Ważne

Zanim zaczniecie czytać jakikolwiek tekst, warto poszukać go w zakładkach. Często tłumaczenia są kontynuowane przeze mnie po kimś innym - w takich wypadkach podaję tylko linki do pierwszych rozdziałów, więc warto zerknąć, czy dane opowiadanie nie jest czasem już zaczęte gdzie indziej. Dzięki temu nie dojdzie do nieporozumień i niepotrzebnych pytań, typu: "A gdzie znajdę pierwsze rozdziały?" Wszystko jest na blogu, wystarczy poczytać ;)
Po drugie, nowych czytelników bardzo proszę o zerknięcie do zakładki "Zacznij tutaj" :) To również wiele ułatwi :D
Życzę wam miłego czytania i liczę, że opowiadania przypadną wam do gustu.
Ginger

niedziela, 28 stycznia 2018

TJBP - Rozdział 4


Lord Voldemort miał miliony rekrutów na całym świecie. Byli mistrzowie eliksirów, mistrzowie obrony i wiele innych ludzi; niemal wszyscy czystokrwiści, ale było również wielu półkrwi. Tylko jedna osoba wiedziała o mugolskim dziedzictwie Voldemorta i był nią Lucjusz Malfoy. Choć Severus wiedział, że nie powinien. Przez ostatnich kilka dni Voldemort był tak wściekły, że Harry miał całkiem dobry wgląd w jego umysł. Pokazał Harry’emu kilka ślizgońskich dworów, o których nie wiedział nikt oprócz Voldemorta oraz to, gdzie były jego pieniądze i co z nimi trzymał.
Harry ubrał się w czarne spodnie, ciemnozieloną kamizelkę i czarną koszulkę. Włożył glany i zapiął w pasie pasek z nożami, ukrywając go koszulką. Wokół głowy zawiązał wojskową bandanę, ponieważ jego włosy wiele urosły. Mógł założyć klamrę, ale jeszcze nie zdołał jej kupić.
Harry zszedł na dół i zjadł jabłko, po czym magicznie przygotował śniadanie używając magii bezróżdżkowej, wiedząc, że nie mogła zostać wykryta. Upewnił się, że wszystko spodoba się Vernonowi i ciotce, po czym wbiegł z powrotem na górę, do pokoju. Wyjął pustą torbę (wszystko, co wczoraj w niej było, znalazło się w starym kufrze szkolnym) i zniknął z trzaskiem.
Pojawił się w lochach Dworu Malfoyów, które widział wczorajszej nocy.  Podłożył bombę poza lochami i wszedł na górę, by założyć kolejną w innym pomieszczeniu. Potem podkradł się z powrotem do lochów. Coś mu kazało to zrobić.
Harry sapnął. Nie mógł w to uwierzyć. W łańcuchach stał cholerny Draco Malfoy, wraz z kobietą, którą widział raz na Mistrzostwach Świata w Quidditchu, panią Malfoy.
- Nie mogę ich tu zostawić – powiedział do siebie, po czym podszedł i krzyknął: – Alohomora! – Coś kliknęło i zostali uwolnieni.
Przypominając sobie, że Zgredek mówił mu o bracie, którego zostawił w Dworze Malfoyów, zmarszczył brwi i powiedział:
- Zgrubek? – Z trzaskiem pojawił się skrzat, którego oczy rozszerzyły się, gdy zobaczył młodego mężczyznę ze swoją panią i młodym mistrzem. Zanim mógł przemówić, młody mężczyzna odezwał się do niego i to miło!
- Zgrubku, witaj. Jestem Harry Potter. Ktoś mi o tobie powiedział. Wiesz, że twój brat za tobą tęskni? Swoją drogą jest on w Hogwarcie. Wyprowadź z Dworu wszystkie skrzaty. Za chwilę nic z niego nie będzie. Chcę, żebyście przeżyli i nie musieli pracować ponownie dla tego złego mężczyzny. Sprowadź kilka skrzatów, by pomogły mi wydostać stąd tą dwójkę. Teraz idź, musimy ruszać, to miejsce wybuchnie. Zabierz ze sobą to, co chcesz! – powiedział Harry.
Harry podszedł do drugiego końca lochów Malfoyów i zobaczył sejf. Był otwarty i najwyraźniej ktoś tam przedtem był. Wzruszając ramionami, zaczął wyciągać pieniądze, biżuterię i inne rzeczy, które rozpoznawał z Domu Blacków. To musi być jej spadek, pomyślał. Dzięki bogom za zaklęcie nieważkości, albo nie byłbym w stanie tego wynieść. Hej, jeśli jestem Snapem, jestem spokrewniony z Malfoyami. To oznacza, że mogę wziąć jeden z ich mieczy!
Zdając sobie sprawę, że spędził to zbyt wiele czasu, wrócił i dostrzegł, że skrzaty unoszą Draco i panią Malfoy (nigdy nie słyszał imienia pani Malfoy, więc nie mógł nazwać jej inaczej). Kazał skrzatom podążyć za nim i zniknął z trzaskiem.
Z kolejnym trzaskiem dwójka Malfoyów i skrzaty pojawiły się bezpiecznie w pokoju Harry’ego na Privet Drive. Nie wiedział, dlaczego chciał ich ocalić, ale to zrobił. Harry sięgnął pod poluzowaną deskę i wyjął uzdrawiające eliksiry oraz kilka innych, które sam uwarzył. Odkorkował je, otworzył usta Malfoyów i potarł ich gardła, aż wszystkiego nie przełknęli. Skrzaty stały skulone w kącie, mając nadzieję, że ich pani i młody mistrz wyzdrowieją.
Setki mil stamtąd, śmierciożercy i Lucjusz Malfoy czekali, by zabawić się nieco z Draco i żoną mężczyzny. Wszyscy chcieli mieć ich kawałem i przekonać Draco. Życie Lucjusza i tak było stracone, ponieważ przyrzekł oddać Voldemortowi swojego pierworodnego na własnej inicjacji.
Harry przypomniał sobie o naciskach detonatora. Szybko je nacisnął i wysadził dwór na kawałki. Lucjusz Malfoy i reszta nawet nie wiedzieli, co ich uderzyło, nieświadomi tego, że już więcej się nie obudzą. Niektórzy z nich zmarli powolną bolesną śmiercią, gdy aurorzy otoczyli miejsce.
Na Privet Drive, chwilę zajęło Malfoyom powrót do przytomności. Draco był pierwszy. Wydawało się, że ma o wiele mniej siniaków i wyglądał na mniej zagłodzonego niż jego matka. Otwierając oczy, zastanawiał się, gdzie to piekielne piekło. Ostatnią rzeczą, jaką pamiętam było to, że byliśmy w lochach z moim tak zwanym tatą, myślał Draco. Jak mój uprzednio kochający tata mógł stać się tak paskudny?
- Witaj z powrotem, Malfoy – powiedział Harry, siedząc na łóżku, gdy czekał, aż dwójka się obudzi.
Draco natychmiast zażądał odpowiedzi.
- Gdzie jestem, Potter? – zapytał Draco. Wciąż był w jedwabnej zielonej koszulce i czarnych spodniach sprzed tygodnia, kiedy w domu odmówił Mrocznego Znaku. Nigdy nie zgadzał się z planami Czarnego Pana. Voldemort mógł nie być aż tak dobry, skoro pokonało go roczne dziecko, a potem znowu, gdy miało jedenaście lat, dwanaście, czternaście i piętnaście,  prawda? Tak Draco to widział. Jego głos brzmi inaczej niż zwykle. Co się z nim, do diabła, stało? Brzmi dokładnie jak wujek Sev. Nie, nie może być. Będę musiał go zapytać, jak się zmienił, myślał, zanim Harry odpowiedział.
- Witaj w moim domu, Draco. Chyba chcesz wiedzieć, jak się tu dostałeś? – zapytał Harry, zdejmując pasek i bronie. Draco gapił się na Harry’ego, który nawet wyglądał jak jego wuj. Co tu się dzieje? Nosi się na czarno i nawet wygląda dobrze, pomyślał. Choć nie był gejem, mógł przyznać, że Harry nigdy wcześniej nie wyglądał tak dobrze.
Draco tylko skinął głową, więc Harry powiedział:
- Poczekamy, aż twoja mama się obudzi. – Kiedy zobaczył grymas Draco, zapytał: – Boli cię?
Draco skinął głową, więc wyjął jeden ze swoich specjalnych eliksirów przeciwbólowych z ukrytej dziury i podał mu go. Niemal roześmiał się, gdy Draco odetchnął z ulgą, przypominając sobie, jak to jest być w stanie wziąć eliksir.
Minęła prawie godzina, zanim pani Malfoy zaczęła się ruszać i otworzyła oczy. Draco znalazł się tuż obok niej, pomagając jej się podnieść.
- Wszystko w porządku, mamo? – zapytał. Ale jej spojrzenie było utkwione w Harrym.
- Kim jesteś? – zapytała, chcąc podziękować tajemniczemu mężczyźnie, który uratował ją i jej syna.
- Miło mi panią poznać, pani Malfoy. Jestem Harry. Myślałem, że jestem Potter, ale okazuje się, że to nie prawda, jak widzicie. Byłem okłamywany całe życie – powiedział Harry, wyciągając palce. Dokładnie jak mój tata, pomyślał Harry. Poczuł za nim uczucie tęsknoty, ale pozbył się go. Nie potrzebował swojego taty, nie po tym wszystkim, co powiedział i zrobił.
Patrzyła się na niego, myśląc: Ani trochę nie wyglądasz jak Potter. Wyglądasz jak mój dobry przyjaciel, Severus. Lily i Severus! Raz ich przyłapałam. Musieli być w związku albo może romans? Biedny Harry, tak okłamywany.
- Wyglądasz jak Severus – wykrztusiła. Kiedy zobaczyła smutne spojrzenie w oczach Harry’ego, natychmiast tego pożałowała. Biedne dziecko, myślała tylko. Draco obserwował wszystko z rozszerzonymi oczami.
- Tak, jest moim ojcem i wie o tym. Po tych wszystkich latach oczekuje, że do niego wrócę z otwartymi ramionami. Ale nie zdaje sobie sprawy, że nigdy nie będziemy ojcem i synem. Nie po tym czasie i po tych wszystkich ostrych słowach. Ale wciąż go szanuję; po prostu nie potrafię być jego synem. To zbyt boli – powiedział Harry, w końcu wyrzucając z siebie nieco bólu. Kobieta wstała i przytuliła go. Dlaczego Severus miałby ranić swojego syna? Zawsze go chciał, myśleli Draco i Narcyza.
- Jak nas stamtąd wydostałeś? – wyszeptała.
- Czy mogę rzucić na was zaklęcie, żebyście nie mogli o tym powiedzieć komukolwiek? – zapytał Harry, wyglądając, jakby żałował, że nie może nikomu zaufać. Na szczęście pokiwali głowami. Harry wyszeptał kilka słów w łacinie i od teraz nie byli w stanie powiedzieć o tym komukolwiek.
- Jestem połączony z Czarnym Panem przez bliznę na czole. Widzę rzeczy, których nie chcę być świadkiem. Ostatnio zdałem sobie sprawę, że jeśli jesteśmy połączeni, to będę mógł wejść do jego kryjówek. Kupiłem mugolskie bomby i podłożyłem je w miejscach, które widziałem oczami Czarnego Pana. Nie wiedziałem, że tam jesteście. Podłożyłem bomby i już miałem wysadzić to miejsce, gdy nogi poprowadziły mnie z powrotem do lochów. Kiedy was zobaczyłem, wezwałem skrzaty i zanim zapytacie, Zgredek powiedział mi o swoim bracie, który wciąż był w Dworze Malfoyów i o jego rodzinie, która została zabita przez Lucjusza – powiedział Harry.
- Tak, Grubek i Zgrabka byli jego rodzicami. Mieli Zgredka i Zgrubka. Sądziliśmy, że Zgredek nie żyje. Najwyraźniej się myliliśmy. Jak zdołałeś wyrwać go z łap Lucjusza? – zapytała z ciekawością. Draco również uważnie słuchał.
- Ach, cóż. Na drugim roku, kiedy Ginny zdobyła dziennik Riddle’a, Zgredek wciąż do mnie przychodził. Mówił mi, żebym nie wracał do Hogwartu. Używał magii. Upuścił deser na gości moich krewnych i zaczarował tłuczka, żeby za mną latał. Potem dowiedziałem się o Komnacie Tajemnic i gówno. I zanim zapytacie, nie poszedłem na dół, by uratować Ginny, tylko dla własnej korzyści, by uratować siebie przed mieszkaniem tutaj przez cały rok. Nie chciałem, żeby zamknęli szkołę. Jeśli wszyscy myśleli, że chciałem uratować Ginny, to lepiej. To dziwne, nie troszczyć się już o innych. Sądzę, że zaklęcia Pottera rozwiały się i naprawdę dorosłem. Przed zakończeniem roku szkolnego, uznałem, że sarkazm profesora Snape’a jest zabawny i nie znosiłem Hermiony i Rona. Nie rozumiałem tego, ale teraz chyba tak – powiedział Harry, nie mówiąc im, co usłyszał i przez co ich nienawidzi.
- Wow – tylko tyle zdołał powiedzieć Draco. Jego wuj Sev miał dziecko, pozostawione w mugolskim domu i o którym nigdy nic nie powiedział! Co gorsze, strasznie je zastraszał, a teraz oczekuje, że ono będzie go chciało. Z moim wujem jest zdecydowanie coś nie tak, myślał Draco. Ostatecznie doszedł do wniosku: Zasługuje na to, co teraz robi mu Harry. Nigdy nie sądziłem, że to ty jesteś tym głupim, wuju Sev.
Harry wstał z łóżka i podszedł do skrzatów.
- Wracajcie i zobaczcie, czy coś można ocalić z wybuchu. Nie pozwólcie, by czarodzieje was złapali. Jesteście skrzatami dworu Malfoyów, póki nie zostaniecie zwolnieni. Gdy to zrobicie, będziecie wolni na własnej ziemi – powiedział, sprawiając, że skrzaty stanęły dumnie i prosto.
- Zobaczymy państwa ponownie, panie Malfoy, pani Malfoy – powiedział jeden i zniknęły z trzaskiem, lądując w gruzach. Skrzaty zaczęły ratować, co tylko mogły dla czarodzieja, który tak wysoko je cenił. Nie zażądał, by to zrobiły, ale ich o to poprosił. Spędziły tam trzy godziny, zbierając wszystko, co mogły, a było tego wiele. Pracownicy Ministerstwa byli na tyle mili, że zmienili kamienie w pudła, by mogli w nich wszystko wynosić. Były to ubrania i inne rzeczy, które były chronione i nic im nie było. Szkolny kufer Draco ocalał niezniszczony, wraz z większością rzeczy osobistych pani Malfoy.
^^^
Wszyscy jak najszybciej weszli do budynku. Spotkanie zostało zwołane natychmiast. Nikt nic nie mówił Dumbledore’owi i naprawdę mu się to nie podobało. Nie było to spotkanie całego Zakonu, tylko wewnętrznego kręgu: Snape, Shacklebolt, Tonks i pan i pani Weasley. Nie było wiele ludzi. Szalonooki się spóźniał i aktualnie na niego czekali. Dumbledore, który z każdą sekundą starał się coraz bardziej zniecierpliwiony, postanowił wprowadzić go później.
- Dobrze, Severusie. Nie zostałeś wezwany, więc nie masz więcej informacji – powiedział Dumbledore, stwierdzając fakt.
Snape tylko skinął głową. Był cichszy niż normalnie; jego syn miał na niego taki wpływ. Nienawidził swojego syna, ponieważ Dumbledore mu kazał. Nigdy nie powiedział synowi, kim dla niego jest, ponieważ Dumbledore mu zabronił. Zaczął zdawać sobie sprawę z tego, że dyrektor manipulował nim całe życie. Dyrektor lubił ciszę Severusa. To oznaczało, że jest bardziej kontrolowany, ale gdyby zajrzał w głowę Severusa, wiedziałby, że jest na odwrót.
- Tonks, co słychać w Kwaterze Głównej Aurorów? – zapytał Dumbledore.
- Wszystko wrze. Dwór Malfoyów został zrównany z ziemią. Lucjusz nie żyje. Znaleźliśmy tam wiele innych ludzi, których nie idzie zidentyfikować. Skrzaty są nieugięte, że nie możemy powstrzymać ich od zabrania rzeczy. I tak nie mówią nic ważnego. Tylko o tym, co mogą zebrać, a nie jest w strzępach – powiedziała Tonks.
- Co? Dwór Malfoyów został zbombardowany? – zapytał z niedowierzaniem Dumbledore. W myślach przeszukał wszystkich, którzy mogli wejść do Dworu. Stało się jasne, że robi to ktoś magiczny. Pytaniem było, kto? Nie mogli powiedzieć, ponieważ Harry używał bomb, a nie magii, a przynajmniej nie różdżki, co oznaczało brak jakiejkolwiek sygnatury. Nie mogli nawet rzucić okiem na magiczny podpis.
- Tak – odparła tylko Tonks.
Severus otrząsnął się z szoku i wybiegł z Grimmauld Place, zanim mogli go powstrzymać. Właśnie mógł stracić swojego chrześniaka i dobrą przyjaciółkę, Narcyzę. Nic nie mogło go powstrzymać przed pójściem. Pojawił się w Dworze Malfoyów, by samemu to zobaczyć, po czym aportował się do wszystkich miejsc, które znał i w których Narcyza mogła ukryć się przed Lucem, jednak były one puste.
^^^
- Proszę – powiedział Harry, dając pani Malfoy pieniądze i biżuterię z Dworu. Wyczarował torbę, nie chcąc oddawać swojej ulubionej i zapytał marzycielsko: – Nie dasz mi tego miecza, prawda? Czuję z nim powiązanie.
- Możesz go wziąć. Wiele lat temu należał do Anny Black i Dragona Malfoya. Był przekazywany każdemu Blackowi, który poślubił Malfoya, a to dzieje się od pokoleń – powiedziała Narcyza.
- Dzięki – powiedział Harry. – Nigdy wcześniej nie dostałem prezentu. Kilka bzdur od Granger i Weasleya, ale to wszystko. Mój własny tata nic mi nigdy nie wysłał. Byłoby miło, gdyby mi powiedzieli, że mój tata żyje, a jednak sam musiałem to zrozumieć w wieku piętnastu lat.
- Wszystko dobrze. Nie wiem, co jest nie tak z Sevem, ale zawsze chciał dziecko. Czy to dlatego, że mieli romans i nie chcieli, żeby to się wydało? – zapytała Narcyza.
- Chciałbym, żeby tak było. Um, właściwie, nie znam całej historii, tylko się dowiedziałem, że jest moim tatą. Z tego, co wiem, sądzę, że kochał mamę. Może tata, znaczy James, był ich przyjacielem i poślubił ją, by chronić Snape’a i mnie. James mnie przyjął i umarł za mnie, robiąc więcej, niż kiedykolwiek Snape – powiedział Harry.
Narcyza znów go przytuliła. Uwolniła swoją rodzinę ze szponów tych dwóch wariatów, Voldemorta i Lucjusza. Cieszyła się, że wraz z synem uciekła. Nie mieli długów życia wobec Snape’a, ponieważ Harry wciąż nazywał się Potterem.
- Lepiej idźcie. Macie się gdzie podziać? – zapytał Harry, wskazując na ich obu.
- Dziękujemy. I tak, mamy gdzie iść. Sądzę, że czas się pożegnać – rzekła Narcyza. Wraz z Draco spojrzeli na skrzaty domowe, które niedawno wróciły i wzięły pudełka.
- Do widzenia, Harry – powiedział Draco. – Trzymaj się i mam nadzieję, że zobaczymy się wkrótce, pewnie w szkole. – I z trzaskiem, Malfoyowie i ich skrzaty zniknęli. Harry opadł na łóżko i zaczął czytać książkę.


2 komentarze:

  1. To dopiero Harry i Draco zaczęli normalną rozmowę całkiem nieźle im szło pozdrawiam weny życzę Agnieszka 😀

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    wspaniale, dobrze że uratował Draco i jego matkę, Dumblefore to tak jakby kolejny Czarny Pan, niech wyjaśnią wszystko...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń