących go ciotki, wuja i kuzyna, Harry miał teraz ojca chrzestnego, który ryzykował wszystko, by go chronić i „wujka”, który zrobiłby dla niego wszystko. Remus (albo Lunatyk, jak teraz nazywał go Harry) zrezygnował ze stanowiska nauczyciela, co mocno Harry’ego rozczarowało. Nigdy nie dał prawdziwego powodu do tej decyzji, ale Harry wiedział, że to częściowo ze strachu. Nikt nie chciał, by wilkołak uczył ich dzieci, a teraz, gdy sekret Lunatyka się wydał, niewiele można było zrobić. Był też mały czynnik, którym był jego najlepszy przyjaciel wracający do jego życia. Dwójka Huncwotów miała wiele do nadrobienia.
Harry nadal patrzył, jak ostatni powóz znika z pola widzenia. Jego myśli popłynęły do dwóch wcześniejszych tygodni, kiedy wyzwał Ministra Magii o wolność Syriusza Blacka. Wszyscy myśleli, że postradał zmysły. Nawet Syriusz wątpił w jego zdrowie psychiczne, ale zadziałało i teraz Syriusz był wolny. Tylko to miało znaczenie.
Znajoma dłoń dotknęła jego prawe ramię, sprawiając, że Harry uniósł wzrok i zobaczył Syriusza, stojącego po jego prawej i uśmiechającego się szeroko.
- Jesteś gotowy na prawdziwie huncwockie wakacje? – zapytał radośnie.
Harry nie mógł powstrzymać uśmiechu.
- Jak nigdy, Midnight – powiedział.
To był ich żart. Syriusz nalegał na bycie nazywanym Łapą zamiast Midnight, ale to po prostu źle brzmiało. Dla Harry’ego, Syriusz Black, jego legalny opiekun zawsze będzie Midnightem, tym, który uratował go przed wujem Vernonem i tym, który uratował się przed kłamstwami, w które czarodziejski świat wierzył przez dwanaście lat. Midnight był również tym, który powierzył go Lunatykowi, który uratował jego duszę, zniszczoną przez Dursleyów. Harry nie wiedział, gdzie by był, gdyby nie Lunatyk i Midnight. W tym momencie, Harry nie mógłby myśleć o innym miejscu, w którym mógłby być.

KONIEC

To ostatni rozdział opowiadania Nocny Strażnik. Dziękuję wszystkim, którzy śledzili tę historię i z radością informuję, że to jeszcze nie koniec. Tłumaczenie kontynuacji pojawi się na blogu za jakiś czas (dłuższy czas, muszę przyznać, ale się pojawi ;))
Do przeczytania przy kolejnych opowiadaniach ^^  

4 komentarze:

  1. Aż nie moge uwierzyć, że pod takim opowiadaniem nie ma żadnego komentarza !!!
    Jak czytałam NDH to nie podejrzewałam, widząc że jest jeszcze kilka innych opowiadań, że Nocny Strażnik będzie taki ujmujący i wciągający. Z całą mocą moge powiedzieć, że będe wyczekiwać kontynuacji tego tłumaczenia.
    Życze dalszych chęci do tłumaczeń, bo dla mnie te opowiadania to swego rodzaju perełki, pośród wszystkich, które do tej pory czytałam :D :D :D .

    OdpowiedzUsuń
  2. Skończyłam czytać tę część, zaraz zabieram się za kontynuację :) duży plus dla Ciebie za wybór tekstów do tłumaczenia. Trafiłam na bloga ze względu na ndh, później zaczęłam czytać to opowiadanie. Ciekawa fabuła, ale musze przyznać ze pojawiało się bardzo dużo błędów stylistycznych, kilka ortograficznych. Nie rzuca się to tak w oczy przy kolejnych tłumaczeniach, więc chyba nabierasz wprawy z biegiem czasu. Pozdrawiam, Magda

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    fantastyczny rozdział, o tak wspaniale Syriusz został uniewinniony, jak bardzo się cieszył, i ta przepowiednia jak się okazało była prawdziwa, choć ciekawi mnie kwestia czy Severus chociaż trochę zmienił swoje nastawienie w stosunku do Harrego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. I przeczytana pierwsza część! Cudeńko. Naprawdę nie masz pojęcia, jak bardzo mnie cieszy to, że wybrałaś ten tekst. Dzisiaj mała przerwa i siadam do "Sprawdzianu Reprezentanta" <3 Dziękuję za Twoją ciężką pracę. Weny, Glenka!

    OdpowiedzUsuń