Autor: ObsidianEmbrace
Tłumaczenie: Ginger
Oryginalny tytuł: What you given me
Zgoda: Czekam
Streszczenie: Po tym, jak
Pióro Umbridge wyryło słowa na jego skórze, Harry nie odpowiadał. Syriusz nie
pozwala mu na to dłużej.
Harry obserwował, jak
Weasleyowie otaczają ich matkę. Złapał wzrok Syriusza i mógł dostrzec, że jego
ojciec chrzestny również czuje się jak intruz. Pani Weasley ocierała oczy i
nos, jednak w następnej chwili ogłaszając, że wszyscy muszą zjeść. Gdy ruda
grupa się rozbiegła, Syriusz zaczął wyciągać z szafki garnki i miski, a Harry
ruszył mu pomóc.
Sięgnęli po tę samą
patelnię, a Syriusz natychmiast zamarł.
- Harry…
Harry spojrzał na niego, a
szept zaskoczył go bardziej niż zrobiłby to krzyk. Syriusz patrzył na patelnię…
na blizny na ręce i Harry w końcu zdał sobie z tego sprawę, gdy podąży za
wzrokiem Syriusza. Harry odsunął rękę od żelaza, ale było za późno. Syriusz
gapił się na niego.
- Twoja ręka… Co się stało?
- Nic. – Harry wepchnął rękę
do kieszeni i odwrócił się. Ale Syriusz poruszył się razem z nim, blokując mu
odwrót. – Syriuszu – powiedział, nie będąc w stanie spojrzeć chrzestnemu w
oczy, - to nic. Wszystko gra…
- Na twojej skórze są wyryte
słowa – szepnął Syriusz zaciekle, a Harry zamrugał. Syriusz wziął powolny
oddech, zaciskając razem usta. – Kto to zrobił? – zapytał w końcu.
Harry zważył prawdę w
porównaniu do możliwego wyniku jego uczciwości i potrząsnął głową.
- To nie ma znaczenia –
powiedział, mając nadzieję, że brzmi tak obojętnie, jak zamierzał. Klatka
Syriusza zafalowała, a jego szczęka tak zacisnęła, że wyglądało to boleśnie.
Zanim Harry mógł zaprotestować, Syriusz złapał go za ramię i na oczach zamartwiających
się Weasleyów, jego chrzestny bez przeszkód wciągnął go do biblioteki.
Jego twarz była perfekcyjnie
nieruchoma, gdy odwrócił twarz do Harry’ego.
- Dla mnie to wiele znaczy –
powiedział, a jego głos był tak opanowany, że to było aż niesamowite. – Kto to
zrobił?
Klatka piersiowa i ramiona
Harry’ego opadły.
- Umbridge.
Kilka skurczów przeszło
przez szczękę Syriusza, ale oprócz tego, nie poruszył niczym innym, oprócz ust.
- Dlaczego?
Z wielkim wysiłkiem Harry
wymówił te słowa:
- Ponieważ nie mógłbym powiedzieć,
że Voldemort nie wrócił. Chciała, żebym przyznał, że kłamałem na ten temat… ale
nie mógłbym. – Harry zacisnął rękę w kieszeni w pięść. – Więc na szlabanie
kazała mi pisać linijki Krwawym Piórem.
Syriusz popatrzył na niego,
podczas gdy przez jego policzki zaczął zabarwiać jasny róż.
- Ona… - Musiał odchrząknąć,
by jego słowa były słyszalne. – Dlaczego mi nie powiedziałeś?
Harry zignorował poczucie
winy, które sprawiło, że jego żołądek burzył się i wzruszył ramionami.
- Wszystko jest w porządku –
spróbował ponownie. – Nie miałem z nią szlabanu od jakiegoś czasu i…
- Od jakiegoś czasu! –
powtórzył Syriusz ochryple. – Ile szlabanów ci dała?
- Nie wiem – skłamał Harry,
spiesząc się, by dodać, - ale to nie ma znaczenia. Znaczy, nie jest to takie
złe, a Hermiona dała mi maść, więc jak następnym razem to się stanie, po
prostu…
- Następnym razem?! –
Syriusz zbladł. – Nie będzie następnego razu!
Harry prawie się roześmiał.
- Ona mnie nienawidzi,
Syriuszu – zaszydził. – A ja nie zamierzam powiedzieć jej, że Voldemort nie
jest żywy…
- Dlaczego nie?
Harry rozchylił usta, zbyt
zaskoczony, by znaleźć odpowiedź.
- On żyje – powiedział cicho
Syriusz; uporczywie. – Niezależnie od tego, czy upewnisz się, że wszyscy o tym
wiedzą.
Harry zagapił się na niego.
- Nie zamierzam kłamać!
Voldemort wrócił. Widziałem, jak Glizdogon zabija Cedrica i nie potrafię po
prostu udawać, że to się nie stało! Jak możesz uważać, że powinienem?
- Ponieważ – powiedział
Syriusz wprost, - nie warto.
Syriusz uniósł rękę zanim
Harry mógł zaprotestować.
- Posłuchaj mnie, Harry.
Czasami – zaczął z lekkim skinięciem głową na ciszę Harry’ego, - absolutnie
warto walczyć. Gdyby podkreślał, że Voldemort powrócił, by uratować
przyjaciela… czy choćby ochronić przyjaciela, zrozumiałbym to. – Schylił głowę
i przyszpilił Harry’ego szarymi oczami. – Ale to… - Uniósł pokrytą bliznami
dłoń Harry’ego i przytrzymał ją, -… nie jest, by ratować przyjaciela; to nie
jest nawet, by ratować siebie. I to nie jest tylko trochę bólu. Umbridge torturuje cię i zaczynam zdawać sobie sprawę, Harry,
że myślisz, że na to zasłużyłeś.
- Co? – wybełkotał Harry. –
To śmieszne! – Harry spróbował wyszarpnąć rękę, ale Syriusz trzymał go mocno.
- Tak? – zapytał Syriusz
spokojnie, a serce Harry’ego zaczęło być
szybciej w kontrapunkcie. – Robiła ci to wystarczająco długo, by zrobiły się
blizny i nie powiedziałeś mi… albo Dumbledore’owi…
- Dumbledore’a nie ma w
pobliżu!
- A co ze mną? – zapytał
Syriusz cicho. – Mogłeś mi powiedzieć w jednym
z listów, które do mnie wysłałeś.
Harry ponownie szarpnął się,
ale jego ojciec chrzestny ani drgnął.
- Dlaczego tego nie
zrobiłeś? – zapytał Syriusz, a jego głos nadal był spokojny, choć tera trochę
bardziej natarczywy. Harry odwrócił wzrok od oskarżającego spojrzenia.
- Nie chciałem ci
przeszkadzać…
- Czy kiedykolwiek mi
przeszkadzałeś?
Harry teraz spojrzał na
Syriusza z wściekłością, zirytowany sfrustrowanym pytaniem.
- Nie wiem – powiedział,
niszcząc słowa goryczą. – Nie byłem przy tobie na tyle długo, by wiedzieć, co
ci przeszkadza, a co nie, prawda?
Syriusz przełknął, a Harry
był pewny, że jego ręka zostanie w końcu wypuszczona, ale zamiast tego palce
Syriusza owinęły się wokół niej, teraz ją chwytając.
- Zgoda – powiedział Syriusz szorstko. – Oprócz
tego, że spędziłem większość z ostatniego okresu w moim życiu żywiąc się
szczurami, by być blisko ciebie.
Harry zacisnął krótko zęby i
nakazał gardłu się otworzyć.
- Nie kazałem ci –
wymamrotał w końcu.
- Nie musiałem. – Syriusz
trącił jego brodę tak, że Harry ponownie patrzył w szare oczy. – Chciałem tam
być, Harry, by upewnić się, że jesteś bezpieczny. I muszę być pewny, że teraz
też jesteś.
Harry chciał odwrócić wzrok,
ale nie potrafił się zmusić.
Kciuk Syriusza pogładził
delikatnie słowa teraz wyryte na skórze Harry’ego, czując silne mrowienie
wzdłuż ramienia.
- Nie zasłużyłeś na to –
powiedział Syriusz, a jego słowa były pełne miękkiego przekonania. – To nie
jest kara za Cedrica. – Żołądek Harry’ego się skręcił. – To znęcanie się,
Harry, jasne i proste, przez okrutną kobietę, która najwyraźniej czerpie chorą
przyjemność z kontroli, którą jej dano.
Z prześladującą go wizją
pustych oczu Cedrica, Harry powiedział ochryple:
- Nie mógłbyś niczego
zrobić…
- Zrobiłbym wszystko – przerwał mu Syriusz, a jego
głos był bardziej ochrypły od głosu Harry’ego. Chwycił brodę Harry’ego, a łzy
zebrały się w zielonych oczach. – Nie wydaje mi się, że rozumiesz to, co mi
dałeś przez ostatnie półtora roku. W czasie ucieczki zeszłego roku i teraz… w
tym więzieniu. To nie jest życie. Teraz ty jesteś moim jedynym powodem, by żyć,
Harry. I nie obchodzi mnie, co będę musiał zrobić, ale zatrzymam to.
Harry pokręcił bezgłośnie
głową, a jego podbródek nadal był w uścisku chrzestnego, póki nie uciekły mu
słowa:
-… wpadaj w kłopoty, nie dla
mnie.
Syriusz spojrzał na niego, a
jego usta zacisnęły się.
- To dlatego mi nie
powiedziałeś? – Zamknął na chwilę oczy, ale kiedy ponownie je otworzył, ból był
bliższy irytacji. – Mógłbym powiedzieć McGonagall albo Dumbledore’owi… bez
ryzykowania – dodał znacząco. – Żaden z nich nie pozwoliłby na kontynuowanie
tego. To, co ona robi jest nielegalne, a w przypadku, gdybyś nie zauważył,
przebiegających przez ten dom w regularnych odstępach czasu. A Molly i Artur z
pewnością nie staliby i pozwolili, by to się działo, gdyby wiedzieli…
- Nie chcę, by ktoś więcej…
- Co? – zapytał cicho
Syriusz. – By się o ciebie troszczył? By podejmował jakieś ryzyko w twoim
imieniu?
Harry nie odpowiedział. Nie
mógłby.
- To nie jest twoja decyzja,
Harry.
- Tak, jest! – Harry
szarpnął się w tył, ale nawet wtedy Syriusz nie zwolnił uchwytu. – Nie pozwolę
komukolwiek podejmować za mnie ryzyka! Zwłaszcza nie tobie – powiedział Harry z
wściekłością. – Nie, kiedy jesteś jedyną rodziną, którą kiedykolwiek… - Jego
gardło spuchło zbyt bardzo, by mógł skończyć i stał w miejscu, z płonącymi
oczami, nie wiedząc, gdzie spojrzeć.
Syriusz chwycił go za
ramiona, a Harry zamrugał kilka razy, zmuszając się do spojrzenia na ojca
chrzestnego.
- I myślisz, że czuję się
inaczej? – zapytał miękko Syriusz. – Myślisz, że mogę pozwolić komuś cię ranić
i nie robić z tym nic?
- Ale nie możesz –
wychrypiał Harry. – Proszę…
- Obiecuję, że się nie
odsłonię, ale nie zamierzam pozwolić jej zrobić tego ponownie. – Syriusz
uśmiechnął się lekko. – Weźmiemy do pomocy bliźniaków. – Harry chciał nawet na
to zaprotestować, ale Syriusz wtedy owinął ramiona wokół niego, przyciągając go
bliżej. – I chcę, byś obiecał, że niczego przede mną nie ukryjesz; nigdy
więcej. Wiedząc, że mogłem pomóc ci wcześniej, Harry… - Syriusz zacisnął
ramiona, a Harry dostrzegł, że kiwa głową w ramię chrzestnego.
Syriusz ścisnął go za kark
delikatnie i Harry pozwolił sobie na zrelaksowanie się w uścisku przez długi
moment. Syriusz uśmiechał się życzliwie, gdy w końcu pozwolił Harry’emu się odsunąć.
- Twój tata i ja spędziliśmy
tak dużo czasu na szlabanach, że znaleźliśmy sposób na rozmawianie ze sobą, gdy
byliśmy oddzielnie.
- Tak? – Brwi Harry’ego
uniosły się w zainteresowaniu, nawet jeśli był zdezorientowany tą nagłą zmianą
tematu.
- Lusterka – powiedział
Syriusz z przytaknięciem. – Możesz mieć to należące do twojego taty. I tym
sposobem, będziesz w stanie od razu się ze mną skontaktować.
Żołądek Harry’ego zrobił
lekkie salto, gdy zapytał z niecierpliwością:
- Nadal je masz?
Syriusz wyszczerzył się.
- Na piętrze w moim pokoju.
– Skinął głową w stronę drzwi. – Chodźmy je znaleźć, dobrze?
Harry uśmiechnął się
pierwszy raz od dłuższego czasu. Wciąż się szeroko uśmiechając, Syriusz położy
rękę na jego ramionach i razem ruszyli na górę.
Koniec
Hej,
OdpowiedzUsuńpiękne, pięknie, Syriusz bardzo troszczy się o Harrego, bardzo poczuł się zraniony, że Harry nie powiedział mu nic o poczynaniach Umbridge...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Pełno błędów gramatycznych w tym tekście. Do tego fabuła jest jakaś taka infantylna.
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Syriusz bardzo troszczy się o Harrego, poczuł się zraniony, że Harry nie zaufao mu i nic nie powiedział o poczynaniach Umbridge...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Black bardzo troszczy się o Harrego, poczuł się zraniony faktem, że Harry nie zaufał mu i nic nie powiedział o poczynaniach Umbridge...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza