Ważne

Zanim zaczniecie czytać jakikolwiek tekst, warto poszukać go w zakładkach. Często tłumaczenia są kontynuowane przeze mnie po kimś innym - w takich wypadkach podaję tylko linki do pierwszych rozdziałów, więc warto zerknąć, czy dane opowiadanie nie jest czasem już zaczęte gdzie indziej. Dzięki temu nie dojdzie do nieporozumień i niepotrzebnych pytań, typu: "A gdzie znajdę pierwsze rozdziały?" Wszystko jest na blogu, wystarczy poczytać ;)
Po drugie, nowych czytelników bardzo proszę o zerknięcie do zakładki "Zacznij tutaj" :) To również wiele ułatwi :D
Życzę wam miłego czytania i liczę, że opowiadania przypadną wam do gustu.
Ginger

środa, 10 sierpnia 2016

Jego serce



Autor: ObsidianEmbrace
Oryginał: His Heart
Pairing: Syriusz/Remus, Lily/James
Streszczenie: Syriusz kocha Remusa. To takie proste.


Kwiecień 1978

Remus chodził.
Tam i z powrotem.
Szorstkie kroki. Obrót. Szorstkie kroki.
Oczy Syriusz podążały za każdym. Każdym wstrząśniętym ruchem. Nie potrafiłby powstrzymać się od uśmiechu, choć naprawdę próbował, ponieważ Remus nie docenił jego humoru. Ale naprawdę, jak mógłby Syriusz nie uważać tego za choć odrobinę zabawne? Powiedział tylko jednemu ze swoich najlepszych przyjaciół, że się w nim kocha, a odpowiedzią Remusa był dziesięciominutowy marsz przed kominkiem?
- To prawie nie jest wieść, Lunatyku.
Remus przyspieszył; jego kroki stały się trochę głośniejsze.
- Dla mnie tak – powiedział krótko, nawet na niego nie patrząc.
Syriusz mu nie wierzył, ale ciężko było mu to powiedzieć. Albo może nie.
- Tylko spędzałem z tobą każdą chwilę od dwóch miesięcy.
- Połowę z tego spędzałeś również z Jamesem i Peterem – odparł Remus, spoglądając na niego przez moment.
- Przez dwa razy tyle usta Jamesa były przyklejone do ust Lily – przypomniał mu Syriusz. – A Peter… cóż, jeden Bóg wie, gdzie były usta Petera. – Spróbował się uśmiechnąć się połową ust, a w odpowiedzi dostał grymas. I kolejne obroty.
Syriusz przesunął się, opierając na łokciach tak, że miał lepszy widok. Po kolejnych trzech obrotach zaczęło się mu lekko kręcić w głowie.
- Lily ci o tym nie wspominała?
Oczywiście, że wspominała; powiedziała o tym tego ranka. Ale oczywiście Remus nie był świadomy. Jego kroki nagle się zatrzymały.
- Jak się o tym dowiedziałeś?
Było zbyt późno, by wycofać swoje słowa, więc Syriusz powoli usiadł.
- Poprosiłem ją, by… eee, sprawdziła, co czujesz… - Urwał, niepewny, jak zinterpretować wyraz twarzy Remusa.
- Dlaczego? – wychrypiał w końcu Remus.
Syriusz starał się zignorować sposób, w jaki jego brzuch skulił się na rozpacz w głosie Remusa; nie sądził, że błędnie odczytał uczucia Remusa. Nie tak kompletnie? Nie, kiedy policzki Remus czerwieniły się za każdym razem, gdy Syriusz schylał się po pocałunek? Nie, kiedy spędzili wiele godzin w nocy na rozmawianiu?
Albo może chciał tego tak bardzo, że Syriusz wyobraził sobie, że Remus też go kocha? Pocierając nienaturalnie ręce w niezręcznym momencie, powiedział cicho:
 - Nie byłem pewny, co czujesz… Nie chciałem, żebyś poczuł się niekomfortowo…
Idiota, powiedział sobie Syriusz. Bo oczywiście, to właśnie robił, prawda? Jeśli mógł sądzić po zaciśniętych ustach Remusa.
- Posłuchaj, Lunatyku, przepraszam. Nie powinienem o tym wspominać…
Palce Remusa zacisnęły się w pięści i Syriusz przełknął, choć nie był do końca pewny, jak spowodował tą rzadką oznakę gniewu.
- Jak mogłeś powiedzieć Lily? – zapytał Remus, a jego pięści zadrżały. Syriusz cofnął się, mimo że Remus nie podszedł bliżej. – Powie Jamesowi – powiedział niskim głosem, surowym od wściekłości. – I wtedy dowie się Peter.
Dotknięty przez całkowite odrzucenie, Syriusz powiedział sztywno:
- Nie obchodzi mnie, czy widzą, co czuję. Nawet jeśli ty nie czujesz tego samego…
- Nie bądź śmieszny!
Krew napłynęła do twarzy Syriusza na ten wysyczany rozkaz.
- Nie jestem…
- Nie możesz mnie kochać – wyszeptał chrapliwie Remus.
Syriusz patrzył na niego w ciszy oniemiały. Kiedy odzyskał głos, nadszedł z nim jego własny gniew.
- Dlaczego, do cholery, nie? Kocham!
Usta Remusa wykrzywiły się w obcym szyderczym uśmiechu.
- Zapomniałeś, że jestem wilkołakiem?
- Co? – zapytał Syriusz cicho; potrząsnął głową, by ją oczyścić z nagłego pomieszania. – Co to ma do rzeczy?
- Och, naprawdę, Syriuszu – wycedził Remus gorzko. – Kochasz wilkołaka, tak?
Syriusz zamrugał kilka razy, bezskutecznie próbując uspokoić adrenalinę i emocje wywołane tą kwestią. Spuścił nogi poza krawędź łóżka i musiał wziąć powolny oddech, gdy Remus cofnął się o krok.
- Nie kocham wilkołaka, Remus – powiedział cicho. – Kocham ciebie.
Ramiona Remusa zadrżały.
- Myślisz, że możesz to oddzielić? – zapytał przez zaciśnięte zęby. – I po prostu mieć tą część mnie, która nie jest potworem? Nawet jeśli ta część istnieje…
- Przestań – powiedział Syriusz, głosem ochrypłym od zbyt wielkiego bólu. Już stał i ruszył w kierunku Remusa zdecydowanym krokiem, wyciągając rękę, mimo że Remus się odsunął. – Nie jesteś potworem – wydyszał, przyciągając Remusa, który drgnął. – Nie jesteś. To nie ma znaczenia. To tylko ciało; nie jesteś taki.
Remus wyszarpnął się.
- Właśnie taki jestem! – Z siłą, która prawdopodobnie pochodziła z nadchodzącej pełni, Remus rozerwał kilka guzików, obnażając swoją klatkę piersiową.
 Syriusz posłał mu spokojne spojrzenie, chociaż jego kiszki kręciły się boleśnie.
- Widziałem twoje blizny – powiedział cicho. – Każdej pełni przez ostatnie dwa lata. Wiesz, że widziałem też twoje przemiany. I nie obchodzi mnie to.
Remus spojrzał na niego wściekle. Syriusz to odwzajemnił.
- Mogę być w tobie zakochany, Remus. Nie możesz sprawić bym przestał, tylko dlatego, że uważasz, że nie powinienem.
Szczęka Remusa zadrżała, ale w następnej chwili odwrócił się, zaciskając palce na krawędzi kominka.
Syriusz zamknął oczy.
- Kochasz mnie? – Słowa raniły nawet, gdy je wypowiadał. Wsunął ręce głęboko w kieszenie, czekając, aż zostanie zniszczony.
Jego oczy otworzyły się na ochrypłą odpowiedź.
- Musisz w ogóle pytać?
Syriusz wziął powolny oddech, obserwując falujące plecy Remusa.
- Tak.
Kręgosłup Remusa napiął się i minęła dłuższa chwila, zanim odpowiedział.
- Oczywiście, że tak.
Całe ciało Syriusza zamruczało z wysiłku, kiedy powstrzymywał się przed krzykiem zupełnej radości na to oświadczenie. Opadł na siedzenie z wielkim uśmiechem, ignorując fakt, że nadal będzie trudno. Remusowi będzie trudno. Ale ledwo go to obchodziło w tym momencie.
Remus go kochał.
Mając nadzieję, że nie drży tak szaleńczo, jak podejrzewał, Syriusz podszedł bliżej Remusa i szepnął mu do ucha:
- Pójdziesz ze mną do łóżka?
Wiedział już, że wygrał; czuł ciepło, gdy rumieniec wkradł się na szyję Remusa; Syriusz musnął ustami gorącą skórę, rozkoszując się tą reakcją.
- Proszę? – wydyszał.
Gdy Remus się odwrócił, Syriusz złapał jego wargi, zanim mógł się odezwać. I to była kwestia kilku ruchów, a upadli razem na łóżko Syriusza, podczas gdy Syriusz między pocałunkami wydyszał zaklęcia prywatności i jedną ręką szarpnął zasłony, drugą jednocześnie kończąc odpinanie oderwanych guzików Remusa.
Tak więc teraz Syriusz jasno widział blizny przechodzące przez pierś Remusa. Oczywiście, widział je wcześniej, podczas tak wielu pełni księżyca. Ale nie tak; nigdy w taki sposób.
A były piękne.
^^^
- Cii… Ktoś usłyszy…
- I co?
- James, przestań. – Wydyszała Lily szeptem ze śmiechem. Syriusz uchylił oko, a irytacja zmieniła się w uśmiech, gdy dostrzegł rękę Remusa na swojej nagiej piersi, a jego głowę na swojej drugiej poduszce. Syriusz okręcił się, śledząc oczami spokojne rysy Remusa; permanentnie złagodzone w śnie. Musnął palcami krzywiznę ramienia drugiego mężczyzny; oczy Remus zadrżały otwierając się.
- Hej – wymamrotał Syriusz, a jego usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu, którego nie potrafił powstrzymać. Remus uśmiechnął się, a jego oczy pełne były sennego ciepła.
- Dlaczego? Nikt nie śpi – wyszeptał James, przerywając moment. – Jest bardzo po ciszy nocnej…
- Ciii – syknęła Lily, a zaraz po raz kolejny zachichotała. – Ej, nie tutaj. Któryś może się obudzić…
- Za późno – mruknął Syriusz, gdy Remus szarpnął się i przyciągnął koce bliżej ciała.
Cicho, powiedział Remus ustami, moment później uśmiechając się szeroko, gdy Syriusz zrobił minę na kolejny wybuch śmiechu Lily.
- No naprawdę, James – skarciła, a Syriusz wyobraził sobie, jak odpycha jego spragnione dłonie. – Zasłoń chociaż zasłony. – Przez kilka sekund było cicho i Syriusz z wdzięcznością przysunął się bliżej Remusa, ale zanim mógł zrobić coś więcej niż schylić się do pocałunku, rozniósł się niespokojny głos Lily, - Łóżko Remusa jest puste.
Od strony Jamesa rozległo się głośne chrząknięcie.
- Jesteś w moim łóżku i myślisz o Remusie? – Pomimo naburmuszenia, Syriusz mógł usłyszeć rozbawienie w głosie przyjaciela, na co się uśmiechnął.
- Cóż, nie martwisz się? Jest po północy…
- Ta dwójka zawsze się wymyka… nie zrobiliśmy tej mapy bezcelowo.
- Ale Syriusz musi tu być; jego zasłony są zasłonięte. A Peter chrapie… - Zaniepokojenie w głosie Lily było teraz głębsze, więc James westchnął.
- Dobra, obudzę Syriusza, ale nie wiń mnie, jeśli jest goły.
Stopy opadły na drewnianą podłogę, a Syriusz już chichotał na widok przerażonego spojrzenia Remusa, podczas gdy zasłony zostały odsłonięte. Zaskoczony wyraz twarzy Jamesa szybko zmienił się w uśmiech.
- No, najwyższy czas.
- James? – Rozniósł się zaniepokojony głos Lily.
- Remus i Syriusz w końcu się bzyknęli – zawołał James przez ramię. – Nie podchodź; Syriusz jest goły. Właściwie Remus też – dodał ze złośliwym uśmiechem. – Nie mów, Lunatyku – powiedział przeciągając samogłoski, - że też masz zamiar sypiać na golasa?
- Na jaja Merlina, James!
James machnął ręką, zbywając zdławiony protest Remusa.
- Co? – zapytał, wzruszając ramionami. – Widziałem już wcześniej wszystkie twoje części.
Rzucając się ponad Remusem, Syriusz odepchnął Jamesa jednym solidnym uderzeniem w pierś.
- Spływaj, kretynie – powiedział ze śmiechem.
James poprawił sweter, robiąc minę i wyprostowując się.
- Chryste, Łapo, nie musisz być taki drażliwy. – Uśmiechnął się złośliwie. – Nie patrzę, wiesz. Remus nie może się równać z Lily, Auć! – James potarł tył głowy, gdy nadeszła Lily. Skrzywił się, gdy chwyciła go za ramię i obróciła w kierunku jego własnego łóżka.
- Przepraszam – szepnęła; posłała Remusowi ciepły uśmiech, po czym ona i James zniknęli za jego kotarami.
- To wszystko twoja wina – mruknął Remus, zaciągając zasłony.
Syriusz uśmiechnął się.
- Pogodzę się z tym – powiedział, gładząc szczękę Remusa kciukiem. – Jakich możliwych protestów mogę się spodziewać w moim łóżku?
Brązowe oczy Remusa zabłyszczały wesołością.
- Potrafię wymyślić co najmniej pięć.
- Nie, nie potrafisz – wymamrotał Syriusz. Pocałował Remusa głęboko, a jego usta wymagały, by Remus nie wypowiedział ani jednego. I tego nie zrobił.

Koniec

3 komentarze:

  1. Hej,
    och tekst wspaniały, Syriusz wyznał swoje uczucia i jak się okazało są odwzajemniane... a potem Lili z paniką, że nie ma Remusa w łóżku...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, Syriusz wyznał swoje uczucia i jak się okazało są odwzajemniane... a Lili i panika, że nie ma Remusa w łóżku...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, Syriusz wyznał swoje uczucia a i one i zostały odwzajemniane... Lili i ta panika, że nie ma Remusa w łóżku... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń