Ważne

Zanim zaczniecie czytać jakikolwiek tekst, warto poszukać go w zakładkach. Często tłumaczenia są kontynuowane przeze mnie po kimś innym - w takich wypadkach podaję tylko linki do pierwszych rozdziałów, więc warto zerknąć, czy dane opowiadanie nie jest czasem już zaczęte gdzie indziej. Dzięki temu nie dojdzie do nieporozumień i niepotrzebnych pytań, typu: "A gdzie znajdę pierwsze rozdziały?" Wszystko jest na blogu, wystarczy poczytać ;)
Po drugie, nowych czytelników bardzo proszę o zerknięcie do zakładki "Zacznij tutaj" :) To również wiele ułatwi :D
Życzę wam miłego czytania i liczę, że opowiadania przypadną wam do gustu.
Ginger

sobota, 10 lutego 2018

TJBP - Rozdział 10



Nikt nie zdawał sobie sprawy, że wysoki, przystojny chłopak, na którego wszyscy się gapili, to w rzeczywistości Harry Potter. Zmienił się! Zaklęcia, które nałożyli na niego jego matka i Dumbledore w końcu zniknęły. Użyli zaklęć, które mogły być zdjęte, gdy był młodszy, ale kiedy się ukryli, użyli bardziej trwałego. Nie można było go złamać zwykłym Finite Incantatem, tylko długiej łacińskiej formułki.
Zniknął Harry James Potter i na jego miejscu wrócił ten, który istniał w świetle prawa – Harrison Alexander Snape, pierwszy raz wracając do siebie jako on sam. Gdy Harrison zaczął szukać przedział, odkrył całkiem sporo. Martwili się, ponieważ Harry Potter nie był w Hogwarcie Express, a zamiast niego był ktoś, kto wyglądał jak ich nauczyciel eliksirów. Był przystojny i seksowny, co sprawiało, że Harry rumienił się, ale udało mu się nad tym panować. Nie mógł uwierzyć, jak łatwo było mu teraz oczyścić umysł i wyłączyć emocje. To musi być coś w genach Snape’ów, pomyślał Harry.
Siedział, czytając książkę, póki nie nadszedł czas na wyjście z pociągu. Wsiadł do pustego powozu bez koni, gdy usłyszał swoje imię. Przewracając oczami, usiadł i do środka wpadła czwórka ludzi – Ginny, Neville, Hermiona i Ron – starając się być do niego przyjaźnie nastawieni.
- Hej, Harry. Wszystko w porządku? – zapytała Hermiona, jakby nic się nie stało, sądząc, że zamierza wejść w rolę przywódcy Złotego Trio albo Zbawiciela Gryffindoru.
- Tak, jak się masz, kumplu? – spytał Ron, naprawdę nie dbając o to, że jest złym aktorem. Harrison pomyślał o tym, jak był Harrym, ale podobało mu się imię Harrison. Takie imię dała mu matka, a nigdy nie był nazywany inaczej niż Harry. Odebrali od niego imię.
- Harry. Wszystko w porządku? – zapytał Neville z prawdziwą troską. – Wyglądasz inaczej niż normalnie. Jesteś dużo wyższy i sądzę, że włosy ci urosły oraz pozbyłeś się okularów. Wyglądasz na dużo starszego i bardziej inteligentnego. – Same Neville również urósł. Prawdziwe zainteresowanie w głosie Neville’a sprawiło, że Harrison uśmiechnął się.
- Nic mi nie jest, Neville. Dzięki, że zauważyłeś. Też schudłeś i wyglądasz o wiele mądrzej. Gratuluję – powiedział Harry z prawdziwą dumą, dzięki czemu Neville odpowiedział uśmiechem.
- Dzięki, Harry. Kontynuujesz OPCM? Dostałem „W” na SUM-ach z OPCM-u. Gran była pod wrażeniem. Dostałem też „W” z zielarstwa i zaklęć, ale oceny z zaklęć i obrony są tylko dzięki tobie. Wszystko, czego się nauczyłem im zaimponowało! – powiedział Neville z bardzo nie-gryfońskim uśmieszkiem; zaczęło się przejawiać jego prawdziwe ja.
Powóz miał właśnie ruszać, gdy powiedział:
- Do zobaczenia, Neville, i postaraj się znaleźć prawdziwych przyjaciół. Ci dwaj zdradzą cię i wszystko pójdzie źle. Kradli moje pieniądze za moimi plecami. Myślisz, że jak inaczej byliby w stanie pozwolić sobie na jakieś ubrania? – Wyskoczył z powozu i dotarł do tego na końcu. Ku jego zaskoczeniu, siedział w nim samotnie Malfoy. Oczywiście, pomyślał Harry, wszyscy Ślizgoni będą go ścigać po tym, jak powiedział wszystkim, że nie jest służącym Czarnego Pana.
- Hej, Draco. Wybacz, że nie napisałem ponownie, ale byłem zajęty – powiedział Harry z uśmieszkiem, przypominając sobie gruzy zamku Slytherina. Szkoda było wysadzić w powietrze takie miejsce, ale nie było innego wyjścia.
- Co tym razem wysadziłeś? Nie widziałem nic w gazecie – powiedział Draco, widząc ironiczny uśmiech Harry’ego. Wiedząc, co się stało, był zdziwiony, że tak dobrze mógł czytać Harry’ego, tylko po byciu miesiąc w dobrych stosunkach i widząc się z nim zaledwie pół dnia.
- Hmm, och! Zamek Slytherina. Jest całkowicie zrównany z ziemią. Użyłem jednak ostatnich bomb. Nie zostało dużo czasu do ostatecznej bitwy – powiedział Harry, jakby każdego dnia rozwalał zamek Slytherina.
- Zamek Slytherina! Jesteś szalony, Harry? – jęknął Draco, uznając za zniewagę to, że nie został zaproszony i jeszcze większą, że został zniszczony nawet zakątek majątku Slytherina.
- Wybacz, Draco – powiedział Harry z chichotem, wiedząc, że obraził Draco. Bycie tam, gdzie Slytherin tworzył, czy nawet był, było marzeniem każdego Slytherina.
- Dogadujesz się już ze swoim tatą, Harry? – zapytał z ciekawością Draco.
- Nie. Rozmawialiśmy, ale mu powiedziałem, że nie zamierzam mu wybaczyć tak łatwo, o ile w ogóle. Gdybyś dobrze mnie znał, Draco, nie chciałbyś, żebym mu wybaczył. Zaufaj mi! – powiedział Harry.
- Tak źle? – zapytał Draco z lękiem. Jeśli tak naprawdę był, Harry naprawdę nie zamierzał mu wybaczyć.
- Tak, właśnie tak źle – powiedział Harry, po czym kontynuował: – Tak, czy inaczej, nazywam się Harrison Alexander Snape. Mam świadectwo swojego urodzenia. Dostałem je z Ministerstwa. Cóż, a przynajmniej kopię.
- Och! Więc strasznie zmieniłeś swoje imię, Harrison – spodziewał się, że Harry będzie wściekły za nazywanie go w taki sposób. Jednak nie wiedział, że Harry nie jest wściekły. Był zaskoczony, gdy Harry uśmiechnął się do niego i obserwował, jak jego oczy rozszerzają się.
- Nie zamierzam wyrwać ci głowy. Miło jest pierwszy raz w życiu zostać nazwanym prawdziwym imieniem. Odmówiono mi życia z ojcem, mojego imienia i praw przysługujących każdemu od urodzenia – powiedział Harry.
- Hej, wciąż masz pieniądze Potterów? – zapytał Draco.
- Nie tylko od nich. Mam też pieniądze Snape’ów i Blacków! – powiedział Harry, jakby mówił o zabawie, nie przyznając, że jest najbogatszym człowiekiem na świecie, właścicielem fortuny trzech najbogatszych czystokrwistych rodzin.
- Od trzech rodów? I mówisz o tym, jakby to było nic! Jesteś najbogatszym człowiekiem świata! – krzyknął Draco.
- Tak, widzę, że tego nie rozumiesz. Żyłeś z pieniędzmi. Nie miałem w życiu nic, a potem wpadłem w życie pełne pieniędzy, sławy i wszyscy się na mnie rzucili! – krzyknął Harry, zdenerwowany tą drobnostką.
- Przepraszam. Chyba masz rację. Czasami zapominam, że nie miałeś wszystkiego, co ja miałem. Biorę wszystko za oczywiste – powiedział Draco, zastanawiając się, jakby to było żyć bez mamy i taty, zesłany do mugolskiego świata. Zadrżał na samą myśl pozostawania z mugolami przez cały czas.
- Jak to jest mieszkać z mugolami? – zapytał Draco. Mógł ich nie lubić, ale był pewny, że nie chciał ich nienawidzić. To nie ich wina, że urodzili się bez daru magii albo że są normalni. Draco nie potrafił sobie wyobrazić, by mógłby zabić małą dziewczynkę czy chłopca za bycie nie-magicznymi. Mógł dokuczać ludziom, tak, ale nie chciał ich śmierci. Cóż, wiele lat temu może tak, ale teraz już nie.
- Nienawidzą i boją się rzeczy, których nie rozumieją. Byłem bity za każdy najmniejszy wypadek z magią. Dlaczego Ministerstwo nie przyszło i nie zobliviatowało ich, nigdy się nie dowiem. Starali się, jak to mówili „wybić to ze mnie”. Nie zadziałało. Próbowali powstrzymać mnie przed pójściem do Hogwartu, ale nie zadziałało. Starali się powstrzymać mnie przed powrotem, ale wciąż nie działało – powiedział Harrison.
- Och, bogowie – rzekł Draco z przerażeniem. To właśnie w takich warunkach Severus Snape zostawił swojego syna, a naprawdę sądził, że robi dla niego to, co najlepsze. Naprawdę zaczynał dziękować bogom za swoją matkę. – Dobra, nie zasługuje na twoje przebaczenie. Nigdy nie wybaczyłbym mojej matce, gdyby zostawiła mnie jugolom i ludziom nienawidzącym magii, nawet jeśli to miałoby być dla mojego własnego dobra – stwierdził Draco, zgadzając się z Harrym. Gdyby jego matka coś takiego zrobiła, nie wiedział, czy chciałby ją poznać.
Reszta podróży odbyła się w ciszy, całkiem komfortowej. Zostali pociągnięci przez konie, które dla nich nie były niewidzialne, a słońce zaszło, księżyc wzeszedł i dzień przerodził się w noc. Długo, zanim dotarli, gwiazdy wzeszły nad Szkołę Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
- Do zobaczenia później – powiedział Harry, wchodząc samotnie w cień. Draco roześmiał się i wymamrotał:
- Całkiem jak Sev, Harry skrada się w cieniu.
Kiedy Draco ruszył do stołu Slytherinu, neutralni ludzie patrzyli na niego z zainteresowaniem; ci, którzy już przyjęli znak, patrzyli na niego, jak na mięso, a ci, którzy nie zostali oznaczeni, wyglądali, jakby chcieli z nim porozmawiać. Nie chcieli przyjąć znaku po śmierci ich rodziców, ale nie wiedzieli, co zrobić.
Usiadł w ciszy. Zaczął się przydział i usłyszał, jak kapelusz wykrzykuje Domy: „Gryffindor, Slytherin, Slytherin, Hufflepuff, Slytherin, Ravenclaw, Gryffindor, Slytherin”. Potem przydział się skończył.
Dyrektor zapowiedział:
- Witam w kolejnym roku w Hogwarcie uczniów starych i nowych. Wiem, że jesteście wszyscy głodni i spragnieni, więc pozwolę wam jeść, zaraz po tym, jak powiem tą jedną rzecz. Zakazany Las jest zakazany, jak sama nazwa wskazuje. Nie chcę, żeby ktoś kręcił się w pobliżu, albo ta osoba odpowie przede mną.
Draco usłyszał, jak Ron mówi: „No pewnie, że jesteśmy głodni”, gdy on sam powiedział: „Wiem, że jesteś głodny” i parsknął, zerkając na obrzydliwą łasicę.
Odwrócił się, obserwując, jak Harry kieruje się do Gryfonów. Wiedział, że jego przyjaciel z każdą minutą robi się coraz bardziej zły i nie mógł powstrzymać współczucia. Spojrzał na swojego Opiekuna Domu i westchnął, widząc chore pragnienie, promieniujące od jego ojca chrzestnego, ale wiedział, że Severus zasługiwał na to, co robił mu jego syn. Zawsze myślał, że nic nie zrani jego ojca chrzestnego, ale teraz nie był tego tak pewny. Harry wydawał się przysparzać mu wiele bólu, chociaż miał wielkie prawo na bycie wściekłym na Severusa.
Właśnie zaczął jeść kolację, gdy Harry eksplodował:
- Zostawcie mnie, kurwa, w spokoju. Ukradliście moje pieniądze i zostaliście moimi przyjaciółmi z powodu pieniędzy, które dostawaliście. Chcieliście mnie poznać, ponieważ dyrektor wam kazał! Pieprzcie się. Nie chcę mieć z wami nic wspólnego – wszyscy sapnęli, słysząc to. Wszyscy spojrzeli na Dumbledore’a, jakby widzieli go po raz pierwszy i mu nie ufali. Ron, Hermiona i Ginny schylili się nisko na swoich siedzeniach tak, że ludzie ledwo mogli go widzieć, ale inni Gryfoni również nie wyglądali na szczęśliwych.
Harry pomaszerował do stołu Slytherinu, rzucając się na krzesło obok Draco i uśmiechając się ironicznie na widok oszołomionego wzroku przyjaciela. Złapał za miskę ziemniaków, po czym sos, marchewki, kukurydzę i wołowinę, po czym powąchał je. Oblizał usta, po czym zaczął jeść, a wszyscy go obserwowali. Wystarczyło, by Harry wywarczał do wszystkich: „jedzcie”, a wszyscy w ciszy wrócili do posiłku. Ku jego zaskoczeniu, zrobili to też Ślizgoni.
Wkrótce kolacja została zakończona i poszedł do pokoju wspólnego Slytherinu. Czekał do godziny policyjnej, po czym dotarł do pokoju wspólnego Gryffindoru. Wpadł przez portret w chwili, gdy zaczęła się cisza nocna. Przeszedł obok protestujących Hermiony, Rona i Ginny, ignorując ich prośby, żeby wrócił i pozwolił im wyjaśnić. Nie chciał nic z tego. Zasłonił kotary i spojrzał na swój plan lekcji. Szczęście nie było po stronie Harry’ego, ponieważ jutro rano miał pierwsze eliksiry. Niespodzianka, niespodzianka, zdał je. Wrócił do czytania książki, którą zaczął w pociągu, a gdy ją skończył, poszedł spać.
Dyrektor i McGonagall byli dalecy od szczęścia z powodu tego, że Harry zaprzyjaźnił się ze Ślizgonami. Wiedzieli, że muszą go odzyskać, ale jak? Nad tym się zastanawiał. Mógłby rzucić na niego obliviate, gdyby tylko miał szansę, ale wszyscy i tak wiedzieli, więc to nie miało sensu.
Severus Snape poczuł ból, gdy zobaczył, jak jego syn wchodzi do Wielkiej Sali. Był szpiegiem i nic mu nie umykało. Obserwując, jak jego syn siada i nie je, zaczął się martwić, ale nie mógł tego pokazać. Jego Ślizgoni byli dzisiaj niespokojni, prawdopodobnie z powodu zmiany nastawienia Draco Malfoya. Patrzył ze zdumieniem, jak jego syn siada przy stole Slytherinu z bardzo ślizgońskim uśmieszkiem na twarzy. Nie chciał tego przyznać, ale wyglądał dobrze na jego twarzy. Westchnął z rezygnacją. Wiedział, że będzie musiał obserwować syna z daleka. Cóż, miał ograniczony czas, ponieważ był szpiegiem. Wiedział, że mógłby nie przeżyć do czasu, by zobaczyć, jak jego syn się żeni i ma dzieci, które prawdopodobnie miałyby na nazwisko Potter, a Snape poszedłby w zapomnienie. Westchnął. To nie to, co on, Lily i James planowali. Planowali ukryć się i poczekać, aż ktoś zabije Voldemorta. Wtedy rodzina wyszłaby z ukrycia i mógłby poznać swojego syna – tak właśnie powinno być. Chciał wypłakać oczy, ale wiedział, że nie może, dokładnie tak jak chciałby móc zmienić przeszłość. To byłoby daremne. Jakże się mylił.

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    rozdział wspaniały, Draco dowiedział się jak wyglądało życie Harrego, ale może w luźnej rozmowie z Severusem powinien powiedzieć czego się dowiedział tak iście ślizgoński uśmieszek ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń