Ważne

Zanim zaczniecie czytać jakikolwiek tekst, warto poszukać go w zakładkach. Często tłumaczenia są kontynuowane przeze mnie po kimś innym - w takich wypadkach podaję tylko linki do pierwszych rozdziałów, więc warto zerknąć, czy dane opowiadanie nie jest czasem już zaczęte gdzie indziej. Dzięki temu nie dojdzie do nieporozumień i niepotrzebnych pytań, typu: "A gdzie znajdę pierwsze rozdziały?" Wszystko jest na blogu, wystarczy poczytać ;)
Po drugie, nowych czytelników bardzo proszę o zerknięcie do zakładki "Zacznij tutaj" :) To również wiele ułatwi :D
Życzę wam miłego czytania i liczę, że opowiadania przypadną wam do gustu.
Ginger

wtorek, 23 stycznia 2018

NDH - Rozdział 61


- To znaczy – powiedział Albus przez sine wargi, – że Harry Potter nie żyje.

Łkanie Molly mogłoby rozkruszyć głaz i była daleka od tylko jednego krzyku. Bones i jej aurorzy zdołali – ledwo – zachować spokój, ale kadra i Weasleyowie byli zrozpaczeni, a Zgredek niemal oszalał z żalu. Charlie musiał owinąć wokół niego ramiona, by powstrzymać go przed wyskoczeniem z okna.
Dumbledore w końcu zdołał poskładać się do kupy i zwrócił uwagę reszty.
- Proszę… nie możemy tracić głowy. Severus może jeszcze żyć i musimy spróbować go uratować… albo przynajmniej odzyskać ich ciała.
Jego słowa wywołały kolejny wybuch żałości od strony Molly i Zgredka, ale zdecydowanie pokiwali głowami przez łzy.
- Jak mamy to zrobić, Albusie? – zapytał Artur. – Słyszałeś Zgredka. Nawet jeśli nas tam zabierze, zabierze nam chwilę czasu przedarcie się przez osłony, a śmierciożercy będą miel wiele czasu na ucieczkę albo atak.
Dumbledore wziął głęboki oddech.
- Jeśli nasz skrzaci przyjaciel zabierze nas na miejsce, natychmiast opuszczę zasłony. Można to zrobić dzięki brutalnej sile, jeśli się jest dość potężnym i nawet w moim wieku – uśmiechnął się ponuro, – mam dość siły, by przedrzeć się przez każdą osłonę, nawet stworzoną przez samego Voldemorta. Muszę was jednak ostrzec, że ten wysiłek prawdopodobnie mnie wycieńczy. Nie będę w stanie pomóc w walce. Mogę nawet stracić świadomość, jeśli bariery będą dość potężne, by wyczerpać mój rdzeń.
- Albusie – powiedziała niechętnie Minerva, – wydaje się, że już straciliśmy Harry’ego i prawdopodobnie również Severusa, ponieważ nie mogę sobie wyobrazić, by nie chronił Harry’ego własnym życiem. Skoro Sam Wiesz Kto rośnie w siłę, nie możemy ryzykować, że stracimy również ciebie. To byłby horrendalnie ryzykowny krok i może oznaczać, że nadchodząca wojna skończy się, zanim się zaczęła.
Pierwszy raz, oczy Albusa były chłodne, gdy spoglądał na swoją starą przyjaciółkę.
- Nie zostawię tam moich chłopców, by zostali zbezczeszczeni przez te potwory, Minervo. Nie, póki mogę wziąć oddech.
Minerva powstrzymała szloch i skinęła ze zrozumieniem, mimo że kontynuowała sprzeczkę.
- Ale Albusie…
Flitwick przerwał jej. Jego oczy błyszczały łzami, ale umysł ciężko pracował.
- Jest rozwiązanie. Użyjmy Navitas Transfero. Powala na wyciągnięcie siły od kogoś innego. Użyj to, gdy tylko opuścisz dla reszt zasłony.
Dumbledore potrząsnął głową.
- Myślałem o tym, Filiusie, pomimo że to mroczne zaklęcie, ale z całą moją skromnością, moja moc jest tak wielka, a moje wykończenie będzie prawdopodobnie tak całkowite, że istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że wyczerpałbym całą magię, od kogokolwiek bym ją wziął. Nie będę odpowiedzialny za zrobienie z kogoś charłaka – nie w tak wrażliwym czasie, jak ten.
Remus zrobił krok do przodu.
- Użyj go na mnie, a to się nie stanie. Gdy tylko wyczerpiesz moją czarodziejską moc, uwolni się wilk. Najpierw podajcie mi eliksir tojadowy, a będziecie mieli wilkołaka po swojej stronie, mimo braku pełni.
Dumbledore i Flitwick wymienili spojrzenia.
- To może zadziałać – przyznał profesor zaklęć. – Wiemy, że magia likantropów jest inna od czarodziejskiej…
- To najlepszy sposób na uratowanie Severusa i odzyskanie Ha-Harry’ego. – Głos Remusa złamał się, ale jego determinacja była niezachwiana.
- Dobrze – Dumbledore skinął głową. – Zgredku, proszę zejdź do laboratorium i zobacz, czy jest tam jakiś zapasowy eliksir tojadowy.
- Musi być – poprawił go Remus, gdy Zgredek zniknął. – Odkąd przybyłem do Hogwartu, Severus upewniał się, że ma jakiś dodatkowy w zapasie. Na wszelki wypadek – dodał, krzywiąc wargi. – Nie ryzykowałby, że znajdę się w pobliżu Harry’ego.
- Remusie, muszę cię ostrzec – przemówił Flitwick, – podczas gdy bycie wilkołakiem może pozwolić twojemu czarodziejskiemu rdzeniowi się zregenerować, może tak się nie stać. Jeśli tak się wydarzy, utkniesz na stałe w swojej wilczej formie.
Remus skinął poważnie głową.
- Rozumiem. Ale to wciąż najlepsza opcja. – Spojrzał na Syriusza i obaj przyjaciele na dłuższą chwilę wpatrywali się w siebie. – Jeśli wydarzy się najgorsze, zawsze mam przyjaciela, który się o mnie zatroszczy.
Syriusz przełknął ciężko, rozumiejąc, czego żąda Remus, ale skinął głową, starając się nie rozpaść. Odsunął myśli od tej możliwości. Nie mógł się na razie z tym mierzyć. Nie po stracie Harry’ego.
Molly powstrzymała łzy i prowadziła teraz ponurą dyskusję z Arturem. Skoro piątka z ich dzieci była jeszcze w szkole, nie mogli ryzykować obu żyć. Bill i Charlie jasno powiedzieli, że idą uczestniczyć w misji ratunkowej, ale jedno z rodziców musiało zostać, by upewnić się, że ktoś będzie bezpieczny dla młodszych dzieci.
- Pójdę – ogłosiła Molly. Bones i aurorzy starali się ukryć zaskoczenie, ale najwyraźniej im się nie  udało, bo Flitwick nieco wyniośle powiedział im, że Molly Prewitt była jego protegowaną i obaj rywalizowali – i wygrali – w Międzynarodowym Konkursie Mieszanych Pojedynków podczas jej dwóch ostatnich lat w Hogwarcie. Poklepał z czułością rękę Molly. – Będzie jak za danych czasów, co, Molly?
Czarownica uśmiechnęła się do drobnego czarodzieja.
- Pokażemy im co nieco, Filiusie. Jak zawsze, prawda?
- Łapo, gdy tylko się tam znajdziemy, dbaj o siebie – powiedział Remus, kładąc rękę na ramieniu najlepszego przyjaciela. – Wilk najlepiej będzie walczył sam, ale po prostu… uważaj, dobrze?
Syriusz z trudem przełknął gulę w gardle.
- P-pewnie – wykrztusił.
- Zostanie przy mnie – powiedziała Minerva McGonagall, podchodząc do mężczyzny i kładąc własną dłoń na ramieniu Syriusza. – Zaczniemy walczyć w animagicznych formach, zostaniemy nisko i wykorzystamy element zaskoczenia. – Uniosła brew na widok zszokowanego wyrazu twarzy mężczyzn. – Co?
- W-wie pani, że jestem animagiem? – sapnął Syriusz, a jego emocjonalny zamęt natychmiast został wyparty przez oszałamiające odkrycie. – Harry pani powiedział? Albo Snape?
McGonagall przewróciła oczami.
- Byłam twoją Opiekunką Domu, panie Black, i nie jestem stara. Czy ty i reszta naprawdę sądziliście, że jesteście aż tak subtelni w dążeniu do zostania animagami? Nigdy nie przyszło wam do głowy, dlaczego książki z biblioteki o przemianach normalnie nie są tak łatwe do znalezienia? Myśleliście, że pozwolę wam wziąć udział w tak potencjalnie niebezpiecznym eksperymencie bez nadzoru?
- Ale… ale Dumbledore nie wiedział! – zaprotestował Syriusz.
Minerva wzruszyła ramionami.
- Naprawdę sądzisz, że mówię mu wszystko?
Syriusz wybuchnął śmiechem – aczkolwiek nieco stłumionym – i przytulił starą nauczycielkę.
Bill i Charlie pracowicie sprawdzali się nawzajem.
- Będziemy walczyć razem, tato i będziemy chronić mamę – obiecał Bill.
Molly podsłuchała to i odeszła od Filiusa, który omawiał z nią strategię walki.
- Och, nieprawda, Williamie Weasley! – powiedziała stanowczo. – Prędzej umrę niż pogrzebię któregoś z was, więc macie mnie i Filiusa zostawić i chronić siebie nawzajem. I… – jej głos zawahał się, – jeśli jakimś cudem, instrumenty źle zadziałały i Harry żyje, to uratowanie go będzie waszym priorytetem.
Młodzi mężczyźni spojrzeli na ojca, ale zobaczywszy identyczną stanowczość, co w oczach Molly, pokiwali głowami.
- W porządku, Shack – dokończyła polecenie pani Bones. – Wracasz do Ministerstwa i czekasz na mojego patronusa. Wyślę ci go, gdy tylko przybędziemy, więc będziesz mógł nadejść z tak wieloma aurorami, jak tylko będziesz w stanie zebrać. W międzyczasie, Moody i ja pójdziemy i zrobimy wszystko, by powstrzymać jak największą ilość śmierciożerców.
Moody wyszczerzył się.
- Achhhh, pamiętam, jak zabierałem cię na pierwszą bitwę, kiedy miałaś jeszcze mleko pod nosem – przypomniał pani Minister.
- A od tego czasu nauczyłam się kilku nowych sztuczek, Szalonooki – odpowiedziała z szerokim uśmiechem, odkładając monokl.
- Pokaż, co potrafisz, szefowo. Ty ich powalisz, a ja rozłożę na łopatki – obiecał. – Tylko pamiętaj: STA…
- ŁA CZUJNOŚĆ! – krzyknęli z nim Amelia i Kingsley.
Pomona dawno otarła oczy i szybko przejrzała plany ewakuacji zamku z Dumbledorem, skoro zostawał za wszystkich odpowiedzialna. W przypadku, gdyby sprawa poszła katastrofalnie źle, śmierciożercy mogli skorzystać z utraty dyrektora Hogwartu i spróbować zaatakować zamek.
- Nie martw się, Albusie – powiedziała Pomona z bitewnym błyskiem w oku. – Jest wiele nieprzyjemnych roślin, strategicznie rozmieszczonych po murach zamku. Przycinałam je niemiłosiernie przez ostatnie dziesięć lat, ale wystarczy trochę nawozu Szybko-Wzrost i za godzinę, nikt nie będzie przedostać się przez nie bez szatańskiej pożogi – albo eksperta w dziedzinie zielarstwa.
- Miło mi to słyszeć, moja droga, ale w zamku jest mnóstwo sekretnych przejść i jestem całkiem pewny, że nawet ja nie znam wszystkich. Jak się dowiedzieliśmy dzięki Komnacie Tajemnic w zeszłym semestrze, w zamku oraz na zewnątrz niego czekają na nas niespodzianki. Proszę, zamknij uczniów w ich wieżach i strzeż ich dobrze. Dzięki pomocy Hagrida i innych nauczycieli, będziecie w stanie patrolować korytarze i upewnić się, że szkoła i błonia pozostają bezpieczne.
Pomona skinęła głową.
- Wezmę również starszych prefektów… wątpię, że byłabym w stanie powstrzymać ich, nawet gdybym chciała, a szczerze mówiąc, potrzebujemy dodatkowej ochrony, choć Kingsley obiecał, że wyśle tylu aurorów, ilu będzie w stanie.
Oczy dyrektora zamigotały krótko.
- Na miejscu śmierciożerców bałbym się napotkać pannę Jones albo pana Weasleya.
- Czy wy gotowi? – zapytał Zgredek, który powrócił z eliksirem tojadowym dla Remusa. Wilkołak wypił go z drżeniem, ostatni raz przytulił Syriusza i wyprostował ramiona.
Dumbledore rozejrzał się po pokoju. Shacklebolt uniósł kciuki i wyszedł przez fiuu do Ministerstwa.
- Tak, Zgredku.
Zgredek pstryknął raz palcami i pojawił się Stworek wraz z kilkoma hogwarckimi skrzatami. Jeden skrzat stanął między jedną parą czarodziei: Flitwickiem i Molly, Dumbledorem i Lupinem, Billem i Charliem, Syriuszem i Minervą oraz Bones i Moodym.
Zgredek nerwowo wykręcił uszy. To nie była zbyt wielka grupa na więcej niż trzy tuziny Złych Czarodziei, których naliczył, ale ponura determinacja w pokoju była wręcz namacalna.
- Ruszamy! – ostrzegł i z głośnym trzaskiem, grupa zniknęła.

CDN…


6 komentarzy:

  1. Oja no to bedzie sie dzialo... i znowu bede sprawdzac dzień w dzień;p rozdzial super i dybamiczny;)
    Pozdrawiam Magda;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja i tak jestem przekonana, że Harry nie umarł, a jak umarł to tylko na chwilę jak w siódmej części. Severus też musi żyć - nie wyobrażam sobie, żeby to opowiadanie nie miało happy endu!

    OdpowiedzUsuń
  3. zgadzam się z poprzedniczkami czekam z utęsknieniem na kolejny rozdział dziękuję za tłumaczenie pozdrawiam Gosia

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciągle trzymasz nas w niepewności co do losów Harry`ego i Severusa. Bardzo się cieszę że pokazał się kolejny rozdział i czekam na następne. Pozdrawiam i życzę dużo weny i czasu do tłumaczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O mamo... Uda im się!! Musi im się udać!!!!! Ale mam też nadzieję, naprawdę wieeeelkąąąą nadzieję, że dadzą Śmierciojadkom popalić za wszelką czasy... *ponura determinacja*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka,
    wspaniale, akcja ratunkowa nadchodzi, Harry żyje, prawda? musi żyć...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń