Ważne

Zanim zaczniecie czytać jakikolwiek tekst, warto poszukać go w zakładkach. Często tłumaczenia są kontynuowane przeze mnie po kimś innym - w takich wypadkach podaję tylko linki do pierwszych rozdziałów, więc warto zerknąć, czy dane opowiadanie nie jest czasem już zaczęte gdzie indziej. Dzięki temu nie dojdzie do nieporozumień i niepotrzebnych pytań, typu: "A gdzie znajdę pierwsze rozdziały?" Wszystko jest na blogu, wystarczy poczytać ;)
Po drugie, nowych czytelników bardzo proszę o zerknięcie do zakładki "Zacznij tutaj" :) To również wiele ułatwi :D
Życzę wam miłego czytania i liczę, że opowiadania przypadną wam do gustu.
Ginger

niedziela, 11 lutego 2018

TJBP - Rozdział 11



Następnego ranka, idioci znów go otoczyli, sprawiając, że zaczął warczeć. Naprawdę ich nie znosił. Ron próbował zachowywać się tak, jakby nic się nie stało i mówił do niego o Armatach z Chudley, ale Hermiona była gorsza. Całą drogę do Wielkiej Sali mamrotała, że lepiej żeby miał zrobione zadanie domowe. Jak oni są głupi, skoro wciąż zachowują się, jakby nic się nie wydarzyło?
Wszedłszy do Wielkiej Sali, skierował się prosto do stołu Slytherinu i usiadł obok Draco. Gdy obaj sięgnęli po kiełbaski, jeden z wiernych śmierciożerców wyszeptał jedno słowo, aktywujące świstoklik i Draco Malfoy, wraz z byłym Harrym Potterem, zniknęli. Upadli z hukiem na podłogę celi i oboje zorientowali się, że zostali porwani.
- Alohomora – mruknął Harry i wyszedł przez otwarte drzwi. Draco wyszedł tuż za nim i obaj krzyknęli „Drętwota”. Dwójka śmierciożerców – Crabbe i Goyle upadli oszołomieni na podłogę z głośnym hukiem.
- Jestem zaskoczony, że nie wstrząsnęło całym budynkiem – powiedział Harry. Draco mógł tylko pokiwać głową na zgodę. Crabbe i Goyle Juniorowie byli tacy sami – tłuste, obrzydliwe kluski. Harry zaczął wyjmować wspomnienia z umysłu i wkładać je do swojej myślodsiewni na łańcuszku. Naszyjnik był pełen srebrnych pasm wspomnień, które można było powiększyć, by je zobaczyć. Nie były używane od długiego czasu.
Opuścili dwór, ale gdy Harry miał przywołać Błędnego Rycerza, pojawił się Voldemort z jego pozostałymi śmierciożercami. Był wśród nich jego ojciec, który patrzył na niego ze strachem w oczach. Właśnie wtedy stało się dla Harry’ego oczywiste, że ten mężczyzna naprawdę go kocha i nie chce jego śmierci.
To sprawiło, że serce Harry’ego urosło. Podając Draco sztylet, powiedział dyskretnie:
- Mój ojciec tu jest. Uważaj – tylko tyle musiał powiedzieć. Inni na szczęście nie usłyszeli go, bo inaczej to byłby koniec życia mężczyzny.
Zanim się zorientowali, zabijał śmierciożerców. Podjęli decyzję i obrali swoją ścieżkę, więc Harry nie miał dla nich litości, już nie. Wcześniej ją miał, ale teraz w jego głosie nie było miejsca na litość. Draco i Narcyza nie byli naznaczeni i był z tego powodu zadowolony, bo mógł ich uratować przed ciemnością.
Wkrótce nie został żaden śmierciożerca. Severus leżał na podłodze, oszołomiony przez słabe zaklęcie oszałamiające, przez co docierała do niego świadomość. Wszyscy inni śmierciożercy leżeli, krwawiąc z różnych części ich ciał, powoli umierając od stworzonej przez Harry’ego trucizny.
- Widzę, Harry Potterze, że nauczyłeś się czegoś nowego – syknął z wściekłością Voldemort.
- To prawda, Tom – powiedział Harry.
- Nie nazywaj mnie tak, Potter – warknął Voldemort.
- Podobały ci się moje eksplodujące prezenty? – zapytał Harry, uśmiechając się w stronę Draco.
- Wiedziałem, że to byłeś ty, Potter! Nikt inny nie mógłby dostać się do dworu Slytherina. Nikt inny nie jest wężousty – syknął Voldemort, po czym krzyknął z wściekłością: – Avada Kedavra – jednak zaklęcie bardzo ominęło Harry’ego.
- No, no, no. Widzisz, co się dzieje, gdy się złościsz, Tom? – powiedział Harry, jakby karcił dziecko za ukradnięcie ciasteczek, co jeszcze mocniej rozwścieczyło Voldemorta.
- Crucio – krzyknął Czarny Pan. – Nauczę cię manier przed śmiercią, chłopcze. Będziesz błagał o koniec.
Klątwa uderzyła w Harry’ego. Czarny Pan podszedł z tryumfem, ale Harry zrobił coś, czego nikt inny nigdy nie zrobił. Zatrzymał klątwę Cruciatus. Klątwa, która nie miała przeciwzaklęcia ani tarczy obronnej, poza umknięciem jej z drogi, a na niego nie oddziaływała. Harry wstał z kolan; sceneria była piękna, pomimo martwych ciał. Zielone drzewa stały dumne i wysokie, osłaniając przed wzrokiem budynek. Niebo było niebieskie ze śladami chmur. Piękny dzień, by umrzeć, pomyślał Harry.
Draco był zbyt skamieniały, by się poruszyć. Harry go uratował, ale chciał tylko być jak najdalej mógł od Czarnego Pana i chciał zabrać ze sobą Harry’ego Pottera. Nie mógł nic zrobić oprócz stania w miejscu. Był przerażony i nienawidził tego uczucia bezradności. Pierwszy raz obserwował z podziwem, jak Harry pokonuje klątwę Cruciatus. Jeśli przeżyje, będzie miał co opowiadać. Obserwował ich tak intensywnie, że nie zauważył, jak Severus i inny śmierciożerca zaczęli się poruszać.
- Drętwota – krzyknął Harry.
- Protego – odparował Voldemort.
- Brackium Emendo – krzyknął Harry, wskazując na stopy Voldemorta. Nie był gotów na postawienie kolejnej tarczy, a gdy wszystkie kości jego lewej nogi zniknęły, Czarny Pan czarodziejskiego świata upadł na ziemię.
Harry podszedł do mężczyzny, krzycząc:
- Expelliarmus. – Odebrał Voldemortowi siostrzaną różdżkę. – Zadarłeś z niewłaściwą osobą! – po czym wykrzyczał słowa klątwy zabijającej: – Avada Kedavra!
Pierwszy raz w życiu Voldemorta, wyglądał na przerażonego. Zawsze myślał o sobie jako o niezniszczalnym, ale nie miał Kamienia Filozoficznego, więc nie był niepokonany. Klątwa uderzyła w niego, ale nie umarł. Sprawiła tylko, że stał się bardzo słaby.
Właśnie wtedy Draco krzyknął:
- Nieeeeee! – w tym samym momencie, co Severus. Draco zabił śmierciożercę w chwili, gdy miał zranić Harry’ego klątwą.
Harry usłyszał ich krzyk i już miał się odwrócić, gdy zobaczył, jak śmierciożerca rzuca się do przodu i przebija mu płuco sztyletem. Co zabawne, nie bolało. Upadł na Voldemorta. Czarny Pan sięgnął po różdżkę Harry’ego, ale krew wypływająca z rany sprawiła, że zaskrzeczał z bólu. Agonia była tak wielka, że nie mógł nawet myśleć, a ostatnią rzeczą, jaką zobaczył, był zmartwiony wzrok Severusa Snape’a, podnoszącego Harry’ego Pottera, zanim zabrała go śmierć. Jego dusza na zawsze została oddzielona od jego ciała, więc nie miał powrotnej drogi wypełniał teraz lęk, smutek i nienawiść do samego siebie.
- Draco, zostaw nas teraz. Byłeś najlepszym przyjacielem, o jakiego mogłem prosić. Przepraszam, że nie przyjąłem twojej ręki na pierwszym roku. Zmarnowałem pięć lat w czarodziejskim świecie i nie mam żadnych przyjaciół czy rodziny, z którymi mógłbym go dzielić – wymamrotał słabo Harry. Jego płuco zostało przebite. Umierał.
- Harry! Nie tam miało być. Mieliśmy się zestarzeć, mieć rodziny i zrobić się ojcami chrzestnymi naszych dzieci – powiedział Draco ze łzami w oczach.
- Nie zawsze możemy mieć to, co chcemy, prawda, Draco? Wiesz o tym – powiedział Harry, kiwając głową. Draco odszedł od swojego pierwszego i jedynego przyjaciela, wiedząc, że to ostatni raz, gdy widzi go żywego. Usiadł na trawie i zapłakał ze straty swojego prawdziwego przyjaciela, wiedząc, że po tym wszystkim, jego ojciec chrzestny już nie będzie taki sam.
Osłabiony Harry zdjął naszyjnik z szyi i powoli podał go Severusowi. Przyjął go z drżącymi dłońmi, chcąc zapytać, co to takiego, ale nie mógł wydusić z siebie słowa przez tą całą niesprawiedliwość. Miał spędzić resztę swoich dni, godząc się z synem, aby uzyskać jego przebaczenie.
- Co to jest? – zdołał wyskrzeczeć Severus.
- To myślodsiewnia z wszystkimi moimi wspomnieniami. Jak już je obejrzysz, zrozumiesz, dlaczego nie mogę ci wybaczyć i dlaczego nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Chyba możesz tylko zrozumieć. Nikt nie wie, jak byłem traktowany poza kilkoma członkami Zakonu, Dumbledorem i McGonagall – wyszeptał Harry.
- Co masz na myśli? – zapytał zdezorientowany Severus.
- To nie ma znaczenia. Zrozumiesz, gdy je przejrzysz. Kolejna jest w skarbcu. Proszę, obejrzyj je. Może Draco też mógłby je zobaczyć – oddech Harry’ego stawał się coraz płytszy. – Dlaczego mnie nigdy nie odwiedziłeś? Ani razu, nawet na święta czy urodziny? – zapytał z rozpaczą.
- Dlaczego miałbyś potrzebować prezenty ode mnie? Skoro prawdopodobnie miałeś wiele prezentów od swojej rodziny? – warknął Severus. Na pierwszy rzut oka jasne było, że jest zazdrosny o to, że Dursleyowie go wychowywali.
- Nie ma o co być zazdrosnym. Nigdy ci nie wybaczę, ale zawsze będę dumny, że byłeś moim ojcem. Bo dzień w dzień stawałeś przed tym człowiekiem i dostarczałeś Zakonowi informacji. Poświęciłeś nawet szansę posiadania rodziny, by ich chronić, ale nigdy nie zrozumiem, dlaczego mnie oddałeś…
Severus mu przerwał.
- Byłeś w niebezpieczeństwie. Wiesz, że właśnie zabiłeś tego, któremu musiałem służyć. Zabiliby cię.
- Nie. Nigdy nie byłbym Harrym Potterem, gdybym poszedł z tobą. Byłbym Harrisonem Alexandrem Potterem. Wystarczyłaby jedna operacja plastyczna, by pozbyć się blizny, jedna podróż do mugolskiego świata i nikt nie rozpoznałby mnie jako Harry’ego Pottera – powiedział Harry.
Severus wyglądał na oszołomionego, zanim odpowiedział:
- Mugole mogą coś takiego zrobić?
- Oczywiście, że tak. Rana zagoiłaby się i zostałaby gładka skóra. Magia może pomóc mugolom, tak jak mogole mogą pomóc w magicznych ranach – powiedział Harry. Czuł, że jego oddech spowalnia i wiedział, że nie zostało mu wiele czasu. Severus był zbyt zszokowany, by mówić. Jego syn umierał. – Mogę nigdy ci nie wybaczyć, ale jestem dumny, że byłeś moim ojcem. Kocham cie – wymamrotał Harry. Z drżącym wydechem, odetchnął ostatni raz i opadł bezwładnie w ramiona swojego ojca.
Severus nie wiedział, jak długo trzymał martwe ciało syna w ramionach. Czuł się kompletnie odrętwiały i nie uważał, by miał dość siły, by iść dalej; to cud, że jego serce się nie poddało.
Nie był świadom tego, że Narcyza aportowała się do niego i przetransportowała ich do Wielkiej Sali, gdzie siedzieli skuleni przerażeni ludzie. Błyski w oczach Dumbledore prawie zniknęły, gdy zobaczył martwe ciało Harry’ego. Chłopiec miał być zbawicielem. Potrzebował go. Spróbował wejść do umysłu Draco, ale nie mógł się tam dostać. Chłopak wydawał się stać się świetnym oklumentą.
Wiedział, że tarcze Severusa są dla niego zbyt silne, by je minąć; nie znosił nie wiedzieć, co się działo i co się wydarzyło. Wszyscy uczniowie sapnęli w szoku, nawet Ślizgoni, gdy zobaczyli, kto niesie w ramionach Harry’ego Pottera. Nigdy nie widzieli, by ten mężczyzna okazywał tak wiele emocji. Ludzie zaczęli krzyczeć, ale nie Ron i Hermiona. Uśmiechali się ironicznie, ponieważ byli pewni, że mimo wszystko dostaną pieniądze. Bo przecież jak on mógłby napisać testament w wieku szesnastu lat? Nie mieli pojęcia, jak bardzo się mylili.
Wkrótce przybyło Ministerstwo. Severus zdjął zaklęcia, które nałożył na Harry’ego, gdy miał zaledwie rok. Kolejne łzy spłynęły w dół jego twarzy. Jego syn był do niego tak podobny, że uczniowie nie mieli już żadnych wątpliwości, że Harry Potter jest w rzeczywistości Harrym Snapem.
Urzędnicy użyli na nim eliksiru rodzicielskiego, a potem wyrecytowali na tyle głośno, by wszyscy mogli słyszeć:
- Harrison Alexander Snape, znany jako Harry James Potter, zmarł o 9:20 dwunastego września z powodu rany powstałej z powodu przebicia płuca zatrutym sztyletem. Niech spoczywa w spokoju. – Po tym deportowali się, pozostawiając ciało w ramionach ojca. W czarodziejskim świecie krewni mogli zatrzymać ciało przez jeden dzień, a następnie umieszczano je w kostnicy i przygotowywano do pochówku.
Severus wstał ze swoim synem. Łzy już dłużej nie płynęły, ale spojrzenie pełne smutku na twarzy ich profesora sprawiło, że wszyscy wokół niego zadrżeli. Miał wyjść, gdy ponownie się załamał. Opadł na podłogę, płacząc. Dlaczego to musiał być jego syn? Jego jedyny syn. Jedyna rzecz, która pozostała mu po Lily i ich miłości.
Wszyscy pochylili głowy z szacunkiem dla szesnastolatka, nawet Ślizgoni, ku wielkiemu zaskoczeniu Gryfonów. Dumbledore machnął ręką i pojawiły się dla wszystkich śpiwory. Narcyza przytuliła ramiona Severusa, kołysząc nim w przód i tył, gdy jego ciało kołysało się przez szlochy. Odmówił wypuszczenia syna. Draco naciągnął na siebie przykrycie, a Narcyza pociągnęła również jego do siebie, trzymając ciasno dwójkę ludzi, których kochała najmocniej na świecie. Bała się ich wypuścić, na wypadek, gdyby mieli zniknąć.
Scena się zmieniła. Nikt nie spał i wszyscy płakali, obserwując piękny wschód słońca na horyzoncie. Zaczął się nowy dzień. Ci, którzy znali Harry’ego, jak Draco i Narcyza, wiedzieli, że nie chciałby, żeby go opłakiwali. Została dostarczona poranna gazeta i wszyscy odkryli prawdę.

Prorok Codzienny
Chłopiec, który przeżył jest chłopcem, który jest martwy
Harry Potter, którego prawdziwe imię to Harrison Alexander Snape, był synem Lily Evans i Severusa Snape’a. Severus Snape porzucił rodzinę, by ją chronić; był szpiegiem jasnej strony i ryzykował życie i zdrowie, by ratować czarodziejski świat, po tym, jak został zmuszony przyjąć znak wbrew swojej woli. Harry Snape zmarł dwunastego września o godzinie 21:20. Nie mieli szansy, by ponownie być rodziną. Oczywiście, jego ciało zostanie z jego ojcem – Severusem Snapem – i zostanie pochowane w ciągu jednego tygodnia. Dokładne szczegóły pogrzebu prawdopodobnie będą utrzymane w sekrecie prywatną ceremonię, ponieważ Harry, którego znaliśmy, właśnie tego by chciał.
Prorok codzienny
Reporter Luna Lovegood
Przyjaciółka Harry’ego Pottera.

Wszyscy spojrzeli na Severusa Snape’a ze zdumieniem, gdy skończyli czytać. Harry posłał Lunie sowę, by upewnić się, że prawda wyjdzie na jaw, gdy umrze. Zrobiła to ku jego pamięci i nie zrobiłaby tego w żaden inny sposób. Wkrótce ktoś rozpoczął oklaski, gdy Severus, Narcyza i Draco poszli do prywatnych pokoi Harry’ego. Położyli go na łóżku i owinęli w pościel, by jego ciało pozostało ciepłe, słabo zdając sobie sprawę z tego, że bez względu na to, ile koców użyją, chłopiec już nigdy nie będzie ciepły.
Niemal natychmiast zaczęły przylatywać kwiaty i paczki, adresowane do Severusa Snape’a, jak również Harry’ego Pottera. Listy pokryły podłogę. Narcyza zebrała kwiaty i włożyła je do wanny, by nie wyschły. Pudełka były wypełnione pieniędzmi, które wylatywały ze środka. Przybył Zgredek i pomógł im spalić propozycje małżeństwa, po otrzymaniu których Severus oszalał i pozbył się wyjców. Listy, na które nikt nie chciał odpowiadać, również zostały spalone. Przez cały czas wężowa myślodsiewnia była ochronnie przyciśnięta do piersi Severus, jakby nigdy więcej nie chciał jej wypuszczać.


1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniale, o nie dlaczego to tak się potoczyło wszyscy cierpią ale może teraz Severus zrozumie wszystko...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń